7
@KakaSzczur jako Yoongi & Jiminnie :3
@Avangeee jako Jeonggukie :)
Obiecałam, więc jest. I cóż... JUNGKOOK, OGARNIJ SIĘ xd (Btw. ten gif idealnie oddaje moje uczucia względem JK co do tego rozdziału. Rozumiem cię, Yoongs )
~~~~~~~~
Jungkook:
Hyung znów trochę przesadzał z tą opieką, jednak wiedziałem, że miał rację. W końcu zdrowie ceniłem najbardziej, chociaż zdarzało się, że przez moje lekkomyślne działania i mało rozważne decyzje, często uszkadzałem sobie ciało, oczywiście przypadkiem, chociaż nieraz hyungowie widzieli w tym wkład osób trzecich. Zupełnie tak jak Yoongi z tą moją nieszczęsną ręką.
A mogłem ominąć tamto przejście.
Tłumaczenie się chłopakom jeszcze jakoś zniosę, jednak Armys ciężko będzie okłamać. One znają mnie najlepiej, nawet nie spędzając ze mną czasu na co dzień, co na początku trochę mnie przerażało, jednak teraz uważałem to za urocze. To tak jakbym naprawdę miał jakąś kochającą mnie dziewczynę, która cały czas o mnie myśli i robi wszystko, by spędzić przy mnie chociaż tę jedną godzinę, niestety tylko na fansignach. Jednak teraz... chyba mam Yoongiego.
Widziałem, że chłopak postanowił skonsumować moje kanapki, dlatego mimo całego zażenowania, na mojej twarzy pojawił się niewielki uśmiech. Byłem mu wdzięczny za zachowaną przestrzeń między nami. Nasza garderoba nie należała do największych, co już wystarczająco mnie stresowało. A jeszcze jego bliskość oraz świadomość o uczuciach i pocałunku, niczego mi nie ułatwiały.
Pierwsza odpowiedź, na moje pierwsze ułomne pytanie, nieco mnie zaskoczyła. Nie sądziłem, że ten hyung miał tylko jedną...
Pytałeś o miłość, nie jakiekolwiek zbliżenia, Jeongguk.
Szybko sobie uświadomiłem swój błąd w interpretacji, przywołując również kilka sytuacji, w których hyungowie opowiadali o swoich partnerkach, a ja mimowolnie tego wysłuchiwałem, nieraz przecież wyłapując w tych historiach imię Mina.
Ale po co się w ogóle nad tym zastanawiasz?! Yoongi ci tego nie zrobi, przecież już to ustaliłeś.
Następna odpowiedź nijak mnie nie zaskoczyła. Jeszcze w studiu dowiedziałem się, jak różowowłosy rozwiązał tę sytuację, jednak potrzebowałem po prostu małego rozwinięcia tematu, aby utwierdzić się w swoich teoriach. Ja niestety nie potrafiłem myśleć w ten sposób.
Może gdyby Jiminnie był mój chociaż przez jeden dzień, wtedy umiałbym sobie odpuścić?
To wszystko jest naprawdę ciężkie. Wolałbym nigdy nie wylądować w zespole, zostać w Busan i spełniać swoje inne marzenia, które przecież nigdy nie ograniczały się do sceny. Nadal miałbym przy sobie wspierającą rodzinę i mógłbym ich widywać codziennie, nie tylko raz na trzy lata. Min miał z naszej dwójki większą swobodę, a jego działania nie były kontrolowane tak bardzo jak moje. W każdej chwili mógł pojechać do Daegu, opuścić dorm, czy też odmówić współpracy. Kiedy ja, jako maknae, musiałem wykonywać wszystkie polecenia, nikomu się nie sprzeciwiać i najlepiej odpuścić sobie niektóre tematy. Mój charakter ułatwiał mi owe zadanie, jednak utrudniał też spotkanie z rodziną.
Które mógłby załatwić ci Yoongi, gdybyś tylko go poprosił.
Pomysł, który pojawił się w mojej głowie, dał mi na nowo nadzieję, która podniosła mnie na duchu, i dzięki której byłem w stanie słuchać dalszych odpowiedzi.
Zawstydziłem się nawet bardziej, kiedy chłopak zszedł na mój temat. Od razu zacząłem żałować zadania mu tamtego dziwnego pytania. Jednak dzięki temu dowiedziałem się, że to faktycznie była wina mojego zasiedzenia.
Wina? A może zasługa?
I gdybym tylko wyszedł wtedy z kuchni o minutę wcześniej, na pewno teraz jeszcze smacznie bym spał, po wczorajszym męczącym treningu i podczas dzisiejszego w miarę wolnego dnia.
W mojej codziennej rutynie musiałem zacząć znajdować czas dla Mina. Nie chciałem go zostawiać, nie po tym co wyznał mi w studiu i był gotów dla mnie zrobić. Na pewno w końcu się do niego przekonam i te uczucia nie będą mi aż tak przeszkadzać.
Nie odrywałem dłoni od swoich policzków, nie mogąc opanować reakcji swojego ciała, kiedy Yoongi odpowiadał o moich wadach i zaletach, o swojej opinii na mój temat, odpowiadając tym samym na kolejne pytania, przez które czułem się jeszcze gorzej, przymykając oczy i po prostu skupiając na barwie jego głosu.
