ROZDZIAŁ 10 - DANGER

Rodzina zjawiła się oczywiście za wcześnie. Kuzynka Somi to już w ogóle przeszła samą siebie, bo wparowała do naszego domu prawie godzinę przed czasem. Mama pracowała jak za trzech, by przygotować wszystkie sałatki, mięsa i każdy ulubiony rodzaj ryżu, jaki tylko lubili goście. Mój głupi brat, jak zwykle nic nie pomagał w kuchni, więc to ja myłem naczynia, kroiłem składniki i zaparzałem kawy. Na szczęście potem posprzątał, jak tylko goście się ulotnili. Do późna została tylko ciotka Ji z mężem, ale wtedy już sam zwiałem do swojego pokoju. Jimin pisa ze mną trochę, ale mówił że sobotę spędzi w galerii, bo szukał spodni, a potem umówił się z Jinem, kolegą z uczelni. Do mnie przyszedł pod wieczór Taehyung, bo podobno miał super nowinę, która nie mogła zaczekać. I tak oto oznajmił mi, kiedy już siedział na mojej kanapie, ubrany w najlepsze ubrania, jakie tylko znajdowały się w jego szafie, że się zakochał.

- No to wspaniale - odparłem radośnie i poklepałem go po plecach. Chłopak tylko się zmieszał. Niby odwzajemni uśmiech, ale jednak wydawał się być trochę zdenerwowany. - Nie cieszysz się?

- No bo widzisz, nie wszystko poszło po mojej myśli.

- To znaczy?

- No ta randka dzisiaj, nie? Pamiętasz jak ci w szkole opowiadałem o tej dziewczynie, z którą pisałem przez Internet?

Pamiętałem. Tae od końca wakacji miał ciągły kontakt z "Jane", którą poznał na portalu w stylu czacik, czy kakao talk. Mówił, że gdyby nie to, że dziewczyna była z drugiego końca kraju, umówiłby się z nią. Ale znajomość chyba powoli przeradzała się w coś więcej, bo owa "Jane" miała być w stolicy na weekend. Zaproponowała spotkanie.

- No i co z nią? Widzieliście się w końcu? Brzydka jest, czy coś ty taki załamany?

- No właśnie nie brzydka.

- To o co chodzi?

Tae wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie przestraszony. Tylko mi się tu nie rozpłacz, błagałem w myślach.

- Chodzi o to, że macie do siebie tak daleko?

- To też.

- To co ci?

- Jane to nie Jane. Jane ma na imię Hoseok i jest starszym ode mnie o dwa lata chłopakiem, z którym dzisiaj się przelizałem.

Taehyung powiedział to wszystko na jednym wydechu, z zamkniętymi oczami, nie robiąc przerwy między jednym, a drugim słowem. A ja tylko patrzyłem na niego z otwartymi ustami, przypominając teraz pewnie karpia wyłowionego z wody. Trwaliśmy chwilę w ciszy, nie wiedząc co powiedzieć. W końcu to ja zabrałem głos.

- No to fajnie - palnąłem, jak kretyn, zaraz przełykając ślinę. Dotknąłem ramienia Tae. - I jak było?

- Jak było?! - zapytał, wręcz wykrzykując pytanie. - Było zajebiście, ale co z tego? Ja nie jestem gejem.

- Zaraz, zaraz. To w końcu było zajebiście, czy nie jesteś gejem? Wybierz jedno.

- Kookie! To nie jest zabawne. Lizałem się z facetem, rozumiesz?

- Oj i co takiego się stało? Ja całuję się z Jiminem już od tygodnia i jakoś żyję - palnąłem jeszcze gorzej, zaraz gryząc się w język. Mistrzostwo w przekazywaniu informacji, osiągnięte!

- Co kurwa? - zapytał Tae, prawie naskakując na mnie, przybliżając się do mojej twarzy na odległość kilku centymetrów. Złapał mnie za koszulę z szokiem wymalowanym na twarzy. - Jak to!?

