Misja. kiedy noc 🌃 przysłoni dzień.
Noc to czas kiedy wszyscy śpią lecz są i tacy co w nocy pilnują porządku. Dick wyzdrowiał i tym razem na patrolu nie był sam, był z nim ktoś jeszcze.. Rycerz Gotham......Batman.
Pov.batman
Noc była zimna i była 23.00.
Nie ukrywam że nie podobało mi się że Robin jest ze mną na patrolu. Powinien być w domu i odpoczywać ale się uparł i jest gdzie jest. Plusem tej sytuacji jest to że będę miał go cały czas na oku. Najgorsze było to że jest -10 stopni i do tego jeszcze zimny wiatr ale trzeba to jakoś wytrzymać. Był napad na bank. Froz bo tak nazywał się przestępca z lodową bronią chciał ukraść diamenty.
Pov.robin
Było mi okropnie zimno. Nie wiem dlaczego ale źle się poczułem. Mam nadzieję że Batman tego nie widzi. W domu napije się herbaty i pójdę spać ale teraz muszę wytrzymać. Zobaczyłem Fraza Batman powiedział abyśmy zaatakowali.
Ruszyłem pierwszy. Froz strzelił lodowy pocisk ale zrobiłem salto w powietrzu i uniknołem ciosu .
Batman go uderzył i ten zaczął do nas strzelać. Gdy próbowałem go obezwładnić ten strzelił z lodowej broni prosto w moje ciało. Bolało bo lód przebił kostium a lodowy kolec który wyciągnął wbił mi prosto w bok. Z którego leciała szkarłatna krew. Usłyszałem tylko krzyk batmana zanim Froz mnie uderzył nogą i powalił na ziemię tym samym uwalniając mnie z lodu.
-Robin!! Krzyknął Batman. Był przerażony. Podrzucił frozowi nadajnik i coś co po chwili wybuchło odrzucając go parę metrów od nas.
-R..Robin. Był przerażony.
-Nic mi nie jest. Powiedziałem próbując wstać. To bolało naprawdę mocno. Wtedy Frozo wyrzucił w naszym kierunku kilka lodowych pocisków które trafiły batmana. Krzyknął z bólu i osunął się na ziemię. Ostatkiem sił podniosłem się i żuciłem baterangiem w Frozo który upadł. Niestety coś poszło nie tak bo widziałem na twarzy batmana istne przerażenie i jakby grozę. Poczułem ogromny ból. Frozo wycelował we mnie ludowym kolcem jeszcze za nim żuciłem baterangiem. Kolec trafił mnie w klatkę piersiową. Poczułem się słabo. Widziałem tylko mroczki przed oczami i zapłakaną twarz mojego mentora.
Ostatkiem sił powiedziałem
-Nic mi nie będzie.
On mnie przytulił i powiedział że wszystko będzie dobrze i że zaraz idziemy do domu. Potem zemdlałem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top