32. Jimin
Obejmowaliśmy się mocno, miałem zamknięte oczy, nogi owinięte wokół jego pasa i nie miałem zamiaru go puszczać.
Uzależniłem się od niego.
Nie.
Po prostu byłem w nim cholernie zakochany.
-Minnie!- pisnąłem i wzmocniłem uścisk.
-Hej, Jiminnie - powiedział, a jego oddech ogrzał mi ucho. - Jesteś odrobinkę ciężki, a ja jestem patyczakiem...
-Oh, jasne - zarumieniony spuściłem wzrok i opuściłem nogi. Złapałem go za rękę, a on ją uścisnął. Kochałem takie małe gesty. - Jin, to Yoongi. Mój Swag.
-Suga. - Powiedział brunet.
-Seokjin. - Odpowiedział szatyn.
-Znacie się? - zapytałem.
-Tak- odpowiedzieli razem.
-Byliśmy kiedyś przyjaciółmi - powiedział Min i wzmocnił swój uścisk. Jego oczy lekko zadrżały, a ja wiedziałem, że szykuje się coś złego.
-Yoongi możemy poro-
-Nie- przerwał stanowczo szatyn, a ja ich tylko obserwowałem. - Muszę wracać do akademika. Jimin, chcesz do mnie przyjść? - zwrócił się do mnie, a ja energicznie pokiwałem głową na "tak". - Cześć -zwrócił się do bruneta.
-Pa Jin!- krzyknąłem gdyż "Suga" pociągnął mnie w stronę furtki. -Suga?
-Tak? - odwrócił się do mnie, a ja się wymownie na niego popatrzyłem. Zaśmiał się zawstydzony, a ja cóż... Utwierdziłem się w przekonaniu, że uwielbiam gdy jest bezbronny i słabszy ode mnie...
-Znajomi tak na mnie mówią, bo jestem blady. I niby słodki - mruknął przewracając oczami. - Wiesz, z angielskiego. Sugar.
-Ogarniam.- zapewniłem patrząc się na niego.
Kiedy przechodziliśmy prez park Yoongi nagle się zatrzymał, a ja na niego wpadłem. Chwilę później byłem przyciśnięty do szatyna i obejmowany za szyję.
To było bardzo przyjemne.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top