3

@KakaSzczur jako Yoongi & Jiminnie :3

@Avangeee jako Jeonggukie :)


Wstawiam dzisiaj... bo zrobiłam losowanie między "My light", a właśnie Aff :>

Wynik oczywisty :D


Gif: Jak uszczęśliwić Yoongiego jednym gestem? :>

~~~~~~~~~~




Jungkook:

Miałem nadzieję, że Yoongi nie wstanie ze swojego krzesła i nie będzie chciał zająć miejsca obok mnie, a tym bardziej mnie dotykać, z czym zresztą wiązał się ten cały „związek".

W co ty się wpakowałeś, Jeongguk? Gdybyś siedział w swoim pokoju, tak jak zamierzałeś, nigdy nie znalazłbyś się przy kłótni Parka i Mina... A teraz będziesz musiał spędzać z nim czas...

Niestety, chłopak miał inne zamiary, zaraz przysiadając obok mnie, do tego stanowczo za blisko, przez co moje ciało automatycznie wbiło się w bok tej kanapy. Starałem się skupić na włączanym laptopie, aby pokazać raperowi tę ścieżkę, jednak jego słowa skutecznie mnie rozpraszały, nie pozwalając nawet wpisać hasła.

Tekst? Dałem mu już tekst?! Jungkook, ty nie miałeś jeszcze tekstu! To musiało być...

Spojrzałem na niego przerażony, słuchając jak o wszystkim opowiada. Łudziłem się, że nie dopisałem tam żadnego imienia, które wszystko by zepsuło.

- To... to... - zacząłem, chcąc mu wyjaśnić tę sytuację, jednak wiedziałem, że słowa: „To moje prywatne przemyślenia, to nie jest tekst", zadziałają na tę sytuację jeszcze gorzej. – Posłuchałem twoich rad, hyung – wyznałem w końcu, spuszczając wzrok z powrotem na laptopa i wklepując już to hasło, lekko drżącymi rękoma.

Dokładnie nie pamiętałem co było na tej kartce, dlatego nie mogłem dodać niczego więcej. Na razie skupiłem się na nieznacznym odsuwaniu od ciała chłopaka i niemej prośbie wysyłanej w jego stronę, aby mnie nie dotykał. Niestety, Min nawet tego mi nie oszczędził, wyjaśniając tę chorą sytuację i zaraz po tym głaszcząc moje włosy. Miałem ochotę go odtrącić, wiedząc, że zareagować pozytywnie potrafię tylko na dotyk Jimina. Co prawda rzadko i raczej przed kamerami, kiedy jestem do tego zmuszany przez managerów.

- Dlaczego ja? Dlaczego nie wziąłeś na przykład Taehyunga? On jest bardziej chętny do wszystkiego i lubi przebywać z ludźmi... - wyszeptałem niepewnie, krzywiąc się nieznacznie, kiedy jego ręka nadal głaskała moje włosy. Czułem się tym wszystkim przytłoczony, wiedząc, że Min może chcieć wykorzystać tę znajomość, w końcu należał do hyungów, którzy raczej nie bawili się w słodkie związki. Co prawda powiedział, że wszystko zależy ode mnie, jednak znając go, jeśli tylko czegoś zapragnie, będę musiał mu to sprezentować, zapewne w postaci, do której nigdy się nie przekonam.

Nie, nie myśl tak, Jungkook. Ostatnio tylko on ci pomaga... może powinieneś w końcu się odwdzięczyć?

- Dziękuję, hyung... - wyszeptałem po chwili, rozważając już jego ostatnie słowa. Na związek z Jiminem i tak straciłem nadzieję, a teraz przede mną otwierały się nowe możliwości. Mixtape z tym hyungiem na pewno przypadłby naszym Armys do gustu, a ta nasza „przyjaźń" i „związek", zapewne przekonałyby mnie w końcu do kontaktów międzyludzkich, których przecież w przyszłości będę potrzebował, chociażby podczas kariery solowej.

- Tak, postaram się, hyung – obiecałem na koniec, jednak rezygnując z pokazywania mu tego pliku. Teraz będę musiał zmodyfikować tę ścieżkę, aby dopasować ją nieco do tekstu. – Czy... czy mogę już iść? – zapytałem niepewnie, przymykając klapę od laptopa i ściskając nieco te kartki. Miałem nadzieję, że nie będzie mi kazał z nim przesiadywać, nawet jeśli byliśmy w „związku".



Yoongi:

- Byłeś po prostu pod ręką. – Wzruszyłem ramionami, próbując w ten sposób zbyć jego pytanie. - Zresztą, dobrze ci zrobi trochę kontaktów z ludźmi.

Starałem się choć trochę rozweselić maknae. Nawet nie wiem czemu. Może jednak nie było tak łatwo mi zagłuszyć sumienia... Najgorsze było to, że chłopak wyraźnie źle się czuł w moim towarzystwie. To nie było miłe. Mieszkaliśmy razem, a tak naprawdę żyliśmy osobno. Moi koledzy z zespołu mieli swój własny świat, do którego dołączałem tylko na scenie. Poza nią trzymałem się raczej Seokjina lub Namjoona. Ewentualnie z Hoseokiem spędzałem czas na pracy. Z dala od reszty ,,wesołego trójkąt" Jung był naprawdę w porządku. Z Jiminem i Tae – już nie.

- Idź. Widzę jak bardzo chcesz nawiać. – Westchnąłem smutno, podnosząc się z kanapy i wracając na mój fotel. – Wracaj do swoich zajęć. Nie przejmuj się mną. Zresztą, jak zawsze.

Ostatnie zdanie dodałem już trochę ciszej. Obojętne mi było, czy to usłyszy, czy nie, to raczej moje myśli wymknęły mi się spod kontroli.

