Dodatek - perspektywa Louisa

Louis budzi się zdezorientowany. Coś ciężkiego naciska na jego klatkę piersiową i jest to raczej bolesne. Próbuje się odwrócić na bok, by się tego pozbyć, ale kiedy jego klatka dotyka materaca okazuje się to być wrażliwe. Syczy, wracając do pozycji na plecach i siadając przy zagłówku. Patrzy w dół i widzi dwa mokre miejsca na swojej koszulce. Otacza sutki dłonią i okazuje się, że jest pełny. To nigdy wcześniej nie miało miejsca.

Zaskoczony swoim stanem sięga po telefon znajdujący się na szafce nocnej.

11:03

Och, wow. Spał przez 9 godzin. Nie może uwierzyć, że Harry'emu udało się utrzymać swoją obietnicę i pozwolił mu spać.

Teraz, kiedy to zauważa, ignorując ból w klatce piersiowej, czuje się jak zupełnie inna osoba, wypoczęty w sposób, którego nie zaznał odkąd urodziła się Melanie. Pierwszy miesiąc bycia rodzicem był wyczerpujący. Nigdy nie myślał, że tak będzie pragnął ośmiu godzin snu w swoim życiu, ale tak było.

Wie, że Harry jest aniołem chodzącym po ziemi, biorąc na siebie prawie wszystko, poza karmieniem Mel, nie narzekając. Jednak czuł się wykończony. Całkowicie nie doceniał tego jak ciężkie może być życie z noworodkiem. Po swoich pierwszych dwóch ciążach, w ciągu kilku tygodni jego ciało było znów funkcjonalne. Jego mleko wysychała nim na dobre zaczynała się jego produkcja, jego ciało było w całkowitej harmonii z faktem, że nie zatrzymał szczeniąt, a jego energia wracała po kilku dniach odpoczynku po porodzie.

Jednak tym razem jego ciało nakręcone, by dostrzec każdy ruch innego człowieka. Małego, bezbronnego człowieka, który śpi w drzemkach i płacze przy każdej okazji, sprawiając że Louis sam może spać jedynie przez kilka krótkich godzin.

Chociaż na końcu tunelu wciąż znajduje się światło. Drzemki Melanie są sukcesywnie coraz dłuższe, nawet jeśli czasami trudno to zauważyć. Jest tak przyzwyczajona do swojego otoczenia, że już jej to nie niepokoi i jest coraz bardziej chętna spędzać czas w samotności z Harrym, teraz kiedy zaakceptowała jego zapach tak samo jak Louisa.

Wszystkie te czynniki prawdopodobnie dzisiaj pomogły, ale nie sprawia to tego mniej wspaniałym. Louis jest przekonany, że Harry rzucił jakąś czarną magię na Melanie, aby pozwoliła mu tyle spać. Był niezmiernie wdzięczny.

Kolejna fala dyskomfortu uderza w niego, kiedy przypomina sobie dlaczego się obudził. Louis szybko wychodzi z łóżka, wsłuchując się w dźwięki domu, by znaleźć Harry'ego i Mel. Znajduje bardzo rozbawionego szczeniaka na ramionach bardzo zdesperowanego bruneta, który próbuje zapewnić ją, że Louis niedługo wstanie i może jeszcze trochę poczekać z jedzeniem.

Louis prycha, sprawiając że Harry podskakuje i odwraca się w jego kierunku, zdecydowanie nie zauważył dodatkowego towarzystwa.

- Przepraszam - mówi Louis, patrząc na parę z rozbawieniem. Mel od razu sięga w jego kierunku, więc siada, by Harry mógł mu ją wręczyć.

Wzdycha z ulgą, kiedy nie marnuje czasu i przystawia się do karmienia.

- Obudziła cię? - Pyta cicho Harry, siadając obok niej na kanapie.

- Nie, klatka piersiowa mnie bolała - kiwa głową na szczeniaka. - Zbyt pełna.

- Och, racja. Nie pomyślałem o tym.

Louis kiwa głową. Również tego nie oczekiwał. Nie zdawał sobie sprawy z tego ile produkował, karmiąc Mel co kilka godzin.

- Dziękuję za to, że zabrałeś ją dzisiaj rano.

- Oczywiście, Lou. - Harry całuje jego ramię, gdzie może sięgnąć. - Było łatwiej niż oczekiwałem. Naprawdę bardzo dobrze wzięła butelkę. Zaczęła marudzić kilka minut temu.

Louis uśmiecha się do Mel, ciesząc się z tego co usłyszał. Podczas pierwszego tygodnia jako rodzice, Louis szczerze się bał, że Mel nie nie przekona się do Harry'ego. Miała widoczną preferencję w stronę Louisa i jego zapachu. Harry próbował z tego żartować, ponieważ logicznym było, że najpierw założy więź z Louisem, ale szatyn widział, że ten bał się odrzucenia przez szczenię. Na szczęście, ociepliła się do niego z biegiem czasu. Louis już może zobaczyć jak w bliskiej przyszłości będzie bardziej przywiązana do Harry'ego niż do niego.

Kiedy zauważa jak jej oczy zamykają się podczas karmienia, zabiera ją od jednego sutka i przykłada do drugiego, aż całkowicie zasypia. W ten sposób pozbywa się nacisku z obu stron.

- Lou? - Harry przerywa, patrząc na ich córkę.

Szatyn unosi wzrok, aby pokazać, że słucha.

- Przypomniało mi się dzisiaj rano, że moja gorączka będzie miała miejsce pod koniec tygodnia.

- O cholera, całkowicie o tym zapomniałem. - Z całym zamieszaniem, które miało miejsce w tym tygodniu, ostatnią rzeczą w jego umyśle była gorączka Harry'ego.

- Ja też - chichocze Harry, następnie pociera oczy, jak to zazwyczaj robi, kiedy jest zestresowany.

- Nie martw się tym Haz. - Louis próbuje go uspokoić. - Mogę sobie sam poradzić z Mel przez trzy dni. Możemy wcześniej przygotować trochę posiłków.

Harry kiwa głową. - Sądzę, że moja mama też będzie w stanie ci pomóc.

- O czym ty mówisz? Twoja mama nawet nie wie, że Nick odszedł.

- Tak, cóż, zaprosiłem ją dzisiaj na lunch, powiem jej wszystko. Naprawdę przepraszam za to, że nie zrobiłem tego wcześniej. Żyłem w zaprzeczeniu i byłem tchórzem.

To zaskakuje Louisa. Tak bardzo jak był wcześniej sfrustrowany zachowaniem Harry'ego, tak nigdy nie sądził, że jest tchórzem. Stawiał czoło każdej jednej rzeczy, która była rzucana w jego stronę, nigdy się nie poddając. To było naturalne, że był sceptyczny i wycofany, po tym jak został tak głęboko zraniony. I pewnie Louis nienawidził tego, że Harry okłamywał własną matkę na temat odejścia Nicka i swojego związku z Louisem, ale szybko zdał sobie sprawę z tego, że nie potrafi być zły na Harry'ego. Nie może sobie wyobrazić tego jak ciężko jest poradzić sobie z opuszczeniem przez partnera z nienarodzonym dzieckiem w drodze. Kim jest, by oceniać Harry'ego?

- Nie jesteś tchórzem, Harry. Radziłeś sobie z sytuacją tak jak mogłeś w danym momencie - mówi mu stanowczo Louis. - Jednak cieszę się, że porozmawiasz ze swoją mamą.

