[88]
• yoongi •
Gdy tylko podchodzę pod restaurację, w której mam umówione spotkanie z Taehyungiem zaczynam czuć jak ręce mi się pocą. Nie mam nawet pojęcia dlaczego, bo to już przecież niepierwszy raz kiedy się widzimy, a mój lęk społeczny pokonałem jakieś pół roku temu wybierając się z Namjoonem i Jungkookiem na jakiś głupi festyn, jaki ostatecznie okazał się być fajny. W każdym razie sam się sobie dziwię.
Nie stoję pod lokalem długo, kiedy ściskając wisząca na ramieniu kopertową torbę z obrazami zauważam, że z jednego z aut wysiada Taehyung właśnie, ubrany w szykowny, schludny i idealnie na nim leżący garnitur. Niemalże łapię się na myśli o tym, że chłopak wygląda przystojnie, a ja sam przełykam ślinę, gdy tylko podchodzi do mnie bliżej i uśmiecha się, proponując żebym pozwolił mu odłożyć przedmiot handlowy w aucie, żeby zwyczajnie było wygodniej zjeść.
Przystaję na to, kiedy on wciska mi do rąk więcej pieniędzy niż powinien, z tego co widzę mniej więcej, ale nie mam jak na to zareagować nawet, jako że on od razu, gdy tylko obrazy lądują już bezpiecznie w bagażniku luksusowego samochodu uśmiecha się promiennie, po czym zaciskając dłonie ze sobą na wysokości połowy brzucha oblizuje usta, parskając słodko na moment.
- Ten... zechciałbyś może...
- Tak. - odpowiadam, zanim on w ogóle dokończy, przy czym zaczynając iść już w stronę wejścia do restauracji wciskam pobieżnie materiał, jaki chwilę temu okrywał malunki do znacznie mniejszej torebki, w jakiej znajdował się od razu mój portfel, klucze i tak dalej.
Chwilę później jesteśmy już w środku, nie odzywając się na początku, a mimo to ja, czuję wciąż jego wzrok, który utyka we mnie jak gwóźdź w ścianie. Uczucie jest miłe, ale i lekko przytłaczające. Raczej nie jestem przyzwyczajony do takiej atencji.
- Bardzo przystojnie wyglądasz, Yoongi. - Taehyung odzywa się w pewnym momencie, gdy już po otwarciu menu zatapiam swój wzrok w potrawach, jakich cena niemalże zatrzymuje mój oddech. Ale ostatecznie robi to jego komentarz.
- Dziękuję. Ty też. - dodaję, czując tylko kilka kropel irytacji w całej tej sytuacji. Taehyung jest bardzo wkurzający, ale to mi chyba nie przeszkadza. Lub, powoli przestaje przeszkadzać, nawet jeśli jest to nasze drugie spotkanie, a jego zainteresowanie i uporczywość jest dla mnie nieznacznie zbyt przejmująca.
I wtedy przez chwilę pojawia się we mnie lęk. Lęk przed tym, że mógłbym się przywiązać, że mógłbym pozwolić sobie na chwilę komfortu i otworzenie serca na drugiego człowieka. Na chwilę, w której patrzę na dania, ale gdy tylko podnoszę natykam się na parę błyszczących, wpatrzonych we mnie oczu, dopielęgnowanych czymś, czego nie czułem już od bardzo dawna.
Uczuciem, jakie i mnie całego przy tym obejmuje.
Jebany Seokjin.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top