[22]
Kolejny dzień należał do takich czysto sielankowych, a w każdym razie takim porankiem się rozpoczął, gdy to Jungkook najlepiej jak umiał smażył naleśniki, z przyciśniętym do jego pleców Jiminem, który obudził się od razu, gdy tylko brunet ułożył jedną nogę na panelach, próbując cicho i bez budzenia drugiego wstać z łóżka. Wyszło jak wyszło, bo niestety po części jednak zdążył się odzwyczaić od wspólnego spania, przez co umknęło mu to, jak płytki sen od zawsze miał Park.
- Nalejesz soku do szklanek, Jiminnie? - wychylił głowę trochę do tyłu, chcąc w pierwszym momencie ucałować włosy drugiego, ale kiedy uznał to za fizycznie niemożliwe, pozostał na pobieżnym wpatrywaniu się w jego zamknięte oczy.
- Pewnie. - oderwał się po chwili od pleców wyższego, dając mu jeszcze buziaka w kark i odszedł na dosłownie trzy kroki. Wyjął z szafki dwie szklanki, które ustawił na blacie, a zaraz po tym wypełnił obie nektarem pomarańczowym trochę ponad połowę.
Widząc, że Jeon dalej walczy z patelnią i rozlewaniem na niej ciasta naleśnikowego zaśmiał się, ruszając do lodówki, a po drodze kusząc się na jeszcze jednego buziaka, tym razem w prawą łopatkę chłopaka.
- Co ty taki całuśny? - Jungkook zacisnął brwi, spoglądając cały w skowronkach na Parka, który właśnie wyciągał z lodówki ze dwa dżemy, polewę pozostałą po jakichś deserach lodowych i jedną, śliczną cytrynkę.
- A co? Nie mogę całować mojego chłopaka? - zachichotał, odstawiając produkty zaraz obok szklanek, po czym sięgnął najwyżej jak tylko umiał, żeby ściągnąć z szafki tacę, ale jednak jego wzrost przegrał tę walkę, w której to jednak pomógł mu Jeon, podając przedmiot.
- Jak chłopak nie ma nic przeciwko to chyba możesz. - wzruszył ramionami, uśmiechając się zadziornie.
- A nie ma?
- Czekaj zapytam go. - Jungkook zamilkł na chwilę, wpatrując się w sufit i przybierając skupienie na twarzy. - Było ciężko, ale ostatecznie się zgodził. - uśmiechnął się chytrze.
Park zaśmiał się, przewracając oczyma, po czym obie dłonie umieścił na barkach wyższego chłopaka. Brunet natomiast te własne położył na biodrach drugiego, a następnie oparł swoje czoło o to należące do niego właśnie. Pocałunek może nie trwał długo, ale na pewno był pełen emocji, które powoli zaczynały zapełniać już całe mieszkanie. Na każdym kroku stawianym w tym małym gniazdku obaj czuli, że właśnie tutaj jest ich dom, bo właśnie tutaj wszędzie jest miłość.
- Trzeba znaleźć coś większego. - Jeon westchnął, przez co na twarzy Jimina znalazł się niezrozumiały grymas. - Większy domek. Tutaj jest za mało miejsca, a dziecku trzeba zrobić jakiś pokój. - odsunął się, rozglądając jeszcze po pomieszczeniu.
Starszy ułożył mu głowę na klatce, przyciskając policzek do torsu mężczyzny.
- Stać nas? - zagryzł zęby, zastanawiając się, czy aby nie zagalopował się trochę. Bardziej trafnym byłoby tutaj pytanie 'stać cię?' jako, że to Jungkook zarabiał pieniądze i był jedynym źródłem ich utrzymania. I tak, jak kiedyś to Jiminowi zupełnie nie przeszkadzało, tak teraz było mu zwyczajnie głupio.
- Właściwie to miałem w planie rozszerzyć działalność. - odsunął się, patrząc różowowłosemu w oczy. - Pamiętasz mojego znajomego Yujina, który był tu raz ze swoją dziewczyną? Nocowali nawet wtedy. W sumie nieważne, bo chodzi o to, że chciał założyć kawiarnię, ale potrzebuje wspólnika i lokalu. W kwiaciarni jest dużo miejsca. Gdyby tak zmniejszyć magazyn, trochę przesunąć kwiaty, można by jakoś wykorzystać jego pomysł. Niedaleko jest biurowiec, więc trochę tam kawiarni już stoi, ale zawsze ktoś by wpadł. Co o tym myślisz? - zaczesał kilka włosów za ucho drugiego.
- Jungkook... jeśli uważasz, że to dobry pomysł to zapewne tak właśnie jest. - Jimin uśmiechnął się, gładząc ramiona bruneta. - Ale ja też znajdę pracę. Chcę się jakoś dokładać, żebyś nie musiał sam zapierdzielać jak nie wiem, podczas gdy ja będę w domu. - i to była właśnie ta decyzja, jakiej podjęcie kosztowało go dużo.
I nie chodzi tu wcale o to, że Jimin leniwie nie mógł wyobrazić sobie siebie w jakiejkolwiek pracy. Po prostu potrzebował dojrzeć. To zajęło mu zdecydowanie za dużo czasu, ale dopiero teraz to widział. A wcześniej? Cóż, był ślepy najwidoczniej.
- Na pewno nie w najbliższym czasie. - zarządził niemalże surowym, a już na pewno zdecydowanym tonem. - Teraz masz się skupić na sobie i naszym dziecku. - położył obie ręce na brzuchu niższego, znowu opierając się czołem o te jego.
