Rozdział 23
Pov: Max
Godzinę temu dowiedziałam się o śmierci Ellie. Chciałam zobaczyć... ją poraz ostatni, lecz nie wiem czemu lekarze mi nie pozwolili. Wróciłam niedawno do domu, a teraz siedze w kącie skulona i zapłakana. W jeden dzień straciłam wszystko na czym mi zależało, a to wszystko z mojej winy. Bo byłam głupia. Przez ten cały czas byłam głupia i krzywdziłam innych. El ma racje... jestem taka sama jak Mike. Chciałabym to naprawić... chciałabym, aby El dała mi jeszcze szansę... życia Ellie nie przywrócę, ale napewno chciałaby, żeby między mną, a El było okej. Powinnam spróbować czy nie warto...? Sama nie wiem... Ponownie zaczęłam płakać. Zacisnęłam mocno ręce na kolanach próbując się opanować. Złość i rozpacz we mnie wzrastała. W głowie pojawiały mi się przebłyski wspomnień z potrącenia Ellie i kłótni El. Nie wytrzymałam. Musiałam w końcu puścić nerwy i krzyknęłam na cały dom. Krzyk był pełen bólu, złości i smutku. Oparłam załamana głowę o ścianę i zamykając oczy siedziałam tak przez większość dnia. Straciłam kompletnie poczucie czasu. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Nie chciałam by ktoś mi teraz zakłócał tą ciszę. Udałam, że mnie nie ma, jednak ta osoba upierdliwie dalej dzwoniła tym głupim dzwonkiem. Nerwowo otarłam twarz z łez i z złością wstałam podchodząc do drzwi i otwierając. Już chciałam wykrzyczeć tej osobie, że zachowuje się jak pieprzony natręt i niech spierdala, póki nie zauważyłam kto to jest. Przede mną stał Thomas Miller w tej samej pozycji co ostatnim razem wraz z papierosem w ustach tym razem ze swoją ulubioną skórzaną kurtką. Spojrzałam na niego zdezorientowana jego przybyciem nie wiedząc nawet co powiedzieć.
- Cześć rudy wilczku. Widzę... że już się dowiedziałaś. - Thomas wystawił do mnie ręce, a ja odrazu do niego podeszłam i się w niego wtuliłam. Chłopak odwzajemnił uścisk i powoli wszedł ze mną do środka.
- Myślałam, że będzie już dobrze... jeszcze oprócz tego... zrobiłam coś bardzo głupiego... - Brunet spojrzał na mnie swoimi ciemnymi tęczówkami siadając ze mną na kanapie.
- Może i za milusi to nigdy dla nikogo nie byłem, ale jestem dość dobrym słuchaczem rudzielcu. - Uniosłam wzrok na starszego chwilę się zastanawiając czy mu powiedzieć. Lepszej okazji mieć nie będę.
- Będąc w szkolę rozmawiałam z kolegą o różnych sprawach... ten w pewnym momencie spytał mnie co łączy mnie z Jane Hopper. Ja... nie wiem dlaczego, ale wystraszyłam się tego pytania. Bałam się wyjawić co czuję do dziewczyny. Nie chciałam pokazywać swoich uczuć więc... skłamałam odpowiadając chłopakowi, że jest ona tylko moją partnerką do seksu... nie myślałam wtedy o tym jak to wogóle zabrzmi. To była największa głupota jaką popełniłam. Nie wiem czemu ale bałam się wyznać, że jestem w niej zakochana. Wystraszona nie powiedziałam co tak naprawdę o niej sądzę. Uważam, że jest najpiękniejszą dziewczyną na świecie, ma wspaniały charakter, przepiękny głos, przepiękne ciemne oczy... jej falowane, kręcone, krótkie kręcone włosy... jej uśmiech, jej ciało, jej humor, złość, smutek, szczęście... wszystko w niej kocham... jestem w niej totalnie zakochana, ale nie potrafiłam jej tego ani razu powiedzieć. Jestem taka beznadziejna. Jane usłyszała wszystko co wtedy powiedziałam i uciekła nawet nie dając mi wyjaśnić. Rozumiem ją, ale... to dalej boli. - Ponownie musiałam otrzeć twarz z nowo spływających z moich oczu łez. Thomas patrzył teraz w podłogę analizujac wszystko co mu przed chwilą wyznałam. Poczułam dzięki temu lekką ulgę, że mogłam w końcu wylać swoje żale, które tak bardzo mnie w środku trapiły. Czekałam na jakąkolwiek reakcje ze strony bruneta.
