Rozdział 3 - Gorączka

Litwę obudził potworny ból głowy. Powoli usiadł, zastanawiając się, na jak długo stracił przytomność. Jego bracia spali, a zegarek wskazywał trzecią nad ranem. Wzdrygnął się na myśl, że leżał tak przez prawie dobę. Estonia i Łotwa musieli strasznie się martwić. Po cichu wyślizgnął się z pokoju, unikając skrzypiących desek, których położenie doskonale pamiętał. Nie musiał mierzyć temperatury, aby wiedzieć, że miał gorączkę. Jego ciało było rozpalone i czuł się okropnie. Westchnął głęboko. Ale czemu teraz? Jego ludzie byli prześladowani od dawna. Czyżby jakaś większa deportacja, o której nie wiedział? Może przez tysiące Litwinów, którzy cierpieli zimą na Syberii? Nieudaną akcję partyzancką? Może jego ciało było po prostu osłabione przez wczorajszą sytuację. Litwa wziął głęboki wdech, gdy świat dookoła niego zawirował. Podtrzymując się ściany, ruszył do kuchni, aby napić się wody.

-------------------------------------------------------------

Litwa nie czuł się tak źle, od kiedy wojna dobiegła końca. Jego głowa pulsowała niemiłosiernym bólem i miał ochotę uderzyć nią w pobliską ścianę. Całe ciało go bolało i ledwo był w stanie iść prosto przez zawroty głowy. Rosja nie oferował jednak zwolnień chorobowych, więc po zapewnieniu Estonii i Łotwy, że ma się dobrze, zabrał się za przygotowanie śniadania. Gdy wszystko było na swoim miejscu, szybko przemył twarz wodą, starając się nie wyglądać na skrajnie nieszczęśliwego. Bez powodzenia. Podążając z rutyną, Bałtowie zasiedli do stołu, nie rozpoczynając jednak posiłku, tylko czekając na przybycie Ivana. Litwa rozpaczliwie starał się, nie myśleć o wszystkich rzeczach, które musi dzisiaj zrobić.

– Dobroye utro. – Do pokoju wkroczył Rosja.

Tolys przywitał się niemrawo, marząc, aby ten dzień dobiegł końca. Ivan usiadł na swoim miejscu i zaczął wygłaszać typową poranną przemowę. Litwa chciał jak najszybciej zacząć jeść i uciec spod jego radaru, zanim znowu wywlecze go na mróz. Świat wypełniły czarne plamy i Tolys poczuł, jak robi mu się słabo. Nie mdlej, nie mdlej, nie mdlej. Walczył z sennością, za wszelką cenę usiłując pozostać przytomnym. Jeśli nie wykona swojej pracy, jego bracia będą obciążeni. Ominął już jeden dzień, nie może sobie na to pozwolić. Nie są przyzwyczajeni do jego prac. Co, jeśli zrobią coś źle i Ivan ich ukarze? Nie wybaczyłby sobie. To chore poczucie obowiązku było jedyną rzeczą, która jeszcze trzymała go w pionie. 

– Co się stało Litva? Nie smakuje ci? – Tolys wzdrygnął się na dźwięk głosu Ivana.

– Jest dobrze – wydusił słabo, zmuszając się do zjedzenia kanapki.

Nie było dobrze. Zachowanie świadomości stawało się coraz trudniejsze. Przed oczami Tolysa tańczyły mroczki, a głowa pękała od ogromnego bólu, jego ciało wręcz błagało, by mógł wreszcie zemdleć. Nagle chłopak poczuł falę mdłości i omal nie zwrócił swojej kanapki z powrotem na talerz. Wiedząc, że Rosja nie byłby zadowolony z takiego obrotu wydarzeń, szepnął cicho:

– Muszę do toalety.

Po czym, nie czekając na pozwolenie, chwiejnie wstał z krzesła. Chodzenie nagle stało się najtrudniejszą czynnością w jego życiu. Czuł się, jakby ktoś nieustannie walił w jego głowę młotkiem. Ledwo widział, gdzie się kieruje przed ciemne plamy pojawiające się przed jego oczami. Praktycznie nie był w stanie kontrolować swojego ciała, jakby jego umysł stał się osobnym, odległym bytem, który próbował sterować szmacianą lalką. Jakimś cudem dotarł pod ścianę, wtedy jego organizm całkowicie odmówił współpracy. Zanim się zorientował, świat zawirował i bezwładnie upadł na podłogę. Dotarło do niego, że jednak będzie potrzebować pomocy. Estonia i Łotwa zerwali się ze swoich miejsc, ale wstrzymał ich Rosja.