- Tak jakoś, no.. - wyjęczałem, odsuwając go trochę od siebie, ale ten zaraz się przysunął. - No tak wyszło, że jesteśmy razem.

- I dlaczego ja dowiaduje się o tym teraz! Jeon Jeongguk! Proszę natychmiast mi o tym opowiedzieć!

I tak zaczęła się prawie godzinna opowieść o mojej pierwszej miłości, podczas której Tae patrzył na mnie z niemałym zdziwieniem, ale i lekkim zafascynowaniem. Co jakiś czas wtrącał jakieś pytanie, a kiedy skończyłem, wypalił:

- Bzykaliście się już?

- Tae... - powiedziałem załamany jego taktownością. - Nie.

- Ale to on będzie na górze, czy ty? Rozmawialiście o tym już?

- A o tym trzeba porozmawiać? - zapytałem, a Taehyung przybił piątkę z czołem. - No ja będę na górze. Bez dwóch zdań.

- A on tym wie?

- Na pewno się domyśla.

- To żebyś się nie zdziwił kiedyś.

- Tae! - krzyknąłem na niego, a ten zaśmiał się.

- Jesteśmy gejami - stwierdził i oparł się o ścianę. Odetchnął głęboko. - Ja pierdole. Jakie jest prawdopodobieństwo, że dwóch kumpli nagle, w prawie identycznym czasie odkryje, że jednak cycki to nie to?

- A ty i Hoseok? Kto na górze? - zapytałem, bo naprawdę nie chciałem rozmyślać nad tym, jak to jest możliwe.

- Nie wiem. Ale chyba... ach, chyba on. Jest do mnie taki... męski? No wiesz, jest wyższy, większy, starszy i w ogóle taki cudowny.

- A jak zareagowałeś, jak go zobaczyłeś?

- Podszedł do mnie i zapytał o imię, a wtedy, jak już przedstawił się i wyjaśnił, że on to Jane, to prawie zemdlałem. Serio.

Zaśmiałem się i wziąłem do rąk herbatę, którą moja mama przyniosła nam jakiś czas temu. Ogrzewałem przez moment dłonie, a potem wziąłem łyka.

- Na początku oczywiście go opieprzyłem. No bo kurde, okłamywał mnie. Nawet wysyłał fake'owe zdjęcia.

- A jak się tłumaczył?

- Mówił, że na początku jak zaczęliśmy pisać, to myślał, że pisze z jakąś laską. Dopiero jak wysłałem mu fotkę, zrozumiał, że nazwa "Pinky!Tae" należy do faceta.

-"Pinky!Tae"? Serio? I ty się dziwisz, że dał się skusić. Co za głupia nazwa.

- Czepiasz się. Wszystkie inne były zajęte. W sensie te fajne, nie? A no i wracając, to powiedział, że mu się spodobałem i postanowił na razie w to brnąć. Ale chyba dobrze się stało.

- Na a jak wyszło, że się pocałowaliście?

Poczułem jak komórka w mojej kieszeni wibruje, ale poczekałem aż chłopak obok mnie odpowie, by dopiero później sprawdzić, czy to aby nie Jimin.

- Zaczęło padać i zaciągnąłem go pod altanę, bo umówiliśmy się w parku. No, a nikogo dookoła nie było, bo jest zimno. I wtedy tak jakoś, kiedy mówił o tym, że serio nie widział kogoś tak wspaniałego, podkreślam wspaniałego - Tae prawie wykrzyczał mi do ucha ostatnie słowo - to wtedy jakoś tak mnie poniosło i go pocałowałem. Cmoknąłem. Ale on o razu przyciągnął mnie i się zaczęło.

- Dałeś się na pierwszej randce, Taehyung!

- Jesteś beznadziejny - powiedział chłopak ze śmiechem i przywalił mi poduszką. Wtedy wyjąłem telefon i odczytałem wiadomość od mojego ulubionego sąsiada.

