8

Usiadłam przed łóżkiem, odchylajac głowę do tyłu. Wciąż go nie rozumiałam. Tyle czasu poświęconego na uratowanie matki adriena, a on? Zmarnował życzenie. Jasne, jestem mu wdzięczna, że przywrócił mnie do zdrowia, ale nie kosztem jego żony! I tak była na pograniczu życia i śmierci to nie, musial jej jeszcze kurde dowalić. Przetarlam dłonią twarz, rozmazałam sobie tym makijaż jeszcze bardziej, ale to i tak nie robilo wielkiej różnicy, a ja przynajmniej pozbyłam się wilgoci łez.
Spojrzalam na drzwi, zza których wydobyło się krotkie pukanie. Teraz rosyjska ruletka. Gabriel Adrien czy gorilla? Stwierdzilam, że zaryzykuje.

- proszę - Powiedzialam ścierając w ostatniej chwili troszke tuszu z policzków. Już lepiej by był pod samymi oczami, niż na calej twarzy.

Zmarszczylam brwi, gdy do mojego pokoju wszedł Gabe. Z tych trzech osób, musiało paść akurat na niego? Już bym chyba wolała ochroniarza Adriena. Obserwowałam to, jak ubrany elegancko mężczyzna siada obok mnie na podłodze. O boze jak sie wysilił na taki odbieg od jego idiotycznego perfekcjonalizmu. Wywróciłam oczami.

- przepraszam - Powiedział cicho. Jednak, nie, ja i tak nie wierze w praktyznie żadna wiernosc jego słów.

- mnie? och Gabrielu, ale miło - Odparłam z ironią w głosie, odwracajac od niego wzrok. Cicho westchnął. Gabe, nie tylko ty tu jesteś wykonczony tym gownem.

- błagam cie, bądź chociaż przez chwile poważna - wypowiedzenie tych słów wywołało u mnie cichy śmiech. Az się dziwilam, że potrafie plakac, a chwile później się śmiać.

- przy tobie zawsze jestem poważna. Przecież tu nie ma miejsca na normalność -

Nie zawsze.

Gdy nasz dystans sie zmniejszał do przytulania oraz drobnych dotyków, od razu traciłam swoj ciężko wypracowany perfekcjonizm. Każdy wdech jego wody kolonskiej, czucie jego skóry czy po prostu tego jak jest blisko... wywoływało to u mnie przyspieszone bicie serca. Czułam się wtedy zawsze jak mala głupia nastolatka, która odkrywa czym jest miłość. Teraz wiem, że dla osoby która pokochałam jestem w stanie zniszczyć nawet caly świat, jeśli tylko go to uszczęśliwi. Pragne przy nim byc przy jego drobnych sukcesach, porażkach. Przy każdej chwili, nie odstępując go nawet na krok.

Westchnelam ciężko przenosząc na niego wzrok. Był ewidentnie załamany, zmeczony oraz przytłoczony tą sytuacją.

- ja też cie przepraszam, nie powinnam była aż tak reagować, pomimo tego, że dalej nie rozumiem powodu, dla którego zmarnowałeś swoje życzenie - Wyszeptałam przyciągając do siebie kolana.

- nie zmarnowałem go. Nathalie, tak, kocham swoją martwą żone, ale ty również jesteś dla mnie ważna. Lecz, czy ona była by zadowolona z wiedzą, że dla niej terorryzowalem caly Paryż? - Wyjaśnił, na co ja nie mało się zdziwiłam za swoją maską obojetnosci. Jednak, czy była ona tutaj potrzebna? Wydaje mi się, że nie, ale jednak tak już po prostu mam przy nim.

"Ty również jesteś dla mnie ważna"

Te slowa mnie najzwyczajniej w świecie rozczuliły, a to, ze wypowiedzial je właśnie Agreste nabrały na mocy w moim sercu. Jeatem dla niego ważna! Mógł ożywić swoja zone a wybral asystentke, to oznacza, że jestem teraz na równi z nią? Albo i wyżej?... To brzmi tak nierealnie, odlegle... jakby było z innej galaktyki, do której nie mam wstępu. To trochę tak, jakby ta galaktyka była jego sercem. Słońcem on, a planetami Emilie, ja, Adrien oraz inni ludzie, którzy są dla niego ważni. Czy to nie cudowne? Jestem jedna z tych planet. Ciekawe jak dawno powstałam...

