ROZDZIAŁ 11 - BOY MEETS EVIL

Obudziłem się z Jiminem przyklejonym do mojego boku. Plecy mnie bolały od za długiego leżenia w tej samej pozycji. Chłopak obok nadal spał, z otwartymi ustami i chicho pochrapywał. Kombinowałem na wszelkie sposoby, by wydostać się z łóżka i go nie obudzić, ale tak się nie dało. Gdy tylko moja stopa dotknęła zimnej podłogi, otworzył oczy i mocniej zacisnął palce na moim ramieniu.

- Dzień dobry - powiedział, przeciągając samogłoski.

- Dzień dobry - odparłem z uśmiechem, cmoknąłem go w czoło i wyślizgnąłem się spod pościeli. Szybka toaleta i z powrotem leżałem koło blondyna, bawiąc się jego włosami i całując go po ustach.

- Nie całuj mnie, śmierdzi mi z buzi - powiedział i zasłonił się ręką. Nie przeszkadzało mi to, o czym mówił. Nawet tego nie zauważyłem, ale z racji tego, że nie chciał zabrać dłoni, zacząłem go łaskotać. - Nie - wyjęczał, odpychając moje ręce. - Twoi rodzice nas usłyszą.

- To musisz być bardzo cicho, kochanie - powiedziałem i zaatakowałem jego najczulsze miejsca: brzuch, pachy, potem nawet stopy. Hamował swój śmiech, ale czasami wydostawały się z jego gardła głośniejsze odgłosy. Położyłem go na brzuchu, unieruchomiłem jego ręce za plecami i usiadłem mu na tyłku, by móc męczyć go w nieskończoność. Jego śmiechy przerodziły się po pewnym czasie w błaganie o litość. I kiedy tylko słodko wymruczał, że będzie grzeczny, bylebym tylko przestał, nie dość że się podnieciłem, to od razu wylądowałem koło niego na łóżku, nie mogąc dużej znosić jego niewinności.

Wymsknąłem się do kuchni zrobić nam płatki, szczególnie uważając na tatę, którego na pewno zdziwiłyby dwie miski, zamiast jednej. Gdy wróciłem, Jimin nadal leżał na brzuchu i sprawdzał coś w telefonie. Usiadłem koło niego na tapczanie i podłożyłem mu miskę z płatkami z mlekiem pod nos. Kątem oka zauważyłem, że odpisywał na esemesa, ale nie zdążyłem sprawdzić, ani co pisał ani do kogo. Wziął ode mnie miskę i usiadł na krzyż na przeciwko mnie.

- Do kogo to? - zapytałem i kiwnąłem głową w stronę jego Iphona. Chłopak długo mielił w ustach czekoladowe płatki, a potem spojrzał na mnie z dziwnym smutkiem w oczach.

- Do Yoongiego - odparł cicho i od razu wpakował w siebie kolejną łyżkę ze śniadaniem.

- A co chciał?

I znowu dostałem to samo spojrzenie zbitego psa. Chyba coś było nie tak.

- Pytał, czy się z nim spotkam.

- I co mu odpisałeś?

- To przesłuchanie? - zapytał obojętnie, ty razem patrząc tylko w miskę i pływające w niej okrągłe ciasteczka.

- No nie, ale skoro ex mojego chłopaka proponuje mu spotkanie to chyba mam prawo pytać o co chodzi, prawda? - rzuciłem retorycznie i zająłem się swoim posiłkiem.

- Masz rację. Przepraszam - odparł cicho, a ja przyciągnąłem bliżej do siebie jego twarz, trzymając go za kark i cmoknąłem go w usta szybko i krótko. Smakował oczywiście mlekiem. - Odpisałem, że możemy iść gdzieś jutro, ale nie będę sam - powiedział i spojrzał na mnie. Usta miał trochę białe, ale oblizał je po chwili. - Pójdziesz ze mną?

- Chętnie. Dowiem się czegoś o facecie, który tak cię zranił. To może być cenna lekcja dla nas obu.

- Kookie... - przeciągnął moje imię Jimin i pochłonął kolejna porcję. - Tylko nie kłóć się z nim, dobra?

- Jasne. Będę tam cichy i niewidzialny.

- Mówię serio.

- Ja też.