Dopiero kiedy urwał swoją wypowiedź, kończąc ją zdrobnieniem mojego imienia, uchyliłem powieki, orientując się, że chłopak przemieścił się bliżej mnie, przyprawiając mnie tym samym o lekki zawał. Uważnie obserwowałem każdy jego ruch, tak naprawdę nie potrafiąc zrozumieć już ani jednego słowa, które do mnie mówił. Czułem jak dotyka mojej twarzy, jednak to jego oczy przykuły moją uwagę. Nie potrafiłem niczego z nich wyczytać, obawiając się następnego ruchu chłopaka, przez który moja klatka piersiowa zaczęła się unosić i opadać niebezpiecznie szybko. Moje dłonie już dawno wylądowały po obydwu stronach mojego ciała, a usta mimowolnie się rozchyliły. Nie wiedziałem czy powinienem uciekać, czy może go odepchnąć, jednak kiedy poczułem jak jego wargi powoli przywierają do moich, było już za późno.
Poddałem się jego działaniom, zamykając ponownie oczy i starając się wykonywać jakiekolwiek ruchy. Nadal był to mój pierwszy, prawdziwy pocałunek. Mogłem to po prostu uznać za kontynuację tamtego zbliżenia z kotłowni. Z każdym muśnięciem mój strach powoli znikał, a ciepłe usta Yoongiego zmusiły mój organizm do dziwnych reakcji. Nie myślałem już o ucieczce, chciałem przy nim zostać, wiedząc, że tylko u jego boku będę bezpieczny. Nie liczył się w tym momencie Jimin, przy którym do tej pory odczuwałem to przyjemne łaskotanie w brzuchu. Min swoją czułością i delikatnością wywołał to samo, zmuszając mnie do szybszego oddechu po skończonym pocałunku i bezowocnych prób otwarcia oczu.
Nie wiem ile tak trwałem, zanim usłyszałem jego głos, w końcu będąc w stanie rozchylić powieki. Chciałem mu cokolwiek powiedzieć, jednak nie potrafiłem wydusić z siebie słowa. Musiałem zmusić swój mózg do właściwych zachowań, odrywając ręce od podłogi i podnosząc je do góry, aby objąć go delikatnie i schować twarz w zagłębienie jego szyi.
- Hyung? Nie przepraszaj – wyszeptałem tylko, zbierając się na jakieś dłuższe wyznanie, które było możliwe dopiero po uspokojeniu oddechu i szybko bijącego serca. – Chcę... chcę, żebyś pomógł mi zapomnieć, hyung. Chcę znów spędzać z tobą więcej czasu i czuć się bezpieczny u Twojego boku – dodałem drżącym głosem, wtulając się w niego nawet bardziej i bojąc w tej chwili oberwać, głównie przez tak odważne wyznanie i rumieńce na policzkach, które stały się nieodzownym elementem moich rozmów i zbliżeń z Yoongim.
Yoongi:
O ile zwykle przewidywałem, co dzieciak zrobi, o tyle teraz naprawdę mnie zaskoczył.
Myślałem, że zostanę odepchnięty, chłopak zacznie płakać, a nawet błagać, bym więcej się do niego nie zbliżał. A zamiast tego poczułem, jak jego ręce oplatają mój pas.
Uniosłem głowę, ale oczy, które chciałem zobaczyć, zniknęły, ukryte razem z resztą twarzy w mojej koszulce. Wyciągnięte dłonie mimowolnie opadły na jego plecy, głaszcząc je delikatnie.
Wyszeptane przez Jeona słowa sprawiły, że moje serce zabiło szybciej, co zapewne niestety usłyszał, znajdując się zbyt blisko niego. Jednak nie było to teraz dla mnie ważne. Liczyło się tylko to, że Jungkook na mnie liczył. Mało tego, on chciał, bym przy nim został. Co prawda nie było na razie czym się ekscytować, bo takie słowa można skierować do swojego przyjaciela. Ale to już było coś. Zawsze pozostawała dla mnie jakaś szansa.
Szansa na co? Yoongi, ty chyba nie liczysz na to, że ten dzieciak coś do ciebie poczuje.
No właśnie. Problem polegał na tym, że wbrew całemu racjonalnemu myśleniu i logicznym argumentom, które podsuwał mi mój mózg, moje serce twierdziło, że wie lepiej. Nie zamierzałem mu jednak ufać. Przecież już raz mnie zawiodło, kochając osobę, która ostatecznie wybrała kogoś innego. Nawet jeśli to zaakceptowałem, to żal pozostał. Czasami nachodziły mnie nawet wątpliwości, w czym byłem gorszy, że Jieun nie mogła na mnie zaczekać, lecz wybrała Minhyuka. Ale trudno. To już przeszłość.
Przecież jesteś szczęśliwy. Robisz to co kochasz, komponujesz, poruszasz tłumy, masz fanki na całym świecie. Czego chcesz więcej? No właśnie chyba drugiej osoby, którą mogę przytulić w tych gorszych chwilach. A takiego ciepła nie zapewni ci przypadkowy partner, czy dobrze opłacona dziwka.
- Zostanę przy tobie, Jungkookie. Możesz mi zaufać.
Reszta dnia minęła bez rewelacji. Bang litościwie pozwolił nam się stawić na ćwiczeniach dopiero wieczorem, trening miał więc trwać zaledwie cztery, a nie dziesięć godzin.
Ten wolny czas spędziłem w większości na spaniu. Mój umysł był już spokojniejszy, więc mogłem sobie pozwolić na dłuższy odpoczynek. Po obiedzie, Taehyung zaciągnął mnie do studia, w którym wylądowali razem ze mną Hoseok i Namjoon. Ten durny kosmita nie miał kompletnie pomysłu na swoją piosenkę. Znaczy się, coś tam miał, bo ostatnio oglądał z Jiminem i Seokjinem jakiś film i to go ponoć ,,natchnęło". Musiał więc nam opowiedzieć fabułę tej taniej opery mydlanej, a my w trójkę staraliśmy się jakoś mu wytłumaczyć, co warto pisać, a czego lepiej nie.