Naprawdę tak jest. To przywilej, że Harry ma wspierającą mamę i ostatnią rzeczą jaką Louis chce jest, by brunet to zmarnował. Będzie zachęcał Harry'ego do utrzymania bliskiej i szczerej relacji z Anne.

Bierze śpiącą Mel na górę, więc może się teraz przebrać w nowe ubrania, kiedy Harry kończy lunch. Może usłyszeć jak Anne przyjeżdża niedługo później, a potem Harry idzie na górę, by zabrać Mel, prosząc Louisa, by chwilę zaczekał z wyjściem.

Prawie godzinę później Harry puka w drzwi z czerwonymi oczami, prosząc Louisa, by dołączyć do nich na dole.

- Tak źle? - Szepcze, przebiegając dłonią po plecach Harry'ego.

- Nie, wcale. To po prostu... dużo. Jednak naprawdę chce cię poznać.

Louis przełyka swoje podenerwowanie. Jego umysł od razu podrzuca mu formy odrzucenia, które otrzymał od swojego własnego stada. Nie ma dobrych kontaktów z rodziną i poznanie matki swojego jeszcze nie partnera jest zdecydowanie denerwujące, nawet jeśli wie, że jest dobrą osobą.

Idą do salonu, gdzie Anne siedzi na fotelu, urzeczona obecnością swojej wnuczki. Wita się z Louisem jak z dawno zaginionym synem, co jest przytłaczające w najlepszy możliwy sposób i nawet nie mruga, zgadzając się pomóc im podczas gorączki Harry'ego.

Kiedy Anne nie tak subtelnie prosi Harry'ego, by wyszedł z pokoju, prosząc go, by zrobił im herbatę, Louis znowu robi się niespokojny. Nie wstał dzisiaj przygotowany na poważną rozmowę z rodzicem, ale jest tutaj. Harry ściska zapewniająco jego udo, nim idzie do kuchni, a Louis próbuje skoncentrować się na tym zamiast nad niejasnością nowej sytuacji.

- Wyglądasz jak jeleń złapany w światła reflektorów - woła do niego Anne, jej ton jest przyjazny.

- Przepraszam, ja nie... po prostu - mamrocze, próbując znaleźć odpowiednie słowa. - Nie jestem już przyzwyczajony do mam.

Mruczy współczująco. - To w porządku. Po prostu chcę się upewnić, że nie planujesz w najbliższym czasie opuścić mojego syna jak to pewien alfa zrobił.

- Och, nie, proszę pani. - Louis kręci głową. Nie wie czy zrobił cokolwiek co wydaje się go przybliżać do myśli, że planuje porzucić Harry'ego, ale nie ma takiego zamiaru. Wie, że Harry jest jego partnerem i to umowa do końca życia. - Kocham naszą rodzinę. Zostanę z Harrym tak długo jak będzie mnie tu chciał.

Patrzy na niego czujnym wzrokiem. Louis nienawidzi tego, nie ma niczego co mógłby ukryć.

- Dobrze - mówi w końcu Anne. - Chciałabym wiedzieć jednak wcześniej o waszej umowie. I o całym bałaganie z Nickiem.

- Przepraszam za to. Próbowałem przekonać Harry'ego, by ci powiedział, ale to doprowadziło do okropnej kłótni. Wolałbym żeby ona nigdy się nie wydarzyła - marszczy się na wspomnienie jak zranił Harry'ego swoim wybuchem, po tym jak Harry rozmawiał z Anne przez telefon.

Zaskakująco Anne śmieje się na to. - Harry potrafi być uparty i dumny. Cieszę się, że to cię nie zniechęciło, nawet jeśli miałeś rację.

- Ja też.

Anne uśmiecha się jasno na to. Wciąż siedzą jeszcze przez jakiś czas w ciszy, nim ona w końcu zabiera głos. - Jak się masz? Pierwsze kilka tygodni to zazwyczaj ciężki okres.

- Tak. Bardzo ciężki. - Louis jęczy dramatycznie. - Ale również bardzo dobry. Mel jest warta braku snu.

- Tak, jest taka słodka. Prawda? - Anne zgadza się z nim, łaskocząc Mel delikatnie i zyskując od niej chichot. To taka słodka scena. - Wasza dwójka wykonuje wspaniałą robotę. Widać, że Melanie jest szczęśliwa.

Duma rozpiera klatkę piersiową Louisa i nie może powstrzymać uczuć wychodzących z jego zapachem.

- Dziękuję - mówi, kiedy Harry wraca i wręcza każdemu z nich kubek.

Louis opiera się o Harry'ego, kiedy ten siada obok niego na kanapie, a potem rozmowa płynie łatwo. Jest przytłoczony uczuciem ochrony i szczęścia, siedząc ze swoją rodziną, bez względu na to jak mała ona jest.

Będzie dobrze.

~*~

Louis powoli odkłada swoje rzeczy na miejsce, chcąc zacząć tydzień w pozytywny sposób, w czystym i zorganizowanym domu. To zajmuje mu trzy rundy tak jak zawsze, ale ma sześciomiesięczną Mel w swoich ramionach. Robi to najlepiej jak może.

Mija Harry'ego w drodze do kuchni i posyła mu buziaka nad ciałem Mel. Harry uśmiecha się jasno w odpowiedzi, mała fala feromonów, które wydają się być zadowoleniem.

Zapach Harry'ego często daje znać o tym jak się czuje, nigdy nie był dobry w ukrywaniu rzeczy. Progresywnie jest w tym coraz lepszy, próbując kopiować Louisa. Jednak jasnym jest, że nigdy się tego nie nauczył albo oduczył podczas swojego związku z Nickiem. Louis założy się, że to druga opcja. Nick jest typem tradycjonalnego dupka, który uważa, że jego omega nie powinna niczego przed nim ukrywać.

Im dłużej Louis zna Harry'ego tym bardziej zastanawia się nad tym jak brunet wpakował się w ten związek. Widać, że był toksyczny.

Sam Louis zawsze był odpowiedzialny. Unikał kłótni i niedorzecznych sprzeczek, które prowadziły do zranienia wszystkich zainteresowanych. Stanowczo wierzy, że mają się lepiej, są bardziej dojrzali w radzeniu sobie z problemami. A to stało się jeszcze ważniejsze teraz, kiedy wie jak rzeczy wyglądały w poprzednim połączeniu Harry'ego. Za jedynym i pierwszym razem, gdy Louis wściekł się na Harry'ego, kiedy zapomniał zapłacić rachunek za wodę wszystko stało się jasne.

Płacenie kary, kiedy byli w stanie zapłacić rachunek było po pierwsze marnotrawieniem pieniędzy i całkowitą nieodpowiedzialnością odkąd mieli dziecko w domu. Nie powinni mieć odciętej wody z powodu słabej pamięci Harry'ego. To sfrustrowało Louisa, kiedy dostał powiadomienie o pominiętej płatności, więc nawet nie myślał dwa razy, by ostudzić swoje feromony, nim pobiegł do pokoju bruneta, by z nim porozmawiać. To było okropne. Harry od razu zamarł ze strachu na widok wściekłego Louisa, akceptując bez pytania winę i trzęsąc się, gdy obiecywał Louisowi, że to nigdy więcej się nie powtórzy. To sprawiło, że Louis zakrztusił się powietrzem. Jego mózg szalał, próbując zebrać do siebie elementy układanki, by dowiedzieć się co zrobił, że przestraszył Harry'ego. Skontrolował swój zapach, zrelaksował język ciała i powoli podszedł do bruneta, by zapewnić go, że wszystko było w porządku, że był bezpieczny.