- Emilie jest... była, osobą która jakoś specjalnie nie pochwalała zła, z reszta, gardziła nim. Nie ma co się jej dziwić, jakby wiedziała, co czynisz pewnie by się wściekła - Odpowiedziałam mu odchylajac głowę do tyłu. Ta wspaniała kobieta rzadko kiedy bywala zła. Pamietam tylko pare razy, gdy razem z gabrysiem kłócili się o jakieś bzdety. Wtedy dawno nie widzialam jej tak rozzloszczonej. Jednak, umiała się opanować. Już po chwili sprawiala wrażenie spokojnej, tak jakby taka sytuacja nigdy nie miala miejsca.

- myślisz, że nas obserwuje?Ze jest zła za to życzenie? - Zapytał nagle mój szef.

Jestem ciekawa, jak często o niej myśli. W każdej wolnej chwili?

- Niewierze w życie po śmierci. Jak dla mnie nastepuje wtedy reinkarnacja... i raczej nie, w końcu ile by mogła trwać jej śpiączka? Myślę, że nie za długo - Wyszeptałam przymykajac oczy. Nienawidzilam takich tematów.

- reinkarnacja? Jak myślisz, gdzie by się urodziła tym razem? - zadał kolejne pytanie, ja przez chwile milczałam. Dręczyły go ewidentnie wyrzuty sumienia, pewnie chciał jakoś je złagodzić rozmową ze mna. To miłe.

- nie wiem Gabrielu, nie zastanawiałam się nad tym - wyznałam zgodnie z prawdą. Usłyszałam jedynie jego ciche westchnienie.
- Japonia - Dodałam po chwili namysłu. Może jednak nie warto było mówić tego co wcześniej?

- co japonia? - spytał obracając głowę w moja stronę. Wtedy i ja ją odwróciłam, by móc patrzeć prosto w jego piękne, szare oczy.

- myślę, ze odrodziła by się w Japonii - wytłumaczyłam ze spokojem w głosie.
- a teraz przepraszam cie na chwilę - odparlam wstając z podlogi. Chwile później zniknęłam w łazience, opierajac się o zlew.

Nie wiem, czy dobrym pomysłem nie było by poszukanie mu psychologa czy nawet psychiatry, w końcu terroryzował całe miasto. Na dłuższą mete nie dam rady go pocieszać, nie jestem zawodowcem, a czuje jak każdy jego problem spada na moje barki. Nie chce i nie mogę upaść. Muszę je dźwigać za niego, ponieważ wiem, że on nie da sobie z nimi rady.
Siegnelam po plyn do demakijażu, którym dokładnie zmyłam caly rozmazany makijaż, że wzgledu na godzine posmarowałam jeszcze twarz kremem. Opuściłam łazienkę po jakiś dziesięciu minutach. Gabriel spał na podlodze, wciąż w tej samej pozycji w jakiej go zostawiłam. Jakbym mogla to wciągnęła bym go na swoje łóżko, jednak nie mam na to sił. Jest po prostu za ciężki, a ja zbyt słaba. Przykryłam go kocem, a sama usiadłam obok niego. Nie wiem co bym teraz robiła gdyby nie wybrał mnie spośród tylu osób chcących moje miejsce. Jasne, wciąż jest ich wiele, jednak chyba żadna nie ma szans. Przecież spisuje się dobrze, nie? Jedynie przez skutki uszkodzonego miraculum bylo ze mną ostatnio gorzej. Widzialam jak Gabriel sam ledwo co wyrabial, wiec odczuwałam niemała ulge gdy wróciłam do swoich obowiązków. Szczególne teraz, skoro jestem już całkowicie zdrowa, to tym bardziej mogę go odciążyć w kolejnych sprawach. Uśmiechnęłam się sama do siebie, patrząc na jego twarz. Wyglądał jakby wszystko co go dręczyło odpłynęło. Jakby sen nie wpuścił problemów do jego głowy, by pomóc mu w końcu od nich odpocząć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top