Bad teacher
Życie licealisty nie jest takie trudne, jak się wydaje. Nawet nie zdążyłem spostrzec, kiedy nastał początek trzeciej klasy, a wraz z nim przygotowania do matury, która tak naprawdę nie jest jakoś bardzo ważna w moim życiu. Chciałbym tylko pisać książki, a żeby to robić, niepotrzebne mi studia.
Według mojej mamy przyszedł też czas na szukanie tej jedynej, dzięki której będzie miała wnuki. Niestety muszę ją rozczarować. Żadna dziewczyna nie zdobywała wystarczająco dużo zainteresowania, co mężczyźni. To głupie, ale wolałem przyglądać się strukturze mięśni nauczyciela wychowania fizycznego, gdy ten pokazywał nam trudne ćwiczenia, niż płci przeciwnej.
A propos nauczyciela, czy raczej trenera - bo tak każe nam się do siebie zwracać - prezentował więcej, niż niejedna dziewczyna. Miał nawet lepsze tyły od przewodniczącej klasy, która przez jakiś czas była moją dziewczyną z czystej zachcianki mamy. Musiałem udowodnić rodzicielce moją normalność, nawet jeśli nie uważałem się za skrzywionego psychiczne, w jej mniemaniu mogło być całkiem inaczej. Przecież jej jedyny syn, o którego starała się dobre dziesięć lat nie może być zepsuty.
Specjalnie dla niej przyodziewam maskę wyidealizowanego, dobrego syna bez żadnej skazy. Skąd ta beztroska kobieta mogła wiedzieć, że co noc odwiedzam portale, za które nieraz by mnie zbeształa? Nie miałem siostry, która mogła na mnie naskarżyć, ani brata, który mógłby prześwietlić mój komputer.
Musiałem również udawać, że mam przyjaciół, kiedy tak naprawdę nie byli mi potrzebni. Czasem jednak zapraszałem kogoś z klasy. Można by rzec, że zostali wybrani poprzez proces zwykłej łapanki. Kilka miłych słówek wymienionych z mamą, czy tatą, godzina ciszy w moim pokoju i taka osoba była wolna. W tym czasie zwykle odrabiałem zadanie, żeby pokazać jakim jestem snobem, a kiedy tylko wychodzili, ja wyruszałem na poszukiwania do ciemnej strony internetu. Tej zakazanej, dostępnej tylko dla pełnoletnich.
Szukałem filmów, które mnie nie nudziły, najlepiej w najlepszej jakości z przyjemnymi dla oka twarzami aktorów. I tak pewnego razu znalazłem go. Nadal nie miałem pojęcia jak to zrobiłem, ani jak do tego dotarłem, ale oto trafiłem na Park Jimin'a z jakimś innym kolesiem. Chociaż był podpisany jako Lim Yoonhyun, wiedziałem, że to on. Wszędzie bym poznał ten uśmiech.
Z biegiem akcji filmu w spodniach zaczęło brakować mi miejsca, chociaż to była rzadkość. Nauczyciel, na którym lubiłem zawiesić spojrzenie był teraz przede mną obnażony, jak zwykła dziwka. Podobało mi się to. Sposób, w jaki brał do ust nikłych rozmiarów przyrodzenie był o wiele lepszy, niż niejednego mężczyzny, jakiego dotąd widziałem. Kobiety miały to we krwi, więc nie wypadało porównywać rudzielca do płci przeciwnej.
Nie mogąc dłużej się powstrzymać, rozpiąłem swoje spodnie, uniosłem pośladki, żeby zsunąć do połowy ud dolną część garderoby. Chyba wiadomo po co. Sama świadomość tego, że znałem tego mężczyznę, była podniecająca.
Może jednak jestem trochę skrzywiony?
Naprawdę przyjemnie się masturbowało, patrząc na wyginające się z przyjemności ciało mężczyzny, ale jeszcze przyjemniejsze były odgłosy, jakie z siebie wydawał. Tylko trochę było mi przykro, że musiał zadowolić się takim mikrusem.