Od tego czasu Louis zdał sobie sprawę z tego, że brak kontroli Harry'ego nad swoim zapachem zabierał mu jego prywatność i wolność. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że Nick mógł używać swoich własnych feromonów alfy, aby komunikować się w uciążliwy sposób, strasząc wilcze instynkty Harry'ego. Z bolącym sercem Louis zapewnił Harry'emu spokojną bańkę i powiedział mu, że od tej pory będzie odpowiedzialny za ich rachunki, że Harry nie musi martwić się terminami. Tak było najlepiej w tym momencie.

Potem Louis zaczął zwracać większą uwagę na mniejsze rzeczy, na które wzruszał ramionami, jak to, że Harry nigdy nie prosił o więcej niż dostawał, nawet jeśli to było oczywiste, że nie był usatysfakcjonowany albo jak cały czas z jakiegoś powodu próbował odgadnąć potrzeby Louisa. Zaczął aktywnie próbować je odwrócić, naciskać Harry'ego, by ogłaszał swoje własne potrzeby i zapewniał go, że jego zadaniem nie było ciągłe zadowalanie Louisa.

Z biegiem czasu Harry staje się coraz bardziej zrelaksowany, mniej martwi się o rzeczy, o które nie musi. To dobra zmiana. Louis ma nadzieję, że będzie lepiej, gdy ich związek będzie się rozwijał.

Co jest... kolejnym problemem. Louis czekał aż Harry coś zrobi, cokolwiek.

Na początku, kiedy Louis zdecydował, nie myśląc racjonalnie nad tym, że zostanie z Harrym podczas swojej ciąży, był przekonany, że jest głupi. Harry był bardzo atrakcyjny dla alf, nie okazywał żadnego znaku o tym, że myśli o nietradycyjnym związku, a jego przywiązanie do Louisa było całkowicie sytuacyjne. Oczywiste, że omega nawiązał pewną więź z osobą, która nosiła w sobie jego dziecko. Dodając do tego bycie porzuconą osobą, przez kogoś kogo miało się za bratnią duszę, Harry miał pewne prawo zostać z Louisem.

Poza tym mieli naprawdę ciężki start. Louis czuł coś, kiedy po raz pierwszy poznał Harry'ego i Nicka, ale zapewnienia alfy o tym, że wszystko przedyskutowali wcześniej z Harrym i delikatne maniery go ogłupiły. Spędził swoją gorączkę z Nickiem, nigdy więcej nie chciałby powtórzyć tego doświadczenia, a po tym wszystkim interakcje z parą były niezmiernie niezręczne. Dopiero, kiedy Harry się ocieplił w kontaktach z nim i ich przyjaźń zaczęła kwitnąć, Louis zdał sobie sprawę z tego jak bardzo Nick odrzucał Harry'ego.

To było złe na wielu poziomach, a Harry po prostu zaakceptował ten fakt, myśląc że tak powinien wyglądać związek, jakby nigdy nie miał lepszego. To sprawiło, że Louis czuł niesamowitą mieszankę smutku i złości, ale przełknął to wszystko. To nie było jego miejsce do interwencji i już był w ciąży z ich szczeniakiem. Jego ręce były związane na wielu frontach.

Zmiana tej perspektywy zmieniała się subtelnie. Louis nie może wskazać dokładnego momentu, kiedy jego omega połączyła się z omegą bruneta. Powoli Louis przestał widzieć ciążę jako swoją pracę i zaczął przywiązywać się do szczenięcia. Zaczął chronić Harry'ego, wyciągając z niego go co najlepsze, kiedy widział jak Nick niszczy tak wspaniałego człowieka. Zabijało go to jak Harry był szczerze optymistyczny w ich sytuacji, myśląc że w końcu jego związek z Nickiem się polepszy, kiedy tak właściwie było coraz gorzej z każdym mijającym miesiącem.

Louis nie był nawet trochę zaskoczony, kiedy Nick wyszedł przez drzwi. Jego serce bolało na widok przeżywającego Harry'ego, jego instynkty krzyczały na niego, by został i się nim zajął, więc to zrobił, nie myśląc nad tym dwa razy.

Kiedy w końcu Louis przestał czuć się jak idiota ze swoimi uczuciami nadeszła gorączka Harry'ego. Omega przejęła świadomość Harry'ego, będąc niesamowicie giętką i wołając Louisa z każdą falą. To było torturą, ale również sprawiało, że obrastał z satysfakcji, wiedząc że jego partner go identyfikuje. Coś również zmieniło się w samym Harrym podczas tych dni. Zaczął kwestionować swoją seksualność, prezentację płci, nietradycyjne związki. Louis był podniecony, odpowiadając w najbardziej bezinteresowny sposób i próbując pokazać Harry'emu swoje możliwości. W pewnym sensie to był dla nich nowy początek.

Kiedy Louis był w ostatnim miesiącu ciąży, próbował nieco mocniej naciskać na Harry'ego, mając nadzieję, że ich córka urodzi się w miejscu pełnym miłości, a nie smutku. Nie skończyło się to dokładnie tak jak chciał, ale przynajmniej Louis miał szansę powiedzieć Harry'emu, że chciał z nim stworzyć związek. To dobrze, że Harry to odwzajemniał, nawet jeśli nie mógł czy nie chciał się tak w tej chwili zachowywać.

Niedługo, powiedział Harry, sprawiając że Louis czuł ulgę.

Louis zawsze wiedział, by podążać za swoimi instynktami, ale nigdy nie był za nie wdzięczny, niż wtedy, gdy sprawiły, że został z Harrym. Im więcej czasu mijało tym bardziej rozwijała się ich przyjaźń i Louis zaczął dostrzegać kawałki poza ścianami nędzy i winy Harry'ego. To tylko upewniło go w tym, że znajduje się tam gdzie powinien, że Harry był mężczyzną, z którym powinien spędzić resztę swojego życia.

Rzeczy bardziej wskoczyły na swoje miejsce po urodzeniu Melanie, kiedy Harry otworzył się swojej mamie i przeprowadzili się do nowego domu. To tak jakby budowali życie jako para, dochodzenie do ich przyszłego połączenia.

Teraz, 10 miesięcy po odejściu Nicka to boleśnie oczywiste, że zainteresowanie Harry'ego i Louisa jest obustronne i cały czas budują razem swoje przyszłe życie. Louis próbuje być pełen szacunku, dając Harry'emu czas, by wszystko sobie poukładał w swoim tempie, ale również jest zmęczony parami bezbronnego zapachu Harry'ego, odrzucającymi jego przywiązanie do Louisa. To całkowicie niepotrzebne, ponieważ Louis już jest cały dla niego.

Mel w końcu zasypia na jego ramieniu, więc Louis cicho zabiera ją do jej pokoju. Wraca na dół, by zobaczyć, że Harry wstał i znajduje go przy stole, piszącego. Widzi jak woda w czajniku dopiero się zagotowała, co jest czymś co Harry zrobił raczej dla niego. Uśmiecha się i robi sobie herbatę, siadając obok bruneta.

Patrzy na kawałek papieru i czyta 'marchewki i pomidory' pod spodem, co oznacza, że Harry robi listę zakupów na swoją wycieczkę do marketu jutro po pracy.

Urlop macierzyński Louisa kończy się w tym tygodniu i Harry również od dawna nie był w pracy. Zdecydowali, że obydwoje wrócą, wymieniając się swoimi dniami w domu. Jutro Harry zaczyna w kwiaciarni. We wtorek Louis wraca do centrum ratowania zwierząt.

