Fourteen
- Tatusiu, sprawiasz, że czuję się tak dobrze.
Nie byłam już zaskoczona, zszokowana, czy zawstydzona własnymi słowami. Nie przeprosiłam go za to, co powiedziałam i nie zaczęłam się tłumaczyć w stylu „Nie mam pojęcia, co we mnie wstąpiło, że wypowiedziałam te słowa, Panie Styles". Nie zarumieniłam się, jak za każdym razem, kiedy byłam w jego towarzystwie. Po prostu powiedziałam to, co chciałam powiedzieć. Czułam się przy nim całkowicie pewnie i wiedziałam już, że nie musiałam wstydzić się tego, jakie słowa padały z moich ust.
Na jego twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. Nie mogłam uwierzyć w to, jaki ten mężczyzna był piękny. Ku mojemu zaskoczeniu Pan Styles nic nie odpowiedział, zamiast tego pocałował mnie tak, jak jeszcze nigdy. To był inny pocałunek, niż jakikolwiek poprzedni. W tym czuć było pożądanie i... miłość? Nie, miłość na pewno nie, przecież on mnie nie kochał. W każdym razie, poczułam się wyjątkowo i dobrze, tak dobrze, że chciałam jedynie, aby ta chwila trwała wiecznie.
- Jesteś moim szczęściem - wypowiedział, kiedy oderwał swoje usta od moich - Jesteś moim największym szczęściem.
Poczułam, jak tracę kontrolę nad sobą, a moje nogi były jak z waty. Nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć, więc tylko uśmiechnęłam się nerwowo i ukryłam twarz w jego szyi.
- Jedziemy do mnie - oznajmił Pan Styles, kiedy wsiadaliśmy do jego czarnego Range Rover'a.
Ta „randka" była naprawdę fajna. Po tym, jak wyznaliśmy sobie, że uszczęśliwiamy się nawzajem i uwielbiamy przebywać w swoim towarzystwie, popływaliśmy jeszcze godzinę w basenie, a później zdecydowaliśmy, że jest nam już zimno i udaliśmy się do szatni, aby założyć czyste i suche ubrania. Wysuszyłam włosy suszarką, która znajdowała się na basenie i szybko pomalowałam rzęsy i brwi, żeby jakoś wyglądać. Pan Styles nie był z tego powodu zadowolony, ale cierpliwie czekał na mnie.
- Po co do Ciebie? - spytałam i od razu ujrzałam jego zmrużone oczy, które wpatrywały się we mnie - Tatusiu? - dodałam.
- Chcę spędzić z Tobą więcej czasu. Ty ze mną nie chcesz? - spytał, marszcząc brwi.
- Chcę - odpowiedziałam niepewnie - Ale nie wiem, czy mama nie będzie się martwić.
Pan Styles zapiął pas i uruchomił silnik, a potem obdarzył mnie krótkim spojrzeniem i wyjechał z parkingu.
- Napisz do niej, że wrócisz późnym wieczorem.
Wymamrotałam ciche okej i wyciągnęłam telefon w celu napisania SMSa. Czekałam chwilę, ale nie dostałam od mamy odpowiedzi, więc schowałam urządzenie do kieszeni i utkwiłam wzrok w widokach za oknem.
- Podobała Ci się nasza randka? - spytał mężczyzna po kilku minutach - Znaczy wiesz, ona się jeszcze nie skończyła, ale jak według Ciebie było na basenie? - uniósł jedną brew w górę.
- Było fajnie. Miło jest się spotkać, aby lepiej się poznać - oznajmiłam - A Panu jak się podobało?
- Cóż, było fajnie. Nadal nie mogę pozbyć się widoku Twojego cudownego ciała w mojej głowie - uśmiechnął się, patrząc mi krótko w oczy.
Zawstydziłam się nieco, ale wtedy przypomniałam sobie, że miałam być przy nim śmiała, więc odezwałam się od razu.
- Naprawdę się Panu podoba? - spytałam pewnym tonem.
- O tak, Bella. W życiu nie widziałem takiej figury. Żadna z moich byłych dziewczyn Tobie nie dorównuje - patrzył na drogę przed sobą wypowiadając te słowa i dzięki Bogu, bo moje oczy wtedy prawie wypadły z orbit.
Westchnęłam głośno, byłam lekko zaszokowana jego słowami. Naprawdę nie spodziewałabym się, że mój własny nauczyciel mógłby mi coś takiego powiedzieć.
