ROZDZIAŁ 6 - MA CITY

Cała nasza szóstka zasiadła do kieliszków o wpół do siódmej. Taeyhung nie odstępował Jimina, odkąd tylko go zobaczył, w progu mojego pokoju. Dobrze się dogadywali. Blondyn zaimponował Tea, kiedy pochwalił jego strój i powiedział, że też myślał, żeby kupić coś akurat z tej kolekcji od Gucciego. Taehyungowi wystarczało to, że Jimin interesował się w jakimś tam stopniu modą, by od raz go pokochać. Chwilami byłem nawet zazdrosny, bo brunet nie szczędził sobie komplementów, mówiąc mojemu sąsiadowi, że świetnie wygląda, że ma cudowne włosy, czy że ma "usta niczym puchata podusia, na której na pewno jest ultra miękko". Jimin dziękował lub śmiał się, odwzajemniając jakieś komplementy tekstami w stylu "ty też wyglądasz super". Jeden z naszych kumpli spóźnił się, zgodnie z zapowiedziom, ale nie czekaliśmy na niego. Każdy z nich miał ze sobą alkohol według uznania, ale wszyscy mieli przynajmniej po jednym piwie. Tae też postanowił dziś chyba zaszaleć, bo kupił nadzwyczajnie dużo. Powiedziałem mu wstępnie, że jakby coś było z nim nie tak, to może u mnie zostać, ale ten miał nadzieję że dojdzie do domu o własnych siłach.

- Co się z tobą stało Tae? - zapytał Min Ki, czarnowłosy chłopak siedzący naprzeciwko mnie. - Jak jeszcze chodziliśmy razem do podstawówki to powtarzałeś w kółko, że brzydzisz się alkoholem.

- No i nadal się brzydzę - powiedział z wręcz kwadratowym uśmiechem na ustach, upijając pierwsze łyki z drugiej butelki.

Wstałem z kanapy i zacząłem majstrować przy głośnikach. Kiedy wreszcie podłączyłem ostatnie kabelki, włączyłem telewizję internetową i rzuciłem w jednego z kolegów pilotem.

- Włącz coś dobrego - nakazałem i wyszedłem do kuchni po jabłkowy sok, który chłodził się w lodówce i wódkę. Zabrałem dla siebie i Jimina odpowiednie szkoło i wróciłem do salonu. Przez ten czas Songwok, najmłodszy z naszej paczki, zdążył już zająć moje miejsce koło blondyna. Jednak ja postanowiłem, że miejsce przy nim należy się tylko mnie i kazałem chłopakowi się przesunąć.

Pozostała czwórka piła na zmianę piwo i sake. Proponowaliśmy im z blondynem trochę wódki, ale odmawiali, mówiąc, że i tak kupili stanowczo za dużo.

- Jasne, teraz tak mówicie, a za godzinę będziecie lecieli do sklepu po trzy kolejne puszki - powiedziałem, wywołując u wszystkich śmiech.

Chłopacy rozmawiali z Jiminem, ale nie za dużo. Najwięcej uwagi poświęcił mu Tae, jak już mówiłem, ale potem zajął się innymi, a ja w końcu odetchnąłem. Co gdyby spodobał się mojemu przyszłemu chłopakowi? Przyszły chłopak, jak to brzmi? Och, Jeon chyba uderzyły ci do głowy procenty.

- Wolisz z kieliszka, czy zrobić ci drinka? - zapytałem Jimina, podczas gdy reszta zajęta była komentowaniem teledysku, który włączył jeden z gości.

- Nie wiem, dostosuję się do ciebie Kookie - powiedział, a mnie na dźwięk zdrobnienia jakim mnie obdarzył, zrobiło się goręcej.

Bez słowa nalałem mu więc po pełna kieliszek. W tym samy czasie, on zajął się sokiem i napełnił nasze szklanki. Stuknęliśmy się, tak by nic nie rozlać, kiwnęliśmy głowami i przechylając szkoło do naszych ust, wypiliśmy jego zawartość. Jimin delikatnie się skrzywił, od razu chwytając sok i biorąc kilka dużych łyków. Ja patrzyłem na niego chwilę, dopiero po kilku sekundach, przypominając sobie o własnej popicie. Wypiliśmy jeszcze jednego szota, a wtedy znowu wyszedłem do kuchni, by przynieść chrupki i paluszki. Napełniłem miskę jedzeniem, a gdy wróciłem do salonu Jimina w nim nie było. Songwok powiedział, że wyszedł na balkon. Minęło kilka chwil i znalazłem się na nim i ja.