Jest zarówno podekscytowany jak i czuje niepokój związany z powrotem do pracy. Odzyskanie pewnej części społecznego życia brzmi jak marzenia, ale godziny z dala od Melanie wydaję się być okropne. Jednak pod koniec dnia nie ma czego roztrząsać. Musi wrócić do pracy i tyle. Nie mogą wciąż używać pieniędzy, które Nick zostawił Harry'emu i Mel bez planu na życie. Poza tym Louis lubi swoją pracę, ma plan na swoje życie, więc uważa, że ciężka waga na jego żołądku zelżeje po pierwszym dniu.

Patrzy jak Harry przygryza długopis, zbyt skoncentrowany na swoim zadaniu. Louis musi powstrzymać się od śmiania i wyciągnięcia ręki, by złagodzić zmarszczkę między jego brwiami. Jest w siódmym niebie z Harrym.

Nie powinni marnować tego całego czasu, kiedy mogliby być razem. Minęło wystarczająco dużo czasu, Louis wie, że Harry jest po tej samej stronie co on, więc nie będzie prosił o zbyt wiele. A jeśli tak, musi wierzyć, że brunet coś powie. Pracowali nad szczerością między sobą.

Chociaż to wciąż przerażające. Harry wydaje się mieć tendencję do życia w zaprzeczeniu z rzeczami, z którymi nie wie jak sobie poradzić. Ilość czasu jaka zajęła mu, by zrozumieć że Nick odszedł jest tego wystarczającym przykładem.

Z długim oddechem, Louis odkłada swój kubek i zaczyna mówić czule. - Harry, wiesz, że kupiliśmy razem dom pięć miesięcy temu?

- Tak? - Odpowiada Harry, wciąż nie skupiając się w pełni.

Louis kontynuuje. - I wiesz, że mamy razem córkę?

Harry w końcu unosi wzrok ze zmieszaniem na swojej twarzy. - Tak, Lou.

- I wiesz, że bardzo cię kocham, prawda? - Pyta Louis, nim może się przekonać żeby tego nie robić.

- Też cię kocham - mówi mu z łatwością Harry.

Louis patrzy na niego przez sekundę, zdając sobie sprawę ze swojego błędu. Nie to miał na myśli.

- Nie, Harry. Kocham cię - poprawia się.

Harry przez chwilę wydaje się niepewny, ale w końcu uśmiech pojawia się na jego twarzy. - Ja też, Louis.

Louis chce płakać z ulgi. Nawet chociaż był przekonany do do uczuć Harry'ego to co innego, gdy omega wypowiada to na głos. Słowa brzmią całkowicie naturalnie i szczerze, więc może się zrelaksować i w końcu pyta o to o co chodziło mu od samego początku.

- Czy... chciałbyś pójść ze mną w piątek na randkę?

- Co z Mel? - Pyta Harry, wydając się być naprawdę zmartwionym.

Louis śmieje się, nie wierząc w to, że to jest pierwszą rzeczą, o której Harry pomyślał. Mogą znaleźć opiekunkę albo zabrać Mel ze sobą. Szczenię nie sprawia, że utknęli w domu. - Czy to jedyna rzecz, która powstrzymuje cię od pójścia ze mną na randkę? Ponieważ, kochanie, możemy znaleźć opiekunkę na jedna noc.

Harry kiwa głową, jakby wcześniej o tym nie myślał. - W porządku.

- W porządku? - To było za łatwe, zważając na pierwszą reakcję Harry'ego, którą powinna być wymówka dlaczego nie mogą iść na randkę.

Harry patrzy dziwnie na Louisa. - Tak. - Harry zwęża oczy, zastanawiając się dlaczego Louis zareagował w ten sposób. - Co chciałeś żebym powiedział? Chciałeś żebym cię odrzucił?

Louis wypuszcza długi oddech, godząc się z dziwną reakcję Harry'ego i akceptując to, że drugi mężczyzna chce iść z nim na randkę.

- Cóż, tak - przyznaje. - Właściwie to tego oczekiwałem.

Harry prycha, widać że jest rozbawiony sceptyzmem Louisa. - W takim razie dlaczego mnie zaprosiłeś?

Ponieważ musiał spróbować. Miał nadzieję, że Harry był gotowy na następny krok. Ich wilki były. - Miałem małą nadzieję.

Harry uśmiecha się delikatnie do niego, jego wzrok jest ciepły. Sięga po dłoń Louisa i całuje ją, następnie łączy razem ich palce na szczycie stołu.

- Cieszę się, że to zrobiłeś.

Louis odwzajemnia uśmiech, ściskając dłonie Harry'ego. Też się cieszy.

~*~

Kiedy nadszedł czas pierwszej gorączki Harry'ego odkąd zaczęli się spotykać, wciąż nie dotarli dalej niż obściskiwanie, więc kiedy brunet przywarł do Louisa, błagając go, by został, musiał odsunąć Harry'ego z stanowczym nie. Ciężko było zignorować prośby od swojej słodkiej pary, kiedy widać było, że chciał i potrzebował Louisa, ale musiał. Nie rozmawiali o tym wcześniej i nie chciałby, żeby jego pierwszy raz z Harrym miał miejsce, z brunetem zagubionym w amoku. Jak oczywiście było.

Obydwoje zorganizowali czas poza pracą, więc Louis został z Mel, sprawdzając często zapas jedzenia u Harry'ego. Anne przyszła drugiego dnia, aby Louis mógł wziąć prysznic dłuższy niż minutę bez zamartwiania się i wzięła Mel na spacer do wózka, by Louis mógł sprawdzić co u Harry'ego.

Czwartego dnia, kiedy Louis się obudził a gorączka Harry'ego minęła, chociaż on wciąż nie był do końca przytomny, Anne przyszła, by zabrać Melanie, mówiąc że przyniesie szczeniaka wieczorem, po tym jak spędzi dzień z babcią, ponieważ Harry będzie zmęczony i będzie potrzebował opieki. Louis nie kłócił się, zbyt zmęczony zawirowaniem ostatnich trzech dni. Tak szybko jak Anne odjechała z Mel, opadł na kanapę, by zdrzemnąć się przy Harry aż ten wróci do życia.

Wstaje chwilę później, słysząc dźwięk otwieranych na górze drzwi. Podąża za dźwiękiem i znajduje otwarte drzwi do sypialni Harry'ego, ale brunet ponownie leży na łóżku. Puka w framugę.

- Hej, kochanie, wszystko w porządku? - Pyta delikatnie, nie chcąc obudzić Harry'ego na wypadek gdyby już wrócił do spania.

Jednak Harry odwraca swoją głowę w jego stronę z zmęczonym uśmiechem. - Tak, po prostu musiałem skorzystać z łazienki. Przyjdziesz? - Pyta, wyciągając dłonie w stronę Louisa.

Louis a nie trzeba dwa razy pytać.

Zapach rozchodzący się w korytarzu jest niczym w porównaniu do tego jak Louis wchodzi do pomieszczenia. To słodkie i bezbronne, sprawiając że wewnętrzny wilk Louis czuje nową falę potrzeby ochrony względem Harry'ego. Przytula bruneta w pasie tak szybko jak do niego podchodzi, przejeżdżając nosem po jego szyi, aby go powąchać i zaznaczyć jako swojego. Harry wypuszcza z siebie śmiech, ale przechyla głowę na bok, dając miejsce Louisowi.

