Rozdział 4

Pov: El

Gdy lekcja w końcu dobiegła końca szybko spakowałam swoje rzeczy i odeszłam od Max i jej niemiłych komentarzy. Naprawdę nie sądziłam, że jest z niej aż taka sucz. Nigdy się nie dogadamy. Nigdy. Wychodząc z klasy spojrzałam kątem oka na Dustina, który się do mnie uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech i pokazałam mu na telefon, aby spodziewał się, że napiszę do niego po szkolę. Za dwa dni jest piątek, a ja muszę obmyśleć Plan jak się z nim spotkać, aby Mike nie zauważył. Nie chce też by mój chłopak pomyślał o mnie źle. Może lepiej będzie jak mu powiem? Idąc powoli do klasy, w której mamy mieć teraz lekcje angielskiego zauważyłam, jak Ellie pociąga do siebie Max i próbuje jej coś wyjaśnić. Chcąc nie chcąc zaczęłam iść jeszcze wolniej by podsłuchać ich rozmowy.

- Laska opanuj się, do nikogo nie jesteś aż tak niemiła jak do Jane. Rozumiem, że jej nie trawisz, ale będziesz musiała z nią wytrzymać do końca roku szkolnego. Staraj się chociaż z nią normalnie rozmawiać, a nie jakbyś siłowała sie z nią w zawodach na "kto mocniej zawarczy". - Wytłumaczyła jej brunetka puszczając pod koniec jej ramie. Rudowłosa obużona skrzyżowała ręce wpatrując się w swoją przyjaciółkę z politowaniem.

- Nie mam zamiaru być dla niej miła Ellie.  Roznosi jakieś fałszywe plotki o mnie razem z tym swoim chłopczykiem. Myślisz, że mi miło? Słyszałam już od jednego z jego kolegów jak to Jane rozpowiada o mojej rodzinie różne historie, a to że na nią wpadam uważa za jakieś wielka halo. Nie trawie takich ludzi, a szczególnie tych, którzy zmieniają się właśnie w takie jak ona pod wpływem swoich chłoptasiów. Jak nie będę się do niej odzywać na lekcjach to przeżyje. - Słucham? Nic takiego nigdy nie rozpowiadałam, to Mike zawsze tworzy swoje wymyślone teorie i opowiada mi i swoim kumplom. Skąd ona takie kłamstwa usłyszała? A z tym wpadaniem, to poprostu zdziwiło mnie jej zachowanie. Nie chciałam by tak to zostało odebrane. Przechodziłam powoli dalej po korytarzu udając, że ich nie widzę, ani nie słysze. Trochę byłam smutna i wkurzona na myśl o tym, że dziewczyna ma do mnie takie nastawienie i prawdopodobnie nic już tego nie zmieni.

- Przesadzasz Max. Wiem, że jesteś uparta i raczej twojego zdania nie zmienie, ale uważam, że powinnaś być choć o ciut milsza. - Po tych słowach pokierowałam się już odrazu do klasy. Okazuje się, że Ellie potrafi być nawet spoko osobą. Może powinnam z nią kiedyś porozmawiać? Jeśli byłaby okazja wogóle. Zawsze albo rozmawia z Max, albo siedzi z słuchawkami na uszach z tym swoim szkicownikiem i coś tam szkicuje. Kiedy już miałam wejść do sali nagle ktoś złapał mnie za ramie, przez co lekko podzskoczyłam z strachu.

- Ej ej ej kochanie spokojnie to tylko ja. - Zaśmiał się Mike stojący tuż obok mnie. Popatrzyłam na niego uspokajając się.

- Nie strasz mnie tak Mike. Prawie zawału dostałam. - Uśmiechnęłam się do wyższego, na co ten złapał mnie delikatnie za dłoń.

- Już nie sraj sie tak. Jak tam przetrwałaś lekcje z rudowatym dzikiem? Ja musiałem przetrwać całe 45 minut z tym dziwadłem Byersem. Przysięgam. Najgorsze chwilę mojego życia. - Udawałam przed chłopakiem, że nie ruszają mnie jego komentarze o innych. Tak naprawdę zawsze jest mi ich szkoda, że patrzy na wszystkich z góry. Może i Max jest wredna, ale nie zasługuje na takie wyzwiska. Tak samo Will. On nikomu nic nie zrobił żadnej krzywdy.

