Rozdział 1

Chłopak o czarnych włosach jak noc i oczy biegł przed siebie a także miał kłódkę na szyi. Nie byłoby to nic dziwnego gdyby nie jedna rzecz. A mianowicie niósł na rękach brązowowłosego chłopaka. Był blady. Blady jakby zaraz miał umrzeć. W sumie to nie było dalekie od prawdy. Bo ben był jedną nogą w grobie.

- Trzymaj się koleś.- Powiedział czarnowłosy do chłopaka kiedy skręcił w uliczkę i znalazł wejście o puszczonej stacji metra. Tam miał swoją kryjówkę.

- Zaraz coś poradzę. Wyzdrowiejesz. Z tego czegoś.- Powiedział cicho kiedy biegł ile miał sił w nogach.

- Kevin.- Usłyszał i spojrzał w oczy chłopaka. W jego zielone oczy ale coś dziwnego z nimi było.

- Co ... kurwa twoje oczy zmieniają kolor.- Powiedział czarno włosy zdziwiony patrząc jakby kolory oczu bena walczyły o dominacje. Raz były czarne raz zielone później czerwone.

- Co?- Spytał słabo ben na to co usłyszał od Kevina.

- To co słyszałeś twoje oczy się zmieniają. - Powiedział tylko skręcając i po czym zbiegł jeszcze raz po schodach po czym szybko bena położył na materacu. Nie był najlepszej jakości ale się nadawał.

- Nie ruszaj się. Nie wiem czy pamiętasz ale wymiotowałeś.... Krwią.- Powiedział Kevin zabierając apteczkę schowaną za automatem z przekąskami i podszedł do kolegi po czym ją otworzył.

 - Co ty mówisz d...- Przerwał w pół zdania ben po czym zwymiotował tak jak mówił Kevin to była jego krew.

- Widzisz po tym jak zdjąłem zaporę to był jakiś błąd...- Powiedział tylko Kevin a Benowi zaczęło coś świtać.

- Tak pamiętam coś zrobiłeś i zaczął wyć że błąd bezpieczeństwa. I coś jeszcze po czym nastąpił wybuch ja uderzyłem o samochód a ty poleciałeś w głąb uliczki a dalej to nic nie pamiętam. - Powiedział tylko brązowo włosy i zaczęło mu się kręcić w głowie.

- Daj wiadro.- Powiedział ben kiedy zrobiło mu się niedobrze a w tedy kevin szybko pobiegł po jakieś naczynie nawet wziął szybko śmietnik i podstawił pod nos benowi a ten zwymiotował z dobre pół litra krwi.

- Co się dzieje.- Powiedział ben zdziwiony ile zwymiotował.

- Sam nie wiem. Mogę się tylko domyślać. Jaką masz grupę krwi i masz na coś uczulenie?- Zadał pytanie po czym wstał i ruszył w stronę lodówki i wyciągnął masło i kiełbasę po czym zamknął ją i zaczął przygotowywać kanapki.

- AB i ... - Przerwał po czym puścił pawia do śmietnika- żadnych uczuleń.- Powiedział słabo i opadł na poduszkę która była pod jego głową.

- Uniwersalny biorca to bardzo ułatwi zadanie i przydadzą się leki. Ale pytanie masz plus czy minus? - Spytał Kevin a ben spojrzał na niego zdziwiony bo nie zrozumiał pytania.

- Plus... A co masz zamiar zrobić i po co ci to?- Spytał słabo ben kiedy patrzył jak kevin idzie z kanapkami w jego stronę kucając postawił kanapki obok niego po czym wstał.

- Masz zjedź kiedy będziesz mógł a ja idę.- Powiedział tylko Kevin patrząc w oczy bena... Patrzył w jego oczy jak zmieniają kolor raz na czarny zielony i czerwony.

- Cholera.- Powiedział pod nosem i ruszył w stronę wyjścia.

- Nie idź...- Powiedział tylko ben  i zwymiotował znowu sporo krwi.

- Nie widzisz CO SIĘ Z TOBĄ DZIEJE?! ZARAZ ZWYMIOTUJESZ SWOJĄ CAŁĄ KREW! Muszę zdobyć jakąś a dzięki twojej grupy krwi możesz być biorcą każdej grupy. A także coś co powstrzyma wymioty nie długo wrócę a ty leż na boku tylko nie na plecach i trzymaj się wrócę nie długo.- Powiedział po czym wziął czarną torbę.

- Dobra leć... - Powiedział brązowo włosy i zwymiotował znowu krew. Kevin widząc to szybko wybiegł z metra.

- Szpital jest nie daleko parę kilometrów stać będę mógł szybko dorwać leki i krew o tej porze jest zamknięty ale co tam wystarczy się włamać... Pierwszy raz obrabuję szpital.- Pomyślał Kevin i pobiegł  przed siebie na szczęście że nie było prawie ludzi na jego drodze więc prędzej zaczął pędził myślał nawet żeby użyć swoich zdolności ale przypomniał sobie że Gwen widziała jak używał więc zrezygnował z tego pomysłu.

- Lepiej nie ryzykować że mnie na mierzą a wtedy ben umrze na 100%.- Pomyślał  i wtedy zobaczył szpital w oddali.

- Jest w zasięgu ręki muszę to zrobić... - Pomyślał i chciał kogoś się zmienić w ognistego lecz to się mu nie udało lecz zmienił w coś innego.

-Co to jest?- Spytał sam siebie kiedy zobaczył że zmienił postać na czarne coś z zielonymi znakami.

