rozdział 18
Na wstępie chciałam tylko krótko przeprosić za opóźnienie w opublikowaniu rozdziału, ale ostatnio rakpad mi świruje -.-
Przepraszam i zapraszam do czytania.
+++
środa, 07.07.2021 r. (tysiąc pięćset sześćdziesiąt trzy dni później)
Jimin
Tak jak tata zaplanował, po skończeniu trzeciego roku studiów w Seulu, razem z Hoseok hyung'iem przeprowadziliśmy się do Busan. Trochę obawiałem się jego reakcji na mój związek z osobą tej samej płci, jednak nie chciałem niczego przed nim ukrywać, od razu przedstawiając mu hyung'a jako mojego ukochanego, o czym zresztą wspominałem mu już wcześniej przez telefon.
Nie mieliśmy żadnego problemu ze znalezieniem mieszkania, w czym pomógł nam mój tata, postanawiając je opłacać do ukończenia przeze mnie studiów i rozpoczęcia pracy jako nauczyciel.
Początkowo mój hyung zamierzał po prostu znaleźć kolejną pracę i to na niej się skupić. Na szczęście po roku ciągłego zmieniania źródeł zarobku, zdołałem go namówić do rozpoczęcia studiów. Starszy zdecydował się na finanse i rachunkowość, czego się obawiałem ze względu na zawód, w którym będzie pracował w przyszłości. Jednak nie mogłem go odwieść od tego pomysłu, gdyż za bardzo mu zależało na stabilnej pracy. Obiecałem sobie, że będę go w tym wspierał i pomagał w miarę swoich możliwości, aby nie przesiadywał po nocach, nie mając prawie w ogóle wolnego czasu.
Dokończenie dwóch lat studiów tańca i odbycie praktyk, niestety nie było w stanie zapewnić mi pracy w moim zawodzie. Nie mówiłem o tym hyung'owi, nie chcąc go martwić. To Jeonggukie wymusił na mnie pomoc, gdy podczas odwiedzania mnie z tatą, dowiedział się o moich obawach. Rekomendacje ze szkół, do których kiedyś uczęszczał, wraz z tymi z Big Hit oraz JYP, a nawet swoimi, w których nazwał mnie „osobistym nauczycielem i asystentem", były w stanie przekonać każdą szkołę do przyjęcia mnie na stanowisko nauczyciela. Nie chciałem z tego skorzystać, jednak Jeonggukie znów zrobił wszystko za mnie, zlecając zapewne swojemu managerowi wysłanie mojego CV do jednej z prywatnych szkół. Nie mogłem mu odmówić, bo zagroził zatrudnieniem mnie nawet w Big Hit, dlatego po potwierdzeniu swoich umiejętności, które nabyłem głównie przez praktyki i pomoc bratu podczas przygotowań do jego comebacków, rozpocząłem swoją wymarzoną pracę, na szczęście zapewniającą nie tylko radość, a również potrzebne nam pieniądze.
W ciągu czterech lat moje uczucia do Hobi hyung'a zdążyły tylko nabrać większej mocy, która trzymała mnie przy ukochanym, nie pozwalając rozważać już innych scenariuszy, jak tych, w których spędzę z nim resztę życia. Co prawda pozbycie się moich kompleksów kosztowało nas trochę sprzeczek i buntów, ostatecznie zakończonych nabraniem potrzebnej mi pewności siebie, wykorzystywanej nie tylko w pracy, a również podczas kochania się z moim hyung'iem. Starszy nieraz powtarzał, że wraz z całkowitym wejściem w dorosłość z uroczego chłopaka zamieniłem się w seksownego mężczyznę, co niestety widziałem głównie po moich uczennicach, które często mnie komplementowały, niekiedy specjalnie insynuując, że czegoś nie potrafią, abym zapraszał je na dodatkowe, indywidualne zajęcia, wliczane w moją pensję. Jednak moje oczy i serce od kilku lat były wciąż zwrócone w stronę mojego hyung'a. Nie dawałem mu żadnych powodów do zazdrości, codziennie zapewniając o swojej miłości i starając się pokazywać ją na każdym kroku. Kiedy on był na uczelni, a ja w pracy, pisaliśmy ze sobą podczas przerw lub od razu dzwoniliśmy, tęskniąc za usłyszeniem swoich głosów. A gdy już wracaliśmy do mieszkania witaliśmy się pocałunkiem, czasami zakończonym namiętnym seksem. Nasze charaktery nie pozwalały nam na tworzenie innych scenariuszy, od samego początku wypełnionych miłością, którą starszy postanowił przypieczętować 21.07.2020 r. Nie spodziewałem się, że zwykły wypad na jedną z plaż w Busan, na której mieliśmy urządzić sobie wieczorny piknik w naprawdę romantycznej scenerii z lampionami oświetlającymi miejsce naszej randki, zamieni się w kolejną datę, którą mój umysł będzie często przywoływał, wywołując uśmiech na mojej twarzy. Po powrocie do mieszkania zastałem jeszcze piękniejszy widok, gdy całą jego powierzchnię pokrywały czerwone róże – symbol naszej miłości, który od zawsze przypominał mi nasze pierwsze spotkanie. Było ich dokładnie tysiąc czterysta osiem, a każda z nich reprezentowała jeden dzień naszej znajomości. Pośród tych wszystkich kwiatów mój ukochany wręczył mi pierścionek, którym od tamtego momentu nie mogłem się nacieszyć, nawet po tylu miesiącach patrząc na niego z uśmiechem i przytulając go często do swojego serca.
Krótkie wakacje, które umożliwiły nam spędzenie ze sobą więcej czasu, dla mnie niestety już niedługo się kończyły. Praca w szkole prywatnej nie obejmowała długich urlopów, które zapewniały tylko zwykłe szkoły. Po weekendzie czekał mnie powrót do nauczania dzieciaków, jednak cieszyłem się, iż Hoseokie hyung odpocznie trochę dłużej, na pewno korzystając z wakacji, które mu się należały, zanim uda się na drugi stopień swojego kierunku.
Tegoroczne lato, szczególnie w Busan zapewniało nam spore upały, od których moja koszulka już zaczynała przyklejać się do ciała. Starałem się nią wachlować, ochraniając przed słońcem okularami, gdy jechaliśmy z hyung'iem na zakupy ubraniowe, z dodatkiem kilku rzeczy potrzebnych nam do mieszkania.
Już jakiś czas temu zakupiliśmy wspólny samochód, którym czasami dojeżdżałem do pracy, często też odstępując go starszemu, aby dotarł szybciej na uczelnię. Dlatego teraz udaliśmy się nim wspólnie do jednej z galerii, szukając wolnego miejsca, gdy moje ciało cieszyło się z ucieczki przed słońcem.
Starszy zaparkował, a mój wzrok znów padł na moją dłoń, umieszczoną na udzie, na której widniał złoty pierścionek. Uśmiechnąłem się, uciekając na chwilę myślami do dnia naszych zaręczyn, by dopiero głos ukochanego mógł mnie sprowadzić na ziemię.
- To od czego zaczynamy, Jiminnie? Ubrania czy mieszkanie?
Przeniosłem spojrzenie na uśmiechniętego Hoseokie'ego, wyciągając rękę, by poprawić mu lekko zawiane włosy, przez otwarte podczas jazdy okno, zastanawiając się od razu na co potrzebuję więcej energii.
- Hmm... ubrania. Przynajmniej trochę się ochłodzimy przy przebieraniu – zauważyłem, uciekając już ręką z powrotem na swoją koszulkę, którą raz jeszcze trochę się powachlowałem.
- Dobrze. Chociaż najchętniej i tak chodziłbym bez ubrań... Nie rozumiem czemu mi na to nie pozwalasz w mieszkaniu... - powiedział, posyłając mi smutną minkę, która nie była w stanie utrzymać mojego wzroku jego twarzy, szczególnie po takich słowach.
- A gdybym ja chodził bez ubrań w mieszkaniu, hyung...? – zapytałem, wpatrując się w swoje kolana i nawet nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, która była raczej oczywista. – No właśnie – dodałem jeszcze, łapiąc już za klamkę i uciekając z pojazdu w ekspresowym tempie, aby uchronić się przed zawstydzeniem.