Na widok słów, które mi napisał, uśmiechnąłem się i podszedłem do okna, by je otworzyć. Taehyung popatrzył na mnie zdziwiony. Nie czekałem długo, może minutę, a następnie usłyszałem jak okno u Jimina się otwiera, a potem zauważyłem na balkonie jego śliczną osobę. Pomogłem mu wejść do mnie do pokoju i ignorując fakt, że nie byliśmy sami, dałem blondynowi słodkiego, całkiem długiego, ale niewinnego buziaka w usta. Ten odsunął się ode mnie, gdy zobaczył Taehyunga, który trochę zdziwiony patrzył w naszą stronę. W końcu to brunet jako pierwszy pomachał mojemu chłopakowi. Ten zaczerwienił się, ale odparł cicho cześć i przytulił mnie delikatnie. Wziąłem go za rękę i usiedliśmy na kanapie.

- Ale się porobiło - powiedział Tae, patrząc na nas z nadal wielkimi oczami. - Ale i tak macie wpierdol, za to że mi nie powiedzieliście wcześniej. A już w ogóle ty Kookie!

Jiminowi skróciliśmy opowieść o "jeszcze nieoficjalnym chłopaku" Taehyunga, a później zrobiliśmy turniej w Injustice. Jeden z moich gości wyszedł ode mnie koło dwudziestej drugiej, a wtedy zostałem z ukochanym sam na sam. Wróciłem do swojego pokoju, po tym jak pożegnałem Tae i zastałem Jimina płaczącego, z rękoma przy twarzy. W mgnieniu oka znalazłem się przy nim i objąłem jego trzęsące się ciało. Dopiero po kilku minutach uspokoił się i spojrzał na mnie ze łzami w oczach i z mokrymi, gorącymi policzkami.

- Co się stało kochanie? Coś cie boli? - zapytałem, ścierając jedną ze słonych łez z jego twarzy. Rozpłakał się jeszcze raz. Tym razem trochę krócej musiałem go uspokajać.

- Widziałem dziś Yoongiego - powiedział prawie szeptem, a wtedy zacząłem głaskać go tak jak lubił, po włosach i plecach.

- Nie płacz mój ty - powiedziałem i ucałowałem jego czoło. - Opowiedz mi, na spokojnie.

- W zasadzie nie ma co opowiadać. Chwilę tylko rozmawialiśmy i to o pierdołach. Ale jakoś tak... no dziwnie mi. Bardzo się zmienił, wiesz? Trochę mnie to zaskoczyło i tak uderzyło we mnie.

- Możesz mi się jeszcze wypłakać, jeśli będzie ci tylko lepiej - odparłem i jeszcze raz go pocałowałem, tym razem w mokry policzek.

- Nie chce już przez niego płakać. Po prostu uświadomiłem sobie coś przez to krótkie spotkanie.

- Na pewno mi nie powiesz, prawda? - zaśmiałem się, a on uśmiechnął się i wytarł łzy. Podniosłem się, by podać mu chusteczki, spoczywające w mojej komodzie. Wdmuchał nos.

- A właśnie, że powiem. Uświadomiłem sobie, że naprawdę, bardzo mi na tobie zależy. Może i nawet bardziej niż kiedykolwiek zależało na nim.

- To wspaniale, bo tak się składa, że mi na tobie zależy tak samo mocno.

Położyliśmy się na jeszcze nierozłożonej kanapie, a ja przykryłem nas szarym kocem. Założyłem Jiminowi kaptur na głowę, bo przyszedł do mnie w dresach. Tuliliśmy się przez chwilę i całowaliśmy bardzo delikatnie. Potem opowiedziałem blondynowi jak nudno było dziś na urodzinach mamy, ale ważne było to, że ona się cieszyła. Książką była zachwycona, z czego Jimin bardzo się ucieszył.

Pościeliłem łóżko i dałem Jiminowi tą samą, co ostatnio dużą koszulkę do spania. Kiedy położyliśmy się z powrotem i wtuliliśmy w siebie, do mojego pokoju zapukała moja mama. I najlepsze było to, że zapukała i od razu weszła do środka. Po co wtedy pukać!?