Blondyn stał, party o barierkę i palił. Zaciągał się mocno, przytrzymywał w sobie dym, a po czasie wypuszczał go z głośnym westchnieniem. Gdy mnie zobaczył, posłał mi przepraszający uśmiech. Dotknąłem jego pleców najpierw ostrożnie, a potem położyłem na nich całą moją dłoń i zacząłem nią go głaskać. Na dworze było zimno i widziałem gęsią skórkę pojawiającą się na przedramionach chłopaka, dlatego zniknąłem na moment w swoim pokoju i przyniosłem mu rozpinaną bluzę. Narzuciłem mu ją na plecy, by dłużej nie marzł.

- Dzięki - powiedział i zgasił papierosa o murek. W dłoni trzymał całą paczkę. Zabrałem mu ją i policzyłem zawartość. Osiem.

- To jest twoje palenie "do alkoholu"? - zapytałem i poprawiłem zsuwającą się z jego ciała bluzę.

- Też.

- Też?

- Czasami jak się stresuje to palę.

- A czym się mój idealny stresuje? - zapytałem i znowu zacząłem go głaskać po plecach. Chłopak zawstydził się, ale posłał mi delikatny uśmiech, mrużąc oczy. Zaczął bawić się swoimi palcami.

- Twoja obecność tak na mnie działa.

- To bardzo niedobrze. Chcę żebyś był przy mnie swobodny i żeby ci było dobrze, wiesz?

- Wiem, ale nic nie poradzę na to - odparł i popatrzył na mnie. Był taki piękny z tymi rozwianymi włosami, w tej koszuli z zapiętym guzikiem pod samą szyją i z tymi ciemnymi, wpatrującymi się we mnie z ciekawością oczami.

- Ale i tak nie powinieneś palić - powiedziałem, a ten spuścił głowę na dół. Moja ręka z jego pleców przeniosła się na jego policzek. Badałem palcami strukturę jego skóry. Powoli. Bardzo powoli. Pozwalałem nam cieszyć się tym drobnym kontaktem. - Nieważne czy to przy stresie, do alkoholu, po obiedzie, po przebudzeniu czy po seksie. Na stres masz mnie. Możesz mi się zawsze wygadać, a ja postaram ci się pomóc. Przy alkoholu masz mnie i to ja mam być dla ciebie niezbędnikiem na imprezach i wyjściach. Po obiedzie? To jest głupie. Nie pozwalam na to. Ja będę zabierał cię na obiady i pilnował, byś wszystko zjadł z dokładką i nie uciekał do palarni po posiłku. O poranku masz nadal wychodzić na balkon, ale by zobaczyć mnie, a nie by nakarmić raka. A po seksie masz tulić się do mnie przez resztę nocy i ani mi się śni, że będziesz uciekał ode mnie chociaż na chwilę. Nie pozwolę ci, okey?

Odpowiedzią na moje słowa było przytulenie, które nastąpiło wraz z wypowiedzeniem ostatniego zdania. Jimin przylgnął do mojej klatki piersiowej, otoczył rękoma mój pas i zaczął wdychać mój zapach. Pogłaskałem go po głowie, zmierzwiłem jego włosy. Ucałowałem go szybko w jasne kosmyki, które powoli stawały się wyblakłe. Zauważyłem też ciemny odrost, ale nie mówiłem mu o tym. Pewnie od razu chciałby lecieć do fryzjera. Zresztą, dla mnie był idealny w każdym calu. No może z wyjątkiem tych fajek, ale popracujemy nad tym.

Wróciliśmy do salonu razem, nie wzbudzając jednak większego zainteresowania. Chłopcy zajęci byli rozmową o dziewczynach z młodszego rocznika. Do przewidzenia było, że temat przeniesie się też na dziewczyny z naszej klasy, a co za tym idzie na Yu, ale postanowiłem nie wdawać się w większe dyskusje na jej temat. Wypiłem z Jiminem kolejne dwa szoty. Później dosiadł się do nas Taehyung.

- Palisz Jimin? - zapytał bez ogródek i dokończył swoje piwo jednym łykiem.

- Rzucam - powiedział chłopak, za co na chwilę położyłem rękę na jego udzie tak, by nikt nie widział. Chyba wiedział, że uszczęśliwił mnie tym jednym małym słowem, bo na jego twarzy pojawił się dumny uśmieszek.

