9
@KakaSzczur jako Yoongi & Jiminnie :3
@Avangeee jako Jeonggukie :)
~~~~~~~~~
Yoongi:
Gdy odsunąłem się od dzieciaka na nieznaczną odległość, on przez chwilę siedział nieruchomo. Jednak nie musiałem długo czekać, bo zaraz nagle wystrzelił z ręką w stronę moich spodni. Aż mnie zamurowało, jednak myśl, która jako pierwsza przyszła mi do głowy, na szczęście (lub niekoniecznie) się nie spełniła. Zamiast do mojego rozporka, dłoń maknae wylądowała w mojej kieszeni, wyciągając z niej telefon, który zaraz mi podał. Uniosłem jedną brew nic nie rozumiejąc, ale Jeon pokazał mi gestami, że zamierza coś napisać. Odsunąłem się, by jak zawsze mógł uciec.
Westchnąłem, kręcąc głową.
Jeszcze naprawdę długa droga przed tym dzieckiem, aby nauczyć się funkcjonować wśród ludzi.
Czekałem z niecierpliwością, wracając do blatu, o który znów się oparłem. Po drodze wziąłem jeszcze kubek z kawą, ale na razie go nie podnosiłem do ust. Chyba więcej kofeiny już nie potrzebowałem.
Gdy tylko dostałem nową wiadomość, odblokowałem ekran i zabrałem się za czytanie. Moje oczy szybko śledziły tekst, przyswajając słowa, przez które moje serce trochę przyspieszyło.
Szybkie podsumowanie Yoongi: masz przy nim być.
Po drugie coś w nim wywołałem tym pocałunkiem. Tylko jeszcze nie wiem, czy coś dobrego, czy nie. No i widocznie niepotrzebnie się na niego wkurzyłem o brata, bo wygląda na to, że on sam wysnuł takie wnioski.
Akurat, gdy przeczytałem o jego egzaminach, przypominając sobie, że maknae faktycznie ma teraz jakieś testy w szkole, ów osobnik zjawił się znowu w pomieszczeniu, grając wielkie zdziwienie, które zaraz zastąpił lekkim uśmiechem. Uświadomiłem sobie, że ja też delikatnie unoszę kąciki ust, ale nie zdążyłem nic z tym zrobić, bo Jungkook zaraz podbiegł do mnie i zabrał trzymany kubek.
Ma rację, więcej jej już nie potrzebuję. Wystarczająco mnie rozbudził.
Nie chciałem przeszkadzać dzieciakowi, by mógł w spokoju się uczyć, każąc też całej reszcie zachowywać się w miarę cicho przez cały dzień spędzony w dormie. Jedynie Namjoona poprosiłem, by zerknął do chłopaka ze trzy razy, sprawdzając, czy nie potrzebuje jakiegoś tłumaczenia związanego z matematyką. Zrobiłbym to sam, ale gdybym miał popełnić jakiś błąd, rozproszony przez jego dzisiejszą wiadomość, która w kółko krążyła mi po głowie...
Nie, muszę utrzymać swój obraz geniusza, którym przecież jestem.
Dlatego widziałem dzieciaka tylko przy obiedzie, a później w czasie treningu. Łapiąc z nim kontakt wzrokowy co jakiś czas, czy to patrząc bezpośrednio na niego, czy też na jego odbicie w lustrze, posyłałem mu delikatne uśmiechy. Ale nie robiłem już nic więcej.
Jimin:
Życie to jest jednak piękne. Naprawdę niczego mi już więcej nie brakuje. Mam cudowną rodzinę, spełniłem swoje marzenie o zostaniu idolem, a teraz jeszcze pierwszy raz jestem w prawdziwym, a w dodatku szczęśliwym związku.
Z Hobim układało mi się lepiej niż cudownie. Nie dość, że nasz temperament do siebie idealnie pasował, chłopak wiedział doskonale, jak mnie zadowolić, to jeszcze oprócz samego seksu, miałem w nim zapewnione wsparcie i opiekę. Zwykle to ja pełniłem rolę samca alfa, ale przy Hoseoku mogłem pozwolić sobie na wszystkie moje humorki. Mogłem czasem się rozpłakać, gdy widziałem swoje odbicie w lustrze i stwierdzałem, że jestem tłuściutki. Mogłem bić go poduszką, krzycząc, że jest idiotą, gdy pokłóciliśmy się o jakąś pierdołę. Mogłem śmiać się z nim i wygłupiać. Po prostu nie było niczego, co sprawiłoby, że nasze relacje zaczęłyby szwankować, bo zawsze mnie przytulał, mówiąc czułe słówka, a kiedy zastał mnie przed lustrem, pocieszał i uspokajał, gdy zrobiłem coś nie tak, opieprzył, jeśli była taka potrzeba. Twierdziłem kiedyś, że ma końską urodę. Guzik prawda. Ma piękny szczery uśmiech, wywołujący mój, osobowość, która dawała mi poczucie, jakbym miał przy sobie swoje własne słońce i oczy, patrzące na mnie z miłością i czułością. Po prostu cieszyłem się, że mam go przy sobie, trochę żałując, że tyle czasu minęło, nim zdążyłem to zrozumieć. Hobi wyznał mi nawet, iż od dłuższego czasu mu się podobałem, ale widząc, jak barwne życie prowadzę, bał się to powiedzieć, by nie zostać wyśmianym. A kiedy zaproponowałem mu seks – uznał, że to jego szansa. Naprawdę cieszyłem się, że tak się to wszystko potoczyło.
