ROZDZIAŁ 13 - BLOOD SWEET & TEARS

Zwarty i gotowy stawiłem się u swojego chłopaka chwilę przed umówionym czasem. Miałem ze sobą małą torbę, w niej; najpotrzebniejsze rzeczy. Jimin wziął dużo więcej ubrań, co w sumie mnie nie zdziwiło. Droga do hotelu zajęła nam półtora godziny. Opowiadaliśmy sobie o świętach, o tym co dostaliśmy, czy było dobrze, czy nudno. Dowiedziałem się sporo o rodzinie Jimina, która była całkiem spora, bo zarówno mama i tata blondyna mieli po trójce rodzeństwa, które to także miało dzieci, a niektórzy nawet wnuków. Nareszcie zobaczył się z kuzynkami, które bardzo lubił i z dziadkami, z którymi miał średni kontakt. Cieszył się, bo prezenty wszystkim się podobały. Najbardziej obawiał się o mamę, bo był z nią bardzo zżyty i chciał by dostała coś wyjątkowego, więc wydał większość oszczędności na sukienkę, którą to też włożyła drugiego dnia świąt. Ja opowiedziałem mu historię, jak to mój brat wylał na siebie zupę, a właściwie cały garnek, ale generalnie była to jedyna większa atrakcja tych świąt. Do nas rodzina przyjeżdżała całkiem regularnie, więc nie było to żadne mega wielkie wydarzenie, ale dla chłopaka najwyraźniej tak.

Rozmawialiśmy przez całą drogę i nie mogę pominąć faktu, że obaj byliśmy raczej spięci. Niby nie wstydziliśmy się siebie, niby było to coś o czym rozmawialiśmy, do czego byliśmy przygotowani, nie było to też dla nas coś absolutnie nowego, ale wisiało to nad nami. Choć jednak dla mnie miała być to większa nowość, w końcu sam seks ma wiele odmian, a ja w kontaktach z chłopakami miałem zerowe doświadczenie, nie licząc tego, co było teraz między mną, a Jiminem. Tylko, że do tej pory bawiliśmy się ze sobą, spełnialiśmy niektóre pragnienia, nie chcąc nadal posuwać się za bardzo do przodu. Ale dziś miał być ten dzień. I bałem się, ale jednocześnie nie mogłem doczekać nocy.

