26 - Walk the line
Vhope'y :D
3400 ;)
~~~~~~~~
Taehyung:
Cały maj i większość czerwca, wiązały się dla mnie z promocjami filmu, w którym miałem okazję zagrać. Trochę mnie to wszystko stresowało, bo musiałem jakoś pogodzić studia z wywiadami, konferencjami i sesjami zdjęciowymi. Jednak nie dawałem tego po sobie poznać, przyznając się przed Hoseokiem jedynie do zmęczenia, które było w pełni zrozumiałe, skoro zazwyczaj przez siedem godzin siedziałem na uczelni, a następnie od razu udawałem się na miejsce realizowania kolejnej aktywności w grafiku. Miałem już swojego managera, dlatego to on dbał o dostarczanie mnie wszędzie na czas, zapewnianie posiłków, przerw i pilnowanie mojego rozkładu dnia. Na razie i tak byłem freelancerem, woląc skończyć studia, by dopiero po tym oddać się w ręce jakiejś agencji, dlatego stylistów też musiałem zatrudnić na własną rękę. Choć z moim wyglądem, nie mieli za dużo roboty.
Spędzanie tak wielu godzin na promowaniu „String", automatycznie sprawiało, że coraz bardziej zbliżałem się do reszty aktorów, grających główne, bądź drugoplanowe role. Jednak to Park Hyungsik najbardziej podpasował mi z całej ekipy. Zresztą, z wzajemnością, bo nawet kiedy próbowałem w przerwach przejrzeć coś na telefonie, lub po prostu odpocząć, hyung zawsze mnie zaczepiał, chcąc porozmawiać i trochę pożartować. Oczywiście nie mogłem pominąć faktu, że Hyungsik, który grał główną rolę w naszym filmie, był Alfą. A kiedy jakikolwiek Alfa wyrażał zainteresowanie moją osobą, to miło łechtało moje ego.
Niestety studia i promocje, sprawiały że do mojego partnera wracałem niekiedy pod sam wieczór lub późno w nocy, będąc na tyle padnięty, aby jedynie się z nim przywitać i zaraz pójść spać. Hoseok jakoś to znosił. W sumie obaj musieliśmy jakoś to znieść. Ale po prostu wcześniej nie sądziłem, że będę miał kogoś na stałe, dlatego nawet dwa miesiące wyjęte z życia, nie robiły mi żadnej różnicy. Jimin i tak spotykał się ze mną na siłę, więc on tym bardziej by się z tego cieszył.
Moje stylistki oczywiście dbały o ukrywanie naznaczenia przy moim obojczyku, najczęściej decydując się po prostu na bluzkę bez dekoltu. Choć makijaż także był konieczny, aby faktycznie nie było żadnej wpadki. W końcu cała Korea i wszystkie fanki „String" myślały, że jestem wolną Omegą, do której mogą wzdychać, traktując przy tym jak swoją własność. I na szczęście nie miałem z nimi prawie w ogóle styczności, bo inaczej żałowałbym, że zdecydowałem się na taki krok, nie będąc gotowy udawać miłości i wdzięczności tym ludziom. Bo przecież w głównej mierze sam na wszystko zapracowałem, nie musząc udawać takich uczuć.
Po kolejnym przepełnionym aktywnościami dniem, z ulgą przekroczyłem próg naszego domu, jak zwykle marząc tylko o łazience i śnie. Zdążyłem się już pouczyć na jutrzejszy egzamin na studiach, dlatego dopiero rano obiecałem sobie wszystko powtórzyć, aby to bez problemu zaliczyć. Mieliśmy niestety sesję, przez co musiałem uczyć się między kolejnymi godzinami promowania filmu. I na razie jakoś mi to szło, zapewniając całkiem normalne godziny snu.
