Twelve
Przez całe moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Pierwsze, o czym pomyślałam, słysząc słowa mamy to ja i Pan Styles. Na pewno o nas wiedziała.
- Masz mi coś do powiedzenia? - spytała, przenosząc dłonie na biodra.
- A-ale o czym Ty mówisz, mamo? - zająkałam się i od razu na moich ustach pojawił się mały, pokrzepiający uśmiech.
- No jak to o czym? - spojrzała na mnie z zaskoczeniem.
Uniosłam ręce w górę w geście bezradności. O co jej mogło chodzić? Chciała, żebym sama przyznała się do romansu z nauczycielem? A może miała na myśli coś innego? Z rozmyślenia wyrwała mnie moja rodzicielka, która zaczęła się głośno śmiać. Przymknęła oczy i wskazała na mnie palcem, nie mogąc opanować rozbawienia.
- Szkoda, że nie widziałaś swojej miny! - krzyknęła - Mamo, ale o czym Ty mówisz?! - przedrzeźniła mnie i zgięła się w pół.
Nadal nie miałam pojęcia, o co jej chodziło, więc stałam tylko, przypatrując się roześmianej mamie.
- Żartowałam, dziecko - dała mi kuksańca w ramię, kiedy już się opanowała - Tak naprawdę nie dowiedziałam się o żadnej Twojej mrocznej tajemnicy - wyszczerzyła się znów - Chyba, że masz mi coś do powiedzenia? - uniosła jedną brew w górę.
- No coś Ty, mamo - zaśmiałam się nerwowo - Po co to wszystko było? - odchrząknęłam.
- Czekaj no, Bella - na jej czole pojawiła się gruba zmarszczka - Czy Ty aby na pewno nic nie ukrywasz?
- Mamo, przestań - machnęłam ręką - Niby co miałabym ukrywać? - parsknęłam cichym śmiechem.
Spojrzała na mnie dziwnie i odwróciła się w stronę kuchni, po czym sięgnęła z blatu wodę i nalała jej sobie do szklanki.
- No nieważne - zaczęła - To, co naprawdę chciałam Ci powiedzieć - westchnęła głośno - To... ja, um... poznałam kogoś - oznajmiła nieśmiało, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
- Mamo, to świetnie! - klasnęłam w dłonie.
Byłam szczerze szczęśliwa, że mama w końcu znalazła jakiegoś kandydata na partnera. Od dłuższego czasu była sama, w sumie, odkąd ojciec nas zostawił, spotykała się jedynie z trzema facetami, którzy i tak okazali się beznadziejni.
- Kim on jest? - spytałam.
Upiła łyk wody, a na jej policzki wkradł się czerwony kolor, zanim zaczęła mówić.
- Jest moim pacjentem - zarumieniła się lekko - Dużo czasu poświęcałam mu w szpitalu, bo miał wypadek na motorze, dość poważny. Teraz czuje się już dobrze, nadal u nas jest, no i tak wyszło, że spytał mnie o numer, a potem zaprosił na randkę - zachichotała.
- Wow, mamo - nie kryłam zaskoczenia - To brzmi jak fabuła jakiegoś filmu - przyznałam, na co ona wybuchła śmiechem.
- Oj, przestań - powiedziała - Jeśli chcesz wiedzieć o nim więcej to powiem Ci, że jest ode mnie o cztery lata starszy i ma na imię Jeff. I jest nieziemsko przystojny! Idziemy na rankę w piątek, przyjedzie po mnie o siódmej, specjalnie kończę wcześniej! - podekscytowała się.
Słysząc o tym, że wybierali się na randkę w ten sam dzień, co my z Panem Styles'em, nieco mi ulżyło. Przynajmniej mama nie powinna dużo pytać o moje weekendowe plany, bowiem byłam pewna, że ten jej gość zainteresuje ją na tyle, iż szybko zapomni o własnej córce. Ale dla mnie to nawet lepiej.
- Mamo, jestem naprawdę szczęśliwa, że w końcu kogoś znalazłaś - oznajmiłam, zgodnie z prawdą - Oby tylko okazał się dobry, bo inaczej urwę mu jaja - zażartowałam.
Mama przewróciła żartobliwie oczami i zaśmiała się cicho, wkładając szklankę po wodzie do zlewu.
- Mówisz, jakbyś to Ty była moją mamą, a nie ja Twoją - uszczypnęła mnie w policzek i pognała do łazienki, a ja poczułam, jak bardzo zmęczona byłam, więc od razu udałam się do łóżka.