- Mhm. Chodźmy do klasy okej? Po szkole możemy pójść na jakiś spacer jak będziesz chciał. - Mike skrzywił się lekko na moją propozycję, kiedy weszliśmy do sali i zajeliśmy miejsca w ławce.

- Wiesz. Umówiłem się dziś z Harry'm, Troy'em i Liam'em. Pójdziesz sama do domu, a my wyjdziemy w piątek okej? Pasuje ci i tak pewnie nic innego nie robisz. - Spojrzałam na czarnowłosego lekko zawiedzona. Nie mogę przecież w piątek ma przyjść do mnie Dustin.

- Tak właściwie to piątek mam zajęty Mikey... przychodzi do mnie Dustin. - Chłopak popatrzył na mnie zdezorientowany i wściekły. Już wiem, że to nie będzie miła rozmowa.

- Żartujesz sobie? Hendersona do domu zapraszasz? Czemu ja się teraz o tym wogóle dowiaduje co? Wolisz spędzać czas z takim leszczem jak on niż z własnym chłopakiem? Od kiedy wogóle ty z nim rozmawiasz przecież do jakiś zjebany nerd. - Ledwo powstrzymywałam się od dogadania mu. Kocham Mike'a, ale jest strasznym egoistą. Nie zwraca uwagi na mnie tylko na swoje potrzeby. Zawsze staram się dla nas jak najlepiej, a on tego nie widzi...

- Od niedawna się dobrze dogadujemy. Ma mi pomóc z jednym tematem z fizyki. To tyle. Skoro mi ufasz powinieneś nie mieć z tym problemu. Tata się zgodził.

- Twój stary mnie nienawidzi, więc trudno żeby się nie zgodził. Tak czy siak okej. Ufam ci. Niech będzie, ale masz odbierać jak będę do ciebie dzwonić jasne? - Pokiwałam twierdząco głową lekko podirytowana jego wymaganiami. Spojrzałam kątem oka na szcześliwego Dustina rozmawiającego z Lucas'em. Poprawiło mi to trochę humor. Po chwili do klasy weszły też Ellie i Max. Widać było, jak brunetka dalej próbuje przekonać drugą do swoich rad.

Lekcja się zaczęła, a jedynymi aktywnymi na niej osobami byłam ja i Mayfield. W sumie to bardziej wyglądało to na rywalizacje o to kto ma lepszą wiedzę i ilość punktów.
Następne godziny minęły dość szybko i bez problemu. Gdy miałam już wychodzić z szkoły zauważyłam Ellie, której szkicownik wypadł na ziemię. Podeszłam by go podnieść i jej zwrócić, ale zanim się obejrzałam dziewczyny już tam nie było. Rozejrzałam się dokładnie po miejscu. Wychodząc przed bydynek z daleka dostrzegłam, jak ta odjeżdża na rowerze z szkolnego terenu. No to pięknie. Spojrzałam jeszcze raz na dziennik nie wiedząc co z nim zrobić. Może lepiej będzie jak go przechowam na jeden dzień i jutro jej go oddam? Będzie dobrą okazją, aby z nią pogadać. To jest myśl. Schowałam szkicownik do swojego plecaka, a chwilę potem na parking podjechał radiowóz mojego taty, z którego rozbrzmiewało "Cruel Summer" i emocjonujące podśpiewanie starszego. Lekko się zaśmiałam podchodząc i wsiadając do auta. Ten spojrzał na mnie z uśmiechem i nie przerywając kontynuował śpiewanie odjeżdżając w stronę naszego domu.

---

Śmieszy mnie to, jaka tu jest różnica pomiędzy spojrzeniem na wszystko z perspektywy El, a Max. Tak wiem, przez tą książke mam jakąś dziwną wene i już drugi raz pojawiły się 2 rozdziały w tym samym dniu. No cóż mogę poradzić. Mam nadzieję, że się podobało i za błędy przepraszam.
🪐🌌

Pozdrawiam <33

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top