17 - Dangling beauty
Rozdział Vhope'owy ;)
4300
~~~~~~~~~~~~
Hoseok:
Tyle lat cierpliwego czekania i walczenia ze swoją naturą, każącą sięgać po to, czego chce, opłaciło się. W końcu byłem z Omegą, o którym marzyłem od momentu poznania go. Choć jego ojciec chyba nie do końca był zadowolony z takiego wybranka dla swojego syna, bo kiedy miał okazję mnie „testować", wyszło na jaw, że jestem pacyfistą, przez co zostałem uznany za marny materiał na obrońcę. Jednak choć odmówiłem strzelania razem z mężczyzną dla zabawy, wiedziałem że w chwili zagrożenia, gotów byłbym zabić całe miasto, aby tylko moja Omega była bezpieczna.
Taehyung, oprócz wyglądu i charakteru, idealnie pasującego do mojego gustu, miał jeszcze jedną ważną zaletę – urodził się w dobrej rodzinie, więc wiedział, jak zachowywać się w towarzystwie. To nie była pierdołowata owieczka, skulona w kącie i nieznająca zasad etykiety w świecie biznesu, dlatego z dumą zaprosiłem go na małe przyjęcie, zorganizowane w głównej siedzibie naszej firmy, z okazji wyboru trzech nowych dyrektorów hoteli. Oczywiście najpierw musieliśmy poświęcić jakieś dwie godziny na tę oficjalną część, w czasie której Taehyungie siedział obok mnie, dumnie wyprostowany, a po tym przeszliśmy na większą salę, gdzie odbywał się bankiet. Zwykle nudziły mnie takie imprezy, ale teraz, gdy miałem swoją Omegę, próżność Alfy trochę się we mnie obudziła, bo chciałem każdemu pokazać, jaką mam cudowną drugą połówkę.
Krążyłem więc z ukochanym między innymi dyrektorami i ich partnerami oraz partnerkami, rozmawiając nie tylko o interesach, ale także umawiając się na jakieś mniej formalne wyjścia, aby z niektórymi odświeżyć kontakt, wiedząc że w najbliższym czasie przydadzą mi się ich znajomości. Taehyung oczywiście przyciągał wzrok wszystkich, nie tylko urodą i zapachem, ale także strojem, prezentując się fantastycznie. Zresztą jak zwykle, bo na tak pięknej osobie wszystko dobrze wygląda. Choć ta satynowa, czerwona koszula i przedzielone na pół włosy, budziły we mnie jeszcze więcej uwielbienia dla niego.
Niestety w pewnym momencie podszedł do nas mój ojciec. Oczywiście poznał już mojego wybranka i nie miał żadnych przeciwwskazań do naszego związku. Zresztą, mama też była zadowolona. Jednak teraz potrzebował mnie do rozmowy z inwestorami, którzy chcieli wyłożyć kasę na park rozrywki i nasza firma walczyła o współpracę z nimi, by przy tym obiekcie postawić hotel. Dlatego ucałowałem policzek Taehyunga, obiecując że niedługo wrócę, po czym ruszyłem za ojcem, w stronę starszych Alf.
Rozmowa nie trwała zbyt długo, bo miałem się im po prostu przedstawić i zaproponować organizację kolejnego spotkania inwestorów w hotelu, którym zarządzam, dzięki czemu szybko ruszyłem w stronę stolika, przy którym zostawiłem Omegę. I najwyraźniej miałem za dużo pewności siebie, bo zastałem tam obrazek, przez który krew się we mnie zagotowała. Taehyungie stał oczywiście w tym samym miejscu, ale tuż przy nim zjawił się Minwoo – dyrektor jednego z hoteli w Busan, który swego czasu był najpopularniejszym obiektem w tym mieście. Choć obecnie spadł na trzecią pozycję, o czym wspominał mi ojciec, niezadowolony z tego faktu.
Jednak trzydziestoparolatek najwyraźniej nie myślał teraz o kłopotach, jakie przysparza firmie, bo ewidentnie flirtował sobie z moją Omegą. Mało tego! Łapska tego Alfy ośmieliły się zbliżyć do twarzy chłopaka i choć bawił się chwilę długim kolczykiem mojego Taehyunga, to zaraz zobaczyłem, jak zaczesuje włosy za ucho młodszego. A mój Omega się z tego cieszy! I nawet jeśli się trochę odsunął, to taka interakcja sprawiała mu wyraźną radość!