– Nie trzeba – oznajmił radośnie – Zajmę się towarzyszem Litvą, więc dokończcie śniadanie

Było koszmarnie zimno, dreszcze wstrząsały drobnym ciałem bruneta. Czy Ivan znowu zabrał go na zewnątrz? Rozejrzał się, wciąż był w pokoju. Och. Litwa zamknął oczy, skupiając się na swoim oddechu. Jego głowa pulsowała ogromnym bólem, uniemożliwiając mu skupienie. Ktoś go podniósł, nie zaprotestował, marząc o położeniu się w ciepłym łóżku. Chciał potrzeć ręce o siebie, aby uzyskać trochę więcej ciepła, ale jego ciało nie chciało się poruszyć. Wszystko wydawało się zasnute mgłą. Położono go do łóżka i przykryto kołdrą. Lodowata dłoń dotknęła jego rozpalonego czoła. Brunet przyjął to z cichym westchnięciem ulgi. Mimo okrywającej go pierzyny, wstrząsające nim zimne dreszcze nie ustały. 

– Zimno – wyszeptał, drżącym głosem.

Dłoń dotykająca jego czoła zniknęła. Po chwili został okryty kocem. Litwa podwinął nogi do piersi i mocno wtulił się w pierzynę, rozpaczliwie łaknąc, by to wstrętne odczucie otaczającego go chłodu, zniknęło. Ktoś zaczął delikatnie głaskać go po głowie. Tolys rozluźnił się, starając skupić na uspokajającym poczuciu cudzej bliskości. Niepewnie otworzył oczy, świat dookoła niego zafalował. Z podłogi wystawały kłosy złotej pszenicy, westchnął. Jeśli był na polu to dlaczego było mu tak zimno? Rośliny falowały mimo braku wiatru, poruszając się w lewo i prawo. Jakaś postać siedziała obok niego, głaszcząc go po głowie. Nie mógł rozpoznać jej twarzy. Całe ciało Litwy było obolałe i ciężkie. Próbował usiąść, by móc lepiej przyjrzeć się tajemniczej osobistości. Jednakże, gdy tylko delikatnie uniósł głowę, świat zaczął wirować, przyprawiając go o mdłości. Postać coś do niego mówiła. Niewyraźne i niezrozumiałe szepty, były odległe, jakby pochodziły z innego świata. Wydawało mu się, że usłyszał swoje imię.

– Licia.

Może się pomylił? Przez chwilę twarz postaci stała się bardziej wyraźna. Litwa ją znał, był pewny, że ją znał. Czyjeś imię wtargnęło do jego umysłu. Nie myślał wiele.

– Po... – wyszeptał – Polska?

To był ułamek sekundy. Ktoś chwycił go za ramię i poczuł, jak bezwładnie leci przez pokój. Świat eksplodował bólem, gdy jego ciało uderzyło w ścianę. Coś ciepłego spływało po jego skroni. 

– To nie Polska – pomyślał.

A potem wszystko pochłonęła czerń.

