Niepokój

Rezydencja Wane-ów godzina 24.10
Pov.alfred
Jest już po północy a Panicza Dicka ani Bruca jeszcze nie ma. Martwię się bo panicz Bruca miał z Dickiem wrócić już kilka godzin wcześniej. Mam nadzieję że nic się nie stało Richardowi. Do tej pory zajołem się przygotowywaniem kolacji ale teraz pójdę sprawdzić co robią pozostali chłopcy. Wszedłem po cichu na góre i otworzyłem dżwi od pokoju Tima. Panicz najwyraźniej spał więc nie chcąc go budzić wyszedłem i skierowałem się do pokoju Damiana. Panicz Damian siedział przy biurku i coś robił. Choć powinien dawno spać.
-Nie powinien panicz pójść spać? Zapytałem
-Zaraz pójdę, czekam na Jasona. Dick jeszcze nie wrócił? Zapytał nie odwracając wzroku od kartki na której rysował .
-Panicz Bruca po niego pojechał. Obaj jeszcze nie wrócili. Powiedziałem.
Damian na mnie spojrzał.
-Rozumiem.
W jego oczach widziałem troskę. Nie dziwiło mnie to. Jeśli chodzi o Dicka to obaj bardzo się do siebie zbliżyli.
-Proszę się zaraz położyć. Inaczej nie będzie panicz wyspany. Powiedziałem i wyszedłem z pokoju. Skierowałem się do kuchni. Tam zaczekam na Panicza Dicka i Bruca.
Pov.Damian
Próbowałem jakoś odciągnąć swoją uwagę od zaistniałej sytuacji ale cóż nic z tego. Dalej się martwię. Cholernie się martwię. O Dicka i o Jasona bo pojechał rozbroić gang narkotykowy dla zabicia czasu i dalej nie wrócił i jeszcze nie daje znaku życia. Mi kazał zostać na wypadek gdyby Dick wrócił. Todd również bardzo się martwi o chłopaka. Ojciec jak zwykle musiał odwalic jakieś glupstwo przez które wszyscy cierpią. Moje zamyslenia przerwał dźwięk powiadomienia z komputera. Na monitorze miałem włączony monitoring z batjaskini. Jason wrócił na motorze. Szybko się zerwałem i pobiegłem do brata. Gdy już tam dotarłem od razu się przywitałem.
-Hej Dami. Odpowiedział zmęczony
ja przytuliłem go.
-Jak patrol? Zapytałem
-Ciężko było ich wszystkich przekonać że nie blefowałem w sprawie bomby w magazynie. Ale wkońcu grzecznie opuścili swoje zebranie. Nie obyło się jednak bez strzelaniny. Wyjaśnił.
Dopiero teraz zauważyłem że ma lekko pokrwawioną kurtkę na ramieniu.
-Wrócił już Dick? Zapytał z nadzieją
-Niestety nie. Ojciec też nie. Powiedziałem.
Chłopak Westchnoł.
-To był ciężki dzień. Pójdę się położyć. Jak trochę odpocznę to pojadę ich poszukać. Powiedział.
-Nie jedziesz sam. Powiedziałem poważnie i wziołem brata pod ramię by łatwiej mu było iść. Gdy dotarliśmy do jego pokoju, Jason się położył. Ja natomiast pomogłem mu opatrzec ranę.
-Dobranoc powiedziałem i zgasiłem światło.
-Dobranoc. Odpowiedział Todd i nakrył się kołdrą.
Po cichu wyszedłem. Sprawdziłem jeszcze szybko jeden zapis kamer. Resztę sprawdzę jutro. To był strasznie długi i ciężki dzień.

Teoretycznie już jest jutro 😂😂
Uwielbiam was więc proszę o to rozdział. 😘😘💞♥♥♥ Mam nadzieję że się wam podoba. Zostawcie komentarze! Będę wiedzieć czy wam się podoba i czy pisać dalej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top