Dość szybko pokonałem schody, zaraz docierając do sypialni, w której od razu zauważyłem Hoseoka ślęczącego przy biurku nad jakąś pracą. Oczywiście nie mogłem pominąć przywitania się z nim, zanim zniknę w łazience, dlatego kiedy podniósł na mnie spojrzenie, podszedłem do niego, dając mu buziaka w policzek i przez chwilę ciesząc się tym, że go po prostu widzę.
– Hej, hyung. Konam ze zmęczenia – przyznałem, nawet po swoim głosie słysząc osłabienie, które ogarniało już całe moje ciało.
Niestety za bardzo ciągnęło mnie do łazienki, abym przy nim pozostał. Rzuciłem jeszcze tylko swoją torbę na łóżko i zaraz zniknąłem w pomieszczeniu przyłączonym do naszej sypialni.
Długi prysznic, trochę rozluźnił moje spięte mięśnie i oczyścił głowę pełną myśli po całym męczącym dniu. Choć to pielęgnacja twarzy, którą zająłem się dłużej niż oczyszczaniem swojego ciała, sprawiła mi więcej przyjemności, bo oglądanie swojej buźki w lustrze, zawsze poprawiało mi humor.
W końcu, po jakichś dwudziestu minutach, opuściłem łazienkę z maseczką na twarzy, bo po całym dniu noszenia makijażu, jak zwykle potrzebowała nawilżenia.
Przebrałem się już w piżamę, dlatego pod szlafrokiem miałem tylko satynowe spodenki, którymi zaraz wylądowałem na łóżku, przymykając na chwilę oczy i czekając aż hyung zapyta mnie o mój dzień, co zawsze robił.
Jednak upływające minuty i totalna cisza panująca w naszej sypialni, zaczęły mnie trochę niepokoić. Ale nie zakładałem najgorszego, postanawiając o to dopytać zanim wyciągnę pochopne wnioski.
– Masz dużo pracy czy postanowiłeś mnie po prostu ignorować? – zapytałem, mimo wszystko nieco urażony, bo przepraszam bardzo, ale mój Alfa nie może mnie ignorować.
– Mogę skłamać, że mam ogrom pracy i masz mi nie przeszkadzać, ale nawet mi się nie chce tego robić – odparł, podejrzanie spokojnie, co nie pasowało do jego słów.
– Skłamać? Po co chcesz mnie okłamywać? I uniemożliwiać z tobą kontakt? – Byłem nieco zdezorientowany, otwierając oczy i patrząc już w jego stronę, bo nawet nie rozumiałem źródła takich słów.
– Skoro ty kłamiesz, że masz dużo pracy i nie możemy spędzić razem czasu, po czym cała Korea huczy o tym, że debiutujący aktor Kim Taehyung został przyłapany na randce z gwiazdą dram, to równie dobrze ja mogę kłamać, że mam nawał obowiązków – oznajmił, podnosząc w końcu na mnie wzrok, w którym oprócz zdenerwowania, mogłem ujrzeć rozczarowanie. Nawet jeżeli nadal nie miałem pojęcia o czym mówi.
Zmarszczyłem początkowo brwi, starając się rozszyfrować o co mu chodzi. Ale chyba coś mnie po prostu ominęło i sam musiałem pozyskać takie informacje.
– Na randce z gwiazdą dram? O czym ja nie wiem? – zapytałem sam siebie, sięgając do swojej torby, z której wyciągnąłem telefon. I wystarczyło, abym odwiedził Naver, by zaraz się wszystkiego dowiedzieć.
Hyung miał rację co do niektórych nagłówków, ale najwyraźniej tylko do tego. Każdy artykuł z moim i Hyungsika imieniem, zawierał nie tylko zdjęcia, a również wyssane z palca opisy i zarzucenie nam domniemanego związku. W końcu jak wolna i piękna Omega mogła nie ulec urokowi przystojnemu Alfy, siedzącemu w tej branży już od kilku lat. Przynajmniej tak uważał każdy z dziennikarzy, opisujących zdjęcia z naszego wspólnego wyjścia do knajpki, znajdującej się niedaleko miejsca jednej z sesji zdjęciowych.