Louis sadza ich po bokach i zakopuje się przy Harrym, próbując zmieszać ich zapachy aż jego instynkty zostają zaspokojone, wie że z jego partnerem jest wszystko w porządku, nawet jeśli sam spędził gorączkę. Kiedy jego ramiona otaczają plecy Harry'ego, Louis może poczuć zmianę w zapachu bruneta, ale powstrzymuje się od wykorzystania tego, nawet jeśli jego ciała reaguje nową falą pożądania w stronę bruneta.

Zostają w ten sposób, nawet jeśli ich bańka robi się gęstsza. Louis zmusza swoją omegę do pozostania w miejscu, bycie tak blisko Harry'ego i potrzeba wąchania go to obecnie wystarczająca bliskość.

Kilka minut później, może usłyszeć i poczuć pomruki Harry'ego przy sobie. Nie ma nawet czasu, by odsunąć w pełni swoją twarz, by zapytać bruneta co się dzieje, nim ten przewraca się na plecy, sprawiając że Louis znajduje się na nim, obejmując go swoimi nogami i mając ręce zarzucone na szyję szatyna. Nowa fala feromonów zostaje skierowana w stronę Louisa, oznaczając że Harry jest wyraźnie pobudzony.

- Harry. - Louis próbuje go ostrzec, ale Harry zaczyna całować jego szyję w odpowiedzi. - Harry, co robisz? Kochanie, właśnie wyszedłeś z gorączki.

- Chcę ciebie - mamrocze Harry przy jego skórze, ocierając się delikatnie o Louisa.

- Harry, nie. Jesteś...

- Nie... - jęczy Harry i zatrzymuje swoje ruchy. Pozwala swojemu ciału wtopić się w materac, wytwarzając między nimi minimalny dystans i patrzy poważnie na twarz Louisa. - Możesz poczuć mój zapach. Wiesz, że nie mam gorączki. Chcę tego. Ja. Nie moje hormony czy cokolwiek innego.

Louis jest zaskoczony tonem Harry'ego i całkowitą zmianą postawy. Wciąga głęboko powietrze, próbując złapać detale feromonów znajdujących się w powietrzu. Harry ma rację, nie pachnie jak w gorączce. Pewnie, wciąż zostają jakieś resztki, ale to jasno, że nie jest już pod jej aktywnym wpływem.

Zdanie sobie z tego sprawy musi być widoczne na jego twarzy, ponieważ Harry wykorzystuje fakt, że Louis się nie odsuwa i przyciąga swój nos do jego szczęki, całując ją, kiedy obwąchuje szatyna w odpowiedzi. Louis pozwala sobie dotknąć ciała Harry'ego, jego dłoń odkrywa nagą klatkę piersiową, kiedy staje się świadomy potrzeby budującej się w nim w rezultacie na zapach i działania Harry'ego.

Harry łapie materiał koszulki Louisa, próbując ją ściągnąć, więc Louis rzuca ją na podłogę, nim zanurza się przy Harrym. Podtrzymuje swoją wagę na łokciu i wykorzystuje swoją wolną dłoń do tego, by pieścić klatkę piersiową bruneta, zatrzymując się, by potrzeć sutek opuszką swojego kciuka, patrząc jak twardnieje, a Harry piszczy.

- Zajmę się tobą, dobrze? - Pyta delikatnie Louis.

Harry kiwa głową, jego oddech już składa się z sapnięć, oczekiwanie oraz podekscytowanie sią widoczne na jego twarzy. Louis pochyla się, by go pocałować i poprawić ich pozycję. Łapie nogę Harry'ego za kolano i zgina ją, dając mu lepszy dostęp, sprawiając że ich krocza się stykają. Harry jęczy podczas ich pocałunku, ale nie przerywa tego, więc Louis utrzymuje stabilne wciskanie języka do jego buzi, kiedy zaczyna leniwie się o niego ocierać.

To niesamowicie nie pospieszne i ospałe, tak jak pierwszy raz według Louisa powinien wyglądać. Harry pcha w rytm Louisa i oddaje pocałunek, ale nie prosi jeszcze o więcej. Louis może wyczuć obsceniczny zapach śluzu bruneta i ich dwa preejakulaty gromadzące się na ich bokserkach, dające rozkosz ich wilkom. Zatrzymuje całowanie Harry'ego, aby zakopać swoją twarz w jego szyi i wdycha głęboko jego zapach, jęcząc na otaczający zapach, który przenosi się prosto do jego kutasa.

- Proszę, Lou - jęczy Harry, jego biodra momentalnie gubią rytm, kiedy wygina się w odpowiedzi na dźwięki szatyna. Louis przygryza jego szyję, blisko miejsca, w którym spotyka się z jego ramieniem, uzyskując od niego kolejny desperacki dźwięk i więcej pchnięć. - Lou, potrzebuję cię, proszę, proszę.

Louis uspokaja go. - Mam cię.

Wychodzi z łóżka, ignorując niezadowolone jęki Harry'ego na ich dystans, mając na celu rozebranie ich. Rzuca swoje własne bokserki na podłogę, nim sięga po dresy Harry'ego i zsuwa je z jego długich nóg. Kiedy obydwoje są nadzy Harry rozwiera nogi, aby dać mu ponownie dostęp, więc nie marnuje czasu robiąć to.

Harry łapie łączy swoje łydki za Louisem, przyciągając go, jakby nie mógł mieć dość fizycznego kontaktu. Bardziej przywiązany do tego Louis dostaje jeszcze silniejszy zapach, co prawie sprawia, że chce porzucić powolność tylko po to, by dać Harry'emu to czego chce. Robi się sztywny, dając sobie kilka sekund, by uspokoić swoje mocno bijące serce, więc mogą utrzymać swoje tempo. Pociera swoje dłonie o uda Harry'ego, próbując się uspokoić, ale Harry jedynie dyszy w odpowiedzi, ściskając go mocniej.

Kiedy jego penis przestaje tak mocno pulsować i ponownie czuje kontrolę, Louis uwalnia się z jednej nogi Harry'ego i sięga do jego tyłka. Jego wewnętrzne uda i pośladki są mokre, wystarczająco, by dawać znać, że miniona gorączka miała na to duży wpływ. To takie seksowne, a Louis myśli resztkami swoich komórek i zamierza posmakować go zanim będzie go pieprzył. Zrobiłby to, gdyby nie sądził, że Harry go znieważy, gdyby spróbował. Louis dobrze wie jak wygląda pozostała potrzeba i desperacja po dniu lub dwóch od gorączki.

Więc jest ukontentowant robiąc kółka palec wokół dziurki bruneta i z łatwością się wślizguje. Ilość śluzu jaką Harry produkuje po kilku dniach od gorączki sprawia, że Louis robi to z łatwością. Harry jęczy, pchając w stronę nacisku, widać, że chce więcej, ale bierze tylko to co Louis mu daje nim mówi.

- Możesz... więcej. Wezmę to.

- Tak? Wciąż jesteś luźny? Czym ostatnio się pieprzyłeś? - Pyta Louis, aby zobaczyć jak Harry na to zareaguje. Odsuwa swój palec, wracając z drugim i leniwie je krzyżuje.

Oddech Harry'ego urywa się i rumieni się, zamykając instynktownie oczy. Odpowiada szeptem. - Moim fioletowym wibratorem.

- Czy to było dobre? - Pcha nieco mocniej, kiedy naciska swoimi palcami głębiej, szukając tego miejsca. Harry wygląda, jakby chciał odpowiedzieć, kiedy wydaje z siebie jęk w akompaniamencie rozkoszy i 'więcej' oraz 'proszę'.