Jedyną rysą w moim idealnym obrazku był Yoongi. Lubię go, jest moim hyungiem, który opiekuje się wszystkimi po równo. Choć ostatnio bardziej Jungkookiem niż resztą. No właśnie. I to mnie cholernie niepokoiło, bo pamiętałem aż za dobrze tę jedną noc, którą spędziłem w łóżku z różowowłosym. To nie był odpowiedni chłopak dla kruchego i bezbronnego maknae. Po prostu... Miał zbyt brutalne upodobania w łóżku. Do dziś mnie boli na wspomnienie tamtego stosunku. Nie sądziłem, że można być aż tak ostrym. I choć lubię się ostro bawić, to BDSM mnie nie kręci. A Yoongiego – owszem. Pośladki na samą myśl mi się spinają, gdy przypomnę sobie, jakie cuda pozapinał wtedy na moim penisie i co wylądowało w mojej dziurce.
Nie, on po prostu nie może tego samego zrobić temu dziecku. To będzie jak gwałt, nawet jeśli króliczek się na to zgodzi!
Dlatego chciałem go jakoś ochronić, jako przyjaciel. Ale niestety, nie mogłem sobie na to pozwolić, bo Yoongi otaczał go z każdej strony, pilnując niczym swojego skarbu. Zaczynałem robić sobie nadzieję, że dzieje się tak, bo starszy naprawdę go kocha i zadba o niego, nie robiąc mu takiej krzywdy. Ale... Czy to na pewno możliwe, by wyrzec się swoich upodobań dla drugiej osoby? Jeśli ja się z kimś nie zgrywałem, to szukałem kogoś następnego. Dlatego właśnie zmieniałem partnerów i partnerki jak rękawiczki. Dopiero Hoseok dał mi to, czego potrzebowałem.
Z tą myślą biłem się zawsze, gdy miałem okazję widzieć maknae. Jak na przykład w tej chwili. Mieliśmy naszą cotygodniową lekcję fanserwisu. O dziwo zjawił się na niej nawet Yoongi, który zwykle wykręcał się pracą nad albumem, a ponieważ nie tworzył z nikim „pary", mógł sobie pozwolić na takie nieobecności.
Teraz jednak siedział pod ścianą, z delikatnym uśmiechem patrząc w telefon, a Taehyung i mój chłopak dotykali się niby to niewinnie udając, że są z nami fanki. Pani Cha, komentowała ich ruchy, poprawiając błędy. W końcu przyszła kolej moja i Jungkooka.
Zadowolony, wyszedłem z nim na środek, od razu obejmując w pasie jedną ręką. I akurat w tym momencie zadzwonił telefon naszej nauczycielki. Dzwonił CEO, prosząc, aby kobieta przyszła do jego gabinetu na dziesięć minut.
Gdy tylko opuściła salę, zostawiłem Kooka w spokoju i szybko skierowałem się do Hobiego. Nawet jeśli to wszystko była gra dla fanek, to i tak byłem zazdrosny!
Stanąłem tak, by nogi mojego, siedzącego w tej chwili chłopaka, znajdowały się między moimi stopami.
- Hyuuuuung. – Specjalnie przeciągnąłem samogłoskę, oblizując przy tym wargę. – Ładnie to tak mnie zdradzać na moich oczach? Chcesz mieć szlaban na mój tyłeczek?
Yoongi:
Kilka dni minęło we względnym spokoju. Jungkook uczył się grzecznie, ja odpoczywałem, reszta mnie nie interesowała dopóki nie przeszkadzali naszej dwójce. Niestety, przyszedł cudowny dzień ćwiczenia fanserwisu. Nie chciało mi się iść na te głupoty, ale... Pomyślałem, że Jeon może mnie potrzebować.
Dopóki Jungkookie siedział grzecznie i nie musiał mieć styczności z Parkiem, było w porządku. Ale niestety, gdy tylko nasza nauczycielka opuściła pomieszczenie, moje obawy się spełniły. Widząc, co robi Jimin, natychmiast się podniosłem i ruszyłem w stronę Jungkooka, który stał, patrząc prosto na „zakochane gołąbki". Zdjąłem z szyi słuchawki, które wylądowały na uszach dzieciaka. Złapałem go za nadgarstek, odwracając w swoją stronę, drugą ręką włączając na telefonie piosenkę, której ostatnio słuchałem. ,,Never mind". Nagrałem ją w tajemnicy kilka dni temu i chciałem dołączyć do następnej płyty.
Widząc jego lekko zaszklone oczy, pogładziłem jego policzek, kompletnie ignorując fakt, że cała reszta jest tutaj z nami. Uśmiechnąłem się delikatnie i poprowadziłem go pod ścianę, sadzając na podłodze tak, by plecami siedział do reszty. Posłałem jeszcze chłopakom mordercze spojrzenie, szczególnie zaciekawionym oczom lidera i Seokjina. Hoseok i Park zajmowali się sobą, a Taehyung... Chyba nie ogarniał rzeczywistości. Dlatego skupiłem się na maknae.
