Rozdział 2
~Cztery lata temu~
Harry poznał Nicka, kiedy miał osiemnaście lat, był młody, ale skończył już szkołę i był podekscytowany światem.
Dorastał w bardzo przyszłościowo myślącej rodzinie, jego mama mówiła mu żeby poszedł na uniwersytet, jeśli chciał albo nawet pracował, bez względu na to co mówią tradycjonaliści. Chciała, aby był wolny. Więc Harry dostał pracę w kwiaciarni niedaleko swojego domu i skończył szkołę średnią, w odróżnieniu od wielu swoich przyjaciół omeg.
Delikatny zapach otaczających go codziennie kwiatów był kojący, a Harry dobrze się bawił doradzając klientom, kiedy opowiadali mu historie o osobach, którym chcieli te kwiaty podarować.
Pewnego dnia podczas jego drugiego miesiąca, gdy pracował już w pełnym wymiarze, alfa wszedł do środka i Harry od razu został rozproszony przez intensywny drewniany zapach, nim skarcił samego siebie za bezwstydne wąchanie kogoś. To było niegrzeczne, więc zmusił się do wrócenia do zadania i pozwolił mężczyźnie na spokojne chodzenie po sklepie.
Tak szybko jak skończył odprowadzać kochaną betę, Harry odwrócił się w stronę nowego klienta. Wyglądał na starszego od niego, prawdopodobnie miał około 25 lat i nic nie mógł na to poradzić, ale uważał go za niesamowicie atrakcyjnego.
Harry ponownie się skarcił. Jest bardziej profesjonalny.
Przykleił uśmiech do swojej twarzy i podszedł do mężczyzny. - Witam, nazywam się Harry. Mogę w czymś pomóc?
- Tak, proszę - alfa odwrócił się, by spojrzeć na Harry'ego. - Nie mam pojęcia co wybrać.
Harry zachichotał na zmieszanie na twarzy mężczyzny, widać, że nie jest przyzwyczajony do kupowania kwiatów. - Dobrze, po to tu jestem. Proszę mi tylko powiedzieć co to za okazja.
- Moja kuzynka właśnie urodziła. Jadę do niej później do szpitala.
- Och? - Zanosił kwiaty swojej kuzynce, to takie słodkie. Harry bał się, że może się zakochać tylko podczas rozmowy. Miał jedynie nadzieję, że zaślepienie nie było tak mocno widoczne na jego twarzy. - Chłopiec czy dziewczynka?
- Chłopiec.
- Cóż, jesteś szczęściarzem! - Zaczął podchodzić do innej części sklepu, ciesząc się z tego, że alfa szedł za nim. - Dzisiaj rano ułożyłem bukiet z niebieskimi hortensjami i białymi różami.
Harry z łatwością go znalazł, gdyż w sklepie nie było wiele niebieskich kwiatów i odwrócił się, by pokazać je mężczyźnie. Oczu Nicka przyglądały się im, uśmiech ukazał się na jego twarzy. Harry wewnętrznie wybuchł.
- To perfekcyjnie - powiedział alfa, a wewnętrzna omega Harry'ego podskoczyła z podekscytowania za bycie nagrodzonym. Boże, zazwyczaj Harry nie był tak oderwany od rzeczywistości.
Nick wyciągnął swoją dłoń, więc Harry mógł podać mu bukiet. Harry szukał powodu, by przetrzymać mężczyznę, zbyt świadomy faktu, że ich mała interakcja niedługo się skończy, ale nie wiedział jak. Westchnął zrezygnowany w swojej głowie i podszedł do lady.
- W czymś jeszcze mogę pomóc? - Zapytał grzecznie Harry, przypominając sobie, że wciąż mówi do klienta.
- Nie, to wszystko, dziękuję, Harry. - Nick wyciągnął swój portfel i wręczył Harry'emu kartę płatniczą. Pisało na niej 'Nicholas P A Grimshaw. Harry rozpoznawał nazwisko, ale nie mógł go przypasować.
Pokręcił głową, kiedy oddawał Nickowi kartę z uśmiechem. - Mam nadzieję, że się jej spodoba.
Harry okrążył ladę, aby odprowadzić Nicka, ale nim poszedł za daleko, Nick powiedział.
- Harry, mam nadzieję, że to nie zabrzmi zbyt nachalnie - zaczął ostrożnie. - Ale dałbyś mi swój numer? Chciałbym się lepiej poznać.