Louis pieprzy go jeszcze kilka razy, uderzając w prostatę Harry'ego aż sam już nie może tego znieść. Wyciąga swoje palce i łapie podstawę swojego kutasa, kierując go w stronę wejścia bruneta. Wciska główkę, ale zatrzymuje swoje ruchy, patrząc na reakcję Harry'ego. Kiedy brunet próbuje się wysunąć, aby szatyn bardziej się w niego wsunął, Louis opiera się na ramieniu przy głowie Harry'ego, więc może się gładko w niego wślizgnąć aż jego miednica dotyka tyłka bruneta.

Obydwoje jęczą na to uczucie. Gorąco i nacisk są przytłaczające dla Louisa i trzęsie się, kiedy zmusza się do zostania w stabilnej pozycji i bierze kilka głębokich wdechów, aby się uspokoić. Po kilku długich sekundach, Harry piszczy pod nim, próbując zmusić go do poruszenia się, więc łapie go za drugie ramię, by się przytrzymać i wysuwa się tak, że tylko główka jest w środku, a potem dalej się w niego wbija.

Harry łapie go za bark, wydając z siebie ciche jęki za każdym razem, kiedy Louis jest całkowicie w nim. Louis utrzymuje tempo, próbując wysunąć się tak jak za pierwszym razem. Kiedy Harry wykorzystuje swoje uda, by sprawić, aby Louis przyspieszył, to ten zatrzymuje się w nim. Harry skarży się na ten ruch, ale szybko relaksuje swoje mięśnie, aby Louis mógł być odpowiedzialny za ich rytm.

Louis wznawia swoje pchnięcia, pochylając się, kiedy szepcze do ucha Harry'ego. - Dobrze, kochanie. Pozwól mi się sobą zaopiekować, dobrze?

Harry kiwa głową, pozwalając swojemu ciału jeszcze bardziej się zrelaksować pod dotykiem szatyna. Louis podziwia go, zarumienionego do klatki piersiowej, z delikatnie opuchniętymi i otwartymi wargami, kiedy oddycha ciężko przez usta. Harry jest piękny, każdego dnia. Najpiękniejsza osoba jaką Louis miał przyjemność poznać. Jednak w ten sposób osiągnął nowy poziom. Nie może uwierzyć, że ma okazję widzieć takiego Harry'ego. Jest jedynym, który ma go w taki sposób.

Louis łapie Harry'ego za biodra, aby zmienić kąt i przyspiesza swoje pchnięcia, próbując dać Harry'emu tego czego chce. Harry jęczy, wyginając się ku klatce piersiowej Louisa i przytulając go jeszcze ciaśniej, jakby bał się, że spadnie z kanapy. Z kilkoma więcej pchnięciami, Harry dochodzi z zakrztuszonym jękiem. Zaciska się wokół Louisa, kiedy jego penis wykrzywia się podczas jego orgazmu, sprawiając że Louis sam podąża w tą stronę. Rozkoszny nacisk sprawia, że Louis czuje się upojony i sam osiąga orgazm. Wciąż jest głęboko w Harrym, kiedy dochodzi, nim pcha powoli, aby przedłużyć ich przyjemność.

Jest ledwie świadomy delikatnie czkającego Harry'ego ponad dźwiękiem krwi przepływającej przez jego uszy, jego serce bije głośno. Jego kutas wciąż się wykrzywia, kiedy pozbywa się resztek orgazmu. Patrzy w dół na Harry'ego i znajduje omegę oddychającego ciężko, łza wypływa z jego oka. Louis ostrożnie ją ściera, sprawiając że Harry otwiera swoje oczy, by na niego spojrzeć.

- Dobrze? - Pyta bez tchu, aby upewnić się, że to była dobra łza.

Harry kiwa głową, pozwalając swojemu ciału upaść.

- Perfekcyjnie.

Harry tworzy fantastyczny widok, cały rozłożony pod Louisem, jego loki tworzą bałagan na poduszce, stojąc na różne strony. Pochyla się, aby przyciągnąć Harry'ego do kolejnego głębokiego pocałunku. Całują się aż Louis staje się zbyt wrażliwy i musi odsunąć się, by wysunąć z bruneta. Harry wydaje z siebie nieusatysfakcjonowany dźwięk, ale pozwala mu to zrobić, następnie pozwala Louisowi poruszyć się wokół, więc teraz przytulają się, plecy Harry'ego przy klatce piersiowej Louisa.

Louis przebiega swoją twarzą po łopatce Hharry'ego, która idealnie tam pasuje. Wdycha ponownie jego zapach, jest w stanie poczuć ich całkowicie wymieszany zapachy w ich poseksowym stanie. Chciałby, aby był tak cały czas. Jednak Louis wie jak spocony musi czuć się Harry, więc powinni niedługo wziąć prysznic. Mówi to Harry'emu.

- Niedługo. Najpierw drzemka - dyszy Harry w jego ramię. Louis nie sprzeciwia się, pozwalając sobie ziewnąć. Przytula się bliżej Hharry'ego, więc nie ma między nimi miejsca i zamyka swoje oczy. Drzemka brzmi wspaniale. Może zabrać Harry'ego pod prysznic tak szybko jak wstaną.

~*~

Wraz z rozwojem ich związku Louis czuje coraz większą satysfakcję. Tak wielką, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że gładkie kontakty zastanawiały Harry'ego, nie chciał jednak o tym dyskutować. W końcu delikatnie uderzyło ich to w twarz.

Po pierwszych urodzinach Mel, Harry stał się nieco bardziej wyciszony. Zamykał się w swojej głowie i nie inicjował tak wiele dotykania i pieszczenia z Louisem jak wcześniej, będąc bardzo zdystansowaną osobą. Na początku Louis dał mu przestrzeń, aby uporządkował sobie o cokolwiek chodziło, ale kiedy dni mijału, był coraz bardziej zdenerwowany całą sytuacją. To doprowadziło do konfrontacji, musiał wiedzieć jaki Harry miał problem.

Louis prawie tego żałował, nawet jeśli to było konieczne. Jego serce się łamało, kiedy widział tak przestraszonego i niepewnego Harry'ego. Louis chciał siebie kopnąć za to, że nie zauważył tego jak ważne dla ich związku powinna być otwarta i szczera rozmowa. Harry miał każdy powód, by chcieć, aby ich decyzje były omawiane, nie podążając jedynie za tym co konwencjonalne. W przeszłości to nie zadziałało.

Trzęsący się głos Harry'ego połamał serce Louisa.

"Tak bardzo cię kocham. Nie chcę abyś pewnego dnia obudził się przy moim boku i zdał sobie sprawę z tego, że błędem było zaakceptowanie mnie jako partnera, ponieważ każdy tak zakładał i poszliśmy za ich przekonaniami"

Nie mógł w to uwierzyć. Harry myślał, że Louis uzna go za błąd, kiedy tak naprawdę był najlepszą rzeczą jaka mu się kiedykolwiek przydarzyła. Louis walczył przeciwko każdej tradycji, ponieważ wiedział, każdą komórką swojego ciała, że jego bratnią duszą będzie najsłodsza omega na świecie. Znalezienie Harry'ego było niczym innym jak tym, że świat w końcu kręcił się tak jak powinien. Zrobiłby wszystko co w jego mocy, aby ich związek zadziałał, tak jak Harry na to zasługuje.

Przez sekundę Louis chciałby dać Harry'emu wszystko: słodkie spotkanie, pierwszą randkę, na której właściwie mogliby się poznać, potem wiele innych randek, wymienianie się zapachem, połączenie i w końcu zbudowanie własnej rodziny. Jednak nie mógł. Louis chciałby dać Harry'emu tak wiele jak może, pomimo ich limitów.