Jungkook:
Nie żałowałem podjęcia decyzji o przyznaniu się do wszystkich uczuć, które towarzyszyły mi przy różowowłosym chłopaku. Oczywiście sam nie potrafiłem ich jakkolwiek nazwać, ograniczając się do „tego niezwykłego ciepła" i reakcji towarzyszącym przy każdym zbliżeniu z chłopakiem, jednak uśmiech, którym obdarowywał mnie podczas każdego treningu, przy każdym spojrzeniu i przypadkowym napotkaniu, nie pozwalał mi myśleć na razie o Jiminie. Szczególnie szkoła, którą chcąc nie chcąc, zająć się musiałem, skupiła moją uwagę na tyle, by pozbyć się dręczących myśli i grzecznie rozwiązywać zadania matematyczne. Wiedziałem, że Yoongi mi w nich nie pomoże, bo chociaż był inteligentny i otaczał mnie opieką, jego przepracowanie nie pozwalało mu na takie dodatkowe sesje z uczącym się maknae. Zresztą, Namjoon hyung postarał się, aby nic mi nie umknęło, oglądając raz na jakiś czas mój zeszyt i pokazując błędy, których niestety było sporo. Tylko z matematyką miałem aż takie problemy, wiedząc, że angielski jakoś przejdzie. Nauczycielka nie należała do tych wymagających i na pewno spojrzy na mnie łagodniej niż na resztę, w końcu mój czas na naukę jest ograniczony, szczególnie aż tylu przedmiotów w ciągu tych dwóch tygodni. Może i dano mi na to całe pół roku, jednak poprzednie promocje zmusiły mnie do skupienia się tylko na nowych układach, piosenkach i image'u scenicznym, dlatego jak co roku, wyleciało mi to z głowy. Oczywiście dopóki nie dostałem informacji o egzaminach i teraz znów musiałem wszystko nadganiać w ciągu tych czternastu dni.
Czas mijał, a ja starałem się nie myśleć o tym, co najchętniej robiłbym podczas tych wolnych dni, namawiając Yoongiego do rozmów o muzyce i pokazywania mu najlepszych kompozytorów, których zdążyłem poznać przez te kilka lat. Nie przyłapywałem się już na dotykaniu swoich ust, co zwiastowało stopniowe wyzbywanie się tych mącących mi w głowie, i jakże niezrozumiałych, uczuć, które pojawiły się jakiś czas temu.
Nauka, nauka, nauka... Powoli zapominałem o swoich dodatkowych lekcjach wokalu, na które nie miałem często czasu, a podczas treningów popełniałem więcej błędów niż zazwyczaj, przepraszając za wszystko hyungów, którzy oczywiście rozumieli moje roztargnienie i ciągłe ślęczenie nad książkami, widoczne nawet w Big Hit. Taehyung nieraz się ze mną nabijał, że obrazek Jungkooka z jakimkolwiek zeszytem jest dla niego tak nietypowy, że aż musi to uwiecznić, robiąc mi zdjęcia, co zawsze kończyło się tylko moim zimnym spojrzeniem i niekomentowaniem jego głupich pomysłów.
Zazdrościłem już hyungom tej możliwości skupienia się wyłącznie na pracy, bo chociaż nad historią, czy też koreańskim lubiłem posiedzieć, to angielskiego i matematyki nie potrafiłem jakkolwiek ugryźć, męcząc się z nimi niemiłosiernie.
Tuż przed samymi egzaminami, czekała mnie jeszcze obowiązkowa lekcja fanserwisu, której pani Cha za nic nie chciała nam odpuścić, wiedząc, że zbliża się comeback, a moja pewność siebie nadal raczkowała, nie potrafiąc wybić się chociażby ponad ten przeciętny poziom, zapewniający jako taką uciechę fanów.
Wiedziałem co mnie tutaj czeka i tylko obecność Yoongiego podnosiła mnie na duchu. Chłopak obiecał, że będzie przy mnie w każdej chwili i słowa dotrzymał, wybierając się nawet na zajęcia, które nie były dla niego obowiązkowe. Nie mogłem tego nie zauważyć, dziękując mu tuż przy samym wejściu i znów posyłając mu niewielki uśmiech, który stał się typową reakcją na tę naszą wymianę spojrzeń, którą już nawet Taehyung zauważył, męcząc mnie przez to wieczorami i zadając dziwne pytania o związki, czy też samego Yoongiego. Rozumiałem, że łączyła nas nie tylko stylizacja na comeback, jednak nie miałem ochoty na pogaduszki o Minie, akurat z tym nierozgarniętym chłopakiem. Lubiłem go, ale w obecnym czasie wolałbym przebywać z Yoongim i to z nim przeprowadzać podobne konwersacje.
Kiedy dołączyła do nas pani Cha, jej wzrok prawie od razu padł na moją lekko wystraszoną osobę. Musiałem zdać jej relację z postępów – niestety przy wszystkich – obiecując, że ćwiczeń tych nie przerwę i postaram się o więcej interakcji z przydzielonym mi „partnerem".
Łatwo powiedzieć, gorzej zrobić...
Wiem, że podczas zmierzania w stronę uśmiechniętego Jimina, wyraz mojej twarz pokazywał pewnego rodzaju ból, który hyungowie i pani Cha interpretowali jako niechęć, tylko ja i Min znaliśmy prawdę, wiedząc, że w pobliżu Parka moje serce biło najszybciej, a wszystkie uczucia odżywały. Niestety moje ciało samo do niego lgnęło i kiedy nauczycielka wydała jakieś polecenie, a ręka chłopaka wylądowała na moim biodrze, wciągnąłem powietrze, a mój organizm w jednej sekundzie powstrzymał dostarczanie tlenu, zmuszając mnie do wpatrywania się w jego usta, o których znów zacząłem marzyć, wiedząc, że hyungie należy do tych idealnych partnerów do całowania, z racji pełności jego cudownych warg.
Jungkook, przestań, bo zaraz...