Jimin westchnął zrezygnowany i dokończył jedzenie płatków. Potem czmychnął do siebie przebrać się i wykąpać. Wrócił do mnie godzinę później. Namówił mnie bym obejrzał z nim jego ulubiony serial "American Horror Story", o którym wcześniej już słyszałem wiele dobrego od Taehyunga. Wybrał drugi sezon, bo jak twierdził ten był najlepszy, a nie trzeba było znać pierwszego, by go obejrzeć. I tak oto zaczął się nasz mały maraton. Po skończeniu odcinka, poszedłem nam po jakieś picie i znalazłem w szafce chipsy, więc mieliśmy co przegryzać podczas oglądania kolejnego epizodu. Obejmowałem go cały ten czas, a on pozwalał mi bawić się swoimi włosami. Jak tak dalej pójdzie to nauczę się robić mu warkoczyki. Podczas oglądania trzeciego odcinka do Jimina pisał ciągle Yoongi, pytając gdzie chce się spotkać, a potem jak idą mu studia i jak przeżył wyprowadzkę z Busan. Patrzyłem na ich wiadomości, bo nie chciałem by umknęło mi coś ważnego, ale Jimin i tak mi je wszystkie czytał. W końcu padło pytanie, czy blondyn poznał kogoś ciekawego. Odpisał z uśmiechem: "no jest taki jeden", a na końcu wiadomości wstawił serduszko. Dostał za to buziaka. Razem przejrzeliśmy profile Mina i jego dziewczyny na facebooku, a potem instagramie. Ach, dwudziesty pierwszy wiek... Na pierwszy rzut oka dziewczyna nie była zbyt inteligentna i miała obsesję na punkcie filtra z pieskiem, co było moim zdaniem co najmniej rakotwórcze.

- Nie wierzę, że serio umawia się z kimś takim - powiedział mój chłopak, gdy wyszliśmy z konta Aoi.

- No wiesz, do pustego łatwiej włożyć - rzuciłem, a wtedy posłał mi mordercze spojrzenie. - Sorka - powiedziałem, kiedy warknął na mnie i założył ręce na piersiach. - Ale chyba nie jesteś o niego zazdrosny, nie?

- No nie. Po prostu jest to dla mnie mega dziwne. Bardzo się zmienił. Nie poznaję go.

- Ty na pewno też się zmieniłeś. Wyobrażam sobie ciebie jako szarą myszkę, kiedy byłeś młodszy, wiesz?

Jimin zaśmiał się i wstał, by usiąść mi na kolanach. Zastopowaliśmy odcinek.

- Kiedyś nie za bardzo lubiłem ludzi - wyznał i trącił swoim nosem mój policzek. Przytulił moją głowę, wplatając palce w czarne włosy. - Wstydliwy byłem.

- Teraz też trochę jesteś.

- Ale walczę z tym! - powiedział i odsunął się, by pocałować mnie szybko.

- Jeszcze raz - powiedziałem, gdy jego usta zniknęły z moich. Jimin zbliżył się i cmoknął mnie ponownie. Objąłem jego talię i mocniej wpiłem się w jego wargi, ale ostatecznie nie pogłębiłem pocałunku. Ułożyłem się wygodniej, by oprzeć się o kanapę, jednocześnie trzymając Jimina na kolanach i wróciliśmy do oglądania filmu, podczas którego chłopak strasznie się wiercił.

Obiad postanowiliśmy zjeść na mieście. Jimin chciał odpłacić się za kino i obiecał zabrać mnie do jego ulubionej restauracji z sushi. W dodatku miał tam kartę stałego klienta, więc mieliśmy taniej. Przebrałem się w jakieś bardziej wyjściowe ubrania, czemu przyglądał się starszy. W sumie sam wybrał mi outfit, czyli jasne niebieskie dżinsy ze ściągaczami i koszulkę z nadrukiem panoramy Nowego Yorku. Osobiście uczesał mi włosy, a potem poszliśmy do niego, by ten zmienił strój. Ubrał się tak, by mniej więcej do mnie pasować. Znalazł na dnie szafy podobne spodnie, tylko mniejsze i ciaśniejsze, oraz koszulkę tego samego koloru, co ja. Potem przyniósł mi pudełko, w którym znajdowały się trzy śliczne ozdoby.

