Promyki ciepłej nadziei.

Dick z każdym dniem czuł się coraz lepiej. Czuł że wraca do zdrowia i wracają mu siły. Każdego dnia ktoś z nim zostawał dłużej i spędzał czas. Ostatnio Damian przyniósł mu śniadanie, z Timem odrabiał zadanie domowe natomiast z Jasonem rozmawiał o misjach. Alfred również odwiedzał go codziennie natomiast Bruce nie zawsze mógł i nie miał zwyczajnie czas by do niego zajrzeć lub porozmawiać. Dick był na tyle uparty że sam wtedy wstawał z łóżka i szedł do jego pokoju by się z nim zobaczyć co prawie zawsze skutkowało pouczeniem że musi odpoczywać lecz Bruce był również zadowolony z jego widoku. Dick również się cieszył że już nie musi spać w szpitalnym rogu tylko w swoim pokoju. Przez te całą akcję z Jokerem najbardziej starał się trzymać kontakt z Jasonem. Doskonale wiedział do czego był zdolny jego braciszek jeśli chodziło o tego psychopatycznego chorego na głowę klauna. Wolał go mieć na oku i w razie konieczności pouczyć go by nie robił żadnych głupot które potem mogłyby się bardzo źle skończyć dla jego i dla wszystkich nie tylko dla klauna, który pewnie by już nie żył. Oto jest ich jedna wspólna cecha, zarówno Joker jaki i Jason są nieobliczalni. Dick po wyzdrowieniu najbardziej uwielbiał wspólne śniadania podczas których cała rodzina była przy stole. Co dość rzadko się zdarzało przez ostatni czas ponieważ Bruce miał więcej spraw do załatwienia w swojej firmie. Oczywiście wieczorem każdy szedł na patrol oprócz Dicka co go trochę smuciło ale przynajmniej przydawał się jeśli chodzi o monitoring, sprawdzanie danych i takie inne sprawy. Jednym słowem nigdy nie przestał być ważną częścią tej wspaniałej rodziny i zespołu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top