Wkrótce cicho posapując, zakończyłem swoją zabawę, dochodząc sobie na dłoń. Odchyliłem spełniony głowę do tyłu, przymykając powieki i westchnąłem głęboko. Że też nie pomyślałem o tym, żeby wcześniej wziąć chusteczkę. No nic. Czystą ręką sięgnąłem do pudełka chusteczek umiejscowionych obok monitora, by po chwili w spokoju się powycierać.
Ciekawe jakby zareagował Park Jimin, gdybym przyniósł mu screeny tego filmu. Może mógłbym go jakoś zaszantażować. Przecież nie chcę zostać prawiczkiem do końca życia.
•~•~•~•
Wydrukowałem kadry z filmu, który widziałem wczoraj i schowałem je do podręcznika języka angielskiego. Pan Kim nie byłby zadowolony, ale nic na to nie poradzę, że wybrał sobie książkę o największym formacie. Do plecaka obowiązkowo schowałem strój na wuef. Nawet jeśli nie mam dziś lekcji z Park Jimin'em, to prowadzi on zajęcia z koszykówki po lekcjach. Z miłą chęcią się tam wybiorę.
Gdy w szkole minąłem mężczyznę na korytarzu, ukłoniłem mu się na przywitanie, co go trochę rozproszyło. Zwykle tego nie robiłem.
Zamknięty we własnych myślach, opracowywałem plan. Kiedy zacznę działać, nie mogę się wycofać, bo weźmie mnie za debila. Jeśli nie zrobię pierwszego kroku, będę uważał się za przegranego prawiczka, który nie potrafi znaleźć sobie chłopaka, gdy pod nosem ma sprzedajną dziwkę.
Wchodząc do klasy, przywitałem się cicho i zająłem swoje miejsce w pierwszej ławce.
Najpierw język angielski, na którym nie mogłem powstrzymać się od zaglądnięcia do wydrukowanych zdjęć, jednak mimo to z każdą upływającą minutą moja odwaga, która zrodziła się zaledwie wczoraj, powoli gasła, a zastępowały ją wątpliwości.
Na ostatniej lekcji - fizyce - nie byłem już taki pewny siebie. Po zakończeniu zajęć plecak, w którym znajdowały się zdjęcia ciążył mi na plecach jak nigdy wcześniej. W drodze do szatni miałem wrażenie, że niosę cegły, a nie kilka książek i zeszytów.
- Nie sądziłem, że kiedykolwiek zawitasz na moich zajęciach, Jungkook - powiedział trener Park, który wyrósł przede mną chyba z podziemi, aczkolwiek nadal był niższy ode mnie. W tej chwili odwaga dosłownie buchnęła mi w twarz, a pewność siebie nie pozwoliła zawrócić. Chcę go dziś zaliczyć.
- Kiedyś trzeba było - wzruszyłem obojętnie ramionami. - Chciałem trochę się wyżyć. Wie pan, w tym roku matury i tak dalej.
- Faktycznie. Każdy sport dobrze wpływa na szare komórki - zgodził się ze mną, zapewne nie mając pojęcia jak dwuznacznie to brzmi w jego ustach. - Zmykaj się przebrać, bo zaraz zaczynamy - pogonił mnie ręką, po czym sam zniknął za drzwiami sali gimnastycznej.
Kiedy i ja przekroczyłem próg sali, tym razem w krótkich spodenkach i koszulce z krótkim rękawem koloru czerwonego. Na stopach lśniły czarne adidasy z pumy, które wprost kochałem. Po przeliczeniu okazało się, że łącznie ze mną było dziewięć osób, więc trener zdecydował się zagrać z nami, co bardzo mnie cieszyło, a nawet byłem bardziej ucieszony, gdy znalazł się w drużynie przeciwnej. Więcej okazji na przypadkowe szturchnięcia, które nie pozwolą mi zapomnieć po co tu przyszedłem.