W jednej sekundzie całe moje wyobrażenie zniknęło, a na jego miejscu pojawił się ból, zazdrość i odrzucenie, przez które spuściłem wzrok, czując jak ręce zaczynając mi drżeć, a do oczu napływają łzy. To było nawet gorsze od poprzednich wygłupów, ponieważ tym razem Jiminnie zwrócił się do swojej miłości i osoby, której szczerze nienawidziłem.
W momencie, w którym zacisnąłem pięści, nie chcąc, aby emocje wzięły nade mną góry, poczułem czyiś dotyk na nadgarstku, a zaraz po tym osoba, która mnie nim obdarowała, zwróciła mnie w swoim kierunku, zakładając słuchawki i puszczając jakąś piosenkę.
Hyung...
Nie spodziewałem się, że to akurat Yoongi postanowi pomóc mi w tej beznadziejnej sytuacji, gładząc mnie dodatkowo po policzku, przez co mój umysł szybko odrzucił temat Parka, zastępując go Minem.
Pozwoliłem, aby chłopak zabrał mnie z tego środka, sadzając gdzieś pod ścianą, tyłem do reszty, przez co podziękowałem mu cicho, wykonując gest, który wydawał się w obecnej chwili całkowicie naturalny. Wtuliłem się w jego ciało, zupełnie jak niecałe dwa tygodnie temu w garderobie. Potrzebowałem tego, potrzebowałem jego bliskości i czułości, które do tej pory mi zapewniał, nawet tym zwykłym uśmiechem i krótkimi spojrzeniami.
- Hyung, co to za piosenka? Nigdy jej nie słyszałem... ma naprawdę piękny tekst – wyszeptałem, nadal go nie puszczając i nie pozwalając na oderwanie mnie od jego ciała, ponieważ te cholerne rumieńce zmusiłyby mnie do zapadnięcia się ze wstydu. Szczególnie świadomość, że hyungowie nas obserwowali, zmuszała mnie do ciągłego analizowania sytuacji i obmyślania potencjalnej drogi ucieczki w razie ostrzejszych słów.
Spokojnie, przecież przy Yoongim jesteś bezpieczny, Jungkook.
Westchnąłem cicho, dopiero po dłuższej chwili odrywając się od niego i zaraz spuszczając głowę, aby wyciągnąć już słuchawki z uszu i podziękować mu raz jeszcze za ratunek.
- O, proszę, panie Min! Ma pan dobry wpływ na pana Jeona, oui, oui. Proszę o regularne pojawianie się na zajęciach. – Głos wchodzącej kobiety, zmusił mnie do zaprzestania czynności, którą wykonywałem. Pani Cha musiała zobaczyć jak przytulam hyunga i...
Yoongi mnie zabije...
Bałem się spojrzeć w jego stronę, zaraz wręczając mu ten telefon i wstając w jednej sekundzie, aby udać się na poprzednią pozycję, chociaż nauczycielka nie była już nami zainteresowana, podchodząc do Mina i podając mu godziny, w których odbywają się nasze zajęcia.
Zabije mnie, to jest pewne... nie wywinę się... tym razem mi nie odpuści...
Następne pół godziny spędziłem przy Seokjinie, nie chcąc nawet patrzeć w stronę – zapewne zdenerwowanego – Yoongiego, który do tej pory miał wolne od tych zajęć, a przeze mnie i moje głupie okazywanie czułości w miejscach „publicznych", pani Cha nie odpuści mu więcej ani godziny tego cholerstwa.
Na szczęście wpadłem na jako taki plan, nie chcąc znowu się kłócić i prosząc najstarszego o niewielką pomoc. Dlatego gdy tylko skończyliśmy zajęcia, udaliśmy się z Jinem na miasto – oczywiście uzyskując wcześniej zgodę managera. Nie było z nią problemów jeśli chodziło o Seokjina, Yoongiego, czy Namjoona, dlatego po obskoczeniu kilku sklepów, niestety napasieniu mnie jakimś tłustym jedzeniem, powróciliśmy do dormu, około godziny dwudziestej drugiej. Wiedziałem, że Min nie będzie jeszcze spał, dlatego po szybkim skorzystaniu z łazienki i zapukaniu do jego drugiego ulubionego miejsca – dormowego studio, wkroczyłem niepewnie, trzymając za sobą niewielki podarunek na przeprosiny.
- Hyung... ja... nie chciałem, żebyś miał przeze mnie kłopoty... przepraszam, że... że cię przytuliłem... - wyszeptałem na wejściu, zaraz wręczając mu wcześniej zakupiony trunek, oczywiście przez Seokjina. Nie znałem się na nich, jednak wiedziałem, że był kawowy i tylko taki warunek postawiłem najstarszemu przy jego zakupie.
- Na przeprosiny – wyjaśniłem, wiedząc, że przecież jutro Yoongi miał mnie podwieźć na te egzaminy, dlatego nie chciałem, aby był zły.
Yoongi:
Sądziłem, że wystarczy odwrócić uwagę dzieciaka w prosty sposób, odcinając mu możliwość słyszenia i widzenia Parka, by poczuł się lepiej. I chyba miałem rację, ale Jeon sam z siebie zrobił coś więcej.
W momencie, gdy jego ręce otoczyły mój pas, a głowa chłopaka schowała się pod moją szyją. Moje serce przyspieszyło, czując bliskość tego ciała, w dodatku przez zupełnie niespodziewaną reakcję z jego strony. Myślałem, że co najwyżej splotę razem nasze palce, wiedząc, że jakiekolwiek kontakty fizyczne go peszą i ucieka od nich jak od ognia. A tym razem sam wskoczył w moje ramiona.