-------------------------------------------------------------

Choroba Litwy trwała tydzień i była koszmarna. Chłopak miał omamy, nie mógł ruszyć się z łóżka i wymiotował wszystko, czym jego bracia próbowali go karmić. Gdy udało mu się odzyskać zmysły, dotarły do niego bardzo niepokojące fakty. Po pierwsze Rosja pozwolił mu zostać w łóżku, do czasu aż w pełni wyzdrowieje, zamiast zagnać go do pracy, gdy jego gorączka spadnie. Przez cały ten czas nie pojawił się w pokoju Litwy nawet raz. Zazwyczaj nieobecność Rosji była pozytywnym zjawiskiem, ale wtedy sprawiła, że Tolys popadał w paranoję. Ivan nigdy nie zostawił go z własnej woli na tak długo. Przez ostatnie lata spotykał się z nim codziennie lub chociażby co dwa dni. Od zdenerwowanego Łotwy dowiedział się też, że od kiedy zachorował, Rosja wcale nie wychodzi ze swojego pokoju. Nawet posiłki zjada w samotności i wydaje się nieustannie rozdrażniony.
Litwa powtarzał sobie, że to na pewno nie wina tej sytuacji, ale nie mógł się dłużej okłamywać. Chłopak zaczynał, tego żałować, ale większość wspomnień jego omamów pozostawała w jego umyśle dość klarowna. W tym moment, gdy wypowiedział przed Rosją imię Polski.
Litwę dręczyły koszmary. Wściekły Rosja wpadający do pokoju z batem, by go ukarać. Posiniaczeni Łotwa i Estonia, których zrozpaczone spojrzenia, mówiły "to twoja wina, przez ciebie Ivan jest wściekły". Te wizje były jak zaraza, napadając go za każdym razem, gdy zamykał oczy. Uczyniło to chorobę jeszcze bardziej nieznośną i całkowicie uniemożliwiło mu odpoczynek. Śnił mu się tylko Ivan, nieustannie powracał by go dopaść, sprawiając, że już po chwili budził się z krzykiem. Nie wypoczęty, zmęczony i absolutnie przerażony.
Ivan nawiedzał jego myśli i sny, bez ustanku. Musiało być jakieś wyjście z tej sytuacji. Sposób, aby go ułaskawić. Litwa myślał o tym do stopnia, w którym omal nie oszalał, ale nie mógł znaleźć rozwiązania. Musiała nadejść jakaś kara. Po prostu musi zrobić wszystko, aby Rosja wyżył się na nim, a nie na jego braciach. W tym celu musi być zdrowy, a więc musi spać.
Litwa zaczął czytać jakieś romanse Łotwy, aby odwrócić swoją uwagę od zmartwień, ale okazało się to nieskuteczne. Tej nocy Rosja powrócił, ubrany, jak głównych bohater powieści i zamordował Estonię i Łotwę, na jego oczach.
Najczęściej Tolysa nawiedzały koszmary o szachownicy. Zamiast roztrzaskanego gońca, Rosja trzymał w dłoniach zakrwawione ciało Eduarda, a jego puste martwe oczy, wpatrywały się w Litwę oskarżycielsko.
Litwa myślał już, że naprawdę dostanie szału, gdy ktoś zapukał do jego drzwi. Estonia i Łotwa wchodzili bez pytania. Przełknął ślinę, a gardło zacisnęło mu się ze strachu. Czyżby Rosja przyszedł, aby go torturować?

– P-proszę – odpowiedział, nie będąc w stanie ukryć przerażenia.

Jego serce zakołatało szaleńczo, wstrzymał oddech. W drzwiach stała smukła blondynka z kwaśną miną. Litwa odetchnął z ulgą, czując się, jakby ktoś zdjął z jego piersi wielki ciężar. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

– Białoruś! Co cię tu sprowadza?

Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi, wbijając wzrok w ścianę.

– Wyglądasz – Dziewczyna zawahała się – zdrowiej

Litwa poszerzył swój uśmiech.

– Czuje się lepiej, jestem pewny, że mogę zacząć pracować.

Tolys nie mógł się doczekać powrotu do pracy. Siedzenie w łóżku, bez zajęcia pozostawiało zbyt wiele czasu na rozmyślanie o wszystkich złych rzeczach. Poza tym jego bracia i tak mieli dużo obowiązków, a teraz musieli wykonywać też te jego.

– Co u ciebie? – zagadnął wesoło brunet.

Białoruś nadal unikała spojrzenia w jego kierunku, a jej wzrok bezwiednie wędrował po pomieszczeniu.

– Nic.

Litwa nie zraził się jej chłodnym zachowaniem.

– Co chciałabyś jutro na obiad? Moi bracia nie znają wszystkich przepisów, więc jeśli...

– Właściwie – Przerwała mu Natalia – chciałabym, o czymś porozmawiać

Uśmiech Litwy zbladł. Stało się coś złego?

– Och oczywiście, zamieniam się w słuch.

Białoruś zaczęła nerwowo bawić się palcami, po raz pierwszy patrząc prosto na Litwę.

– Widzisz ja... braciszek – Gdy dziewczyna wspomniała o Rosji, ciało Tolysa natychmiast się napięło.