Przyspieszyłem kroku, aby znaleźć się przy nich jak najszybciej.
Nikt nie będzie dotykał mojego Omegi!
– Naprawdę nie wiedziałem, że Seunghyun ma tak pięknego syna – usłyszałem, gdy stanąłem tuż przy moim ukochanym. – Do tego Omegę – dodał, przenosząc wzrok powoli na mnie. – Olśniewający, olśniewający.
– Prawda? Naprawdę cudowna Omega mi się trafiła – zauważyłem ze sztucznym uśmiechem, mając ochotę strzelić mu między oczy.
I to tyle z mojego bycia pacyfistą.
Specjalnie objąłem Taehyunga w pasie, przysuwając go do siebie w miarę możliwości, aby nie wylał trzymanego szampana, i złożyłem na jego policzku delikatny pocałunek, przypominając tym samym, że należy do mnie, a ja do niego.
– Minwoo, jak interesy w Busan? Doszły mnie słuchy, że narażasz naszą firmę na straty, przez zachowanie twojego personelu – zauważyłem, przywołując sytuację, o której rozmawiał mój ojciec z zarządem, kilka dni wcześniej.
– Nie słuchaj plotek, Hoseok. Ta informacja przeszła przez zbyt wiele ust, abyś mógł zakładać, że naprawdę tak było – stwierdził, jak gdyby nigdy nic, najwyraźniej nie wiedząc, skąd mam takie informacje. – Zresztą, nie chciałbym zanudzać pięknego Taehyunga interesami. Wolałbym wznieść toast za jego urodę, której żadna inna Omega nigdy nie dorówna – dodał, stukając swoim kieliszkiem w ten trzymany przez najpiękniejszą osobę na tej sali. A biorąc pod uwagę, że bezczelnie patrzy przy tym w oczy mojemu ukochanemu, kusiło mnie, by złapać za najbliższe wiaderko z lodem i pierdolnąć go nim w łeb.
– Nie mogę się z tym nie zgodzić, hyung – oznajmił Taehyung, najwyraźniej rozkoszując się tymi słowami.
Oj, ktoś poleci ze stołka.
– Po ostatniej imprezie integracyjnej, myślałem że masz już dość alkoholu na resztę życia, gdy obudziłeś się w łóżku ze swoją pięćdziesięcioletnią sekretarką, więc uważaj dzisiaj na ten szampan – prawie warknąłem na mężczyznę, nie mogąc już dłużej znieść jego bezczelnego flirtu. – A teraz wybacz Minwoo, ale musimy iść porozmawiać z innymi gośćmi. Baw się dobrze – dodałem jeszcze, delikatnie odciągając od niego mojego Omegę. – Chodź, Taehyungie, proszę – dodałem ciszej, mając nadzieję, że nie spróbuje mi się teraz sprzeciwiać. Nawet jeśli lubiłem, gdy się ze mną droczył, to na pewno nie w takiej sytuacji.
– Życzę miłego wieczoru – powiedział spokojnie Minwoo, kręcąc przy tym głową, jakby patrzył na dziecko w piaskownicy, które stwierdza, że jeśli zakopie w piachu lizaka, to wyrośnie z niego drzewo ze słodyczami.
Taehyung pożegnał się z mężczyzną, wymieniając z nim uśmiechy, po czym odeszliśmy od stolika. Moja ręka nadal spoczywała na jego boku, mając ochotę się na nim zacisnąć.
– Niektórzy dyrektorzy są prawdziwymi gentlemanami, hyung – skomentował nagle Tae, przez co moja wolna dłoń zacisnęła się w pięść.
– A niektórzy są przez to cholernie niezadowoleni i zazdrośni – mruknąłem zły, ale zaraz uświadomiłem sobie z kim rozmawiam, a dla mojego ukochanego nie powinienem taki być. Dlatego westchnąłem i zatrzymałem się, po czym nie przejmując ludźmi wokół nas, pochyliłem, aby pocałować ramię, ukryte pod satyną. A następnie zbliżyłem usta do jego ucha. – Mój cudowny Omego... Proszę, nie ulegaj urokowi słów innych. Jesteś prześliczny i czarujący, ale robię się zazdrosny.
Wyprostowałem się, patrząc w oczy mojego największego skarbu. W których było wyraźnie widać, że coś kombinuje.
