Rozdział 34

Pov: Max

O zaplanowanej godzinie podeszłyśmy pod terytorium kopalni. Sprawdzając w ukryciu, czy wszyscy pracownicy są na swoich pozycjach poszliśmy na tyły całego terenu. Spojrzałam chwilę na brunetkę, która chowała w tym momencie broń ukradzioną od Hopper'a. Było trudno to załatwić, ale naszczęście się udało. Podchodząc do ogrodzenia wyjęłam szczypce do ciecia metalu i dyskretnie zaczęłam robić w ogrodzeniu dziure, która miała służyć nam jako przejście.

Myślisz, że tego nie wykryją? — Spytała mnie brunetka kładąc swoją dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam się lekko do niej spoglądając jej w oczy.

Nie powinni. Jesteśmy za jakimiś kontenerami i dźwigami, to raczej niemożliwe by nagle to odkryli. — Stwierdziłam mówiąc szeptem kończąc robić dziure. Włożyłam szczypce spowrotem do plecaka i powoli z wielką ostrożnością przeszłam na drugą stronę.
Przechodź. Jest czysto narazie. — Pomogłam dziewczynie przedostac się na drugą stronę. Po ukratku zaczęłyśmy zmierzać w stronę wejścia do kopalni. Jedyna przeszkoda jaka stanęła nam nadrodze był to strażnik stojący na środku przed wejściem. Zauważyłam, jak El powoli podnosi z ziemi kamień i celuje nim na drugą stronę terenu. Rzuciła nim bardzo celnie, dzięki czemu mężczyzna się odwrócił i wyciagając paralizator zaczął zmierzać w tamtą stronę. Szybko podreptałyśmy do środka kopalni. Rozejrzałyśmy sie chwilę powoli wchodząc coraz głębiej i głębiej. Doszłyśmy do ogromnej przestrzennej kopalni pełnej nieletnich, którzy zakuci w kajdany z długimi łańcuchami połączonymi z innymi wykopywali dalszą część tego miejsca za pomocą kilofów. Wyglądali na wygłodzych, brudnych i wymęczonych. Oni tu prowadzą nielegalne obozy pracy do cholery.

Wymieniłyśmy się z brunetką przerażonym i zmartwionym wzrokiem. Chciałyśmy ich wszystkich uwolnić, ale to zabardzo by przykuło uwagę strażników. Nie udałoby się nam. Zaczęłyśmy szukać po wszystkich Ellie chcąc jak najszybciej ją znaleźć i uciec, ale jak na złość nigdzie jej tam nie było. Moje serce zaczęło bić coraz szybciej na myśl o tym co mogło się jej stać. Co jeśli nie żyję i znajdziemy tylko jej ciało?

Max musimy się pośpieszyć. Niewiadomo kiedy inni strażnicy tu przyjdą, albo dwaj, którzy tu są nagle nas zauważą. — Oznajmiła szeptem dziewczyna wyrywając mnie z zamyśleń. Pokiwałam głową na zgodę i zaczęłyśmy szukać szybciej, ale z wielką ostrożnością. W pewnym momencie zauważyłyśmy korytarz prowadzący w którym było siedem metalowych drzwi z kratami najpewniej od jakiś cel. Omijając strażników tak by nas nie wykryli weszłyśmy do korytarza sprawdzając każde pomieszczenie przez kraty w drzwiach. Tak jak się spodziewałam były to cele, lecz były one zupełnie puste. Została nam tylko jedna na końcu korytarza. Robiąc krok do przodu zajrzałam do pomieszczenia przez kraty. Było w nim ciemno, a na podłodze można było dostrzec plamę krwi, która była pod krzesłem, na którym siedziała jakaś postać. Mój wzrok powoli zmierzał w górę zauważając poranione pełną krwi, ran i blizn ciało. Po chwili dostrzegłam nieprzytomną i także poranioną twarz dobrze mi znanej dziewczyny. To była Ellie. Przerażona całą tą scenerią cofnęłam się pare kroków od drzwi, a moje ręce zaczęły się trząść. Patrzyłam na El z wielkim strachem w oczach ledwo powstrzymując przy tym płacz. Ta odrazu domyśliła się o co chodzi spojrzała chwilę przez kraty po czym podeszła do mnie przytulając mnie mocno i czule. Wtuliłam się w nią mocno pozwalając sobie uronić dwie krople łez.
Spokojnie uratujemy ją... jej klatka się unosi więc oddycha. Nic nie jest stracone musimy tylko znaleźć klucze i ją uwolnić. — Powiedziała cichym i spokojnym tonem obejmując dłońmi moją twarz. Wpatrując się w jej piękne ciemne oczy powoli mogłam się w końcu uspokoić.

