Samotna jedność.
Rezydencja Wane-ów godzina 24.30
Alfred jakąś godzinę temu każdemu z osobna zaniósł do pokoju kolacje. Chłopcy jednogłośnie oswiadczyli że nie będą jeść przy jednym stole w towarzystwie Bruca Wayna. Młody Demon jadł 3 tosta popijając herbatą i przeglądał monitoring z kamer. Potem usłyszał huk w sąsiednim pokoju. Pobiegł do Tima. Jak się okazało Timowi wypadła taca z rąk i kanapki leżały na podłodze. Od razu poszedł mu pomóc a następnie zerknoł co robił chłopak. Również sprawdzał kamery na swoim komputerze. Po krótkiej wymianie zdań Damian poszedł do siebie. Tim powiedział że da sobie radę. Młody Wayne przebudził się w środku nocy i nie wiedząc czemu zajrzał do pokoju Jasona. Były morderca leżał na łóżku z bandażem na ręce a w biurko był wbity nóż. Doskonale pamiętał że gdy przechodził kilkanaście minut temu Dick mówił Jasonowi by nigdy więcej tego nie robił. Teraz chłopak spał spokojnie. Lecz po chwili otworzył oczy. Czyli jednak nie śpi. Pomyślał Damian.
-Wszystko w porządku Todd? Zwrócił się do chłopaka.
-Tak wszystko gra a co ty tu robisz? Niepowinienes spać?? Powiedział spokojnie.
-Może i powinienem ale wolałem się upewnić że wszystko z Tobą wporządku. Odpowiedział.
Damian dopiero teraz zauważył że ktoś jeszcze śpi koło Jasona. Uśmiechnął się szeroko. A Jason rozumiejąc przekas wywrócił oczami.
-Nie mógł spać a pozatym nie pierwszy raz ze mną śpi. Odparł Jason a następnie przykrył lepiej Dicka by było mu cieplej. Damian następnie kiwnoł głową.
-Oczywiście Todd, oczywiście. Dobranoc. Odpowiedział i wyszedł.
Jason jedynie spojrzał na śpiącego
"anioła" i uśmiechnął się lekko.
-Coś się stało? Usłyszał cichy głos
-Nie nic się nie stało. Odpowiedział i pocałował chłopaka we włosy.
Dick wtulił się w brata.
-Damian tu był? Zapytał
-Tak
-I co? Dociekał Dick.
-I nic, uśmiechnął się, życzył dobrej nocy i wyszedł. Odpowiedział spokojnie Jay. Po chwili jednak ułożył się tak by chłopakowi było wygodniej. -Dobranoc Jay
-Dobranoc Dick.
Jason okrył go kołdrą i gdy Dick położył się na jego klatce piersiowej zasneli obaj. Damian i Tim również spali. Jedynie Alfred jeszcze poszedł do batjaskini i zmęczonym wzrokiem spojrzał na panujący tam bałagan oraz na sprawcę tych zniszczeń. Sam Bruca Wayne zalał się łzami. Męszczyzna nie rozumiał dlaczego to zrobił i co mu się stało. Znów na nich nakrzyczał. Nim się zoriemtował z wściekłosci i poczuciu bezsilności rozwalił prawie wszystko co znajdowało się w batjaskini. Potem zdawało mu sie że widział Alfreda lecz przez alkohol który wypił mógł miec zwidy. Następnie udał się chwiejnym krokiem do sypialni lecz przez alkohol upadł przy schodach i zasnoł.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top