Jimin wykazał się dużo lepszym refleksem niż ja i schował się od kołdrę, po sam czubek głowy. I dzięki bogu za przygaszone światło, bo mama nie zorientowała się, że leży ze mną ktoś jeszcze. Może gdyby starszy był bliżej drzwi, a nie ściany, zostałby zauważony.

- My z tatą jedziemy do wujka i cioci jeszcze - powiedziała mama.

- O tej godzinie?

- Oj Jeongguk, mam urodziny, musze się wyszaleć - rzuciła ze śmiechem, a po korytarzu przemknął mój brat. - Junghyun ma szlaban, ale spodziewam się, że i tak będzie chciał wymknąć się do tej całej Hani, ale proszę, powiedz mu wtedy, że jak w nocy wrócę, a go nie będzie to źle się to dla niego skończy. Pa synek.

- Mamo! - krzyknąłem do niej jeszcze. - Nie wchodź do mojego pokoju, dopóki nie odpowiem ci, jak pukasz, co?

- A to dlaczego?

- Mamo, błagam cię, jestem nastolatkiem, bez dziewczyny. Po prostu nie wchodź tak do mnie. I powiedz to tacie, to wtedy ja ogarnę Junga.

Mama westchnęła, odparła krótkie "dobrze" i wyszła. Niedługo potem usłyszałem, jak z moim ojcem opuszczają mieszkanie. Kazałem Jiminowi schować się na chwilę pod biurkiem, a sam wyszedłem do kuchni, pogadać z bratem. Obiecał wrócić za trzy godziny, żebyśmy oboje nie mieli przechlapane u rodziców i sam też wyszedł, po szybkim prysznicu i po pożyczeniu mojej koszuli, którą osobiście mu zaniosłem, grożąc, że jeśli coś jej się stanie - zabiję. Zakluczyłem za nim drzwi i wróciłem do mojego chłopaka, który już zdążył położyć się na moim łóżku. Uśmiechnąłem się na widok jego nagich, zgrabnych nóg, na których były tylko granatowe bokserki i moja bluzka, sięgająca mu do połowy ud. Przez myśl przeszło mi pytanie, czy to normalne żeby chłopak miał takie gładkie nogi? Dopiero kiedy dotknąłem jednej z łydek, poczułem włoski, tylko że cienkie i jasne. Zawisłem nad Jiminem i potem ostrożnie położyłem na nim swoje ciało, uważając by za bardzo go nie przygnieść. Obcałowałem całą jego piękną twarz, kończąc oczywiście na ustach, które zostawiłem sobie na deser. Były miękkie, ciepłe, stworzone tylko by wprawiać mnie w zachwyt. Złapałem blondyna za ramiona i obróciłem nas tak, by teraz to on leżał na mnie. Był lżejszy, mniejszy i nie chciałem go sobą miażdżyć. No i w takiej pozycji to on musiał przyciągać do pocałunku mnie, a wizja pragnącego z całych sił dostać się do moich warg chłopaka, była co najmniej kusząca.

Miałem wolne ręce, więc szybko znalazły się one na plecach Jimina. Skupiłem się bardziej na ich dolnej części. Masowałem go tam, a on wplatał mi palce we włosy i składał coraz to śmielsze pocałunki. Nie bał się nawet włączyć do zabawy języka, co mnie od razu ożywiło i pozwoliłem sobie zjechać z rękoma niżej, by gładzić brzoskwinki przez materiał bielizny. Ugniatałem oba pośladki, najpierw całkiem delikatnie, potem mocno, a Jimin wzdychał. Przygryzłem jego wargę, a potem klepnąłem w tyłek, ni to mocno ni to łagodnie. Nie wiedziałem kompletnie, jakiej reakcji się spodziewać, więc obserwowałem jego twarz, a kiedy pojawiły się na niej rumieńce, a z jego gardła wyleciało pierwsze tego wieczoru jęknięcie, wiedziałem że Jimin chyba nie będzie szczególnie grzecznym chłopcem.

