Rozdział 22
Przez ostatni czas Secret starała się nie wybrudzić po swojej ostatniej kąpieli, tak samo jak postanowiła nie robić swojej dżokejce żadnych psikusów, aby ta myślała, że grzeczna, bezproblemowa American Secret wróciła. Niestety, była to cisza przed burzą.
Osiodłana siwka, z jeźdźcem na grzbiecie, weszła ochoczo do startboksu.
-Jedna mila, czyli osiem furlongów, wstrzymuj ją do drugiego zakrętu, wypuść ją dopiero na ostatniej prostej.- oznajmił trener za którym, na trybunach, stało wielu dziennikarzy.
Rachel wplotła dłonie w grzywę swojej podopiecznej. Jeszcze nie wiedziała co ją czeka.
Drzwiczki otworzyły, a siwka wyskoczyła robiąc potężnego susa. Jednak po chwili klacz bryknęła, wyrzucając tylne nogi tak wysoko w powietrze, że jej ogon dotykał głowy Rachel.
Dżokejka ledwo utrzymała się w siodle. Siwa czując, że nie udało jej się zrzucić dziewczyny ponownie bryknęła... i ponownie... i jeszcze kilka razy...
-UTRZYMAJ SIĘ W SIODLE!- krzyczał trener, po czym przepraszająco, a zarazem głupkowato uśmiechnął się do dziennikarzy, którzy przyszli obejrzeć trening wyścigowy, a nie reiningowy.
Córka Lady's Secret wierzgnęła i wystrzeliła do przodu galopem. W najmniej spodziewanym momencie obróciła się na zadzie, a zdezorientowana Rachel pociągnęła klacz nieprzyjemnie za prawą wodzę, ale ta zignorowała to i pogalopowała do przodu.
Nagle siwka zrobiła coś podobnego do sliding stop. Pochyliła mocno zad, wyciągnęła szyję i prześlizgnęła się kilka metrów na tylnych nogach, by ostatecznie się zatrzymać.
Przypomniało jej się jak kasztanowaty wałach rasy American Quarter Horse, który był koniem do treningów, opowiadał jej o różnych figurach w reiningu. Postanowiła kilka z nich teraz wykorzystać, by urozmaicić trening.
Wykonała cztery spiny na prawą nogę, czyli cztery szybkie obroty. Później wykonała kolejne cztery na lewą nogę, nie odrywając jej od podłoża.
Klacz obróciła się w kierunku maszyny startowej, po czym cofnęła się o kilka metrów. Secret powoli obróciła się w przeciwnym kierunku. Zdziwiona Rachel przyłożyła łydki, a wnuczka Secretariat'a wystrzeliła cwałem. W połowie prostej zrobiła lotną zmianę nogi, by cwałować na prawą.
Pod koniec prostej, dżokejka miała nadzieję, że klacz się uspokoiła, więc klepnęła ją batem, na co ta gwałtownie zrobiła kolejnego, lepsze od poprzedniego, sliding stop.
Zmęczona siwka obróciła się i ruszyła stępem. Szyję miała mokrą od potu, płuca wypełnił gorąc. Nie mogła uwierzyć, że dziewczyna wszystko to wysiedziała.
Blondynka pochyliła się i szepnęła do swojej podopiecznej:
-Co to miało być!? Ja ci wczoraj przyniosłam takie dobre smaczki dla koni, które kupiłam specjalnie dla ciebie, a ty co? Tak mi dziękujesz?
Secret bez dłuższego zastanowienia potężnie bryknęła, a dżokejka po kilku sekundach leżała na piasku.
Zadowolona z siebie siwka poderwała się do galopu. Przeskoczyła barierkę znajdującą się niedaleko startboksów i spokojnym kłusem pobiegła w kierunku zabudowań stadniny.
A tak po za tym to te ciasteczka nie były za dobre. Wyplułam je na słomę, gdy się nie patrzyłaś.
***
434 słowa.
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top