- Który? - zapytał i podniósł do góry pierwszego chokera. - Ostatnio chyba ci się spodobał, co?

- Spodobał? Oszalałem, jak go zobaczyłem - oznajmiłem i zacząłem przyglądać się dwóm nowym. Jeden był z kokardką, a kolejny z cienkim prostokątem na środku który pasował do bransoletki, którą często nosił Jimin. Dziś też ją miał, więc wybrałem ten naszyjnik i zapiąłem mu go, nie mogąc się oczywiście oprzeć pokusie, pocałowania go w kark. Zadrżał. Potem podniosłem do ust jego dłoń i zanim ją ucałowałem, przeczytałem napis na biżuterii: Good Luck. Jimin widząc moje zainteresowanie wyjaśnił: - To od mamy. Prezent urodzinowy.

- Kiedy masz urodziny?

- Trzynastego października.

Zastanowiłem się przez chwilę i przybiłem piątkę z czołem.

- Poznaliśmy się w twoje urodziny, a ja dowiaduję się o tym dopiero teraz?

Chłopak zaśmiał się i wyciągnął mnie z mieszkania. Pojechaliśmy autobusem, bo nie chcieliśmy męczyć się zbyt długą drogą. W restauracji był ruch, ale nie aż taki byśmy nie mieli, gdzie usiąść. Po prostu dłużej czekaliśmy na nasze dania. Powiedziałem chłopakowi planie, który miałem; Aquaparku i bardzo się ucieszył. Ustaliliśmy, że pojedziemy w przyszły piątek, bo oboje mamy dość krótko lekcje. Po obiedzie przeszliśmy się na spacer, bo pogoda była całkiem ładna. Jimin był też ciepło ubrany, więc nie bałem się, że od razu się rozchoruje. Pozwoliłem sobie trzymać go cały czas za rękę i choć czasami ludzie zwracali na nas uwagę to jakoś szczególnie mnie to nie obchodziło. Z resztą byłem pewny, że gapiliby się i tak i tak, w końcu Jimin przyciągał ludzi swoją urodą i aparycją.

- Gdzie w końcu idziemy jutro z tym Yoongim? - zapytałem, kiedy zatrzymaliśmy się na chwilę na ławce.

- Na piwo do Sugar Club. Na osiemnastą.

- No dobrze. W sumie ciekawy jestem jego. Jak wygląda na żywo.

- Dlaczego?

- Oj jak to dlaczego? Interesuje mnie wszystko co ma lub miało związek z tobą.

Jimin uśmiechnął się i położył głowę na moim ramieniu. Poprawiłem mu szalik, który niesfornie spadał mu na jedną ze stron.

- Jak cię poznałem, to myślałem że jesteś bardziej typem chłodnej osoby - powiedział i ścisnął moją dłoń. - A tu proszę. Taka niespodzianka.

- W sumie to miałeś rację. Dla większości jestem zdystansowany. Już ci to mówiłem, że tylko ty zasługujesz na specjalne traktowanie. No i może jeszcze jestem całkiem miły dla Tae, ale przy nim inaczej się nie da.

- Ach Taehyung - zaśmiał się blondyn. - Napisał mi dziś, czy każdy gej ma fetysz dużych tyłków czy to tylko Hoseok.

- Coś czuje, że ta ich relacja to będzie hit roku. Dziewczyny w szkole się zapłaczą, jak się dowiedzą, że Tae jest gejem.

- Może jest biseksualny, tak jak ty?

- Nie wiem nawet czy aby na pewno ja jestem bi, więc się nie wypowiem. A tak poza tym to Taehyung nie ma dużego tyłka, chyba co?

- No właśni nie - zaśmiał się znowu Jimin. - No i ubolewa.

- Za to ty masz takie śliczne brzoskwinki - powiedziałem, a Jimin spalił buraczka i dostał ode mnie całusa. - Ej, ale to komplement!

- No co ty! - oburzył się, ale mimo to uśmiechnął. - Mam tył jak słoń!

- Głupi jesteś. Ja kocham twoje ciałko, a zwłaszcza te brzoskwinki.