Sięgnąłem po słuchawki, założyłem także okulary, w których lepiej mi się pracowało. Chciałem już się zająć sobą, chociaż trochę mnie drażniło to, jak bardzo dzieciak nie lubi mojego towarzystwa.

Zająłem się już pracą, ale przez moment nadal czułem jego obecność w pomieszczeniu.

Głuchy jest? Przecież pozwoliłem mu wyjść.

Patrząc na ekran laptopa, myślałem nadal o tym, w co się wpakowałem. Kook miał rację. Tae byłby ,,łatwiejszy w obsłudze". Problem polegał na tym, że gdybym chciał wykorzystać tego kosmitę, to musiałbym się albo dobrze upić, albo nałykać viagry, bo w ogóle mnie nie podniecał. Jungkook to co innego. No nie żebym miał problem w spodniach od samego patrzenia na maknae, bez przesady. Ale jeśli miałbym wybierać, to właśnie jego bym chciał. Ten niewinny wygląd, przez który powoli przebijały się pierwsze oznaki dojrzałości, idealnie trafiały w mój gust. Był taki bezbronny w porównaniu do mnie. A to już stanowczo mnie kręciło. Jednak nim będę mógł położyć na nim ręce, trochę czasu minie. Najwyżej jak nie wytrzymam, to go zmuszę. Chociaż zabawa w kotka i myszkę też mogła być interesująca. Zobaczymy, co czas przyniesie.



Jimin:

Gdy patrzyłem, jak Yoongi opuszcza kuchnię, nie dowierzałem w to, co widzę. Jak on mógł się dobrać do tego dzieciaka?!

Przecież... przecież Jungkook miał być mój, gdy już będzie dorosły! Co tu się właśnie odpierdzieliło?!

Mój szok spotęgowała ucieczka króliczka.

Jak on...?! I to z Sugą?!

W pierwszym odruchu chciałem pobiec za nimi i wyrwać maknae z łapsk hyunga.

Przecież to nie fair! Zaklepałem sobie tego dzieciaka! To ja miałem mu odebrać dziewictwo! Czy tam prawictwo... Ciul z nazwą, ja chcę mojego maknae!

Nim zdążyłem się wyrwać z tego stanu, do kuchni wszedł Hoseok z epickim kogutem na głowie. No po prostu nie mogłem się powstrzymać przed ryknięciem śmiechem na jego widok. Natychmiast doskoczył do mnie, obejmując w pasie z tym swoim końskim zacieszem na ustach.

- Jiminnie, z czego się cieszysz? – zapytał wesoło.

- Z tego pióropusza na twojej głowie.

- Jiminnie, nie masz ochoty na drugą rundkę?

Momentalnie z mojej głowy uciekł obraz Yoongiego i Jungkooka, a pojawił się mój i Hobiego w łóżku. Uśmiechnąłem się szeroko na tę myśl.

- Z tobą zawsze – odparłem, zaczepnie łapiąc zębami jego dolną wargę. Maknae może poczekać. Jiminnie idzie się zrelaksować drugi raz tego poranka.



Jungkook:

Wyjaśnienie Yoongiego sprawiło, że odetchnąłem z ulgą. Wiedziałem, że Min tak samo jak Jiminnie, preferuje zarówno chłopaków, jak i dziewczyny, dlatego to dokuczanie Parkowi mogło być tylko...

Głupi jesteś, nikt by cię nie chciał, nie wyobrażaj sobie, Jungkook... i nawet tak nie myśl, bo to żałosne.

Skarciłem się, starając przywołać na twarz coś na kształt uśmiechu, jednak jedyne co z tego wyszło to raczej grymas niezadowolenia, który zaraz chciałem naprawić, jednak Yoongi przeniósł się już z powrotem na swój fotel, wypowiadając słowa, które pozwoliły mi w końcu opuścić studio, ku uciesze moich zszarganych nerwów. Niestety, na tym Min nie skończył, uderzając w jedno z moich najwrażliwszych punktów – krzywdę drugiego człowieka. Dobrze znałem to uczucie, jednak nie sądziłem, że którykolwiek hyung boryka się z podobnym problemem do mojego.

Zrób coś, Jungkook, nie zostawisz tak tego...

Wiedziałem, że moje ciało najchętniej opuściłoby już owe pomieszczenie, jednak umysł zmusił do odłożenia laptopa i notatek na bok, przenosząc mnie do pozycji stojącej i kierując w stronę różowowłosego. Ręka automatycznie uniosła się na wysokość jego głowy. Nie miałem pojęcia co powinienem zrobić, przywołując po prostu jakieś gesty, którymi nieraz obdarzał mnie w takich sytuacjach Tae. Już chciałem dotknąć jego włosów, kiedy spotkałem jego spojrzenie w przyciemnionym ekranie, stojącego na biurku, laptopa.

O niee. Nie, nie, niee.

Nieco spanikowałem, szybko się wycofując, by pochwycić swoje rzeczy i jak najszybciej stąd uciec.

Co ty wyprawiasz, Jeongguk?! Dlaczego chciałeś go dotknąć?! Do tego on to zobaczył! Oberwiesz... albo chociaż będzie ci to wypominał... to było naprawdę głupie.

Na domiar złego, mijając kuchnię łatwo usłyszałem urywek rozmowy, a raczej odgłosów, które stamtąd dobiegały. Dobrze wiedziałem do kogo należą, przez co poczułem się jeszcze gorzej, szybko udając do pokoju, rzucając laptopa i te kartki na łóżko i postanawiając zamknąć się w łazience.

- Teraz tak będzie... nie dam sobie rady... to wszystko mnie przerasta – wyszeptałem, kiedy już znalazłem się przy prysznicu z puszczoną wodą. Chyba zaczynałem trochę panikować. – Dlaczego ja... dlaczego musiałem znaleźć się w tej cholernej kuchni...