Poczułem rosnącą erekcję Jimina, kiedy już sam byłem w połowie twardy. Odsunąłem od siebie na moment chłopaka, by zdjąć moją koszulkę i pozbyć się tej jego. Moim oczom ukazała się jasna klatka piersiowa, którą zacząłem podziwiać, zaraz po ponownym przewróceniu blondyna na plecy. Prowadziłem mokrą ścieżkę, tworzoną przez moje usta i język, od jego szyi, aż do pępka i zatrzymałem się centralnie nad wybrzuszeniem w bokserach Jimina, który kiedy tylko mnie tam zobaczył, zasłonił się dłońmi. Zabrałem je od razu na bok, by nie przeszkadzały mi w podziwianiu jego ciała. Wróciłem do wyższych partii, zajmując się jego sutkami i potem szyją. Teraz już nie hamował za bardzo swoich westchnięć i mruczenia. Opierałem się na łokciu, przez co wolną miałem tylko jedną rękę, ale już wiedziałem co chcę z nią zrobić. Przeniosłem się z pocałunkami znów na jego usta i położyłem dłoń na jego kroczu. Nie poruszałem nią na razie, ale sam fakt, ta świadomość sprawiła, że zagotowało się we mnie. Jimin trzymał swoje palce najpierw w moich włosach, a potem jedną z rąk zaczął dotykać mojego torsu. Jęknął mi głośno w usta w momencie, gdy nadal przez bieliznę złapałem jego penisa i poruszyłem w dół. Nie ociągałem się, chcąc zapewnić mu jak najlepsze doznania, więc zacząłem ruszać szybciej dłonią, ściskając go mocniej i znowu gryząc mu usta. Jimin miał przymrużone oczy, które zamykał wraz z głośniejszymi odgłosami. Jego paznokcie drapały moją skórę. Puścił moje włosy i zaciśniętą pięść przyłożył do buzi. Miał wręcz błogi wyraz twarzy. Jego oddech był ciężki, gorący, a ja czułem się tak dobrze, jak jeszcze nigdy, mając go pod sobą. Przejechałem językiem po jego wargach, zahaczając o jego własny mięsień i zęby, a potem wsunąłem rękę pod materiał. Przeszkadzał mi on jednak w poruszaniu, więc zsunąłem najpierw bokserki Jimina i przejechałem placem wskazującym po całej jego długości. Ustaliłem takie tempo, w jakim zazwyczaj sam się zadowalałem. Jeździłem dłonią w gorę i w dół, trzymając mocno na samym środku. By jeszcze bardziej zawstydzić swojego chłopaka, odsunąłem się od jego twarzy i upewniając się, że mnie widzi, patrzyłem bezwstydnie na to co dzieję się niżej. Z bijącym sercem oglądałem, jak jasna główka jego przyrodzenia jest co chwilę zakrywana. Blondyn oczywiście spalił buraka i schował swoją calusieńką twarz w dłoniach. Pieściłem go jeszcze parę chwil, a ten starał się powstrzymywać jęki, a potem położyłem się na boku i odwróciłem go przodem do siebie. W ten sposób łatwiej było mi jednocześnie całować go i onanizować. Co jakiś, nie za długi czas przerywałem obie czynności, bo chciałem pobawić się z nim dłużej, a raczej niewiele brakowało Jiminowi do spełnienia.

- Piękny jesteś - szepnąłem mu do ucha, podczas jedne z tych krótkich przerw.

Jimin jedną ręką zjechał do paska moich spodni. Odpiął go bez większego problemu, a potem pomogłem mu je ze mnie zsunąć. Zawahał się przed dotknięciem mnie przez bieliznę, ale wtedy złapałem go i poprowadziłem jego dłoń pod moje bokserki. Ściągnąłem je zaraz by też było mu wygodniej i musiałem przyznać, że sam trochę się zawstydziłem, ale by to ukryć znowu pocałowałem go. Tym razem w czoło. Spojrzał na mnie przestraszony, a gdy już miałem mówić, że jeśli nie chce to nie musi nic mi robić, ten zacisnął palce na moim przyrodzeniu. Szło mu bardzo dobrze, bo odchylałem głowę do tyłu i przygryzałem usta. Naprawdę było mi jak w niebie. Szczególnie, że on sam nagradzał mnie westchnięciami i stęknięciami.