Jimin uderzył mnie łapką w tors. Złapałem potem jego dłoń i ucałowałem, a ten czerwienił się jak zwykle i wyzywał od "niemożliwych zboczeńców" itp.

Wróciliśmy do domu wieczorem, więc pożegnaliśmy się oczywiście słodkim pocałunkiem. Resztę dnia oboje spędziliśmy nad książkami, co jakiś czas wysyłając sobie jakieś serduszka, jak dwie zakochane i obłąkane nastolatki.

Bardzo czekałem na spotkanie, które niedługo miało nadejść. Nie miałem może jakiegoś planu, by nagadać Minowi, czy coś, ale zwyczajnie byłem go ciekawy. I choć Jimin mówił, że bardzo się zmienił to jednak pozostawał tą samą osobą. W szkole cały dzień wysłuchiwałem oczywiście o nowym partnerze mojego najlepszego przyjaciela. I wiedziałem o nim więcej w pewnym momencie niż o własnym chłopaku, dlatego gdy dowiadywałem się o numerze buta Hoseoka, o tym ile słodzi do herbaty i czy lubi ostre jedzenie, od razu te same pytania zadawałem Jiminowi, który na wszystkie dokładnie odpisywał, a potem pytał o to samo.

O odpowiedniej godzinie stanąłem przed drzwiami mojego sąsiada, odpicowany jak na pokaz mody. Jimin również się wystroił, ale u niego nadzwyczajnie dobry wygląd to normalka. Dzisiaj postanowił udać się do fryzjera, bo jak twierdził dłużej nie wytrzymałby z tymi odrostami, dlatego zachwycał mnie dziś jeszcze jaśniejszym blondem niż do tej pory. Rzucił mi się w ramiona na przywitanie, powiedział że bardzo tęsknił i obiecał spać tej nocy ze mną.

Spóźniliśmy się dokładnie dwie minuty. Sugar Club był jednym z tych tańszych pubów, choć w nazwie miał wyraźnie "Club". W środku panował półmrok, natomiast bardzo dobrze oświetlony był bar, przy którym stał Yoongi we własnej osobie. Chłopak był ode mnie niższy. Miał pewnie tyle samo centymetrów co Jimin. Nieszczególnie różnił się na żywo od tego co widziałem u niego na profilu; szare włosy, ciemne oczy, blada skora, przystojna twarz. Miał na sobie jasną kurtkę, białe spodnie, kilka wisiorków i pierścionków, ale generalnie wyglądał całkiem nieźle, co musiałem przyznać. Jimin zarzekał się przedtem, że kiedy trzymał się z Minem, ten ubierał się raczej na czarno, ewentualnie te bardziej stonowane kolory. Ale wyglądał dobrze, przynajmniej według mnie. Przytulił Jimina na przywitanie, a mnie uścisnął dłoń, przestawiając się. Podałem mu również swoje imię dodając, że jestem chłopakiem Jimina. Reakcją było krótkie podniesienie brwi, ale generalnie nie zdradził się niczym szczególnym. Usiedliśmy do stolika. Zostawiłem ich na chwilę samych, by kupić coś do picia, skoro Min już trzymał w ręku piwo. Nie chciałem się upijać, bo jednak nadal miałem szkołę, więc zamówiłem nam to samo. Gdy wróciłem rozmowa kręciła się wokół ulubionych miejsc Yoongiego, w których najczęściej pije ze znajomymi. Rozmawialiśmy raczej swobodnie. Jimin nie wydawał się być spięty, czy smutny, tylko zainteresowany tym, co miał do powiedzenia szarowłosy. Głębsze tematy zaczęły się, gdy mój chłopak i jego były, kończyli trzecie piwo. Ja postanowiłem zostać nadal przy tym jednym. Coś ciekawego stało się jednak dopiero, gdy Jimin wyszedł do łazienki.

- Nadal dobrze wygląda - rzucił Min, oglądając się za blondynem. - Ale wydoroślał. Nie jest już taką miękką kluską, co kiedyś.

- Może zwyczajnie zmądrzał? Wiesz, nie zadaje się już z tobą, co mu raczej wyszło na dobre - powiedziałem, nie mogąc powstrzymać się pokusie, choć drobnego zagrania mu na nosie.