Natalia urwała, gdy zauważyła tę zmianę. 

– Kiedy ostatnio spałeś? – spytała oschle. 

Tolys był zdezorientowany nagłą zmianą tematu.

– Ja, ja... – wyjąkał niepewnie – To nic takiego

Białoruś przewróciła oczyma, w pełni powracając do swojej zimnej postawy.

– Zmień to – warknęła – Wyglądasz okropnie

Po czym odwróciła się, chcąc wyjść z pokoju.

– Braciszek kazał ci, przyjść do jego gabinetu – dodała.

Litwa wyskoczył z łóżka.

– Białoruś czekaj! – krzyknął.

Ale dziewczyna opuściła pokój, nie oglądając się za siebie. Litwa z żalem patrzył, jak znika za zakrętem. Czy zrobił coś nie tak? Wydawało się, że Natalia chce się przed nim otworzyć, ale tak nagle odeszła. Tolys nie miał jednak czasu na żale. 

Rosja oczekuje jego przybycia.

-------------------------------------------------------------

Białoruś zamknęła się w swoim pokoju i głośno westchnęła. Litwa wyglądał tragicznie, zapewne ma wystarczająco problemów. Powie mu kiedy indziej.

A może Natalia była zwykłym tchórzem? 

-------------------------------------------------------------

Po raz kolejny Litwa stał przed drzwiami do rosyjskiego pokoju drżący, przerażony i gotowy na karę. To jak często powtarzała się ta sytuacja, było chore.
Tolys potrząsnął głową, próbując odgonić ponure myśli. Nie mógł powstrzymać drżenia swojego ciała i łez, które cisnęły mu się do oczu. Dlaczego? Dlaczego musiał to powiedzieć. Blady, jak ściana zapukał do drzwi. Gotowy na najgorsze.

– Wejdź.

Litwa wziął głęboki wdech. Drżąc, wszedł do pomieszczenia i zamknął za sobą drzwi. Ivan był zdruzgotany. Fiołkowe oczy, wypełnione łzami, wpatrywały się w Tolysa oskarżycielsko, brunet wzdrygnął się. 

– Czemu?

Litwa wziął głęboki wdech, nie wiedział co powiedzieć. Żadne kłamstwo nie mogło wyciągnąć go z tej beznadziejnej sytuacji.

– Czemu znowu on?

Ton Ivana był oskarżycielski i pełen żalu, zwiastował ból.

– Dbam o ciebie, spędzamy razem czas. Więc czemu? Czemu zawołałeś jego imię?

Litwa nie raz próbował wytłumaczyć, ale Rosja nie słuchał. On nigdy nie słucha. Brunet spuścił wzrok, podziwiając powierzchnie swoich butów.

– Odpowiedz! – krzyknął Rosjanin, po czym chwycił go za kołnierz.

Ciało Litwy bezwiednie uderzyło w drzwi, nie próbował walczyć.

– J-ja ja – wydusił bez składu – T-to był wypadek, b-byłem chory i miałem głupią wizję

Rosja puścił go i odsunął się, śmiejąc się cicho.

– Rozumiem.

Ach Tolys znał go zbyt dobrze, aby wierzyć, że to koniec. Ivan nigdy nie rozumiał. Z fiołkowych oczu wypłynęły kolejne łzy. 

– Nie mogę sprawić, że o nim zapomnisz.

Może tym razem coś pojął. Litwa nigdy nie zapomni o Polsce, nawet jeśli czasem chciał, nawet gdy było to prostsze. Polska był jego kotwicą, tym co przypominało mu o wolności. Sprawiał, że nadal pamiętał, jak jest być niezależnym, silnym, bezpiecznym. Gdyby Tolys to utracił... Dlatego nigdy nie zapomni. Na twarzy Rosji pojawił się uśmiech, mężczyzna otarł łzy rękawem płaszcza, patrząc na Litwę tym ciepłym, kochającym wzrokiem. Tolys czekał na uderzenie. Ivan powoli się zbliżał, kładąc rękę na jego policzku. W jego oczach pozostał tylko niewielki ślad po bólu, teraz wypełniał je ten złowieszczy błysk.