– Na tyle zazdrosny, aby pokazać teraz Minwoo czyją jestem Omegą? – zapytał, powoli kładąc wolną dłoń na mojej szyi, którą jeszcze wolniej przesunął w stronę karku.
– Aby pokazać wszystkim, żeby już nikt cię nie dotykał, nieważne czy jestem obok, czy nie – uściśliłem, umieszczając moją drugą rękę na jego pasie.
Chłopak delikatnie złapał za moje ucho i pociągnął za nie, bym zbliżył je do jego ust.
– Mógłbyś mnie wziąć na tym stole z przekąskami, hyung. Wtedy już wszyscy by wiedzieli, że jestem nietykalny. Hmmm... Jeszcze chyba nie miałeś okazji dotknąć moich ud. Zapewniam cię, że gdybyś znalazł się pomiędzy nimi, nie chciałbyś mnie już nigdy puścić.
Nie mogłem powstrzymać cichego pomruku zadowolenia, bo ta wizja była cholernie kusząca. No, może niekoniecznie kręciło mnie uprawianie seksu przy współpracownikach, inwestorach, rodzicach i generalnie wszystkich gościach, ale nagie ciało Taehyunga, na pewno wyglądało jeszcze piękniej.
– Kusząca opcja. Ale wolę kochać się z tobą bez świadków, by nikt nie mógł podziwiać tego niesamowitego ciała, ukrytego pod ubraniami. Oprócz mnie rzecz jasna – wyjaśniłem spokojnie, bo nigdy nie można było być do końca pewnym, czy chłopak żartuje, czy naprawdę coś proponuje. Dlatego wolałem łagodnie wyjaśnić moje słowa, niż się narażać. – Nadal czekam w moim gabinecie, Taehyungie – przypomniałem, bo od tej pierwszej wizyty, niestety nie miałem okazji znów go zobaczyć w hotelu, a to znaczyło również tyle, że nie miałem jeszcze w ogóle okazji się z nim kochać. Ale skoro moja cierpliwość raz już została wynagrodzona, to wierzyłem, iż teraz jest po prostu drugi raz testowana i będzie warto.
– No tak, dawno mnie tam nie było. – Zadowolony uśmiech na twarzy Omegi, tylko utwierdzał mnie w moich domysłach. Chłopak odsunął się trochę po tych słowach, poprawiając włosy i dodając: – Choć wiesz hyung, że lubię paradować przy obcych w samej bieliźnie.
– Zadbam o to, by okryć cię moją koszulą w takich przypadkach – zapewniłem z uśmiechem, na co on prychnął.
– To będzie działać w obie strony.
– Spokojnie. – Znów przyciągnąłem go do siebie, tym razem jeszcze bliżej. – Twój Alfa wie, komu może się tak pokazać – dodałem, na co chłopak złapał za mój krawat i tak samo jak miesiąc temu, szarpnął za niego, aby móc zmusić mnie do pochylenia się, w celu złączenia naszych ust.
– Tylko mi – podkreślił, składając krótkie cmoknięcie na moich wargach, co w sumie było urocze i nietypowe jak na niego. Ale również mi się podobało.
Uśmiechnąłem się, głaszcząc jeszcze jego miękki policzek, po czym poprawiliśmy się obaj i wróciliśmy do krążenia między gośćmi.
Kiedy impreza się skończyła, miałem całą drogę do domu Taehyunga, aby móc prawić mu masę komplementów, bardzo zadowolony z jego zachowania, co ostatecznie skończyło się na niewielkich namiętnościach na siedzeniu, kiedy młodszy został przeciągnięty na moje kolana i całowaliśmy się dobrych kilkanaście minut, badając dłońmi swoje ciała, które nadal pozostały ukryte pod ubraniami. Ale to na pewno niedługo się zmieni.