- Za to ma ciebie. Konkretnie go chociaż ruchasz? - zapytał starszy i wziął porządnego łyka piwa, a we mnie się zagotowało.

- Jest moim chłopakiem, nie moją dziwką.

- To dziwne. Gdy, jak to powiedziałeś "zadawał się ze mną", to szukał bardziej kutasa niż miłości. Ale nie kłóćmy się, okey? Było minęło.

- Dla ciebie minęło. Minęło ci, jak go zostawiłeś. A chyba masz mylne pojęcie o tym, czego akurat szukał Jimin w relacjach z tobą.

- Nie wiesz nic, albo bardzo mało, a i tak się udzielasz. Jesteś głupszy niż wyglądasz - powiedział i uśmiechnął się. - Sam mi proponował, to co? Miałem odmówić? Friends with benefits, wiesz co to znaczy?

- Co nie zmienia faktu, że robiłeś co tylko chciałeś, wykorzystując fakt, że Jimin był w tobie zakochany.

- Wiem, że wygodniej jest kupić historyjkę o tym, że twój chłopak miał po prostu kiedyś złamane serce, niż przyjąć do wiadomości fakt, że dawał dupy koledze, gdy miał akurat chcicę. I wiem, że w twoich oczach jestem teraz tym, który zranił biednego Chim Chima, ale postaw się w mojej sytuacji. Powiedzieliśmy sobie, że nic z tego nie będzie. Sam chciałem kilka razy to przerwać, ale on zapewniał że jest w porządku. A teraz obraził się, bo wyjechałem na studia, spełniać marzenia, a nie wybrałem opcji zostania z gościem, z którym potem łączył mnie tylko seks. Pomijając fakt, że Jimin doskonale wiedział, jakie studia mnie interesują i gdzie one są.

Zauważyłem, jak blondyn wraca z toalety.

- Życie to nie film - kontynuował Min. - Nie ma dobra i zła. Wszystko zależy od miejsca twojego położenia. Ja też mógłbym teraz powiedzieć, że zostałem wielce wykorzystany przez niego. Do tanga trzeba dwojga, wiesz?

Jimin usiadł na swoim miejscu i przyjrzał nam się. Zauważył nasze skwaszone miny i już miał się odezwać, gdy głos znów zabrał Yoongi.

- Twój chłopak oskarża mnie o bezuczuciowe ruchanie cie i o zostawienie cie na pastwę losu. Serio Jimin? W twojej głowie tak to wygląda? Śmieszny jesteś - rzucił i znów przechylił w swoją stronę kubeł z napojem.

- Słucham? - oburzył się blondyn, posyłając Minowi wściekłe spojrzenie. - A jak to według ciebie było?

- Jezu ludzie - wyjęczał najstarszy i z hukiem odstawił swoje piwo. - Nie wmawiaj mi teraz, że zachowałem się dla ciebie jak potwór, bo chyba kurwa wylecę zaraz w kosmos stąd.

- Nigdy tak nie powiedziałem - odparł Jimin. Złapałem go pod stołem za rękę.

- Ale skądś to ten twój macho musi wiedzieć, nie? Chciałem się z tobą spotkać, pogadać, zapytać jak życie, a nie tłumaczyć się z tego ile razy i co z tobą robiłem, albo czy wyjechałem z Busan czy nie - krzyknął patrząc na mnie, a wtedy uruchomił się blondyn.

- Nie drzyj japy na niego - warknął wściekle. - Nie oskarżam cie o nic, tylko mówię jak było. I nie jestem zły o to co było między nami, bo wiedziałem na co się piszę. Zły jestem o tą jebaną nadzieję, którą mi dałeś przed wyjazdem, jakbym nagle stał się kimś więcej niż przyjacielem. A potem wyjechałeś. O to jestem zły. I dlatego było mi przykro.

- Chryste, Jimin ile ty masz lat?! - krzyknął Yoongi i dokończył swoje picie.

- Teraz już dwadzieścia. I popatrz, nadal nie rozumiem po co ci to było.

- I raczej już się nie dowiesz - odparł już spokojnie szarowłosy.

Jimin parsknął śmiechem, na raz opróżnił swój kufel, założył płaszcz w błyskawicznym momencie i ciągnąc mnie za rękę, opuścił Sugar Club.