- Kookie cię namówił, co? Yu też rzuciła dla niego - powiedział Tae i zaśmiał się. - A ty masz dziewczynę Jimin?

- Nie. Chociaż jest ktoś kto mi się podoba, ale to tajemnica na razie - odpowiedział blondyn, a ja uniosłem brwi i zająłem się napełnianiem nam ponownie kieliszków.

- Jak to?! - oburzył się Tae. Oj, wpakowałeś się kochanie, pomyślałem i uzupełniłem nam też sok. - Musisz mi powiedzieć! Ja ci pomogę. Albo coś. No proszę - zajęczał, przez co zabrzmiało to jak noooo proooooszeeee.

- Może kiedyś - droczył się Jimin. - Powiem ci jak już nam się uda.

- A uda się? Ona wie, że ci się podoba?

- Wie. Nawet ja wiem, że ja też się podobam.

- No to na co czekasz! - krzyknął wręcz chłopak, ale na szczęście reszta chłopaków nadal zajęta była, tym razem małą sprzeczką o to która z dziewczyn, z którymi mamy wuef ma lepsze nogi: So Ae czy Sora. - Czemu jeszcze nie jesteście razem?

- Bo to za wcześnie.

- Nie ma za wcześnie. Albo miłość albo nie! - Tae był taki oburzony, że aż objął Jimina ramieniem, by na pewno powiedzieć mu jakąś super radę co do dziewczyn. Przybliżył mu usta do ucha i wyszeptał coś, czego nie było dane mi usłyszeć.

Porozmawiałem chwilę z Songiem. Mówił, że w klubie ma być dziś dziewczyna, która mu się podoba i bardzo liczył chociaż na jeden taniec z nią. Była od nas rok starsza, ale kojarzyłem ją z zeszłego roku z naszej szkoły.

- Kookie - zwołał Jimin z kanapy, dlatego podniosłem się z fotela i podszedłem do niego i Teayhunga. Oboje uśmiechali się i trzymali w dłoniach kieliszki. - Możesz dać jeszcze jednego? - zapytał blondyn, a ja natychmiast uczyniłem, o co prosił. Wypiliśmy kolejne dwa szoty, tym razem z brunetem. Następnie słuchaliśmy jak Songwok opowiada historię spotkaniu jednej z naszych nauczycielek w klubie. Wszyscy śmialiśmy się, gdy mówił, że "gdyby nie jej twarz to może nawet by uderzał, bo od tyłu niezła dupa". O dwudziestej pierwszej, cała nasza szóstka, mniej (jak ja) lub bardziej (jak Tae) podpita, wyruszyła na podbój klubu Thousand.

Szliśmy pieszo, śmiejąc się z historii opowiadanych przez siebie lub z sytuacji takich jak ta, gdy Song przewrócił się, nie zauważając chodnika. Jimin trzymał się blisko mnie, co jakiś czas też coś opowiadając, ale raczej pozostając biernym słuchaczem. Gdyby nie reszta, pewnie nie oparłbym się pokusie złapania go za rękę. Hooyoung podczas drogi śpiewał wraz z Tae dołączającym się podczas refrenu jakąś k-popową piosenkę i nie zwracał kompletnie uwagi na przechodniów. Na mieście byliśmy dwadzieścia minut po wyjściu z domu. Pod klubem stało dosłownie stado ludzi, próbujących dostać się do budynku. Na szczęście Min Ki wypatrzył w tłumie kumpla i przez to dostaliśmy się na sam początek kolejki. Non stop uważałem, by Jimin mi się nie zgubił ani żeby nic mu się nie stało. Wydawało mi się, że alkohol zaczął już na niego działać, dlatego byłem na nim skupiony podwójnie. Weszliśmy do środka. Oddaliśmy płaszcze do szatni i ruszyliśmy na piętro, w poszukiwaniu loży. Gdyby nie znajomość chłopaków, nigdzie byśmy nie usiedli, a tak to nie dość że ominęła nas co najmniej godzina stania, to jeszcze wcisnęliśmy się w największą lożę. Siedzieliśmy z grupką, która składała się z kilku osób z sąsiedniej szkoły, ale kojarzyłem może dwie dziewczyny. Cała reszta była dla mnie nowa. Przedstawiłem się wszystkim po kolei, a wtedy razem z Tae, Songiem, Hooyoungiem i Jiminem usiedliśmy po jednej ze stron loży i nawet zgarnęliśmy jeden ze stolików. Min Ki został na razie z resztą znajomych, ale do jakiś czas przysiadał się do nas. Na samym początku udałem się do baru po kolejkę szotów, którą przyniosłem w koszyczku. Dokupiłem też sok, bo wiedziałem, że Jiminowi bez niego byłoby ciężko. Gdy wróciłem, siedział właśnie z nikim innym jak Taehyungiem.