Hotel był cudowny, duży, z pięknym jasnym wnętrzem i świetnie urządzonymi pokojami. Recepcjonistka nie skomentowała faktu iż zarezerwowany mieliśmy pokój dla pary, czy tam małżeński, jakkolwiek się one poprawnie nazywają i podała nam klucz z uśmiechem. Łóżko było ogromne, zasłane białą kołdrą, miliardem poduszek. W kącie stała szafa, mieliśmy mały balkon, stół z parą krzeseł i łazienkę. Było jasno, raczej minimalistycznie, ale naprawdę ładnie. Zostawaliśmy walizki i najpierw obowiązkowo musieliśmy rzucić się na łóżko. Wylądowaliśmy pośród miękkiej kołdry i zanurzyliśmy się w materacu na kilka centymetrów. Cmoknęliśmy się tylko raz i to krótko, nie bez przyczyny. Otóż oboje byliśmy tak bardzo spragnieni swojego ciepła, że na pewno nie doszlibyśmy na tą saunę, gdybyśmy teraz pozwolili sobie na odrobinę szaleństwa. Zabraliśmy ze sobą ręczniki, choć wiedzieliśmy, że na pewno jakieś dostaniemy, klapki i zeszliśmy na dół. Rozebraliśmy się w dwóch oddzielnych szatniach, wzięliśmy szybkie prysznice i wyszliśmy do sobie odziani jedynie w ręczniki, przewiązane w pasie. Mogliśmy korzystać z kilku saun, w ofercie była parowa i turecka, a my wybraliśmy tą drugą. Jedno z pomieszczeń było zajęte, więc przeszliśmy kawałek dalej, gdzie zostaliśmy już sami. I jakże podniecająca była myśl, że cudownie byłoby zabawić się trochę tutaj, ale fakt, że ktoś mógł do nas dołączyć w każdej chwili nas trochę stopował. Opłukaliśmy siedzenia i kolejne piętnaście minut relaksowaliśmy się w cudownym gorącu. Pozwoliliśmy sobie na trzymanie swoich rąk, bo i tak siedzieliśmy w środku sami. Obserwowałem uważnie Jimina, bo bałem się że niedługo mi zemdleje, ale mówił, że czuje się dobrze. Pot leniwie spływał po jego ciele, wsiąkał w ręcznik i powodował, że coraz bardziej miałem ochotę wrócić do pokoju i sprawić, by pojawiło się go jeszcze więcej. Po kwadransie wyszliśmy, znów opłukując po sobie siedzenia i ruszyliśmy pod prysznic. Poczekałem przed wyjściem na Jimina, byśmy mogli wrócić razem do pokoju. Tak też się stało. Byłem trochę zmęczony, po saunie, ale na pewno nie na tyle, by przekładać nasze bardzo ważne plany. Zamówiliśmy jeszcze wino do pokoju, bo szampana oboje nie lubiliśmy, a na wino mieliśmy ochotę. Pierwsza lampka pomogła nam też się trochę rozluźnić. Chciałem iść przebrać się w szlafrok, gdy Jimin złapał mnie za rękę i odwrócił do siebie. Jego nieśmiały uśmieszek zdradził, że chyba wolałby się rozebrać, nie przebrać. Dlatego zrobiłem krok w jego stronę i nie czekając na pozwolenie, pozbyłem się jego koszulki, którą dostał ode mnie na święta (Van Gogh czuwa). Chwilę przyglądałem się jego zarumienionej twarzy, badałem jego śliczną buzię opuszkami palców i w końcu przesunąłem kciukiem po jego wargach, zaraz potem wpijając się w nie i rozpoczynając nasz długi, namiętny pocałunek, któremu towarzyszyły nasze westchnięcia i ciche sapanie. Położyłem ręce na jego plecach, zjeżdżając coraz niżej, docierając do jego spodni. Wślizgnąłem ręce do tylnych kieszeni jego dżinów, ugniatając jego brzoskwinki. Jimin trzymał mnie za kark, czasami pociągał za włosy. Pocałunkami zjechałem na jego szyję, podgryzając ją i skubiąc, powodując drżenie jego ciała. Byłem dziś niecierpliwy. Stęskniony. Blondyn odsunął się kawałek i pociągnął moją bluzkę do góry. Skorzystałem z okazji i kiedy ta tylko wylądowała na podłodze, ukucnąłem przed chłopakiem i wyciągnąłem jego pasek ze szlufek, potem odpiąłem