Długo szliśmy w ciszy, jedynie głaszcząc się nawzajem kciukami. Usiedliśmy w końcu na ławce w parku, niedaleko naszego bloku. Wciągnąłem Jimina na swoje kolana i gładząc jego plecy, słuchałem jak płacze. Kiedy już trochę się uspokoił, spojrzał na mnie z zaczerwienionymi oczami. Widziałem go tylko dzięki słabemu blasku latarni, która stała kilka metrów od naszej ławki. Dzięki temu byliśmy dla innych niewidzialni.

- Dlaczego płaczesz kochanie? - zapytałem, odgarniając jego włosy z czoła.

- Bo głupi jestem. Yoongi ma rację. Nie mogę mieć do niego pretensji, przecież sam chciałem.

- Yoongi to frajer. Koniec. Kropka. Jest ostatnią osobą, którą powinieneś się przejmować. A swoją drogą to należało mu się w mordę, za to co mówił o tobie.

- Co mówił? - zapytał Jimin, wycierając łzy z policzków.

- Że łączył was tylko seks i że interesował cię jego penis, a nie związek. I widzisz? On żyje w jakimś innym wymiarze. Nie przejmuj się, dobrze?

Jimin przytulił się do mnie. Całowałem go w policzki, dopóki nie unormował mu się oddech.

- Chyba niepotrzebne to wszystko było - powiedział i sam dał mi powolnego całusa w czoło. - Jesteśmy dorośli, a przeżywamy to jak małe dzieci. I nie chce żebyś miał go za najgorszego. Nie zrobił nic takiego.

- Złamał ci serce, to nie jest nic takiego.

- Nieważne już. Nie wracajmy do tego nigdy. Nigdy. Obiecaj.

- Obiecuję. Jeśli tylko będzie ci dzięki temu lepiej - odparłem i przeniosłem jedną jego nogę tak, by siedział okrakiem. Zaśmiał się i zbliżył, by zacząć całować mnie.

Oboje wiedzieliśmy, że nie będziemy mieć za dużo czasu, przez ten tydzień, wiec dosłownie nie odklejaliśmy się od siebie. Gdy dołączyliśmy języki, w ruch poszły też ręce i nie hamowałem się, by nie zawstydzać go. Moje dłonie ścisnęły jego nagie pośladki, jak już ominąłem przeszkodę w postaci jego ubrań. Ugniatałem jego skórę i cieszyłem się jego cichymi westchnięciami. Jimin przygryzł mi wargę, tak jak to ja miałem w zwyczaju. W pewnym momencie zaczął się poruszać na mnie do przodu i do tyłu, a moje ciało automatycznie zareagowało. Podniosłem się i postawiłem go na nogi. Prawie, że pobiegliśmy do mieszkań, by zaraz przeskoczyć na balkon i znaleźć się w ciepłych pokojach. Kazałem Jiminowi od razu przyjść od mnie, co też zrobił. Gdy otworzyłem okno, już za nim stał. Pomogłem mu wejść i zaniosłem go na łóżko, przygaszając światło w pokoju. Całowałem go cały ten czas. Usta miał idealnie miękkie, słodkie i ciepłe. Leżąc pode mną, wydawał się znowu taki niewinny. Kiedy jednak położyłem go na sobie, od razu zaczął ocierać się o mnie, powodując u nas obu cichy jęk. Nie czekałem długo, by zdjąć z niego niepotrzebne dżinsy i bokserki. Z moim odzieniem uporałem się sam, zaraz po tym jak on leżał nade mną z opuszczonymi do kolan spodniami. Z uwagi na to, że był na górze, miał większe pole popisu. Dzisiaj to on, złapał nasze członki i zaczął nimi poruszać, sprawiając nam ogromną przyjemność. Moje ręce zawędrowały na okrągłe brzoskwinki. Gdy znowu mnie ugryzł w usta, dostał klapsa, który chyba tylko bardziej go podniecił, bo zdecydowanie stwardniał, czego byłem świadkiem.