- Jakie to smaki? - zapytał brunet, gdy postawiłem przed nim koszyk z kieliszkami.

- Dwie czyste, dwie cytrynówki, dwie truskawkowe i dwie kamikadze. Jest nierówno, ale inaczej nie zamówisz.

Hooyoung odmówił jednak, twierdząc, że za dużo już dziś wypił, wiec problem się rozwiązał. Jiminowi pod nos podstawiłem szota truskawkowego i niebieskiego kamikadze. Uśmiechnął się. Wiedziałem, że na pewno by te smaki wybrał, więc zgarnąłem je jako pierwszy. Potem dałem wybrać chłopakom, a dla mnie została cytrynówka i czysta. Wypiliśmy wszystko na raz. Potem Song poszedł w tango, znaleźć swoją ukochaną, która miała się gdzieś tu kręcić, Tae wystartował do baru, ale zapowiadało się, że długo sobie postoi, bo zrobiła się spora kolejka.

Jimin miał zadowoloną minę i lekko zamglone oczy, ale nadal wyglądał rewelacyjnie. W mojej, przyćmionej procentami głowie pojawiały się myśli o tym, by go dotkać, przytulić, ale wiedziałem, że nie mogłem. Jednak Jimin miał chyba podobne pomysły w głowie, bo gdy tylko nasi koledzy nas opuścili, skubnął mnie w dłoń, swoim paznokciem. Opuściłem więc rękę pod stół, a wtedy poczułem jak jego palce zaciskając się na moich. Standardowo, zacząłem gładzić jego skórę kciukiem.

- Chyba mnie wzięło - powiedział, przybliżając się do mojego ucha, bo w klubie było głośno.

- Bardzo? - zapytałem, mocniej ściskając jego rękę, a on kiwnął głową. - Nie musisz już pić, jak nie chcesz kochanie.

- Kochanie - powtórzył i zachichotał słodko. Przekręcił głowę na bok. - Tak chce żebyś mówił.

- Będę - zapewniłem i posłałem mu uśmiech.

- Pamiętasz jak - blondyn zrobił krótką pauzę. Jego głos był delikatnie zachrypnięty. - Jak pytałeś w samochodzie, o mój pierwszy zgon? - Przytknąłem na to. - No to w sumie nie powiedziałem ci wszystkiego.

- Opowiedz mi teraz.

- Na pewno? - zapytał, a wtedy przybliżyłem się do niego, by lepiej go słyszeć. - Ach, no bo miałem takiego przyjaciela kiedyś, Yoongiego. No i podobał mi się strasznie, ale nie mówiłem mu o tym, bo on był hetero, nie? - Znowu Jimin zrobił pauzę, jakby sprawdzał czy aby na pewno dociera do mnie to co mówi. - I zdradziła go dziewczyna. Przyszedł do mnie z butelką sake. Upiliśmy się. No i tak wyszło, że mu wtedy to powiedziałem. No, że czuję coś do niego. Strasznie się bałem, ale był taki pijany, że byłem pewny, że nic nie będzie pamiętał. Ale rano mi to wypomniał i powiedział, że w sumie nie jest gejem, ale ze mną mógłby się zabawić. Rozumiesz? Zabawić. Teraz to mi się wydaje takie głupie, że się zgodziłem, ale no cóż. Byłem taki zakochany.

- Zrobił ci krzywdę, kochanie?

- I tak i nie. Zaczęło się od tego, że po prostu razem oglądaliśmy coś i się nim... no zajmowałem, nie? Przepraszał za to, że nie może się odwdzięczyć, ale nie miałem mu za złe. I raz powiedział, że w sumie już kiedyś próbował z tą swoją byłą anal i że było w porządku i jeśli chce to możemy przejść na "wyższy level". Chciałem, boże oczywiście że tak. Kochałem się w nim od pierwszej liceum! - zaśmiał się. - I tak zostaliśmy seks przyjaciółmi.

- Ale ty chciałeś czegoś więcej - powiedziałem, a on tylko westchnął na to.