Hyung jednak dość szybko mnie dopadł, obejmując w pasie i zniżając, aby jego usta dosięgały mojego ucha.
- Najwyżej musielibyśmy zmieniać częściej pościel... Chociaż nie wiem, czy bym cię z niej wypuścił – wyszeptał, zaraz całując mnie w policzek i puszczając już, gdy moje ręce powoli zakryły twarz. Nie byłem w stanie przyzwyczaić się do takiego rodzaju flirtu, szczególnie kiedy mój umysł podrzucał mi obrazy stwarzane przez ukochanego.
Uśmiechnąłem się, zsuwając powoli dłonie ze swoich policzków, by spojrzeć na wesołego hyung'a i pokręcić głową.
- To musimy dopisać to do naszej listy zakupów – zażartowałem, ruszając już w stronę wejścia i oglądając się jeszcze na widocznie zadowolonego Hoseok'a z mojej odpowiedzi.
Starszy zaraz do mnie dołączył, krocząc tuż przy moim boku, a gdy weszliśmy już do środka, wyciągnął telefon, przeglądając jakąś stworzoną przez siebie listę zakupów.
- Potrzebuję nowych bokserek, butów i ze trzy koszulki. Wiem, że w tych warunkach ciężko, ale jakiś sweter się przyda. Może z racji pogody będą na przecenie. A ty, Jiminnie? Na pewno mówiłeś o spodniach, bo znowu schudłeś. Coś jeszcze?
Pokiwałem głową, zaraz przywołując wszystko ze swojego umysłu, nie chcąc stwarzać list z zakupami, aby ćwiczyć w ten sposób pamięć.
- Buty i spodenki. Potrzebuję też... czarnej bluzki z dekoltem i... bieliznę.
Jeszcze chwilę starałem się przeszukać wszystkie szafki w naszej sypialni, jednak nic więcej nie przychodziło mi do głowy, dlatego przytaknąłem sam sobie, zaraz widząc jak hyung dopisuje to do listy.
- Dobrze. To buty chyba poczekają, najpierw koszulki, póki nie jesteśmy tragicznie spoceni – stwierdził, pokazując na jeden ze sklepów, do których jak zwykle obawiałem się wchodzić.
Zgodnie ruszyliśmy w jego stronę, początkowo razem krążąc między ubraniami. Jednak moje nogi dość szybko zawiodły mnie w inne alejki, z których niestety nie potrafiłem wyjść tylko z potrzebnymi nam rzeczami, dorzucając do tego dziewięć dodatkowych.
No ale... To takie ładne, nie mogę... nie odłożę...
Uśmiechnąłem się do swojego odbicia, które przykładało kolejne bluzki i koszulki do mojego torsu, starając się dopasować je zarówno do karnacji, jak i mojego gustu.
Zagryzłem wargi, ściskając lekko wszystkie wieszaki i zaraz postanawiając udać się do hyung'a. Już z daleka posyłałem mu piękny uśmiech, który starszy dobrze znał.
- Hyung... to ciężkie... - wymruczałem po dotarciu do ukochanego, przyglądając się smutno tym rzeczom i nie chcąc odkładać ani jednej. Chłopak trzymał zaledwie trzy wieszaki, dlatego znów zrobiło mi się trochę głupio.
- Daj, Jiminnie – poprosił, odbierając ode mnie wszystkie ubrania. – Chodźmy do przymierzalni – dodał, krocząc już w stronę wspomnianej części sklepu, do której chętnie za nim ruszyłem, niestety nie mogąc powstrzymać swoich rąk przed pochwyceniem jeszcze dwóch wieszaków po drodze.
Chłopak powiesił wszystkie ubrania w jednej z kabin, zapraszając mnie do niej, by samemu usiąść na kanapie pod przymierzalniami, jak na przyszłego, kochanego męża przystało.
Gdy tylko zamknąłem za sobą drzwi, rozpocząłem niewielką selekcję, odrzucając dwie koszulki, które co prawda były piękne, jednak na razie zupełnie niepotrzebne.
Kiedyś po was wrócę, obiecuję... - pomyślałem, przekładając je na niewielkie siedzenie w rogu kabiny, zaraz skupiając się już na najważniejszej części tych zakupów, przyglądając czarnej koszuli z dekoltem i zapięciem z tyłu.
- Hmmm... - mruknąłem, wiedząc, że będę musiał poprosić starszego o niewielką pomoc.
Szybko zamieniłem swoją koszulkę na czarne, lekko prześwitujące ubranie, wychodząc, aby wciągnąć do siebie hyung'a i zamknąć za nami drzwi.
Stanąłem do niego tyłem, pokazując na zapięcie na plecach i prosząc cicho o pomoc.
- Bierzemy udział w przedstawieniu z Eunbi nooną – zacząłem wyjaśniać, wiedząc, że to imię jest mu już znane, ponieważ często opowiadałem mu o wesołej, trzydziestoletniej kobiecie, nauczającej baletu w naszej szkole. – Wiem, że to trochę... za dużo... - dodałem, wskazując na mój dobrze widoczny tors i lekko wyrobiony brzuch, którego dorobiłem się przez ostatnie lata. – Ale pasuje do motywu występu.
- Jest tylko jeden minus twojej pracy. To bezkarne oglądanie twojego ciała przez widzów, sprawia, że robię się zazdrosny – powiedział starszy, nagle schylając się, by pocałować mój kark, czym wywołał przyjemny dreszcz na moim ciele. W międzyczasie oczywiście zajmował się zapinaniem tych guzików, choć powoli dochodziłem do wniosku, że najchętniej zaprzestałby tej czynności i pomógł mi się całkowicie pozbyć tej koszuli.
- To... to tylko scena, hyung – wyszeptałem, zerkając na niego i posyłając mu niewielki uśmiech. – Mój dotyk na ciele noony nie będzie miał dla mnie żadnego znaczenia – podkreśliłem, choć miałem świadomość, że starszy inaczej to odbierze, bardziej jak prowokację, niż zwykłe przypomnienie.
Chłopak prychnął, zaprzestając zapinania guzików i przenosząc dłonie pod materiał mojej koszulki, by umieścić je na brzuchu, sprawiając tym, że moje ciało od razu zastygło.
- A mój dotyk? Będzie miał jakieś znaczenie? – zapytał cicho, przejeżdżając ustami po mojej szyi i wpatrując się prosto w moje oczy, które przyglądały się jego działaniom dzięki odbiciu w lustrze. Nie mogłem się powstrzymać od cichego westchnięcia, podnosząc od razu dłonie do góry, by umieścić je na rękach starszego, prosząc w ten sposób o więcej jego dotyku na moim ciele.
- Tak, hyung... - wyszeptałem, nie odrywając spojrzenia od jego oczu i posyłając mu półuśmiech, który miał być zachętą do dalszych pieszczot.
- Jiminnie... Dlaczego nawet, gdy nic nie robisz, wyglądasz tak cudownie? – powiedział, przechodząc z pocałunkami na ramię, gdzie złożył ich kilka, zaraz przesuwając się na mój kark, gdy jego ręce zaczęły schodzić nieco niżej, tuż pod linię moich spodni.
- Hyung... - wyszeptałem, chcąc od razu zaprotestować, domyślając się do czego to zmierza.
Rozejrzałem się po kabinie, pragnąc mu podkreślić, że znajdujemy się w miejscu publicznym, w czym na pewno pomagały moje zarumienione już policzki.
- Jiminnie, nikt nie zauważy... - obiecał, znów fundując mi smutną minkę, choć zaraz oczywiście znów się uśmiechnął, całując mnie jeszcze raz w ramię i dodając szeptem: - Jiminnie, rozmawialiśmy ostatnio, że powinniśmy coś urozmaicić... Nikt nie zwróci uwagi, drzwi są przecież zamknięte, więc nikt nie wejdzie... Zresztą, widziałeś, że nie ma za dużo osób... - Zaczął mnie uspokajać, całując co chwilę w szyję, jednak obrazy, które pojawiły się przez to w mojej głowie, szczególnie gdy spojrzałem w lustrzane odbicie tego lekko przestrasznego, blond chłopaka, który tak samo jak bardzo tego pragnął, tak samo się wstydził.