Cały świat nie miał już znaczenia. Ważna była jego przyjemność. Chciałem by czuł się wspaniale, co najmniej tak samo jak ja. Był w centrum mojego zainteresowania, co w sumie nie było niczym dziwnym. Moją głowę wypełniały myśli o nim. I było to uczucie, którego nie można w prosty sposób opisać, czy opowiedzieć. Trzeba to przeżyć. I ja przeżywałem to wtedy, a później wiele razy w mojej głowie.

Przysunąłem się do niego bliżej i podłożyłem mu rękę pod głowę. Trzymając mocno za włosy, całowałem jego usta wręcz natarczywie, czując jego ślinę, słysząc jego pojękiwanie. Złapałem oba nasze penisy i znów zacząłem poruszać na nich dłonią, przyciskając je do siebie. Jimin nawet mi pomagał, dołączając swoją dużo mniejszą rączkę, którą naprowadziłem tak, by poruszała się trochę szybciej i trochę wyżej. Było mi nieziemsko. Jęki mojego chłopaka roznosiły się po całym pokoju i dudniły mi w uszach. Nie całowałem go już, tylko zaciskałem zęby, oglądając jego mokrą brodę, rozchylone wargi, przymknięte oczy.

- Szybciej - wyjęczał, najpierw jedną sylabę, potem drugą. Oczywiście zrobiłem o co prosił. Spojrzałem na chwilę w dół, bo nie chciałem na długo rozstawać się z widokiem jego perfekcyjnej buzi. Mój penis był większy od jego, ale różnica nie była jakaś spora. Mój był grubszy, ale długość była porównywalna. Chociaż mogło się tak wydawać, bo jednak kilka centymetrów zakrywały moje włosy, a starszy był tam może nie gładki, ale miał kilkudniowe włoski, które kuły czasami moją skórę.

Cmoknąłem Jimina w czoło, gdy czułem, że jest blisko i nie pomyliłem się. Zaraz po tym, jak moje usta odkleiły się od jego wilgotnego od potu czoła, usłyszałem najgłośniejszy i najpiękniejszy z jęków i poczułem na swojej ręce nasienie. Poruszałem dłonią jeszcze chwilę, nadal dociskając do siebie nasze członki i po niedługiej chwili sam doszedłem, stękając.

Miałem gdzieś te wszystkie wydzieliny, które nagromadziły się na nas, pot, spermę, ślinę i przytuliłem Jimina mocniej do siebie. Wyrównaliśmy swoje oddechy. Jimin z delikatnym uśmiechem patrzył na mnie, wyraźnie zadowolony i spełniony. Dostałem całuska w policzek. Wstałem po chusteczki i zacząłem wycierać najpierw swoje ręce, potem te Jimina. Wytarłem jego brzuch i nasze miękkie już męskości. Ubrałem bokserki i odłożyłem spodnie i bluzkę na krzesło. Jimin podniósł się, by też wciągnąć na siebie bieliznę, ale byłem szybszy i sam mu ją założyłem, ściskając jego brzoskwinkę jeszcze przez sekundę czy dwie. Wyrzuciłem chusteczki do kosza, w kącie pokoju i wróciłem do łóżka. Przytuliłem Jimina. Odpoczęliśmy razem, głaszcząc się nawzajem i cmokając co jakiś czas. Zgasiłem też światło, ale na razie nie chciało mi się spać.

- Było cudownie - powiedziałem mu po cichu, chociaż niemożliwym było, by ktoś nas usłyszał. W domu byliśmy sami.