– Chciałem być miły, moy dorogoy  – powiedział pełnym żalu głosem – Ale nie pozostawiasz mi wyboru, prawda?

Tolys z pełną mocą zdał sobie sprawę, w jakie bagno właśnie się wpakował.

– Sprawię, że ten wspomnienia staną się bezwartościowe – szepnął radośnie – Nie potrzebujesz ich. Ani Polski, ani pozostałych Bałtów.

Litwa wzdrygnął się. Dłoń Ivana miarowo gładziła jego policzek.

– Zabiorę ich kawałek po kawałku, a ty nie będziesz mógł zrobić nic, aby mnie zatrzymać. Wtedy zrozumiesz, że jesteś mój. I tylko mój.

Ramiona Rosji owinęły się dookoła niego niczym stalowe pręty. Tolys zaczął dygotać jeszcze mocniej. To już druga groźba ze strony Ivana, ponownie wycelowana w jego bliskich. Uśmiech na twarzy Rosji stał się szerszy.

– Pomyśl o tym, jak o grze. Możesz się bronić, ale to tylko kwestia czasu – powiedział pogodnie – Chyba że zamierzasz się poddać?

Tolys oczyma wyobraźni zobaczył roztrzaskanego gońca, milczał.

– Nie? Ach. Cóż, nic nie szkodzi.

Dlaczego Rosja mówi mu to wszystko? Czy nie łatwiej przeprowadzać takie plany bez jego wiedzy? Może to tylko groźby? Może nic nie zrobi...

– Powiedz to.

Litwa milczał. Ivan wymierzył cios prosto w jego żebra, klatka piersiowa Tolysa eksplodowała bólem, krzyknął i upadł na ziemię, chwytając się za zranione miejsce. Cios padł nagle i bez ostrzeżenia, ale był wystarczająco silny aby połamać mu kości. Litwa chwycił się za zranione miejsce, oddychanie stało się ciężkie i bolesne. Ból był okropny i nagły. Samotna łza spłynęła po policzku bruneta. Jego ciałem wstrząsnął kaszel. Najpierw ją zobaczył, szkarłatny płyn, który wypluł na podłogę. Potem poczuł znajomy, metaliczny smak. Zapach przyszedł na samym końcu, uderzając w jego nozdrza. Najgorsze było to, że nie było to nic, do czego nie przywykł. Złamane żebro musiało przebić mu płuco. Wstrząsnął nim kolejny napad kaszlu. Każdy najmniejszy ruch, wiązał się z nową dawką piekącego bólu. 

– Powiedz to.

Bunt był bezcelowy.

– Jestem cały twój – wychrypiał słabo.

Wyraz twarzy Ivana natychmiast się rozjaśnił. Zaczął radośnie krzątać się po pomieszczeniu, a Tolys modlił się, aby to był koniec i mógł wreszcie wrócić do łóżka.

– Herbatki? – spytał radośnie Rosja.

Nadzieja umarła tak szybko, jak się pojawiła.

– D-da.

Ivan delikatnie usadził go kanapie i nadał do filiżanki bursztynowego płynu. Tak jakby byli zwykłymi przyjaciółmi, a krew, która wsiąknęła w rękaw bruneta, nie istniała.

I ponownie nie było to nic, do czego Litwa by nie przywykł.

-------------------------------------------------------------

Ten rozdział jest baaaardzo spóźniony, jednak napotkałam na mnóstwo komplikacji.

Najpierw dostałam wysokiej gorączki (jaka ironia), a potem pojechałam na wakacje na zadupie, gdzie nie było nawet jednej kreski i nie miałam jak opublikować rozdziału.

Szczerze mówiąc jestem z niego średnio zadowolona. Jakoś tak wydaje mi się trochę zbędny, a ta rozmowa z Rosją jest zbyt podobna do pierwszego rozdziału. Niby ta sytuacja z Polską miała skłonić Rosję do sięgnięcia po drastyczne środki i wzmóc paranoje Litwy. Chciałam też pokazać, że ból i strach to wręcz stali towarzysze Litwina w rosyjskim domostwie. Nie jestem jednak przekonana, ale nadal rozdział jest potrzebny, bo Ivan potrzebuje czegoś, co go zmotywuje. No i musiałam wprowadzić wątek Białorusi.

A wy co sądzicie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top