rozporek i ostatecznie zsunąłem z niego spodnie. Zaraz po tym, wyprostowałem się i znów zająłem całowaniem jego ust i masowaniem jego tyłka. Czułem jak ciepło nam było, przez chwilę poczułem się jak w tej saunie. Badałem językiem wnętrze ust Jimina, a w nagrodę otrzymywałem jego mruczenie. Starszy znowu postanowił się odsunąć, tym razem to on jednak wylądował na kolanach i zrobił to samo z moimi dżinsami, co ja z jego. Tylko, że on pozbył się też moich bokserek. Przyglądał się trochę onieśmielony mojej stojącej już męskości, na którą widocznie bardzo zadziałały pocałunki, a potem wziął ją w dłoń i zaczął poruszać bardzo wolno. Zrobił dosłownie kilka ruchów nadgarstkiem i pochylił się, by schować między ustami kilka pierwszych centymetrów. Nie wiedziałem, czy aby zaraz nie padnę tu, bo ustanie na nogach czy w ogóle utrzymanie pozycji stojącej w tym momencie było nie lada wyczynem. Jimin zassał się na główce, a potem zaczął chaotycznie poruszać się, dołączając przy tym drażnienie mnie językiem, co poskutkowało moim głośnym stęknięciem. Spojrzałem na dół i odgarnąłem jego włosy z czoła, a on spojrzał na mnie, nie zaprzestając ruchów głowom i to już dosłownie rozłożyło mnie na łopatki. Kazałem mu wstać, a gdy ten podniósł się zdezorientowany, ściągnąłem z niego szybko bieliznę i podążyłem z nim w stronę łóżka. Położyłem się na plecach i krótko poleciłem: sześć-dziewięć. Widziałem, jak drżały mu nogi, kiedy odwracał się do mnie tyłem i przesuwał bliżej mnie. Miałem idealny widok, ale Jimin wstydził się pochylić, więc najpierw uspokajająco pogładziłem jego wspaniałe brzoskwinki, a potem jednym ruchem przyciągnąłem je bliżej swojej twarzy. Jedną ręką obejmowałem jego uda, drugą położyłem na jego plecach i naparłem delikatnie, by jednak przybrał odpowiednią pozycję. Kiedy zrobił to, pokazał mi się dosłownie w całej okazałości. Przez chwilę nie robił nic, bo był zwyczajnie zdenerwowany, ale im dłużej go głaskałem, tym bardziej się uspokajał, aż w końcu poczułem jak znów bierze mnie do buzi. Znajdował się na takiej wysokości, że właściwie mogłem robić na co mi żywnie przyjdzie ochota; mogłem dać mu tą samą przyjemność co on mi, mogłem zacząć go powoli rozciągać, albo zając się całowaniem jego cudnych, jasnych pośladków. Chciałem tego wszystkiego, najlepiej na raz, ale zacząłem od lizania jego przyrodzenia, na co zareagował od razu głośnym westchnieniem, zagłuszonym jednak przez czynności, które wykonywał. Poruszał się coraz szybciej, więc i ja skupiłem się na szybkim poruszaniu językiem w najczulszym punkcie na jego penisie. Rękoma dotykałem jego ciała, badałem tyle na ile sięgały mi ramiona. Chciałem go też dobrze przygotować, więc odsunąłem się trochę i naśliniłem palec serdeczny. Przez chwilę tylko masowałem jego wejście, nie chcąc go za bardzo zaskoczyć, dopiero po parunastu sekundach zagłębiłem go w nim i zacząłem poruszać. Jimin jęczał, ale hamował się, skupiał na sprawianiu mi przyjemności. Musiałem bardzo się pilnować, by nie dojść zbyt szybko, ale nie było to wcale łatwe, bo chłopak bardzo sprawnie zajmował się mną. Całowałem jego uda i pośladki, a gdy na chwile wyjmowałem palec, całowałem i jego wejście, drażniąc językiem, na co blondyn mocnej się spinał. Potem wróciłem go rozciągania go. Nie wiedziałem dokładnie kiedy będzie odpowiednia chwila, by dołożyć drugi palec, ale wydawało mi się, że rozluźnił się, więc naśliniłem kolejny i powoli w niego wsunąłem.