- Chciałem. I w momencie kiedy on sam zaczął się do mnie przekonywać, wyjechał na studia. Odkąd był ze mną, nie spotykał się z dziewczynami. I dosłownie miesiąc przed wyjazdem, powiedział, że chyba wreszcie odwzajemnił moje uczucia. Wiedziałem też, że serio zaczęło mu zależeć, bo pocałował mnie w końcu. Raz. Kiedy się kochaliśmy. I wtedy wiedziałem, że to jest to. I wyjechał. W pizdu. Po prostu mnie zostawił.

- Kochałeś go, tak naprawdę?

- Oczywiście. Oj tak. To była moja pierwsza miłość. Jedyna. I nikt nigdy nie działał na mnie tak jak on. Tak myślałem, dopóki nie poznałem ciebie. I wiesz co jest najgorsze? - Oczy Jimina zaszkliły się od łez, a ja jeszcze mocniej go złapałem za rękę. - Że specjalnie wybrałem uczelnie w Seulu, bo on tu się uczy. Inny wydział, to samo miasto. Cieszyłem się jak głupi, przez tą przeprowadzkę. Już nie będą dzieliły nas kilometry, myślałem jak idiota. I on tu jest. Nawet raz go widziałem. I nawet do mnie pisał ostatnio, bo jak tylko go zauważyłem uciekłem, jak tchórz. Chciał się spotkać. A ja nie mogę. Bo nie widzę w nim już tego, co widziałem wcześniej.

Jimin rozpłakał się, ale nadal mówił. Drżał delikatnie, a po jego policzkach leciały ciurkiem łzy. Wytarłem je i złapałem jego twarz. Wtedy liczył się tylko on, a nie ludzie dookoła.

- Przysięgam, że kiedyś był dla mnie wszystkim. A teraz? Zawrócił mi w głowie ktoś, kogo znam tydzień i już zapominam o Yoongim. Nie wiem nawet czy on kogoś teraz nie ma. Ale boję się, że może jemu zostało. Że może on też o mnie myślał. I co ja mu powiem? Że podoba mi się ktoś inny?

- Oj skarbie - powiedziałem i objąłem go ramieniem, by mógł moczyć moją czerwoną koszulę. - Nie złamiesz mu serca, przecież. Nie możesz tak bardzo się o to martwić. I to nie twoja wina, że teraz myślisz o kimś innym.

Jimin nie zdążył mi odpowiedzieć, bo wrócił Taehyung, rzucił się na Jimina i zaczął go przytulać.

- Nie płacz! Ojejku, co się stało! Chodzi o tą dziewczynę? Albo Kookie coś niemiłego ci powiedział! - Tae skupił swój zatroskany wzrok na mnie. - Przyznaj się Jeon!

- Nie, nie Taehyung - powiedział Jimin, wycierając łzy. Uśmiechnął się. - Nic mi nie jest. Naprawdę.

- To czemu płaczesz?

- Ach, to nieważne. Naprawdę. Przyniosłeś te same szoty?

Tae zajął się teraz rozstawianiem kieliszków koło nas. Jimin wziął znowu truskawkę i tym razem na tym skończył, bo nie chciał żeby mu się pogorszyło. Resztę wypiliśmy z Taehyungiem na pół, bo Min Ki i Song mieli piwo, a Hoo zniknął z horyzontu.

- Widziałem Yu Lee - powiedział Tae. - Pytała o ciebie, ale powiedziałem że cie nie ma.

- Dzięki. Mam nadzieję, że nie spotkam jej tu, chociaż szanse są marne.

- A Songwok? Znalazł tą swoją Hane?

- Nie wiem, nie gadałem teraz z nim.

Tae przesiadł się bliżej chłopaków, a ja znowu złapałem Jimina za rękę.

- Nie chcę by było ci przykro - powiedziałem i na chwilę przybliżyłem się do jego ucha. - Kochanie - szepnąłem. Chłopak zadrżał.

- Wiem, przepraszam.

- Nie przepraszaj, tylko się uśmiechnij. - Chłopak zrobił o co go prosiłem. Bardzo chciałem, by wtulił się we mnie i mógł poczuć się naprawdę bezpiecznie, ale nie chciałem narażać nas na jakikolwiek komentarz od kolegów czy innych ludzi w klubie.