- Masz rację - odparł chłopak i mocniej przywarł do mnie.

- Jesteś naprawdę idealny. Ja nie wiem, czy ty w ogóle posiadasz jakąś wadę.

- Oj ty - zaśmiał się i zamruczał, jak mały kot. - Mam wiele. Jestem strasznie zazdrosny i niecierpliwy oraz potrafię być impertynencki.

- Cóż za mądre słowo, kochanie - zaśmiałem się.

- Ale taki jestem!

- A co oznaczać ma ta twoja impertynencja? Jesteś bezczelnym, zapatrzonym w siebie zawadiaką, bo nie zauważyłem jakby co? Dla mnie jesteś słodziutki i kochany - powiedziałem i ucałowałem jego oba oczka, na co znowu się zaśmiał.

- Tylko dla ciebie!

- I bardzo dobrze. Ja też tylko dla ciebie jestem kochany. Znaczy, staram się.

- Wiem - odparł i odwrócił się do mnie tyłem. - Przytul mnie na łyżeczkę - poprosił, a ja zaraz to uczyniłem. Objąłem jego chudą talię. - Dobrze mi z tobą.

- Musi ci być najlepiej.

- Lepiej nigdy nie było i wątpię, by lepiej w ogóle istniało.

- Jeszcze mamy przed sobą całą wieczność. A poczekaj tylko aż zaczniemy się kochać. Wtedy dopiero będzie ci dobrze.

- Nie wiem, czy to przeżyje. Widziałeś to co masz między nogami? Rozerwiesz mnie...

- Będę delikatny - powiedziałem i ucałowałem jego ucho.

- Nie martw się, ja też będę. To twój pierwszy raz, więc wejdę powoli - powiedział, a mnie odjęło na moment mowę. Już miałem się zająknąć, próbując coś z siebie wydusić. - Żartowałem - rzucił mały szatan i zaśmiał się. - Szkoda, że jest ciemno, bo musiałeś mieć bezcenna minę.

- Prawie na zawał zszedłem.

- Nie denerwuj się, to tylko taki mały żarcik - zachichotał.

- Może kiedyś, przemyślimy ten pomysł, ale to za jakiś czas. Okey?

- Jasne - odparł Jimin i przytulił od przodu poduszkę, a ja położyłem głowę na tej jego. - A tak swoją drogą, to Taehyung na pierwszy rzut oka wygląda na geja, nie zauważyłeś nigdy tego?

- No co ty. On zawsze patrzył tylko na laski. Dlatego byłem w szoku, ale przynajmniej dowiedział się o nas. Tak w ogóle, to często z nim piszesz?

- Z Tae? Nie. Czasami wysyłamy sobie jakieś pierdoły o ubraniach. Serio ma świra na ich punkcie. Ale przynajmniej będę miał kompana do zakupów.

- Cieszę się, że się polubiliście. Ja musze poznać bliżej Jina.

- Zróbmy sobie kółko homosi może od razu, co? My, Tae i Hoseok, Jin i Monie.

- Monie?

- To przezwisko. Ma na imię Namjoon, czy coś w ten deseń. To ten współlokator.

- Kurde, serio dookoła jest tak dużo gejów? Myślałem, że to tak działa tylko na filmach.

- Oj dziwiłbyś się. A wiesz ile jest lesbijek? Dwa razy tyle!

Pocałowałem Jimina w głowę. Chwilę jeszcze rozmawialiśmy, aż w końcu zasnął. Ja wyszedłem tylko do łazienki, a wtedy usłyszałem jak zamek w drzwiach się przekręca. Mój brat wrócił do domu. Rzuciłem mu dobranoc i wróciłem do siebie. Położyłem się, a wtedy poraziło mnie w oczy światło z telefonu Jimina, sygnalizujące wiadomość. Zignorowałem to jednak, bo byłem zmęczony. Przytuliłem blondyna od tyłu, cmoknąłem go i zasnąłem nieświadomy tego, że mój chłopak dostał właśnie zaproszenie na randkę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top