Nie wiedziałem co robić. Wcześniej miałem jakieś plany na dzisiejszy dzień, jednak teraz, w obliczu tego co wydarzyło się w ciągu ostatniej godziny, jedyne o czym marzyłem to zaszycie się w pustym pokoju i pozbycie z siebie pozostałych łez, w końcu w tym byłem najlepszy.

Obowiązek, Jeongguk, obowiązek...

Przypomniałem sobie o ćwiczeniach i późniejszych, wstępnych nagraniach, których nie mogłem od tak sobie odpuścić, dlatego po oddaniu się swoim porannym rytuałom, wróciłem do pracy nad piosenką, która teraz dołowała mnie nawet bardziej. Plułem sobie w brodę przez swoje wieczne roztargnienie, sprowadzające na mnie same kłopoty.

Teraz w sumie mógłbym to zmienić na niego ostrzejszy kawałek... o chłopaku, który był z nieodpowiednią osobą, do tego cholernie jej się bał, tęskniąc za ramionami swojego ulubionego hyunga... Mógłbym dodać jakieś chore akcje, których właśnie obawiałem się przy Minie... Taaa, na pewno byłby to hit...



Yoongi:

Nim całkowicie pozwoliłem muzyce zawładnąć moim umysłem, zauważyłem coś interesującego. Przez chwilę myślałem, że Jungkook już wyszedł, a jedynie wydaje mi się, że nadal przebywa w pomieszczeniu. Naprawdę mnie zaskoczył, gdy zauważyłem jego odbicie w ekranie. A jeszcze bardziej wprawiła mnie w zdziwienie jego wyciągnięta ręka.

Co on chce zrobić? Czyżby...

Nie zdążyłem nawet dokończyć myśli, bo chłopak zorientował się, że go widzę i uciekł aż się kurzyło. Na mojej twarzy momentalnie zagościł uśmiech.

To całkiem miłe z jego strony. Nawet jeśli nic nie zrobił, to początkowo chyba miał taki zamiar.

Może mój plan uda mi się wcielić w życie szybciej niż myślałem?

Po czterech godzinach pracy w spokoju, do studia wpadło tornado zwane Kim Taehyung. Chociaż wiele razy już na niego wrzeszczałem w temacie takiego wchodzenia do pomieszczeń (bo on dosłownie wyciągnął się jak długi na podłodze zaraz po przekroczeniu progu), to jak widać nic to nie dało.

Zrezygnowany zdjąłem słuchawki, by zorientować się o co chodzi. Na moje nieszczęście dowiedziałem się, że już pora na nasz trening. Niechętnie podniosłem tyłek z wygodnego siedzenia.

Bang mi jeszcze zapłaci za to, że wrobił mnie w zespół, który tańczy...

Ruszyłem za najmłodszym Kimem na korytarz, od razu kierując się w stronę drzwi. Czekali już tam pozostali. Rzuciłem Parkowi wyzywające spojrzenie, jednak on całkowicie olał moją obecność, patrząc uważnie na Jungkooka.

O co tu chodzi? Przecież na pewno nie rozmawiali ze sobą w tym czasie! Znaczy... Chyba...

Ruszyliśmy do samochodu. Na chama wcisnąłem się między Parka i Jeona. Starszy z nich widocznie specjalnie chciał zająć miejsce obok maknae, ale nie pozwoliłem mu na to. Zaraz też sięgnąłem ręką do włosów młodszego, przeczesując je. Kątem oka widziałem, jak Jimin robi się czerwony na twarzy.

Punkt dla mnie. Grasz dalej dzieciaku?



Jimin:

Po szybkim numerku z Hobim na blacie w kuchni, tak by się Jin nie zorientował, miałem dużo wolnego czasu, jednak z mojej głowy nie mogła wyjść wiadomość, którą poznałem rano.

Jak to Yoongi i Jungkook? To przeczyło wszelkim prawom! Fizyki, biologii, matematyki i innych rzeczy, których nie ogarniam! No halo, gdzie w takiej rzeczywistości miejsce dla Jikooka? Ja się domagam ciasteczkowego tyłka!

Resztę poranka przesiedziałem z najmłodszym raperem przed TV. Rzadko mieliśmy okazję pobawić się naszą konsolą, dlatego zaraz odpaliliśmy pierwszą lepszą grę i trochę się przy niej odprężyliśmy.

Dopiero, gdy przyszedł czas udania się do wytwórni, moją uwagę znowu skupił na sobie Jungkook. Wyglądał... Dziwnie. Zazwyczaj wygląda tajemniczo i niewinnie, a teraz po prostu dziwnie. No w każdym razie, jakby ktoś go nie znał, to by pomyślał, że ma zatwardzenie, bo mnie więcej taką minę wyrażała jego twarz.

Czyżby mała kłótnia z chłopakiem?

Chciałem to jakoś wybadać, więc gdy pakowaliśmy się do vana, ruszyłem na sam tył za Jungkookiem, zajmując miejsce obok niego, ale zaraz zjawił się przy nas Yoongi, który widocznie chciał zaznaczyć, że króliczek należy do niego.

Aż mną zatrzęsło. Żebym ja wiedział, że sprzątnie mi go sprzed nosa, to już dawno zmieniłbym fanserwis w realne życie! Przecież to nie było fair! Ja chciałem poczekać, dać mu czas, a Yoongi... Ładnie mówiąc wjebał mi się w mój idealny plan.