Otoczyłem go natychmiast, umiejscawiając dłonie na jego plecach. Przymknąłem na moment oczy, delikatnie głaszcząc go wzdłuż kręgosłupa, by skupił się tylko na mnie i muzyce. Po rozchyleniu powiek zobaczyłem, że Jimin siedzący na kolanach Hoseoka, przygląda nam się z szeroko otwartymi oczami ze zdumieniem. Naszło mnie zachowanie godne dziecka w przedszkolu, bo po prostu wystawiłem w jego stronę język, na co pozostali zaśmiali się pod nosami. W tym momencie mogłem sobie wmówić, że coś się zaczyna zmieniać i jeszcze będę miał szansę u tego dzieciaka. Ale po co? Takie akcje nie odciągną go tak łatwo od Parka. Ale mimo tego chciałem po prostu cieszyć się tą chwilą.
Usłyszałem pytanie, które Jungkook mi zadał odnośnie utworu i już chciałem na nie odpowiedzieć, ale w tym samym momencie drzwi pomieszczenia otworzyły się i stanęła w nich pani Cha. Nie zamierzałem puścić Jeona, choć mój uścisk trochę stracił na sile.
Obserwowałem kobietę uważnie, a ona uśmiechnęła się szeroko na ten obrazek, widocznie czymś zadowolona. Kook odsunął się ode mnie i oddał słuchawki, a wtedy kobieta zaatakowała nas swoimi uwagami.
No doprawdy, ucieszyłem się jak cholera, że mam dodatkowe obowiązki. Ale w sumie i tak zamierzałem się na razie na nich pojawiać, przez wzgląd na maknae. Nie poradzi sobie przy takich akcjach Parka, kto wie, jakby się to skończyło, gdyby mnie tu dzisiaj nie było. Może znowu by uciekł z pomieszczenia, a ja musiałbym latać po wytwórni i później tłumaczyć się wszystkim za niego. Po prostu przesiedzenie tych kilkudziesięciu minut tutaj było z pewnością mniej męczącą opcją.
Wysłuchałem słów kobiety odnośnie mojej obecności na zajęciach i wzruszyłem ramionami na jej prośbę, zaraz zapewniając, że jeśli nic ważniejszego mi nie przeszkodzi, to mogę przychodzić.
Jedynym minusem całej tej sytuacji było to, że Jeon na nowo zamknął się w sobie. Widocznie obecność innych chłopaków nie przeszkadzała mu tak, jak pojawienie się nauczycielki. Próbowałem złapać z nim chociażby kontakt wzrokowy, jednak tym razem uciekał spłoszony wzrokiem, jak tylko mógł. Westchnąłem jedynie na te działania.
W sumie, jeśli się wszystko uda, mogę to wykorzystać. W mojej głowie zaczął się rodzić plan wtrącania się w fanserwis „Jikooka".
Jeśli speszony maknae nie będzie w stanie ćwiczyć z Parkiem, a ja będę w pobliżu, to pani Cha może, przy mojej sugestii, pozwalać mi na „uczenie" Jeongguka pewnych rzeczy. Zwłaszcza tych odważniejszych.
Zadowolony ze swojego planu, przesiedziałem resztę zajęć, a gdy tuż po nich, chciałem jechać z Jungkookiem moim autem do dormu, on zniknął razem z najstarszym.
Dobra, mamusia musi iść się dzieckiem nacieszyć... No dobra, niech będzie.
Poszedłem więc na parking, ale niestety nie sam. Pozostali zauważyli, że mogą się załapać na przewózkę. Nie bardzo chciałem ich zabierać, ale ostatecznie pozwoliłem im na to, choć nie obyło się bez opieprzenia Taehyunga za niszczenie mi tapicerki jego kręcącym się na siedzeniu tyłkiem i zrobieniu kazania Jiminowi i Hoseokowi.
Korzystając z okazji, że mogę z nimi porozmawiać, wyraziłem moje niezadowolenie odnośnie ich zachowania. Bardziej skupiałem się na tym, że są ogólnie za głośno i są zbyt śmiali przy wszystkich. Niech sobie będą związkiem, ale jak tak dalej pójdzie, to spostrzegawcze fanki mogą coś zauważyć.
W moim wywodzie poparł mnie Namjoon, zaraz przejmując pałeczkę, jak na lidera przystało, i resztę drogi mogłem się napawać pięknymi słowami dręczącymi Jimina. Co prawda chłopak zaczął się bronić i twierdzić, że ja i Jungkook zwracamy więcej uwagi swoim dziwnym zachowaniem, ale do dyskusji włączył się kosmita, który stwierdził, że ja i maknae przynajmniej pozwalamy mu spać, nie to co oni. Skończyło się na tym, że Hoseok przeprosił za nich oboje, Park strzelił focha, a ten debil V ubrudził fotel batonikiem. Nie odpuszczę mu wyczyszczenia tej czekolady.
Gdy już byliśmy w dormie, chciałem udać się do pokoju, by położyć się spać, ale najmłodszy Kim zaciągnął mnie do studia, by zaprezentować gotową piosenkę.
Skończył ją (nareszcie!) i chciał oddać mi do oceny.
Zaakceptowałem wszystko, nie mając się do czego przyczepić. W końcu większość zawartych tu zwrotów, były słowami moimi i reszty raperów. Ale niech się cieszy, że coś stworzył. Jeden raz mu odpuszczę, niech już zamkniemy pracę nad tym albumem i ruszymy z miejsca.