Trzy godziny później ja już się poddałem, Namjoon odpadł kilka minut wcześniej. Po prostu nasze IQ nie mogło znieść kontaktu z tym osobnikiem. Jedynie J-Hope starał się jeszcze jakoś mu to wszystko wytłumaczyć.
Ostatecznie jakiś zarys powstał, ale za to jakim kosztem...
Gdy już wróciliśmy z treningu, niedługo po dwudziestej trzeciej, miałem okazję sprawdzić, co z Jungkookiem.
Chociaż ćwiczyliśmy naprawdę krótko, to załapaliśmy już cały układ. Choreograf sądził, że zajmie nam to więcej czasu, dlatego w ramach nagrody dostaliśmy dzień wolnego. Takie rzeczy się nie zdarzają. Nie w wytwórni. Za tym coś musiało stać i aż się bałem dowiadywać co.
Czyżby Bang szykował coś, co nie spodoba nam się do tego stopnia, że dniem wolnym będzie nas szantażował?
Chłopaki nie mieli zamiaru tracić takiej okazji. Managerowie z racji ,,wakacji", które ponoć mieliśmy, trochę poluzowali nam smycze, więc Seokjin i Namjoon planowali gdzieś wyskoczyć. Chcieli do tego samego namówić Jimina i Hoseoka, ale oni stwierdzili, że idą spać, bo chcą wykorzystać następny dzień na randkę.
Aż nie poznaję tej dwójki. Jung jeszcze w miarę zachowywał się jak zawsze. Ale Park? Gdzie ten latający za każdą wolną dupą chłopak? Czyżby tak dobrze mu się układało w związku, że nie szukał już okazji do zdrad? Bo z niego taka właśnie była osoba. Zawsze się tłumaczył, że przecież to nic złego, bo, cytuję: ,,Przecież nie kupujesz ubrań nie mierząc ich wcześniej, bo mogą się okazać źle dopasowane, nawet jeśli metka mówi, że to twój rozmiar." Nie wiem, czy w przypadku Jimina rozmiar nie był rozumiany zbyt dosłownie, ale mniejsza o to. W każdym razie, tych dwoje oraz ,,zespołowych rodziców" miałem z głowy. Taehyung o dziwo zaszył się w studio, chcąc tworzyć, dlatego nie zamierzałem tam siedzieć. Wystarczająco mnie wykończył po południu.
Po prysznicu postanowiłem ruszyć już do łóżka. Tknęło mnie jednak, by zajrzeć jeszcze w jedno miejsce. Zgodnie z oczekiwaniem znalazłem Jungkooka w garderobie.
- Mógłbyś chociaż przynieść sobie kołdrę i to na niej siedzieć – zauważyłem, posyłając mu delikatny uśmiech. – A najlepiej dałbyś już sobie spokój i poszedł spać. No, chodź do łóżka, Jungkookie.
Jungkook:
Po incydencie w garderobie jeszcze nieraz przyłapywałem się na myśleniu o Yoongim, co podczas takiego dnia było dość niebezpieczne. Czekała mnie rozmowa z hyungami, a ci łatwo mogli zauważyć, że coś się ze mną dzieje, dlatego starałem się oduczyć tego dziwnego dotykania ust i przypominania sobie, czym obdarował mnie Min – pierwszym pocałunkiem. Co prawda nie był on wymarzony, jednak uczuć, które towarzyszyły mi przy owym zbliżeniu, nigdy nie zapomnę, pragnąc doświadczyć jeszcze tego przyspieszonego bicia serca, przyjemnego ciepła i bliskości z drugim człowiekiem. Nadal nie zapomniałem posmaku kawy, który pozostawił Yoongi na moich ustach, nawet po wyszorowaniu zębów, produkt, którego tak nie lubiłem, cały czas powracał do mojego umysłu i zaczynał się kojarzyć z czymś pozytywnym, nie tylko z czasami trainee i przymusem wlewania w siebie tej gorzkiej cieczy.
Nie wiem czy Min miał świadomość tego, co tak naprawdę mi zrobił, skradając owy pierwszy pocałunek. Niestety nie należałem do typowych nastolatków w moim wieku, którzy zapewne takie zbliżenia uznawali za zwykłą przyjemność, nie widząc w tym piękna, którego moja wrażliwa natura nie mogła przestać analizować.
Jedno w tym wszystkim mnie bolało. Wpajane przez rodziców wartości, nigdy nie uwzględniały miłości do człowieka tej samej płci. Już moje uczucia do Jimina wykraczały poza ich myślenie, a jednak to opinia mojej mamy oraz taty liczyła się najbardziej. Nawet gdybym skończył te dwadzieścia lat, nadal mieliby prawo decydować o moim życiu, a na taki związek na pewno nigdy by się nie zgodzili.
Wiedziałem, że za dużo o tym myślę, starając się nigdzie tego nie przelewać, aby znów nie popełnić głupiego błędu. Yoongi już wystarczająco dużo się o mnie dowiedział i na więcej faktów nie pozwolę.