- Spierdoliłaś to po całości Mayfield. Normalna osoba by ci tego nie wybaczyła, ale z tego co słyszałem i widziałem... Jane ma cholernie dobre serce. Nie spotkasz takich osób na codzień Max. To twoja decyzja co z tym zrobisz, ale ja ci powiem... walcz o nią. Walcz do końca nawet jeśli nie będziesz widziała skutków tego. Niewiadomo, kiedy może nadejść ten moment, kiedy ci wybaczy. Nie poddawaj się, to by była najgorsza decyzja jaką byś mogła podjąć. - Patrzyłam na Miller'a biorąc sobie jego słowa do serca. On ma racje. Muszę spróbować ją za wszelką cenę odzyskać. Kocham ją i nie przestanę. Nie dam i jej odejść...
- Masz rację Thomas... dziękuję. Naprawdę dziękuję. - Ponownie przytuliłam się do chłopaka, który poczochrał mnie delikatnie po głowie. Uśmiechnęłam się na ten gest.
- Mówiłem ci. Dobry słuchacz. - Po tych słowach chłopak wstał żegnając się ze mną i powoli opuścił mój dom. Zaczęłam rozmyślać nad planem naprawienia mojej relacji z El. Wątpie, żeby chciała mnie teraz wogóle słuchać... poczekam, aż trochę ochłonie. To będzie najlepsze dla nas obu, ale nie poddam się. Będę walczyć o nią do końca.
Wstałam z kanapy kierując się po chwili do pokoju i kładąc się na łóżku zakładając słuchawki i podłączając je do telefonu. Odpaliłam swoją ulubioną playlistę i zamykając oczy zaczęłam jej słuchać dopóki nie zasnęłam ze zmęczenia.
Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie o dziwo mając dużo czasu do szkoły. Ubrałam się w dość luźne ciuchy i zabierając najważniejsze rzeczy do plecaka założyłam buty i wyszłam z domu biorąc ze sobą deskę. Od wczoraj nic nie jadłam. Nie czuje głodu, przez co nie mam na nic ochoty. Założyłam słuchawki na uszy i pojechałam na desce do szkoły nie zwracając uwagi na nic, ani na nikogo. Gdy już dotarłam na miejsce jak najszybciej chciałam wejść do klasy i zająć ławkę zapominając o tych wszystkich otaczających mnie osobach. Wchodząc do klasy pierwsze co zauważyłam brunetkę, która była pare centymetrów ode mnie. Pewnie znów chciała wyjść z klasy, a ja jej przeszkodziłam. Odsunęła się ode mnie, a ja patrzyłam na nią tylko ze smutkiem i poczuciem winy. Moja prawa ręka zaczęła się nagle trząść, co El ewidentnie zauważyła. Patrzyła tak na mnie dłuższą chwilę. Żadna z nas nie wypowiedziała ani słowa. Ledwo wstrzymując łzy odeszłam jak najszybciej od dziewczyny chowając rękę do kieszeni i siadając przy ławce. Mój oddech stał się ciężki i nie mogłam nad nim zapanować. Lekcja się zaczęła, a ja ledwo potrafiłam wpatrywać się w tablice i słuchać tego co mówi profesorka. Czułam cały czas na sobie czyiś wzrok, co ewidentnie mi nie pomagało. Błagam kiedy to piekło się skończy. Spojrzałam na puste siedzenie obok siebie. Poczułam jak zalewa mnie mocniejsza fala smutku i wspomnienia związane z Ellie. Tak bardzo mi jej brakuje... potrzebuje cie Ellie...
---
Witam witam. Mam nadzieję, że powoli wam to jakoś zrekompensuje i będzie tu w rozdziałach powoli coraz lepiej. Może.
Liczymy na nasz cudowny ship. El bądź łaskawa dla tego pawiana. Mam nadzieję, że się podobało. Za błędy oczywiście przepraszam najmocniej.
🪐🌌
Pozdrawiam <33
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top