Taehyung:
Bycie w centrum uwagi i przez to otrzymywania masy komplementów, dodawało mi pewności siebie. Od małego byłem męczony przez wszystkich w rodzinie, właśnie przez swoją urodę. Oczywiście maltretowaniem moich policzków, czochraniem włosów i jeszcze wtedy denerwującymi mnie, miłymi słowami. Bo kiedy nie mogłem się bawić z moimi kuzynami, słysząc po raz kolejny: „Chodź tu, Taehyungie, ciocia chce zobaczyć jak urosłeś", siedząc tuż po tym na kolanach u taty dobrą godzinę, bo rodzina musiała mnie wymęczyć pytaniami i komplementami, miałem tego dosyć. Jednak teraz, po latach, wszędzie gdzie byłem zabierany jako osoba towarzysząca lub po prostu jako syn mojego taty, cieszyło mnie to zaczepianie i zatrzymywanie przy sobie jak najdłużej. Tak właśnie zaplanował Minwoo, którego kojarzyłem z opowieści tatusia. I najwidoczniej miał gdzieś fakt, że na mojej szyi znajduje się już duża ilość zapachu kawowo-orzechowego, bo sam zaczął ze mną flirtować, dając do zrozumienia, że najchętniej zaciągnąłby mnie do łóżka i zobaczył co się kryje pod moimi ubraniami i jak smakuje ta truskawka i guma balonowa, która go tak kusi. Choć nawet w tej sytuacji, zacząłem sobie po prostu układać scenariusz, który powinienem w końcu spełnić, już za długo przetrzymując Hoseoka z obiecaną wizytą w jego gabinecie. Szczególnie gdy tuż po odwiezieniu mnie do domu, pozwoliłem mu na niewielką zapowiedź tego, co go czeka na następny dzień, oczywiście w postaci podotykania mnie też w innych, mniej dozwolonych miejscach.
Niestety był to początek tygodnia, co zmuszało mnie do pójścia z samego rana na uczelnię. Choć po powtórzeniu sobie roli na jedne z zajęć i krótkiej rozmowie z tatą, około szesnastej byłem już wolny. Dlatego po szybkim udaniu do swojego pokoju i dobraniu idealnego stroju na spotkanie z moim Alfą, wsiadłem do samochodu z czekającym na mnie szoferem, który już dobrze znał położenie hotelu Crystal i od razu zaczął mnie tam wieźć. A po dotarciu, nie musiałem wymyślać żadnych dramatów, bo recepcjonistka sama się ze mną przywitała, mówiąc że zadba o to, aby nikt nam nie przeszkadzał.
I tym razem, po przejściu pod odpowiedni pokój, który był gabinetem Hoseoka, nie pukałem, od razu tam wchodząc i zamykając za sobą drzwi na klucz. Dopiero po tym działaniu, odwróciłem się w stronę stojącego już za biurkiem dyrektora, ubranego standardowo w swój seksowny garniturek, który miałem dzisiaj zamiar z niego zedrzeć.
Oparłem się o zamknięte już drzwi, patrząc mu prosto w oczy i posyłając drapieżny uśmiech, który miał mu dać do zrozumienia, że dzisiaj w trochę inny sposób będzie pracował przy swoim biurku.
– Dzień dobry, panie Jung. Przybył pański seksowny asystent – przywitałem się, stwierdzając po prostu fakty, bo dzisiaj nie dość, że sam mój makijaż był zabójczy, to dzięki odpowiedniej intonacji i uczuciom, które włożyłem w te dwa zdania, głosem również podkreślałem moje intencje.
Hoseok zaraz zamienił swój słodki uśmiech, na bardziej uwodzicielski, który dopasował się do tego mojego.
– Spóźnienie, panie Kim – stwierdził, naprawdę zadowalając mnie taką odpowiedzią, bo zrozumiał w co się z nim bawię i już samym tym zwrotem oraz intensywnym spojrzeniem, zaczynał na mnie działać.
– O której niby miałem być, huh? – Oczywiście nie oznaczało to, że przestanę się z nim droczyć i pokazywać swój prawdziwy charakterek. Choć moja ręka sięgnęła już po szalik, zakrywający to, czego płaszcz nie potrafił.
– O ósmej rano. Mielibyśmy więcej czasu na... pracę – uznał, gdy moja dłoń powoli zsuwała z szyi zbędny materiał.
– Rozmawialiśmy o tym, panie Jung. Muszę pogodzić studia z pracą tutaj – przypomniałem mu, dalej odgrywając swoją rolę i ściągając już szalik całkowicie, aby zaraz upuścić go na podłogę. – Przygotować panu kawę? – zaproponowałem, gdy moja szyja była już widoczna, odsłaniając też obojczyki i trochę dekoltu, razem z czarnym chokerem, który miał małą zawieszkę w kształcie półksiężyca.
– Poproszę. – Hoseok na szczęście ładnie dostosowywał się do moich planów, siadając z powrotem na miejsce. Jednak jego wzrok nie powrócił na ekran komputera, a nadal utkwiony był na mnie. Co oczywiście wykorzystałem, łapiąc za pierwszy guzik płaszcza, by powoli zacząć go rozpinać.