Na szczęście droga dzisiaj nie zajęła jakoś dużo czasu i mogliśmy iść na trening, który jak zawsze był mordęgą. Chociaż i tak szło nam całkiem dobrze, bo do tej pory popełniliśmy tylko kilka błędów, głównie jeśli chodziło o synchronizację. Wina leżała po stronie Namjoona i Jina, którzy jak zawsze nie nadążali, ale to szczegół.

Gdy w końcu Hoseok zarządził przerwę, postanowiłem zaryzykować i pogadać z Jungkookiem. Wszyscy zwykle wychodzili z sali, maknae często zostawał tutaj sam. Dlatego miałem idealną okazję do rozmowy.

- Hej Jungkookie – przywitałem się głupio, jakbym go nie widział nie wiadomo ile czasu. Od razu zająłem miejsce naprzeciwko niego.

Muszę się sprężać z tematem.

- Słuchaj... Tak sobie myślałem... Ty i hyung serio jesteście razem? Bo tak trochę nie wygląda na to... Czy on cię czasem nie zmusza do czegoś? Nie wykorzystuje cię?

Zaraz przez moją głowę przeszła jeszcze jedna myśl, która zaraz uciekła przez usta.

- Nie molestuje cię ani nic, prawda?

Serio się w tej chwili zmartwiłem.

A jeśli Suga robi krzywdę królikowi?! Przecież jako dobry hyung musiałem zareagować!



Jungkook:

Niezbyt orientowałem się w tym, co działo się wokół mnie przez następne kilka godzin. Starałem się skupić na innych rzeczywistościach i choć na chwilę odpłynąć myślami od tego całego cyrku. Oczywiście wysilałem się na uśmiech przy Yoongim, chociaż widząc bacznie obserwującego nas Jimina, łzy same napływały do moich oczu.

Nie możesz stracić zespołu, nie możesz stracić tej pozycji, Jungkook... nic już z tym nie zrobisz, po prostu pogódź się ze swoim losem. Zresztą, hyung przecież jest dla ciebie miły...

Tylko takie myśli pozwoliły mi zignorować Parka, który był świadkiem kolejnego gestu, wykonanego w moją stronę podczas podróży do Big Hit. W moich słuchawkach akurat leciała jedna z weselszych piosenek, których zresztą nie miałem zbyt wiele, dlatego potrafiłem wyrazić niewielkie zadowolenie tą sytuacją, zaraz odwracając głowę i wyglądając przez okno, aby zignorować bliskość jaką zapewniło nam potrójne siedzenie na tyłach.

Gdyby Yoongi usiadł od strony Parka, teraz byłbym tak blisko mojego ulubionego hyunga...

Zawsze cieszyłem się z takich możliwości, dawanych mi od losu raz na jakiś czas. Szczególnie podczas lotu samolotem, kiedy siedzieliśmy w podobny sposób przez dobre kilka, jak nie kilkanaście, godzin. Potrzebowałem teraz bliskości, ale Parka...

Na szczęście podróż nie trwała długo, a trening który po niej nastąpił, pozwolił mi się odprężyć i poczuć spełnionym. W tańcu odnajdywałem prawdziwe ukojenie, szczególnie po tak ciężkim dniu. Nawet powtarzanie układów typu „Danger", nie starło z mojej twarzy niewielkiego uśmiechu, obecnego przez całe kilka godzin ćwiczeń.

Kiedy Hoseok – którego zresztą szczerze teraz nienawidziłem – zarządził krótką przerwę, wykorzystałem ją do przeczytania ułożonego tekstu, który modyfikowałem pół dnia.

Bolesna... bolesna... miłość bole...

Moje kolejne poprawki przerwał głos jednego z hyungów, który zresztą powodował, że na moim ciele pojawiała się gęsia skórka, a serce w jednej sekundzie przyspieszało.

Jiminnie...

Podniosłem niepewnie wzrok, zawieszając go na jego twarzy i odkładając telefon na bok. Uwielbiałem kiedy tak do mnie mówił. Tylko w jego ustach i ustach naszych fanek takie zdrobnienie brzmiało jak piękna melodia, która od razu wywoływała uśmiech.

Spodziewałem się najgorszego, dlatego powstrzymałem w sobie wszelkie emocje, obserwując po prostu jak siada naprzeciwko mnie, wlepiając w moje oczy swój przenikliwy wzrok. To, co powiedział, sprawiło, że obudziła się moja dawno utracona nadzieja.

Może ten udawany związek nie był głupim pomysłem? Hyung martwi się o mnie... albo po prostu jest ciekawy... uspokój się, głupku.

Wciągnąłem cicho powietrze, przenosząc spojrzenie na swoje wyciągnięte nogi. Musiałem mu odpowiedzieć, najlepiej wyznając prawdę... opowiedzieć, że Min żartował i wyjaśnić dlaczego postanowił mnie w to wkopać... i dlaczego to wszystko wygląda jak scena z jednej z głupich dram.

Kariera, Jeongguk, pamiętaj co Yoongi ci powiedział. On jest tutaj najważniejszy, on sprawuje nad tobą największą władzę w zespole... jedno jego słowo i wylecisz...

- Nie, wszystko jest w porządku – odezwałem się w końcu, kręcąc głową przecząco, może trochę zbyt nerwowo, jednak negatywne emocje brały nade mną górę. Wiedziałem, że muszę dodać coś więcej, bo inaczej spostrzegawczy Jimin nie uwierzy w te brednie, które sprzedawałem każdemu hyungowi.

- Yoongi hyung... jest naprawdę miły... i... nie skrzywdziłby mnie – wyznałem, wiedząc, że poniekąd jest to prawda i licząc na to, że Jimin da mi spokój z tym tematem, bo inaczej z wewnętrznej strony moich policzków znów zacznie płynąć krew, głównie przez nerwy.