Hyungsik wycierający kącik moich ust, gdy faktycznie się czymś ubrudziłem i jako dobry przyjaciel postanowił mi z tym pomóc.
Moja głowa na ramieniu Hyungsika, po opowiadaniu sobie żartów na rozluźnienie i chwilowe odcięcie się od tego ciągłego stresu i napiętego grafiku.
Hyungsik trzymający moją dłoń, bo chciał przyjrzeć się ostatniemu prezentowi od mojego partnera, oczywiście w postaci pierścionka.
I żadne to zdjęcie nie miało takiej historii, jaką stworzyły im koreańskie media. A okrzyknięcie nas parą i te głupie opisy, faktycznie mogły negatywnie wpłynąć na mojego ukochanego, który w tym momencie musiał być usunięty całkowicie w cień.
Jak zwykle nie mogłem się powstrzymać, aby nie przeczytać komentarzy pod tymi artykułami, wiedząc że zapewne większość z nich nie będzie zbyt miła. I nie myliłem się, bo od razu zaczęto zarzucać mi rozbijanie związku Hyungsika i jego partnerki, oraz chęć wybicia się na udawanej przyjaźni z najbardziej rozchwytywanym aktorem w Korei.
– Idioci... – Prychnąłem na to wszystko, odrzucając telefon na miejsce obok, aby położyć się z powrotem i spróbować wyjaśnić Hoseokowi tę sytuację. A raczej dopytać jak on to wszystko widzi. – Jesteś zazdrosny o moje piętnastominutowe przerwy pomiędzy wywiadem, konferencją, sesją a moimi zajęciami? Czy może o Hyungsik hyunga, który jest jedynym gentlemanem spośród wszystkich Alf, z którymi współpracuję? – zapytałem, już na samym początku promocji wspominając mu, że tylko Hyungsik nie traktował mnie jak typową Omegę, widząc we mnie kogoś więcej niż obiekt do wyrwania i zaliczenia, lub ciapę, która nie powinna zajmować się aktorstwem, oczywiście ze względu na swój status.
– Jestem rozczarowany zachowaniem mojego partnera – odpowiedział, a dzięki zerknięciu w jego stronę zauważyłem jak krzyżuje ręce na torsie, wpatrując się we mnie nadal z tą samą wkurzoną miną. – Zgodziłem się na to, ba, nawet chcę, abyś mógł się realizować, spełniać swoje marzenia. Względem tego nie miałem żadnych przeciwwskazań. Choć trochę to uderzyło w moją dumę, nie pisnąłem słowa na temat tego, że będziesz ukrywał nasz związek, nie pokazując nikomu śladu po naznaczeniu. Nie zostałem nawet zaproszony na premierę filmu, abym mógł pogratulować mojemu ukochanemu wspaniałego aktorstwa. A co dostaję w zamian? Zdjęcia, na których mój Omega świetnie się bawi z innym Alfą, podczas gdy ja mogę z nim co najwyżej spędzić noc, tuląc do siebie zmęczonego partnera – powiedział wszystko co mu leży na sercu, choć ja wcale tak tego nie widziałem. Owszem, nie został zaproszony na premierę, bo bezpieczniej mi było wręczyć te dwa udostępnione bilety moim rodzicom. Zresztą, producenci na to nalegali, skoro „byłem wolny".
Westchnąłem na te zarzuty, a zmęczenie i te artykuły sprawiły, że z mojego gardła wydobył się warkot.
– Wiesz, że sukces i sława wymagają poświęceń. Czasami nawet tak radykalnych. Czego wymagasz od aktora, którego nikt do tej pory nie znał? I zapewne skreśliłby go na starcie, gdyby przyznał się do posiadania partnera. Fani i fanki są zaborczy, hyung. Czasami nawet bardziej niż same Alfy, dlatego muszę to dobrze rozegrać i nie popełnić żadnego błędu, czego najwyraźniej nie rozumiesz, woląc się obrażać o głupi artykuł, pełen bzdur wymyślonych przez jakiegoś dziennikarza idiotę. – Również nie miałem zamiaru hamować żadnych słów, wiedząc że rozkręcam w ten sposób kłótnię, ale on nawet nie zamierzał normalnie ze mną pogadać, od razu się wkurwiając o taką głupotę.