Oczy starszego uważnie śledziły moje ruchy, na pewno nie mogąc się doczekać ukazania mu mojego dzisiejszego wyboru. Ale postanowiłem tego nie przedłużać, mając zbyt dużą chętkę na jego penisa, dlatego zaraz rozpiąłem wszystkie guziki, zrzucając z siebie czerwony płaszcz i pozostając w samych obcisłych, czarnych spodniach i chokerze.
Zdawałem sobie sprawę z tego, jak seksownie w tym wyglądam, a zadowolony pomruk, który wydobył się z mojego Alfy, tylko to potwierdził.
Zerknąłem na niego, nadal mając na ustach ten sam drapieżny uśmieszek, z którym skierowałem się już do szafki z sekspresem i innymi gabinetowymi udogodnieniami. Specjalnie oparłem się jedną ręką o ten mebel, wypinając w stronę Hoseoka, gdy drugą nastawiałem odpowiedni tryb, aby zrobić mu świeżą kawę, tak jak na dobrego asystenta przystało.
– Czeka mnie jakaś kara za spóźnienie? – zapytałem w międzyczasie, klikając kilka przycisków i zaraz uruchamiając już urządzenie. Nie miałem z tym problemów właśnie dzięki tacie, któremu nieraz przygotowywałem kawę, kiedy pracował, chcąc mu po prostu sprawić w ten sposób przyjemność.
– Owszem. Niestety dla pana, lubię stosować kary cielesne. I od kilku klapsów dyscyplinujących się nie obejdzie – powiadomił mnie, choć nie spodziewałem się, że jest aż tak zboczony, przez co zaraz się do siebie uśmiechnąłem, kontynuując to flirtowanie.
– Mój tyłek jest zbyt seksowny na takie kary, panie Jung – zauważyłem, zabierając dłoń z szafki i przenosząc ją na swoje nadal wypięte pośladki, po których zacząłem powoli sunąć całymi dłońmi, od samego początku, aż do pleców. Zerknąłem przy tym za siebie, krzyżując z nim spojrzenia i widząc, jak jego oczy tylko na chwilę skupiają się na mojej twarzy, bo bardziej są zainteresowane prezentowanymi mu pośladkami. Ale przed wyjściem z domu, przeglądałem się w lustrze i wiedziałem jak to wygląda, dlatego nie dziwiłem się, że tak go kuszą. – Każdego pracownika lubi pan karać w ten sposób? – dodałem, gdy powróciłem już do poprzedniej pozycji, obiecując sobie, że jeszcze później go nimi pokuszę.
– Tylko tych na specjalnej umowie. A pan właśnie na takiej jest – odpowiedział, nadal opanowany, chyba ucząc się przy mnie cierpliwości, bo inny Alfa już by do mnie przyleciał z rękoma.
– Co ona obejmuje oprócz kar cielesnych? – drążyłem ten temat, ciekaw co wymyśli, choć moje ręce zajęły się już nalewaniem kawy do jednej z filiżanek, by po chwili kierować się z nią do jego biurka.
– Wszelkiego rodzaju przywileje, które muszą być wyrównane takimi karami. Na przykład może pan razem ze mną korzystać z tego biurka. Albo wzywać swojego szefa o każdej porze, w każde miejsce. A także inne przywileje, które może pan jeszcze wynegocjować. To chyba dobra oferta – stwierdził, aż za bardzo tymi słowami podkreślając swój status, co jak zwykle niezbyt mi się podobało.
– Nie powinna mieć ona żadnej ceny – zauważyłem, stawiając filiżankę tuż przed Hoseokiem, aby móc oprzeć się o biurko, przyglądając mojemu Alfie, który ostatnim razem musiał mnie tutaj oglądać w łagodniejszej i mniej ciekawej wersji. A to wspomnienie, razem z jego słowami, sprawiło że złapałem go za krawat, pochylając się i przyciągając do siebie. I nawet będąc tak blisko jego twarzy, powoli przekręcając głowę, aby trochę się z nim podroczyć, nie odstępowałem od początkowego założenia bycia po prostu jego mało zdyscyplinowanym asystentem. Zresztą, po jego spodniach zdążyłem już zauważyć, że naprawdę mu się to podoba. Ewentualnie jego penis stwardniał tuż po zrzuceniu przeze mnie płaszcza. – Oglądanie mnie codziennie, całowanie, dotykanie i posiadanie na wyłączność, to i tak dużo, panie Jung. A jako mój szef, nie powinien pan mieć takich przywilejów – dodałem, dalej grając swoją rolę, choć poniekąd podkreślałem mu również swoją wartość. W końcu taka Omega to rzadkość i najpiękniejszy brylant pośród zwykłych, nudnych kamieni.