Jimin:

Jakoś nieszczególnie przekonały mnie słowa Jungkooka. Brzmiały strasznie sztucznie, jakby mówił je pod przymusem. Musiałem więc go jeszcze trochę pomęczyć.

Może jeśli go przycisnę, to powie mi prawdę?

- Jungkookie, na pewno? Bo jeśli coś ci zrobi, to masz mi powiedzieć. Wiesz, że ci pomogę, prawda? Ale... Czy ty go w ogóle kochasz?

Patrzyłem wyczekująco na młodszego, ale w momencie, gdy rozchylił usta, drzwi otworzyły się z głośnym hukiem i do środka wszedł Tae jak zawsze w nieodpowiednim momencie.

Spojrzałem na rówieśnika, posyłając mu mordercze spojrzenie.

No nie przerywa mi się rozmów z Ciastkiem!

- Chłopaaaaki! Spotkałem panią Cha! – zakomunikował radośnie.

Już ja wiem, co się kryje za tymi słowami.

- Kazała wam poćwiczyć fanserwis, bo nie podobało jej się to, co robiliście podczas ostatnich promocji.

Spojrzałem zaraz na króliczka, posyłając mu szeroki uśmiech.

No proszę. Właśnie dostarczono mi wymówkę, bym mógł bezkarnie macać mojego Kooka. Dziękuję ci życie! W dodatku wkurzę Yoongiego, że mogę sobie do woli dotykać maknae przy ludziach, a on nie. No jak mi przykro...

- Słyszysz, Jungkookie? Nie postarałeś się zbytnio. A ja mam pomysł na coś, co naszym Armys może się spodobać.

Złapałem ręce młodszego i podniosłem się, ciągnąc go za sobą. Gdy tylko stanął na prostych nogach, złapałem go za szlufki w spodniach, przyciągając maksymalnie do siebie.

Nasze twarze dzieliły centymetry.

- Myślę, że to by się mogło...

- PARK KURWA JIMIN!

Ups...



Yoongi:

Jedyną pozytywną częścią pozwolenia Hoseokowi, by nadzorował nasze treningi, było to, że robił nam przerwy. Z choreografami mogliśmy paść ze zmęczenia, dopóki nie opanowaliśmy układu, nie dawali nam przerw. Dlatego, gdy tylko usłyszałem te cudowne słowa brzmiące: ,,Macie piętnaście minut", od razu nakreśliłem prosty plan – toaleta i sen.

Jednak wychodząc z pomieszczenia, zorientowałem się, że maknae i Jimin zostają sami. Nie podobało mi się to, ale z drugiej strony mogłem stracić moją przerwę na sen. Dlatego machnąłem na to ręką, ruszając dalej i kierując się do odpowiedniego pomieszczenia, by opróżnić pęcherz.

Niestety ciągle siedział mi w głowie obraz tej dwójki.

A jeśli mu powie prawdę? Będę musiał oboje jakoś usunąć z zespołu. Ale szkoda mi maknae... Nie znajdziemy drugiego tak zdolnego dzieciaka. Jungkook, nie wygadaj się, błagam...

Po opuszczeniu toalety, nie miałem już zamiaru udawać się na zasłużony odpoczynek. A przynajmniej nie samemu.

Z takim postanowieniem ruszyłem w drogę powrotną do sali ćwiczeń. Gdy stanąłem w drzwiach, aż się we mnie zagotowało.

- PARK KURWA JIMIN! – wrzasnąłem, zastając Jungkooka i Jimina w dość jednoznacznej sytuacji. Kątem oka zarejestrowałem, że w pomieszczeniu jest jeszcze Tae, który zajęty swoim telefonem, aż podskoczył w miejscu, upuszczając urządzenie, co skomentował głośnym jękiem.

Jednak Kim mnie teraz nie obchodził, bo nogi już mnie niosły w głąb pomieszczenia. Złapałem za nadgarstek Jeona, odciągając go od Jimina.

- Czy możesz z łaski swojej przestać obmacywać mojego chłopaka? – warknąłem na niego, czując prawdziwe wkurwienie.

Nie rozumiałem dlaczego. Powinienem grać moją rolę, ale żeby aż tak się w nią wczuwać? Może po prostu to moja wrodzona niechęć do dzielenia się z ludźmi tym, co moje, a do tej kategorii zaliczał się Jungkook odkąd zaproponowałem mu tę ,,posadę".

- To tylko fanserwis. Wyluzuj.

Muszę sprawdzić, ile kosztuje wstawienie nowych zębów, bo coś czuję, że kiedyś się nie powstrzymam i mu je wybiję. A wtedy wytwórnia na pewno dobierze się do mojej kieszeni.

- Gówno mnie obchodzi, co to było. Zostaw go.

Odwróciłem się na pięcie i pociągnąłem maknae w stronę luster. Usiadłem na podłodze, sprowadzając również jego do parteru. Bez słowa, położyłem się głową na jego rozłożonych nogach, patrząc z nienawiścią na tę brązowowłosą kulkę.

Jak mnie ten człowiek wkurza...

Dopiero teraz przypomniałem sobie o Tae, który patrzył na nas zaciekawiony.

- Czego? – Zazgrzytałem zębami, mrużąc groźnie oczy. – Chcę spać.

- Fajnie razem wyglądacie, hyung – stwierdził z tym swoim głupawym, kwadratowym uśmieszkiem. – Yoonkook is real! – zawołał jeszcze radośnie, klaszcząc w dłonie.

Czy ktoś mnie oświeci, co ten idiota ma w głowie?

Przymknąłem oczy, chcąc pospać choć te dziesięć minut. Uda Jungkooka okazały się dla mnie idealną poduszką.



