3. one way, different paths
Emocje mają bardzo duży wpływ na człowieka. Można zaryzykować stwierdzenia, że wręcz kluczowy, dominując w każdej sferze. Niestety prawda jest taka, że najczęściej odczuwa się te negatywne, które jedynie zakłócają życie, tworząc w nim niepotrzebne przeszkody.
To co złe, nie działa w pojedynkę. Nigdy nie ma jednego problemu. Choć po policzku pocieknie czasem jedna łza, to pozostałe są ukryte pod powiekami. Jedno przypadkowe złe spojrzenie na kogoś, może zepsuć mu cały dzień. Uczucia nie są pojedyncze. One chodzą stadami. I mają jedną dziwną właściwość - potrafią się mieszać z tymi zupełnie do nich nie pasującymi. Można jednocześnie kogoś kochać i nienawidzić, można być smutnym i szczęśliwym, można czuć dumę i upokorzenie. Ale negatywne emocje zwykle bywają silniejsze. Tłumią dobro, by zawładnąć sercem człowieka. A pod wpływem tak mocnych uczuć, popełnia się najwięcej błędów.
Jeśli ktoś mówi, że zawsze słucha tylko i wyłącznie rozumu, jest w błędzie. Zgodnie z teorią ograniczonej racjonalności, za każdą decyzją kryją się emocje. Istnieje na to masa prostych przykładów, oto jeden z nich: czy matka, której dziecko umiera, dokona wyboru w oparciu o rozum? Przecież słyszała diagnozę, jej pociecha będzie żyć najdłużej miesiąc. Racjonalność podpowie, że nie ma już nadziei, że powinna się z nim tylko pożegnać. Ale wbrew temu będzie walczyć, straci cały majątek, byle spróbować uratować swoje dziecko. I nawet jeśli zostanie z niczym, a najcenniejsza dla niej istota i tak odejdzie, nie będzie żałować tej walki.
Bo miłość jest silniejsza niż wszystko inne. A to uczucie przede wszystkim zagłusza głos rozsądku.
- Omma! Robisz pranie? - zapytał Tae, zaglądając do jednej z dwóch łazienek, gdzie obecnie przebywał jego brat. Mężczyzna siedział na kafelkach i rozdzielał ubrania na odpowiednie kupki, by móc puścić dwa automaty jednocześnie.
- Tak Taehyungie. Coś chciałeś?
- Zostawiłem w bluzie lizaka! Chcę go odzyskać!
Gdyby Seokjin kierował się racjonalnymi decyzjami, na pewno nigdy nie wziąłby na swoje ramiona ciężaru, z którym musiał się zmagać od małego. Zaraz po osiągnięciu pełnoletności uciekłby jak najdalej z domu rodzinnego i nigdy więcej się tam nie pokazał, znalazł jakąś pracę i spróbował na nowo ułożyć sobie życie, zapominając kim jest i skąd pochodzi, martwiąc się tylko swoim losem. Ale jak mógłby zostawić swojego ukochanego brata w domu, w którym ojciec alkoholik katował ich oboje? Przeżyli prawdziwe piekło przez tego okropnego człowieka.
Pan Kim był przykładnym obywatelem, urzędnikiem, który zarabiał całkiem dobrze, miał domek z ogrodem, żonę i dwóch synów. Preferował surowe metody wychowawcze, dlatego nie raz stosował kary cielesne względem swoich dzieci. Nawet, gdy byli mali, przez co trzyletni Taehyungie, nie rozumiejący, co robi źle, cierpiał całe noce, płacząc wtulony w brata.
Wszystko układało się w rodzinie Kim do czasu, aż lawiną spadły na nich kłopoty. Zaczęło się od utraty pracy przez ojca, z której wyleciał za sprawą życzliwego przyjaciela. Dzień później przyłapał tego samego mężczyznę w łóżku ze swoją żoną. Wściekłość, która wtedy nim zawładnęła, pchnęła go do wzięci do ręki mosiężnej statuetki, którą jego starszy syn wygrał na pokazie talentów i tym właśnie przedmiotem trafił w skroń zdrajcy. Kochanek niewiernej kobiety zginął na miejscu.