- Jak będzie coś cię boleć, to mi mów - powiedziałem, a ten odparł urywanym "mhm".

Czułem większy opór, poruszając dwoma palcami w jego wnętrzu, ale i słyszałem głośniejsze jęki. Chciałem go przygotować tak, jakby był to jego pierwszy raz, bo nawet jeśli robił to kiedyś często, to długa przerwa na pewno nie pomagała mu teraz. Pamiętałem, że Jiminowi podobały się klapsy, które co jakiś czas mu prezentowałem, choć otwarcie mi o tym nie mówił, więc dałem mu jednego, najpierw lekkiego. Reakcją był tylko jeszcze głośniejszy jęk, który obudziłby nawet nieboszczyka i nie wiedziałem czy to ze względu na klapsa, czy przez moje szybsze ruchy. Wyjął natomiast z ust moje przyrodzenie i wygiął plecy w łuk, gdy włożyłem oba palce do końca. Włożenie trzeciego nie było aż takie proste, ale raczej niezbędne, gdy chcieliśmy oszczędzić Jiminowi niepotrzebnego bólu. Żałowałem teraz, że nie wyjąłem od razu z torby lubrykantu, bo ślina szybo wysychała i nie była tak dobra na pewno, jak ten specyfik. Dosłownie parę chwil poruszałem trzema palcami w środku, zaraz po tym, klepnąłem Jimina mocniej, powodując, że na jego skórze powstało lekkie zaczerwienienie i kazałem mu się podnieść, co zaraz uczynił. Szybki spacerek do torby i na stoliku koło naszego łóżka wylądowało kilka opakowań gumek i nawilżenie. Jimin siedział koło mnie, zaczerwieniony z mokrą od śliny brodą i ustami, zamglonymi z przyjemności oczami i potarganymi włosami.

- Na plecach? - zapytałem, wiedząc że ta pozycja jest na pierwszy (niepierwszy) raz najbezpieczniejsza. Jimin kiwnął głową i położył się na poduszkach. - Pamiętaj, jakby co to od razu mi mów.

- Dobrze - odparł i posłał mi błogi uśmiech.

Pocałowałem go i sięgnąłem po gumki. Wziąłem pierwsze lepsze i akurat trafiły się cienkie klasyczne, bez smaku ani wypustek. Założyłem jedną na siebie i wylałem na palce lubrykant, którym posmarowałem wejście chłopaka i swoją męskość. Obie te rzeczy bardzo ułatwiły całą sprawę. Po pokoju rozniósł się przyjemny waniliowy aromat. Pierwsze centymetry nie sprawiały problemu. Jimin nawet mruknął, że mu dobrze, potem jednak trochę się spiął. Poczekałem więc, całując go w usta. Nie chciałem zrobić mu nawet najmniejszej krzywdy. Wykonałem bardzo powolne pchnięcie i zagłębiłem się już do połowy, gdy znowu musiałem na chwile przestać. Przełknąłem głośno ślinę i znowu zająłem się ustami blondyna, który kusząco je rozchylił. Wycofałem się, by zagłębić się w nim trochę mocniej, co poskutkowało jękiem przyjemności. Na początku robiłem wszystko wolno, nie wchodząc do końca. Przyśpieszałem ruchy i wsłuchiwałem się w jęki swojego chłopaka. Nie odrywaliśmy od siebie swoich warg. Jimin rozłożył nogi szerzej, by dać mi do siebie lepszy dostęp, z czego skorzystałem. Był bardzo rozciągnięty przez taniec, co nakręcało mnie jeszcze bardziej. Kiedyś wykorzystam ten jego szpagat...

Poruszałem się teraz szybciej, wchodziłem głębiej, prawie do końca. Do moich uszu docierały nie tylko westchnięcia Chima, ale i lepkie odgłosy uderzających się o siebie ciał, a nawet ciche skrzypienie łóżka. Im mocniej uderzałem, tym mocniej chłopak wbijał mi paznokcie w barki.

- Boli? - zapytałem, gdy jeszcze bardziej pogłębiłem pchnięcia. Czułem też, że niedługo dojdę, a chciałem najpierw zobaczyć orgazm blondyna.

- Nie - wyjęczał słodko chłopak i oblizał lubieżnie usta. - Szybciej - poprosił.

Nie hamowałem się już, poruszając się bardzo szybko. Jimin już nie jęczał, tylko błagał, bym wchodził mocniej i mocniej. Cała jego wstydliwość uleciała. I żałowałem, że nie może teraz dostać klapsa.