W końcu jedyną rzeczą jaką mógł obiecać była szczerość i otwarta komunikacja. Jak się okazało z odrobiną pracy to było wystarczające.

Przed Louisem wciąż czekała jego pierwsza gorączka od czasu ciąży. Martwił się, kiedy Mmel skończyła dziewięć miesięcy a on nie dostał jej tak jak miało to miejsce przy innych jego ciążach, ale lekarz Mel zapewnił go, że wszystko było w porządku.

- Czasami instynkty omegi ją z jakiegoś powodu wstrzymują - wyjaśniła. - Po prostu zaufaj temu, że twoja gorączka nadejdzie wtedy, kiedy twoje ciało będzie gotowe.

Oczywiście miała rację. To tak jakby jego wilk czekał aż on i Harry w końcu porozmawiają i zdecydują się na połączenie. Nawet nie dwa dni później obudził się spocony i zdesperowany, wołając swojego partnera.

Posiadanie Harry'ego podczas swojej gorączki było po prostu cudowne. Nie tak sobie Louis wyobrażał spędzenie gorączki z kimś innym, ale to była prawda. Harry troszczył się o niego i był słodki, Louis ufał mu w najbardziej intymnej części z łatwością w ciągu tych 72 godzin.

To tylko upewniło ich w tym co już wiedzieli, byli dla siebie odpowiedni.

Potem zostało im tylko zorganizowanie oficjalnej ceremonii połączenia. Planowali wszystko od samego połączenia po ich życie w nadchodzących latach. Louis czuł się lżejszy, jakby mógł latać z Harrym u swojego boku. Jakby wszystko o czym marzył było możliwe.

Więc połączyli się i wrócili do domu, by zacząć resztę swojego życia. Odstawili u Mel karmienie piersią, więc Louis mógł mieć wolny harmonogram na początku pierwszego semestru w szkole, gdzie zaczął zajęcia biznesowe w pobliskim collegu.

Teraz Louis jest podekscytowany. Ma nadzieję, że jego przyszłość będzie wspaniała. Ma perfekcyjną rodzinę, partnera, który go wspiera i całe życie przed sobą. Wszystko wydaje się jasne i Louis nie mógłby być szczęśliwszy.

Zamyka za sobą drzwi, rzucając torby Mel i kierując się na górę, by ją odłożyć, pozwalając jej dokończyć swoją drzemkę, którą zaczęła w samochodzie. Harry dzisiaj pracuje, więc Louis był odpowiedzialny za zabranie szczeniaka na bilans 18 miesięcznego dziecka. To szalone, ma już 18 miesięcy? To wydaje się jak wieczność i nic w jednym.

A półtora roku ich dziecka oznacza, że mija rok odkąd Harry i Louis się spotykają.

Louis wie, że obiektywnie to nie jest ważne świętowanie. Ich data połączenia jest uważana za ich rocznicę. Jednak chce zrobić coś specjalnego. Rok od kiedy może prawidłowo nazywać Harry'ego swoim, całować go i dotykać. W opinii Louisa jest co świętować. Więc poprosił Connora, by zabrał Mel na noc i zrobił rezerwację w restauracji, gdzie serwują ulubione tiramisu Harry'ego, chcąc, aby przez całą noc cieszyli się swoim towarzystwem.

Louis i Connor powiedzieli Harry'emu, że Louis pożyczy mu jakieś książki, dlatego Connor zabierze się razem z brunetem po pracy. Powinni być za godzinę, więc Louis bierze szybki prysznic i przygotowywuje Mel. Kończy, kiedy słyszy jak frontowe drzwi się otwierają i Harry go woła.

Idzie na dół, cmokając Harry'ego szybko w policzeki, kiedy do nich dociera.

- Hej, kochanie - mówi. - Cześć, Connor.

- Hej. - Connor macha mu, nim zabiera Mel z jego ramion.

Harry patrzy na nich zmieszany. - Dlaczego ty i Mel jesteście cali ubrani?

- Mel będzie miała zabawną noc z wujkiem Connorem - mówi mu Louis, próbując posłać mu niewinny uśmiech.

- Tak, urządzimy imprezę bez tatusiów, którzy mogliby nas powstrzymać - zgadza się Connor.

- Och? - Harry patrzy pomiędzy nimi, linie na jego czole nie łagodnieją pod wpływem niejasnych wyjaśnień Louisa.

Louis może praktycznie zauważyć zębatki w jego głowie, kiedy próbuje ogarnąć co się dzieje i śmieje się na ten uroczy widok. Pociąga Harry'ego w swoją stronę, całując go szybko, nim pcha go w stronę schodów. - Idź się przygotować, proszę. Pomogę Connorowi z fotelikiem Mel.

Rozprasza się poprzez rozmowę z Connorem, kiedy szykują Mel do pójścia z nim i upewnia się, że ten ma wszystko co jest potrzebne na noc i że wie, że może zadzwonić o każdej porze, gdyby czegoś potrzebował. Do czasu nim Connor praktycznie wpycha go do wnętrza domu, zapewniając go, że jest w stanie zająć się małym dzieckiem przez jedną noc. Harry schodzi po schodach, jego mokre włosy kręcą się przy karku a jego koszula jest w połowie zapięta. Louis ślini się na ten widok.

- Wyglądasz naprawdę dobrze - stwierdza chętnie.

- Ty także, mój piękny partnerze. - Harry zarzuca ramię wokół jego szyi. - Powiesz mi co świętujemy?

- Rok od naszej pierwszej randki - mówi mu w końcu Louis.

- O mój Boże, Lou - jęczy Harry. - Nie pamiętałem, tak bardzo przepraszam!

Louis jedynie się śmieje i przytula go bliżej. - To w porządku. Wiem, że naszą rocznicą jest data naszego połączenia. Po prostu chciałem cię zaskoczyć czymś specjalnym.

- Kocham cię.

- Też cię kocham.

Uśmiechają się do siebie, głupią, ale niesamowitą miłością. Louis nie chciałby tego w żaden inny sposób.

- Chodź, mamy rezerwację - odsuwa się od uścisku Harry'ego, biorąc jego dłoń, by wyprowadzić go na zewnątrz.

Trzymają się za ręce nad konsolą przez całą jazdę do restauracji, a potem do drzwi. Zatrzymują się przy recepcji, czekając na hostessę, aby pomogła parze przed nimi. Kolejna zatrzymuje się tuż za nimi, Harry odwraca się, by spojrzeć kto to i całe jego ciało się napina. Delikatne feromony paniki dochodzą do Harry'ego, więc instynktownie się przysuwa, kiedy odwraca się, by zobaczyć kto sprowokował reakcję bruneta.

Louis jest twarzą z parą w średnim wieku, patrzącą na nich.

- Harry, co za przypadek - mówi kobieta pełnym dystansu tonem.

- Agnes, Peter, witajcie. Tak, właściwie przypadek. Jak się macie?

- Och, świetnie. Kto to jest w takim razie?

- Louis Tomlinson. - Louis wyciąga dłoń, by się przedstawić, nie rozumiejąc co się dzieje.

Ani kobieta ani mężczyzna nie przyjmują jej i nie kontrolują odrazy na swoich twarzach na myśl o dotknięciu jej.

Louis pozwala swojej dłoni opaść przy boku.

- Surogatka? - Mężczyzna odzywa się poraz pierwszy.

To wychodzi jak takie oskarżenie, że Louis otwiera swoje usta, by powiedzieć mężczyźnie, aby się odpieprzył, ponieważ kim on jest, by mówić w taki sposób? Jednak Harry reaguje szybciej, biorąc dłoń Louisa i łącząc ponownie ich palce. - Mój partner, tak właściwie. Jednak tak, był też moją surogatką.

