×4×

Obudziłam się wypoczęta. Nie chciało mi się wstawać, ale miałam dzisiaj rozmowę o pracę. Tak, ja, Nam SoRaa, postanowiłam się gdzieś zatrudnić! Brawo ja!
Kiedy już wreszcie podniosłam się z łóżka, otworzyłam szafę. Musiałam dziś jakoś wyglądać, więc wyciągnęłam czarne rurki, czerwono czarną koszule w kratę i białą koszulkę. Z tym poszłam do łazienki.
Kiedy w miarę ogarnęłam włosy, pomalowałam, ubrałam i umyłam się, nadszedł czas na śniadanie.
Zrobiłam sobie sałatkę owocową. Tak wiem, jestem taka fit..!
Kiedy zjadłam dochodziła już jedenasta. Spotkanie miałam na dwunastą, więc zaczęłam kierować się już do wyjścia.
Kiedy wyszłam przed dom, zamknęłam drzwi. Wyszłam z mojego podwórka i powoli kierowałam się do mojego celu. Czyli do małej, przytulnej kawiarenki w której pachnie miodem i ciastkami.
Po drodze zastanawiałam się, dlaczego zrobiłam tak okropną rzecz. Chodzi mi o zostawienie chłopaków bez pożegnania.
Pewnie zaraz będzie "Przecież zostawiłaś list! O co ci chodzi?!". Przypominam, że list to nie to samo, co wypowiedziane słowa, wypłakane łzy, czy przytulenie..
Szybko jednak próbowałam rozwiać te myśli. Nie chciałam chodzić zdołowana. Znowu zresztą..
A dlaczego znowu? Może wam się wydawać, że kiedy opuściłam chłopców moje życie było lżejsze. Wcale tak nie było. Można powiedzieć, że było jeszcze gorzej. Czułam się jak nikomu nie potrzebna szmata. Dosłownie. Potrafiłam, zresztą nadal potrafię, tylko niszczyć i psuć.
Chwilę później przestałam się zadręczać, gdyż dotarłam na miejsce.
Stanęłam na wprost kawiarenki. Była koloru karmelowego i białego. Tak jak już wspominałam, miła i przytulna.
Weszłam do środka. Od miejsca biło przyjemne ciepło.
- Dzień Dobry!
Po chwili dostałam odpowiedź.
- Dzień Dobry!
Odpowiedziała mi niska kobieta. Na oko miała może z ponad czterdzieści lat.
- Przyszłam tu w sprawie pracy..
Nie dokończyłam, bo mi przerwano.
- Ah! To ty jesteś Nam SoRaa!
- Racja!
Uśmiechnęłam się ciepło do kobiety, co zostało odwzajemnione.
- Chodź za mną! Ale najpierw się przedstawię! Nazywam się Kim JiWon!
Pani Kim jest naprawdę wesołą osobą. I to bardzo!
Kilka sekund później razem poszłyśmy na zaplecze. Znajdowała się w nim kanapa na której usiadłam. Pani Kim osiedliła się na fotelu stojącym na przeciwko.
Zanim zaczęłyśmy, kobieta podała mi kubek z ciepłą kawą.
- To może trochę potrwać..

*trzy godziny później*

Tak, pani Kim miała rację! To trwało bardzo długo! W dodatku było nudne!
Ale przynajmniej mogłam pójść do domu i w spokoju odpocząć.
Było jedno "ale". Dojście do domu uniemożliwił mi natrętny dzwonek telefonu. Jako iż nie chciałam, żeby coś psuło mi dzisiaj humor, wcisnęłam czerwoną słuchawkę, nie patrząc nawet kto dzwoni. Przynajmniej mam spokój..
Po kilku minutach siedziałam już w salonie popijając truskawkowe mleko. Oglądałam jedną ze starych dram.
Ostatni odcinek zakończyłam oglądać o trzeciej nad ranem. Moim zdaniem nie opłacało mi się iść już spać, więc zrobiłam sobie duży kubek mocnej kawy. Gorąca kawa od razu postawiła mnie na nogi.
Minęło pół godziny, a w telewizji leciały tylko jakieś hiszpańskie telenowele. Postanowiłam wyłączyć te duże pudło.
Kiedy to już zrobiłam, wzięłam książkę z mojego pokoju. Przykryłam się kocem i wyciągnęłam ciastka. Otworzyłam książkę na zaznaczonej stronie i zaczęłam czytać, przy okazji pogrążając się w świecie wyobraźni..

Hey, Hey~~
Tak wiem, bardzo długo nie dodawałam rozdziału ;-;
I ten też nie jest jakiś zbytnio super .-.
Długi to on też nie jest ;_;
Ale nie bijcie!
Starałam się  coś w ogóle napisać .-.
Dalej cierpię na brak weny do tego opo ;') Mam jednak nadzieję, że tym razem szybciej  pojawi się rozdział~
Do next!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top