Doszedł z głośnym piskiem, zaciskając powieki spod których uciekło kilka łez przyjemności, drapiąc mi skórę i wyginając się. W dodatku zacisnął ścianki tak bardzo, że doszedłem chwilę po nim, zagłuszając swoje westchnienie pocałunkiem. Czułem się jak jeszcze nigdy. Cudownie. Po prostu cudownie. Wychyliłem się, by wyrzucić zużytą gumkę do woreczka, koło szafki.

Leżeliśmy obok siebie przez jakiś czas. Obejmowałem Jimina i wsłuchiwałem się w jego miarowy oddech. Głaskałem jego wilgotne od potu plecy. Przez chwilę myślałem już, że zasnął, ale wtedy podniósł głowę i spojrzał na mnie z zadowoleniem wymalowanym na twarzy. I choć chwilę temu jeszcze brałem go na tym łóżku, to teraz jak gdyby nigdy nic, uśmiechał się do mnie niewinnie przypominając tego samego aniołka, co wcześniej. Blondyn wspiął się wyżej i cmoknął mnie w nosek, a gdy chciał się odsunąć, mój uścisk stał się mocniejszy. Nie chciałem by odsuwał się nawet o milimetr. Jimin jednak wygramolił się z moich ramion i schował pod kołdrą. Podniosłem ją do góry, by sprawdzić, co robi, ale od razu naciągnął ją z powrotem na głowę i zaczął się śmiać. Oczywiście, wyciągnąłem go stamtąd, łaskocząc, powtarzając, że przede mną nie ucieknie. Usiadłem na łóżku po turecku, trzymając go pod pachami i zacząłem ciągnąć go do siebie. Usiadł mi pomiędzy nogami, na idealnie dla niego przygotowanym "gniazdku" i zakrył śliczną buzię swoimi malutkimi dłońmi.

- Co się chowasz? - zapytałem i pocałowałem go w głowę, a potem zabrałem ręce z twarzy, by je też ucałować.

- Wstydzę się - odparł i zaśmiał się. Potargałem mu włosy, a ten z grymasem odwdzięczył się tym samym.

- Dopiero co się kochaliśmy, jak możesz się mnie wstydzić!

- No właśnie dlatego się wstydzę - powiedział cicho. Jego kąciki ust nadal były podniesione do góry, a policzki zaróżowione. - Widziałeś mnie... tam. I nawet mnie tam lizałeś - dodał, a ja musiałem wytężyć słuch, by coś usłyszeć.

- No, chciałem by było ci dobrze - odparłem i przytuliłem mocniej do swojej klatki piersiowej. - No i musiałem cię rozciągnąć, żeby nie bolało. Yoongi cię nie przygotował za pierwszym razem?

- Sam to zrobiłem. On chyba nie wiedział... że trzeba.

- Idiota - wymsknęło mi się, ale Jimin nie zareagował. Nadal był trochę w innym świecie. - Ale mam nadzieję, że teraz cię nie bolało. - Starszy pokręcił głową, na nie. Przykryłem nas trochę kołdrą, bo nie chciałem by Jimin zmarzł. Nasze ciała powoli odzyskiwały normalną temperaturę.

- Było idealnie - powiedział chłopak i zaszczycił mnie długim pocałunkiem, do którego po czasie dołączył język.

Znów powoli mnie rozpalał. Nie przerywając pieszczot, usiadł na mnie okrakiem, zmuszając do zmiany pozycji na prosty siad. Oblała mnie kolejna fala namiętności. Zaczęliśmy znowu gryźć swoje nabrzmiałe już usta, wzdychać sobie prosto w nie i rękoma badać nasze ciała. Moje palce powędrowały na pośladki Jimina. Oprócz ugniatania ich i uderzania w nie z otwartej dłoni, aż nie stały się czerwone, dotykałem jego nadal mokrego wejście. Poczułem jak znowu twardnieją nasze członki, a wtedy otworzyłem oczy i spojrzałem w te Jimina, lekko przymrużone.