Wystarczyła jednak jedna gruba koperta z pieniędzmi, by sąd skazał go jedynie na dwa lata we więzieniu, w czasie których matka chłopców zapraszała do swojego łóżka kolejnych facetów, uzależniona od przyjemności, jaką jej dawali. Ośmioletni Seokjin nie rozumiał postępowania swojej mamy, ale zawsze zabierał młodszego brata z dala od tych wszystkich ,,wujków", których obaj bali się równie mocno, jak swojego ojca.
Tak minęły dwa lata, a gdy pan domu wrócił, zaczęły się kłótnie i próby stworzenia na nowo jakiegoś ładu. Kobieta wytrzymała pół roku, a potem uciekła z jednym z kochanków, zostawiając dzieci, które za bardzo jej się kojarzyły z niekochanym facetem, by miała je wziąć ze sobą. Zresztą, opieka nad nimi nie zachęcała potencjalnych partnerów do zaciągania ich w odmęty sypialni. Panie bez zobowiązań były lepszym towarem.
Seokjin i Taehyung różnie znosili to, co się działo w ich domu. Młodszy zamknął się w sobie, reagując płaczem na sam widok pana Kim'a, a starszy robił co mógł, by pomimo swoich niepełnych jedenastu lat, zaopiekować się Tae. Z początku nie było jeszcze najgorzej. Mężczyzna starał się wrócić do normalnego życia, znalazł pracę na budowie. Ale to udawanie normalności nie trwało długo. Kilka miesięcy później popadł w alkoholizm, a pijany robił się agresywny. Obwiniał swoją żonę za wszelkie zło, jakie go spotkało. A ponieważ widział w swoich synach tę kobietę - to oni stali się jego ofiarami. Bicie w ramach dyscypliny zmieniło się w bolesne kary bez żadnych powodów. Wystarczyło, że oddychali, by pan Kim wpadał w szał.
Jin robił co mógł, by ukryć swojego brata przed ojcem. Kazał mu się chować w szafkach, samemu zbierając większość pseudo kar. Jednak płacz młodszego często zdradzał jego położenie. A wtedy nie było litości, bo ,,nie można bawić się w chowanego w tym domu, głupi bachorze".
Starszy z braci, który przez całą tę chorą sprawę musiał dojrzeć szybciej, niżby chciał, starał się znaleźć jakieś wyjście z sytuacji. Strach przed ojcem nie pozwalał mu na zawiadomienie policji, bo choć był dzieckiem, pamiętał, jak jego rodzic załatwił sobie szybkie wyjście z więzienia. Obawiał się, że próba ponownego zamknięcia do za kratkami mogłaby się skończyć nawet śmiercią jego lub co gorsza, niewinnego Tae. Starał się więc odnaleźć dziadków i skontaktować z nimi. Ostatni raz miał styczność z rodzicami swojej matki niedługo po narodzinach brata, ledwo pamiętał ich twarze.
Udało mu się to dopiero, gdy miał czternaście lat i poprosił babcię, która okazała się ostatnią żyjącą krewną o zabranie ich od taty. Niestety, jego rozmowa przez telefon doleciała do uszu pana Kim'a. Złapał uczącego się na dywanie Tae i zaczął go bić, jednocześnie krzycząc na Jin'a, że to z jego winy mały cierpi, bo był nieposłusznym synem. Gdy starszy zobaczył, jak jego zakrwawiony brat pada na podłogę nieprzytomny, odważył się złapać za krzesło i rzucić w mężczyznę, który pijany zatoczył się i upadł, również tracąc świadomość. Wtedy Seokjin zabrał skatowanego Taehyung'a do szpitala, niosąc go późnym wieczorem na ręce przez kilka ulic, a tam wszystko już załatwiono za niego. Policja szybko pojawiła się w domu państwa Kim i zabrała kata dzieci, a niedługo potem skazano go na dożywocie.
Chłopcy trafili pod opiekę babci, która stworzyła im lepszy dom. Żyła dość skromnie, w dodatku była bardzo chora. Jin dowiedział się, że jego rodzice zerwali z nią kontakt, bo nie chcieli mieć na głowie niedołężnej staruszki, którą trzeba się opiekować. Wtedy też nastolatek podjął decyzję, że chce zostać lekarzem, by móc pomagać ludziom.