- Hyung... to... to trochę zawstydzające – wyznałem, nie chcąc ukrywać przed nim swoich myśli. Jednak zarówno moje ciało, jak i umysł zmusiły mnie do cichego zamruczenia przez pieszczoty, które prezentował mi starszy na mojej szyi.
Przymknąłem na chwilę oczy, odrywając dłonie od rąk ukochanego, by przenieść jedną z nich na jego kark, a drugą wpleść we włosy i przyciągnąć go w ten sposób jak najbliżej swojego ciała.
Chłopak zawędrował jedną ze swoich dłoni na mój pośladek, między spodnie a bieliznę, drugą ręką pozostając na podbrzuszu, sprawiając, że zacząłem się trochę niecierpliwić.
- Pamiętaj, że dzisiaj musisz być cichutko, Jiminnie – wyszeptał, przygryzając płatek mojego ucha, przez co moje powieki już całkowicie opadły, a wargi zostały lekko przygryzione przez zęby, aby powstrzymać mnie od wydawania jakichkolwiek odgłosów.
Nie mogłem nie wykorzystać tej bliskości, powoli zaczynając ocierając się o krocze starszego, zaciskając lekko palce na jego włosach i karku, by wywołać w ten sposób jak najszybsze przejście do scenariusza, stworzonego przed chwilą przez mój umysł.
Hyung pochwycił zaraz jedną z dłoni mój podbródek, przekręcając go na bok, aby złączyć nasze usta w pocałunku. Chętnie go oddałem, tłumiąc w ten sposób ciche pomruki, szczególnie gdy poczułem jak starszy rozpina moje spodnie, zsuwając je z moich pośladków, pozwalając im opaść. Nie było już mowy o wycofaniu z tego planu, zwłaszcza gdy dzięki moim ruchom i ciągłemu ocieraniu, mogłem wyczuć męskość starszego między naszymi ciałami.
Zaraz zostałem już skierowany na lustro, pozwalając ukochanemu umieścić na nim moje dłonie i pozbyć się bielizny z moich pośladków.
- Prowokator – wyszeptał, zbliżając się na chwilę do mojego ucha i trochę mnie zaskakując, gdy poczułem jak jego penis powoli zanurza się w moim czekającym już na niego wnętrzu. Mój umysł najwyraźniej nie zarejestrował rozbierania przez hyung'a, będąc zbyt otumaniony przez wszystkie uczucia, a zwłaszcza podniecenie.
Przygryzłem wargę, nie otwierając jeszcze oczu, a jedynie zaciskając dłonie w pięści i powstrzymując się przed obdarowaniem go cichym jękiem, cisnącym się na moje usta.
Jedna z jego rąk objęła mnie w pasie, gdy druga znów powędrowała pod koszulę, aby zająć się moimi sutkami. Automatycznie się wyprostowałem, starając schować plecami w ramionach starszego, zatykając sobie usta dłonią, ponieważ przez całą tą przyjemność pochodzącą nie tylko z powolnego poruszania w moim wnętrzu, a również z pieszczenia moich sutków, jak i obecności ukochanego, miałem ochotę krzyknąć, prosząc go o więcej.
Drugą ręką nadal podtrzymywałem się lustra, odważając się rozchylić powieki, aby spojrzeć prosto w oczy starszego, niestety nie mogąc robić tego za długo, ponieważ jego penis doprowadzał moje ciało do szaleństwa. Zaraz przymknąłem ponownie powieki, czując jak podtrzymująca mnie do tej pory ręka, zsuwa się na moją męskość, by zacząć ją masować, przyspieszając jednocześnie ruchy bioder ukochanego.
- Mój seksowny narzeczony – wyszeptał, na co uśmiechnąłem się, nadal nie mogąc nacieszyć tym statusem. Jednak ciche westchnięcie, które wydobyło się spomiędzy jego ust przeraziło mnie na tyle, abym wolną ręką powędrował na jego wargi, upewniając się, że nie zostaniemy w ten sposób wykryci i zapewne wygonieni z tego sklepu.
Starszy zaśmiał się w moją rękę krótko i na szczęście cicho, zaraz przyspieszając, co zmusiło mnie do lekkiego pochylenia i zabrania dłoni z jego ust. Jednak scenariusz, który stworzyłem wcześniej w swojej głowie nie pozwolił mi zakończenie tego w ten sposób. Wyciągnąłem rękę do tyłu, umieszczając ją na biodrze starszego i zatrzymując go w ten sposób. Nie chciałem go z siebie wynurzać, pragnąc jak najdłużej cieszyć się złączeniem naszych ciał, jednak aby spełnić swoją fantazję musiałem zmienić odrobinę naszą pozycję.
- Inaczej, hyung... przodem... o ściankę – wyszeptałem ciężko, umieszczając dłoń na jednym ze wspomnianych elementów, zaraz opierając się o niego plecami. – Kochaj mnie tutaj, hyung – dodałem, podekscytowany swoim pomysłem, widząc jak na twarzy ukochanego wykwita radosny uśmiech.
Chłopak od razu do mnie podszedł, łapiąc za pośladki i unosząc do góry, z czym jak zwykle nie miał najmniejszego problemu. Dbałem, aby moja waga utrzymywała się na odpowiednim poziomie sześćdziesięciu trzech kilogramów, idealnych przy moim wzroście i dziennym wysiłku, a także przy powierzaniu mojego ciała w ręce Hoseok hyung'a.
Rozchyliłem lekko usta, czując jak jego męskość znów zanurza się we mnie do samego końca. Wybrana pozycja umożliwiała nam złączenie swoich warg, co zaraz wykorzystaliśmy, przechodząc do namiętnego pocałunku. Pochwyciłem od razu jeszcze niezakupioną koszulę, chroniąc ją w ten sposób przed pobrudzeniem, gdy drugą ręką nadal trzymałem się kurczowo ukochanego, upajając nieco szybszymi pchnięciami, celującymi już prosto w moją prostatę.
Tym razem nie mogliśmy się w ten sposób zbyt długo kochać, bo starszy zadbał o odpowiednią prędkość, zaraz doprowadzającą mnie do orgazmu. Od razu schowałem twarz w jego barku, tłumiąc jęk przyjemności i czując, jak po kilku kolejnych pchnięciach hyung również dochodzi, przenosząc jedną z dłoni na ściankę za mną.
Przez chwilę oddychałem ciężko, starając się robić to jak najpłycej, aby nikt nas nie usłyszał. Jednak po kilkunastu sekundach chowania w jego ramionach i przeżywania tych wszystkich cudownych uczuć, postanowiłem się w końcu odezwać.
- Hyung... jest... idealnie. Z tobą, tutaj... - zacząłem, przekręcając głowę i przytulając się do niego swoim policzkiem, by móc w ten sposób łapać bez problemu powietrze, zamykając całkowicie oczy. – Kocham cię... i kocham bycie twoim narzeczonym – wyszeptałem, całując jego skórę i głaszcząc palcami jego plecy.
- Dziękuję, że sprawiasz mi tyle radości, Jiminnie. Również cię kocham, o czym zresztą na pewno doskonale wiesz – powiedział, wywołując tym mój uśmiech, szczególnie gdy poczułem jak składa delikatny pocałunek na mojej głowie. – Ale to przymierzanie ubrań jest męczące, prawda? – zapytał, posyłając mi lekko zadziorny uśmiech, który byłem w stanie zobaczyć po odsunięciu od jego ciała i całkowitym oparciu o ściankę. – Idziemy później na lody, bo oszaleję z gorąca – dodał, całując mnie raz jeszcze w usta i zaraz otrzymując moją aprobatę w postaci skinięcia głową.
sobota, 10.07.2021 r. (trzy dni później)
Somi
Czas leciał tak szybko, a praktycznie niewiele się zmieniło. Chociaż nie, w sumie ciągle coś się działo, bo życie z Jeongguk'iem nie było wcale proste. Jego charakter w połączeniu z moim, doprawiony małymi skandalami w wykonaniu idola, moją zazdrością oraz wiekiem, tworzyły mieszankę wybuchową. Trzy razy się rozstawaliśmy, najdłużej na dwa miesiące i to tylko dlatego, że nie mieliśmy czasu się spotkać i wyjaśnić sobie powodów naszych fochów.
