[0]

- Stresujesz się? - Jimin usłyszał przy swoim uchu głos, który, mimo iż zawsze go uspokajał, to teraz nakręcał jego nerwy jeszcze bardziej.

- Ani trochę - Odparł swoim jak zawsze wyluzowanym tonem. Nawet, kiedy emocje zżerały go od środka, chłopak potrafił pozostać spokojny jak skała. Przez to ludzie zazwyczaj nie wiedzieli, jakie uczucia w nim panują.

Założył ręce na krzyż, opierając się o siedzenie, po czym pewnym wzrokiem spojrzał na przyciemnioną szybę.

- I dobrze. - Taehyung przełożył mu rękę przez barki, zaciskając dłoń na dalszym od niego ramieniu Jimina. Zaciągał się waniliowym zapachem jego nowo pofarbowanych na różowo włosów. Uważnie przyglądał się chłopakowi, zagryzając przy tym usta niemalże do krwi. - Ale ty jesteś seksowny - Wyszeptał uwodzicielskim tonem w stronę starszego.

Jimin lubił tego typu komplementy. Niektórych mogą one odpychać, ale on akurat był osobą, która lubiła być publicznie łapana za nogi, czy nawet krocze. Lubił jak ktoś, szczególnie w obecności innych, mówił mu brudne rzeczy. Lubił Taehyunga i jego niegrzeczny sposób bycia.

Instynktownie odchylił na bok głowę, czując po chwili mokre pocałunki na swojej szyi. Taehyung jak zawsze całował go mocno, agresywnie. Zagryzał jego skórę i ssał. I mimo, że Jimin nie widział, to czuł, że na miejscu zostawił po sobie sporą malinkę. Je też lubił; za każdym razem eksponował je jak trofeum.

- Zbliżamy się do celu. - Przez głośniczek obaj usłyszeli głos kierowcy limuzyny.

Taehyung westchnął tylko z rozczarowaniem, szczerze licząc na dłuższą zabawę.

- Ale cię zerżnę jak będziemy już w domu - Dalej mówił zbereźnym tonem wprost do ucha drugiego chłopaka - Nie będziesz mógł chodzić przez miesiąc.

Jimin uśmiechnął się bardziej niż dotychczas. Nigdy nie ukrywał, że lubił seks. Seks, sławę i pieniądze. Od zawsze ciągnęło go do tych rzeczy, ale jakoś nigdy nie miał wglądu do tego świata. Aż do momentu, gdy poznał Taehyunga. Prawie z miejsca się w nim zakochał, a całkiem od razu zachwycił się nim bardziej niż kimkolwiek innym. Z wzajemnością zresztą. Oczywiście odczuwał z tego ogromną satysfakcję.

Po jakiejś chwili obaj poczuli jak auto delikatnie zatrzymuje się, a zaraz po tym drzwi otworzył im mężczyzna.

Najpierw wysiadł Taehyung, w tym samym momencie oślepiany już przez flesze aparatów, a po chwili dołączył do niego i Jimin.

Chłopak otworzył oczy z zachwytu. Taehyung pierwszy raz zabrał go ze sobą na taką uroczystość. Zazwyczaj starszy siedział w domu i czekał na jego powrót. Ale teraz mógł na własnej skórze doświadczyć tego cudownego uczucia sławy.

Z obu stron taśm stali reporterzy, fotoreporterzy, dziennikarze, inni członkowie prasy, fani i tak dalej. Było tam tak jasno, że Jimin mógłby stwierdzić, że jest dzień, gdyby nie ciemne niebo pełne gwiazd, rozpościerające się nad nimi. Przed chłopakiem widniała prosta ścieżka i coś w rodzaju białej ściany z jakimiś napisami, przy której zatrzymywali się celebryci, pozwalając robić sobie zdjęcia.

Jimin pewnie stałby w miejscu jeszcze dobre kilka godzin, nie wychodząc z podziwu piękna tego miejsca. Taehyung położył mu dłoń na dolnej partii pleców, zaczynając pchać go do przodu. Albo raczej ciągnąć za sobą, gdyż sam też szedł w stronę innych sław.

- Uśmiechaj się - Wyszeptał dość stanowczym, ale miłym jak zawsze tonem do niższego chłopaka, nachylając mu się znów do ucha. Pocałował go tam jeszcze krótko. - Jestem z tobą, skarbie.

Słowa Taehyunga na nowo obudziły w nim odwagę i pewność siebie. Narzucił na twarz najpięknieszy uśmiech jaki tylko mógł, po czym zaczął dumnie kroczyć przed siebie. Uśmiechnął się mocniej, czując jak dłoń jego partnera stopniowo zjeżdża w dół, ostatecznie zatrzymując się na jego pośladku. Kątem oka widział te wszystkie aparaty, robiące zdjęcie jemu. Zupełnie jakby sam był wśród tych gwiazd na niebie.

Chyba nigdy nie czuł się lepiej niż w tamtej chwili.

Cdn.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top