Gra w końcu się zaczęła. Nie byłem słaby w koszykówkę, ale nie byłem też dobry. Przeciętne umiejętności sprawiały, że ilekroć wychodziłem naprzeciw trenerowi, on mijał mnie ze swoim uśmiechem i rzucał do kosza za trzy punkty, co było naprawdę frustrujące, ale zachowałem spokój.
Mecz, o ile tak można to nazwać, zakończył się z wynikiem sto dwanaście do osiemdziesięciu dla drużyny przeciwnej. Niemniej jednak gra mi się podobała. Po zajęciach oczywiście poszedłem pod prysznic. Nie miałem zamiaru przychodzić do trenera cały spocony. Znając go już trzeci rok, on też weźmie prysznic, nim wyjdzie ze szkoły, więc miałem troszkę czasu.
•~•~•~•
Idąc do jego gabinetu, dopadło mnie wrażenie, że to nie skończy się dobrze. W ręce trzymałem wydrukowane zrzuty ekranu, które miały pomóc mi w szantażowaniu na rzecz mojej przyjemności. Kiedy zapukałem do drzwi, rozległo się ciche "proszę". Nim nacisnąłem na klamkę, poprawiłem wilgotną grzywkę, po czym wszedłem do środka.
- Ach, to ty, Jungkook - uśmiechnął się mężczyzna, przysiadając na krawędzi swojego zawalonego papierami biurka. - Coś się stało?
- Chciałem tylko porozmawiać - odpowiedziałem lekko, poprawiając nagle lekki jak piórko plecak.
- O czym chcesz ze mną rozmawiać? Zwykle trzymasz się daleko od wuefu - spojrzał na mnie z ukosa. Podobało mi się to. Tak samo jak jego rzednąca mina, gdy odwróciłem trzymany dotąd w rękach plik kartek.
Starszy w jednej chwili zerwał się z miejsca i wyrwał mi wydruki, by szybko je przejrzeć. Nie mam pojęcia dlaczego, ale na moje usta wpłynął uśmiech, kiedy tak patrzyłem na zdenerwowanie Jimin'a.
- Skąd to masz? - zadał głupie pytanie.
- Oczywiście, że z internetu - założyłem ręce na piersi, wciąż mu się przyglądając.
- Przecież na tę stronę można wejść za opłatą...
- Mama nadal myśli, że wpłaciła pieniądze na jakąś tam fundację - zaśmiałem się na myśl o głupocie mojej matki.
- Skoro wpłaciłeś piętnaście tysięcy won na stronę dla homoseksualistów, oznacza to jedno. Co mam zrobić?
Nie sądziłem, że pójdzie tak łatwo.
- Nie oszukujmy się od samego początku, Jimin - zacząłem, pierwszy raz zwracając się do niego tak bardzo nieformalnie - jestem prawiczkiem i chcę, żebyś się mną zajął.
Ten tylko rzucił mi spojrzenie pełnie niedowierzania. Dopiero po chwili był w stanie coś powiedzieć.
- Patrząc na twoją ładną buźkę, Jungkookie, myślałem, że masz dziewczynę, a jeszcze przed chwilą sądziłem, że masz chłopaka. Teraz chcesz przeżyć swój pierwszy raz z gwiazdą porno?
- Uważam, że swoją przygodę warto zacząć z kimś doświadczonym, a widząc co wyprawiasz przed kamerą, śmiem twierdzić, że właśnie taki jesteś.
- W porządku. Tylko ten jeden raz, tak? - zapytał dla pewności.
- Zastanowię się - rzuciłem.
- Podejdź tu - przywołał mnie niemal władczym tonem. To niesamowite, jak szybko zmieniła się jego ekspresja. Posłusznie wykonałem jego polecenie, zdejmując po drodze plecak. Jego dłonie natychmiastowo spoczęły na moich biodrach, by mnie przyciągnąć i zmniejszyć odległość między nami do zera. - Pewnie też nigdy się nie całowałeś, Jungkookie.