Hoseok zaraz dołączył z cichym warczeniem, które przez narastające zdenerwowanie, w ogóle na mnie nie działało. Nie przestawaliśmy się przy tym w siebie wpatrywać, podkreślając swoimi spojrzeniami jak bardzo jesteśmy w tej chwili wkurwieni.
– Gdy nadarzy się okazja, by wspinać się wyżej, wskoczysz komuś do łóżka w ramach poświęcenia? Jeśli ten Alfa, czy jakikolwiek inny, powie ci, że załatwi coś dla ciebie, tylko zacznij się z nim spotykać, to też uznasz to za konieczne poświęcenie?! – wykrzyczał, a takie słowa wystarczyły, abym sięgnął po jeden z magazynów leżących na szafce i rzucił nim prosto w Hoseoka, bo w tej chwili naprawdę przesadził.
– Nie rób ze mnie jakiejś szmaty! – odpowiedziałem równie podniesionym głosem, wstając już z łóżka, bo nie potrafiłem się kłócić na leżąco, mając go też ochotę po prostu uderzyć. Najlepiej w twarz, właśnie za tak raniące mnie słowa. – Ale jeśli takie masz wyobrażenie mojej osoby jako aktora, to bardzo dziękuję ci za to wspaniałe wsparcie! – dodałem sarkastycznie, wątpiąc, aby w ogóle chciał być dla mnie wsparciem w tym okresie, skoro wolał robić mi awantury, niż to normalnie wyjaśnić. – Już Hyungsik bardziej mi w tym wszystkim pomaga od ciebie! – powiedziałem na sam koniec, specjalnie przytaczając tutaj mojego przyjaciela z obsady. W końcu skoro mój partner poniekąd nazwał mnie dziwką, chciałem go tak samo mocno zranić, bo po prostu na to zasłużył.
Hoseok oczywiście również podniósł się zaraz z fotela, na szczęście utrzymując między nami te dwa metry odległości, bo inaczej już by oberwał po twarzy.
– Sam ją z siebie robisz, zachowując się w taki sposób! A skoro tak bardzo ci pomaga ten szmaciarz, to idź do niego! Na pewno w ten sposób udowodnisz, że jesteś wierny!
Tyle mi wystarczyło, abym początkowo zacisnął wargi, a tuż po tym pięść, pokonując te dzielące nas metry, aby z całej siły uderzyć go w tors, jakoś nie potrafiąc wymierzyć mu policzka.
I oczywiście na złość mojemu „wspaniałemu" partnerowi, zaraz po szybkim ściągnięciu maski i rzuceniu jej byle gdzie na podłogę, skierowałem się do garderoby, zaczynając zdejmować po drodze szlafrok. Choć pomimo założenia Junga, nie chciałem jechać do żadnego Hyungsika, pragnąc udać się po prostu do taty. Bo kiedy jedna z ukochanych osób mnie zawiodła, zawsze uciekałem do tej drugiej, wiedząc że pocieszy mnie w takiej sytuacji, oceniając ją całkowicie inaczej i w tym wypadku na pewno mając ochotę zabić Hoseoka za zasugerowanie, że jestem szmatą. Ale w tej chwili naprawdę mało mnie to obchodziło.
Hoseok:
Będąc młodszy, jakoś nie do końca wierzyłem w to, że jestem Alfą. Dopóki w wieku szesnastu lat mój status nie ujawnił się, dając stuprocentową pewność, gdzieś tam w mojej głowie tkwiło przekonanie, że raczej jestem Betą, nawet jeśli lekarze przy moich narodzinach powiedzieli rodzicom coś innego. Jakoś nie czułem w sobie tego instynktu, który posiadają przedstawiciele mojego statusu, nie byłem szczególnie zaborczy w stosunku do moich własności, nie czułem też potrzeby wywyższania się ponad innych. Wolałem, aby wszyscy mieli równe prawa, niezależnie od statusu. No ale teraz, gdy miałem Taehyunga, moje wszelkie wątpliwości zostały rozwiane. Jestem Alfą i objawiło się to we mnie w najbardziej okrutny sposób.
