12.

NOTKA NA DOLE! BARDZO WAZNE!

Wciąż nie mogę wyrzucić tych głupich snów z pamięci, cały czas mam w głowie obraz tych jego pięknych zielonych oczu. Na samą myśl o nim moje ciało drży, a serce szybciej bije, a co jeżeli on był tylko nic nie znaczącą postacią z głupiego snu bujajacej w obłokach nastolatki? Nie, nie myśl tak, on na pewno istnieje. Czuję to. Nie mogąc odpedzić się od myśli o zielonookim przystojniaku przechadzałam się po szkolnym korytarzu gdy zatrzymał mnie Kim.
-No hej śliczna, masz może ochotę wyskoczyć gdzieś po szkole?
-Nie, nie ma. - chłopak na dźwięk tego głosu nagle zbladł -wypad!
-Ale...-chłopak nie dokończył
-Chyba powiedziałem wypad!? Nie masz prawa nawet na nią spojrzeć rozumiesz? Ona jest moja- zagroził
-Rozumiem- chłopak odwrócił się i sobie poszedł. Stałam znieruchomiała, nie wiem, naprawdę nie wiem ile czasu staliśmy z Adrienem w ciszy, ja byłam tak zszokowana, że nie potrafiłam nawet wypowiedzieć jednego krótkiego słówka.
-Ci idioci nie rozumieją, że nie wkracza się na moje terytorium, on chciał cię tylko przelecieć, ewentualnie zmacać, więc nie licz na nic poważnego. -powiedział jakby to bylo oczywiste
-Ty też chcesz mnie przelecieć!-wrzasnelam poirytowana
-Tak, ale ja czekam na odpowiedni moment skarbie.- podszedł do mnie i położył mi dłonie na biodrach. Poczułam niesamowity dreszcz, nie był zimny i nieprzyjemny, to był naprawdę miły dreszcz.
-Przecież widzę, że nie jesteś jeszcze gotowa na takie sprawy, na razie zadowolę się jedynie twoją obecnością, ale nie licz, że tak szybko ci odpuszczę. -zbliżył się do mnie, pocalowal mnie w policzek i odszedł. W tym momencie nie miałam pojęcia czy mówił poważnie czy robił sobie ze mnie jakieś durne żarty.