- Chce jeszcze raz - powiedział i otarł się o mnie, powodując przyjemny dreszcz.

- Tak? - zapytałem, przeciągając samogłoskę. Polizałem jego szyję. - A jak chcesz żebym się teraz wziął?

- Dam ci siebie sam - odparł odważnie i popchnął mój tors. Wylądowałem na plecach, od razu przysuwając sobie poduszkę pod głowę.

Ta pozycja, na jeźdźca, była jedną z tych najrzadziej przeze mnie praktykowanych, bo Yu Lee nie za bardzo umiała się poruszać w zadawalającym mnie tempie. Było mi zawsze dobrze, ale nie mogłem tak skończyć. Wierzyłem jednak w to, że mój chłopak sobie bez problemu poradzi. Zszedł z moich nóg, by dopaść się do lubrykantu. Powąchał go najpierw, bo naprawdę miał śliczny zapach i rozlał trochę na swoje palce. Widziałem jak jego ręka znika, gdzieś w okolicach jego ślicznych brzoskwinek. Jimin wybrał jagodową prezerwatywę i otworzył opakowanie. Podał mi ją, ale nie ruszyłem nawet palcem. Czekałem z uśmiechem aż sam się nią zajmie. Mruknął coś pod nosem, ale raczej z zawstydzenia, ale grzecznie włożył ją na mnie. Oparł się lewą dłonią o moja klatkę piersiową, a prawą nakierował w siebie moją męskość. Wsuwał ją powoli, racząc mnie słodkimi jękami i mocnymi zaciśnięciami ścianek. Wszedł najpierw połową, a potem dał sobie chwilę na przyzwyczajenie. Chciałem pytać, czy na pewno w porządku, czy go nie boli, ale kiedy miękkim głosem wymruczał trzy razy "o tak", przestałem mieć jakiekolwiek wątpliwości. Złapałem go za biodra i wsunąłem się jeszcze bardziej, a ten krzyknął, gdy mój penis znalazł się w nim cały. Jedną z dłoni przeniosłem na jego brzuch i zacząłem gładzić go, przyszczypnąłem jednego z sutków i wykonałem kilka powolnych ruchów na jego członku. Jimin miał wzrok skierowany na mnie, ale gdy nasze spojrzenia się spotykały, uciekał gdzieś indziej, na nasze złączone ciała. Blondyn poruszył się do góry kilka centymetrów, a potem ostrożnie opadł. Kolejne rozkoszne westchnienia wydobywały się z jego ust, gdy zaczął poruszać się tak w coraz szybszym tempie. Blond grzywka opadała mu na czoło przy każdym podskoku. Znowu złapałem jego biodra i starałem się nadać temu wszystkiemu najodpowiedniejsze tempo. Przy okazji przyciskałem go mocniej do siebie. Gdy sam nauczył się już wchodzić do końca, choć te ostatnie kawałki przyjmował z mocniej zaciśniętymi powiekami, zawędrowałem na jego pośladki, klepiąc go. Nie chciałem przesadzać, bo wiedziałem, że ta pozycja jest dla niego na pewno sporym wyzwaniem.

- Mocniej - wysapał w pewnym momencie Jimin, a wtedy moje dłonie zostały przysłowiowo spuszczone z łańcucha. Uderzałem go mocno, zawsze w to samo miejsce, spodziewając się następnego dnia delikatnego siniaka. Podobało mu się z pewnością, bo wzdychał, skomlał wręcz o więcej. Pomagałem mu też, wypychając biodra do góry, by wchodzenie w niego było intensywniejsze, bardziej konkretne, może i nawet trochę ostre. Na chwilę też zaprzestałem swoich wszystkich ruchów, ale nie spodobało się to Jiminowi. Reakcja była prawie natychmiastowa, ale uzyskałem zamierzony efekt. - Proszę, szybko.