Przez cały czas siedziałem z nim i rozmawiałem. Nie ciągnęło mnie na parkiet. Co jakiś czas ktoś z naszej paczki przynosił jakiś alkohol, a Jimin odmawiał. Za to ja, co jakiś czas wypijałem po szocie, ale nadal pozostawałem w dobrym stanie. Jedyne co, to rosła mi ochota na blondyna obok mnie. Dawno nie miałem jakiegoś kontaktu seksualnego, bo z Yu ostatnio nie mieliśmy czasu, a potem się pokłóciliśmy. Ale wiedziałem, że nie jestem sam, bo Jimin mówił, że jego jedynym partnerem był Yoongi, a ten wyjechał do Seulu ponad rok temu. Była to samolubna myśl, ale w głębi duszy nie cieszyłem się z tego, że Jimina miał ktoś przede mną. W dodatku ten ktoś siedział mu w głowie od kilku lat, a ja od kilku dni. I choć bardzo podobały mi się słowa chłopaka, że przeze mnie zapomina o tamtym, to jednak moja zazdrość uruchamiała się w mojej głowie co jakiś czas. I nie do końca dobrze się czułem z faktem, że to ja z naszej dwójki jestem tym niedoświadczonym w kontaktach z facetami.

Taehyung przesadził z alkoholem, ale na szczęście nie zasnął ani się zwymiotował. Poprosił tylko, bym wsadził go w taksówkę, bo on sam nie był pewien czy jakąś złapie. Dochodziła dwunasta, więc postanowiłem skorzystać z okazji odprowadzenia Tae, by pożegnać się z resztą i zabrać Jimina do siebie. Tak też się stało. Zamówiłem dwie taryfy. W pierwszą właśnie wpakowałem przyjaciela, a do drugiej zaprosiłem blondyna. W moim mieszkaniu byliśmy jeszcze przed północą.

- Zostaniesz u mnie na noc? - zapytałem i pomogłem mu zdjąć płaszcz. Chłopak zdziwił się lekko, ale przytaknął głową. - Cieszę się.

- Ja też. Tylko napisze mamie, że wrócę rano.

- To ja posprzątam.

Ogarnięcie salonu zajęło mało czasu, bo większość butelek i puszek poszła do kosza, zanim wyszliśmy do klubu. I musiałem przyznać, że było to raczej spokojnie wyjście, bo ani nie tańczyłem, ani nic mega się nie stało, ale było mi bardzo miło, dlatego że spędziłem cały wieczór z Jiminem. I jeszcze dowiedziałem się czegoś o nim.

Chłopak przyszedł do mnie do kuchni, gdy zmywałem nasze kieliszki. Przytulił się do moich pleców, a wtedy opłukałem szkło z piany i odwróciłem się do niego, by móc normalnie go tulić. Głaskałem jego włosy, plecy, policzki i całowałem go w głowę, a on tylko mocniej zaciskał palce na mojej koszuli. W pewnym momencie jeden z nich zawędrował pod nią. Kiedy Jiminowi same plecy nie wystarczyły, odsunął się ode mnie, patrząc uważniej na moje ciało. Jego ręce przeniosły się na mój brzuch, który trochę napiąłem, by mógł cieszyć się zarysem moich mięśni, które za niedługo staną się prawdziwym cudem, kiedy tylko zacznę zauważać większe efekty siłowni. Jimin wsunął pod koszule dugą rękę i bezwstydnie, przesuwał dłońmi w górę i w dół po mojej skórze, wywołując u mnie przyjemne dreszcze. Nie trwało to jednak długo, bo przysunął się do mnie z powrotem by móc być objętym przeze mnie. Po kilku minutach, złapałem go za rękę i zaprowadziłem do salonu. Włączyłem tą samą telewizję co przedtem i wyszukałem spokojnej piosenki. Gdy pierwsze dźwięki wybranej melodii zaczęły wydostawać się z głośników, ucałowałem wierzch jego dłoni i zapytałem:

- Mogę prosić do tańca?

Jimin zaśmiał się, ale oczywiście pozwolił mi się porwać. Trzymaliśmy się za jedną z rąk, podczas gdy druga moja spoczywała na jego biodrze, a ta jego na moim ramieniu. Tańczyliśmy jakiś czas, depcząc się czasami i uśmiechając do siebie. Jimin nie komentował moich błędów, choć podejrzewałem, że musiałem robić ich sporo. W końcu oderwaliśmy się od siebie i odszukałem pilota. Ściszyłem muzykę. Jimina ponownie złapałem za rękę i naparem na niego, by usiadł na kanapie. Sam znalazłem się obok. Objąłem go ramieniem, ale po chwili moja ręka została zrzucona z jego ciała. Zdziwiłem się. Blondyn wstał, a potem wpakował się na mnie, siadając na moich kolanach okrakiem. Zarzucił mi ręce na kark.