Po południu, Seokjin hyung poprosił mnie do siebie, akurat kiedy reszta starszych, wraz z Taehyungiem, zajęła się pracą w studiu, a Jimin i Hoseok zapewne byli u siebie w pokoju, wykorzystując wolny czas w wiadomy sposób, o którym starałem się już nie myśleć. Najstarszy Kim, tak jak się tego spodziewałem, zaczął mnie wypytywać o wczorajszą ucieczkę, na którą jeszcze w nocy przygotowałem jakieś argumenty, tłumaczące moje zachowanie. Wyjaśniłem, że to przez stres i chęć odwiedzenia rodziny, w co chłopak oczywiście uwierzył, zaraz mnie przytulając i proponując przygotowanie czegoś do jedzenia. Co prawda najchętniej wykorzystałbym ten czas na powrót do garderoby i kontynuowanie pracy nad projektami, jednak chciałem pokazać hyungowi, że wszystko jest ze mną w porządku i tylko dlatego udałem się z nim do kuchni, by pomóc w przygotowaniu posiłku.
Wieczorem czekał nas trening i nauka nowego układu, przez którą byłem zmuszony w końcu zobaczyć Jimina od czasu tej feralnej rozmowy i mojej ucieczki. Patrząc na niego, zacząłem przypominać sobie słowa Yoongiego, o uśmiechu Jieun, który przekonał go do zapomnienia o ich związku. Niestety ja, nie byłem jeszcze na tyle dojrzały, by to zaakceptować, dlatego nadal bolał mnie ten widok, chociaż starałem się zagłuszać go wspomnieniem o pocałunku, które o dziwo było skuteczne. Oczywiście wiedziałem, że cotygodniowe lekcje fanserwisu, przygotowujące nas do comebacku, zapewne zniszczą cały ten wykreowany obraz, jednak przez kilka dni będę miał spokój.
Nowy układ, zaprezentowany przez naszego choreografa, był wymagający, co niezwykle mnie ucieszyło. Chociaż niektóre odważne elementy mocno mnie przeraziły, do tego zajmowałem podczas nich sam środek formacji, na zmianę z Parkiem.
Będzie ciekawie...
Po skończonym treningu, dowiedzieliśmy się o DNIU WOLNYM, który na początku chciałem wykorzystać na doszlifowanie „I need U", jednak zaraz przypominałem sobie o Busan, o możliwości spotkania mojej rodziny. I teraz już tylko to się liczyło. Nawet gdybym miał uciec z dormu, zrobię to bez zastanowienia, dlatego jak tylko powróciliśmy do naszego mieszkania, szybko się umyłem, po czym złapałem laptopa, uciekając do swojej kryjówki. Chciałem zarezerwować bilety na pociąg, najlepiej na poranny, oczywiście nie konsultując się z hyungami, którzy mogli mi tego zabronić. Dlatego kiedy usłyszałem czyjś głos, od razu opuściłem klapę laptopa, patrząc w stronę wyjścia i dopiero teraz rejestrując, że to Min.
Niestety, do mojego umysłu od razu napłynęły wspomnienia z dzisiejszego poranka, przez które mój wzrok od razu uciekł od jego twarzy, a niewielki rumieniec wstąpił na policzki.
- Tak, hyung, już idę – obiecałem, wiedząc, że poleceń Yoongiego lepiej nie lekceważyć, szczególnie kiedy zostały wydane tak łagodnym tonem.
Od razu podniosłem się z bluzy, pokazując chłopakowi, że jednak miałem coś pod tyłkiem i powoli skierowałem się do wyjścia, postanawiając jednak zagadać do nieco zaspanego Mina.
- Podoba ci się nowy układ, hyung? Masz z nim jakieś problemy? Możemy razem poćwiczyć, jeśli chcesz – zaproponowałem, na początku pałając entuzjazmem, jednak kiedy napotkałem oczy Yoongiego, zaraz się speszyłem, posyłając mu przepraszający uśmiech i spuszczając głowę.
Yoongi:
Jungkook nie sprzeciwił się mojej prośbie, co wywołało cieplejszy uśmiech na mojej twarzy.
Tak, prośbie. Rozkazywać będę, gdy zacznie się stawiać. Może nie tak od razu, by go nie przestraszyć, ale jeśli wszystko dobrze się potoczy, chłopak przyzwyczai się do mojej osoby na tyle, że nie spłoszy się na ostrzejsze słowa.
Trochę myślałem o tym wszystkim i stwierdziłem, że mógłbym jednak zaryzykować. Mianowicie spróbuję, krok po kroku, przekonać go do prawdziwego związku. Na pewno nie będzie to łatwe, biorąc pod uwagę jego uczucia do Parka. Ale mimo wszystko możliwe. Chyba.
Uspokoiło mnie trochę, że dzieciak nie siedział bezpośrednio na podłodze i w końcu pomyślał o podłożeniu czegoś pod tyłek. Stan jego zdrowia nie był dla mnie do końca pewny, zwłaszcza, że zmókł na tamtym deszczu. Lepiej dmuchać na zimne, choroba nie wchodzi w grę, za dużo problemów by nam przyniosła.
Chciałem już iść spać, by następnego dnia móc wstać trochę wcześniej.
Co ja robię ze swoim życie... Wstawać wcześniej w dniu wolnym...
Ale właśnie, ze względu na to, że ten dzień miałem cały dla siebie, mogłem pozapinać wszystko na ostatni guzik. Piosenki do albumu były już goto... A nie, przecież została jeszcze ta Taehyunga. Ale może uda się ją jutro dokończyć. Później pozostanie tylko spotkać się z Bangiem w tej sprawie, ale widocznie musi to jeszcze poczekać, dopóki nasz zespołowy dziwak nie użyje w końcu tego swojego móżdżku. A wtedy do comebacku będę miał już wolne wszystkie noce i w końcu będę mógł w miarę normalnie sypiać.
