Sixteen
Zmierzaliśmy w stronę mojego osiedla w ciszy. Pan Styles co chwilę głośno wzdychał i obdarzał mnie krótkimi spojrzeniami, które czułam na sobie, mimo że moja twarz była przyklejona do szyby. Czułam, jak złość we mnie szalała. Co ten facet w ogóle sobie myślał? Że mógł mnie tak oszukiwać i nigdy bym się nie dowiedziała? A ja głupia miałam wrażenie, że mogłam mu ufać w stu procentach. Byłam totalną idiotką i czułam wstyd.
- Dasz mi się chociaż wytłumaczyć? - moje myśli przerwał jego głos.
Nie odpowiedziałam. Mężczyzna westchnął zrezygnowany i położył dłoń na moim kolanie, a ja momentalnie ją odepchnęłam.
- Czy Ty musisz być tak cholernie trudna?! - krzyknął nagle mój nauczyciel.
- Ja trudna?! Ja?! - odezwałam się w końcu, również krzycząc - Czy to ja oszukiwałam przez cały czas osobę, na której ponoć Ci zależy? No odpowiedz, ja to zrobiłam czy Ty?
- Uważaj na język, bo jak...
- W dupie mam Twoje „Uważaj na język" - przerwałam mu, nieco spokojniejsza - Niby jesteśmy w bliskiej relacji, całujemy się, spędzamy razem po szkole czas, a Ty wciąż każesz mówić mi do siebie „per Pan". To jest dla mnie chore. O ile mówienie do Ciebie „tatusiu" mogę zrozumieć, bo taki masz do cholery fetysz, to zabronienia mi zwracania się do Ciebie po imieniu nie rozumiem - spojrzałam w jego oczy i uniosłam wysoko brwi.
Styles patrzył na mnie wkurzony, jego nozdrza rozszerzyły się, a żyły na szyi zrobiły się bardzo widoczne. Wiedziałam, że go zdenerwowałam i w pewnym momencie nawet trochę się go przestraszyłam. Nie wiedziałam, czy był zdolny do zrobienia mi krzywdy.
- Kurwa, Bella - zaczął, ale po chwili zamilknął zrezygnowany - Ja... ja po prostu chcę z Tobą porozmawiać, tak normalnie. Nie chcę, żebyśmy na siebie krzyczęli, więc proszę, porozmawiajmy jak ludzie - spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
Nie chciałam się zgodzić, ale kiedy zobaczyłam jego załamanie i to, w jaki zdesperowany sposób jego oczy patrzyły w moje, nie umiałam mu odmówić.
- Okej, ale masz mi wszystko wyjaśnić - zażądałam.
Postanowiłam nie mówić do niego „Panie Styles" w tej sytuacji, bo byłam naprawdę wkurzona i nie obchodziło mnie to, czy da mi za to karę czy cokolwiek innego. Chciałam tylko wyjaśnień, dlaczego w to wszystko pogrywał tyle czasu.
Mężczyzna zatrzymał się na parkingu przed centrum handlowym, które akturat mijaliśmy. Nadal na niego nie patrzyłam, próbowałam pokazać mu, jak bardzo mnie zdenerwował. Nie mógł sobie tak ze mną pogrywać. Zrobił mi takie coś i myślał, że od razu mu wybaczę?
Kiedy tylko zatrzymał auto, odwrócił się do mnie całym ciałem i chwycił mnie za dłoń. Nie protestowałam. Również przekręciłam się na siedzeniu w jego stronę i czekałam, aż zacznie mówić. Wciąż trzymał mnie za rękę, co w sumie mi się podobało i było przyjemne.
- Sluchaj, Bello, wiem, że to wszystko wyszło do dupy, i że powinienem był Ci o tym powiedzieć - westchnął kolejny raz tego wieczora - Chciałem to zrobić, naprawdę chciałem, ale nie wiedziałem jak. Te SMSy były tylko po to, aby Cię lepiej poznać. Gdy jeszcze nie byliśmy w bliższej relacji, nie miałem pojęcia, co zrobić, żeby się do Ciebie zbliżyć - wyznał.
- Ale się zbliżyłeś, więc po co ciągnąłeś to anonimowe gówno dalej? - zapytałam, nie zważając na swój język.
