十五





    marzec, rok później

    ― wszystkiego najlepszego, jackson! ― hyeri uśmiecha się, patrząc na marmurową płytę przed nią. wiatr rozwiewa jej włosy, ciskając je przed oczy.

    hyeri odgarnia włosy, wciskając je pod szalik. ciężko jest jej mówić. czuje się jak wariatka, próbując rozmawiać z kimś, kto ze sporym prawdopodobieństwem zupełnie jej nie słyszy, jednak decyzja, którą musi podjąć wymagała zastanowienia.

    ― to już siedem lat. czas szybko leci... ― przerywa, wzdycha. ― przyszłam się ciebie o coś zapytać ― oznajmia cicho i spuszcza wzrok zawstydzona. czuje się jakby go zdradzała. ― jaebom mi się oświadczył... ale nadal ciebie kocham ― łańcuszek wokół jej szyji zaczyna robić się ciężki, uwiera ją.

    wciska palce pod szalik i rozpina zapięcie. mały, lśniący kawałek metalu ląduje na środku jej dłoni.

    ― nie mogę go stracić... po prostu nie mogę. nie chcę... ― patrzy na pierścionek. ― co powinnam zrobić?

    nigdy nie wierzyła, kiedy mówili jej, że jackson chciałby, żeby żyła dalej, była szczęśliwa, itepe, itede... chciałby tego, nie chciałby tamtego. kiedy oni rościli sobie prawo do jego woli, ona myślała jedynie o tym, że niby jak u diabła mieliby to wszystko wiedzieć?! ona sama nie ma najmniejszego pojęcia, czego jackson by dla niej chciał, kiedy go już zabrakło.

    jednakże, jednej rzeczy jest pewna. wie, czego ona by dla niego chciała, jeżeli to właśnie ona odeszłaby pierwsza. wiedziała, że najmocniej na świecie chciałaby, żeby znów był szczęśliwy. z całego serca życzyłaby mu, żeby znalazł sobie kogoś, z kim będzie dzielił życie, z kimś, z kim będzie mógł mieć tyle dzieci, że zdoła stworzyć własną drużynę piłkarską. w momencie, kiedy jej by już nie było, a jakimś cudem jej świadomość nadal gdzieś by jeszcze krążyła, nic nie mogłoby jej bardziej uszczęśliwić, niż ujrzenie jego uśmiechniętej twarzy, to że nie miał zmartwień z poprzedniego życia, które jeszcze wisiałyby mu nad głową.

    tak, nie ma pojęcia czego jackson by chciał, ale doskonale zdaje sobie sprawę z jej własnej wizji zaświatów. została sama i musi już sama podejmować decyzje. zadziwiająco, nie wydaje się jej to ani dobre, ani złe.

    zakłada pierścionek na palec i przykłada opuszki do ust, zanim przesunie palcami po grawerunku ― ukochany syn i przyjaciel.


1...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top