We wtorek znowu zaspałam. Tylko tym razem budzik nie zadzwonił ani mnie, ani mamie. Obudziła mnie moja spanikowana rodzicielka, wbiegając do pokoju i krzycząc, że ja nie zdążę na lekcję, a ona do pracy. Spojrzałam na zegar, wskazywał ósmą trzydzieści, więc matematykę ze Styles'em na pierwszej godzinie mogłam już sobie odpuścić.
- Nie dam rady Cię podwieźć do szkoły - oznajmiła w pośpiechu mama - Musisz jechać autobusem, ja powinnam być w pracy za dziesięć minut, a nie pewno będę stać w ogromnym korku.
Skinęłam głową w zrozumieniu i szybko wyszczotkowałam zęby oraz włosy. Ubrałam na siebie świeże ubrania i po chwili, obie wybiegłyśmy z domu w tym samym czasie. Pognałam szybko na przystanek, ale okazało się, że bus jechał dopiero za piętnaście minut. Czekałam nieco wkurzona, aż w końcu pojazd podjechał i wsiadłam do środka. Spóźniłam się piętnaście minut na drugą lekcję, była to geografia. Niepewnie weszłam do klasy, a oburzona moim opóźnieniem nauczycielka, rozkazała mi za karę odpowiadać przy tablicy na ocenę. Oczywiście poprzedniego dnia nic się nie nauczyłam, więc otrzymałam zasłużoną jedynkę. Świetnie. Ciekawe, co na to powie mama, pomyślałam, wracając niezadowolona środkiem sali do swojej ławki. Ten dzień już zaczął się okropnie.
Na długiej przerwie, na której zazwyczaj jadłam lunch, postanowiłam odpuścić sobie posiłek i zajrzeć do sali Pana Styles'a. Podeszłam pod klasę numer czternaście i mocno zapukałam. Gdy przekroczyłam próg drzwi, zobaczyłam, jak Styles siedział przy biurku i oceniał jakieś sprawdziany. Kiedy zauważył, że to ja weszłam do pomieszczenia, od razu wstał i uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Witam moją ulubioną uczennicę - podszedł do mnie w celu złączenia naszych ust w powitalnym pocałunku.
- Zaczekaj - powstrzymałam go i położyłam swoje drobne dłonie na jego umięśnionym torsie - Zaczekaj, tatusiu - poprosiłam - Najpierw musimy o czymś pogadać. Bo... ostatnio myślałam o tym, czy tu są kamery, no wiesz, w całej szkole - spojrzałam wyczekująco w jego zielone oczy.
Zmarszczył brwi i rozejrzał się po klasie.
- Nie myślałem o tym wcześniej - oznajmił, wzdychając i zakładając ręce na biodra - Ale wydaje mi się, że nie ma, Bella. Tu na dziewięćdziesiąt procent nie ma kamer. Komu by się chciało to montować, żeby podglądać dzieciaki?
- Zaraz, wydaje się Panu? Nie może Pan tego jakoś sprawdzić? Jeśli ktoś nas zobaczył... Ja nie wiem... Co będzie, jeśli ktoś nas zobaczył? - zamartwiałam się.
- Nie panikuj - próbował mnie uspokoić - W klasach na pewno nie ma kamer, sama spójrz na ściany - wskazał palcem - A przecież na korytarzu się nie całowaliśmy, ani nic takiego.
- Um, no tak - przyznałam mu rację i opuściłam lekko głowę, czując pewną ulgę.
- No właśnie - ujął mój podbródek w dwa palce, przez co byłam zmuszona na niego spojrzeć - Więc teraz dasz tatusiowi buzi? - spytał z nadzieją w głosie.
- A drzwi? - przypomniałam mu.
Wziął głęboki wdech i podszedł posłusznie do drzwi, aby je zamknąć. Kiedy już to zrobił, stanął przede mną i rozłożył ręce, czekając na krok z mojej strony. Widząc, jak bardzo zdesperowany był, abym tylko go pocałowała, zaśmiałam się pod nosem i od razu podeszłam do niego. Złączyłam nasze usta w czułym pocałunku, a Pan Styles przeniósł swoje duże dłonie na moje włosy i zaczął się nimi bawić. Sprawiało mi to ogromną przyjemność, przez co z moich ust znowu wydobył się cichy jęk.
- Dlaczego nie było Cię na mojej lekcji? - zapytał między pocałunkami.
- Z-zaspałam - odpowiedziałam, oddychając ciężko.