– Lubię mieć wszystko. Dlatego choć to, co pan mówi, to faktycznie dużo, dla mnie nadal za mało – odpowiedział, nie dając mi ani sekundy na zastanowienie lub choćby wypowiedzenie jednego słowa, bo zaraz się uniósł, łącząc nasze usta i zmuszając mnie w ten sposób do złapania go za marynarkę i przyciągnięcia bliżej, prostując się powoli.
Każde muśnięcie jego ust na moich wargach, było dość delikatne jak na naszą grę wstępną, ale nie narzekałem, bo jeszcze zdążymy przejść do czegoś ostrzejszego. Dlatego pozwoliłem mu na dłuższy pocałunek, rozkoszując się jego dotykiem na mojej nagiej skórze, która w taki sposób jeszcze nie miała okazji go otrzymać. I byłem już wystarczająco podniecony, aby podczas tego pocałunku, ściągnąć z niego marynarkę, będąc dzięki temu coraz bliżej mojego upragnionego torsu.
– Wczorajszy prezent panu nie wystarczy? – zapytałem po oderwaniu się od jego ust, patrząc mu w bordowe spojrzenie, do którego zdążyłem już przywyknąć. I nie wyobrażałem sobie, aby kiedyś, podczas pocałunku, ten kolor się nie pojawił.
– Nigdy nie mam pana dość – zapewnił, co dało mi znak do zakończenia tych wymian zdań i ujrzenia w końcu co się kryje w jego spodniach.
Sięgnąłem ręką do tyłu, aby zsunąć kilka rzeczy za sobą i zrobić sobie miejsce, na które zaraz się przedostałem, będąc w końcu na idealnej wysokości do otrzymania tego, po co tutaj przyszedłem.
– Pokaż to, Alfo – rozkazałem prawie, chcąc go już chwycić za koszulę i do siebie przyciągnąć, choć chłopak złapał najpierw za przyniesioną kawę, słusznie pamiętając o wrzątku, który szybko odstawił na podłogę koło biurka. A po powróceniu do moich ust, delikatny pocałunek stał się tylko wspomnieniem, bo zaczęliśmy być spragnieni swoich ciał, podkreślając to w każdym mocniejszym złapaniu swojej skóry i każdym otarciu naszych języków.
Będąc tak blisko niego, znów mogłem wyczuć pożądającego mnie penisa, który jeszcze chwilę musiał poczekać aż pozwolę mu we mnie wejść. Choć na razie i tak skupialiśmy się na dotyku. Ja niszczyłem mu fryzurę, lekko szarpiąc za jego włosy, a on badał każdy fragment mojej odsłoniętej skóry, mrucząc przy tym prosto w moje usta.
I dopiero po dłuższej chwili upajania się swoją bliskością, przeniosłem dłonie z jego włosów na krawat, luzując go odrobinę, by nie mieć problemu z przejściem do szybkiego rozpinania guzików. A przy każdym z nich, mogłem już wyczuć jego twarde mięśnie, których widoku nie mogłem się doczekać, wiedząc jak to na mnie wpłynie.
Nadal nie rozłączaliśmy swoich ust, gdy moje sprawne palce kończyły się męczyć z uwolnieniem jego torsu. A jak tylko to zrobiły, przeniosłem swoje mokre i gorące od tak długiego pocałunku usta, tuż nad jeden z jego sutków. Moje ręce objęły go w pasie, kiedy pochyliłem się trochę w jego stronę, w ten sposób nie pozwalając się odsunąć i dać mi rządzić. Bo przy każdym zassaniu na skórze, zaciskałem palce na jego nagiej skórze na plecach, wbijając przy tym trochę paznokcie. A widząc, że Hoseok na to nie protestuje, mrucząc i bawiąc się moimi włosami, byłem w siódmym niebie, bo właśnie na takie zachowanie liczyłem ze strony mojego prawdziwego Alfy.
Jeszcze kilka czerwonych śladów powstało nie tylko przy jego sutkach, a również na sześciopaku, który został też polizany i lekko podrapany na koniec. A gdy oderwałem się od jego ciała, aby złapać trochę powietrza, starszy to wykorzystał, napierając na mnie i sprawiając, że musiałem opaść w stronę biurka, bo chłopak postanowił nade mną zawisnąć.
