Rozdział 1
American Secret z ogromną prędkością minęła celownik. Pewnie by ją to cieszyło. Pewnie byłaby z siebie dumna. Gdyby nie to co stało się dokładnie rok temu. Gdy Michael Morgan, czyli właściciel stadniny w której mieszkała Secret, kupił pewną karą klacz o imieniu Black Shadow. Niedługo potem siwka straciła przyjaciółki, bo zaprzyjaźniły się z Shadow. Córka Californi Chrome rządziła się, była wredna- w szczególności do Secret-, ukradła siwce przyjaciółki, a na dodatek wychwalała pod niebiosa swoje świetne pochodzenie. Mimo iż kariera jej matki była mocno średnia.
Siwa przeszła do galopu, po paru foulee do kłusa, którym podjechała do trenera.
-Jak jej poszło?- zapytała dżokejka klaczy- Rachel, zwalniając siwkę do stępa.
-01.11.00. na sześć furlongów. Bardzo dobry czas.- powiedział starszy mężczyzna zapisując coś w notesie.- Jest już gotowa na debiut.
-Gdzie zadebiutuje?
-Maiden na torze Del Mar pod koniec lipca. Zgadzasz się?- trener uniósł pytająco brew zwracając się do właściciela, Michaela Morgana.
Siwka obojętnie parsknęła grzebiąc kopytem w ziemi.
-Zgoda.- odpowiedział. Trener ponownie zapisał coś w notesie.- Rozstępuj ją.- zwrócił się do Rachel.
Blondynka zawróciła klacz w przeciwnym kierunku na co ta wypuściła ciężko powietrze z płuc, idąc po piasku leniwym stępem. Umiała biegać i to całkiem dobrze. Miała talent, a rozwijanie dużych prędkości przychodziło jej z łatwością. Owszem, dużo koni ją lubiło oraz miała koleżanki wśród trzyletnich jak i również młodszych klaczy, ale to nie to samo. Tęskniła za przyjaźnią z Balancing Belle, Dayenne, Rosie Sunshine. Gdyby tylko nie ta cała Black Shadow. Na samo wspomnienie klacz zatrzymała się, położyła uszy po sobie i tupnęła nogą.
-Ho! Spokojnie, nie denerwuj się.- zielonooka pogłaskała siwkę po szyi na co ta wywróciła oczyma, ale grzecznie ruszyła dalej stępem.
Niby rozmawiała czasami z dawnymi przyjaciółkami, ale gdy tylko Shadow to zobaczyła podbiegała do nich mówiąc z przejęciem Dziewczyny, muszę wam coś powiedzieć. I zabierała klacze- oprócz Secret oczywiście- na drugi koniec pastwiska.
Niedługo będzie je tak zabierać tylko po to, aby powiedzieć im, że zjadła trochę trawy, pomyślała Secret.
Po parunastu minutach stępach podczas, których dwulatka próbowała się uspokoić i rozluźnić, dżokejka zeskoczyła z siodła, złapała za wodzę i poprowadziła siwkę w kierunku stajni. W tym samym czasie na tor wyszła Black Shadow.
***
Gdy siwka znalazła się w stajni, dżokejka od razu wprowadziła ją do właściwego boksu. Stajnia w której aktualnie mieszkała była mała, w kształcie kwadratu i mieściła zaledwie dziesięć boksów i siodlarnię. Rachel rozsiodłała klacz, odniosła jej sprzęt i zamknęła ją w boksie z siatką siana.
Oprócz niej w stajni nie było nikogo, bo reszta była na pastwisku, po kolei z niego wracając, uprzednio odbywając jeszcze jeden, regularny trening.
Siwka zabrała się za opróżnianie siatki z jej zawartości, czekając na pozostałych lokatorów.
***
428 słów.
I jest kolejna nudna książka mojego autorstwa. Ale! Wreszcie nauczyłam się pisać krótkie rozdziały- brawo ja! Tak po za tym jeżeli to czytasz to zostaw coś po sobie w komentarzu. Bardzo lubię dostawać powiadomienia.
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top