Nic nie szło jednak po ich myśli, bo babci nie było stać na wysłanie wnuczka na studia. Jedyne, co mogła zrobić, to zapisać na nich wszystko co miała w swoim testamencie, który wypełnił się niedługo po osiągnięciu przez Tae pełnoletności. Chłopcy zostali sami, nie wiedząc, co dalej. W końcu sprzedali dom po babci, kupując małą kawalerkę, Seokjin znalazł pracę w kawiarni, by jakoś opłacać rachunki, a Taehyung uczył się, choć nie było z nim najlepiej. Starszy Kim widział, że z jego bratem jest coś nie w porządku, bo przychodziły momenty, gdy zamykał się w sobie, nie potrafiąc złapać kontaktu ze światem. Przypuszczał, że może to być spowodowane traumą, jednak tak samo, jak nie było go stać na studia, tak też nie mógł posłać młodszego do psychologa, by mógł to sprawdzić, a potem ewentualnie leczyć.
Spotkanie Namjoon'a okazało się dla niego prawdziwym wybawieniem. Widział tego mężczyznę wiele razy. Odwiedzał lokal, w którym pracował, dość często. Zauważył, że jest przez tego klienta obserwowany. Z początku czuł się bardzo nieswojo, ale z czasem jednak ciepły uśmiech Joon'a zaczął mu się bardzo podobać. Do tego stopnia, że raz się na niego zagapił i niechcący oblał jego koszulę kawą, na szczęście mrożoną. Propozycja, jaką dostał, gdy zapytał o możliwość przeproszenia, zaskoczyła go na tyle, że usiadł na najbliższym krześle zdumiony. Szybko jednak zgodził się na warunki. Co mu szkodziło? Możliwość dobrego zarobku i spełnienia marzeń o studiowaniu, a także wysłanie brata do specjalisty, skusiły go na tyle, by zgodził się na tę dość niesamowitą propozycję.
I tak Kim Seokjin z roli starszego brata, awansował na matkę piątki, a później szóstki dzieci, mając za swojego ,,męża" szefa Bangtan Club. Tak przynajmniej twierdził Tae, zwracając się już do niego tylko słowem ,,omma". Poza tym z racji wspólnego nazwiska, taki układ był zdaniem młodego mężczyzny bardzo logiczny.
Teraz jednak Jin miał na głowie większy problem, niż odpowiednie zwracanie się do niego. Priorytetem było pranie, bo jeszcze dwa dni, a wszystkim skończy się czysta bielizna.
- Taehyungie, prosiłem cię, byś opróżniał kieszenie, nim dajesz mi rzeczy do prania. - Delikatne upomnienie wywołało tylko maślane oczka i ciche ,,przepraszam", co starszy skwitował westchnieniem i odnalezieniem potrzebnej bluzy.
Zadowolony młodszy Kim odebrał swoją własność i nie zważając na przyklejone do lizaka nitki, wziął go do buzi, znikając już z pomieszczenia. Swoje kroki skierował do ulubionego pokoju we wspólnym mieszkaniu i wcale nie była to jego sypialnia, lecz ta należąc do Hoseok'a.
Taehyung szybko zyskał miano dużego dziecka, które za dużo nie myśli, a przede wszystkim sprowadza masę kłopotów na głowy wszystkich domowników. Był jednak zbyt słodki, by ktoś miał o to do niego żal. Zresztą wszyscy znali sytuację psychiczną Tae, którą Seokjin osobiście każdemu z przyjaciół wytłumaczył, prosząc tym samym o przymykanie oka na jego zachowanie, opiekowanie się nim i przede wszystkim - cierpliwość. Wszyscy myśleli, że wiedzą, z czym mają do czynienia. Błąd. Nawet nie podejrzewali, co kryje się pod zafarbowanymi na brąz włosami.