Omega poczuł rumieniec, był trochę zażenowany tym, że został złapany na swoim wzdychaniu, ale z drugiej strony cieszył się, że najwidoczniej było to odwzajemnione. Zgadza się z łatwością i bierze telefon, który Nick mu zaoferował, szybko wpisując swój numer i nazywając się 'kwiaciarz Harry', aby uniknąć pomyłki.
Alfa wziął go z powrotem, widocznie zaskoczony reakcją Harry'ego.- Napiszę do ciebie, dobrze?
- Proszę zrób to - odpowiedział Harry tak szybko, że miał ochotę zakopać się żywcem.
Nick zaśmiał się delikatnie, ale na szczęście nie było to drażniące ani niegrzeczne. - Pa, Harry - powiedział, mrugając, nim odwrócił się w kierunku ulicy i wyszedł ze sklepu.
- Pa, Nick - odpowiedział Harry, ale uznał, że było za późno, żeby mężczyzna to usłyszał.
Nowy klient wszedł, zaskakując Harry'ego w miejscu, w którym stał, patrząc na ulicę, nawet jeśli alfa zniknął już dawno temu. Minie kilka długich godzin, nim otrzyma wiadomość od Nicka.
Na początku mama Harry'ego była sceptyczna co do całej tej rzeczy. O ile powszechne było to, że alfa był starszy niż omega, to nie podobała się jej ich różnica wieku. I zdecydowanie nie podobało jej się to, że Nick pochodził z tak tradycyjnej rodziny i podążał za ich śladami.
Nick był bardzo wysoko postawionym alfą w ich stadzie, to dlatego jego nazwisko brzmiało Harry'emu tak znajomo. Jego rodzina była odpowiedzialna za dynamikę stada i organizację pokoleniową, z rządzącymi alfami i omegami, które zajmowały się domem i rodziły następne pokolenia. Nick był jabłkiem, które spadło niedaleko od jabłoni. Bardzo chciał, aby jego para była w domu, kiedy będzie wracał po całym dniu z pracy, kogoś kto urodzi mu szczenięta, by odziedziczyły jego tytuł w stadzie.
Harry'emu zaskakująco bardzo to odpowiadało. Zawsze chciał mieć szczenięta, dużą rodzinę, którą mógłby się zająć i partnera, który zająłby się nim. I tak bardzo jak Anne nauczyła go być niezależną i współczesną omegą, zrezygnowanie z kilku rzeczy dla przyszłości z Nickiem nie było dla niego problemem. Było całkowicie w porządku.
Więc kiedy miesiące mijały i randkowanie przemieniło się w bycie parą Harry był najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Był podekscytowany połączeniem się z Nickiem i stworzeniem wspólnej przyszłości.
W końcu jego mama nie mogła walczyć z wyborami Harry'ego. Było jasne, że był zakochany w Nicku i nie było nic co mogłaby zrobić oprócz dania im swojego błogosławieństwa.
I tak o to rok później miała miejsce ceremonia połączenia tej dwójki, a Harry przeprowadzał się do domu, który razem wybrali. Domu Nicka i Harry'ego, mając nadzieję, że zaczną w nim swoją rodzinę. Harry rzucił swoje tabletki antykoncepcyjne ich pierwszego dnia tam i pozwolili przeznaczeniu działać.
Problem w tym, że przeznaczenie wydawało się nie współpracować. Harry i Nick mieli bujne i zdrowe życie seksualne i odkąd się połączyli spędzili razem wiele gorączek. Pewnie, Harry był jedną z tych omeg, które miały gorączkę co trzy miesiące, zamiast dwóch tak jak większość, ale nie było to aż taką rzadkością. Spędzili już ze sobą 10 gorączek i frustracja brała górę nad ich związkiem.
Dlaczego nie zostali błogosławieni szczenięciem? Większości omeg wystarczała jedna lub dwie gorączki bez tabletek antykoncepcyjnych, aby zajść w ciążę. To nie było prawidłowe.
To sprawiło, że Harry zaczął myśleć, że coś jest nie w porządku. Zasugerował Nickowi, że powinni się przebadać i zrobić inne testy, które wskazałyby dlaczego nie mogą się rozmnożyć.
To okazało się być dobrą rzeczą, ponieważ on i Nick przestali mieć nadzieję na ciążę, gdyż było to po prostu niemożliwe. Jednak w tym samym czasie, Harry desperacko chciał wrócić do czasów, kiedy nie wiedział, że jest bezpłodny.
Nic nie mogło go przygotować na tą wiadomość. Jego bezpłodność nie była na długiej liście rzeczy, która mogła ich powstrzymywać od założenia rodziny. Gdy docierały do niego słowa lekarza, gigantyczna, czarna dziura utworzyła się w jego klatce piersiowej. We wszystkich alternatywnych rzeczywistościach Harry nie mógł sobie wyobrazić siebie jako nie rodzica.