- Co szybko?

- Pomóż mi - wyjęczał, robiąc kółko biodrami, przez które dosłownie poczerniało mi przed oczami z przyjemności.

- Ależ w czym kochanie? - Postanowiłem się z nim trochę podrażnić. - Powiedz mi co, a z przyjemnością spełnię twoją zachciankę.

Jimin wstydził się. Próbował uratować swoją sytuację uroczą minką, potem zmienił ją na tą bardziej seksowną. Oblizał nawet usta, a mi tak ciężko było się oprzeć...

- Kochanie - kontynuowałem, śledząc każdy ruch jego języka na jego zmaltretowanych przeze mnie wargach. - Mów mi, co chcesz. Natychmiast. Bądź dobrym chłopcem. - Wypowiadając ostatnie trzy słowa, klepałem go w pośladki, tak jak tego chciał. Jedno słowo, jeden klaps. Jęknął i spuścił głowę.

- Niegrzeczni chłopcy dostają klapsy? - zapytał i przejechał swoją małą dłonią od swoich ust, przez brzuch, aż do penisa. Dotknął główki i mruknął niczym kociak. - Bo nie wiem, czy mam się ciebie słuchać. - Uśmiechnął się zadziornie.

- Oj kochanie, jesteś idealny - powiedziałem tylko i podniosłem się, spinając mięśnie brzucha. Objąłem blondyna. Chłopak wstał, widząc co chce zrobić. - Ale jesteś dziś bardzo nieposłuszny. Połóż się na brzuch.

Jimin bez pytań, zrobił co chciałem. Usiadłem mu na udach i rozszerzyłem jego brzoskwinki, patrząc przez chwilę na czerwony ślad na jednym z nich. Przejechałem palcami między jego pośladkami. Potem wsunąłem od razu dwa palce, uginając je pod odpowiednim kątem. Jimina jęk dotarł do moich uszu. Był taki ciepły w środku, lepki od nawilżenia. Dłużej nie czekając, wyjąłem palce i zastąpiłem je członkiem, kładąc się na chłopaku. Opierałem się łokciem, by nie przygniatać go, wolą ręką wtopiłem się w jego włosy i najpierw ostrożnie i delikatnie za nie pociągnąłem. Przybliżyłem swoje usta do ucha Jimina, nadal mocno wchodząc w niego i zapytałem: dobrze? Kiwnął głową energicznie, więc zacząłem szarpać jego włosy mocniej. Ten trzymał się kurczowo pościeli, jęczał ile tylko mógł, zdzierał sobie gardło i zapewniał mi tak niesamowite odczucia, takie widoki, że z każdą sekundą byłem coraz bliżej spełnienia. Nadeszło ono niedługo. Tym razem orgazm nie był tak silny, ale na pewno nie gorszy.

Opadłem koło Jimina, nadal mając w głowie, że ten jeszcze nie doszedł, ale gdy obróciłem go z pleców na bok, od razu zauważyłem mokrą plamę na naszej pościeli. Jimin widząc moje zdziwienie, oczywiście co? Spalił buraka i przytulił się do mnie. Ja najpierw zdjąłem z siebie gumkę, a potem mocno go przytuliłem (na tyle mocno, na ile miałem sił, oczywiście).

- Kiedy doszedłeś? - zapytałem, bo naprawdę nie wiedziałem, kiedy to się stało. Cieszyło mnie to bardzo, ale jednak chciałem móc go wtedy obserwować.

- Jak mocniej pociągnąłeś za włosy - odparł, kiedy już opanował trochę swoje gorące policzki.

- Chyba kogoś kręcą takie ostrzejsze zabawy, co? - Ucałowałem go w głowę i przyciągnąłem mocniej do siebie.