Nim zdążyłem odpowiedzieć na to pytanie, jego usta spoczęły na moich, a ja nie miałem pojęcia co dalej. Znaczy, widziałem to na filmach, ale zerowa praktyka wprawiła mnie w zakłopotanie, ale Jimin miał pojęcie, jak to zrobić, nauczyć mnie tego, co on potrafił. Rozchylił nieznacznie usta, przymykając przy tym powieki. Zrobiłem to samo, zamykając starszego w uścisku.
Cholera. Mogłem poszukać sobie jakąś cnotkę. Nie wyszedłbym na kompletnego kretyna bez umiejętności.
Jednak Park zainicjował kolejne muśnięcie, na które odpowiedziałem w ten sam sposób. Jeszcze raz i... Jeszcze, aż w końcu załapałem, ale gdy sądziłem, że to tylko tyle, jego gorący język zaczepnie trącił moją górną wargę. Nie wiedziałem co to znaczy, ale rozchyliłem troszkę szerzej wargi, by po chwili.. Jimin wtargnął do wnętrza jamy ustnej, skłaniając mój język do wspólnej zabawy. Tutaj potrzebowałem troszkę więcej czasu, żeby załapać technikę.
Po upływie kilku naprawdę długich chwil byłem przyparty do drzwi. Nie tak to miało wyglądać. Ja miałem dominować, a nie on. Kiedy usłyszałem szczęknięcie zamka, wiedziałem, że zamknął drzwi na klucz, by nikt nam nie przeszkadzał.
Mimo wszystko chciałem przejść do punktu kulminacyjnego, dlatego swoje dłonie przeniosłem na pośladki starszego. Były takie miękkie, jak sobie wyobrażałem, patrząc na nie. Gdy ścisnąłem obie połówki, Park stęknął mi w usta. Podobał mi się ten dźwięk. Od samego całowania w ten sposób zrobiło mi się ciasno w spodniach, ale nie zwracałem na to uwagi, jednak po jakimś czasie się tym znudziłem. Chciałem go przelecieć, a nie się miziać, dlatego też sięgnąłem za krawędź koszulki Jimin'a i pociągnąłem ją do góry, w czym starszy z aprobatą mi pomógł, a po chwili zajął się moim odzieniem.
Nie trzeba było zbyt wiele czasu, by pozbyć się wszystkiego. No, prawie, bo nadal byliśmy w bokserkach.
- Chodź na biurko - powiedział i chwycił mnie za dłoń, by zaprowadzić mnie do wyznaczonego przez siebie miejsca. Wolną ręką zrzucił na podłogę rzeczy, które by nam tylko przeszkadzały, po czym posadził mnie na chłodnym, mahoniowym blacie, a sam zaś klęknął przede mną.
- Co masz zamiar zrobić? - Zapytałem, choć tak naprawdę znałem odpowiedź. Widziałem to wiele razy.
- Zobaczysz - uśmiechnął się tajemniczo.
Bacznie przyglądałem się temu, jak rozchylał moje nogi. Gdy przyglądał się mojemu wzbudzonemu penisowi lekko się zaczerwieniłem, choć bardzo nie chciałem.
- Nie sądziłem, że jesteś taki duży - cmoknął pod nosem, a następnie pochylił się nad moją męskością i polizał ją przez materiał, przez co po moich plecach przeszedł przyjemny dreszcz.
Podparłem się rękami za sobą i odchyliłem głowę do tyłu. Za każdym razem, jak zaczynał od samej podstawy, aż po główkę wodzić językiem, wzbierały we mnie jęki, lecz potrafiłem zdobyć się jedynie na westchnięcia i syknięcia, które w pełni satysfakcjonowały trenera.
Wkrótce ta zabawa się zakończyła, chociaż chciałem, by trwała dłużej. Mógłbym dojść przez to, ale widocznie Jimin miał inne zamiary. Wsunął palce za gumkę moich bokserek i z moją małą pomocą zsunął je ze mnie, po czym odrzucił je na stertę naszych ubrań. Teraz byłem całkowicie przed nim obnażony i nie przeszkadzało mi to. Z niecierpliwością czekałem na jego dalsze poczynania.
