[20]
Chwile odpoczynku potrzebne są każdemu człowiekowi, zwyczajnie po to, żeby nie oszaleć. Dlatego też kiedy sytuacja pomiędzy dwoma chłopakami sprawiała, że nie tyle cały ich kontakt bytował na negatywnym gruncie, co napięcie jakie istniało wtedy w ów mieszkaniu doprowadzało obu do skraju wytrzymałości, Jungkook mógł niemo przyznać, że chwila bez drugiego była dla niego teraz odsapnięciem.
Toteż gdy Jin zaproponował Jiminowi wspólne wyjście do kina, a ten niemalże od razu zgodził się, czując już w ustach słony posmak popcornu, Jeon odetchnął, zdając sobie sprawę, że nareszcie znajdzie się chwila, aby to wszystko przemyśleć i dojść do jakiegoś rozwiązania tej niełatwej chwili bezczynności.
Bo tak naprawdę jedyne co robił to stał w miejscu. I mimo, że się do tego nie przyznawał, on skrycie czekał na Parka, i na to jak ich związek znów wróci do łask. Czuł jak bardzo głupi był, kiedy budził się wesoły i pełen nadziei na to, że może to tego właśnie dnia znowu przytuli Jimina i powie mu, że go kocha. Wiele razy też wyobrażał sobie różne scenariusze tego zdarzenia, te bardziej przyjemne, kończące się słowami 'ja ciebie też' z ust starszego, ale też te raczej przykre, oznaczające odtrącenie.
A czasem odcięcie się od miłości boli mniej niż ślepe oczekiwanie na nią od drugiego człowieka. I chyba właśnie wtedy, podczas tych ćwiczeń na piłkach zrozumiał to doszczętnie. Kiedy Jimin niemal wprost dał mu do zrozumienia, że pomiędzy nimi to już naprawdę koniec. Że dla niego ich relacja nie istnieje.
Chyba tylko dlatego wybrał kontakt do swojej byłej dziewczyny, który zdążył zapisać jeszcze przed podarciem karteczki i zadzwonił do niej, przykładając telefon do ucha.
Ta chwila oczekiwania była najgorsza. Ile razy w ciągu tych kilku sekund chciał przerwać połączenie nie szłoby zliczyć, a już na pewno nie pierwszej lepszej osobie, bo wątpliwości Jungkook miał nawet kiedy ta odebrała. Nawet kiedy usłyszał jej głos i nawet kiedy wypowiadał te słowa:
- Hej, Seoyoon, z tej strony Jungkook. Masz może chęć się spotkać?
***
Jimin stojąc tak w drzwiach, oparty o ich framugę przyglądał się uważnie osobie bruneta, który przymierzał właśnie następną marynarkę, poprawiając ją i przeglądając się w lustrze. To jak przystojnie Jeon wyglądał z zaczesanymi żelem włosami i delikatnie przyciemnionymi oczami wraz z kompozycją eleganckiego ubioru było dla Parka nie do opisania słowami.
Kiedyś zapewne cieszyłby się z takiej postaci rzeczy. Ba! Podszedłby do mężczyzny i pocałował go namiętnie, dając się ponieść pożądaniu, jakie ten w nim budował, ale tym razem sytuacja wyglądała trochę inaczej.
- Mogę tak iść? - Jungkook oparł ręce o biodra, opuszczając je jednak po chwili wzdłuż ciała, przy czym wyprostował się dumnie i z pytającym wyrazem twarzy spojrzał wprost w te smutne oczy Jimina, który próbował teraz zachowywać się jak należy. Bez większych emocji, to znaczy.
Czarna koszula i spodnie tego samego koloru podkreślone grafitowym paskiem i lakierowanymi butami, a na to szara marynarka. To był widok, który różowowłosy lubił najbardziej. Od zawsze uważał, że Jungkook w eleganckich ciuchach prezentował się najlepiej i żałował, że nie ubiera się tak na codzień. Taehyung tak właśnie robił, ale jednak to nie było to samo.
- Załóż jeszcze krawat. - obudził się po chwili amoku, jaki wywołał w nim obraz bruneta. Bądź co bądź jeszcze nie tak dawno temu to właśnie dla Parka się tak stroił i gdzieś tam głęboko Jimin nie mógł pogodzić się z tym, że i teraz tak nie jest. - Łososiowy ten.
Sam podszedł do szafy, w jakiej otworzył szufladę, prezentując przed sobą nieład bielizny, jak również wspomnianych krawatów należących do młodszego. Chwycił za ten, który go w tamtym momencie interesował i odwrócił się do wyższego, żeby przełożyć mu dodatek przez szyję i zawiązać szybko i sprawnie. Pogładził jeszcze barki chłopaka, chcąc lepiej ułożyć marynarkę i ostatecznie uśmiechnął się lekko, poniekąd ten gest wymuszając.