W końcu młodszy wyszedł, zostawiając mnie samego w studiu. Założyłem okulary i otworzyłem laptopa, by trochę poprawić melodię do tego utworu. Nawet jeśli chciałem już zamknąć te projekty, to musiałem o każdy zadbać. Moja natura perfekcjonisty nie pozwalała mi na nic innego.
Nawet nie wiem, ile pracowałem. Ale byłem już zmęczony i odłożyłem słuchawki na biurko, przeciągając się w fotelu i ziewając potężnie. W tym samym momencie drzwi do pomieszczenia się otworzyły. Odwróciłem się, by sprawdzić, kto postanowił mnie odwiedzić. Zamrugałem zmęczony, widząc w progu Jeona. Chciałem go zapytać, co się stało, ale on zaraz zaczął się jąkać i przepraszać. Aż nie wierzę, że martwią go takie rzeczy. Przecież powiedziałem, że przy nim będę.
Przyjąłem do ręki prezent od niego, uśmiechając się delikatnie. Co prawda raczej tego dziadostwa nie ruszę, bo te wszystkie likiery i adwokaty były dla bab, ale nie chciałem tego mówić na głos.
- Dziękuję, Jungkookie, ale to nie jest problem. – Odłożyłem butelkę na biurko i odwróciłem się znów do niego. – Cieszę się, że to zrobiłeś. Moje ramiona są dla ciebie otwarte. A następnym razem zamiast prezentów, wystarczy...
Celowo nie dokończyłem wypowiedzi stukając palcem w policzek, by dać mu do zrozumienia, czego oczekuję. Raczej tego nie zrobi, dlatego odwróciłem się zaraz, by go nie peszyć.
- Odbiorę cię po egzaminach i pojedziemy coś zjeść, ok? W końcu nie poszliśmy na te szaszłyki. A teraz idź spać. Masz być wyspany na tych swoich testach. Jasne?
Jungkook:
Spodziewałem się raczej, że Yoongi naprawdę będzie zły o te dodatkowe zajęcia, zupełnie do niczego niepotrzebne, które załatwiłem mu przez swoje głupie pomysły. Nadal rozważałem czy dawanie chłopakowi akurat takiego prezentu na przeprosiny jest odpowiednie. Wiedziałem, że coś kupić musiałem, jednak nie znam na tyle Mina, aby wybierać w jakichkolwiek słodyczach, czy nawet alkoholach, dlatego to Seokjin o tym zadecydował.
Nadal nie miałem pojęcia czy podarunek był trafiony, bo przez słowa Yoongiego i jego działanie, utkwiłem swój wzrok w podłodze, wycofując się nieznacznie. Oczywiście nie przez strach, a raczej zażenowanie rumieńcami, które wywołał swoim stwierdzeniem. Czasami zastanawiałem się czy robił to celowo, wiedząc jak działa na mnie jakikolwiek kontakt z drugim człowiekiem, szczególnie po tamtym pocałunku w kotłowni, a następnie kontynuacją z garderoby.
Pocieszał mnie jedynie fakt, że chłopak postanowił odwrócić się do mnie tyłem tuż po wskazaniu swoim palcem na policzek, który jego zdaniem musiałbym następnym razem... pocałować.
Nie wiem czy było to spowodowane temperaturą, która panowała w naszym dormie, czy też perspektywą posunięcia się do tak śmiałego kroku, jednak poczułem jak na moim czole pojawiają się pierwsze kropelki potu, a w całe ciało uderza fala gorąca. Mój organizm nadal był dla mnie zagadką, reagując podobnie na większość sytuacji, czy to zmęczenie, czy kontakt z drugim człowiekiem, wliczający w to Mina i jego nieświadome działania, prowadzące do mojej ucieczki.
Kilka godzin temu przytuliłeś go, uznając to za całkowicie naturalną rzecz... ale całus w policzek cię peszy?! Jeongguk, przesadzasz...
Przygryzłem wargę, bijąc się z myślami i mając świadomość, że chłopak oczekuje jakichś odpowiedzi, których zaraz postanowiłem mu udzielić.
- Tak, hyung, oczywiście. Jeszcze raz przepraszam – powiedziałem tylko, robiąc krok w jego stronę i na chwilę zamierając.
To będzie lepsze niż słowne przeprosiny... po prostu to zrób. Za tę opiekę i troskę, powinieneś nauczyć się wykonywać takie gesty w jego stronę.
Wypuściłem powoli powietrze, prawie do niego podbiegając i cmokając go szybko we wcześniej wskazany policzek. Myślałem, że serce wyskoczy zaraz z mojej piersi, a nogi odmówią posłuszeństwa, szczególnie kiedy przypomniałem sobie nasze zbliżenie z garderoby... i to dzisiejsze przytulenie.
- Do-dobranoc – wyszeptałem jeszcze, wycofując się i wypadając z tego studio na korytarz. Jednak wiedziałem, że mogę spróbować się opanować dopiero w łazience, dlatego czym prędzej pobiegłem do swojego pokoju, zbierając rzeczy na przebranie i zaraz zamykając się w odpowiednim pomieszczeniu.
Zająłem miejsce na brzegu wanny, kładąc dłonie na policzki i starając się unormować swój oddech.
Tak, Jeongguk, zrobiłeś to... Yoongi cię poprosił i ty to zrobiłeś...