-Powiedział, że poczeka i...pocałował mnie w policzek- odpowiedziałam wszystko swojej przyjaciółce gdy byłyśmy same w moim pokoju i miałam pewność, że nikt nas nie usłyszy.
-Ale z czego ty się tak w ogóle cieszysz?- jak widać i słychać Alya niezbyt zrozumiała mój przekaz.
-Nie cieszę, ale był taki...inny-powiedziałam rozmarzona.
-No chyba mi nie mówisz, że to ci się podobało? -zapytała zaskoczona.
-Nie! Tak... Oh sama nie wiem!- odpowiadam zgodnie z prawdą
Spedzilysmy jeszcze kilka godzin na rozmawianiu o nim, oglądaniu filmów i innymi tego typu sprawami. Nie wiem czemu, ale myśl, że spotkam Adriena jutro w szkole nie budzi we mnie obrzydzenia, w sumie to teraz się chyba cieszę. Pogrążona w myślach oddałam się w ramiona Morfeusza. Obudziła mnie melodia znienawidzonej już przeze mnie piosenki, już nawet nie pamiętam jakiego wykonawcy. Spojrzałam na zegarek i zaczęłam powoli przygotowywać się na kolejny dzien katorgi, czyli tak zwanej "szkoły". Przed budynkiem byłam dość szybko, bo o 7:45, a zwykle do szkoły przychodzę około 8:00. Postanowiłam udać się do szkolnego automatu po butelkę wody, której zapomniałam rano zabrać z kuchennego blatu. Wystukalam odpowiednie cyfry, wrzuciłam drobne i mogłam cieszyć się tym, że nie odwodnie się po wf-ie jak ostatnio jeden z pierwszoklasistów, który chciał przebiec 30 okrążeń bez ani chwili przerwy na łyk wody bądź odsapnięcie czym skutkiem było wylądowanie w szpitalu. Bardzo mądrze. Jest już 7:50. O BOŻE! ZAPOMNIAŁAM O ZADANIU Z MATEMATYKI! Super Marinette, po prostu super. W dość szybkim tempie usiadłam na pobliską ławkę wyciągnęłam potrzebne mi książki i zaczełam wykonywać działania. Taa...tyle, że matematyka od zawsze nie była moja mocną stroną więc chyba w 10 minut nie zdołam zrobić tych wszystkich przykładów.
-Nad czym tak główkujesz maleńka?- zapytał mnie jakiś chłopak. Dopiero gdy unioslam głowę zdałam sobie sprawę, że to Adrien, był w bardzo dobrym humorze o czym świadczył szeroki, szczery uśmiech na jego twarzy.
-Ehh zadanie z matematyki, ale nie potrafię nic zrobić- wyznalam chłopakowi
-Daj- nakazał chłopak, a ja posłusznie dałam mu swój zeszyt i książkę, a chłopak wykonał wszystkie działania jakie miałam zadane na dziś i to bezbłędnie!
-Dziękuję- niesmialo się usmiechnelam
-Wiesz jak możesz mi podziękować?- zapytał mnie chłopak, chyba zauważył, że nie mam pojęcia o co chodzi, ale nagle do głowy przyszedł mi najbardziej prawdopodobny jak na niego pomysł.
-Adrien...już ci mówiłam, że nie mam zamiaru niczego z tobą robić- dałam mu do zrozumienia, że nie ze mną numery tego typu. Już miałam od niego odejść gdy nagle chłopak wyjasnil.
-W sumie to chciałem zaprosić cię na kawę- wyjaśnił, a mi zrobiło się głupio
-Nic zdrożnego* ?
-Nic zdrożnego.
-To jesteśmy umówieni, napisz kiedy i gdzie.
-Nie ma sprawy -mrugnal i odszedł.
Lekcje ciągnęły się nieubłagalnie, uporczywie czekałam na spotkanie z blondynem, gdy powiedziałam Alyi o moich planach na dzisiejsze popołudnie nie ukrywała swojego niezadowolenia, ale ja postanowiłam dać Adrienowi druga szansę, wierzę, ze tak naprawdę jest dobrym człowiekiem.

Nareszcie nastąpił upragniony koniec lekcji! Szybkim tempem udałam się do domu umyłam i przebrałam. Na spotkanie wybrałam zwiewną błękitną sukienkę i buty na lekkich podwyższeniach. Gdy byłam już na miejscu spotkania zauważyłam chłopaka siedzącego na ławce. Z tyłu głowy miałam obawy i chciałam się wycofać bo przecież wiem jakie ma zamiary co do mnie, ale pewnym krokiem pomaszerowałam w stronę chłopaka.

____________________________________

Witam!

Mam do was kilka pytań odnośnie dzisiejszego rozdziału i bardzo was proszę, abyście odpowiedzieli na nie w komentarzach.

No to zaczynam:
1.Co sądziszo nagłej zmianie zachowania Adriena?
2.Co sadzisz o postawie Marinette powinna być dla niego taka miła czy jednak trzymać go na dystans?
3.Co sadzisz o takiej długości rozdziałów? Za długie czy może za krótkie?
4. Jak podobał Ci się dzisiejszy rozdział?
5.Co chciałbyś zobaczyć w następnych rozdziałach?

Dziękuję za odpowiedzenie na pytania i zapraszam do głosowania na ten i inne rozdziały 😘

*zdrożnego -coś niemoralnego, sprośnego, zboczonego
____________________________________

Instagram: kamilija156
Konto na Fb: Kamilija Wattpad

~Kamilija156

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top