29
@KakaSzczur jako Yoongi :3
@Avangeee jako Jeonggukie :)
JK: I WILL, HYUNG ( ͡° ͜ʖ ͡°)
W urodziny Jungkooka też dodam rozdział. W końcu trzeba je jakoś uczcić :D
~~~~~~~~~
Yoongi:
Pobudka w Sydney nie należała do najprzyjemniejszych. Czułem, jakby mi ktoś obsypał gardło piachem, a głowa pulsowała boleśnie. Zauważyłem szklankę wody przy łóżku, po którą natychmiast sięgnąłem. Byłem na tyle pomysłowy, by ją naszykować? Raczej nie, bo musiałem sam przed sobą przyznać, że nie pamiętałem za dobrze poprzedniej nocy.
Usiadłem powoli, próbując coś sobie przypomnieć.
Byliśmy w jakimś klubie w piątkę, trochę wypiliśmy. Co dalej...? Tańczyłem z jakąś dziewczyną. Jakie ona miała włosy...? Jasne. Chyba jasne. A potem... byłem z Jungkookiem w łóżku.
Zerknąłem obok siebie, szukając ciała mojego chłopaka, ale zauważyłem je na łóżku obok. Kręcił się jak szalony, rzucając po całym materacu. Dobrze, że nie położył się obok, bo któryś z nas skończyłby na podłodze.
Ciekawe, czy coś robiliśmy... Pamiętam jego obraz pode mną, ale nie jestem przecież nagi, on zresztą też nie. Może coś mi się przypomniało z innego zbliżenia? A zresztą, nieważne.
Po koncertach w Australii, czekała nas trasa po Ameryce. Liczyłem na to, że w końcu razem z Jungkookiem wylądujemy w jednym pokoju i będziemy mogli nacieszyć się sobą. Zwłaszcza, że młodszy ostatnio zmienił „look". Na widok tego ,,truskawkowego blondu" aż się zatrzymałem z wrażenia. To zdecydowanie będzie jeden z moich ulubionych kolorów. Zresztą, ten dzieciak w każdym wyglądał dobrze. Marudził coś, że mu się nie podoba, co komentowałem prychnięciami, a zawsze gdy miałem okazję, przeczesywałem mu te blond pasma, rozkoszując się ich miękkością. Mały diabeł nie dawał mi jednak za dużo możliwości dotykania siebie, bo uciekał z uśmiechem po krótkich pieszczotach, nie dając się zaciągnąć nigdzie na szybki seks. I choć wiedziałem, że takie zbliżenie mogłoby nie być dla niego jakimś wymarzonym, to pozbawiony innej alternatywy, próbowałem coś wymyślić. Maknae wcale nie ułatwiał mi zadania, wysyłając prowokujące SMS-y o bardzo dwuznacznej treści, czy kusząc widokiem nagiego ciała w garderobie. Niestety moja cierpliwość wyczerpywała się wraz z każdą kolejną wiadomością czy jego ucieczką. Domyślałem się, że to jakaś jego kolejna gierka prowadząca mnie do granicy obłędu, ale naprawdę długo starałem się trzymać nerwy na wodzy.
O dziwo powoli akceptowałem fanserwis Jeona i Parka. Nie znaczyło to wcale, że przestałem być zazdrosny, wręcz przeciwnie, wściekałem się, że fanki chcą widzieć właśnie ich razem. Ale na to nie miałem dużego wpływu. Poza tym czułem jakiś dziwny spokój po ten nocy w Sydney. Czy młodszy powiedział mi coś ważnego, o czym nie pamiętałem? Stąd ta pewność o ich niewinnej relacji? Sam już się w tym pogubiłem.
Lipiec powoli zbliżał się ku końcowi, a co za tym szło liczba koncertów również coraz bardziej się zmniejszała. Już niedługo znów będziemy w Korei, a ja zamknę się z młodszym w mieszkaniu i nie dam mu spokoju na długie godziny za to uciekanie ode mnie. Już może szykować się na niesiedzenie przez dobry tydzień, jak z nim skończę.
Po koncercie padłem na łóżko, chcąc już zakopać się w kołdrę i zasnąć. Taehyung, z którym tym razem dzieliłem pokój, stwierdził, że idzie do Hoseoka i Jimina, co szczerze miałem w nosie. Więcej jego gadania o tym jaka jest ,,jego śliczna i urocza i kochana i najcudowniejsza i bla bla bla Irene", nie zniosę. Ale niech ją kocha, tyle spokoju będzie z tym kosmitą. Przynajmniej nie truje dupy w ten bardziej wkurzający sposób, prosząc się ciągle o przytulenie.