Jungkook:

Widziałem, że moje słabe jąkanie i próby odpowiedzi na pytania Jimina były mało wiarygodne, szczególnie kiedy widział strach wymalowany na mojej twarzy. Oczywiście był on bardziej spowodowany jego bliskością i faktem, że postanowił ze mną porozmawiać... Do tego martwił się...

Moje serce chciało w tej chwili wyskoczyć z piersi, a kiedy zadał mi pytanie o miłość, moje oczy w końcu spojrzały prosto w jego i byłem pewien, że tym razem nie zobaczył w nich strachu, a czyste pragnienie bliskości... tylko z nim, z żadnym Yoongim.

- Hyung, ja... - zacząłem, nareszcie będąc w stanie przyznać się do swoich uczuć. Zapomniałem na chwilę o tej sprawie z Minem, nie potrafiłem ponownie okłamać tych dwóch pięknych i szczerych oczu.

Niestety, nie było mi dane wypowiedzenie tych słów, bo akurat w tym samym momencie do sali wpadł Tae, mówiąc nam o kolejnym problemie z naszą wymagającą nauczycielką. Nie sądziłem, że Jiminnie tak szybko zareaguje, prawie od razu łapiąc mnie za ręce i przyciągając do siebie.

Moje myśli uciekły w tej chwili tylko w jedno miejsce, a wzrok zawieszony do tej pory na jego oczach, przeniósł się na usta. Znów mogłem podziwiać ich idealną strukturę, pragnąc poczuć je na swoich. W takich momentach nie byłem zdolny do racjonalnego myślenia. Zapomniałem, że nie byliśmy tutaj sami, a w każdej chwili mógł ktoś wejść. Teraz liczył się dla mnie ten jeden z dość rzadkich momentów, podczas których mogłem poczuć jego oddech na swojej twarzy, rozkoszować się dotykiem i... znów starać się nie pokazać jak bardzo na mnie działa.

Odepchnij go, Jungkook, przecież...

Zanim dokończyłem myśl, usłyszałem głos, który skutecznie wyciągnął mnie z tego transu, dodatkowo ratując przed upokorzeniem. W końcu to nie był fanserwis z Taehyungiem, którego zawsze śmieszyły takie zbliżenia, szczególnie kiedy odgrywał je ze mną. Jiminnie traktował to zazwyczaj bardziej prześmiewczo, co raniło uczucia, którymi go darzyłem.

Zanim zdążyliśmy zareagować, Yoongi znalazł się przy mnie, łapiąc mój nadgarstek i chwytając go dość mocno, aby skutecznie zwiększyć odległość między mną a Jiminem. W tej chwili naprawdę się wystraszyłem, spuszczając od razu wzrok i grzecznie pozwalając mu na wszelkie działania. Nie sądziłem, że Min będzie mi fundował takie sceny nawet przy Taehyungu, w końcu to miała być tylko zemsta na Parku. Jednak nie odzywałem się, siadając w wyznaczonym przez niego miejscu i roztrzepując nieco przydługawe włosy, które starałem się zaczesywać na boki, jednak teraz stworzyłem z nich grzywkę, aby choć trochę ukryć swoje zażenowanie i lekko zaszklone oczy. Nie patrzyłem na chłopaka, który umiejscowił się na moich udach. Bałem się jego działań. Wiedziałem, że jest teraz zły, w końcu mogłem nie pozwolić Parkowi na taką bliskość, uciec mu, uderzyć... jednak za bardzo jej ostatnio pragnąłem. Przez te wszystkie akcje z Hoseokiem, byłem skłonny przyznać się do swoich uczuć, jednak teraz znów utknąłem w martwym punkcie, przez ten cały „związek" z Yoongim.

Słyszałem jak Taehyung bredzi coś do siebie o tym połączeniu naszych imion, robiąc nam przy tym kilka zdjęć i prosząc o uśmiech, którego nie potrafiłem przywołać na twarzy w obecnym momencie. Uratował nas dopiero główny tancerz, proszący o powrót na swoje miejsca.

Oczywiście nie chciałem denerwować Yoongiego, dlatego poczekałem aż wstanie jako pierwszy, co jednak trochę mu zajęło.

Przez następne kilka godzin unikałem spojrzeń wszystkich hyungów, szczególnie Jimina, Tae i Yoongiego, którzy zapewne oczekiwali wyjaśnień, czy też odpowiedzi na pytania, których nie udzieliłem Parkowi.

Prysznic zajął mi jak zwykle mało czasu. Nie chciałem nikogo denerwować i streszczałem się z oczyszczeniem swojego ciała, po którym mogliśmy w końcu wrócić do dormu.

W samochodzie zająłem miejsce między liderem, a naszym visualem, aby uniknąć ponownej konfrontacji z Yoongim i Jiminem. Wiedziałem, że gdy już dotrzemy na miejsce, zapewne nie będzie mi dane zamknięcie się w swoim pokoju i skupienie na pracy i muzyce. Min zapewne zaprosi mnie do siebie na rozmowę, przez którą w tej chwili byłem przerażony.



Yoongi:

Trening minął jakoś w miarę szybko, chociaż bardziej niż na krokach, skupiałem się na Jiminie i Jungkooku. Zachowanie Parka mnie niepokoiło i to bardzo.

Czy on zawsze musi ładować nos tam, gdzie nie trzeba?

Gdy wysiedliśmy z vana i mieliśmy ruszyć do dormu, wyrównałem krok z Jungkookiem, łapiąc go za rękę. Użyłem trochę siły, by spleść nasze place razem. Nawiał mi, nie chcąc siedzieć przy mnie w samochodzie, więc jakoś musiałem to nadrobić. Oczywiście zauważyłem zaskoczone spojrzenia pozostałych. Jednak miałem to w nosie. Mój pierwotny plan grania tylko przed brązowowłosym, musiał natychmiast ulec ewolucji, skoro maknae był tak oporny do współpracy.

