5. Zamach na Żuka.

-  Siema ludziska!

- Może lepiej daruj sobie to powitanie.

- Ja tu się staram być kulturalna.

- A pamiętasz cytat "Rób, albo nie rób. Nie ma się starania".

- "ʻAʻohe mea ho'āʻo" ! (Nie ma próbowania !)- przerwał prowadzącej Ezra.

- Przestań nam się wcinać z łaski swojej. Więc powracając do tematu. Cześć ludzie. 

- Ale to już wiedzą.

- Cichaj babo. Ja tu mówię. Na pewno bardzo was interesuje co porabiają zawodnicy. A więc znajcie naszą łaskę i słuchajcie.

- Jaką łaskę ?- wtrącił się, tym razem Żuk.

- そして、あなたは私たちに装置をまったく与えることができますか?(A możecie nam chociaż oddać sprzęt ?)- spytał czerwony ninja, chociaż nikt go nie zrozumiał. Oczywiście poza prowadzącymi. (No chyba, że któryś z nich nawija po japońsku, a my o tym nie wiemy.)

"Kazał wyciągnąć sprzęt. To podstęp."- głos ten rozległ się w głowie Jaime'go, a należał do Skarabeusza. (Chyba wiecie o co chodzi ?)

- Jesteś pewien ? Nie wygląda na groźnego. Poza faktem, że jest ninja. I włada ogniem. I zna pewnie z 10 sztuk walki. Dobra, może "niegroźny" to nie jest najwłaściwsze określenie.

"Poprawka Jaime Reyes. Ninja znają co najmniej 50 sztuk walki. I zapomniałeś jeszcze wspomnieć o ukrytej broni."

- Dzięki. Od razu mi lepiej. 

W pewnym momencie Żuk poczuł na sobie czyjeś spojrzenie i gdy odwrócił się do tyłu, zobaczył spider man'a, zwisającego na sieci z sufitu. 

- Czy ty, aby nie masz schizofremii ?

- Nie.. To długa historia.

- Czyli rozumiem, że opowiesz ją później ?

"On stanowi zagrożenie. Trzeba go wyeliminować."  

- Co ?! Nie i przestań wreszcie !- powiedział chłopak, łapiąc się za głowę. Jednak zrobił to trochę za głośno, co szybko sobie uświadomił, gdyż spora część tutaj zgromadzonych dziwnie się na niego patrzyła.

- Dobra, spokojnie. Rozumiem, że nie lubisz się dzielić swoją historią.

- I to jest klasyczny przykład człowieka z problemami. Szczwany lis, głupi człowiek.

- Hej, odpuść mu trochę. Może miał ciężki dzień, albo niestrawność po obiedzie, albo...- chciał jakoś pomóc Zak.

- Padnij !!!

Po tym okrzyku zarówno Ice man jak i Zak rzucili się na glebę. Jednak zanim Bobby to zrobił, to w trosce o nowego kolegę, pociągnął Żuka za sobą. 

- Hej ! Co ty wyprawiasz ?- spytał zaskoczony tym Żuk.

"On prowokuje nas do walki. Musisz działać !"

Jednak tym razem Jaime, nie chcąc pogrążać się jeszcze bardziej, poprostu go zignorował.

- No bo myślałem, że...

- I to był twój błąd.- przerwał mu Duch.

"Już ostatni."

Nagle nad leżącymi na ziemi przeleciało kilka sopli lodu. 

- Chciałabym przypomnieć, że my nadal tutaj jesteśmy.

- No i mówiłem żeby zostać na ziemi.- mówił dalej Bobby.

W tym momencie prowadzący odchrząknął znacząco,

- O całkiem o was zapomniałem.- raczył nas wreszcie zauważyć Ice man.

- Niewielka strata.- dodał Zak.

Nagle "ktoś" niewidzialny kopnął go w żebra.

- Ała ! Nie kopie się leżącego.

- A nie, bo nie leży się kopiącego.

- Wiecie, że to nie ma najmniejszego sensu ?

- Zresztą tak jak wszystko co mówicie.- dodał Zak, zbierając się z ziemi.

- Niech go ktoś za mnie kopnie.

- Dobra cicho wszyscy. Słuchajcie. Mamy dla was pierwsze zadanie.

Jednak to stwierdzenie spotkało się z brakiem jakiejkolwiek reakcji. W końcu ktoś raczył się odezwać.

- Nie.

- Co proszę ?

- nie wykonamy tego zadania.- powiedział spokojnie Nick.

- Ale... nawet jeszcze nie powiedziałyśmy jakie to zadanie !

- Ale ja wypisuję się już zawczasu.

- Przykro mi, ale nie ma takiej opcji. A powracając do tematu. Jednemu z was, miejsce do którego zaraz was wyślemy, bardzo się spodoba.

- Staniecie oko w oko z dziką Japonią...

- そう (Tak !) - ucieszył się Czerwony ninja.

- A jeden z was nie wróci z niej żywy.

- To zabrzmiało... właściwie to całkiem zwyczajnie.- skomentował Spider man.

- Świetnie, że ci się podoba. 

- Tego nie powiedziałem.

- Nie ? No to trudno. Jakoś przeżyję.

- Szkoda.- dodał Red hood.

- Wcale nie. 

- Skoro chcecie w ten sposób...

Po krótkiej chwili wszyscy znaleźli się na dachu jakiegoś wieżowca.

- Może powiemy wam jakie jest wasze zadanie... Kiedyś. A teraz radźcie se sami.

- そして、この難しいものはどうですか?( A co w tym trudnego ?)- spytał zdziwiony Kai.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top