Znów się nachylił, jednak zamiast kontynuować zabawę z penisem, ucałował moje jądra. Wtedy jedną ręką zaczął stymulować mojego penisa. Lubiłem robić to sam, ale kiedy ktoś inny brał sprawy w swoje ręce okazało się to o niebo przyjemniejsze. Mimo chęci ponownego odchylenia głowy do tyłu, przyglądałem się, jak z przyjemnością drażni językiem jedno z jąder.
Dobrze postąpiłem, wpłacając miesiąc temu na tę stronę pieniądze. Teraz nie przeżywałbym najlepszych chwil w moim życiu.
- Teraz otworzę przed tobą bramy do raju, Jungkookie, ale musisz klęknąć na biurku. - Zbity z tropu przez pierwsze kilka sekund się nie ruszałem, jednak wykonałem polecenie. Gdy mężczyzna się odsunął, wciągnąłem się na mebel i usiadłem na klęczkach, ale on oczekiwał ode mnie zrozumienia sytuacji, której w ogóle nie pojmowałem. - Odwróć się do mnie tyłem i pochyl ciało do przodu - podał dalsze instrukcje, a wtedy mnie oświeciło. Wiedziałem co chce zrobić. Nim cokolwiek zdążył zrobić, zacisnąłem dłonie na krawędzi biurka.
Wtedy gorący język Jimin'a zaczął sunąć od samych jąder po wejście do odbytu, gdzie ostatecznie się zatrzymał, ale to nie był koniec. Przy pomocy palca, którego opuszek drażnił pierścień mięśni, wodził śliskim mięśniem wokoło dziurki, doprowadzając mnie do szaleństwa.
- A-ach! Jimin! Nie... Nie tak to miało wy-wyglądać - wystękałem, zaciskając mocno powieki.
- Myślałeś, że dam się przelecieć swojemu uczniowi, hm? - zaśmiał się, po czym powrócił do wykonywanych czynności.
Pomyliłem się, myśląc, że wszystko będzie takie, jak zaplanowałem.
Cholera, było mi tak przyjemnie, że nie byłem w stanie być w jakikolwiek sposób zły.
Nagle poczułem ucisk w podbrzuszu. Byłem coraz bliżej orgazmu, a przecież to tylko język... Głośno dyszałem, żeby jakoś się opanować, ale to na nic. Wygiąłem się w łuk, przegryzając przy tym mocno dolną wargę, gdy poczułem, że dochodzę. Nie chciałem dać mu satysfakcji w postaci jęku.
- Szybki jesteś - mruknął trochę zdziwiony.
- Przypominam, że to nadal mój pierwszy raz - wydyszałem, leżąc twarzą na zimniej powierzchni biurka.
- Faktycznie - odpowiedział beztrosko. - Chodź no tu tylko, słońce - znów mnie przywołał, a ja znalazłem siły, by zejść z mebla. Nie spodziewałem się, że będę taki zmęczony i że tak bardzo się spocę. - Spójrz, jak ubrudziłeś mi biurko - wskazał na białą plamę. Nawet nie chciałem tam patrzeć. Mimowolnie paliły mnie rumieńce. Właśnie w tej chwili przydałyby się moje chusteczki.
- Dlaczego nie potrafisz być uległy tak, jak w tamtych filmach? - zapytałem cicho.
- Bo tam gram według scenariusza. Poza tym nie widzisz mi się jako aktyw, kwiatuszku. Skoro pobrudziłeś miejsce naszej zabawy, musimy przenieść się gdzieś indziej - rozejrzał się teatralnie, po czym zatrzymał swój wzrok na skórzanym fotelu w kącie biura. - Teraz chodź tam.