Jimin od zawsze był szczupły, jeśli by nie stwierdzić, że wychudzony wręcz. I o ile wcześniej był takim małym słodziakiem w oczach Jeona, tak teraz Jungkook widział w nim dojrzałego człowieka, z którym naprawdę chciał wiązać swoją przyszłość. Małe, ledwie wyczuwalne wybrzuszenie pod koszulką uznawał jako coś, co dodawało Jiminowi uroku. Dzieciątko w jego brzuchu musiało być tak drobne i delikatne, że mieściło się w tak ograniczonym miejscu, bo Park mimo wszystko dalej był chudy, a jego stan prawie niezauważalny, nawet teraz, kiedy ciąża trwała już niemal 4 miesiące.
- Nie mogę się już doczekać. - brunet przymrużył oczy, starając się zdać na zmysł dotyku w tamtym momencie. W tamtym czasie dziecko powinno już jakoś się ruszać, delikatnie chociaż, dając tym znać o sobie i swojej obecności. Nawet takie lekkie gesty Jungkook chciał zarejestrować. Bo czekał na swojego malucha bardzo niecierpliwie, chcąc wziąć go na ręce jak najszybciej. - Tatuś bardzo cię kocha, klusko ty. - po czym odsunął głowę, składając pocałunek na czole Jimina. - A ciebie jeszcze bardziej.
Złączyli usta delikatnie z początku, jedynie muskając się wargami tak lekko, że mało co dało się wyczuć. Dopiero po chwili, kiedy dłonie Jimina znalazły się na karku Jeona, a te wyższego przeniosły się na boki Parka, pomiędzy nimi wytworzyło się pewnego rodzaju napięcie, jakiego nie czuli już od dawna. A już na pewno nie tak intensywnie jak wtedy.
I pewnie brunet złapałby niższego za uda i posadził wtedy na blacie, możliwe że nawet rozlewając przy tym sok i przewracając szklanki, ale właśnie w tamtym momencie obaj usłyszeli niepokojący, czy też BARDZO niepokojący odgłos dobiegający z kuchenki.
- Jungkook to się pali!
I w taki sposób słodkie pieszczoty zamieniły się w gaszenie naleśników.
***
Jin postawił na stoliczku talerz zapełniony po brzegi babeczkami malinowymi, ozdobionymi lukrem i posypką. Wszystko w kolorze jego ulubionego pastelowego różu, który był nie tylko dla mężczyzny, ale i jego kuchni znakiem rozpoznawczym.
Usiadł przy młodszym, od razu biorąc pierwszy smakołyk i wkładając do ust, przy czym jęknął przeciągle.
- Koniecznie spróbuj, Jimin! Wyszły mi wyśmienite. - dosłownie dwa gryzy później babeczki nie było już w papierku, a Seokjin właśnie sięgał po następną, kiedy zauważył wzrok Parka i jego rumiane policzki, schowane w jakiejś części w poduszce. - Czekaj... - zmarszczył brwi, uśmiechając się. - ...zrobiliście to? - naskoczył niemal na przyjaciela, potrząsając jego ramieniem.
- Co? - różowowłosy zacisnął usta, chwilę patrząc na starszego z niezrozumieniem, ale gdy ten wzruszył brwiami dość jednoznacznie, w głowie Jimina od razu rozjaśniło się niepohamowanie. - Nie! Nie zrobiliśmy tego!
- Prawdę masz mówić.
- No naprawdę! Nie doszło do niczego. - zagryzł wargi, przewracając oczyma. - Jeszcze. - Seokjin pisnął prawie, znowu maltretując ramię młodszego. - No żartuję przecież! To o wiele za wcześnie.
- Co 'za wcześnie'? Mówisz tak, jakbyście nigdy tego nie robili. - założył ręce na krzyż, wzruszając ramionami.
- Oj Jin... to co innego. - westchnął. - Sam wiesz jaka jest sytuacja. Nie możemy nagle robić takich rzeczy. Do tego potrzeba czasu.
- Rozumiem, że Jungkook ci jeszcze nie wybaczył? - powiedział wpół poważnie, wpół sarkastycznie.
- Wybaczył.
- Powiedział lub jakkolwiek zasugerował, że nie chce tego robić?
- No niby nie, ale...
- A może to ty nie chcesz?
- Chcę! - i był to nie tylko podniesiony ton, ale pewność w głosie Parka. To na wskutek tych dwóch właśnie cech jego wypowiedzi Seokjin uniósł jedynie brew, patrząc na przyjaciela z lekkim poirytowaniem.
- To masz spędzić z nim romantyczny wieczór, a później iść do łóżka, bo seks też jest w związku ważny. I nie chcę nawet słuchać o watpliwościach, bo to, że zachowałeś się jak cep to już wszyscy wiedzą, z tobą włącznie, ale teraz musicie tę relację odbudować i to ty masz mieć w tym główny wkład, dlatego masz się kochać ze swoim facetem, bo jestem pewien, że biedny Jungkook od waszego zerwania jedzie na ręcznym.
Park westchnął, aż wzruszając się przy tym cały z natłoku tych emocji, jak i szoku, którego doznał.
- Na ręcznym? Od pół roku? - powiedział bardziej dla siebie, aniżeli żeby wnieść cokolwiek do rozmowy.
- Kochasz go? - Seokjin złapał przyjaciela za oba ramiona, zwracając ku sobie.
- Tak. - różowowłosy machnął głową zdecydowanie.
- Chcesz się z nim kochać?
- Tak.
- To wstawaj! - i mimo polecenia, to nie Jimin, a Jin zebrał się na proste nogi, napinając wszystkie mięśnie w geście ekscytacji. - I idziemy!
- Co? Dokąd?
- Po maseczki, ładnie pachnący płyn do ciała i krem, maszynki do golenia, jakiś fajny olejek i co najważniejsze; lubrykant. - uśmiechnął się sprytnie.
Cdn.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top