Oczywiście nie udało nam się utrzymać w sekrecie związku, głównie z własnej winy, bo Goldens w końcu nas wypatrzyły w czasie jednej z randek na mieście. A potem posypała się lawina hejtów, jednak wszystko było do zniesienia. Po prostu starałam się nie czytać komentarzy na nasz temat na forach, choć zdarzyło się kilka razy, że jakieś Goldens zaatakowały mnie chociażby w sklepie na zakupach. Szczególnie niemiło wspominałam przypadek, gdy jakieś dwie namolne fanki mojego chłopaka próbowały obciąć mi włosy za to, że ośmieliłam się w ogóle pomyśleć, iż jestem dla niego odpowiednia. Tak przynajmniej starały się mi wyjaśnić swoje działania nim udało mi się powalić je na ziemię i uciec. Mimo tego wszystkiego żadna z wytwórni nie wydała oficjalnego oświadczenia na nasz temat, a my staraliśmy się jakoś wiązać pracę z życiem prywatnym, choć od mojego debiutu było tylko coraz trudniej.
Jedyne, co było w tym wszystkim stałe, to nasze uczucia, które jeśli już, to potrafiły tylko rosnąć. Jeongguk deklarował nawet przed moim tatą, że przyrzeka się mną opiekować, gdy byliśmy u moich rodziców w odwiedzinach, bym mogła go przedstawić. Co prawda to były jedyne wspólne odwiedziny u nich, bo gdy mój tata dowiedział się o tym, że mam chłopaka i poznał Jeon'a, to zostaliśmy na kilka dni zmuszeni do rozstania. Jednak rodzice nie byli w stanie powstrzymać naszych schadzek, a w końcu tata zaprosił Jeongguk'a na rozmowę. Samego. Ja miałam trzymać się wtedy z daleka od domu. Nadal żaden z nich nie chce mi powiedzieć, o czym rozmawiali, ale skutek był taki, że przez miesiąc Jeon nawet mnie nie całował, dopóki mu nie zrobiłam o to wyrzutu.
Po kolejnym wyczerpującym comebacku i skończeniu przez Jeongguk'a kręcenia nowej dramy mogliśmy udać się na zaplanowane wspólne wakacje w Kota Kinabau. Udało nam się załatwić cały tydzień, co było prawdziwym sukcesem, choć wiedziałam, że po powrocie czeka nas kolejny nawał obowiązków. Jednak miała nadzieję, że te wakacje będą wyjątkowe. W końcu w tym roku weszłam w świat dorosłych stając się pełnoletnia. A to oznaczało, że nie będę już w oczach mojego chłopaka tylko dzieckiem, lecz ,,pełnoprawną" ukochaną. Z racji tego spodziewałam się, iż oppa i ja w końcu zrobimy... TO. Nawet na urodziny pierwszy (i jedyny) raz pocałował mnie, wsuwając swój język do mojej buzi. To było tak niesamowite, ale... za krótkie! A idol uparcie nie chciał tego powtórzyć!
Jednak moje nadzieje na zmienienie tego prysły wraz z wejściem do naszego hotelowego apartamentu. Wszystko ładnie pięknie, jednak gdy zobaczyłam oddzielne łóżka miałam ochotę pójść i płakać w łazience. Nie wiedziałam za wiele o TYM, jednak rozmawiałam trochę z Chaeyoung unnie i tłumaczyła mi, że TO jest wyrazem miłości oraz pozwala dziewczynie przekonać się, czy faktycznie chłopak ją pragnie, czy jest atrakcyjna i tak dalej. Przez to wszystko czułam się tylko podwójnie załamana, więc po zostawieniu walizek powiedziałam, że idę spać, bo jestem zmęczona i mogłam dołować się w moim łóżku. Następnego dnia Jeongguk zaproponował, byśmy wynajęli samochód i pojechali na wycieczkę. Humor jeszcze nie do końca mi się poprawił, ale zgodziłam się, nie chcąc psuć nam wakacji przez moje rozczarowanie i starałam się po prostu dobrze bawić.
Pech chciał, że końcówka naszej wycieczki nie była najlepsza. Niebo od kilku godzin zapowiadało opady, jednak nie spodziewaliśmy się takiej ulewy połączonej z burzą i bardzo silnym wiatrem. Byliśmy więc zmuszeni zatrzymać się w najbliższym hotelu dla bezpieczeństwa, a droga, którą pokonaliśmy od pojazdu do wejścia do budynku, wystarczyła byśmy przemokli do ostatniej suchej nitki. Jakby tego było mało, miejsce do którego trafiliśmy było już dość oblężone przez innych turystów i jedyny wolny pokój, który mogliśmy dostać był z łóżkiem dwuosobowym. I wtedy na nowo rozpaliła się we mnie nadzieja, bo pomyślałam, że to może jednak nie nieszczęście, lecz dar od losu, który muszę wykorzystać, by przekonać się, czy oppa naprawdę mnie pragnie. Dlatego bez wahania szłam obok niego do pokoju, a gdy dotarliśmy pod odpowiednie drzwi, Jeongguk poprosił, bym to ja pierwsza skorzystał z łazienki. Nie mieliśmy ze sobą nic z wyjątkiem mojej torebki i jego kilku podręcznych rzeczy, więc nie mogliśmy liczyć na jakieś piżamy. Na szczęście w łazience były ręczniki i szlafroki, co trochę nas ratowało.
Po szybkiej kąpieli mogłam wrócić do mojego chłopaka, który siedział na krześle przy gniazdku, ładując swój telefon, na którym coś sprawdzał. Zarumieniłam się lekko, bo zdążył z siebie zrzucić przemoczoną koszulkę. Choć ten widok zawsze mnie trochę zawstydzał, to lubiłam go takim oglądać. Ale przecież mu się do tego nie przyznam...
- Nie ma to jak przygoda, prawda oppa? - zagadnęłam radośnie zatrzymując się obok niego.
Ku mojemu rozczarowaniu Jeon posłał mi raczej niezadowoloną minę, odkładając już urządzenie.
- Nawet bieliznę mam mokrą, Somi - poskarżył się, podnosząc z siedzenia. - To nie była przygoda, a nauczka od życia - mruknął, pochylając się, by pocałować mnie w policzek, po czym poszedł do łazienki, by również się ogarnąć.
Usiadłam na łóżku, wzdychając głęboko, jednak zaraz pokręciłam głową.
Nie zniechęcaj się Somi. Jesteś już dorosła i masz prawo robić TO ze swoim chłopakiem. Unnie mówiła, że to bardzo przyjemne i Jeongguk powinien być zadowolony. Ah, dlaczego nie obejrzałam żadnego filmu jak mi mówiła?!
Moje wewnętrzne dylematy trwały może z pięć minut, bo wtedy też wrócił mój ukochany, nadal naburmuszony, jakby znowu EXO zgarnęło mu nagrodę sprzed nosa. Wyciągnął z kieszeni mokrych spodni paczkę miętówek, wkładając jedną do ust i zaproponował mi poczęstowanie się, na co z chęcią przystałam. Starałam się także przywołać to pozytywne nastawienie, które jeszcze kilkanaście minut temu popychało mnie do opracowania planu.
- No oppa, nie rób takiej miny. To tylko jedna noc... - zauważyłam z uśmiechem.
Jednak w odpowiedzi uzyskałam tylko mruknięcie niezadowolenia, a zaraz po tym spojrzał na łóżko, zastanawiając się nad czymś.
On też o tym myśli! Na pewno! Będzie chciał, byśmy...!
- Poproszę o dodatkową pościel, może mają.
A jednak nie.
Jeon chciał się odwrócić i wyjść, ale złapałam go za rękę i przytrzymałam w miejscu.
- Dlaczego? - zapytałam cicho, a moja pewność siebie wywiesiła białą flagę na maszt w geście poddania.
Może naprawdę mu się nie podobam? Może tyle lat, które musiał czekać sprawiły, że w ogóle nie będzie chciał ze mną TEGO robić?