Znów nie znałem jego zamiarów, a mimo to szedłem za nim do wyznaczonego miejsca. Zanim mężczyzna usiadł na fotelu, pozbył się bokserek i rzucił je tam, gdzie spoczywała reszta naszych ubrań. Tym razem na żywo zobaczyłem jego średniego rozmiaru męskość. Penis nie był mały. Widziałem Azjatów z jeszcze mniejszą trąbką, więc standardy Jimin'a były wysokie. Kiedy podszedłem blisko niego, przyciągnął mnie do siebie tak gwałtownie, że na niego wpadłem. Byłem zmuszony do siedzenia okrakiem na jego kolanach.
- Będzie ciekawiej, jak sam pozbawisz się dziewictwa analnego, słońce - uśmiechnął się, kładąc jedną rękę na moim biodrze, z drugą na swojej nabrzmiałej męskości.
- A-ale jak..? - zająknąłem się zaskoczony. Oczywiście widziałem tego typu seks, ale nie miałem zamiaru w jakikolwiek sposób działać samemu. - Nie rozciągniesz mnie?
- Och, czyli masz jakieś pojęcie - uniósł brwi z podziwem wymalowanym na twarzy. Chyba wolałbym siedzieć do niego tyłem. - Nie bój się o to. Twój kochany trener wie wszystko.
- Nie chcę, żeby bolało.
- Nie oszukujmy się od samego początku - zaczął dokładnie tak samo, jak ja wcześniej - pierwszy raz zawsze boli i nie ma przebacz.
- Nie pomagasz mi tym - warknąłem.
- Życie - wzruszył ramionami. - Unieś się trochę. Spróbuję się trochę zniżyć, żebyś miał lepszy dostęp do Chimchim'a.
- Kogo? - dopytałem, nie rozumiejąc o co chodzi. Był tu ktoś jeszcze?
- Nah, do mojego penisa.
W tej chwili miałem ochotę wybuchnąć śmiechem i tak też zrobiłem. Oparłem głowę o ramię Jimin'a, nie mogąc przestać. Nigdy w życiu nie usłyszałem zabawniejszej rzeczy.
- To nie jest śmieszne, dzieciaku - mruknął, jednak ja nie potrafiłem przestać. - Zaraz będziesz płakał - burknął, ale nawet to nie pomogło. Nie miałem pojęcia co się ze mną działo, ale w tej chwili uszło ze mnie całe dotychczasowe napięcie. - Sam tego chciałeś.
Napluł na dłoń, która jeszcze przed chwila spoczywała na moim biodrze, po czym nawilżył swojego członka.
I właśnie wtedy oddech uwiązł mi w gardle. Park jednym sprawnym ruchem nabił mnie na swoją męskość, choć tak naprawdę zanurzył we mnie tylko główkę penisa. Miałem ochotę krzyczeć, ale nie potrafiłem. Zamiast tego zacisnąłem mocno zęby. Dobrze, że nie przegryzłem sobie języka. Mimowolnie w moich oczach wezbrały łzy. Cholerny ból potwornie mnie palił. W tej chwili nienawidziłem siebie za podjęcie decyzji, która przypieczętowała mój los.
- Mówiłem - szepnął mi do ucha.
Po chwili Jimin wyciągnął ze mnie swoją męskość. Myślałem, że to już koniec, ale to dopiero początek. Ponawiał tę czynność co jakiś czas, sprawiając, że wtulałem się w jego rozgrzane ciało z całych sił. Za każdym razem ból był coraz mniejszy. Ustępował on nikłej przyjemności, która z każdą sekundą była coraz silniejsza. Wkrótce Jimin docisnął mnie do swojego penisa, sprawiając, że cały zanurzył się we mnie. Czułem, jak mnie w środku rozpycha, ale nie bolało to tak samo, jak pierwsze jego zagranie.
- Chyba wiesz co masz robić, gdy poczujesz, że jest okej, prawda?
Skinąłem głową, przełykając gęstą ślinę. Jeszcze chwilę, a bramy do raju zostaną bezpowrotnie otwarte. Gdy stwierdziłem, że jestem gotowy, wypuściłem starszego z objęć i oparłem ręce na barkach Jimin'a, zaś jego dłonie wylądowały na moich biodrach, by ewentualnie nadzorować tempo.