- Przynajmniej nikt mnie nie rozpozna... Później bena będę musiał go o tych obcy wypytać.- Stwierdził Kevin i ruszył w stronę  szpitala wszedł do środka przez główne wejście a tam zobaczył przy recepcji pielęgniarkę.

- Słuchaj dawaj mi torby krwi dla grupy AB i leki przeciw bólowe i inne  bo cię zabiję!.- Wykrzyczał Kevin ale przez zmianę w obcego miał inny głos po czym dał jej swoją torbę.

-Taak.- Powiedziała przerażona i pobiegła szybko wróciła po dwóch minutach z torbą pełną torebek krwi i wypełnionymi po brzegi.

- Wszystko tam jest z całym sprzętem nie zbędnym do transfuzji krwi.- Powiedziała z drżącym głosem i podała torbę a w tedy Kevin zabrał i wybiegł ze szpitala jak burza.

- Ben trzymaj się. - Pomyślał Kevin i próbował po raz kolejny zmienić w szybkiego gościa jak on sam nazywał i się mu to udało.

- Jest!.- Wykrzyknął Kevin i pobiegł ciężko było mu utrzymać prędkość taką żeby nie rozwalić nic w torbie.

W tym samym czasie u bena.

- Kurwa mać szybciej Kevin.- Powiedział tylko brązowo włosy i zwymiotował kolejny raz.

- Wszystko mnie boli błagam...- Wyszeptał płacząc zrobiło mu się nie dobrze więc szybko zwymiotował do śmietnika który miał tuż obok.

- Ile tego jest?- Spytał sam siebie kiedy zobaczył że worek w śmietniku jest prawie pełny jeszcze jeden paw i będzie się przelewać.

- Nie chcę umierać. - Powiedział szeptem i jemu powieki zaczęły ciążyć.

 - Czyli tak skończę?- Spytał sam siebie brązowo włosy chłopak a w tedy usłyszał znajomy dźwięk.

- Szybcior? To nie możliwe... - Pomyślał tylko i pod chwili po czół powiew powietrza na twarzy.

- Trzymaj się koleś.- Powiedział ktoś i zobaczył szybciora.

- Jak?- Spytał słabo i rzygnął do śmietnika a wtedy jak sądził krew się przelała.

- KURWA ! TO MIAŁO 2 LITRY POJEMNOŚCI!.- Wykrzyczał Kevin w szoku patrząc jak krew ze śmietnika wylewa na podłogę.

- Pomóż...- Powiedział słabo Ben czując ból w każdym zakamarku ciała a największy czół w majtkach a dokładniej jakby coś robiło z przyrodzeniem.

- Spokojnie wszystko będzie dobrze.- Powiedziała tylko postać przed nim starał użyć welonu ale ręce to mu uniemożliwiały.

- Chciałbym wrócić do swojej zwykłej postaci.- Powiedział Kevin a w tedy jego organizm się zmienił... W człowieka.

- O czyli wystarczy chcieć.- Powiedział Kevin i wyciągnął z torby torebki z krwią po czym sobie coś przypomniał.

- Kurwa co tutaj użyć!. - Krzyknął na całe gardło Kevin rozglądając się dookoła.

- Tam. - Powiedział słabo Ben i wskazał w kąt a tam stał stojak na ubrania.

- Masz łeb.- Powiedział Kevin a ben się uśmiechnął na tą uwagę. W tym samym czasie zabrał stojak i ustawił na nim torebki z krwią i wziął powiesił jak w szpitalach.

- Normalnie prowizoryczny szpital.- Skomentował Kevin kiedy zobaczył jak krew z torebki powoli leci do żył Bena.

- Coś boli?- Spytał Kevin patrząc na Bena.

- Wszystko jakby ktoś mi przewracał w organizmie najmniejszy organ lub kość.- Powiedział słabo i zaschło mu w ustach.

- Wiesz co?- Powiedział słabo ben zamykając oczy a Kevin spojrzał na niego.

- Co amigo?- Spytał i pogładził rękę swojego przyjaciela.

- Chyba coś zacząłem czuć do pewnej dziewczyny. Myślałem nad tym kiedy cię nie było... No po tym jak połowa śmietnika się wypełniła.... Mimo że nie powinienem.... - Powiedział ze słabym uśmiechem.

- Zakochałeś się?- Spytał Kevin trzymając rękę bena i gładząc jego włosy.

- Chyba sam nie wiem... Ale nie dowiem się .... To chyba mój koniec.- Powiedział słabo Ben i zamknął oczy.

- BEN!!!.- Wykrzyczał Kevin i sprawdził puls.

- NIE!!!!. NIE RÓB MI TEGO!!!!.- Wrzasnął na całe gardło i w tedy zaczął grzebać w kieszeniach torby.

- No szybciej coś musi tu być.- Powiedział grzebiąc jak najszybciej potrafił i znalazł jakieś opakowanie i strzykawkę w zestawie do niej.

- Co to jest?- Spytał sam siebie i zaczął czytać opis.

-epinefryna? Sztuczna adrenalina.- Powiedział pod nosem.

- Spoko to cię uratuje.- Powiedział tylko wbił strzykawkę w dziurę butelki i wyciągnął jak najwięcej mógł.

- Dobra błagam nie pozwólcie mu umrzeć.- Powiedział cicho Kevin i w strzyknął wszystko do welonu i usiadł czekając na rozwój sytuacji.

 - Błagam przeżyj nie przeżyje jeżeli będę miał krew przyjaciela na rękach.- Powiedział cicho Kevin i zaczęły lecieć mu łzy z oczu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top