Od zawsze szukałem Omegi, która nie będzie mi bezwzględnie posłuszna oraz będzie posiadała jakieś aspiracje i cele. Dzięki takiej osobie mógłbym wierzyć, że naprawdę jesteśmy sobie równi i dzięki temu będziemy szczęśliwi, podejmując wspólnie decyzje dotyczące naszego życia. Więc kiedy Jimin przedstawił mi Taehyunga i zobaczyłem jego zadziorny, a raczej wojowniczy wręcz charakter, od razu go zapragnąłem. Lecz nawet wtedy, moje alfie zmysły nie dały o sobie tak bardzo znać, oddając przyjacielowi moją miłość bez walki. Ale teraz, kiedy byliśmy już razem, a moje marzenie nosiło na swoim ciele ślad po naznaczeniu, sama myśl o przebywających w jego pobliżu Alfach, doprowadzała mnie do białej gorączki. Walczyłem z tym, nie dając po sobie poznać, że nie podoba mi się, gdy spędza czas wolny z nowymi znajomymi z planu. Więc korzystając z ostatniego wolnego przed jego promocjami, zabrałem go na cały tydzień w kwietniu na Kioto, abyśmy mogli spędzić jak najwięcej czasu razem przed tym przymusowym rozstaniem, jakie przygotował dla nas jego zapełniony grafik.
Nie miałem ochoty stamtąd wracać, no ale zawsze przychodził ten moment, gdy trzeba wrócić do rzeczywistości. Dlatego uzbroiłem się w cierpliwość i jak na dobrego partnera przystało, uśmiechałem się i pozwalałem robić mojemu Omedze to, na co miał ochotę. Z początku jakoś to funkcjonowało, choć moje serce cierpiało, gdy widziałem, jak wraca do mnie umordowany po całym dniu ciężkiej pracy. Chciałem mu wtedy uchylić nieba, zajmując się nim, aby jak najszybciej odzyskał siły. Ale zwykle kończyło się tylko na tym, że chłopak szedł spać, a ja leżałem przy nim, przytulając się do jego pleców i gładziłem te blond włoski.
Kiedy mój ukochany powiedział, że nie mogę przyjść na wielką premierę jego filmu, poczułem się przez chwilę okropnie i miałem ochotę na niego warknąć rozczarowany. Jednak sam sobie wytłumaczyłem, że tak będzie lepiej, bo przecież musimy ukrywać nasz związek. Poszedłem więc na seans innego dnia, chcąc zobaczyć, jak mój Omega fantastycznie sobie poradził w swoim pierwszym tak poważnym filmie. I czułem dumę, widząc jego śliczną twarz na wielkim ekranie.
Niestety, chcąc śledzić, jak przebiegają aktywności mojego słonka, aby wiedzieć, czy nic się nie stało na jakimś wywiadzie lub sesji, bo mógł przecież bidulek paść ze zmęczenia, bez problemu trafiłem na gorący temat, jakim były randki Taehyunga z tym całym Hyungsikiem. Nawet nie musiałem czytać artykułu – zdjęcia z ich spotkania wywołały we mnie wystarczające pokłady agresji, abym zdemolował pół swojego biura. Nawet moja asystentka była w szoku, gdy zastała mnie siedzącego pośrodku tego bałaganu. W końcu coś takiego nigdy mi się nie zdarzyło, choć masa Alf bywała taka agresywna z dużo mniej istotnych przyczyn.
