[13]
- Co się tak uśmiechasz jak napalona cnotka? - Jimin gwałtownie położył Jinowi głowę na ramieniu, próbując zajrzeć do telefonu starszego, w celu rozpoznania sytuacji.
Seokjin od piętnastu minut bez przerwy gapił się w ekran, nie odzywając przy tym ani słowem. Jedyne co to chichotał co jakiś czas i jak już Park wspomniał - szczerzył się non stop.
- Wcale się nie uśmiecham jak napalona cnotka. - Kim przytulił do siebie komórkę, blokując tym samym widok im obum. - Załatwiam sprawy. - wydął się dumnie, patrząc w innym kierunku.
- Czy te sprawy to ten pielęgniarz? - Jimin poruszył brwiami, otulając ręce wokół talii wyższego.
- A ty co? Książkę piszesz? - ściągnął z siebie dłonie różowowłosego, patrząc na niego besztająco. Zacisnął przy tym brwi, próbując samym wyrazem jaki rodził się na jego twarzy zniechęcić Parka do dalszej rozmowy.
I cóż, dyskusja faktycznie dobiegła końca, ale jedynie ta werbalna. Jako że Jimin może i przestał mówić, lecz za to założył ręce na krzyż, uniósł jedną brew i uśmiechnął się sprytnie do starszego.
Kim westchnął, uderzając plecami o kanapę i kierując oczy na ścianę wprost przed nim.
- Namjoon. Zaprosił mnie na kawę. - i niby powiedział to ze stoickim spokojem, ale w środku cały płonął.
Jimin od razu wzruszył się cały, podskakując wręcz na kanapie i kładąc obie dłonie na bliższym sobie ramieniu Seokjina, po czym otworzył wesołe usta, mając w zamiarze krzyknąć na całe osiedle.
- To tylko kawa! - jego zapał ugasił jednak wyższy chłopak, przyciskając mu dłoń do buzi.
Różowowłosy znów uniósł jedną brew, ale bez uśmiechu tym razem.
- Kawa ma 4 litery. - stwierdził naprędce, zakładając ręce na krzyż. - Wiesz co jeszcze ma 4 litery? - pochylił głowę na bok, natykając się na zaciśnięte brwi Kima. - Seks.
- Serio Jimin? - starszy przekręcił oczyma, czując swoją nieporadność co do zachowania przyjaciela. Po raz kolejny przekonywał się, że Park był jedynie małym chłopcem w ciele dorosłego mężczyzny.
- Dasz mu potem? - zaśmiał się.
Jeszcze w tym samym momencie Seokjin podniósł się, wzdychając beznadziejnie na drugiego.
- Koniec tej rozmowy. - znów uruchomił telefon, kierując się do kuchni.
- Ja bym dał. - Jimin znów się zaśmiał, patrząc na reakcję starszego.
- Park!
- Kim!
***
- Ten telewizor jest zepsuty. - Jimin chyba setny raz nacisnął na pilot, trzymając go w wyprostowanej ręce, zwróconej prosto ku ekranowi.
- Zepsułeś mi telewizor? - Jungkook wychylił się z kuchni, zaciskając brwi. - Jimin no... on jest na raty! - podszedł szybko do niższego, wyrwał mu pilot i zaczął naciskać równie intensywnie co poprzednik, po czym zacisnął brwi jeszcze mocniej, ale patrząc już na Parka. - Co jest niby zepsute?
- Nic fajnego nie leci. - starszy założył ręce na krzyż, wydymając usta. - Kupiłeś jakiś szajs na te raty.
Jeon westchnął, zamykając oczy i oddając drugiemu pilot. Od razu odpuścił sobie tłumaczenie różnicy między telewizorem samym w sobie, a dekoderem stojącym obok. Zabrakłoby mu lat życia na opis działania telewizji.
- Zaczekaj tu. - westchnął po raz kolejny, po czym wyminął różowowłosego, żeby dostać się do sypialni, a konkretniej do komody, na której to leżał laptop. Chłopak przejął go zgrabnie oraz już z urządzeniem powrócił do Jimina i podał mu sprzęt. - Włącz sobie coś na tym. - dodał, przechodząc znów przed obliczem starszego, żeby wyciągnąć grzanki z tostera.
- Ale ja chcę na telewizorze! - Park uderzył dłońmi o kanapę, denerwując się na propozycję Jeona, która nawiasem mówiąc wcale mu nie odpowiadała.
Mały ekran < duży ekran. Z tego da się wysnuć łatwe wnioski.
