Serio, kim ty jesteś.

-Kim jesteś? I skąd masz pozwolenie na miecz? - zastanowiłam się chwile nad moimi słowami i wcale nie powiedziałam tego tak pewnie, jak sobie to wcześniej przemyślałam.
- Powiedzmy że nie musisz tego wiedzieć.- odparł spokojnie a jego głos był po prostu nieziemski. Gdyby nie zabił wcześniej pięciu gości pewnie bym się z nim umówiła. On wtedy nagle się uśmiechnął.Co bylo dziwne. Chyba że chichot nie zalicza się do śmiania.
- Dlaczego zabiłeś tych ludzi. - spytałam a on chyba się nad czymś zastanawiał. I zaczął do mnie podchodzić bliżej, na co ja na czworakach zaczęłam bardziej wychodzić na ulicę. Byle dalej od mordercy.
- Nie zabiłem żadnego człowieka. To coś , to nie byli ludzie. - odparł spokojnie. I wtedy światło słoneczne rozświetliło okolicę , lekko więc przymrużyłam powieki. A kiedy je całkowicie otworzylam, prócz lokowatego chłopaka o niezwykłym kolorze oczu nic nie było. Gdzie się podziali ci ludzie ? O ile byli to ludzie. Czyżby moja podświadomość wariowała.
- No chyba nie wampiry. A ty to pewnie Blade nocny łowca. Który o poranku zmienia się w anioła co ? - mówiąc to zaczęłam się śmiać z mojej głupoty a on tylko opuścił głowę i powiedział.
- Tylko trochę się pomyliłaś. - a mi szczęka opadła. Serio idiota na prochach, jak nic. - A ty również nie jesteś człowiekiem jeśli to widziałaś. - dodał podchodząc bliżej.
- Tak jestem elfem i mam w ogródku różowego jednorożca. - mówiąc to próbowałam wstać, co po kilku próbach się udało. Widziałam jak mierzy mnie wzrokiem. - Więc staneliśmy na tym że jesteś Blade i zabiłeś te stworki. Tak ? - matko co ja gadam jestem aż tak pijana. Zaraz pewnie zobacze jeszcze tęcze.
- Nie jestem Blade. Ale moje imię sobie odpuśćmy na razie. Więc powiadasz że jesteś elfem tak ?- spytał dość poważnie.
- Nie geniuszu. Jestem schlana w cztery dupy i nie wiem nawet co robię. A najgorsze jest to że mam przywidzenia. I pewnie za jakąś godzinę, gdy pójdę spać i po czasie się obudzę będę pamiętać tylko to że się upiłam u mojej przyjaciółki. - odparłam idąc w stronę domu.
- To nie są przywidzenia. - odparł nieznajomy. - A ty nie jesteś czlowiekiem i musze wiedzieć kim. Rozumiesz ! - wtedy krzyknął.
- Wydzierać sie nie musisz. Mam kaca, co nie? - i szłam dalej. Odwróciłam sie tylko by dodać. - I powodzenia z tym kim jestem. Pffff. Świr. - ostatnie słowo mruknęłam.
- Stój! - krzyknął ponownie i do mnie podbiegł. Niech on nie wrzeszczy, bo mu przyjebie w tą śliczną buźkę.
-----------

Drugi rozdział mojego pierwszego opowiadania. Wiem rozdziały na razie są kiepskie. Ale dopiero zaczynam..
Za błędy przepraszam ..

Ps. Jeśli to czytasz zostaw po sobie komentarz. :)
-

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top