Trzymając go za pośladki, poruszałem także jego ciałem w górę i w dół, by zapewnić nam jeszcze więcej przyjemności. Jimin poruszał ręką w dość wolnym tempie, specjalnie przedłużając nam zabawę. Przyssałem się do jego szyi, na co zareagował słodkim jękiem i przesunąłem swoje palce bliżej jego wejścia. Spiął się lekko, ale wystarczyła chwila masowania go po plecach, drugą ręka, by rozluźnił się. Odessałem się od niego i wróciłem do całowania tych uzależniających ust, w tym samym czasie głaszcząc jego pośladki, przyzwyczajając go do dotyku w tym miejscu. Nie chciałem robić niczego więcej w tamtym kierunku, bo wiedziałem że oboje potrzebujemy czasu, ale widząc jego reakcje, walczyłem z samym sobą. I ostatecznie złamałem jedną z zasad "czekania", bo wsunąłem w niego jeden palec, ale i tak zaledwie kilka centymetrów. Usłyszałem jak wzdycha. Powoli poruszałem nim, wyjmując co jakiś czas i masując samo wejście, by zaraz znowu się w nim zagłębić. Druga ręka nadal spoczywała na jego pośladku, klepiąc go delikatnie co jakiś czas. Kiedy westchnięcia zamieniły się w mruczenie, przyśpieszyłem swoje ruchy, wypychając biodra w jego stronę.

- Nie boli nic? - zapytałem dla pewności i cmoknąłem Jimina w policzek. Pokręcił głową, a kiedy wsunąłem w niego cały palec, jęknął głośno, więc pocałowałem szybko jego usta, by zagłuszyć odgłos. - Musimy być teraz cicho, słońce - wyszeptałem mu do ucha, które następnie liznąłem.

Powolne wysuwanie i wsuwanie palca serdecznego, stosowałem na przemian z uginaniem go. Testowałem kilka ruchów, by wybadać które najbardziej podobały się blondynowi, który dyszał coraz głośniej. Razem zmieniliśmy tempo na szybsze, a niedługo po tym, Jimin doszedł, brudząc moją koszulkę i swoje ręce. Gdy zobaczył mój t-shirt, zawstydził się jeszcze bardziej i wyszeptał: przepraszam. Cmoknąłem go we włosy i przytuliłem do siebie. Był zmęczony. Leżał tak chwilę, a potem położył się obok mnie i naciągnął swoje bokserki i dżinsy. Chciałem zrobić to samo z moimi, ale powstrzymał mnie i ignorując moje zdziwienie, położył się niżej. Chyba było mu niewygodnie, bo chwilę późnie uklęknął na podłodze. Usiadłem i popatrzyłem na niego. Byłem nadal podniecony, ale nie chciałem, by robił coś wbrew woli. Podniosłem jego głowę, chwytając za brodę i ucałowałem jego nadal czerwoną twarz w kilku miejscach. Jimin ściągnął ze mnie ubranie całkowicie i ułożył je na kanapie.

- Kochanie, bo... - zacząłem, ale gdy złapał w dłoń moje przyrodzenie, zabrakło mi słow. Odchyliłem głowę do tyłu, gdy zaczął poruszać nadgarstkiem. - Nie musisz - wydukałem z trudem.

- Ale chce - powiedział i pochylił się, by polizać całą długość penisa. Samo uczucie było nieziemskie, ale to widok zapierał dech w piersiach.

I poddałem się mu całkowicie. Uważnie obserwowałem jego ruchy, tylko czasami przymykając oczy. Jimin najpierw tylko go lizał. Najwięcej uwagi poświęcił samej główce, doprowadzając mnie do obłędu. W końcu schował ją pomiędzy wargami, zasysając się mocno, pomagając sobie ręką. Gdy zaczął brać do buzi coraz więcej, jego dłonie wylądowały na jadrach, masując je delikatnie. Miał bardzo sprawny język. Brał naprawdę dużo. Poruszał głową całkiem szybko. Wyjmował z buzi moją męskość co jakiś czas, by przyjrzeć się jej i znowu zająć się lizaniem najwrażliwszego miejsca. Raz zahaczył mnie zębami, ale nie mocno. I za dużo się szczerze mówiąc nie napracował, bo doszedłem z jękiem szybko, po niecałej minucie, prosto w jego usta. Opadłem na łóżko, wykończony i spełniony. Jedyne czego teraz chciałem to zasnąć koło niego.