Podniosłem się z łóżka, by móc pójść jeszcze się umyć, gdy nagle mój telefon dał o sobie znać. Sięgnąłem na materac, gdzie go rzuciłem wcześniej i sprawdziłem wiadomość.
Oczywiście. Jungkookie.
Kliknąłem kilka razy w ekran, by odblokować urządzenie.
Królik... CO?!
Roześmiałem się, o mało nie wypuszczając iPhone'a z rąk.
Co ten diabeł wymyślił... „Marchewka"?
- Co za głupi dzieciak... - mruknąłem do siebie, ale wysłane mi zaraz zdjęcie, sprawiło, że poczułem przyjemne mrowienie w podbrzuszu.
Cholerny prowokator... O nie, dość tego. Już ty dostaniesz swoją marchewkę. Tylko... jak?
Musiałem szybko coś wymyślić. Dzieciak na pewno nie będzie chciał do mnie przyjść, za bardzo polubił to droczenie się. Dlatego musiałem wymyślić coś innego. Rozejrzałem się po pokoju, szukając jakiejś inspiracji. I znalazłem. Kryła się pod postacią telefonu Taehyunga, który zostawił do ładowania. W mojej głowie zaraz zrodził się pomysł.
Podszedłem do stolika, gdzie spoczywała własność Kima i odblokowałem urządzenie. Cztery zera to nie jest jakoś szczególnie trudny kod, ale rozumiem, że innego ten głupek by nie zapamiętał.
,,Kookie, Kookie! o(〃^▽^〃)o Masz słuchawki, prawda? (◕.◕ ) Znowu swoje zgubiłem o(╥﹏╥)o Pożyczysz mi swoje? Proooooooszę(人'∀'*)Jestem w pokoju 1003, możesz przyjść? ヽ(*≧ω≦)ノ"
Po napisaniu i wysłaniu wiadomości w stylu kosmity, szybko usunąłem ślady naruszenia prywatności młodszego, po czym udałem się pod drzwi, czekając już na przyjście mojego kochanka.
Już ja mu dam takie bezczelne zabawy ze mną.
Nim Jeon przyszedł do pokoju, zacząłem się zastanawiać, jak tym razem go ukarać. Zacząłem podejrzewać, że Jungkookie ma jakieś masochistyczne zapędy, stąd ta jego chęć i potrzeba ciągłego grania mi na nerwach.
Czy po tamtej akcji z kostkami lodu w Busan, obudziło się w jego świadomości coś, co pozwoli nam na wspólne osiąganie pełni satysfakcji? Lepszego scenariusza nie mógłbym sobie wymarzyć.
Usłyszałem ciche pukanie. Odczekałem kilka sekund, ukryty za drzwiami i w końcu nacisnąłem klamkę, umożliwiając wejście maknae do środka.
Witamy w paszczy lwa.
Nim Jungkook zdążył się zatrzymać, przesunąłem się tak, by odciąć mu drogę ucieczki. Przekręciłem zamek w momencie, w którym młodszy odwrócił się w moją stronę.
- ,,Marchewkę"? Serio króliku? Doprawdy ciekawe rzeczy ci chodzą po głowie... Tak dziwnego określenia jeszcze nie słyszałem. – Pokręciłem głową opierając się o drewno i zakładając ręce na piersi. – Widzę, że prowokowanie mnie stało się jakimś twoim nowym hobby. Igrasz z ogniem, Jungkookie. A skoro króliczek grzecznie przykicał, to chyba czas na marchewkę w nagrodę.
Pokonałem te dwa dzielące nas kroki i chwyciłem koszulę dzieciaka, w której pozapinał guziki. Szarpnąłem za nią, zaraz kierując go w stronę mojego łóżka i rzuciłem go tak, by wylądował głową na stercie poduszek. Nie dałem mu możliwości ruszenia się, zaraz lądując na nim okrakiem. Pochyliłem się, by posmakować tych malinowych ust, wplatając zaraz palce w jego włosy. Pozwoliłem sobie na otarcie się parę razy o niego, przez co od razu zauważyłem ciekawą rzecz.
- Chyba nie próbowałeś się masturbować? – zapytałem, szepcząc mu prosto do ucha. – Masz dochodzić tylko za moją sprawą, gdy tego chcę, rozumiesz?
Zaraz znów zaatakowałem wargi dzieciaka, który chyba postanowił zrobić mi trochę na złość, próbując zdominować pocałunek. Gdy tylko jego język próbował się wedrzeć do mojej jamy ustnej, zacisnąłem lekko zęby, przez co natychmiast zmienił plan. Zadowolony kontynuowałem pocałunek, nie zaprzestając ocierania się o niego. Gdy w końcu zabrakło mi tchu, zsunąłem się niżej, by móc odpiąć dwa guziki z jego koszuli i zszarpać ją z niego przez głowę, bo z przeklętym zapięciem nie miałem zamiaru się bawić. Sam zrzuciłem koszulkę, pochylając się i zostawiając malinkę na jego obojczyku.
