Rozdział 8

Piątek godzina 15:43.

Pov: El

Siedziałam w domu z nogą w gipsie po wczorajszej akcji na w-f. Tata strasznie się tym przejął i teraz stał się jeszcze bardziej nadopiekuńczy. Za 17 minut ma przyjść do mnie Dustin, a ja myślami dalej byłam w drodze do pielęgniarki trzymana przez Maxine Mayfield. Dlaczego ona się tak zachowuje? Dlaczego nie zostawiła mnie odrazu gdy weszłyśmy na korytarz? Czemu nie chce się przyznać do błędu i dlaczego się tak na mnie uwzięła? Z rozważań wyrwał mnie dźwięk dzwonka do domu. Naprawdę tak szybko minęło już 17 minut? Dziwne. Nasłuchwiłam, jak tata wpuszcza do środka Dustin'a i się z nim wita. Powiedział mi, że muszę dbać teraz o nogę i ograniczać ruch, więc do niego nie wyszłam. Chłopak jednak po chwili pojawił się w moim pokoju.

- Heej El! - Przywitał się promiennie podchodząc do mnie i przytulając mnie mocno. Z uśmiechem i ciepłem w środku oddałam uścisk.

- Hej Dustin. Mam nadzieję, że nie miałeś problemów z trafieniem tutaj. - Zaśmiałam się lekko na co ten z uśmiechem usiadł obok mnie.

- Nie, akurat przyznam, że nawet przyjemnie się jechało, ale przejdźmy do sedna. Chce wysłuchać całej historii co sie działo przez ostatnie dni. Pisałaś mi cały czas, że mi opowiesz jak się spotkamy. No dawaj jestem ciekawy! - Oznajmił z entuzjazmem, a ja po chwili zaczęłam opowiadać mu wszystko co przytrafiło mi się w ostatnie dni głównie związane z Max. Zajęło nam to ponad godzinę, a Dustin słuchał wszystkiego z zaciekawieniem i szokiem.

- No i teraz mam przez nią zwichniętą kostkę i próbuje dowiedzieć się jaki jest cel jej zachowania. - Chłopak spojrzał na mnie otrząsając się i wstając z miejsca zaczynając chodzić w kółko. Patrzyłam na niego lekko zdezorientowana.

- Na początku może zajmijmy się tematem tego szkicownika okej? - Powiedział, a ja po samym słowie "szkicownik" dostałam nagły zlot wspomnień tych wszystkich rysunków. Opadłam całym ciałem na łóżko stękajac z niezadowolenia.

- Ten szkicownik... wiem, że nie powinnam go otwierać Dustin. To co Ellie powinno zostać Ellie, a ja naruszyłam jej prywatność. Poza tobą nikt o tym nie wie. Skłamałam jej, że widziałam tylko pierwszą stronę.

- Ale pewne szkice nie potrafią ci wyjść z głowy prawda? Wiesz, że jestem twoim przyjacielem i możesz powiedzieć mi wszystko. - Patrzyłam na chłopaka dłuższą chwilę w zupełnej ciszy. Jest on kochany i ufam mu jak nikomu innemu poza tatą, ale... co jeśli zmieni o mnie zdanie po tym co mu powiem? Chyba muszę zaryzykować.

- Ja... tak... cały czas widzę te wszystkie dziewczyny, ciała i rysunki... a szczególnie te na ostatnich stronach... - Dustin ponownie usiadł obok mnie analizując w głowie wszystko ci mówie.

- El. Czy ty... czułaś jakieś dziwne uczucie gdy na nie patrzyłaś? Coś takiego co nie doświadczas na codzień, albo poprostu przy innych rysunkach. - Zastanawiając się nad słowami chłopaka przypomniało mi się o tym, jak czułam się w tamtym momencie. Spojrzałam ponownie na niego przełykając ślinę.

- Było mi strasznie gorąco. Myślałam, że to w pokoju jest tak parno, ale gdy otworzyłam okno nic się nie zmieniło. Gdy patrzyłam na rysunki często przyśpieszało mi też bicie serca. Nie potrafiłam też znaleźć... wygodnej dla siebie pozycji w tamtym momencie. Coś mi przeszkadzało. Cały czas wierciłam się na łóżku z tym szkicownikiem. - Dustin stanął w miejscu zastanawiając się przez chwilę co mi odpowiedzieć.

- Czy ty... czy ty czułaś kiedyś może coś więcej do jakiejś dziewczyny? Tak jak do Mike'a. Wiesz o co mi chodzi. - Zdezorientowana nie wiedziałam nawet co odpowiedzieć chłopakowi. Jak to coś więcej? Tak jak Ivy do Harley? Czy on myśli, że ja... nie... to niemożliwe...

- Sądzisz, że... podobają mi się dziewczyny...? - Spytałam ledwo wyduszając to z siebie. Nie chciałam tego przyjmować do wiadomości.

- Nie jestem pewny, ale dużo na to wskazuje. Nawet wszystko. Nie mówię, że tylko dziewczyny, ale może wolisz obie płcie.

- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam Dustin... nie patrzyłam na... płcie... kierowałam się uczuciami... nie spotkałam się nigdy z czymś takim, a pisrwszą osobą w moim życiu do której poczułam coś więcej był Mike. Nie patrzyłam potem na innych. - Dustin pokręcił głową ponownie siadając obok mnie i łapiąc mnie za rękę.

- Jeśli płeć według ciebie nie ma znaczenia to rozumiem. Nie wiem dokładnie jak jest u ciebie. Ty też nie wiesz więc... myślę, że musisz to sama przemyśleć. To w końcu twoje życie El. Pamiętaj tylko, że choćby nie wiem co będę przy tobie mimo wszystko. - Po słowach chłopaka z moich oczu spłyneły łzy wzruszenia. Przytuliłam się gwałtownie do chłopaka wtulając się w niego najmocniej jak potrafię na co ten się lekko zaśmiał i przytulił mnie do siebie jeszcze bardziej.

- Jesteś najlepszym przyjacielem na świecie Dustin. - Oznajmiłam całując bruneta w policzko na co ten się słodko uśmiechnął.

- Oj tam. Ja tylko staram się pomóc najlepszej przyjaciółce na świecie. Wracając do tematu. Myślisz, że jak Ellie z Max się pokłóciły miałabyś szansę zaprzyjaźnić się z Miller?

- Mogłabym bo... widziałam i słyszałam jak mnie broniła przed zarzutami Max, ale nie chce wyjść na tą, która kradnie innym przyjaciół. - Dustin poprawiając czapkę na swojej głowie spojrzał na mnie chwilę się zastanawiając.

- Myślę, że jak Max zależy na przyjaźni z Ellie to mimo wszystko i tak się z nią pogodzi, a Ellie cie lubi. Sama mi to powiedziała, gdy z nią siedziałem. Myślę, że powinnaś z nią dłużej porozmawiać to naprawdę świetna i mądra osoba.

- Może faktycznie masz rację... spróbuje. - Po tych słowach zmieniliśmy temat na komiksy, gry i inne luźniejsze rzeczy. Bawiliśmy się świetnie grając i wygłupiając się. Dustin wyszedł ode mnie gdzieś koło godziny 21:34. Przyznam, że było to jedno z najlepszych spotkań jakie kiedykolwiek miałam. Położyłam się na łóżku w ciszy przypominając sobie o tym co mówił Dustin. Zaczęłam analizować wszystkie moje zachowania w stosunku do dziewczyn i tych rysunków. Mój umysł ponownie zalały te obrazki. Zamknęłam oczy by móc bardziej się na nich skupić. Znów widziałam te ciała... te dokładne rysunki kobiet. Moja ręka powoli powędrowała w dół mojego ciała wsuwając się w spodnie, a potem pod bieliznę. Zaczęłam się tam dotykać na myśl o ostatnich rysunkach. Poczułam jak znów zalewam się falą gorąca i... przyjemności. Kolejne wspomnienia rysunków i wyobrażenia sobie ich w realu bardziej nakręcało mnie do dalszego działania. Przesuwałam palcem po rozcięciu. Drugą rękę włożyłam pod koszulkę i stanik dotykając swoich piersi i się nimi bawiąc. Znalazłam palcem swoje wejście i nie wiele myśląc, a raczej bardziej układając sobie w głowie moje... scenariusze włożyłam w siebie palca i zaczęłam nim poruszać z sekundy na sekundę coraz szybciej i szybciej tym samym uciskając też mocniej swoje piersi. Było mi cholernie dobrze do momentu, w którym usłyszałam zbliżające się w moją stronę kroki taty.
Wyjęłam z siebie szybko palca wycierając go o pościel i poprawiając stanik i koszulkę szybko wzięłam pierwszy lepszy komiks leżący blisko mnie. Nie minęła chwila, a do pokoju wszedł starszy przyglądając się mi uważnie.

- Hej córcia. Chcesz coś do jedzenia albo picia? - Spytał z uśmiechem na co uniosłam na niego wzrok odwzajemniając uśmiech.

- Nie dzięki. Dziś chyba pójdę wcześniej spać.

- Serio? No dobrze. Mam nadzieję, że jutro będziesz miała czas na wieczorny maraton. W końcu jest weekend. - Przytaknęłam Hopper'owi na tak, a ten po chwili wyszedł zostawiając oczywiście szparę w drzwiach. W końcu mogłam westchnąć z ulgą, a ja dopiero teraz uświadomiłam sobie co przed chwilą robiłam.

- Cholera... co ja odwaliłam... - W tej chwili dopiero dotarła do mnie ukrywana od lat prawda. Podobają mi się dziewczyny. Nie mam problemu co do płci. Robiłam se do cholery dobrze do jakiś rysunków z osobą, której niecierpie. Gdy to do mnie dotarło zalałam się łzami. Nie potrafiłam tego opanować. Były to jednocześnie łzy szczęścia i smutku. Jak mogłaś to wszystko przegapić El? Jasna cholera...

---

No sorry wszystkim, ale Hopper w mojej książce zawsze będzie Hopperem. Kolejny ważny dla fabuły rozdział. Powoli się rozkręca. Mam nadzieję, że się podobało.
🪐🌌

Pozdrawiam <33

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top