Poczekałem, by Jeon podszedł do mnie. Wolałem przypilnować, by faktycznie udał się do łóżka, dlatego stałem nadal w miejscu. Jednak nim doczekałem się opuszczenia przez niego garderoby, zadał mi pytanie, które wywołało wręcz litościwy uśmiech na mojej twarzy.
- To bardzo miłe z twojej strony, Jungkookie, ale nie zmusisz mnie do nadprogramowych ćwiczeń – odpowiedziałem tonem nieznoszącym sprzeciwu, choć nadal z nutą wesołości. – Ale podoba mi się ten układ. Cieszę się, że jest spokojniejszy. Drugiego ,,Danger" chyba bym nie zniósł. – Wzruszyłem ramionami.
Nie miałem problemu, by podzielić się z nim takimi myślami. Przecież wszyscy doskonale wiedzieli, jaki jest mój stosunek do wysiłku fizycznego. Jeśli chodziło o cokolwiek innego niż gra w kosza – moja odpowiedź zawsze brzmiała ,,nie".
Gdy Jeon mnie mijał, sięgnąłem ręką do jego włosów, przeczesując je. Były takie miękkie i miłe w dotyku. Już rozumiem, po co maknae wcierał w nie tyle dziwacznych mikstur.
Może też powinienem bardziej zadbać o moje, bo to coś, co stylistki mi zafundowały na głowie chyba nie najlepiej działało na ich stan. Jak mogły mnie przefarbować na różowo?! Co ja kurwa, Barbie jestem?!
Zamknąłem drzwi do pomieszczenia i ruszyłem korytarzem, kierując się do pokoju.
Może uda mi się normalnie zasnąć i moje do tej pory cudowne łóżko, mnie nie zawiedzie, pozwalając odpocząć.
- Co masz w planach na jutro? Będziesz ćwiczył? – zapytałem, gdy zatrzymałem się koło drzwi sypialni dzielonej z Seokjinem. Pokój maknae i Namjoona znajdował się głębiej w korytarzu, ale mimo tego chciałem zobaczyć, czy do niego wejdzie. Zresztą, to że do niego pójdzie, nie dawało mi gwarancji, że tam zostanie, dlatego planowałem nastawić dodatkowy budzik mniej więcej na trzecią godzinę, by sprawdzić, czy dzieciak mnie nie oszukał z tym udaniem się na odpoczynek. A wtedy będzie z nim źle, bo mnie się nie okłamuje.
- Może zjemy razem obiad na mieście? Seokjin hyung pewnie będzie jutro zdychał po tym wyjściu i nic nie ugotuje. Pójdziemy na szaszłyki jagnięce? Chyba ich jeszcze nie próbowałeś. Ja stawiam – zaproponowałem, nim dzieciak zdążył ruszyć do swojego pokoju. – I pamiętaj, że masz iść grzecznie spać, bo jak nie, to przyciągnę cię za nogę do mojego łóżka, a stąd już nie uciekniesz – rzuciłem jeszcze pół żartem, pół serio.
Jungkook:
Bałem się zdradzić swoje plany odnośnie wyjazdu do Busan. Wiedziałem, że Yoongiemu może się to nie spodobać. I chociaż z samego rana miałem zamiar odwiedzić naszego CEO i o wszystkim mu powiedzieć, to informowania o tym Mina wolałbym uniknąć. Jeszcze nie wpadłem na żaden plan, który uratowałby mój tyłek, a raczej moją słabą psychikę, nieodporną na krzyk, który na pewno sprezentowałby mi różowowłosy, gdyby tylko dowiedział się o zatajeniu prawdy.
Powiesz, że udałeś się do Big Hit i tam spędziłeś cały dzień... Ale... Yoongi na pewno nie zostanie w dormie i będzie pracował w studiu, właśnie w naszej wytwórni... Jeongguk, o tym nie pomyślałeś.
Moje rozważania zostały przerwane przez rękę chłopaka, która pogładziła moje włosy, kiedy już wychodziłem ze swojej drugiej – niestety już dobrze przez wszystkich znanej – kryjówki.
Speszyłem się nieco, jednak nie na tyle, by uciec przed jego dotykiem. Nawet taki gest był przyjemny w obecnej sytuacji i podczas naszych nowych relacji.
Kiedy już wyszedłem na korytarz, chcąc zaraz zniknąć w swoim pokoju i dokończyć tę rezerwację, obmyślając jakiś plan, zatrzymały mnie słowa chłopaka, dlatego przystanąłem przy drzwiach do sypialni mojej i chrapiącego lidera, który zresztą często nie dawał mi spać, przez co zdarzało mi się nocować właśnie w pomieszczeniu, które powoli zaczynałem uznawać za swoje – garderobie. Hyungowie o tym nie wiedzieli, a ja nie chciałem się skarżyć, zwłaszcza na osobą mającą tak dużo na głowie i opiekującą się nami. Jak na razie sobie z tym radziłem, dlatego siedziałem cicho.
- Jutro... chciałem jutro pobyć sam, hyung... przepraszam. – Wpadłem na najgorsze kłamstwo, jakie przyszło mi do głowy, zaraz uświadamiając sobie jak to mogło zabrzmieć. – Ale... pojutrze chętnie z hyungiem gdzieś wyjdę – dodałem, wiedząc, że nie do końca udało mi się to odkręcić.