To był wystarczający powód, by zakończyć pracę i wrócić wcześniej do domu. Naprawdę chciałem na spokojnie porozmawiać o tym z Tae, nawet przygotowałem sobie monolog, który wyjaśniałby mu moje stanowisko w tej sprawie, prosząc go o wyjaśnienie całej sytuacji. No ale kiedy przyszło co do czego, znów się wkurwiłem i wyszło jak wyszło...
Gratulacje Hoseok, możesz sobie wręczyć Nagrodę Idioty Roku.
Nie dość, że zamiast spokojnie mu wyjaśnić, że nie podoba mi się to, co widziałem w Internecie, to jeszcze w przypływie złości skierowałem w jego stronę naprawdę nie fair słowa. Wcale nie uważałem go za szmatę ani dziwkę, wierzyłem w jego wierność bezgranicznie, ale człowiek w przypływie emocji, zwłaszcza tych negatywnych, plecie aż za dużo bzdur, których potem tylko żałuje. A ja chciałem odwołać te słowa już w momencie ich wypowiedzenia, bo uczucia, jakie pojawiły się w oczach tej najcenniejszej dla mnie osoby, powiedziały mi najlepiej, jak bardzo przesadziłem.
Co ja najlepszego zrobiłem.
Widząc, jak Taehyung zdejmuje maseczkę oraz szlafrok, kierując się od razu do garderoby, aby coś na siebie założyć i zapewne wyjść, natychmiast pobiegłem za nim, łapiąc go mocno za nadgarstek, aby pociągnąć w swoją stronę i zamknąć w swoich ramionach.
Niestety zrobiłem to na tyle gwałtownie, by chłopak wylądował razem ze mną na podłodze. Szczęście w nieszczęściu dość bezpiecznie, a moje dłonie szybko otoczyły jego pas, nie pozwalając mu ode mnie uciec.
Takie działanie oczywiście nie spotkało się z aprobatą, o czym mogłem być pewien, gdyż zasłużyłem sobie na karę za taką zniewagę ukochanego, bez słowa skargi przyjmując każdy jego cios wymierzony w moje ramiona, klatę i szyję. I to nie były byle delikatne uderzenia, lecz naprawdę mocne, po których zapewne zostanie mi kilka siniaków.
– Puszczaj mnie, Alfo, bo inaczej naprawdę wylądujesz w szpitalu! – warknął, nie przerywając uderzania i próbując się ode mnie uwolnić, na co mimo wszystko mu nie pozwalałem.
– Nie. Możesz mnie bić, proszę bardzo. Ale nie puszczę cię do niego. Nie puszczę cię do nikogo. Kocham cię i potrzebuję – powiedziałem cicho, naprawdę przerażony tym, że młodszy mógłby choćby próbować dostać się do tego całego Hyungsika. Choć na pewno nie on miał być celem tego wyjścia. Bardziej obstawiałbym dom rodzinny. W końcu mój ukochany zawsze szukał wsparcia u swojego taty.
– Do nikogo? Jestem teraz twoją własnością, którą będziesz obrażał i poniżał, trzymając przy sobie za wszelką cenę?! – wrzasnął, zaprzestając okładania mnie, ale nadal czułem się mordowany przez jego wzrok.
Przez dłuższą chwilę po prostu patrzyłem w to wściekłe spojrzenie, analizując je dokładnie, aby odkryć nie tylko złość, ale także rozczarowanie. Obaj dzisiaj czuliśmy to, czego nigdy nie powinniśmy w stosunku do siebie. Przecież kochałem Taehyunga i powinienem spokojnie z nim rozmawiać. Dlaczego po tylu latach trzymania głowy na karku, teraz ją straciłem?
– Przepraszam – powiedziałem w końcu cicho, naprawdę skruszony moim zachowanie. – Ja... tak bardzo mi na tobie zależy... Tyle lat mogłem tylko o tobie marzyć i teraz boję się, że po prostu znikniesz jak bańka mydlana – przyznałem cicho, opierając swoje czoło o jego, choć młodszy natychmiast przekręcił głowę w bok, uciekając od takiego gestu, przez co cicho zaskomlałem.