Uśmiechnąłem się mimowolnie, przemieszczając swoje palce na usta, które jeszcze przed kilkunastoma sekundami dotykały delikatnej skóry Mina, wywołując w mojej głowie kolejny mętlik, który postanowiłem zakończyć szybkim rozebraniem się i wskoczeniem pod prysznic.
Nie byłem już w stanie powtarzać jakiegokolwiek materiału, chociaż do łóżka położyłem się dzisiaj niezwykle wcześnie, patrząc na przygotowane notatki i tak naprawdę nic z nich nie rozumiejąc.
Nasłuchiwałem czy hyung również poszedł się myć i udał do swojego pokoju, a z moich ust nadal nie znikał uśmiech. Było to dla mnie sporym osiągnięciem, w końcu nigdy nikogo nie pocałowałem, nawet w policzek. Mamy oczywiście do tego nie zaliczam, bo byłoby to głupotą.
W końcu Yoongi hyung... to... ktoś więcej niż kolega...
Poczułem jak moja ręka powoli opada na mój policzek, a kartki lądują mi na twarzy. Niestety nie miałem siły, aby je ściągnąć, powoli już zasypiając i wiedząc, że rano będę żałował pogięcia ich podczas snu.
Po tylu latach wciąż nie przywykłem do wstawania o tak wczesnych porach. Mój mózg nadal nie przywołał żadnych faktów z mojego życia, kiedy o szóstej rano usiadłem na brzegu łóżka, wyłączając budzik i odrzucając telefon z powrotem na szafkę.
Roztrzepałem swoje włosy, ziewając raz jeszcze i wyjmując sobie spod tyłka jakieś kartki...
O nie, egzaminy...
Westchnąłem, prostując je i zbierając kilka z podłogi, po czym umieściłem je na telefonie, przypominając sobie o obudzeniu Yoongiego, co chyba do najłatwiejszych zadań nie należy.
W drodze do pokoju najstarszych, zdążyłem się rozbudzić na tyle, by skrócić swoją drogę o łazienkę, w której nieco się uspokoiłem, opanowując myśli i to powoli denerwujące mnie dotykanie swoich ust. Przy okazji zaliczyłem już wstępną, poranną toaletę, narzekając chwilę na swoje odbicie i w końcu po kilku minutach, przekraczając próg pokoju Kima i Mina.
Trochę spanikowałem, nie mając pojęcia co tak naprawdę powinienem zrobić. Ten wczorajszy pocałunek znów zmuszał mnie do myśli o ucieczce kiedy tylko znajdowałem się w obecności różowowłosego.
Znowu sobie namieszałeś, Jeongguk... Ale... musisz go obudzić, mieliście jechać razem...
- H-hyung? – wyszeptałem, zaraz uświadamiając sobie, że muszę zrobić coś więcej jeśli chcę go zmotywować do tego wstania. – Hyung? Miałeś mnie podwieźć na egzaminy – dodałem, klękając przy jego łóżku i lekko go dotykając, jakby bojąc się, że mógłbym uszkodzić to z pozoru kruche ciało, tak śmiałym gestem. – Hyung? – zapytałem jeszcze, nadal poruszając jego ramieniem i dołączając do tego ściąganie z niego kołdry. – Musimy zjeść jeszcze śniadanie i muszę się ubrać w mundurek, a ty zapewne wypić kawę, nie mamy czasu, hyung. – Mówiąc to, zerknąłem na sąsiednie łóżko, upewniając się, że nie przebudziłem tym najstarszego, ponieważ tym razem przybrałem normalny ton głosu, już całkowicie ściągając z Mina tę kołdrę i łapiąc go tym razem za rękę, aby to nią potrząsnąć, mimowolnie się uśmiechając, głównie przez ciepło, które poczułem przy zetknięciu się z nim naszymi palcami. Karnacja tego hyunga od zawsze mnie fascynowała, a kiedy mogłem ją porównać ze swoją, ten niewielki uśmiech przeradzał się w głupi wyszczerz, którego niestety nie mogłem się pozbyć.
Dopiero kiedy Min faktycznie się rozbudził, szybko uciekłem z tym dotykiem, odsuwając się od jego łóżka i przepraszając go za takie działania. Tuż po tym, uruchomił się mój system obronny, zmuszając do ucieczki i udania do swojego pokoju, w celu ochłonięcia i szybkiego pozbycia się rumieńców.
- Ah, nienawidzę tego – wyszeptałem do siebie, kiedy już zająłem miejsce na łóżku, zakrywając twarz dłońmi i próbując ukryć się przed całym światem.
Yoongi:
No proszę, jednak mi się udało zachęcić go do takiego gestu. Muśnięcie ust na moim policzku było bardzo przyjemnym, choć krótkim i delikatnym uczuciem. Najchętniej wpiłbym się w wargi dzieciaka, chcąc jeszcze raz posmakować tych słodkich usteczek. Jednak wiedziałem, że takie działanie mogłoby mu trochę namieszać w główce, a maknae potrzebował się skoncentrować na jutrzejszych egzaminach. Dlatego pozwoliłem mu zniknąć zaraz po tym.
Jeszcze dłuższą chwilę spędziłem w studiu, jednak w końcu udałem się do łazienki. Zabrałem jeszcze ze studia likier, chowając go w szafce w kuchni, gdzie mieliśmy nasz wspólny mały zapasik alkoholu, niedostępny dla Jungkooka z racji wieku. Czasem pozwalaliśmy mu na wypicie z nami piwa, ale młodszy raczej niechętnie sięgał po trunki, dlatego wiedzieliśmy, że nie będzie z nim problemów w tej kwestii.