Wpatrywaliśmy się w swoje oczy, widząc w nich te same emocje. Podpierałem się ręką, aby nie kłaść całkowicie, gdy ta Hoseoka zaczęła jeździć tuż przy moim kroczu, trochę o nie zahaczając. A to wywołało kolejny drapieżny uśmieszek na moich ustach.
– Wnioskuję, że raczej nie lubisz delikatnych zabaw? – zapytał, nieco przyciszonym głosem, bo z tej odległości słyszałem go doskonale. Czułem też jak jego spojrzenie, wszystkie działania i ten głos, wpłynęły na moje bokserki, które zaczynały być coraz bardziej mokre od takiego ogromu przyjemności.
– Zależy od dnia. Ale dzisiaj pozwalam panu dojść nie tylko we mnie – zapowiedziałem, drugą dłonią masując delikatnie jego bark. Choć robiłem to tylko przez chwilę, bo aby podkreślić te dość niegrzeczne słowa, odsunąłem się jeszcze bardziej, przejeżdżając dłonią od samego brzucha, aż do szyi. Zrobiłem to powoli i zmysłowo, rozkoszując nawet swoim dotykiem, aby wywołać w ten sposób zadowolenie Hoseoka.
I na szczęście moja mała akcja podziałała, zaraz wręczając mi jego usta na moich wargach, które zaczęły mnie pieścić jeszcze namiętniej niż poprzednio. Dłonie też były już niecierpliwe, sięgając do zapięcia moich spodni, by po kilku ruchach zacząć je ściągać z mojego tyłka, razem z bielizną.
– Z pewnością to wykorzystam – wymruczał, tuż przy moim uchu, zadowalając mnie taką informacją. Choć najpierw musiał być mi posłuszny, aby zasłużyć na nagrodę, którą każdy Alfa uwielbiał.
Pomogłem mu w pozbywaniu się ze mnie pozostałych ubrań, unosząc odrobinę do góry i rozkładając tuż po tym nogi, nie krępując jego spojrzeniem, bo wiedziałem, że moje ciało jest idealne, o co od bardzo dawna dbałem.
Hoseok chętnie zawiesił wzrok na moich nogach, choć zanim zdołał położyć dłonie na udach lub pośladkach, już się dobierałem do jego bielizny. Moje ruchy były zbyt pewne i szybkie, aby starszy zrozumiał co zamierzam zrobić, poniekąd wyręczając go we wszystkim. Ale byłem już wystarczająco mokry, napalony i spragniony, aby tego nie przedłużać.
Zsunąłem z jego pośladków spodnie i bokserki, przez co do naszych przyspieszonych oddechów, dołączył dźwięk brzęczącego paska, który odbił się o siebie końcówkami. A kiedy złapałem w końcu za jego penisa, od razu przyglądając się z czym mam do czynienia, nie narzekałem. Bo nawet jeśli na pewno nie był dłuższy od tego Jimina, to był znacznie grubszy, mogąc mi zapewnić jeszcze więcej przyjemności niż Park.
Sam nakierowałem go za swoje wejście, poprawiając trochę swoje ułożenie, aby wolną ręką przysunąć się do Hoseoka i w ten sposób wsunąć go w siebie. Moja głowa natychmiast powędrowała do tyłu, a oczy zamknęły się na chwilę, gdy usta wypuściły zmysłowe westchnienie, które oprócz zadowolenia, podkreślało ulgę. Bo tak dawno nie miałem w sobie żadnego penisa.
– Mój doskonały Omega – usłyszałem, czując jak ręce Hoseoka przenoszą się na moje biodra.
Jego alfi instynkt, chyba przejął nad nim kontrolę, bo zaraz sam wsunął się we mnie do samego końca, sprawiając że oparłem się rękoma o biurko, rozkoszując tym wypełnieniem.
Dlaczego nie przyszedłem tu wcześniej?!
Chłopak przygarnął mnie w swoje ramiona, zaczynając się we mnie poruszać i złączając w tym samym momencie nasze usta. Odpowiadałem na ten pocałunek, wkładając w niego wszystkie uczucia, które mi teraz towarzyszyły. A przy każdym pchnięciu i penetrowaniu mojej truskawkowej jaskini, mój Alfa mógł słuchać jak bardzo jest mi z nim przyjemnie, bo nie powstrzymywałem jęków, które ulatywały prosto w jego usta, mieszając się z jego oddechem i westchnięciami.