- Uważaj na słowa, Bella - ostrzegł mnie, na moment zmienijąc wyraz twarzy na groźny, jednak opanował się po chwili i zwilżył usta językiem - Okej, przepraszam. Głupio postąpiłem, ale cholera, nie byłbym facetem, jeśli nie robiłbym takich gównianych błędów - powiedział, na co cicho się zaśmiałam, jednakże od razu się opamiętałam i spoważniałam - Nie wiń mnie za to, że chciałem mieć z Tobą jakikolwiek kontakt - poprosił - Gdybym na początku napisał do Ciebie jako Twój nauczyciel matematyki, na pewno byś mnie odrzuciła.
Zastanowiłam się chwilę nad tym, co powiedział i w sumie miał rację.
- Może nie odrzuciłabym Cię od razu, ale na pewno przestraszyłabym się, że mój nauczyciel pisze mi dwuznaczne SMSy - spuściłam wzrok na nasze splecione dłonie i zagryzłam niepewnie wargę ust, na co Pan Styles gwałtownie syknął.
- Kurwa, wiesz, jak na mnie działa ten gest - wbił zielone tęczówki w moje pełne oraz zaróżowione wargi - Czy te usta mogą dać mi w końcu całusa na zgodę? - zrobił maślane oczy.
- Kto tu mówi o zgodzie? - zdziwiłam się - Chcę więcej wyjaśnień - oznajmiłam z surowym wyrazem twarzy.
- Przecież wszystko już powiedziałem - uniósł ręce w górę, przerywając kontakt z moją dłonią.
- Uh, okej - wymamrotał po chwili - Co jeszcze chcesz wiedzieć?
Zastanowiłam się kilka sekund i podrapałam się po nosie.
- Żałujesz, że zacząłeś pisać do mnie anonimowo? - spytałam, widocznie zaskakując go.
Zrobił dziwną minę, coś w stylu zmieszania i zadowolenia w jednym. Ściągnął mocno brwi i odpowiedział:
- Nie, bo lepiej Cię poznałem. Wiem, że teraz jesteś o to zła, ale nie żałuję, bo dzięki tym SMSom zbliżyłem się do Ciebie.
Jego odpowiedź spowodowała przyjemne ukłucie w moim brzuchu. Zrobiło mi się miło i jedyne, czego chciałam w tamtym momencie to usiąść na jego kolanach i pocałować te cudowne usta. Ale wiedziałam, że nie mogę być taka łatwa.
- Masz jeszcze jakieś pytania? - zapytał niepewnie.
- Chciałbyś mnie teraz pieprzyć? - wypowiedziałam słowa, które cholernie go zdziwiły, widziałam to po wyrazie jego twarzy.
Mężczyzna cały się spiął. Wyprostował plecy, jakby miał odpowiadać przed prezydentem, a nie przede mną.
- Co to za pytanie, do cholery? - niemal sapał.
- Odpowiedz.
- Kurwa, Bella - potarł kolana rękoma, a potem poprawił się w kroku, co dało mi ogromną satysfakcję - Oczywiście, że tak. Tak, kurwa, chciałbym Cię teraz pieprzyć i to jak bardzo. Tak bardzo, że nawet sobie nie wyobrażasz.
Moje usta uformowały się w mały uśmieszek. Patrzyłam na jego zdenerwowaną twarz, niemal zbladł przez moje kontrowersyjne pytanie. Sama nie wierzyłam w to, że serio wypowiedziałam przy nim takie słowa, ale byłam niesamowicie zadowolona z siebie.
- To dobrze - skomentowałam krótko.
Styles wydał się niezadowolony moją odpowiedzią, ale nie powiedział już ani słowa.
- Czy... czy jesteś na mnie nadal zła? - w aucie rozbrzmiał znów jego głos.
- Jestem, ale w sumie rozumiem, dlaczego zrobiłeś to głupstwo z SMSami, więc powiedzmy, że nie złoszczę się aż tak bardzo - spojrzałam na niego i ujrzałam piękny, ogromny uśmiech - Nie śmiej się tak, bo wcale Ci nie wybaczyłam - ostrzegłam.
- No dobrze, już dobrze - zaśmiał się - I chyba Ci się coś pomyliło, młoda damo, że mówisz mi na „Ty".
Nie wiedziałam, czy żartował, czy nie. Nie potrafiłam odczytać z jego twarzy żadnych emocji. W jednej chwili śmiał się i był wesoły, a w drugiej spoważniał i miał wrogi wzrok.
- No właśnie, dlaczego nie mogę się tak do Ciebie zwracać? - spytałam, zupełnie ignorując jego słowa.
- Po prostu... - podrapał się po głowie - Cholernie podnieca mnie, kiedy zwracasz się do mnie „Panie Styles", kochanie. To tyle. Zależy mi, żebyś mnie tak nazywała - przyznał, oblizując wargi.