- Będziesz potrafiła okłamać swojego ojca? - Jego pytanie połączone z całkowicie poważnym spojrzeniem jeszcze bardziej mnie zmieszało.
- A co tata ma do tego...? - mruknęłam czując, jak moje policzki zalewa rumieniec. - Nie musi o wszystkim wiedzieć...
- Jeśli się dowie... będzie foch z mojej strony - stwierdził rozluźniając się w końcu, bo pokazał mi końcówkę języka i zaśmiał się krótko siadając obok mnie.
Przez chwilę siedzieliśmy tak obok siebie, każde pogrążone w swoich myślach. Patrzyłam na dłonie, chowając je między udami, by trochę ogrzać. Nie miałam pojęcia, co teraz, dlatego zadałam jedyne pytanie, jakie przyszło mi do głowy.
- Idziemy spać?
- Hmm? Spać? Tak, tak - powiedział szybko widocznie wyrwany ze swoich przemyśleń. Wstał, by przejść na drugą stronę posłania, gdzie złapał za narzutę i odsłonił pościel. - Ostatnio spałem w łóżku z hyung'iem, miła odmiana. - Zaśmiał się zadowolony.
Chciałam jak najszybciej ukryć czerwone policzki, więc wgramoliłam się pod kołdrę i położyłam plecami do niego. Mebel był na tyle duży, byśmy mogli leżeć z dala od siebie. A to na pewno było jego wadą. Usłyszałam tylko dobranoc, na które nie odpowiedziałam i Jeongguk zgasił lampkę stojącą na szafce nocnej.
Musisz to teraz zrobić. Jeśli nie, to prawdopodobnie już nigdy się nie zbierzesz! A jeśli... Jeśli nie będzie chciał, to pójdziesz spać w samochodzie, bo tutaj to spalisz się ze wstydu...
Przekręciłam się powoli, by zobaczyć ukochanego. Choć za oknem było ciemno, widziałam zarys jego ciała. Leżał na plecach, a jego tors unosił się wraz z powolnym oddechem. Niepewnie przysunęłam się do niego, obejmując go w pasie, by móc się przytulić, a moje usta złożyły jeszcze delikatny pocałunek na jego policzku, by zwrócić jego uwagę.
- Chcesz, abym cię przytulił, kochanie? - zapytał po krótkiej chwili ciszy, w czasie której myślałam, że wyskoczy mi serce.
Teraz albo nigdy!
Zebrałam całą swoją odwagę i ostrożnie przesunęłam się tak, by znaleźć się nad Jeon'em. Usiadłam na wysokości jego brzucha utrzymując cały ciężar na nogach opartych o materac, a dłońmi dotknęłam jego torsu.
- Nie chcę się tylko przytulać oppa - powiedziałam cicho, ponownie się rumieniąc.
Chłopak leżał pode mną bez ruchu, nawet nie podnosząc rąk, by mnie dotknąć, a ja miałam ochotę się rozpłakać.
Wygłupiłam się! Co ja wyrabiam?! On mnie na pewno nie chce... Ja...
Jednak w końcu jakoś zareagował, podnosząc się do siadu, przez co przesunęłam się trochę niżej, siadając na jego udach. Objął mnie jedną ręką zamykając oczy i zrobił z ust uroczy dzióbek, widocznie źle interpretując moje zachowanie.
NO ALE PRZECIEŻ NIE POWIEM NA GŁOS CO CHCĘ ROBIĆ.
Pokręciłam głową mimowolnie i wyjaśniłam jeszcze ciszej:
- N... Nie chodzi mi tylko o całowanie, oppa.
Tego się chyba nie spodziewał, bo natychmiast otworzył oczy, sięgając szybko ręką do lampki, w celu włączenia jej.
- Nie tylko o całowanie? - powtórzył zdziwiony i trochę jakby wystraszony.
ZRÓB TO!
Odwróciłam głowę nie mogąc znieść spojrzenia tych przenikliwych oczu, które znałam już lepiej niż własne. Za bardzo mnie zawstydzały, bym mogła kontynuować to, co zaczęłam.
Powoli sięgnęłam dłonią do szlafroka i delikatnie zsunęłam materiał z ramienia, chcąc mu odpowiedzieć właśnie w ten sposób, gdyż słowa były dużo trudniejsze. Jednak ledwo odsłoniłam niewielki fragment skóry, a moja ręka została przed tym powstrzymana. Spojrzałam na idola niepewnie, a on ucałował grzbiet mojej dłoni.
- Somi... nie mam swojej torby, a to... byłby twój pierwszy raz... jeśli oczywiście dobrze cię rozumiem i odbieram wszelkie sygnały. Nie wiem czy... - zaczął niepewnie, przenosząc spojrzenie na nasze mokre ubrania. - Na pewno, myszko? - zapytał w końcu, obejmując mnie drugą ręką.
Na pewno.
Kiwnęłam ponownie głową, zaraz przytulając się do niego mocno, bo mimo szczerych chęci zrobienia z nim TEGO, bałam się, bo tak naprawdę nie miałam pojęcia, czego TO dotyczy... Ale głupio mi było to powiedzieć!
Poczułam, jak Jeongguk powoli przenosi mnie na materac, zabierając moje dłonie ze swojego karku. Leżałam pod nim nie wiedząc, czego się spodziewać.
- Zaskoczyłaś mnie, kochanie - stwierdził, kładąc dłoń na moim policzku i pogładził go delikatnie. Zaraz po tym przybliżył się i złączył nasze wargi w niespiesznej pieszczocie, którą niezdarnie starałam się oddawać, bo mimo kilkuletniej praktyki z nim, teraz miałam taki mętlik w głowie, że nie byłam pewna, jak się nazywam. Jedyne, co wiedziałam na pewno to to, że go bardzo mocno kocham. Dlatego położyłam dłonie na jego policzkach, próbując mu to z całego serca pokazać. Nasz pocałunek przestał być jednak aż tak niewinny, bo oppa postanowił go przerodzić w coś, co nazywał pocałunkiem francuskim, który sprezentował mi na ostatnie urodziny. A gdy jego język wprosił się między moje wargi, natychmiast poczułam, jak temperatura mojego ciała rośnie w zastraszającym tempie. Czułam się pijana szczęściem, widząc w tym nie tyle mój sukces, ile radość z tego, że jednak jestem dla niego naprawdę ważna, skoro chce ze mną... kochać się.
Próbowałam się skupić tylko na przyjemności, wplątując palce we włosy Jeongguk'a. Nie było to wcale trudne, bo to uczucie dominowało nawet nad strachem. Jednak jeśli chcieliśmy przejść dalej, musieliśmy zaprzestać takich działań, czego w końcu podjął się mój chłopak, odsuwając trochę. Zerknął na mój szlafrok i spojrzał na mnie, a w jego oczach zobaczyłam pytanie.
- Proszę oppa... - szepnęłam zawstydzona, wiedząc, że zgadzam się na naprawdę odważny krok, jakim było pokazanie mu mojego ciała. Choć moja figura była w opinii publicznej naprawdę dobra, ja sama podchodziłam do niej z dystansem. Ręka, którą obejmował mój pas, przeniosła się na odkryte ramię, sunąc po nim palcami, co wywołało przyjemny dreszcz.
- Nie bój się kochanie, będę delikatny. Już od dawna nie zależy mi na własnej przyjemności... - powiedział łagodnie, pochylając się do mnie i złożył pocałunek tuż pod moim uchem. - Kocham cię - dodał jeszcze szeptem, po czym zaczął znaczyć ustami ścieżkę na moim ciele, prowadzącą od ucha przez szyję, a kończąc na ramieniu.
- Też cię kocham oppa.
Nie miałam pojęcia, co powinnam robić, ale domyślałam się, że leżenie i brak reakcji raczej nie jest dobrym rozwiązaniem. Z tego powodu niepewnie sięgnęłam do jego policzka, gładząc go przez chwilę, a zaraz po tym przesunęłam dłoń podobną trasą, jaką szły jego wargi po mojej skórze i trochę nieśmiało odsłoniłam również jego ramię, na co on zaśmiał się cicho.
- Fragment za fragment? - zapytał, patrząc mi w oczy.