W końcu uniosłem się odrobinę do góry, po czym znów opadłem, czując jak jego penis ociera się o prostatę, którą swoją drogą wypenetrowałem jakiś czas temu. Nadal nie wiem dlaczego to zrobiłem. Ciekawość wzięła górę, czy coś w tym stylu.
Nie mogłem działać tak po prostu. Potrzebowałem innego odczucia, które zajmie moje myśli choć odrobinę, dlatego nachyliłem się nad ustami starszego, żeby móc w spokoju je pocałować. Ten jakby na to czekał, oddał zachłannie pieszczotę. Jak dotąd nie robił nic, tylko obserwował, ale wraz z moim posunięciem, zyskiwał na namiętności, którą widziałem w filmie, gdy całował tamtego mężczyznę.
Nah, nie powinienem był się rozpraszać kimś innym. Liczył się tylko Park Jimin, który z zadowoleniem pomrukiwał w moje usta, gdy tylko się unosiłem, czy też ponownie opadałem. Z czasem ból całkowicie ustąpił, przekazując władzę rozkoszy, która opanowała nas obu. Ręce starszego błądziły po całym moim ciele, badając dokładnie strukturę moich nikłych mięśni.
Z każdą sekundą rosła we mnie chęć jęknięcia, jednak nie mogłem sobie na to pozwolić. To kara za to, że nie mogłem zrobić tego, co chciałem. Dla Jimin'a to jeszcze nie koniec niespodzianek z mojej strony.
W pewnej chwili Park uniósł nieco wyżej mój tyłek i zaczął wychodzić naprzeciw moim ruchom, wypuszczając z ust słodkie pomruki rozkoszy, które były muzyką dla moich uszu.
Czułem, że drugie spełnienie nie jest mi dziś pisane. Zbyt długo zabawiałem się w nocy przy filmach z udziałem Jimin'a, jednak starszy był coraz bliżej. Widziałem to w jego oczach, które zachodziły delikatną mgiełką.
Gdy doszedł, spomiędzy jego warg wydobył się gardłowy jęk, który wyraził wszystko co czuł. Spuścił się wewnątrz mnie... Będę musiał dogłębniej się umyć.
Zziajany oparłem głowę na jego ramieniu. Teraz najlepiej bym zasnął. Cały szkolny dzień, mecz koszykówki i jeszcze to... O własnych siłach do domu nie dotrę.
- Wiesz, że teraz już nic nie będzie takie same? - zapytał w końcu, przerywając ciszę, zakłócaną jedynie przyspieszonymi oddechami,
- Wiem - szepnąłem z uśmiechem. - Szczególnie, że będziemy robić to częściej.
- Ach ty szatanie - zaśmiał się. - Jeśli odmówię, to pójdziesz do dyrektora, mam rację?
- Yhym.
- Skoro tego pragniesz - ucałował delikatnie moją skroń. - Musimy przejść do łaźni.
- Za chwilę.
Skąd miałem wiedzieć, że podpisuję na siebie wyrok. W końcu on był gwiazdą porno, a ja nie lubiłem się dzielić.
No cześć. Dodaje tego shot'a z opóźnieniem. Ważne, że jest, no nie?
Ten shot dedykuję Marice, która przez prawie całe Elite Killers łaknie seksu, to stwierdziłam, że napiszę to dla niej.
Za jakiś czas napiszę do tego drugą część, bo stwierdziłam, że będzie ciekawie, jednak zrobię w oddzielnym opowiadaniu, jako kolejny one shot. Mam nadzieję, że wam się podobało. Chciałam wypróbować tutaj nowym styl. Myślę, że mi się udało, chociaż wy możecie mieć inne zdanie.
Do zobaczenia niebawem w kolejnym one shocie, który pojawi się za jakieś dwa dni i będzie to angst.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top