Maska wydaje się zwyczajnym przedmiotem, wartym tyle, co inne podobne ozdoby. Czasem proste z papieru, czasem porcelanowe, wysadzone szlachetnymi diamentami. Nie ważne, z czego by nie była zrobiona, miała swoje jedno przeznaczenie - ukrycie twarzy osoby, która ją założy.
Ludzie miewali różne maski, zakładane w zależności od potrzeby. Inną twarz prezentowali rodzinie, inną w pracy, jeszcze inną obcym ludziom na ulicy. Możliwość zmieniania ich daje dużo komfortu i poczucie bezpieczeństwa. Nie trzeba być sobą, obawiać się, że inni nas odrzucą. Wystarczy ukryć się za odpowiednio wykreowaną osobowością, która tworzyła swego rodzaju barierę ochronną.
Taehyung także miał swoje maski. Ale nie używał ich zbyt często, dlatego większość z nich leżała głęboko w jego głowie, zakurzona i zapomniana. Chłopak pokazywał tylko dwie twarze - tę do pracy i tę do każdej innej sytuacji. Pomimo tego, co zafundował mu ojciec, jakoś sobie radził z życiem, po prostu wypierając tamten czas ze swojego umysłu. Miał we wspomnieniach pustą kartkę, nie uznającą zapisów o brutalnym ojcu. Dla Kim'a dzieciństwo nie istniało, jakby narodził się dopiero w domu babci. Czasem tylko w koszmarach widział groźnego mężczyznę, który chciał go uderzyć, przez co przychodził do łóżka swojego brata i kładł się z nim, by w spokoju spędzić resztę nocy.
Świat V nie był zbyt skomplikowany. To wszyscy wokół go sobie utrudniali, nie potrafiąc rozwiązać prostych problemów, łapiąc od razu całą ich garść i nie wiedząc, od czego zacząć. To było bardzo głupie, ale młody mężczyzna wolał nie pouczać nikogo, bo podświadomie miał zakodowane, że odzywanie się może sprowadzić na niego kłopoty. Dlatego na co dzień nie mówił zbyt dużo. Tak naprawdę rozmawiał tylko ze swoim bratem i klientkami, choć w ich towarzystwie także wolał raczej gesty, pozwalając im na dużo rzeczy, o których reszta nie wiedziała. To w Komnacie Gniewu panie miały najwięcej swobody.
Seokjin, gdy usłyszał, który grzech chce wybrać jego brat, z początku nie wiedział, jak ma na to zareagować. Bał się, że jest to echo jego przeszłości, że młodszy jest już tak złamany, iż może stać się jak ich ojciec. Jego obawy były jednak niepotrzebne, bo Tae zrobił z tego grzechu istne wyzwolenie. Wszelką złość, o jakiej opowiadały mu jego klientki zmieniał na namiętność. Był jedynym Bagtanem, który nie trzymał się regulaminu, jeśli chodziło o nietykalność pracowników. Nie miał problemu z tym, by całować się z klientkami, rozbierać dla nich do naga, a nawet zadowalać się na ich oczach, pozwalając im na bezkarne dotykanie go. Wystrzegał się jedynie seksu z nimi.
Maska o nazwie V z Bangtan Club była bardzo seksowną osobowością. Nikt z jego przyjaciół nie wiedział, co tak naprawdę działo się w Komnacie Gniewu. Jin chyba zszedłby z tego powodu na zawał, gdyby odkrył, co jego braciszek robi z paniami. Jedynym wyjątkiem od tego był Hoseok, dla którego Taehyung zrzucał maskę całkowicie, ukazując mu swoją prawdziwą, zniszczoną duszę.
Z początku, gdy Namjoon przyprowadził braci Kim do ich fabryki, Jung wetknął się z niewinnym i bezbronnym Tae, który nie do końca ogarniał świat i to, co się w nim dzieje. Miał w sobie jednak jakiś instynkt, który kazał mu opiekować się tą istotą. Późniejsza rozmowa z Seokjin'em tylko go utwierdzała w ty, by zwracać uwagę na młodszego. Szybko się zaprzyjaźnili, a ta przyjaźń przerodziła się w miłość. Brązowowłosy nie kręcił ze swoimi uczuciami, nie skrywał ich. Jak każde dziecko wypowiadał je wprost, więc kiedy poczuł, że kocha Hoseok'a, to mu to po prostu wyznał. A ponieważ starszy czuł to samo, oczywistym było, że zostali parą. Od tamtej pory Kim nie chodził już ze wszystkim do swojego brata, a zastąpił go właśnie Jung'iem, który doskonale wiedział, co robi jego chłopak w pracy i akceptował to rozumiejąc, że to część jego pracy, a przede wszystkim - drugiej osobowości.