Jungkook przełknął ślinę, spoglądając na różowowłosego ze swojej perspektywy, kiedy ten już puścił jego ramiona i sam złączył własne ręce.
- Idealnie. - Jimin spojrzał w lustro, mając przez to widok na ich dwójkę stojącą obok siebie. I może wyglądali trochę komicznie, jako że Jeon był wystrojony jak na święto jakieś conajmniej, a starszy miał na sobie bluzę i dresowe spodnie, co nijak nie współgrało ze sobą.
Odsunął się kilka kroków do tyłu, przy czym wzruszył jeszcze ramionami i zagryzł wargi, dalej wpatrując się w Jungkooka, z którym w tamtym momencie złapał kontakt wzrokowy.
- Będzie pod wrażeniem. - kiwnął głową, zaciskając zęby do granic bólu.
- Jimin... - brunet zawahał się, otwierając usta i przyciskając do siebie brwi, przy czym nieświadomie postawił jeden krok w stronę wspomnianego. - ...ja... wrócę przed 12:00. Także połóż się spać i nie czekaj na mnie. - stwierdził dość surowym tonem. Ale jego brak emocji nie trwał długo, jako że przegrał sam ze sobą. Chociaż może nie przegrał, a delikatnie wymiękł w tamtej chwili.
Podszedł do niższego od siebie i zatrzymał się wprost przed jego twarzą, siłując się okropnie, żeby nie spojrzeć mu w oczy. Wzrok zatrzymał na brzuchu Jimina, na którym też położył ręce, a potem schylił się, żeby pocałować jeden z jego fragmentów.
- Tatuś bardzo cię kocha, maleństwo. Zachowuj się grzecznie. - wyprostował się na nowo, po czym krótko skinął do starszego na pożegnanie. - To do jutra w takim razie. - dodał, chwytając jeszcze kurtkę i zakładając na siebie.
- Baw się dobrze. - kolejny wymuszony uśmiech Jimina odprowadził Jungkooka do drzwi, za którymi ten po zabraniu z komody reszty rzeczy zniknął.
Park zacisnął ze sobą dłonie znowu, kiedy po tej torturze mógł nareszcie rozpłakać się, siadając niedługo później na kanapie i przytulając poduszkę do swojego dygoczącego ciała. Czuł jak traci nie ojca dla swojego dziecka, ale partnera, jakim Jeon już od dawna przecież nie był.
***
- Więc miałeś chłopaka? - kobieta nabiła na widelec porcję mięsa, ale zamiast wziąć ją do ust trzymała tylko wciąż na talerzu. Przyglądała się uważnie brunetowi, który tak jak zapowiedział Jimin, zrobił na niej ogromne wrażenie swoim wyglądem. I to w bardzo pozytywnym znaczeniu.
- Tak, niejednego. - stwierdził z uśmiechem, popijając wino. - Ale ten ostatni... byliśmy razem dość długo.
- Oh, no tak. Takie rozstania są najtrudniejsze. - odparła, zjadając tym razem nabrany kawałek posiłku.
- Cóż, nie będę kłamał, że tak nie jest, ale wiesz, życie toczy się dalej. - odpowiedział pewnym głosem z pełnią wątpliwości w głowie, której jednak nie ukazywał w najmniejszym calu. - Musiałbym być kompletnym kretynem, żeby nie skorzystać z okazji naszego spotkania po latach. Taka piękna kobieta.
Ta zaśmiała się jedynie krótko, widocznie poruszona w większym stopniu słowami, jakie brunet do niej skierował. Komplementy słyszeć lubi każdy, to oczywiste, ale komplementy z ust tak przystojnego mężczyzny dawały podwójną satysfakcję, o ile nie lepiej.
- Pamiętasz tamte wakacje?
Wakacje pomiędzy drugą, a trzecią klasą liceum to były te, które Jungkook wspominał z bardzo rozbieżnymi uczuciami. Z jednej strony pamiętał jaki natłok nauki miał, kiedy jego rodzice uparli się na to, że ich syn ma skończyć szkołę z dobrym wynikiem. A z drugiej wciąż cisnęły mu się na oczy te przepiękne widoki jeziorka położonego gdzieś pośród lasu. Tego, w którym to codziennie wraz z jego ówczesną dziewczyną wymykali się na nocne kąpiele, jedną z nich pieczętując gestem stosunku. Pierwszego razu się nie zapomina, tak samo jak osoby, z którą się go odbyło.