Między nami zapanowała cisza, którą przerwała piosenka w radiu. Leciało „The Chain", którą wykonywał Fleetwood Mac. Jedna z moich ulubionych piosenek. Kiedy tylko usłyszałam melodię, zrobiłam głośniej i zaczęłam kołysać się na fotelu w rytm muzyki.
- Co robisz? - spytał zdezorientowany Pan Styles.
- Kocham tę piosenkę - oznajmiłam podekscytowana - Nie mogłam zrobić odrobinę głośniej?
Mężczyzna wskazał dłonią na radio i powiedział:
- Proszę bardzo, czuj się swobodnie, śpiewaj i tańcz, jak u siebie w aucie.
Zaśmiałam się pod nosem i zaczęłam cicho nucić doskonale znane mi słowa utworu.
And if you don't love me now
You will never love me again
I can still hear you saying
You would never break the chain
Zauważyłam, że Pan Styles stukał palcami o kierownicę i również nucił cicho pojedyncze słowa, ale nie byłam w stanie ich zrozumieć. Szkoda, bo bardzo chciałam usłyszeć, jak śpiewa.
- Chain keep us together - nagle zaczął śpiewać, co mnie zaskoczyło.
Spojrzałam na jego twarz, która nadal skierowana była w stronę przedniej szyby, ale na jego ustach widniał mały uśmieszek.
- Chaaain keep us together - zaśpiewaliśmy wspólnie, co doprowadziło mnie do śmiechu.
- Moglibyśmy stworzyć niezły duet - stwierdziłam, kiedy piosenka się skończyła.
Facet spojrzał na mnie i pokręcił w rozbawieniu głową.
Zajechaliśmy pod mieszkanie Pana Styles'a około dziesięć minut później. Kiedy wysiadaliśmy z samochodu i szliśmy w stronę klatki schodowej, przypomniało mi się, jak ostatnio u niego byłam i jak leżeliśmy razem w jego sypialni. Miałam nadzieję, że tym razem będzie mniej niezręcznie.
Weszliśmy do środka, oczywiście Pan Styles przepuścił mnie przodem, co wciąż sprawiało, że czułam się wyjątkowo. Udałam się do salonu i opadłam na kanapę, a mężczyzna w tym czasie poszedł do kuchni zrobić nam coś do picia.
- Jesteś głodna? - krzyknął.
Chyba głodna Ciebie, pomyślałam. Od razu skarciłam się w myślach, co się ze mną działo do cholery?
- Nie, nie, nie jestem, dziękuję - odkrzyknęłam szybko, odganiając niemądre myśli.
Po chwili Pan Styles wszedł do pokoju z dwoma kieliszkami i butelką wina.
- Alkohol? - zapytałam zdziwiona.
- Przecież jesteś już pełnoletnia - wzruszył ramionami, wyciągając korek - Nie chcę, żebyśmy się upili, Bella, tylko żeby atmosfera nie była taka napięta, a lampka wina nam w tym pomoże.
Zgodziłam się więc i czekałam grzecznie, aż naleje mi płynu do kieliszka. Było to pyszne, czerwone wino i nie wyglądało na tanie. Pan Styles zdjął swoją czarną marynarkę, zostając jedynie w szarej koszuli i spodniach od garnituru. Oparł się wygodnie o zagłówek kanapy, trzymając w jednej dłoni kieliszek, a drugą oparł za moją głową. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić, więc też opadłam na miękki materiał kanapy i spróbowałam się nieco zrelaksować. Między nami zapadła przyjemna cisza, której nie zamierzałam przerywać, jednak mój nauczyciel miał inny zamiar.
- Chyba nie myślisz, że zapomniałem już o karze, która Cię czeka - w momencie, kiedy wypowiadał te słowa, nabrałam do ust odrobiny wina, którym o mało co się nie zachłysnęłam.
Wyplułam napój z powrotem do kieliszka, co było dla mnie conajmniej zawstydzające. Spojrzałam na Pana Styles'a, który tylko intensywnie się na mnie patrzył.
- Kara za co? - spytałam w końcu.
- Nie było Cię na ważnej lekcji matematyki w tym tygodniu, pamiętasz? - przypomniał mi ze spokojem.
Cholera, rzeczywiście tak było. Przytaknęłam cicho i odstawiłam wino na stolik.