- Hobi hyungie - powiedział, uchylając drzwi do sypialni mężczyzny, który uniósł na niego wzrok, odrywając się od czytanej książki.
Posłał mu ciepły uśmiech, odkładając ciężki tom na bok i czekał, by jego ukochany przybiegł do niego i zajął miejsce tuż obok. Chociaż widzieli się kilkanaście minut wcześniej na obiedzie i tak musieli się przywitać słodkim pocałunkiem, przez który obaj natychmiast się zarumienili.
- Co czytasz hyungie?
- Pozycję z dziedziny mikroekonomii. - Hoseok wsunął zakładkę między kartki i przysunął się troszkę bliżej, by nieśmiało objąć swojego chłopaka.
Relacja między tą dwójką była naprawdę nietypowa. Zachowali się wobec siebie cnotliwiej niż niejedna para nastolatków, która potrafiła myśleć tylko o seksie, widząc w nim niezłą zabawę i nie patrząc na konsekwencje swoich wyborów. Choć byli razem już półtora roku, ani razu nie oddali się tej rozkoszy, ograniczając jedynie do pocałunków i wspólnego spania, raz w pokoju jednego, raz w drugiego.
To niecodzienne zjawisko miało dwa podłoża. Pierwszym był umysł Tae, który blokował możliwość uprawiania ze swoim hyung'iem seksu z jednego prostego powodu - nie chciał, by jego ukochany był niczym jedna z jego klientek, bo na razie tak to wszystko postrzegał. Gdyby przespał się ze starszym, postawiłby go na równi z tymi wszystkimi paniami. A Jung był wyjątkowy, więc dopóki Bangtan Club działało i Taehyung nie mógł być w pełni wierny mężczyźnie, nie miał zamiaru posuwać się z nim krok dalej.
Druga przeszkoda nałożona była przez umysł Hoseok'a. Mężczyzna wychował się w bardzo dobrej rodzinie, z kochającymi rodzicami. Zbyt kochającymi. Jego rodzice, jako zagorzali fanatycy Kościoła chcieli, by ich syn został zakonnikiem albo kapłanem. Od małego uczony był życia w czystości, nawet w okresie nastoletniego buntu trzymając się zasad, jakie zarządzili dorośli. Jego mama doprowadziła do tego, że nie potrafił patrzeć pożądliwie na żadną z dziewczyn, byle nie kusiło go porzucanie planu dla jakiejś ,,lafiryndy", jak kobieta zwykła je nazywać. W pewnym momencie chłopak myślał nawet, że tak po prostu ma być, on ma się temu nie sprzeciwiać i tyle. Całe życie zaplanowane.
Poznanie w liceum Namjoon'a dokonało przewrotu w tym utartym myśleniu, pokazując Hobi'emu, jak wiele zdolności rówieśnika by się zmarnowało, gdyby posłuchał swoich rodziców i zamknął się w zakonie. Analityczny umysł Jung'a i geniusz Kim'a sprawiły, że obaj stali się najlepszymi uczniami na swoim roku i bez problemu dostali się na te same studia. Oczywiście Hoseok miał z tego względu spore problemu z rodzicami, jednak jakoś sobie z tym poradził, uciekając w argumentację, że dzięki dobremu wykształceniu będzie mógł pomagać ludziom, a do zakonu jeszcze zdąży pójść. Oczywiście to była tylko wymówka, bo gdy tylko Namjoon znalazł pracę w firmie i wciągnąć go do tego, chłopak już wiedział, że to własnie tutaj jest jego środowisko naturalne. Naprawdę dobrze mu się pracowało, mógł się rozwijać, kształcić. Widział dla siebie perspektywy, na które jego rodzice byli ślepi.