Właśnie przyznałem się przed nim do mojego największego strachu. Nie miałem już nic do ukrycia. Byłem bezbronny, oddając w jego ręce broń, która mogła mnie szybko zabić.
– Krzykiem, wyzwiskami i wierzeniem we wszystko, co jest napisane przez dziennikarzy, szukających sensacji, sprawiasz że ta „bańka" chce stąd odlecieć, hyung – powiedział cicho, nie patrząc na mnie, ale teraz słyszałem w jego tonie już nie tyle złość, co po prostu zranienie.
Jak mogłem do tego doprowadzić, mój piękny?
– Przepraszam – szepnąłem, przysuwając go na chwilę bliżej. Ale widząc brak reakcji i niechęć do oddania tego gestu, pogodziłem się z tym w końcu, puszczając go. Przecież teraz mnie nie potrzebuje, bo to ja jestem źródłem zła i smutku, które go dzisiaj dotknęło.
Tae odsunął się, ale zamiast wstać, usiadł kawałek ode mnie, opierając się plecami o swoją toaletkę.
– Naprawdę uważasz, że jestem szmatą, która jest w stanie cię zdradzić? – zapytał cicho, na co pokręciłem głową. – I naprawdę uważasz, że byłbym w stanie pojechać po naszej kłótni do osoby, z którą rozmawiałem na osobności w sumie tylko kilka godzin?
Znów zaprzeczyłem ruchem głowy, usilnie wierząc we własne zapewnienia.
– To dlaczego postanowiłeś mnie w ten sposób zranić?
No właśnie. Dlaczego?
– Nie wiem – odparłem cicho, próbując znaleźć odpowiedź w swojej duszy. – Może to strach. Może instynkt Alfy, który każe mi zagarniać to, czego chce moje serce. Ale nie chciałem cię ranić. Nigdy tego nie chcę. Przepraszam – powtórzyłem kolejny raz, czując jak w moich oczach zbierają się łzy.
Alfy nie płaczą. Krzyczą, warczą, wściekają się. Ale nie płaczą. A jednak pozwoliłem sobie na taką słabość.
Nie wiem, czy to litość, czy dobre serce mojego Omegi, który chciał pocieszyć niezasługującego na to partnera, ale Taehyungie zjawił się zaraz przy mnie, przytulając do tych swoich drobnych ramion, dając to ciepło, którego tak bardzo zawsze od niego potrzebowałem.
– Hyungsik jest tylko moim bliskim znajomym, który w przeciwieństwie do reszty, nie traktuje mnie jak świeżego mięsa, którego status należy przypominać na każdym kroku, traktując tak jak wszystkie słabe Omegi. Hyung wie, że mam partnera i to szanuje. Dlatego obiecuję, że zdementujemy niedługo te plotki, abyś był w stu procentach pewien, że naprawdę jestem ci wierny, hyung. Gdybym nie chciał z tobą być, nigdy bym się nie zgodził na marcowe naznaczenie. Kocham cię, hyung, więc nigdy nie wysuwaj pochopnych wniosków przez jakiś artykuł, którego nawet ja nie widziałem na oczy. Bo jedynie: „Kim Taehyung, jeden z najbardziej rozchwytywanych koreańskich aktorów, potwierdził swój związek z Jung Hoseokiem, właścicielem sieci hoteli Crystal", będzie nagłówkiem, który w pełni odda rzeczywistość – wyjaśnił mi spokojnie mój najcenniejszy skarb, odsuwając zaraz po tym na niewielką odległość, aby posłać mi swój śliczny uśmiech i dać krótkiego całusa.
Pozostało mi tylko kiwnąć głową na znak zrozumienia i zgody, aby zaraz po tym podarować mu znacznie dłuższą pieszczotę, zakończoną jeszcze kilkoma buziakami i wreszcie zabrałem Tae do łóżka, dając mu to, czego teraz najbardziej potrzebował – spokoju i snu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top