- Okej, dość, Harry - zaakcentowałam jego imię, na co ciężko westchnął - Odwieź mnie do domu.
- Skarbie, naprawdę musisz przestać mówić mi na „Ty", bo inaczej dostaniesz niezłe lanie - uśmiechnął się pod nosem i ruszył.
Wróciłam do domu po trzydziestu minutach. W aucie nie całowałam się z Harry'm, bowiem nie chciałam okazać, że tak łatwo mu się znów oddaję po tym, co mi zrobił. Co prawda nie była to wielka tragedia i po części zrozumiałam, dlaczego pisał do mnie jako „Tajemniczy wielbiciel", ale i tak wciąż było mi przykro, że mnie oszukał.
Weszłam do domu i od razu zobaczyłam mamę, która leżała na kanapie w szlafroku i oglądała telewizję. Rzuciłam ciche „Hej", w międzyczasie ściągając buty i płaszcz.
- Gdzie byłaś cały dzień? - spytała moja rodzicielka, na co momentalnie się spięłam.
- Um, tak jak Ci mówiłam, u koleżanki - skłamałam - Napisałam Ci, że będę później.
Zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu i poprawiła potargane włosy.
- Napisałaś, ale odebrać telefonu to już nie raczyłaś - powiedziała surowym tonem, zupełnie takim samym, jakim zwracałam się w samochodzie do mojego nauczyciela.
- Rozładował mi się telefon - przyznałam zgodnie z prawdą - Przepraszam - wymamrotałam pod nosem, na co mama westchnęła.
- Nie szkodzi, po prostu bardzo się martwiłam. Następnym razem pożycz od koleżanki telefon i zadzwoń łaskawie do swojej biednej matki - wydymała usta i uśmiechnęła się lekko, na co ja przytaknęłam.
- Jak się czujesz? - spytałam.
- Nadal słabo - wysmarkała nos w chusteczkę - Ta choroba mnie wykończy, cały dzień dzisiaj tylko leżę i nic nie robię, a w poniedziałek muszę wrócić do pracy - powiedziała załamana.
- Cóż, dałabym Ci buzi, ale nie chcę się zarazić - uniosłam brwi - Odpoczywaj! - machnęłam ręką i udałam się do swojego pokoju.
Przebrałam się w wygodny dres i zmyłam makijaż, który zrobiłam tego dnia na basenie. Położyłam się na łóżku w celu chwili odetchnienia po długim dniu, kiedy mój telefon zaczął wibrować. Spojrzałam na wyświetlacz i uśmiechnęłam się sama do siebie.
Pan Styles
Czy mojej dziewczynce przeszła już cała złość?
Jasne, od kogo innego mogłabym spodziewać się wiadomości późnym wieczorem. Postanowiłam od razu odpisać.
Bella
Nie, nie przeszła, ale Pana dziewczynka nie jest już tak wkurzona, jak wcześniej. Po prostu oczekuję szczerości.
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
Pan Styles
Wiem, kotku i przepraszam Cię jeszcze raz. Obiecuję, że taka sytuacja się już nie powtórzy. A to, że teraz nagle znów nazywasz mnie „Panem Styles'em" wcale nie oznacza, że ominie Cię kara za wcześniejsze mówienie do mnie na „Ty", skarbie.
Poczułam, jak moje nogi robią się z waty, a w brzuchu pojawia się ucisk na samą myśl, że Pan Styles znów mógłby przełożyć mnie przez swoje kolano i dawać mi klapsy. Cholernie mnie to podnieciło.
Bella
To groźba czy obietnica, tatusiu?
Nieźle to rozegrałam.
Pan Styles
Boże, Ty nawet nie wiesz, co ze mną robisz. Myślę o Twoich ustach wokół mnie i sprawiam sobie prawie tak wielką przyjemność, jaką dałaś mi dzisiaj.
Zrobiło mi się gorąco po przeczytaniu wiadomości. Czy on naprawdę przyznał, że robił sobie dobrze, myśląc o tym, jak ja robiłam mu... loda? Boże, co tu się dzieje. Nie miałam pojęcia, co odpisać, ale postanowiłam go nieco zawieść następnym SMSem.
Bella
Myśl o mnie, tatusiu. W najbliższym czasie takiej przyjemności ode mnie nie dostaniesz, przez to co zrobiłeś. Śpij dobrze.
Zadowolona z siebie wysłałam wiadomość i odłożyłam telefon na szafkę nocną.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top