Do koszuli dzieciaka, leżącej na podłodze, szybko dołączyły także jego spodnie i bokserki, ukazujące mi nagie ciało kochanka. Teraz mogłem przejść do ukarania go.
Jeśli myślał, że zapomniałem, albo nie zamierzałem tego robić, to się rozczaruje.
Oparłem dłonie po bokach głowy Jeona, pochylając się nad nim.
- Mówiłem ci chyba, że niegrzeczne króliki czeka kara. Masz teraz mnie słuchać, bo inaczej możesz pożegnać się z seksem w moim samochodzie. O jeżdżeniu nim w przyszłości też.
Widząc przerażenie wypisane na jego twarzy, uśmiechnąłem się triumfalnie, dostając zaraz zapewnienie od młodszego o jego całkowitym poddaniu się. No kto by pomyślał, że auto będzie moją najlepszą bronią...
Podniosłem się, zaraz przenosząc na skraj łóżka, gdzie usiadłem zadowolony.
- W mojej torbie podróżnej są twoje dobre przyjaciółki kulki. Przynieś je.
Patrzyłem, jak Jeon wstaje i kieruje się do mojej torby, zostawionej koło szafy. Szybko znalazł woreczek z zabawkami.
Tak myślałem, że mogą się nam jeszcze przydać.
Gdy tylko znalazł się przede mną, kazałem mu zająć miejsce na moich kolanach, kładąc się na brzuchu. Posłusznie to zrobił, a moja prawa ręka natychmiast wylądowała na jego pośladku, masując go. Kazałem mu podać kulki i rozluźnić się, a małe przedmioty zaraz zniknęły w jego dziurce. Chłopak poruszał się niespokojnie, zapowietrzając na moment od doznania, które sam sobie zafundował.
- Powiedz mi króliczku, ile to już dni minęło od naszego ostatniego stosunku? – zapytałem samemu, zaraz szybko przeliczając w myślach.
- Nie... Nie wiem... - odpowiedział niepewnie.
- Nie wiesz? To ja ci powiem. Osiemnaście dni. Zrobiłeś mi celibat na osiemnaście cholernych dni. Myślisz, że będziesz bezkarnie sobie żył, w dodatku prowokując mnie na każdym kroku? Zasłużyłeś za to na karę. Oberwiesz tyle razy, ile dni minęło odkąd ostatni raz mogłem w ciebie wejść.
Ledwo to powiedziałem, a moja dłoń wylądowała na jednym z półdupków, zostawiając tam czerwony ślad. Każdemu kolejnemu plaśnięciu towarzyszył jęk Jungkooka, któremu kulki nie dawały spokoju. Cały proces kary trwał powoli, bo po każdym uderzeniu masowałem czerwone miejsce, łagodząc trochę ból. Nawet złość nie pozwalała mi przestać o niego dbać, dlatego, gdy było już po wszystkim, dałem mu chwilę na uspokojenie się. Poprosiłem go o zmianę pozycji, bym mógł wyjąć z niego zabawki, odrzucając je po chwili na pościel.
Przeniosłem chłopaka z powrotem na poduszki, układając tak, by głowa była nieco wyżej, oparta wygodnie.
Czas na drugą część kary.
- Chyba jakiś króliczek chciał marchewkę – zauważyłem, siadając okrakiem na jego klatce piersiowej. – Otwórz buźkę i rozluźnij gardło. Czas kogoś nakarmić.
Widziałem zawahanie na twarzy młodszego, ale posłusznie spełnił rozkaz, a ja oparłem dłonie na zagłówku, wsuwają się między jego wargi.
Poruszałem leniwie biodrami, penetrując wnętrze jego jamy ustnej.
O tak, ta kara zdecydowanie powinna być stosowana częściej.
Sięgnąłem za siebie jedną ręką, by pochwycić jego członek, masując go niespiesznie. Pozwalałem mu na zaczerpnięcie powietrza co kilka ruchów, ale w końcu przyspieszyłem, zarówno pracę dłonią jak i biodrami. Na efekty nie trzeba było długo czekać, bo młodszy zaraz doszedł, wystarczająco pobudzony wcześniej przez kulki. Ja za to mogłem skupić się tylko na jego ustach, jeszcze trochę przyspieszając.
Widok maknae w tym stanie podniecał mnie na tyle, że orgazm zbliżał się wielkimi krokami. Wysunąłem się spomiędzy jego warg i chwyciłem członek w dłoń, kończąc właśnie w ten sposób, prosto na twarzy i włosach Jungkooka, a ten obrazek był wart więcej niż niejedno dzieło sztuki.