- Całuj mnie teraz - powiedział, a wtedy dosłownie w ułamku sekundy moje usta znalazły się na tych jego.

Nie chcieliśmy się śpieszyć, dlatego najpierw delikatnie muskaliśmy swoje wargi, ale po chwili już nam to nie wystarczało. Ugryzłem jego dolną wargę, uważnie obserwując jego reakcję, czy aby nie zaciskam zębów za mocno, ale chyba mu się spodobało, po cichy jęk wyleciał z jego gardła. Wiedziałem, że był to jego drugi raz, jeśli chodzi o całowanie, dlatego nie pośpieszałem go. Chciałem by nie bał się przejąć trochę inicjatywy. Jimin zmienił pozycje swoich dłoni, tak że teraz bawiły się one moimi czarnymi włosami. Przyciągał mnie bliżej siebie. Ja moje również przeniosłem, tylko że z jego pleców na jego pośladki. Ugniatałem je przez materiał spodni i pogłębiałem coraz bardziej pocałunek. Naparłem na jego usta językiem, a wtedy uchylił je i wpuścił mnie do środka. Na początku oddawał wszystko trochę nieudolnie, ale to była kwestia kilku minut. Kiedy początkowy wstyd z niego uleciał, domagał się więcej, sam przygryzając moją wargę, czy pomiędzy krótkimi przerwami, racząc mnie słodkimi westchnięciami. Walczyłem ze sobą, by nie być zbyt nachalny w tym wszystkim, ale nie udało mi się powstrzymać własnych rąk, przed złapaniem go bezpośrednio za bokserki. Wsunąłem mu ręce pod dżinsy i obserwowałem. Jimin otworzył na chwilę oczy, ale nie przerwał pocałunku. Nadal zahaczał swoim językiem o mój. Ścisnąłem jeden z pośladków. Jimin ponownie zamknął oczy i oddał się przyjemności. Pociągnął mnie mocniej za włosy. Była w tym wszystkim taka nagła dzikość, która nas ogarnęła. Początkowy spokój, został przyćmiony przez rosnące podniecenie. W końcu i ja westchnąłem mu w usta, dostając za to mokrego, krótkiego całusa w policzek. Ale po chwili Jimin znowu przywarł wargami do mnie i od razu rozchylił usta, pozwalając mi przejąć kontrolę nad pocałunkiem. Pomyślałem, że jak tak dalej pójdzie to nie powstrzymam się. Bałem się tego, ale nawet nie przeszło mi przez myśl, by przestać go dotykać. W końcu złapałem go mocnej, obiema rękoma za tyłek i podniosłem się, trzymając go tak, by nie upadł. Po alkoholu było trudniej, ale i tak zaniosłem go do swojego pokoju. Nie słyszeliśmy już muzyki, tylko mokre odgłosy mlaskania. Przycisnąłem plecy chłopaka do ściany i puściłem jego pośladki. Przeniosłem ręce na jego dłonie i przytrzymałem mu je nad głową jedną ze swoich. Drugą zająłem się rozpinaniem jego koszuli. Chłopak mruczał mi w usta, przekręcał głowę to w lewo to w prawo, by znaleźć dla siebie wygodną pozycję do całowania. Nie ruszał nadgarstkami, poddając mi się, a świadomość tego jeszcze bardziej mnie nakręcała.

- Piękny jesteś - powiedziałem, zaraz po odsunięciu się od niego i przyjrzeniu jego ciału. Był blady, chudy. Widać było mu delikatnie żebra. Przejechałem po niech palcami wolnej dłoni, a twarz Jimina oblała się soczystym rumieńcem. Zbliżyłem się ponownie, tym razem zaczynając muskać jego szyję. Nosem zahaczyłem o jego obojczyk i pocałowałem go. Potem zassałem się na cienkiej skórze, zaraz pod kością. Czerwono-fioletowy ślad pojawił się w odpowiednim miejscu.