Masz... masz rację musimy się pośpieszyć. Jeden ze strażników powinien mieć klucze racja? — Spytałam odwracając się do wyjścia do tej ogromnej części kopalni. Wychodząc tam spojrzałyśmy na dwóch strażników przypatrując się czy na ich pasach nie ma tego czego szukamy. Jeden z nich, który był bliżej nas posiadał właśnie wszystkie klucze. Był oddalony od tego drugiego, więc łatwo będzie mu je zabrać po cichu. Powoli podeszłyśmy bliżej niego. El rzuciła kamieniem przed strażnika by zwrócić jego pełną uwagę na hałas. Gdy tak się stało szybko i sprawnie odczepiłam klucze od jego pasa. Kradłam już wiele rzeczy ludziom w szkolę i poza nią, więc to nie było jakieś mega trudne.
Szybko pomknęłyśmy do korytarza podbiegając do drzwi i szukając dobrych kluczy do zamka tych drzwi.

— Kurwa jak zawsze wszystko pod górkę. — Wyszeptałam nerwowo w końcu znajdując odpowiedni klucz. Otworzyłyśmy drzwi odrazu podbiegając do Ellie. Położyłam dłoń na jej zimnym i poranionym policzku delikatnie nią potrząsając.
Ellie? Ellie obudź się proszę. To ja Max. Przyszłyśmy z Jane cie uratować. —  Dziewczyna po chwili ciszy zaczęła coś mruczeć pod nosem powoli się przebudzając. Jej oczy delikatnie się otworzyły spogladając na nas obie z niedowierzaniem.

— Max...? Jane...? Co wy tu...? jak...? — Gdy El szybko odwiązała ją od krzesła podniosłyśmy ją razem nie tracąc czasu. Zielonooka zasyczała lekko z bólu, a my zaczęłyśmy prowadzić ją do wyjścia.

Mówili nam, że nie żyjesz, ale potem odkryliśmy, że zfałszowali twoją śmierć. Jeszcze nie wiemy dlaczego akurat ciebie, ale się dowiemy. — Powiedziała z delikatnym szczęściem w głosie Hopper. Szybko udało nam się wyjść z korytarza i przebyć przez połowę jaskini gdy nagle usłyszałyśmy za plecami głos jednego z ochroniarzy.

Ej! Co do cholery?! Kim wy jesteście smarkule? — Spytał nerwowo kiedy się do niego odwróciłyśmy. Sięgnęłam szybko po ciężki kamień z ziemi widząc, że ten nie zdążył jeszcze wyjąć broni. Rzuciłam kamieniem w mężczyzne, który oberwał w głowę przez co upadł na ziemie powodując ogromny hałas. Zaczęłyśmy szybciej uciekać z tego miejsca. Gdy byłyśmy już przy wyjściu nagle jeden ze strażników na nas wyskoczył. El szybko się odsunęła z Ellie kiedy mężczyzna powalił mnie na ziemie i ściskając mnie mocno za szyję zaczął mnie podduszać. Próbowałam się wyrwać i odsunąć go od siebie, lecz był silniejszy, a ja powoli zaczęłam się dusić.  Moje ruchy stawały się coraz słabsze i nic nie mogłam z tym zrobić. Gdy myślałam, że już po mnie nagle usłyszałam głośny strzał, a ręce mężczyzny momentalnie rozluźniły całkowicie uścisk na mojej szyji. Nieżywy mężczyzna opadł całkowicie na ziemię obok mnie. Rozejrzałam się przerażona zauważając El i Ellie niedaleko mnie. El trzymała w ręce pistolet, z którego unosił się dym. To ona to zrobiła. To ona go zastrzeliła. Uratowała mnie. Uformowując powoli oddech wstałam roztrzęsiona podchodząc do dziewczyn. Ciemnooka dalej patrzyła się na ciało mężczyzny sparaliżowana tym co się stało. Powoli zabrałam od niej pistolet przytulając je obie mocno. Hopper zaczęła w tej samej chwili panikować uświadamiając sobie co właśnie zrobiła. Zabiła człowieka.

Ej ej... no już spokojnie... gdyby nie ty to ja bym zginęła El... uratowałaś mnie widzisz? — Spojrzałam głęboko w oczy dziewczyny. Ta dopiero po chwili pokiwała głową porozumiewawczo dochodząc do siebie choć dalej była roztrzęsiona. Spojrzałam na Ellie wymieniając się z nią porozumiewawczym spojrzeniem po czym jak najszybciej wyszliśmy z jaskini uciekając tylnym wyjściem słysząc jak strażnicy zbierają się na miejscu wcześniejszego zdarzenia.

---

Hej hej witam
Sorry, że ostatnio jest mała aktywność, ale wiadomo zdarza się. Może i rozdziały nie będą mega często ale postaram sie pisać jeden na tydzień albo dwa. Mam nadzieję, że się podobało i rozdsiał nie był jakiś mega zwalony...
Za błędy przepraszam.
🪐🌌

Pozdrawiam <33

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top