Hoseok pragnął chyba jednak zobaczyć jak na mnie działa, dlatego po całkowitym oderwaniu od moich warg, położył moje ciało na biurku, mogąc oglądać jak rozchylam usta, wpatrując się prosto w jego oczy, gdy moje ręce dołączają do tych Hoseoka, również dotykając moją skórę.
Choć po kilku szybkich pchnięciach, uznałem że wystarczy mu takich widoków i zasłużyłem na nagrodę. I nawet nie miałem zamiaru o niczym go powiadomić, bo zaraz powróciłem do poprzedniej pozycji, obejmując go jedną ręką i łapiąc mocno gdzieś na plecach, gdy druga ścisnęła materiał jego koszuli, aby z pomocą obu kończyn, podtrzymujących moje ciało, oraz nóg, oplatających się wokół jego bioder, przejąć ster. W takiej pozycji nie miałem problemu z kontynuowaniem poruszania we mnie jego penisem. I nawet jeżeli to on się we mnie znajdował, w tej chwili ja dominowałem, wpatrując prosto w jego oczy i starając się szybko pracować swoim ciałem.
Alfa nie protestował, chyba wiedząc że w naszym związku będzie to normą, dlatego mogłem w tej pozycji w pełni oddać się uczuciu przyjemności, z każdą sekundą przyspieszając, aby jak najszybciej poczuć jak się we mnie zakleszcza.
Wszystko w tej chwili na mnie działało. Jego dotyk, pocałunki, uległość i idealny penis, chyba stworzy specjalnie dla mojego wnętrza. Dlatego nawet jeśli wczoraj, po tym co robiliśmy w samochodzie podczas pożegnania, przeżyłem dwa wspaniałe orgazmy, dzisiaj mój organizm i tak tego potrzebował, przez co po przyspieszeniu i zadowalaniu się pod odpowiednim kątem, jako pierwszy doszedłem, łapiąc go mocniej i przez chwilę nie pozwalając się ruszyć.
Dopiero gdy te kilka cudownych sekund minęło, a mój uścisk się poluźnił, Hoseok mógł znowu położyć mnie na biurku, wykorzystując moje zamroczenie orgazmem, które sprawiło, że nie byłem jeszcze wrażliwy w żadnych okolicach i mógł się we mnie poruszać aż do zakleszczenia.
Uśmiechałem się do siebie, czując w pełni zadowolony, a gdy złapałem już oddech, sięgnąłem po jego krawat, aby przyciągnąć go do kolejnego pocałunku.
– Zdałeś test, hyung – powiadomiłem go, mając tuż nad sobą i mogąc oglądać jego bordowe oczy.
Chłopak roześmiał się na moje słowa, na pewno nie podejrzewając, że tym razem też go testowałem. Ale to dobrze, bo dzięki temu zachowywał się naturalnie.
– To chyba mogę już zapytać, czy chciałbyś, abym naznaczył cię w marcu.
Naznaczył... Hmm...
– Jeżeli zdążysz doprowadzić mnie do... pięćdziesięciu ośmiu orgazmów do dwudziestego marca. Nie licząc rui – zaproponowałem, wyliczając to na szybko i nie sądząc, aby przy naszym trybie życia, było to możliwe.
– Możemy już teraz zwiększyć ich ilość – stwierdził, podejmując to wyzwanie i cmokając znowu moje nabrzmiałe już usta. – Chciałbyś dzisiaj do mnie pojechać?
– Ale rano muszę wstać na zajęcia, panie Jung – przypomniałem, znów trochę z nim flirtując, bo wiedziałem jak się skończy taka noc, przez co mój palec zaraz tyknął go w klatę.
– Wstaniesz, obiecuję. Osobiście cię zawiozę.
Słysząc te słowa i wyobrażając sobie ten wspólnie spędzony czas, przystałem na jego propozycję, zaraz przyciągając go do pocałunku, aby nie marnować ani sekundy, bo naprawdę brakowały mi Alfy. I kto wie, może naprawdę będę łaskawy i ułatwię mu to podjęte wyzwanie, pozwalając w ten sposób naznaczyć mnie w marcu? W końcu nie sądzę, abym kiedykolwiek spotkał takiego samego Alfę, spełniającego wszystkie moje wymagania.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top