Puściłem ręce Jimina, bo chciałem by sam mógł pokazać mi co chce. Wtedy i on rozpiął moją koszulę. Pociągnąłem go za tobą w stronę kanapy. Położyliśmy się tak, bym leżał na plecach, a on na mnie. Całowaliśmy się na znowu, tym razem trochę delikatniej. Blondyn zjechał na moją szyję i zrobił to samo co ja jemu, tylko że wyżej. Jego malinka, jak się kazało później, była jednak mniej soczysta od mojej. Bardziej się postarał przy drugiej, którą zrobił mi na piersi. Zdjąłem z niego całkowicie koszulę i położyłem ją na podłodze. Badałem każdy milimetr jego pleców. Później poświęciłem swój czas na jego smukłą, długą szyję. Bardzo podobały mu się te pieszczoty, bo przy nich najgłośniej oddychał i starał się nie wydawać żadnych dźwięków, ale i tak jęknięcia co jakiś czas ulatywały z jego ust. Czułem jak coraz bardziej zaczynam się podniecać. Problem w spodniach rósł z minuty na minutę, ale nie byłem tutaj jedyny. Męskość Jimina zaczęła wbijać się w mój brzuch, kiedy na mnie leżał.

- Połóż się na boku - powiedziałem, przerywając nasz pocałunek. Jimin bez słowa zeszedł ze mnie i zrobił, co kazałem.

Przytuliłem go na łyżeczkę, podkładając mu ramie pod głowę. Drugą ręką gładziłem jego podbrzusze, a ustami zająłem się znowu jego szyją i karkiem. Drżał, gdy całowałem te najdelikatniejsze miejsca. Był coraz głośniejszy, a ja właśnie wtedy zacząłem się zastanawiać: co dalej?

- Chcesz teraz przestać? - zapytałem, zaraz po tym podgryzając jego ucho. - Bo nie wiem, na ile możemy sobie pozwolić.

- Na jeszcze trochę możemy - powiedział wręcz błagalnie, a ja znowu zacząłem zataczać kółka na jego podbrzuszu.

- Powiedz mi, na co.

Jimin nie odpowiadał, wyraźnie zawstydzony, ale wtedy złapałem jego podbródek w palce i obróciłem w moją stronę. Liznąłem jego dolną wargę, a potem ucałowałem w czoło. Chłopak popatrzył na mnie niecierpliwie.

- Co chcesz, żebym zrobił? - zapytałem jeszcze raz, wpatrując się w niego. Kiedy chciał uciec wzrokiem nie pozwoliłem mu i mocniej odwróciłem jego głowę w moja stronę. - Jeśli mi nie powiesz to na tym skończymy.

- Chcesz mnie męczyć? - zapytał niewinnie, przygryzając lśniącą od moje śliny wargę.

- Chce żebyś powiedział mi, czego teraz chcesz.

- Bardzo dużo bym chciał, ale... nie wiem. - Wyraźnie się zmieszał. Zaczął się zastanawiać. Miałem ten sam problem co on. Miałem na niego straszną ochotę, ale po prostu się bałem. Nie byłem może do końca gotowy na bliższy kontakt, choć według mnie i tak przekroczyliśmy pewne narzucone odgórnie granice. Chciałem więcej, wręcz rwałem się by rękoma zjechać jeszcze niżej, pod materiał jego bielizny, ale zwyczajnie nie byłem pewny czy to nie za szybko. Może Jimin chciał zacząć od czegoś delikatniejszego?

- Nie musimy się śpieszyć - powiedziałem i cmoknąłem go w nos. Odwróciłem go przodem do siebie i przytuliłem. - Okey? Po prostu na razie na tym zaprzestaniemy, dobrze? Kochanie?

Jimin wtulił się we mnie mocno i kiwnął głową. Był tak samo wystraszony i pełen emocji jak ja.

Niestety musieliśmy na chwilę wstać, bym rozłożył łóżko. Dałem Jiminowi koszulkę z mojej szafy, którą od razu ubrał. Specjalnie wybrałem jedną z tych większych, bo wiedziałem, że poziom słodkości przekroczy maksimum, jak tylko t-shirt sięgnie mu do połowy ud. Tak też się stało. Wyglądał teraz znowu jak chłopiec. Uroczo, niewinnie. Kazałem mu się położyć, a sam poszedłem wyłączyć telewizor w salonie i umyć zęby. Zostałem w samych bokserkach. Na szczęście mój "mały problem" (chociaż tak naprawdę duży) zniknął chociaż częściowo, więc mogłem wrócić do swojego pokoju. Blondyn leżał już pod kołdrą. Zgasiłem światło. Nastawiłem budzik na dziesiątą, bo o jedenastej miał być mój brat, a nie chciałem by nas tak zastał. Gdy było już zupełnie ciemno, przytuliłem od tyłu chłopaka i wyszeptałem mu do ucha: dobranoc kochanie.

Zasnęliśmy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top