Czuł się całkowicie zagubiony.
Kiedy smutek i agonia urosły za bardzo, odwrócił się, by spojrzeć na Nicka i było jeszcze gorzej.
Alfa wyglądał na całkowicie zniszczonego.
Opuścili klinikę w amoku. Harry wciąż był w szoku, na początku nawet nie miał energii, by płakać. Widoczne zranienie pochodzące od Nicka sprawiało, że ta sytuacja była jeszcze bardziej przytłaczająca. Harry wiedział, tam i wtedy, że zawiódł Nicka jako omega. Naprawdę nienawidził siebie za to, że nie był w stanie nosić w sobie szczeniąt alfy, szczególnie, kiedy połączyli się, mając na celu założenie rodziny.
I z tą myślą od razu, kiedy weszli do domu, w końcu się załamał.
W jednej minucie poczuł odrętwienie, a w następnej niekontrolowanie płakał. Był świadomy tego, że Nick go złapał, zabrał do łóżka i pozwolił mu płakać. Był przekonany, że łzy Nicka zmieszały się w pewnym momencie z jego własnymi i trzymali się tak przez godziny, przechodząc żałobę po dzieciach, których nigdy nie będą mieli.
Po tym wszystkim coś między nimi pękło. Jeśli Harry myślał, że zmienne nastroje Nicka spowodowane dwoma latami frustracji były zły to się mylił. Ta chłodność z jaką teraz zwracał się do Harry'ego była o wiele gorsza.
Tygodnie mijały, Nick spędzał coraz więcej czasu w pracy, wynajdując wymówki, aby być z dala od Harry'ego, nawet pozwalając omedze na dodatkowe godziny w kwiaciarni.
Ich życie seksualne prawie nie istniało, jakby intymność bez celu nie miała znaczenia. Jednak gorszy był fakt, że przez większość czasu Harry nawet nie chciał bliższego kontaktu z Nickiem. Po prostu był na to zbyt smutny, a seks był jedynie kolejnym przypomnieniem o tym czego nie mogli mieć, gdy już osiągnęli swój orgazm. Cóż, jeśli się udało. Gdy jeden z nich wystrzelił, łatwiej było ochłonąć, niż dostać orgazm.
Harry utknął w najbardziej niekomfortowej pozycji w jakiej mógł się znaleźć: miał dwadzieścia dwa lata, był niespełniony, nieszczęśliwy i połączony. Niby.
Nick i on byli tak rozłączeni, że czasami zastanawiał się czy połączenie, które ostrożnie budowali po prostu się rozpadnie, uwalniając ich od długoletniego partnerowania, w które tak łatwo wstąpili.
Jednak nie zakładał się o to. Przeznaczenie nie ułatwiało Harry'emu życia. Jakiś czas temu przestał mu wierzyć.
Życie przebiegało tak od tygodni, Harry nic nie mógł na to poradzić, ale odebrało mu mowę, kiedy Nick wszedł do ich domu szczęśliwy. Alfa uśmiechnął się jasno, kiedy Harry zauważył go w kuchni i pocałował go w usta na przywitanie. - Dobry wieczór, kochanie.
Harry patrzył na niego, zapominając jak stworzyć zdanie. Kiedy tylko uśmiech Nicka zaczął opadać, Harry zareagował, nie chcąc pozbyć się dobrego nastroju.
- Witaj, alfo. Jak było w pracy? - Posłał Nickowi swój najlepszy uśmiech. - Kolacja będzie niedługo gotowa.
- Dobrze, dobrze. Nic nowego na tym froncie. - Nick usiadł na ladzie, wciąż patrząc na szczęśliwego Harry'ego. - Ale miałem dzisiaj interesujacą rozmowę z Gregiem.
Harry wydał dźwięk świadczący o tym, że słuchał, ale nie zwracał zbytnio uwagi. Nick zawsze rozmawiał z Gregiem. W końcu razem pracowali.
- Rozmawialiśmy o alternatywach dla par, które z jakiś powodów nie mogą mieć swoich własnych szczeniąt - powiedział szczerze.
To przykuło uwagę Harry'ego. Łyżka, którą trzymał spadła do garnka pełnego sosu, rozlewając trochę. To przestraszyło omegę i podskoczył z zaskoczenia. Nick zszedł z lady, wyłączył kuchenkę i włożył łyżkę do zlewu. Następnie złapał dłoń Harry'ego, każąc mu usiąść na kuchennym stołku.
- Harry? - Zapytał delikatnie i wyciągnął go z transu.