Miałeś być dla niego miły... i na pewno go nie okłamywać, Jeongguk. To jedyna osoba, która się o ciebie tutaj martwi. No jest jeszcze Seokjin hyung, ale on robi to, bo musi... a Min naprawdę cię lubi... i jest delikatny i czuły, oczywiście na swój sposób. Tym wyjazdem wszystko zepsujesz...
Jednak chęć zobaczenia rodziny była silniejsza i wygrała ze zdrowym rozsądkiem, dlatego zanim przekroczyłem próg swojego pokoju, przeprosiłem chłopaka jeszcze raz, mówiąc mu szybkie „dobranoc" i wchodząc już do środka. Odpuściłem już sobie łazienkę, do której miałem jeszcze zamiar się udać, jednak wiedziałem, że Min czekałby aż z niej wyjdę i w końcu położę się do łóżka, a wolałem, żeby również poszedł już spać, bo ostatnio to głównie przeze mnie się nie wysypiał. Do tego ten końcowy fragment jego wypowiedzi, trochę mnie zaniepokoił. Nie chciałem wylądować w jego łóżku, a wiedziałem, że ten hyung nie rzuca słów na wiatr.
Lepiej słuchaj się jego poleceń, Jeongguk... bo inaczej źle skończysz.
Kiedy zamknąłem za sobą drzwi, od razu powędrowałem do swojego łóżka, kładąc na nim laptopa i szybko dokańczając wszelkie płatności, po czym już go wyłączyłem, umiejscawiając pod swoim legowiskiem, żeby czasem nie nadepnąć na niego w nocy.
Nie planowałem zbyt dużej ilości snu, nastawiając budzik na czwartą i w sumie zastanawiając się czy w ogóle powinienem iść spać, skoro mój umysł nawet gorzej działa po tych marnych trzech, czy czterech godzinach takiego odpoczynku.
Chyba będzie lepiej jeśli się czymś zajmę do tego rana.
Nie wchodziłem pod kołdrę, aby nie kusić swojego zmęczonego ciała, skupiając się po prosto na scenariuszach jutrzejszego dnia. Byłem senny, musiałem to niestety przyznać, dlatego włożyłem słuchawki, włączając coś mocniejszego od mojej stałej playlisty, na której królowała moja IU, czy też różnorakie girlsbandy, w których zresztą odnalazłem swój ideał. Wiedziałem, że gdybym nie został wokalistą, lądując w zespole, zapewne prowadziłbym fansite którejś z moich idolek, a najlepiej Miny z AOA.
Niestety, nawet próby rozbudzenia się muzyką i przemyśleniami, skończyły się na moim zaśnięciu po trzydziestu minutach, oczywiście na siedząco.
Tym razem znalazłem się w jakiejś knajpie i dręczyły mnie wyrzuty sumienia. Nie mogłem sterować swoim snem, głównie przez brak jakichkolwiek starań przed samym uśnięciem. Po prostu błądziłem w tym świecie, a obrazy migały mi przed oczami, przedstawiając przeróżne krajobrazy i pokazując uśmiechnięte twarze ludzi. Byłem tutaj sam i nikogo nie znałem. Tak jak w prawdziwej rzeczywistości – nie pałałem entuzjazmem, po prostu egzystowałem. I wszystko się zmieniło, kiedy poczułem czyjś dotyk. Tym razem nie był to Jimin, ani też jakikolwiek członek mojej rodziny. Yoongi, który otaczał mnie opieką na co dzień, uratował mnie również w moim koszmarze, przez co o godzinie czwartej obudziłem się z jeszcze większymi wyrzutami sumienia.
Przetarłem szybko oczy, rozglądając po pomieszczeniu i wiedząc, że muszę się już zbierać. I chociaż czułem zawroty głowy, a ręka na której leżałem przez te kilka godzin, niemiłosiernie mnie bolała, to podniosłem się do siadu, wrzucając kilka rzeczy do niewielkiej torby i przebierając się po cichu, aby nie przebudzić chrapiącego lidera.
Odpuściłem sobie łazienkę, wiedząc, że nie mam na to czasu. Jednak do kuchni zajrzałem, biorąc jedną kromkę chleba i zjadając ją po drodze do wyjścia z dormu. Starałem się zachowywać jak mysz pod miotłą, zaraz opuszczając nasze mieszkanie i rezygnując również z wjazdu na wyższe piętra, bo jednak przebudzenie szefa mogło mnie sporo kosztować.
Powiem mu jak będę już w Busan.
Co prawda było to ryzykowane, ale dla rodziny potrafiłem zrobić naprawdę dużo, jak nie wszystko.
Szybko złapałem jakąś taksówkę, prosząc o zabranie mnie na dworzec i po raz ostatni zerkając na nasz blok.
Przepraszam, hyung.
Yoongi:
Trochę się rozczarowałem. Młodszy zbył moje zaproszenie, co zabolało, ale nie dałem tego po sobie poznać. Kiwnąłem tylko głową na znak zgody, gdy zaproponował następny dzień na takie wyjście.
Może faktycznie potrzebował samotności? Przecież nie mogę mu się aż tak narzucać, bo znając go ucieknie z podkulonym ogonem.
Gdy tylko maknae zniknął w swoim pokoju, ja również udałem się na zasłużony odpoczynek. Nastawiłem jeszcze w telefonie dwa, wcześniej wspomniane budziki – jeden na trzecią, drugi na szóstą godzinę. Zadowolony, odłożyłem telefon na szafkę i ułożyłem się w moim łóżku, czując, że mogę z czystym sumieniem odpłynąć w krainę snów.
Obyś też poszedł spać, Jungkookie.