- Coś wam przeszkadza? – zapytałem, widząc spojrzenia posyłane nam w windzie.

Taehyung zaraz głupio się wyszczerzył, Namjoon i Seokjin odwrócili wzrok, a Jimin zmrużył groźnie oczy. Jedynie Hoseok nic sobie z tym nie robił, paplając na temat nowego układu do „I NEED U", którego mieliśmy się zacząć niebawem uczyć. Ponoć był dużo prostszy od wszystkiego, co do tej pory przerabialiśmy.

Chociaż tyle dobrze.

Będąc już w dormie, natychmiast zaciągnąłem dzieciaka do studio, jedynego miejsca, gdzie moglibyśmy spokojnie porozmawiać. Ale nie, nasz zespołowy kosmita stwierdził, że musi akurat teraz przedyskutować ze mną swoją piosenkę, przez co byłem zmuszony ,,uwolnić" mojego dzieciaka i skupić się na pracy.

- Tylko masz iść spać – upomniałem Kooka, nim wyszedł.

- Jak ty się o niego troszczysz, hyung! – zaświergotał zaraz Tae, za co miałem mu ochotę przyłożyć.

- Zamknij się. Co tam masz?



Jeśli coś mi podnosiło ciśnienie przez ostatni tydzień to z pewnością był to Park. Nie jestem pewny, ale chyba specjalnie cały czas próbował stanąć między mną, a Jungkookiem. Był wszędzie, nawet w czasie przerw musiałem go pilnować, by nie zbliżał się za bardzo do najmłodszego Bangtana. Przez te akcje, moja praca utknęła w miejscu. Wszystko przekładałem, byle dopilnować tej dwójki.

Jakby tego było mało, zauważyłem ciekawą i cholernie niebezpieczną rzecz. Nigdy wcześniej nie zwracałem dużej uwagi na maknae, gdy nie był mi potrzebny. A teraz... Coś mi się wydaje, że ten dzieciak mógł coś czuć do Jimina. Może i był odizolowany od nas i dość ułomny w wyrażaniu emocji. Ale wystarczyło dłużej się przypatrzeć jego reakcji na rozmowy, czy choćby najmniejsze interakcje z Parkiem. W sumie same jego oczy mówiły wszystko. Dlatego przez ten czas, w którym musiałem zmienić mój styl bycia, obserwowałem uważnie Jeona. I wnioski z tego były niepokojące. Przecież jego ewentualne uczucia stanowczo pokrzyżowałyby moje plany! Tak być nie będzie! Musiałem coś z tym zrobić, a skoro sytuacja wygląda tak, a nie inaczej, przyszedł czas na drastyczne kroki, do których naprawdę ciężko mi się było przełamać. Nie należałem do romantyków, ale dla osoby, którą kocham mogę zrobić naprawdę dużo. Nie żebym kochał Jungkooka, bez przesady. Po prostu był mi potrzebny. I był tylko trochę ważny...

Otoczenie maknae większą opieką, wymagało ode mnie dużej dawki cierpliwości. Przez kolejne dni starałem się go jak najbardziej do siebie przekonać. Troszczyłem się o to, by nie pracował za dużo, sprawdzałem, czy sypia normalnie, gdy znajdowałem go w środku nocy w garderobie, goniłem zaraz do łóżka, odbierając laptop i telefon, by naprawdę szedł spać. No i pilnowałem posiłków, które ostatnio lubił sobie odpuszczać. Cała ta sytuacja mocno szokowała pozostałych, ale ja uparcie nadal w to brnąłem. Nawet nie zauważyłem momentu, w którym naprawdę zacząłem się martwić o tego dzieciaka i jego chore przyzwyczajenia. Nie żebym sam nie był pracoholikiem, ale taka była moja rola w tym zespole. Zacząłem też zauważać, że moje działania powoli zaczynały przynosić jakieś efekty. Przede wszystkim nie czułem już spięcia ciała, które następowało u młodszego za każdym razem, gdy go obejmowałem ramieniem, albo nie zagryzał wargi w momencie, w którym moja dłoń lądowała w jego włosach.

Brawo Yoongi, oby tak dalej.



Ten nasz udawany związek trwał już w sumie dwanaście dni. Tak, liczyłem. To głupie, nawet nie wiem czemu to robiłem.

Akurat wracałem ze spotkania z Bangiem, nasza płyta była już prawie ukończona, brakowało tylko trzech piosenek. Musiałem trochę podgonić Jungkooka i Taehyunga z robotą. Następnego dnia czeka nas jeszcze nauka choreografii, a potem teledysk. Koncept młodości był jak dla mnie dobrym i interesującym pomysłem. Dlatego nie zwlekałem już z pracą, kierując się do studio.

Zdziwiłem się, gdy na miejscu zastałem maknae.

- Co jest, Jungkookie? – Nawet nie wiem, kiedy to zdrobnienie weszło mi tak w krew, że używałem go nawet wtedy, gdy byliśmy sami.

Czyżbyś zaczął się angażować Yoongi? Wybij to sobie z głowy!



Jungkook:

Zarówno swoimi działaniami, jak i słowami, Yoongi dawał mi do zrozumienia, że nie powinienem zbliżać się do Jimina. Starałem się jak mogłem, jednak moje ciało niekiedy odmawiało mi posłuszeństwa, szczególnie podczas lekcji fanserwisu. Wyczekiwałem ich najbardziej, bo tylko podczas tych kilkunastu minut potrafiłem przywołać na twarzy szczery uśmiech.