Nie mogłam złapać tchu, on cały czas przyciskał swoje usta do moich, oczekując jednocześnie ode mnie sensownych i zrozumiałych odpowiedzi. Chwyciłam go szybko za ramiona, a potem przeniosłam dłonie na jego szyję, co zdecydowanie mu się spodobało, ponieważ uśmiechnął się nieśmiało, odrywając się ode mnie na moment.
- W takim razie będzie kara - powiedział zadowolony, a ja aż zachłysnęłam się powietrzem.
- Jaka kara? - spytałam lekko przerażona.
- Dobrze wiesz jaka, kochanie - pokręcił głową w rozbawieniu - W piątek się przekonasz na własne oczy.
Odsunął swe ciało z dala ode mnie i oparł się wygodnie o biurko. Ja natomiast stałam nadal pod drzwiami, niesamowicie oszołomiona sytuacją sprzed kilku chwil. Moja pierwsza kara od tatusia. Jak to dziwnie brzmiało. Jednak jakaś część mnie chciała się już dowiedzieć, co Pan Styles miał zamiar mi zrobić.
- Więc... o której się spotykamy w piątek? - zmieniłam temat.
- Czy Twoja mama będzie w domu, kiedy skończysz lekcje? - spytał, zamiast odpowiedzieć.
- Um... - zastanowiłam się - Raczej tak.
- Powiesz jej więc, że umówiłaś się z koleżanką, a zamiast tego ja przyjadę po Ciebie i pojedziemy na randkę - uśmiechnął się radośnie.
- Nie lubię kłamać - przyznałam i od razu spotkałam się z jego palącym wzrokiem.
- Przyjadę po Ciebie o piątej, pasuje? - zupełnie zignorował to, co powiedziałam.
- Tak - pokiwałam głową - Pasuje. Kończę lekcje o czternastej trzydzieści.
- Wiem.
Zaskoczyła mnie jego odpowiedź. Pomyślałam, że pewnie znał mój plan lekcji na pamięć. Co za chory psychol.
- Cóż, chyba już pójdę - odezwałam się po chwili niezręcznej ciszy - Do zobaczenia potem, Panie Styles.
Wyszłam z sali, nie czekając na jego odpowiedź i udałam się w stronę sali od biologii.
Harry's POV
Niczego nigdy tak nie wyczekiwałem jak tamtego piątku. Chciałem znów spędzić z moją dziecinką dużo czasu sam na sam, nie tylko w szkolnej klasie, kiedy to za każdym razem musieliśmy niesamowicie uważać i zamykać drzwi na klucz. Trochę męczyło mnie to, że nie zawsze i nie wszędzie mogłem chwycić ją w pasie i pocałować, ale wiedziałem, że ona była tego warta. Na basen zaprosiłem ją celowo, nie mogłem doczekać się już, aż zobaczę jej cudowne ciało, odziane tylko w strój kąpielowy. Myślałem, że nie będzie chciała się zgodzić, za co oczywiście spotkałaby ją kara, ale dość łatwo się poddała i przystała na moją propozycję. Byłem zadowolony, że wszystko, co jej mówiłem, ona robiła. Słuchała się mnie jak swojego taty, czerpałem z tego ogromną satysfakcję. Trzeba przyznać, że nie byłem z nią tylko i wyłącznie dla seksu, który, nie oszukujmy się, prędzej czy później miał się w tym związku pojawić. Nie chciałem jej wykorzystywać, ja po prostu potrzebowałem kogoś, kto zawsze byłby dla mnie i troszczyłby się o mnie. Tą osobą miała być moja mała Bella. Kochałem ją, ale nie chciałem jej się do tego przyznać, było jeszcze za wcześnie na takie wyznania. Zresztą, ona na pewno nie odwzajemniała tego uczucia wobec mnie. Ona ciągle siedziała w mojej głowie. Ile nocy spędziłem, myśląc o jej pięknych, szaro - niebieskich oczach? Ile nocy spędziłem, wyobrażając sobie, że leżała w łóżku obok mnie? Ile nocy spędziłem, fantazjując o jej pełnych ustach, otaczających mnie, kiedy trzepotała pode mną swoimi długimi rzęsami? Nie wiedziałem. Po prostu tego nie wiedziałem. Byłem świadom jedynie, że spędziłem tych nocy zbyt wiele, żeby wciąż sobie tylko to wszystko wyobrażać. Chciałem w końcu mieć tą dziewczynę przy sobie, na zawsze. I byłem przekonany, że wkrótce ona zostanie moja i tylko moja.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top