Jeon przekręcił oczyma, po czym zwrócił się ku starszemu, czując jak jego żołądek prowadzi właśnie wojnę domową z powodu braku pokarmu.
- Więc wybierz coś sobie na internecie, a ja zaraz podłączę ci laptop do telewizora i będziesz oglądał co tylko chcesz na czym tylko chcesz. - stwierdził naprędce. - Czy teraz mogę już zjeść?
- Yhym. - Jimin jednym ruchem dłoni otworzył konstrukcję jaką był wspomniany laptop, po czym wcisnął ikonkę ze swoim zdjęciem, jaka od daaaaawna była już na owym miejscu, ustawiona przez Jungkooka osobiście.
Szczerze powiedziawszy Parka wzruszyło to w jakimś sensie. Nie do końca co prawda wiedział, czy to zdziwienie spowodowane tak długoterminową miniaturką u młodszego, czy może to przyjemne uczucie w brzuchu, towarzyszące mu w tamtym momencie. Nie mógł też zaprzeczyć temu, że uśmiechnął się na sam tego fakt. Miło mu się zrobiło. Chociaż to chyba mało powiedziane.
Jungkook sięgnął po talerz, leżący na wyższej półce kuchennej. Bez większego trudu ściągnął go, przeglądając jeszcze, czy aby na pewno był czysty. Był.
Kiedy Jimin tu mieszkał... to znaczy jeszcze przed tą całą szopką z rozstaniem i życiem gwiazdy estrady, mieli swój zwyczaj. Lub raczej takie niepisane zasady, których mimo to jakimś cudem codziennie przestrzegali. Po pracy Jeona, kiedy już wracali do domu, jedli wspólnie kolację, oglądając jakieś głupoty w telewizji. Zresztą same programy nie były wtedy ważne, gdyż obaj mężczyźni zajmowali się bardziej sobą, aniżeli treścią, jaką przekazywało metalowe pudełko.
Jungkook zawsze wtedy wkładał jakieś tosty do piekarnika, jako że stamtąd smakowały najlepiej, po czym zajmował się dorobieniem czegoś do nich. Codziennie jedli te tosty, ale zawsze z czymś innym, żeby chociaż ten dodatek wprowadzał jakiś 'chaos' w ich zwyczajach. Jimin w tym czasie wciskał przycisk na czajniku, żeby woda zaczęła się gotować, wkładał jedną saszetkę herbaty do dzbanka i sciągał talerze z tej samej górnej półki, co Jungkook w tym właśnie momencie.
Później młodszy zalewał herbatę wodą i dodawał dwie łyżki cukru, a następnie wyciągał jedzenie z piekarnika i układał wszystkie grzanki na półmisku. Jimin wtedy niósł talerze, sztućce i szklanki do salonu, a Jeon przynosił wszystko, czym Park mógłby, czysto teoretycznie, zrobić sobie krzywdę, jeśli mowa o temperaturze.
Talerz był tak czysty, że odbijał nie tylko twarz Jungkooka, ale i łzę, jaka malowała się w kąciku jego oka. Jednak znikła tak szybko, jak cisza, w której przez chwilę Jeon się zatopił.
- Znalazłem jeden film. - brunet naprędce odwrócił się, zaalarmowany głosem, który usłyszał za plecami.
Jimin opierał się o framugę łuku łączącego kuchnię oraz salon i wpatrywał w Jungkooka jakby wystraszonym lekko wzrokiem, ale i takim wypełnionym czymś w rodzaju pytania, mimo, że jego słowa wcale jak pytanie nie brzmiały.
- Ah. - młodszy szybko odstawił talerz na blat, a sam przetarł oko i pociągnął nosem. - Okej. Miłego seansu. - machnął dłonią, po czym przeszedł dokładnie dwa kroki, żeby znaleźć się przed kuchenką.
Zaczął zakładać na dłonie rękawiczki, żeby bez uszczerbku na zdrowiu móc sięgnąć po gorące danie i spożyć w spokoju, po całym dniu pracy. Coś jeść musiał, mimo że posiłki nie były już takie przyjemne od kiedy znów mieszkał tu Park. Brunet jakoby zmuszony był do jedzenia w kuchni, mimo iż tego nie lubił. Ba! O wiele bardziej wolał rozsiąść się na kanapie i spojrzeć co tam leci na dużym ekranie. Ale telewizor zajmował Jimin. A to już nie była ta sama sytuacja co kiedyś. Że szykowali jedzenie wspólnie, a potem jedli również razem, przytuleni do siebie. Niektóre rzeczy boleśnie się zmieniają.