- Czy do tego wszystkiego jest jakaś instrukcja obsługi...? - zapytałam niepewnie, wiedząc, że przy nim mogę sobie pozwolić na takie komentarze, gdyż zamiast mnie wyśmiać, po prostu mi pomoże.
- Różna na różne okazje - stwierdził. Jego ręka zsunęła szlafrok z drugiego mojego ramienia. - Musimy się poznać, Somi. Co lubimy, jak lubimy, gdzie i kiedy... Nie wstydź się niczego. Dotyku, próśb, odgłosów... Jestem romantykiem, co zapewne już wiesz, ale dostosuję się do twoich upodobań, bo chcę, aby to tobie było przyjemnie, kochanie - kontynuował, podnosząc się na kolana, by sięgnąć do wiązania mojego szlafroka. Wtedy nagle się przestraszyłam i chwyciłam jego dłoń, powstrzymując ją delikatnie.
- Pragnę, byś mnie nauczył wszystkiego oppa. Ale... Boję się, że ci się nie spodobam... - wyznałam cicho. Ufałam mu i miałam nadzieję, że zrozumie moje wahania. - A co jeśli rozczaruje cię to, co zobaczysz?
- Rozczaruje? - powtórzył marszcząc brwi. Ponownie się pochylił, składając na mojej twarzy kilka delikatnych pocałunków. - Nigdy. Nie martw się o to - zapewnił, znów łącząc nasze wargi w pocałunku. Puściłam jego rękę, pozwalając mu na kontynuowanie, co wykorzystał, by rozwiązać pasek. Mimo jego słów i tak podkurczyłam nogi, ledwo się powstrzymując przed zasłonięciem piersi. Zamiast tego zbliżyłam dłonie do policzków, ukrywając ich czerwoną barwę pod pięściami. Wzrok, którym Jeongguk oglądał pierwszy raz moje nagie ciało, tylko dodatkowo napawał niepewnością. Zaprzestał tego, choć było widać, że nie było to dla niego proste.
- Wiem, że mój wzrok będzie cię zawstydzał, Somi... Ale chyba nie będę potrafił patrzeć już tylko w twoje oczy - przyznał z uśmiechem, łapiąc jedną z moich rąk. Pozwoliłam mu na wyprostowanie moich palców, na których zaczął składać subtelne pocałunki, przechodząc powoli z dłoni aż po samo ramię. Tam jego usta zmieniły trasę, przechodząc na obojczyk, skąd przeskoczył na brzuch. Spięłam się przez to, bo jego twarz była trochę za blisko... dołu, jednak to łaskoczące uczucie przyjemnie rozpraszało.
- Pięknie pachniesz, kochanie... - powiedział, przechodząc z pieszczotami na moją kość biodrową. - I masz wspaniałą talię... Mmmm - skomplementował, podnosząc się, by móc na mnie spojrzeć z uśmiechem. - Najwspanialszą, idealną.
Po tym wyznaniu w końcu był w stanie spojrzeć mi w oczy, przygryzając przy tym swoją wargę. Przymknęłam oczy zmieszana, ale musiałam przyznać sama przed sobą, że każdy ten pocałunek nie napawał mnie tylko strachem, ale przede wszystkim sprawiał dużo radości i ekscytacji.
- Też chciałabym zobaczyć cię oppa... Całego - powiedziałam, otwierając oczy i podnosząc się powoli, by drżącymi dłońmi sięgnąć do paska jego szlafroka. Ledwo dałam radę go rozplątać, a po tym położyłam dłonie na jego ramiona, jednym ruchem wsuwając z niego materiał i odsłaniając ciało, które wiele razy widziałam na scenie, jednak teraz czułam, że jest ono tylko dla mnie. Bardzo niepewnie przeniosłam wzrok z jego twarzy na tors, który w końcu po tylu latach mogłam dotknąć bez zbędnych przeszkadzających nakryć. Jednak na tym moje dłonie nie poprzestały, zsuwając się niżej, by móc zbadać również ten słynny abs.
- Lubię to, kochanie. Lubię twój dotyk - powiedział z uśmiechem, przywołując mój wzrok na jego twarz. Położył swoją dłoń na mojej i delikatnie przejechał znowu po tych mięśniach. - Możesz mnie dotykać w tych rejonach kiedy tylko chcesz. Pracuję nad swoim ciałem nie tylko dla fanów, a także dla ciebie - wyznał, pochylając się do krótkiego pocałunku. Odwzajemniłam go, jednocześnie łapiąc jego ręce i położyłam je na swoich bokach.
- A ja lubię, gdy mnie tutaj dotykasz. Czuję się wtedy cała twoja... - szepnęłam rumieniąc się ponownie, ale nie odmówiłam sobie przyjemności powrotu dłoni na jego brzuch. Palcem drugiej niepewnie wskazałam na moją szyję. - A pocałunki tutaj... były bardzo przyjemne...
Dwa razy nie musiałam powtarzać, bo jego usta zaraz znalazły się na owym fragmencie skóry, zostawiając na nim mokre pocałunki, które wywoływały głębokie westchnienia przyjemności.
- Cała moja... - szepnął, schodząc ustami niżej, a gdy przesunął wargami po jednej z moich piersi aż pisnęłam zaskoczona, co jednak go nie powstrzymało przed dalszym działaniem.
- Oppa... - jęknęłam, wplatając mu palce we włosy, wręcz przytulając się do jego głowy. Złożyłam pocałunek w na włosach, a on ani myślał się zatrzymywać w sprawianiu mi tak wielkich rozkoszy. Jakby takich doznań było mało, jego ręka zawędrowała z biodra między moje nogi, gdzie dotknął fragmentu, przez który aż się uniosłam, jęcząc z przyjemności. Zawstydzona tym dźwiękiem szybko zasłoniłam dłonią usta, wtulając się w niego mocno.
Jeongguk, co ty robisz, że mi tak dobrze...
- Jeonggukie oppa... Proszę... Nie... Nie przestawaj - szepnęłam błagalnie, pragnąc więcej tego uczucia.
- Tak jest dobrze, kochanie? Pokaż mi gdzie jest najprzyjemniej - powiedział, zaprzestając pieszczot piersi, a jednocześnie zwolnił też poruszanie palcami.
Jednak takie słowa nie chciały mi przejść przez gardło. Za bardzo się ich wstydziłam, dlatego pokręciłam przecząco głową, błagając w myślach, by nie zmuszał mnie do powiedzenia tego głośno. Niestety konsekwencją było przeniesienie się z dotykiem na moje udo, przez co straciłam możliwość odczuwania tych cudownych doznań.
- Nie chcesz, myszko? To muszę... użyć innej metody - zakomunikował, odsuwając mnie z uśmiechem. Nie miałam pojęcia, co kombinuje, dopóki nie wylądowałam znów na plecach, a on złożył kilka pocałunków na moim ciele, po czym zsunął się tak, by wylądować twarzą... między moimi nogami. Trzymał mocno moje uda, bym ani myślała o próbie zasłonięcia się, a gdy w miejscu, w którym wcześniej były palce wylądowały jego wargi i język, natychmiast zasłoniłam usta, by stłumić długi i głośny jęk. Zamknęłam oczy, próbując jakoś poradzić sobie z chaosem w moim ciele, jednak całe zawstydzenie, niepewność i strach zasłoniło pożądanie i przyjemność. Nie trwało to bardzo długo, ale wystarczyło, by namieszać mi w głowie. Oppa sięgnął po moje dłonie i ujął w swoje.
- Nie wstydź się, myszko - powiedział, całując wewnętrzną stronę uda, na których już pozostał. Nigdy nie podejrzewałam, że pocałunki w tym miejscu mogą być tak niezwykłe. Jeongguk chyba też miał z tego dużo radości, po mruczał z zadowoleniem co jakiś czas, dokładnie badając każdy centymetr moich kończyn.
- Mówiłem, że je uwielbiam, Somi. Są takie seksowne... i już prawie od pięciu lat doprowadzają mnie do szału... - wyznał, zaczynając przygryzać łydkę delikatnie.
- Moje nogi tak ci się podobają oppa? - zapytałam, podnosząc się na łokciach, by móc usiąść i lepiej go widzieć. Nie mogłam się powstrzymać przed przeczesaniem mu włosów, które zawsze były miękkie w dotyku.