- Oczywiście, że pamiętam. - odłożył napój na stół, wpatrując się w oczy kobiety.
Będąc z Seoyoon Jungkook czuł się jak zakochany chłopiec, mimo że podczas trwania ich związku był już tak naprawdę mężczyzną. Ich wspólne momenty były dla niego czystą poezją, a każdy pocałunek dodawał mu skrzydeł. Wtedy nie wiedział, że można być szczęśliwszym i bardziej zakochanym. Złamane serce też nie leczyło się krótko, a już na pewno pozostawiło po sobie ranę. Wyjazd dziewczyny do matki na drugi koniec kraju wymusił na nich zakończenie romansu i powrót obojga do słonej rzeczywistości, jaką przyćmiła słodka niby miłość. Niby, bo dopiero po poznaniu Jimina Jungkook zrozumiał, czym tak naprawdę jest to uczucie.
To było to, definitywnie tak. Już od pierwszej chwili, gdy go zobaczył w brzuchu poczuł motyle, próbujące rozerwać mu wręcz wnętrzności, żeby wylecieć. Ten pierwszy kontakt ich dłoni podczas drugiej randki utkwił mu w pamięci bardziej, niż jakikolwiek inny kontakt z Seoyoon. A pierwszy raz z Parkiem. Jungkook nie potrafił opisać swoich uczuć. Wszystko to było dla niego magiczne. Każdy moment razem stawał się fantazją z każdym kolejnym dniem. Wspólne śniadania, kolacje. Romantyczne uściski, słodkie pocałunki i delikatne muśnięcia skóry o skórę. I obietnice o tym, że będą razem już na zawsze, kiedy wpatrzeni w morze obserwowali jak słońce powoli zachodzi za horyzont.
To Jimin był jego miłością, wtedy. I był nią nadal.
- Jungkook? - otrząsnął się, zauważając delikatnie zmartwione oczy przyjaciółki. - Coś tak posmutniałeś.
Wtedy tak naprawdę zdał sobie sprawę z tego co robił. To była jedna wielka pomyłka. Jego obecność w tym miejscu z taką, a nie inną osobą zaczęła mu wtedy przypominać bardziej parodię, aniżeli randkę. A fakt tego, że zostawił swojego Jimina i swoje dziecko samych na rzecz spotkania z dawną dziewczyną przyprawił go o chęć płaczu.
- Ja... - rozejrzał się pobieżnie, wahając jeszcze przed tym, co miał zamiar zrobić. - ...przepraszam cię Seoyoon. Po prostu to wszystko... nie powinienem tak. Jimin...
- Wciąż go kochasz, prawda? - zagryzła usta, przełykając ślinę, która ciężko przeszła jej przez gardło. Jungkook nie odpowiedział wprost, ale wzrok jaki jej posłał mówił to wszystko. - Więc na co czekasz? Biegnij mu to powiedzieć, zanim będzie za późno.
- Ale co jeśli on już tego nie czuje?
- Nie dowiesz się tego siedząc tu teraz. - położyła mu rękę na tej jego, zaciskając lekko. - Jesteś naprawdę świetnym facetem, Jungkook. Ale chyba twoje serce jest już zajęte. - uśmiechnęła się jeszcze lekko. - Idź do niego.
Jeon powtórzył gest po niej, wzdychając przy tym pewnie. Wstał od stolika, zakładając szybko kurtkę.
- Dziękuję. - wybiegł niemalże z restauracji.
***
Jungkook nigdy chyba nie biegł tak szybko. Nigdy jeszcze też nie zdarzyło się mu zapomnieć, że przecież zostawił auto na miejscu spotkania i nigdy tak bardzo nie ignorował tego, że wpadał na co drugą osobę, a już na pewno w każdą kałużę. Jego włosy nie były już tak ładnie ułożone, bo rozwiał je zarówno wiatr, jak i skroplił pot. Płuca oddychały jak szalone, a serce przyspieszyło jeszcze bardziej, gdy stanął przed drzwiami mieszkania i nie zważając na nic wbiegł do środka, nie kłopocząc się nawet o ściąganie butów, czy kurtki.
- Jimin?! - wszedł do salonu, rozglądając się, ale chłopaka nigdzie nie było. Nie było go też w kuchni, w sypialni, w łazience.
Parka nie było nigdzie, tak samo jak jego walizek.
I wtedy po okolicy rozległ się dźwięk, na który brunet nie zwróciłby uwagi. Na pewno nie zwróciłby uwagi w każdy inny dzień, ale odgłos klaksonu samochodu Seokjina stał się dla niego wtedy wybawieniem.
Wybiegł na balkon, zostawiając za sobą otwarte drzwi, przez które zapewne zdążył wyziębić każde pomieszczenie w domu. Ale to się wtedy nie liczyło.