Jednak właśnie w momencie, kiedy schylił się i miał sięgnąć do rączki, ażeby otworzyć piekarnik, poczuł na sobie naglący go wzrok. I faktycznie, odwróciwszy się ujrzał sylwetkę Jimina po raz kolejny. Ale tym razem bliżej.
- Coś nie tak? - zapytał, wyprostowując swoją postawę.
- Nom... właściwie to nie. - starszy zacisnął ze sobą dłonie, wwiercając oczy w podłogę. - Tylko... tak sobie myślałem... czy może... no wiesz, tak czysto teoretycznie, jeśli nie to okej, ja rozumiem, ale w sumie to zastanawiałem się... no bo...
- Jimin. - Jeon zacisnął brwi, niecierpliwiąc się już długością wypowiedzi różowowłosego. Tak rozciągniętego zdania to już dawno nie usłyszał, a w każdym razie nie widział sensu w przedłużaniu tematu. Był głodny, to też fakt - Do rzeczy.
Park westchnął, zbierając się w sobie. Czuł jak trud zdania, które chciał powiedzieć buduje w nim napięcie, z jakim ciężko mu było walczyć. Słowa po prostu same gromadziły się, niepotrzebnie może, oddalając sedno.
- Chciałem obejrzeć 'Anabelle'. - zagryzł usta od środka.
Tym razem to Jungkook westchnął, wzruszając przy tym ramionami i zaciskając lekko brwi ze zmartwieniem.
- Przecież ty boisz się takich filmów. - założył ręce na krzyż, patrząc na niższego z lekkim politowaniem jakby.
Kilka razy zdarzyło im się obejrzeć horror, czy thriller. Jeon nigdy nie był co prawda fanem takich gatunków, ale nie wywoływały w nim żadnych nadmiernych emocji. Zwyczajnie mu się nie podobały. Jimin natomiast... no tutaj było inaczej. Jimin horrory lubił. Ale każdy oglądał zza koca.
- Wcale się nie boję! - Park tupnął nogą, sprzeciwiając się momentalnie. Przybrał iście waleczny wyraz twarzy, jednak po chwili złagodniał całkowicie, przypominając sobie dlaczego tu tak właściwie stoi. - A... mógłbyś obejrzeć ze mną?
- Wcale się nie boisz. - Jeon powtórzył pod nosem, zdając sobie sprawę, że gdy Jimin to usłyszy, rozmowa o tym jak bardzo starszy się nie boi nie dobiegnie końca. - Jimin... wolałbym, żebyś jednak wybrał inny film. Strach chyba nie jest dla ciebie teraz wskazany. - wzruszył ramionami, odwracając się na dobre w stronę piekarnika. Wciąż czuł na sobie wzrok Parka, ale tym razem nie miał zamiaru na niego reagować. - Wybierz coś, co dasz radę obejrzeć sam.
Różowowłosy patrzył jedynie, jak w pełni poważny Jeon wykonuje bezmyślnie ciąg czynności, potrzebnych do wyjęcia w końcu jedzenia z piekarnika.
Nic mu się nie zgadzało. Chwilę temu był pewien, że młodszy ulegnie jego prośbie. Bo tak właściwie, czemu miałby tego nie zrobić? Wspólne oglądanie filmów było miłe. Obaj znali to przyjemne uczucie bliskości, razem wpatrzeni w ekran, udając, że skupiają się na filmie, podczas gdy w głowie każdego był tylko ten drugi.
Jimin zacisnął ze sobą dłonie, otwierając usta z zamiarem zabrania się za dalszą dyskusję. Ale wtedy zauważył coś, co mu unikało przez całą rozmowę. Jungkook wcale nie był wesoły. Nie uśmiechał się. Nie cieszył. Bynajmniej. Było wręcz przeciwnie. Chłopak wyglądał tak, jak wtedy.
Zamknął usta. Chwilę jeszcze wpatrywał się w bruneta, po czym powoli, cichutko wycofał się, chcąc wybrać 'inny film'.
Jeon zaczekał aż sylwetka Jimina zniknie z jego pola widzenia. Spojrzał jeszcze w kierunku wyjścia z kuchni, aby nabrać pewności, że został sam. Położył sobie dłoń na twarzy, opierając się drugą ręką o blat. Dawno już nic go nie kosztowało tyle, co odmówienie Jiminowi.
Cdn.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top