- Jakbyś nie wiedziała - mruknął i usiadł już normalnie naprzeciwko mnie, sprawiając, że oboje mogliśmy cieszyć oczy wzajemnym widokiem. - Nie powinnaś tego wykorzystywać, Somi. Bo od dzisiaj nie będę już potrafił odrzucać myśli o twoim ciele...
Poprawiłam swoją postawę złączając nogi i chłonęłam widok, ciesząc się tym pięknym ciałem. No, patrzyłam tylko od pasa w górę, bo zejście poniżej jednak trochę mnie onieśmielało. A przynajmniej omijałam rejony jego krocza, bo moją uwagę przykuły tatuaże, które miał na nogach. Odsłaniał je naprawdę rzadko, Goldens w ogóle o nich nie wiedziały. Ja też nie zwróciłam wcześniej uwagi, bo zabroniłam mu paradować przy mnie w samych bokserkach. Teraz mogłam przyjrzeć się każdemu na jego ciele uważnie. Przejechałam dłonią po literach na jego nodze.
- Co one wszystkie znaczą oppa? Różne legendy krążą o twoich tatuażach. A te pierwszy raz widzę.
Chłopak patrzył na nie przez chwilę w milczeniu, ale zaraz uniósł dłoń, wskazując palcem na malunek pod swoim sercem.
- Ten chyba pozwolono mi przedstawić i wyjaśnić w Ameryce, jednak nigdy nie dodałem do tego własnych myśli. Ptak otoczony cytatami z "Follow me". To pierwsza piosenka, którą napisałem na swój debiutancki album. Spełniałem marzenia, czułem się wolny... chciałem uwiecznić ten okres, wiedząc, że nigdy do niego nie powrócę. - Jego palec przejechał na ramię, gdzie widniał mikrofon otoczony pięciolinią z nutami. - Artysta Jeongguk. Duży, aby wkurzać KBS - zaśmiał się pod nosem, przechodząc do chińskiego napisu od żeber do brzucha. - ,,Pracuj ciężko", takie małe przypomnienie... pracuj nad chińskim, Jeongguk. - Kolejnym na ścieżce był cytat z jednej z piosenek, które dla mnie zadedykował, uwieczniony na biodrze. - Wyjaśniać? Chyba nie muszę - powiedział tylko, puszczając mi oczko. - Miłość, zdrowie, honor - dodał, pokazując na trzy linie na ramieniu, ciągnące się wokół ręki.
Przez chwilę patrzył na swoje dzieła na nogach uśmiechając się do nich smutno.
- Te już chyba... powinienem usunąć...
- Dlaczego? - Wiedziałam, że nie tatuował sobie byle czego, więc te malunki na pewno nie były przypadkowe. Zbliżyłam się do niego, przytulając do boku Jeongguk'a i oparłam mu głowę na ramieniu licząc na to, że wyjaśni mi swoje słowa. Objął mnie jedną ręką, pokazując na litery.
- Jisoo, Minhyuk, Jeongguk, Jimin... Oraz te piramidy... reprezentują moją rodzinę - powiedział cicho, przenosząc spojrzenie na sufit. - Nie wygrałeś daesang, Jeongguk, nie rycz... - szepnął.
Natychmiast przybliżyłam się, składając pocałunek na jego policzku, a drugi pogładziłam, by uspokoić ukochanego.
- Może w czasie następnego wolnego odwiedzimy nasze rodziny? Wiem, że są dla ciebie ważni, powinieneś poświęcić im trochę więcej uwagi - szepnęłam ponawiając całus w to samo miejsce, a następnie w skroń, czoło, nos i w końcu delikatnie w usta.
Nie rozmawialiśmy za dużo o naszych rodzinach. W pewnym sensie staraliśmy się być oboje od nich niezależni przez zwyczajny brak czasu spowodowany ciągłą pracą. Jednak teraz zrozumiałam, jak najbliżsi są dla mojego chłopaka ważni i absolutnie nie było w tym nic złego. Wręcz pochwalałam go za taką postawę. Szkoda tylko, że jego rodzina musiała się rozpaść...
Jeongguk spojrzał w końcu na mnie z delikatnym uśmiechem, przenosząc mnie znów do pozycji leżącej, by móc zawisnąć nade mną.
- Powinienem dodać tam ,,S"? Jeszcze nigdy tego nie rozważałem, ale raczej nie pokocham już tak bardzo żadnej kobiety - powiedział, całując mój policzek, szybko znikając na mojej szyi, którą znów zaczął dopieszczać. - Liczysz się tylko ty, kochanie.
Zaśmiałam się krótko i cicho na jego słowa.
- Może pomyśl o tym tatuażu za dziesięć lat, gdy będziesz miał pewność. Ale ja już nie chcę nikogo innego oppa. Kocham cię, nawet jeśli czasem się kłócimy - stwierdziłam, zaraz jednak skupiając się na pieszczocie. Sama siebie zaskoczyłam, gdy spomiędzy moich warg wyrwało się mruczenie. - Oppa, czy możemy... możemy się zamienić? - zapytałam cicho. - Proszę, pokaż mi, jak sprawić ci przyjemność.
- Mnie? - zapytał zdziwiony podnosząc głowę, na co odpowiedziałam kiwnięciem.
- Proszę.
- Uśmiechnij się, Somi - powiedział od razu, co przyspieszyło znowu moje serce. Jeon naprawdę potrafił być słodki i kochany.
- Mówię poważnie oppa. Proszę powiedz... - poprosiłam, kładąc dłonie na jego ramionach, które zaczęłam delikatnie masować kciukami.
- Psujesz mi dobry flirt, kochanie - zaśmiał się. - Chętnie... zobaczyłbym cię na górze - szepnął mi do ucha, przez co się zaczerwieniłam, choć nie do końca rozumiałam, o czym mówi. - Na pewno byłoby to dla mnie przyjemne... jednak na razie... chciałbym skupić się na tobie, myszko.
Chyba moje jedyne źródło informacji postanowiło zaszyć sobie usta, więc przygryzłam na moment wargę próbując sobie przypomnieć cokolwiek, co mogłoby mi podpowiedzieć odpowiednie zachowania. Wtedy umysł podsunął mi obraz, który zawsze pojawiał się w najmniej odpowiednim momencie - sytuacja z początków naszego związku, gdy przyłapałam ukochanego na zabawie. Bingo.
- Oppa, zamknij na chwilę oczy - poprosiłam szybko, a gdy spełnił moją prośbę drugi raz tej nocy wzięłam głęboki wdech i zebrałam całą odwagę, by położyć rękę na jego torsie, powoli sunąc nią w dół przez brzuch i po chwili wahania ujęłam w dłoń jego męskość. - Robiłeś tak na randkach z Panią Rąsią, więc to musi być przyjemne - powiedziałam cicho zawstydzona, zaczynając poruszać ręką w górę i dół, nie do końca wiedząc, czy aby na pewno mam rację.
Chyba jednak miałam szczęście i dobrą pamięć, bo Jeogguk westchnął z zadowoleniem.
- Jednak dużo wtedy widziałaś, prawda? Ile tam stałaś? Pięć sekund? Wystarczyło... I tak, tak jest przyjemnie, szczególnie kiedy ty to robisz. - Posłał mi uśmiech, widocznie ucieszony tym dotykiem, a ja zachęcona sukcesem kontynuowałam moje działania.
- Przypominam ci oppa, że to było cztery lata temu. I ten obraz za żadne skarby nie chce zniknąć z mojej głowy. - Przybliżyłam się i pocałowałam go szczęśliwa, że też jestem w stanie go zadowolić. - I TO w sumie na tym polega? Podoba mi się.
Mina mojego ukochanego mimo dostarczanej przyjemności trochę się zmieniła, co natychmiast wyłapałam. Wyglądał na trochę zmieszanego moimi słowami.
- Jesteś... naprawdę niewinna, Somi. Myślałem, że Chaeyoung coś ci opowiadała, albo chociaż rodzice, koleżanki... szkoła? Nie, szkoła nie... - powiedział niepewnie, zabierając moją rękę ze swojej męskości, która zdążyła... urosnąć i stwardnieć.
