[42]

• jimin •

Równo o 21 otwieram drzwi do mieszkania, po czym uśmiecham się właściwie od razu, o ile by nie stwierdzić, że byłem uśmiechnięty już podczas wstawania z krzesła, zaalarmowany sygnałem dzwonka. Przede mną stoi teraz Jungkook, trzymając torbę z zakupami w lewej dłoni, podczas gdy na prawym ramieniu spoczywa jego czarny plecak, jakiego zawartość pozostaje niezmienna już od jakichś dobrych 8 miesięcy.

- Właź. - oznajmiam, przepuszczając go w progu, po czym sam zamykam za nim drzwi, przekręcając przy tym zamek.

Jungkook w tym czasie zaczyna rozkładać wszystko co też przyniósł w kuchni, przy czym zauważam, że jego plecak leży już jak zwykle na mojej kanapie i zabiera jedno z potencjalnych 3 miejsc, jakie się tam znajdują.

- Kupiłem pianki krewetkowe. - bezkarne wpatrywanie się we wspomniany przedmiot przerywa mi znowu Jeon, ale tym razem odzywając się w sprawie powyższego jedzenia, które, tylko nawiasem mówiąc, jest jednym z moich ulubionych przekąsek, szczególnie jeśli chodzi o picie. - I wino truskawkowe.

- Będziemy pić wino? - pytam zbity trochę z tropu. Zazwyczaj pijemy soju jak na dumnych Azjatów przystało. Wino w naszych progach wita dość rzadko, głównie z uwagi na cenę, ale też i nasz stosunek do niego. Neutralny to znaczy.

- Jak chcesz to możemy. W sumie to nie wiem po co je kupiłem. Trochę zamyślony jestem dzisiaj. - przymrużam oczy, wkładając dłonie w kieszenie spodni. I właściwie to pewnie by mnie to jakoś zmartwiło, gdyby nie to, że głos Jungkooka jest bardzo wesoły, a nawet stwierdziłbym, że rozentuzjazmowany, dlatego jedyne co robię to podchodzę do niego, stając po drugiej stronie wyspy kuchennej.

- Mhm. Zamyślony tatuażem? - opieram się o blat, patrząc na niego z podniesionymi brwiami.

- Możliwe. - Jungkook rzuca mi tajemnicze spojrzenie tylko przez moment, po czym wraca do wypakowywania zakupów, które umieszcza odpowiednio w lodówce, czy też na jakichś kolejnych misach, aby podanie całego jedzenia wyglądało bardziej atencyjnie.

- Pokażesz mi? - przekręcam głowę na bok, uśmiechając się delikatnie.

- Nie. - i mówiąc to odwraca się ode mnie, idąc z powrotem do kanapy, na której siada i zaczyna wypakowywać niezbędne rzeczy z plecaka. - Wiesz, że wolę niespodzianki.

Na to przekręcam jedynie oczyma, kolejny raz postanawiając mu zaufać, a moja dłoń sięga do tylnej kieszeni, żeby wyjąć telefon i, wzdychając jeszcze z jego głupoty, dzwonię, żeby zamówić jedzenie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #bts#jikook