- Cóż, to wyjaśnia dlaczego mój Nicky zostawił stado.

Uścisk Harry'ego zacieśnia się, kiedy Louis zdaje sobie sprawę z tego kto stoi przed nimi.

- Nie, proszę pani. Nie wyjaśnia. Wasz syn zostawił swojego partnera z ich nienarodzonym dzieckiem, ponieważ jest tchórzliwą, nieodpowiedzialną alfą. Nie ma to żadnego związku ze mną i z Harrym.

- Jak śmiesz...

- Dobry wieczór, jak mogę pomóc? - Głos zza nich przerywa kobiecie.

Louis odwraca się i widzi hostessę uśmiechającą się do nich szeroko, jakby nie działo się nic dziwnego. Louis oddaje uśmiech. - Tak, mamy rezerwację na nazwisko Tomlinson.

- Och, stolik dla dwojga. Sarah będzie dzisiaj waszą kelnerką i poprowadzi was w środku. - Hostessa wręcza dwa menu kobiecie stojącej obok niej wciąż się uśmiechając.

- Zamierzasz ich wpuścić? - Agnes pyta głośno ponad nimi.

Hostessa cały czas się uśmiecha. - Oczywiście, mają rezerwację. Panie i panie Tomlinson, proszę podążyć za Sarah.

- Tak, tak - zapewnią ją Louis. Sam posyła Agnes i Peterowi uśmiech. - Miło mi było poznać panie i pani Grimshaw.

Wyjmuje swoją dłoń z uścisku Harry'ego i kładzie ją na jego plecach, prowadząc go, nie patrząc już na starszą parę, próbując uniknąć większej konfrontacji. Uśmiecha się wdzięcznie do hostessy, kiedy ją mijają i witają się z Sarah, która patrzy na nich rozbawiona, kiedy prowadzi ich do stolika. To budka i Harry wślizguje się do środka obok Louisa zamiast na przeciwko niego, utrzymując ich ciała blisko. Louis zmartwiony marszczy brwi, otaczając ramieniem plecy Harry'ego.

- Dam ci kilka minut, nim wrócę, aby zebrać od was zamówienia - mówi im Sarah i szybko zostawia ich samych.

- Hej, wszystko w porządku? - Pyta Louis Harry'ego, odwracając się całym ciałem do niego.

- Och, przepraszam, że zrujnowali naszą randkę, Lou - szepcze Harry, jakby to było odpowiednia odpowiedź na to o co Louis zapytał.

- Nic z tego, Harry. To nie twoja wina i zdecydowanie nie zrujnowali naszej randki. Chyba, że jesteś smutny. Możemy w takim razie wyjść, to żaden problem.

Harry nie odpowiada od razu, więc Louis wyciąga dłoń, by bawić się jego lokami, mając nadzieję, że ten gest go uspokoi.

- Nie jestem smutny... po prostu tego nie oczekiwałem. Mam na myśli, minęły prawie dwa lata odkąd Nick odszedł i nie wiedziałem ani nie słyszałem o nim nic od tego czasu, wiesz? Zgaduję, że zapomniałem, że istnieje taka możliwość. - Harry wypuszcza z siebie długi oddech. - I zgaduję, że trochę nie mogę w to uwierzyć? Wiedzą, że mają wnuczkę i nawet ich to nie obchodzi. Nie zapytali jak się ma albo czy cokolwiek dla niej potrzebuje. - Jak mogą być tacy... zimni i bez serca?

- Tak, też tego nie rozumiem. Ja... - Louis zacina się, nie chcąc podążać tym tropem. - Ale cieszę się, że nie będzie ich w życiu Mel, zważając na ich nienawiść i ignorancję.

- Ja też, obiecuję, że ja też. Kocham nasze życie i naszą rodzinę. Nie chciałbym tego w żaden inny sposób. I w pewien sposób czuję ulgę, wiedząc, że nie musimy się w najbliższym czasie martwić o to, że będą chcieli włączyć się w nasze życie. Jednak...

- Tak, ciężko przełknąć ich brak zainteresowania, kiedy Mel jest tylko dzieckiem, które zasługuje tylko i wyłącznie na miłość.

- Dokładnie. - Harry kiwa głową. - Dziękuję za bronienie mnie, to było seksowne.

Louis wypuszcza z siebie zaskoczony śmiech. - Proszę bardzo, kochanie. Właściwie to przyjemnością było zreprymendowanie tej.... - Louis ścisza głos. - suki.

- Louis! - Syczy.

- Nawet nie jest mi przykro, że użyłem tego słowa - mówi Louis, żartując.

Chichoczą razem, a Sarah wybiera ten moment, by wrócić i poprosić o ich zamówienia. Nawet nie dotknęli menu, Louis przeczyszcza swoje gardło, kiedy Harry próbuje nad sobą zapanować.

- Uch, poprosze colę i kieliszek... - Louis patrzy na Harry'ego, ale ten jedynie wzrusza ramionami w odpowiedzi, więc idzie za instynktem. - Czy macie dzisiaj kieliszek Merlot?

- Tak, mamy.

- Dobrze, więc cola dla mnie i kieliszek Merlot dla niego. Och i trochę gazowanej wody. Wciąż nie zdecydowaliśmy się w kwestii jedzenia.

- W takim razie zaraz wrócę z waszymi napojami.

- Dzięki. - Louis uśmiecha się do niej, nim odwraca się do Harry'ego. - Czerwone wino jest w porządku?

- Tak, zawsze dobrze zgadujesz. - Harry posyła mu jeden z tych uroczych uśmiechów, który sprawia, że się rozpuszcza. Następnie bierze obie dłonie Louisa w swoje. - Mam to na myśli, wiesz? Ty i Mel jesteście... wszystkim. Kocham was tak bardzo i cieszę się, że z naszej rodziny taką jaką jest. Nie chcę Nicka z powrotem ani żadnego członka jego rodziny. Chcę jedynie ludzi, którzy akceptują nas jako parę. To dla mnie najważniejsza rzecz.

Serce Louisa puchnie w jego klatce piersiowej i kiedy połyka emocje, łzy pojawiają się w jego oczach.

Louis nigdy nie kochał nikogo tak jak kocha Harry'ego i Mel. I posiadanie Harry'ego, który zapewnia go, że czuje to samo, że Louis jest dla niego wystarczający, sprawia, że robi mu się ciepło z wiedzą, że to na zawsze. Nikt nie zabierze mu jego rodziny, ponieważ on wybrał ich i oni wybrali go. Nigdy nie będzie złości czy wstydu w ich domu, jedynie miłość i wsparcie.

- Cieszę się, kochanie. To również najważniejsza rzecz dla mnie. Ty i Mel daliście mi wszystko o czym kiedykolwiek marzyłem. Zawsze będę starał się was uszczęśliwić tak jak wy to robicie i nie pozwolę nikomu na przyniesieniu bólu czy smutku.

Harry unosi dłoń do twarzy Louisa, delikatnie ją głaszcząc. Louis zamyka oczy i pochyla się do dotyku, próbując wyryć w swoim umyśle miłość, którą czyje do niego Harry.

- Wiem. Ufam, że zawsze będziesz robił to co dla mnie dobre.

- Tak będzie - obiecuje Louis. - Kocham cię.

- Kocham cię, Lou. Szczęśliwej rocznicy.

- Szczęśliwej rocznicy.

KONIEC

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top