Bo kiedy zobaczył te różowe włosy, błyszczące się w świetle lamp ulicznych, walizki, które ciągnął po chodniku chłopak i auto, do jakiego zmierzał wszystko inne straciło na wadze.
- Jimin! - krzyknął na całe gardło, wychylając się przez barierki.
Park odwrócił się tylko, spoglądając na szybko w stronę młodszego. Jego oczy rozszerzyły się, kiedy zauważył roztargnienie na jego twarzy. Nie licząc samego faktu tego, że przecież miał on właśnie randkę.
Jungkook chciał wybiec na dwór, obiec blok i znaleźć się przy starszym, ale to zajęłoby zdecydowanie za dużo czasu. Za dużo czasu, którego nie chciał już tracić, bo wolał znaleźć się przy Parku już. Od razu. Dlatego w duchu podziękował, że jego mieszkanie znajduje się na parterze, kiedy przeskakując przez barierkę wpadł w jakieś krzaki, a następnie poturbowany doszczętnie przez brak uwagi, pognał co sił w nogach do różowowłosego, zatrzymując się mimo to kilka kroków dalej, bojąc się jakby podejść bliżej.
- Jimin. - spojrzał mu dogłębnie w oczy, które w całym swoim szoku prezentowały jakiś rodzaj radości. Wtedy Jungkook żałował, że nie patrzył w oczy Parka częściej. W te oczy, które zawsze były lustrzanym odbiciem jego emocji. - Ja...
- Po prostu mnie pocałuj.
Słysząc te słowa Jeon wiedział, że drugi raz już nie będzie trzeba ich powtarzać. Pokonał w mgnieniu oka dzielącą ich odległość i złączył ich usta w długim, namiętnym pocałunku, którego obaj potrzebowali. Poczuł ulgę. Ogromny kamień spadł z jego serca, kiedy znów mógł dotykać tych miękkich warg swoimi, popękanymi pewnie przez chłód. Ale to też się nie liczyło, bo wtedy byli tylko oni i ten pocałunek. Aż do momentu, w którym oczywiście odsunęli się od siebie, żeby nie stracić przytomności z niedotlenienia. Ale kontakt utracili tylko na chwilę, żeby spojrzeć sobie w rozpłakane oczy, po czym Jungkook poczuł jak Jimin oplata go rękami, przyciskając swoje ciało do jego torsu,
- Jungkook, tak strasznie cię przepraszam. To była największa pomyłka w moim życiu. - wypowiadał kolejne słowa z niesamowitym trudem, pociągając pomiędzy nimi nosem. - Kocham cię, kochałem zawsze i będę kochał też zawsze. Kochałem cię nawet wtedy, gdy cię zostawiałem, Jungkook. I cholera, jakim idiotą musiałem być. Kazać ci cierpieć tyle, żebym mógł zrozumieć, że jesteś dla mnie najważniejszy.
- Nawet nie wiesz jak bardzo potrzebowałem to usłyszeć. - pocałował niższego w bok głowy, zaciągając się zapachem jego włosów. - Ja też cię kocham, Jimin. - odsunął się lekko, przemierzając wzrokiem ciało Parka. - Kocham was.
Jimin zaśmiał się przez łzy, zostając po chwili zagłuszony przez usta Jungkooka, całującego te jego po raz kolejny. I pewnie staliby tak teraz w nieskończoność, całując się co chwilę znowu, gdyby nie najdroższy im Seokjin, wpasowujący się jak zawsze idealnie.
- Wiedziałem! - opierał się właśnie o drzwi samochodu, wskazując na dwóch mężczyzn palcem. - Ja wiedziałem, że wy się zejdziecie! - uśmiechnął się szeroko.
Park znad wesołej twarzy przyjaciela przeniósł wzrok na twarz Jungkooka, który też zdążył już posłać mu spojrzenie.
- Schodzimy się właśnie? - Jimin zaśmiał się, przechylając twarz lekko na bok.
Jeon pocałował go w czubek głowy tym razem, głaszcząc przy tym delikatnie po plecach,
- Na to wygląda. - uśmiechnął się o wiele wyraźniej.
- To co teraz? - Park zagryzł usta, uderzając dłońmi w barki bruneta.
- Chcesz się jeszcze całować? - wzruszył ramionami.
- Tak. - zaśmiał się, zanim kolejny raz nie pogrążyli się w spragnionym pocałunku.
- Uwielbiam szczęśliwe zakończenia. - Jin westchnął, zaciskając usta, po czym wytarł tę jedną, drobną łzę spod wzruszonego oka.
Cdn.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top