Niestety, przez swoją niewinność Jung miał dużo problemów w firmie. Nauczony miłości do bliźniego, dawał sobą manipulować, pod przykrywkami drobnych przysług, koleżeńskiej pomocy i innych bzdet, które ludzie w jego otoczeniu wymyślali, byle zrzucić na niego swoje obowiązki, a chełpić się wypracowanymi cudzymi rękoma sukcesami.
Młody, zdolny i pracowity mężczyzna, w dodatku całkiem przystojny i zabawny, stał się celem niejednej samotnej bizneswoman w biurze. I to nie tylko koleżanek zza biurka, ale też jednej z dyrektorek działu. Wystarczyło kilka telefonów, by Hobi został przeniesiony do jej sektora, tym samym zostając oddzielonym od Namjoon'a, który jeszcze jako tako mu pomagał, choć samemu miał sporo obowiązków przez powierzony mu projekt. Kobieta nie bawiła się w żadne gierki, już kilka dni później zapraszając swojego nowego podwładnego do gabinetu, gdzie rozłożyła nogi, oczekując, że Jung szybko awansuje na jej kochanka, a przy okazji zastępcę. Powiedzieć, że źle trafiła z propozycją to trochę mało. Hoseok bronił się, odmawiając takiej wersji wspięcia się po drabinie hierarchii w firmie, a wtedy dostał w twarz, pouczony, że może się przestać łudzić, bo innej drogi niż przez łóżko nie znajdzie, by zostać kimś znaczącym w tej firmie.
Upartość i niemożliwość pogodzenia się z taką opcją sprawiła, że szybko został bezrobotnym studentem, lądując na takiej samej pozycji, jak Namjoon, który w tym samym czasie również został wyrzucony. Nie przyznał się mu nigdy, dlaczego tak skończył. Rówieśnik sprawił, że firma straciła miliony dolarów, a on dlatego, że nie potrafił zmusić się do przelecenia jednej dyrektorki.
Propozycja wyjścia do klubu ze striptizem wyszła od niego tylko z jednego powodu i wcale nie była to chęć poprawienia humoru sobie i Nam'owi. Po prostu chciał zacząć walczyć ze swoją nieśmiałością wobec kobiet i niechęcią do nich. Sam siebie próbował przekonywać, że podniecają go wielkie piersi, czy prawie nagie pośladki, kręcące się przy jego twarzy. Niestety było to dla niego niemożliwe, w każdej pani widząc jedynie siedlisko zła i pokusy. Wychowanie zapewnione przez rodzicielkę zrobiło swoje.
Jednak Hoseok nie miał zamiaru się poddać i do końca życia zostać mnichem bez święceń, dlatego bez mrugnięcia okiem zgodził się na propozycję Kim'a, gdy przedstawił mu swój pomysł na biznes. A jakby tego było mało, od razu zgłosił się jako ochotnik na miejsce grzechu Nieczystości. Zinterpretował to jednak na swój sposób, wstawiając do swojego miejsca pracy ogromną wannę, w której panie miały się oczyścić z wszelkich brudów, rozkoszując widokiem skąpych slipek i umięśnionego ciała tuż przy nich.
I tak Hobi walczył ze swoim wstrętem do kobiet, ostatecznie i tak mając innego mężczyznę za swoją drugą połówkę.
- Hyung, posłuchamy muzyki? - zaproponował Tae, wyciągając z kieszeni słuchawki i telefon.
- A może film? Ostatnio w internecie pojawił się ten nowy, który niedawno był w kinach. Ten z Avangersami.
- Tak! Chcę hyung! - Taehyung natychmiast wtulił się w ramię swojego chłopaka, który wziął z szafki laptop, odszukując wspomnianą przez siebie produkcję.
Jung i Kim lubili życie w te swojej spokojnej bańce, ale wiedzieli, że któregoś dnia przyjdzie im ją przebić. Wierzyli jednak, że nie pozwolą sobie wtedy na założenie masek, a jedyne uczucie, jakie ich będzie prowadzić dalej, to miłość.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top