Rozdział 5

Ostatni tydzień przed wyścigiem minął jak z bicza strzelił. Shadow powróciła do treningów jak i również na pastwisko, a co za tym idzie- Dayenne, Rosie i Belle znów z nią chodziły, a siwka przesiadywała sama w zagajniku.

Secret już od paru godzin była w stajni na torze Del Mar. Westchnęła na samo wspomnienie przyjaciółek. Jednak po chwili położyła uszy po sobie i ze złością kopnęła nogą w drzwiczki boksu. Zachowanie jej przyjaciółek już znacząco zaczęło ją wkurzać. Czemu one tak bardzo słuchają się Shadow? Czemu, gdy jej z nimi nie to rozmawiają z Secret, a jak jest to nie?

-Hej! Nie kop tak w te drzwiczki, bo sobie nogę rozwalisz!- parsknęła do niej klacz z boksu bok.

Od samego rana w stajni panował gwar i zamieszanie. Secret miała tyle szczęścia, że stajnia była duża, a Black Shadow miała boks daleko w głębi budynku, a córka American Pharoah- na początku. Zastrzygła uszami i obróciła łeb w kierunku sąsiadki po prawej stronie. Była to wysoka skarogniada klacz.

-Jestem Princess Botanica. Przypominasz mi moją przyjaciółkę ze źrebięcych lat. Ach, nie widziałam jej od ponad półtorej roku. Czemu tak kopiesz w te drzwiczki?

-Princess Botanica?- w głowie Secret zapaliła się czerwona lampka- Nie jesteś może po Seeking The Gold i Princess Vanilli?

-Skąd wiedziałaś? Spojrzałaś na tabliczkę? Przecież jest na niej tylko moje imię.- wyciągnęła szyję przed boks i spojrzała na tabliczkę.

-Boti!- zarżała siwka strzygąc uszami- Przecież to ja! American Secret! Po American Pharoah i Lady's Secret.

-Secret?- oczy skarogniadej przeszkliły łzy wzruszenia.- Secret to ty!

Klacze podeszły jak najbliżej się dało dzielącej je ścianki, po czym przytuliły się szyjami. Trwały tak przez chwilę, aż zrobiły, każda, po dwa kroki do tyłu.

-Botanica! Tak za tobą tęskniłam! Opowiadaj! Co u ciebie? Jak w twojej stajni... Green Meadow Stud, co nie?

-A, nawet dobrze. Jest dużo miłych klaczy i ogierów. Ale i tak tęsknię za Royal Stable. A tam? Co słychać?

Secret położyła na chwilę uszy po sobie.

-Pół roku po tym jak cię sprzedali, Morgan kupił taką jedną idiotkę, po California Chrome i Black Wing z karierą 20 : 4-6-0. Black Shadow. Rosie Sunshine, Dayenne, Balancing Belle bardzo się z nią przyjaźnią, wszędzie z nią chodzą i wtedy ze mną praktycznie nie rozmawiają, a gdy Shadow nie ma- rozmawiają ze mną.- westchnęła, po czym dodała szeptem.- Ale przynajmniej nie powiedziały jej o zagajniku.

-Naprawdę?!- Botanica wytrzeszczyła zszokowana oczy.- Ale dlaczego tak jej się słuchają, czemu z tobą nie rozmawiają, gdy ona jest?!

-Sama nie wiem...- przyznała siwka opuszczając łeb.

Wtem do stajni weszła Rachel oraz jakaś nieznana Secret kobieta, mniej więcej w takim samym wieku co jej dżokejka, o brązowych oczach i tego samego koloru prostych włosach sięgających do ramion.

Śmiały się i rozmawiały o czymś. Podeszły do właściwych boksów- ciemnowłosa do boksu Princess Botanici- i odblokowały zasuwy.

-Cześć kochana. Jak się czujesz? Nie możesz się doczekać wyścigu?- mówiła blondynka przytulając się do szyi klaczy i głaszcząc ją po pysku. Oderwała się od siwki, by wyjść przed boks do paki znajdującej się przed nim. Wróciła do Secret i zaczęła energicznie czyścić klacz, a jej długa kitka poruszała się wraz z ruchami dziewczyny.

Po pozbawieniu siwki zaklejek oraz kurzu wzięła kopystkę i oczyściła kopyta. Na samym końcu rozczesała grzywę i ogon, aż stały się aksamitne w dotyku.

Chwilę potem przyszedł Morgan i trener niosący brązowe siodło z białym popręgiem, białe ogłowie z brązowymi wodzami miętowych futerkowym nachrapnikiem i tego samego koloru czaprak wyścigowy.

-Gonitwa rozpoczyna się za trzydzieści minut, a jeszcze musisz się przebrać. Idziemy zanieść jeszcze sprzęt Lauren. Jak tutaj wrócimy to Secret ma być już osiodłana.- powiedział trener pokazując Rachel gest "widzę cię", po czym cała trójka parsknęła śmiechem, a chwilę potem ruszyli w głąb stajni.

Blondynka wzięła siodło i czaprak zawieszone na drzwiczkach boksu. Zarzuciła miętowy materiał na grzbiet zwierzęcia, po czym dokładnie go poprawiła. Ułożyła delikatnie siodło i dopięła popręg. Na sam koniec przerzuciła wodze na szyję konia i założyła ogłowie, a klacz bez sprzeciwu chwyciła wędzidło. Dziewczyna dopięła paski i złapała za wodze. Chwilę potem przyszli mężczyźni, przejęli od Rachel klacz, a zielonooka pobiegła przebrać podkoszulek, koszulę i spodenki na dżokejski strój.

***

Kilkanaście minut później, z jeźdźcem na grzbiecie, zestresowana American Secret stępowała po torze.

-Witamy państwa na torze Del Mar! Za chwilę odbędzie się kolejna gonitwa, czyli Maiden na dystansie sześciu furlongów w, której pobiegnie siedem dwuletnich klaczy. Wszystkie z nich dzisiaj debiutują. Poznajmy uczestniczki:

1. Con Amore

2. Princess Botanica

3. Galaxy Girl

4. Bella Dona

5. American Secret

6. Black Shadow

7. California Pride

American Secret stała już w bramce startowej. Każda sekunda ciągnęła się w nieskończoność, a koszmar sprzed tygodnia wrócił do niej z potrojoną siłą. Chciała o nim zapomnieć choć na chwilę, uwolnić się od niego. Uciec od niego.

Rachel ściągnęła wodze, wplotła dłonie w grzywę klaczy, a z głośników ponownie popłynął głos komentatora:

-Jeszcze tylko California Pride. Nie chce wejść, denerwuje się... ale już jest. Tak, wszystkie są... Jeszcze chwila... Bomba w górę... I RUSZYŁY!

***

803 słowa.

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top