Z tą myślą zasnąłem. Budzik zadzwonił jak dla mnie stanowczo za szybko. Miałem ochotę wyrzucić telefon przez okno i wrócić do spania, ale przypomniałem sobie, po co chciałem się obudzić o tej barbarzyńskiej porze.
Ruszyłem więc w stronę drzwi, drapiąc się po głowie i ziewając potężnie.
Jak ja mogę się tak poświęcać dla tego dzieciaka...
Skierowałem kroki do pokoju lidera i maknae, bo był bliżej niż garderoba. Jeśli nie znajdę go tutaj, to dopiero wtedy czeka mnie dłuższa wędrówka.
Otworzyłem ostrożnie drzwi i zajrzałem do sypialni chłopaków, wpuszczając do pomieszczenia trochę światła z lampy na korytarzu. Uśmiechnąłem się zadowolony, widząc śpiącego dzieciaka. Co prawda, pozycja, w której ,,odpoczywał" pozostawiała wiele do życzenia, jednak obawiałem się go zbudzić przez ewentualne poprawienie. Już miałem zamknąć drzwi, gdy zauważyłem, że w laptopie Jeona mruga dioda.
Czyżby go nie wyłączył?
Wszedłem cicho do środka, chcąc naprawić ten drobny błąd młodszego. Naprawdę nie chodziło mi o żadne pchanie nosa w jego prywatność. Po prostu jeśli miał coś niezapisanego, a bateria mu padnie, to możliwe, że coś, nad czym ciężko pracował w garderobie, zostanie po prostu utracone. A nie chcę, by jego wysiłki szły na marne.
Otworzyłem klapę urządzenia, które wyświetliło informację o pomyślnej aktualizacji systemu.
I wszystko jasne.
W momencie, gdy chciałem go już wyłączyć i wrócić do łóżka, otworzyła się karta strony internetowej, którą młodszy ostatnio odwiedzał. Zamrugałem szybko, nie wierząc w to co widzę.
A więc tak ma wyglądać twój wolny dzień w samotności, tak?
Spojrzałem na śpiącego maknae. Wyglądał tak niewinnie.
Ok, rozumiem. Chciał się wyrwać do rodziny. Ale tak trudno się do tego przyznać? Przecież jak pojedzie sam, jeszcze pewnie bez zgody CEO, sądząc, że nikt się o tym nie dowie, to dostaniemy takie kazanie, że nawet Seokjin się popłacze za niepilnowanie tego głupiego, egoistycznego bachora! Dobra Yoongi, jest już późno, ale myśl...
Korzystając z komputera młodszego, szybko zarezerwowałem sobie miejsce na tę podróż. Mój plan na dzisiejszy dzień w jednej chwili uległ zmianie.
No to się zdziwi, gdy mnie zobaczy.
Wyłączyłem urządzenie i odłożyłem je na miejsce.
No to tyle, jeśli chodzi o wrócenie do spania.
Zamiast skierować się do swojego pokoju, wylądowałem w kuchni. Miałem może z godzinę do przebudzenia się Jungkooka. Szybko zrobiłem kawę, której nalałem do termosu. Zdecydowanie będzie mi ona potrzebna. Zaraz udałem się po jakieś rzeczy do ubrania. Dżinsy, koszulka, bluza, czapka, maska, okulary. I plecak, do którego zapakowałem portfel i kilka potrzebnych mi rzeczy, włącznie z termosem. Jeszcze tylko szybka wizyta w toalecie i byłem gotowy.
Już ja ci młody pokażę, czym się kończą takie wypady.
Ruszyłem do wyjścia, zakładając po drodze buty. Niezadowolony, zjechałem windą na parking, kierując się do mojego samochodu. Droga na dworzec szybko minęła, z racji wczesnych godzin, więc mogłem zaparkować bez problemu i udać się po odbiór biletu.
Czekałem na peronie, chowając się za kolumnami, by Jungkook przez przypadek mnie nie zobaczył. Raczej niewielu pasażerów postanowiło udać się w podróż o tej porze, dlatego musiałem zachować ostrożność, nie mogąc ukryć się w tłumie.
Dzieciak zjawił się niedługo przed przyjazdem pociągu. Jednak ruszyłem do wejścia dopiero, gdy on już zniknął w środku. Poczekałem jeszcze, by maszyna ruszyła, dopiero wtedy idąc na swoje miejsce. W całym przedziale siedział tylko on jeden, co zobaczyłem przez szybę. Otworzyłem drzwi, a oczy dzieciaka zaraz zwróciły się w moją stronę.
Niespodzianka!
- Myślę, że jeśli Bang by się dowiedział o twojej ucieczce, mógłbyś się pożegnać ze swoim solowym debiutem – stwierdziłem cicho, nawet się z nim nie witając. Położyłem plecak na siedzeniu i usiadłem dokładnie na wprost zaszokowanego Jungkooka. – Na twoje szczęście dostał wiadomość, że postanowiłem pojechać z tobą odwiedzić Busan, bo tęsknisz za rodziną, o czym wspominasz mi od dłuższego czasu... Obudź mnie, gdy dojedziemy – stwierdziłem, wyciągając z mojego bagażu piankę do spania. Zapiąłem ją wokół szyi i najzwyczajniej w świecie poszedłem spać.
Jungkook:
Znów się zachowywałem jak bezmyślne dziecko, nie powiadamiając hyungów o swoich planach. Przynajmniej Yoongiemu mogłem o wszystkim powiedzieć, jednak bałem się, że zmusi mnie wtedy do zostania na miejscu. Min był czasami nieobliczalny. Nie potrafiłem przewidzieć większości jego ruchów, a moje starania o odwiedzenie Busan, zawsze kończyły się jego, bądź CEO: „Nie mamy na to czasu i pieniędzy". Tyle, że oprócz tych pieniędzy istniały również inne wartości.