- Tak, tak. - Harry pokręcił głową na znak swoich słów. - Słucham.
Kiedy wzrok omegi był ponownie skupiony na Nicku, ten kontynuował. - Tylko jedna opcja naprawdę utkwiła mi w pamięci jako możliwość.
- Dobrze.
- Surogacja.
Jedynie sekundę zajęło wilkowi Harry'emu zaprotestowanie, był zraniony tym pomysłem. Przebłyski omegi będącej w ciąży z szczeniakami Nicka i zastępującej jego miejsce jako pary wskoczyły na przód jego umysłu. Nie widział ile z tego było widoczne na jego twarzy, ale Nick zmarszczył brwi.
- Wiem, że to nie jest idealne, nie na to mieliśmy nadzieję, ale to lepsze niż nie posiadanie dzieci i adopcja. Muszą być moje, wiesz? - Wyjaśnił spokojnie Harry'emu.
Omega powoli skinął głową. Tak bardzo jak jego pierwszym instynktem było odrzucenie tego pomysłu, tak logiczna strona Harry'ego była... ukontentowana. Szczenięta Nicka będą też jego, Harry był jego parą. To mogło uratować związek, który Harry rujnował, związek, który myślał, że jest nie do naprawienia.
- Biologicznie twoje, tak - poprawił go Harry, ponieważ jeśli to zrobią to będzie ich mamą. - Rozumiem, gdybym mógł, też chciałbym żeby były biologicznie moje. Jednak wiesz, że będę kochał wszystkie nasze dzieci, bez względu na wszystko.
Nick ponownie się uśmiechnął, jednak tym razem była to mieszanka ulgi i podekscytowania. - Myślałem, że dłużej będę musiał cię przekonywać.
Harry zawsze myślał, że Nick będzie chciał tylko całkowicie, tradycyjnej rodziny. Harry nie chciał naciskać na swoje szczęście, więc zaakceptował to co mu oferowano. To było więcej niż sobie wyobrażał jeszcze kilka minut temu. Zaśmiał się, to nie był dokładnie szczęśliwy dźwięk, potem wzruszył ramionami. - To nie tak, że mamy lepsze opcje.
- Naprawdę nie mamy - zgodził się ciężko Nick.
Harry rozumiał czego Nick nie powiedział. Musiał to zrobić.
- Właściwie to poszedłem dalej i zrobiłem listę rzeczy, które powinniśmy omówić i przygotować nim się za to weźmiemy. Możemy to zrobić podczas kolacji?
- Pewnie, pójdę ją skończyć. - Harry wstał, włączając kuchenkę. - Potrzebuję jedynie kilku minut.
- Wspaniale. Umyję się w międzyczasie, dobrze, kochanie?
- Tak, pewnie. - Harry wziął czystą łyżkę i wrócił do mieszania sosu. Jego głowa była ciężka od ilości informacji do przetworzenia w tak krótkim czasie, nim musiał podjąć decyzję - decyzję, która będzie wpływała na całe jego pozostałe życie z Nickiem. To przytłaczające i szczerze mówiąc trochę przerażające.
Nie żeby sądził, że ma wiele do powiedzenia w tym jak to będzie działało. Wiedział, że jeśli chce zostać z Nickiem, a chce, musi się dostosować. W końcu to była jego wina, że nie mogą razem zbudować tradycyjnej rodziny. Jego alfa zasługiwał na coś lepszego, a jego obowiązkiem jest sprawić, by było tak jak chce.
Jego wilczy instynkt gryzł go z tyłu umysłu, idąc w zupełnie innym kierunku i od razu odrzucając pomysł surogacji. Kiedy Harry zaczął wykładać jedzenie na stół, próbował odepchnąć głos omegi z tyłu swojej głowy. Też chciał mieć dzieci. To nie było tylko dla Nicka. To była również jego jedyna okazja. Nie mógł przegapić tej możliwości, bez względu na to jak na początku będzie trudno. To będzie tego warte, kiedy będzie miał szczenię biegające po swoim domu, które będzie kochał i będzie się nim opiekował.
I oczywiście Nick kochał Harry'ego i chciał z nim zostać. Inaczej nie wyszedłby z alternatywą dla nich, aby mogli pozostać szczęśliwi. To wydawało się być drugą szansą dla ich połączenia, by stworzyli silny, długotrwały związek.
Kiedy stół był zastawiony, Harry wziął głęboki wdech i usiadł z determinacją. Był gotowy na rozmowę z Nickiem, wypracują pewne rzeczy i będą mieli rodzinę, o której obydwoje marzyli.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top