Po szybkim, zimnym prysznicu, mogłem w końcu położyć się spać. Prosiłem najmłodszego, by obudził mnie rano, więc nie nastawiałem budzika. Ten dźwięk po prostu zbyt mnie drażnił, a nie chciałem budzić się jutro ze złym humorem.
Nie musiałem długo czekać, aż zapadnę w sen, bo niedługo po przytuleniu głowy do poduszki – odpłynąłem.
Z objęć Morfeusza wyrwały mnie słowa wypowiedziane dobrze mi znanym, przyjemnym głosem oraz lekkie potrząsanie mną. Zaraz jednak dokonano barbarzyństwa z odebraniem mi kołdry, przez co lekko podkuliłem nogi, pozbawiony ciepła. Kolejnym bodźcem prowadzącym mnie do rozbudzenia, było szarpnięcie za rękę. Słowa Jungkooka docierały do mnie, ale jeszcze nic z tym nie robiłem. Dopiero upomnienie mnie o braku czasu spowodowało, że byłem w stanie się podnieść. Co prawda zaraz zarejestrowałem, że dzieciak uciekł z pokoju, na co tylko pokręciłem głową z lekkim uśmiechem.
Podniosłem się, biorąc z szafy ubrania, by przygotować się do wyjazdu z Jeonem. Zająłem łazienkę na kilka minut, doprowadzając swój wygląd do jako takiego. W końcu znalazłem się też w kuchni, gdzie dopadłem sekspresu. Jak zawsze pierwszy kubek kawy zniknął niemal natychmiast. Zrobiłem jeszcze kanapki dla Jungkooka, wiedząc, jak bardzo uwielbia chleb. Zostawiłem je na stole i dorobiłem drugi kubek napoju. Upiłem kilka łyków, gdy zjawił się młodszy.
Lubiłem ten jego mundurek. Prezentował się w nim uroczo.
Yoongi, miałeś nie używać takich słów. Gdzie twój swag image?
Dopiłem kawę, odstawiając kubek do zlewu i oznajmiłem, że czekam w samochodzie, ale dodałem też, iż ma spokojnie zjeść. Poszedłem do pokoju, zabierając stamtąd kluczyki. Ostatnio coraz częściej nim jeździłem, muszę pamiętać, by dzisiaj zatankować. Miałem jakieś cztery godziny czasu, nim będę musiał odebrać Jungkooka ze szkoły. Seokjin wspominał coś ostatnio o zakupach, więc mogłem się na nie wybrać. Może przestanie jęczeć, że od dwóch tygodni nie mamy mleka.
Gdy Kook dołączył do mnie, odpaliłem bez słowa samochód i ruszyłem do szkoły młodszego. Nie zazdrościłem mu przyjemności, jaką była nauka. Miał na sobie przez to równie dużo obowiązków, co ja, czy Namjoon. W czasie drogi próbował mnie pytać o jakieś słówka z angielskiego, ewentualnie zagadnienia z matematyki, ale uciąłem to, każąc mu zaglądnąć do notatek, które miał ze sobą, a mi dać się skupić na drodze. Miałem ku temu dobrą wymówkę, bo ludzie dzisiaj jakiegoś szału dostali. Co chwilę musiałem hamować, gdyż jakiś idiota wyjechał z podporządkowanej, albo grupa dzieciaków z gimnazjum wskoczyła na przejście dla pieszych, mając czerwone światło. Jakimś cudem udało nam się dotrzeć na miejsce bez wypadku. Nim dzieciak zdążył wysiąść, czy chociażby otworzyć drzwi, złapałem jego nadgarstek, przytrzymując go jeszcze przez chwilę.
- Oddychaj głęboko, na pewno wszystko umiesz – zapewniłem go, gdy nasze oczy się spotkały. – Przyjadę po ciebie zaraz po dwunastej. Idź i daj z siebie wszystko.
Pogładziłem jeszcze młodszego po policzku delikatnie, pozwalając już wyjść. Znów miałem ochotę go pocałować, ale tym razem musiałem się powstrzymać z dwóch powodów. Po pierwsze – Jeon musiał się skupić, a po drugie – ktoś mógł nas przez przypadek zobaczyć. I tak pozwoliłem sobie na zbyt wiele.
Ruszyłem z parkingu, kierując się w drogę powrotną. Zadzwoniłem do Seokjina w sprawie listy zakupów, za co zdążył się wydrzeć, że mogłem go szybciej obudzić, by ,,mamusia też odwiozła synka do szkoły". Kazał po siebie przyjechać i tak wylądowaliśmy razem w sklepie. Nie sądziłem, że głupie zakupy zajmą nam tyle czasu, ale jak się okazało brakowało nam całkiem sporo rzeczy. Chyba za rzadko odwiedzaliśmy sklep...
W dormie udało mi się wymigać od rozpakowywania zakupów, gdyż akurat nawinęli się najstarszemu chłopak z rocznika dziewięćdziesiąt pięć i Hoseok pod rękę. Dlatego mogłem spokojnie opuścić pomieszczenie, orientując się z pomocą zegarka w telefonie, że czas odebrać maknae.
Poszedłem więc ponownie na parking, jadąc znów tą samą trasą. Miałem nadzieję, że sobie poradził.
- Jak tam Jungkookie? – zapytałem, gdy tylko wsiadł do auta lekko blady.
Słuchając jego opowieści o pytaniach na egzaminach, skierowałem auto w stronę knajpy, gdzie chciałem zjeść z dzieciakiem obiad.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top