Chłopak pochylił się poza łóżko i wziął z szafki portfel, z którego wyjął małe kwadratowe opakowanie. No tak! Zabezpieczenie! O tym akurat wiedziałam, że musi być, ale zapomniałam!
- Nie mam torby, Somi - powiedział cicho, przenosząc się na klęczki. - A tam miałem wszystko, aby było... przyjemniej i bezpieczniej - przyznał wzdychając, po czym zabrał się za otwarcie opakowania. - Możesz zamknąć oczy, żeby się nie wstydzić.
- Unnie mówiła coś o pszczółkach... Mama zawsze omijała ten temat, a tata... Tata powiedział, że jeśli jakiś chłopak, a zwłaszcza ty spróbuje mnie rozebrać, to straci zęby - wyjaśniłam mu brak mojej wiedzy, przyglądając się jego poczynaniom.
Oczywiście, że mnie to zawstydzało, ale założenie prezerwatywy na pewno nie było aż tak zawstydzające, jak to, co do tej pory robiliśmy. Jeonggukie po prostu nie chciał na razie obarczać nas dzieckiem, przez które nasze kariery mogłyby się załamać, co w pełni rozumiałam i akceptowałam wiedząc, że kiedyś i na to przyjdzie czas.
- Dam radę, chcę wiedzieć, co będziesz robił.
- Nie rozebrałem cię, tak jakby... już byłaś naga, kochanie... Ufff, moje zęby są ocalone - wywnioskował rozbawiony, skupiając na gumowym zabezpieczeniu, które gdy wylądowało na odpowiednim miejscu, przypominało mi taki podłużny balonik do robienia zwierzątek, ale tą myślą się z nim nie podzieliłam. - To jest pszczółka, Somi - wyjaśnił, pokazując na swoją męskość. - A tutaj... jest ul - dodał, dotykając mnie między nogami, pesząc przy tym trochę. Na chwilę się zawahał i sięgnął poza łóżko, biorąc jeden ze szlafroków, który podłożył mi pod pupę. Ufałam mu, dlatego z niczym nie dyskutowałam, pozwalając mu na rozsunięcie moich nóg.
- Na początku może troszkę boleć, kochanie. To twój pierwszy raz, one zazwyczaj nie są zbyt przyjemne... zazwyczaj, lecz nie zawsze - powiedział pocieszająco, jedną ręką opierając się o łóżko, a drugą nakierowywał swoją ,,pszczołę" na ,,ul". Aż się zapowietrzyłam i zacisnęłam mocno pięści na pościeli. To tak strasznie bolało!
- Stop, proszę! - krzyknęłam, oddychając głęboko, by się uspokoić, a on natychmiast zaprzestał dalszych ruchów. - Proszę oppa, jeszcze wolniej... - szepnęłam, a w moich oczach pojawiły się łzy, ale starałam się kontrolować, co dzieje się u dołu mojego ciała.
- Spokojnie, kochanie - poprosił, pochylając się, by pocałować mój brzuch. - Zaraz będzie lepiej...
Jego usta kilkakrotnie spotkały się z moimi, ale jednocześnie męskość ukochanego wchodziła we mnie coraz głębiej w ślimaczym tempie. Moje pięści maltretowały prześcieradło, ale kompletnie to ignorowałam, próbując się tylko jeszcze bardziej nie rozpłakać.
Naprawdę ten ból ma być wyrazem miłości? Nie podoba mi się to!
- Somi? Kochanie? - zapytał cicho, wycierając moje policzki, gdy zatrzymał się ze swoim działaniem, przyglądając mi się zmartwiony. - Chodź do mnie - poprosił, przyciągając mnie do siebie tak, aby ukryć twarz w zagłębieniu mojej szyi. Zaczął składać tam liczne pocałunki, ale jego ciało zaczęło się powoli poruszać, przez co uczepiłam się go kurczowo. Póki co modliłam się tylko, by ten ból już minął.
Jeongguk dał nam chwilę czasu na takie powolne ruchy, ale za każdym razem czułam, jak przesuwa się trochę głębiej. Jednak w tym samym momencie zrobił dwie niespodziewane dla mnie rzeczy, które pozwoliły mi na przeniesienie myśli na inny tor. Mianowicie zaczął pieścić ustami moje piersi, a dłonią znów wylądował między nogami, dotykając tego wyjątkowego punktu, o którym wcześniej nawet nie wiedziałam. I tak początkowy ból zaczął przeradzać się w rozkosz, której pragnęłam coraz więcej. I nie byłam w tym raczej odosobniona, gdyż do moich uszu dolatywały ciche pomruki oppy. Sama zresztą nie hamowałam już jęków i odgłosów, którymi wyrażałam euforię jaką czułam. Uciszyły mnie dopiero jego usta, które zafundowały mi kolejny pocałunek z językiem, jednak nie mogłam się na nim zbytnio skupić, wplatając jedynie palce w jego włosy i szarpałam za nie lekko przez kolejne uniesienia. - Moja śliczna Somi. Moja piękna... najpiękniejsza - szeptał w przerwach między pocałunkami.
- Kocham pana, panie Jeon. - Ledwo dałam radę mu odpowiedzieć, ciągle rozpraszana za dużą ilością bodźców.
- Ja ciebie też, pani Jeon - zaśmiał się, wracając do mojej szyi.
Ale tego wszystkiego było już chyba za dużo, bo nagle poczułam coś nie do opisania. Moje ciało wygięło się w łuk, gdy fala porównywalna do ognia przeszła przez cały organizm od podbrzusza po opuszki palców. Ponowne wyznanie miłości ledwo do mnie dotarło, jedynie wiedziałam, że Jeongguk przestał się poruszać i trwaliśmy tak w bezruchu kilkadziesiąt sekund, uspokajając swoje oddechy. Dopiero po tym czasie powoli cofnął się wychodząc ze mnie, jednak nie pozwolił opuścić swoich ramion, przytulając mocno.
- Moja myszka... - szepnął, ale zaraz wyprostował się, sięgając dłonią na plecy. Aż otworzyłam szeroko oczy zdumiona widokiem krwi. - Noony mnie zabiją...
Skąd ona się tam wzięła?
Jednak jedno spojrzenie na moje palce wystarczyło, bym zawstydzona zorientowała się, że to moja wina. Dlatego kompletnie ignorując to, że jestem naga, wstałam z łóżka i w miarę możliwości ruszyłam do łazienki, skąd przyniosłam namoczony ręcznik, zabierając się za wytarcie mu tego.
- Przepraszam oppa, ja nie chciałam, naprawdę - powiedziałam szczerze skruszona moim zachowaniem.
- Somi... to nic takiego - powiedział, przekręcając się i zabrał mi mokry materiał, odkładając go na szafkę. - Chodź tu do mnie, nie uciekaj nigdzie, zwłaszcza teraz.
Ukochany przyciągnął mnie do siebie, zrzucając nogą szlafroki na podłogę, po czym zostawił mnie na moment, by pozbyć się gumki, która wylądowała w koszu. Zaraz po tym wrócił do łóżka biorąc mnie w ramiona. Ukryłam twarz w zagłębieniu jego szyi, chętnie wsuwając stopy między jego łydki. Teraz było idealnie.
- Jesteś wspaniała, myszko. Pamiętaj, że to ja mam się tobą opiekować. Z moimi ranami dam sobie radę - powiedział całując moje czoło i sięgnął po koc, którym nas okrył.
- Chcę, byś na mnie polegał oppa. Zrozum to w końcu - poprosiłam, naprawdę tego pragnąc. - To trochę bolało oppa. Ale potem było cudownie - podzieliłam się z nim moimi odczuciami, chcąc by wiedział, że było mi z nim dobrze. - Kocham cię oppa, bardzo mocno - dodałam, całując go w losowe miejsce na torsie i przymknęłam oczy zmęczona. Jednak TO jest bardzo męczące, tak jak mówiła Chaeyoung.
- Następnym razem już nie będzie boleć, obiecuję - zapewnił, całując jeszcze moje czoło. - Też cię kocham, śliczna Somi. Dobranoc.
- Dobranoc oppa.
Oj tak, ten wyjazd na pewno zaliczy się do jednego z najlepszych.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top