Wypiliśmy całe wino w przeciągu godziny. Leżeliśmy w łóżku, zajadaliśmy krakersy, które wziąłem ze sobą, a potem zamówiliśmy pizzę. Pożyczyliśmy hotelowe szlafroki. Często łapałem się na tym, że odwiązywałem ten Jimina, by móc poobserwować jego ciało, a on chętnie mi na to pozwalał. Uwielbiał, gdy masowałem jego brzuch, czy plecy, albo gdy całowałem jego cienką skórę. Opowiadaliśmy sobie historię ze szkoły lub z dzieciństwa, gdy jakieś sobie przypomnieliśmy. Dowiedziałem się znowu kolejnych ciekawych rzeczy o moim chłopaku, które tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że jest on kochaną osóbką. I tak jak się spodziewałem, za młodu był całkiem strachliwym dzieckiem, podobnie jak ja. Większość wieczoru jedliśmy, rozmawialiśmy i się całowaliśmy. Nie chciałem nadwyrężać Jimina, ale cały czas miałem na niego ochotę. W dodatku widok jego ślicznej buzi i cudownego ciała kilka centymetrów ode mnie nie pomagał. Ale mimo wszystko kończyliśmy na całowaniu. Te dwa razy i sauna nas zmęczyły, więc położyliśmy się spać niedługo po północny. Całą noc Jimin miażdżył mi przyjemnie rękę i chrapał wtulony w moje ciało. Uwielbiałem to. Gdy już myślałem, że zasnął, ucałowałem go delikatnie we włoski i wyszeptałem ciche: kocham cię. Niedługo po tym chłopak poruszył się po kołdrą i przystawił usta do mojej szyi. Usłyszałem: ja ciebie też. Uśmiechnąłem się na dźwięk tych słów i opatuliłem go szczelniej kołdrą. Zasnąłem wsłuchując się w jego oddech.

Pierwszy raz obudziłem się jako drugi. Zawsze to mi było dane oglądać śmieszną minę Jimina, jego rozczochrane włosy i dziwną pozycję. Tym razem jednak to starszy obudził się pierwszy. Pobudkę miałem wyjątkowo przyjemną, bo na dzień dobry dostałem buziaka w policzek, a potem poczułem, jak Jimin wychodzi spod pościeli. Kilka szmerów i znów było obok mnie.

- Wstawaj kochanie - powiedział melodyjnie, wręcz śpiewając mi te dwa wspaniałe słowa do ucha. Otworzyłem leniwie oczy, bo dotarł do mnie przyjemny zapach. Na łóżku znajdowała się taca ze śniadaniem i herbatą. Jimin siedział po turecku, cały w bieli. Śnieżnobiała pościel, szlafrok i jego uśmiech. - Głodny? - zapytał i usadził się wygodniej, biorąc tackę na kolana.

- Oj głodny - odparłem. Po tonie mojego głosu można było wywnioskować, że zdecydowanie doskwierał mi głód, ale to nie jedzenie miałem teraz w głowie. Odstawiłem tackę na bok i posmakowałem ust blondyna. Dopiero po chwili sprawdziłem, co przygotowali dla nas kucharze.

Do wymeldowania zostały nam dwie godziny, które spędziliśmy na kolejnych pocałunkach i na wspólnym prysznicu, podczas którego podziwiałem mokre ciało starszego i komplementowałem go ile tylko mogłem. Chcieliśmy kochać się tam, ale przestraszyłem się, gdy Jimin się poślizgnął i mało co nie wylądował na kafelkach, dlatego wytarliśmy się pośpiesznie i dokończyliśmy w łóżku. Oczywiście zapytałem ze sto razy najpierw, czy nic go nie boli po wczorajszym, ale zapewniał, że jest w porządku. I tak go długo rozciągałem, by być pewnym, że sprawiam mu tylko przyjemność. Po seksie znowu wskoczyliśmy pod prysznic, a potem upewniwszy się, że niczego nie zapomnieliśmy, uregulowaliśmy rachunek i wróciliśmy do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top