Jimin znalazł się przy moim boku z uśmiechem na ustach. Chyba był z siebie dumny. Objąłem go ramieniem i ucałowałem jego czoło.

- Cudownie było - powiedziałem. - Co zrobiłeś ze spermą? - zapytałem, choć doskonale wiedziałem, co się z nią stało. Po prostu oglądanie go zawstydzonego było moim ulubionym zajęciem.

- Połknąłem - odparł cicho i mocniej się do mnie przytulił. - Ale musisz jeść więcej ananasa, bo była gorzka.

- O, a masz zamiar częściej mnie tak rozpieszczać?

- Kiedy tylko będziesz chciał - zapewnił i dostał za to kolejną serię buziaków.

- Rany, jesteś serio idealny - powiedziałem i zamknąłem go w szczelnym uścisku, a on zachichotał.

Pościeliłem nam łóżko, ubrałem Jimina w swoją bluzkę i poszedłem ogarnąć się w łazience. Gdy wróciłem, zastałem blondyna na balkonie. Kończył palić. Pokręciłem tylko głową, a wtedy wyrzucił papierosa za balkon i wrócił do mojego pokoju. Wytłumaczył się potem, że pali tylko raz dziennie, bo wziął sobie do serca moje słowa. Mówił, że ciężko jest, ale obiecał rzucić. Doceniałem to, że tak bardzo chciał zmienić tą małą wadę tylko dla mnie. Położyliśmy się razem i rozmawialiśmy większość nocy. Zasnęliśmy dopiero koło trzeciej, więc rano obaj byliśmy padnięci, ale zadowoleni. Po przebudzeniu ujrzałem zaspaną twarz Jimina, która świeciła się od kremu, który nakładał zawsze przed pójściem do łóżka. Na jego ślicznej buźce pojawiły się zaczerwienienia, najpewniej od przymrozku, który powoli ogarniał cały Seul. Jimin oczywiście panikował, że musi coś zrobić ze skórą, by wyglądać idealnie, ale nie oszukujmy się - on zawsze wyglądał aż za dobrze.

Kolejny tydzień spędziłem na nauce, tęsknocie i nauce. Nauczyciele starali się nas jak najlepiej przygotować do egzaminów końcowych, a co za tym szło, narzucali mordercze tempo. Zarywałem co jakiś czas nocki, bo musiałem wyrobić się z zadaniami, a jeszcze chciałem pomóc trochę w domu, zajrzeć chociaż te dwa razy w tygodniu na siłownie i oczywiście zobaczyć się chociaż na chwilę z własnym chłopakiem. Raz poszliśmy razem poćwiczyć. Spędziliśmy trochę czasu, chociaż minusem siłowni było to, że jedynie co to mogłem pomarzyć, by go pocałować przy tylu ludziach. Jimin też miał sporo pracy na uczelni. Kiedy ze mną był, non stop powtarzał jakieś nazwiska i nazwy dzieł, które musiał zapamiętywać. To były trudne tygodnie.

Naszą małą zabawę powtórzyliśmy tylko dwa razy od tamtego czasu. Spaliśmy ze sobą w każdy weekend i sam nie mogłem się nadziwić, że jeszcze nie zostaliśmy przyłapani. Ciężko było mi trzymać ręce przy sobie, gdy go tylko widziałem. Oboje mieliśmy swoje potrzeby, które zaspokajaliśmy zdecydowanie zbyt rzadko, dlatego wiedzieliśmy, że niedługo przyjdzie taki czas, kiedy będziemy mogli przejść dalej jeśli chodzi o nasze "łóżkowe interesy".

Tak jak obiecałem, podczas jednego z weekendów, kiedy akurat nie musiałem wkuwać całego układu okresowego pierwiastków na pamięć, pojechaliśmy do Aquaparku razem z Taehyungiem. Jimin nie pływał za dobrze, więc razem z Tae trochę go podszkoliliśmy, a potem wepchnęliśmy do basenu. I okazało się, że jednak coś tam potrafi. Chociaż obraził się, nie powiem że nie. Wybaczył mi od razu, gdy obiecałem zabrać go po atrakcjach, na jakieś dobre jedzenie.

Powoli zbliżały się święta, a razem z nimi nadchodziły problemy. A konkretniej dwa małe sztormy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top