Moje zamykanie się w swoich alternatywnych rzeczywistościach zaczynało być przerywane, bądź zakłócane przez nadopiekuńczego Mina. Nie sądziłem, że udawany związek zmusi mnie do zaprzestania swojej pracy po nocach, do regularnych posiłków i włączania się do jakiegokolwiek życia. To wszystko było mi mocno nie na rękę. Męczyłem się, chociaż do dotyku i obecności oraz rozmów z Yoongim zdążyłem się przyzwyczaić. Takie interakcje nie wadziły mi aż tak bardzo, jak na początku. Chociaż głupie docinki Tae, spojrzenie Jimina wraz z resztą hyungów, sprawiały, że czasami nie miałem ochoty opuszczać Big Hit i pustej sali ćwiczeń, kiedy po treningu zostawałem sam, aby spędzić czas bez reszty Bangtanów, w tym Yoongiego.

O dziwo chłopak, nie nalegał na nic więcej niż wspólne spędzanie czasu, co nawet w przypadku udawanego związku było nietypowe. Przecież mógł wykorzystać tę sytuację, a jednak jedyne co robił, to obdarzenie mnie opieką... oczywiście mocno denerwującą. Nie miałem czasu i ochoty na sen, bo moją głowę prawie cały czas zajmowała brązowowłosa czupryna, a nieskończona piosenka wisiała nade mną, wciąż przypominając o swoim istnieniu. Potrzebowałem tych nocnych wypraw, potrzebowałem cichej i pustej garderoby, w której wnętrzu potrafiłem skupić się na wykonywanej pracy. Nie posiadałem studio na wyłączność, tak jak Yoongi, a bałem się poprosić o użyczenie go chociażby na kilka godzin, dlatego byłem zmuszony skołować sobie latarkę, kiedy Min konfiskował mi telefon i laptopa. Nie chciałem się z niczego tłumaczyć, a to było raczej jedyne logiczne wyjście z tej sytuacji.

Oczywiście spożywanie posiłków, podróże samochodem do Big Hit wraz ze spędzaniem wolnego czasu w towarzystwie Yoongiego stały się nieodzownym elementem mojego życia w ciągu ostatniego tygodnia. Do tego zaczynałem się już przyzwyczajać, jednak niektóre możliwości nadal napawały mnie strachem. Min grał przy mnie miłego i opiekuńczego hyunga, którego tak bardzo mi brakowało przez te wszystkie lata. I obawiałem się, że jest to tylko maska, która po zdjęciu ukaże mi prawdziwego Yoongiego, niszcząc rzeczywistość, którą zdążyłem utworzyć przez ten czas – „Jeongguk zostaje przymuszony do nietypowych relacji, w których nie potrafi się odnaleźć, jednak z czasem przekonuje się do swojego „chłopaka", pozwalając mu na coraz więcej".

Niestety, wszystko byłoby całkiem w porządku, gdyby nie Jiminnie. Widziałem, że w końcu mnie zauważył. Nawet jeśli było to spowodowane zwykłym droczeniem się, którego byłem w centrum, to nie potrafiłem z tego nie korzystać, marząc czasami, aby dotyk Yoongiego został zastąpiony przez ten brązowowłosego. Było to głupie, ale zaczynałem się łudzić, że gdybym zakończył ten „związek" z Minem, Jiminnie w końcu dałby mi szansę.

Dlatego podczas jednego z wolniejszych wieczorów, pozwalających nam odetchnąć po ciężkich i bezustannych przygotowaniach, postanowiłem zawitać w studiu Yoongiego bez jakkolwiek zapowiedzi.

Akurat dzisiaj stylistki zajęty się w końcu moimi włosami, skracające je nieco, przywracając naturalny kolor i dodając kilka jasnych pasemek, przez które wyglądałem jeszcze bardziej dziecinne niż przy promocjach z „Just one day". Era „War of hormone" była dla mnie najbardziej korzystana jeśli chodziło o mój wygląd. A teraz znów wróciłem do roli nastolatka przyciągającego do zespołu innych nastolatków. Przynajmniej Tae siedział w tym razem ze mną, jednak on nie miał nic przeciwko temu, ciesząc się z kolejnej stylizacji i przywrócenia jego naturalnego koloru. W końcu jako jeden z Visuali najlepiej pasował do takich konceptów.

Zapewne gdybym nie był zajęty krzywieniem się do swojego odbicia w wygaszonym ekranie telefonu, zauważyłbym otwierające się drzwi i nie pozwolił na zastanie mnie na wykonywaniu takiej czynności. Na szczęście Min raczej tego nie zauważył, chcąc już zająć miejsce przy swoim biurku i pytając się po prostu o moje nagłe pojawienie w owym miejscu. Trochę obawiałem się jego reakcji na moją propozycję, jednak zbierałem się do tego kilka dni i już nie mogłem wycofać. Spuściłem wzrok na swoje złączone palce, umiejscowione na udach. Jeszcze ponad tydzień temu, zapewne przeniósłbym się do pozycji stojącej, aby okazać Yoongiemu szacunek, jednak teraz nasze relacje nieco się zacieśniły, dlatego mogłem sobie po prostu pozwolić na lekkie skinięcie głową i rozpoczęcie tematu.

- Hyung... nasz udawany związek trwa już... trochę czasu... może... może moglibyśmy... może moglibyśmy go zakończyć? – zacząłem niepewnie, nie potrafiąc spojrzeć na jego twarz. – Iii... ja już skończyłem tę piosenkę, hyung... Proszę. – Mówiąc to, wyciągnąłem z kieszeni swojego pendrive'a, wręczając go Minowi, aby choć trochę odciągnąć go od delikatnego tematu, który poruszyłem.

Gdyby nie ostatni fanserwis z Jiminem, zapewne nigdy nie ruszyłbym z pracami nad tą piosenką. Owe relacje pozwoliły mi skleić wszystko w jedną logiczną całość i utworzyć swoją pierwszą prawdziwą melodię wraz z tekstem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top