- To co, kochanie? Jesteś gotowa na swoją pierwszą karę?
Nie odzywałam się przez moment, próbowałam to wszystko ułożyć sobie jakoś w głowie, ale nie potrafiłam. Mężczyzna zaczął się niecierpliwić i patrzeć na mnie wyczekująco.
- Tak - odpowiedziałam krótko.
- Tak, co? - domagał się.
- Tak, tatusiu.
- Dobra dziewczynka - powiedział zadowolony i przysunął się do mnie.
Nie wiedziałam, na czym miała polegać ta kara, ale wtedy przypomniałam sobie, jak w restauracji mówił mi, że będą to klapsy. Nie mogło być tak źle, jak się obawiałam.
- Przełożę Cię przez moje kolano, a Ty ściągniesz swoje spodnie i zostaniesz w samych majtkach, zrozumiałaś? - spytał.
Jestem pewna, że trochę zbladłam, ale postanowiłam wziąć to na klatę i się nie bać.
- Tak.
- Tak, co? - wypowiedział przez zęby, znów nieco zniecierpliwiony i zdenerwowany.
- Tak, tatusiu, zrozumiałam - poprawiłam się szybko.
- Chodź tutaj - nakazał mi.
Położyłam się tak, że miał mnie przełożoną przez swoje kolano. Czekałam, co każe zrobić mi dalej.
- Okej, teraz zsuń swoje spodnie, kochanie - powiedział łagodnym tonem.
Zrobiłam, co mi kazał i już po chwili leżałam w samych majtkach. Podziękowałam w myślach samej sobie, że założyłam tego dnia ładną, czarną bieliznę, inaczej byłoby mi wstyd przed Panem Styles'em.
- Słuchaj teraz uważnie - zaczął - Dostaniesz na początek pięć klapsów, nie będą mocne, więc się nie martw. Po każdym spotkaniu mojej dłoni z Twoim pośladkiem chcę, abyś powiedziała „Będę grzeczna, tatusiu". Zrozumiałaś?
- Tak, tatusiu - przytaknęłam.
Nie wierzyłam, że to wszystko działo się naprawdę. Nie miałam pojęcia, co robiłam w mieszkaniu mojego nauczyciela matematyki, który był moim „tatusiem" i zaraz miał dać mi klapsy, ale jednocześnie strasznie mnie to podniecało i nakręcało. Czułam się dziwnie i też tak dobrze, nie miałam pojęcia, co we mnie wstąpiło.
- Dobrze, zaczynam - ostrzegł i w tym samym czasie zsunął moje czarne majtki, czym mnie zaskoczył, ale nie odezwałam się ani słowem. Czułam się tylko trochę niezręcznie, leżąc przed nim z gołym tyłkiem, ale starałam się o tym nie myśleć.
Nagle poczułam nieprzyjemny ból i dopiero wtedy doszło do mnie, że Pan Styles naprawdę daje mi klapsy i to takie porządne, a nie delikatne, o jakich mówił. Szybko opamiętałam się i po pierwszym zetknięciu jego dużej dłoni z moją skórą powiedziałam „Będę grzeczna, tatusiu". Dostałam jeszcze cztery pozostałe klapsy, po każdym wypowiadałam te same słowa. Nie było to tak bolesne, jak myślałam, że będzie, ale do przyjemnych rzeczy to nie należało. Po tym, jak mężczyzna skończył, potarł jeszcze lekko skórę na moim pośladku i kazał mi założyć majtki oraz spodnie. Kiedy to zrobiłam, spojrzałam na jego twarz, na której widniało widoczne zadowolenie, ale i też podniecenie. Zdawałam sobie sprawę, że robienie mi takich rzeczy go kręciło, ale nie wiedziałam, że aż tak. Potem zrobiłam coś, czego szybko pożałowałam. Spojrzałam na jego krocze i... o Boże, chyba powinnam wykąpać się w wodzie święconej. Spodnie faceta były tak ciasne, a jego przyrodzenie można by zobaczyć z kilometra, przysięgam. Czułam się zakłopotana, więc usiadłam obok i starałam się zachowywać normalnie, mimo, że przed chwilą doprowadziłam swojego nauczyciela do erekcji.
- Widzę, że już zauważyłaś, do jakiego stanu mnie doprowadziłaś, Bello.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top