Wyrzuty sumienia nie opuszały mnie nawet przy odbiorze biletu, przy skierowaniu się na peron i przy wejściu do odpowiedniego pociągu.
Okłamałem go... zawiodłem... nie powinienem tego robić... nie powinienem tu być.
Słowa powtarzane w umyśle, dręczyły mnie aż do zajęcia miejsca w moim, na szczęście pustym, przedziale. Mogłem się chwilę przespać, chociaż nie sądziłem, że dam w ogóle radę, bo strach i wątpliwości nadal mnie nie opuszczały.
Ale nawet gdybym im powiedział, stwierdziliby, że to niebezpieczne, a nikt nie ma zamiaru ze mną jeździć... dlatego nie miałem innego wyjścia.
Kiedy pociąg ruszył, odetchnąłem, ale tylko na krótką chwilę, bo gdy drzwi do mojego przedziału się rozchyliły i ukazał się w nich nikt inny jak Yoongi, wstrzymałem oddech, spinając się cały i czując jak uderza we mnie nieznana fala gorąca.
Jakim cudem?!
Słowa, które wpłynęły po chwili z jego ust, niewiele wyjaśniały. Wiedziałem tylko, że na pewno jest zły i nie zostawi tego bez jakiejś kary, która czekała mnie dopiero po powrocie.
Obserwowałem jak zajmuje miejsce naprzeciwko mnie, kiedy ja ściskam mocno, trzymany w ręku telefon, będąc naprawdę przerażonym.
Widziałem jak chłopak idzie spać, a moje myśli zaczynają krążyć wokół poruszonych przez niego wątków.
Przecież... mamy wolne... i CEO na pewno nie miałby mi za złe tego wyjazdu... przecież... planowałem do niego napisać, albo zadzwonić... ale mimo wszystko okłamałem Yoongiego.
Zwiesiłem głowę przez swoje rozważania, czując jak do moich oczu napływają łzy. Cieszyłem się, że Min postanowił się przespać, bo nie chciałem się przy nim rozklejać. Moje huśtawki emocjonalne mogły go zacząć denerwować, a po takiej akcji wolałem nie wyprowadzać go z równowagi.
Przez całe trzy godziny przepraszałem go w myślach za swoje głupie zachowanie i decyzję, która mogła zaszkodzić nie tylko mnie, ale i hyungom. Nie spałem ani pół minuty, patrząc głównie za okno lub po prostu na swoje nogi. Byłem naprawdę wyczerpany, głównie fizycznie. Nie wziąłem jeszcze żadnych witamin, nie odwiedziłem łazienki, chcąc to zrobić dopiero w domu, a moja niewyspana twarz, choć ukryta pod maską, na pewno nie ujdzie uwadze rodzicielki.
Powinieneś to na nich się skupić. W końcu zobaczysz Busan i swoją rodzinę, dlatego nie myśl teraz o słowach Yoongiego...
Kiedy zbliżaliśmy się do mojej rodzinnej miejscowości, zgodnie z poleceniem Mina, dotknąłem go niepewnie, by po chwili uświadomić sobie, że coś takiego na pewno go nie obudzi, dlatego niezbędne było lekkie potrząśnięcie jego ramieniem i cicha prośba, aby wstał.
- Przepraszam – wyszeptałem jeszcze, gdy już zobaczyłem jak otwiera oczy i patrzy na mnie pytająco. Nie powiedziałem nic więcej, wstając po prostu i powoli kierując się do wyjścia.
Nie miałem pojęcia jak będzie wyglądał ten dzień pod czujnym okiem Yoongiego, czy moja mama nie będzie zła, że kogokolwiek przyprowadziłem i czy Min pozwoli mi spędzić z nimi czas sam na sam, zostając na przykład w moim pokoju.
Nie, to odpada. Tata na pewno na to nie zezwoli...
Milczałem, kiedy opuściliśmy pociąg, kierując się do najbliższego zejścia do metra. Nie byłem w stanie nic powiedzieć, wyciągając na razie telefon, aby sprawdzić rozkład i również zająć czymś swoje ręce i zapewne przekrwione oczy.
Nie pytałem o nic Yoongiego, samemu udając się do biletomatu i kupując w nim jeden szkolny i normalny przejazd, po czym wręczyłem chłopakowi jeden z nich, kierując się już do wejść i zaraz wchodząc do odpowiedniej linii. Nie wkładałem słuchawek do uszu, nie chcąc być przy nim niegrzeczny. Już i tak wystarczająco go zdenerwowałem, dlatego całą drogę wpatrywałem się w podłogę, starając wyłączyć myślenie i po prostu nasłuchiwać kolejnych przystanków.
Dopiero kiedy opuściliśmy metro, udając się do wyjścia i kierując odpowiednią ulicą do mojego domu, postanowiłem cos powiedzieć.
- Hyung... ja... ja... przepraszam. Wiem, że powinienem cię o tym powiadomić... i CEO również... Chciałem to zrobić już po dotarciu na miejsce... ale... okłamałem cię... dlatego przepraszam.
Całe wyznanie zaciskałem mocno ręce na torbie, aby się nie rozpłakać na środku ulicy, dodatkowo w tak dobrze znanych mi okolicach.
Wiedziałem, że teraz zapewne Min na mnie nakrzyczy, na co byłem gotowy, spuszczając głowę i krocząc tym chodnikiem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top