- Grzeczny króliczek – szepnąłem, kładąc dłoń na brudnym policzku dzieciaka i pogładziłem kciukiem jego usta.
Zszedłem z niego, sięgając do szuflady po chusteczki, by wytrzeć go tyle, na ile było to możliwe. Ucałowałem kącik jego ust, czując swój nieprzyjemny posmak.
- Idziemy się umyć? – zapytałem z uśmiechem, znów wracając do osobowości kochanego chłopaka.
Jungkook:
Zawsze kiedy nabroiłem i natrafiłem na Yoongiego, zaczynał mi towarzyszyć strach. Szczególnie teraz, po tych całych akcjach i chytrym planie starszego, który zrozumiałem jak tylko mój wzrok padł na ładujący się telefon Taehyunga. Jednak nie mogłem się na tym wszystkim skupić, nie tylko przez jego słowa, ale i przez powrót dominującego charakteru hyunga, którego brakowało mi przez te wszystkie tygodnie. Sam widok zdenerwowanego Mina, wraz z wiszącą nade mną karą i pustym pokojem, który zaraz mieliśmy wykorzystać, podniecał mnie wystarczająco, dokładając mi tylko jeszcze twardszy problem. Ale tego właśnie chciałem. Co prawda za jakieś kilka dni, kiedy chłopak już naprawdę byłby na granicy wytrzymałości, ewentualnie całkowicie straci cierpliwość, układając nawet lepszy plan, aby mnie zdobyć i zadowolić głównie siebie, sprezentowaną mi karą, jednak również teraz nie mogłem narzekać, pragnąc go już od pierwszego wysłanego SMS-a.
Czekałem aż chłopak znajdzie się przy mnie. Już nie miałem zamiaru przed nim uciekać, chcąc w końcu poczuć jego dłonie na swoim ciele, chociaż najpierw zapewne otrzymam jakąś karę, której mimo wszystko byłem ciekawy.
Znów nie pozwoli mi dojść przez godzinę? Powrót kulek, tym razem na koncert? Ale nie nagrzeszyłem aż tak.
- Nie jestem aż tak kreatywny. To słowa hyunga – wyjaśniłem, tuż przed tym jak złapał mnie za koszulę, ciągnąc w stronę łóżka i zaraz na nie rzucając.
Przez cały czas nie mogłem powstrzymać uśmiechu, obserwując jego ciało, które wylądowało nade mną i nie pozwalało ruszyć się choćby o milimetr. Byłem uwięziony, a to znów na mnie działało, w ten nie do końca zrozumiały dla mnie sposób.
Zaraz mogłem rozkoszować się pocałunkiem, który wywołał pierwsze westchnienie. Moje dłonie szybko wylądowały na ciele chłopaka, jeżdżąc po jego plecach i głaszcząc zarówno jego kark, jak i skórę głowy.
Jego kolejne działanie przypomniało mi nie tylko o tym co stało się w pokoju, tuż po wysłaniu tych SMS-ów i zdjęcia, a również o spostrzegawczości mojego hyunga, który swoim pytaniem wywołał tylko cwany uśmieszek. Nie chciałem mu niczego wyjaśniać, wiedząc, że dzięki temu będzie jeszcze bardziej zły i oprócz dręczenia mnie, na które zasłużyłem, otrzymam jeszcze więcej przyjemności.
Dodatkowo dorzuciłem próbę dominacji, której tak naprawdę nie pragnąłem w tej chwili, jednak tak jak Yoongi powiedział – chciałem poigrać z ogniem, szczególnie tak seksownym i niebezpiecznym.
Widziałem, że te wszystkie działania doprowadziły do zamierzonego efektu, którym było pozbycie się ze mnie wszystkich ubrań w ekspresowym tempie. Tym razem wiedziałem, że hyung nie przejdzie do seksu tak od razu. Czekała mnie kara, chociaż na pewno nie gorsza od poprzedniej, dlatego nie mogłem się doczekać, aby poznać kolejny kreatywny pomysł mojego partnera.
Czy Jieun też tak robił? Może była bardziej posłuszna i nie narażała się na każdym kroku? W sumie nie wiem czy traktował facetów tak samo jak kobiety... Chyba powinien, bo mimo wszystko raczej łatwo mnie zranić.
Objąłem go nogami, przyciągając jak najbliżej siebie, aby jak najlepiej wykorzystać te chwile przyjemności, które zapewne zaraz zostaną zastąpione jakimś bólem, psychicznym lub fizycznym.
Uwolniłem tylko górną części jego ciała, kiedy chłopak chciał się ze mnie pozbyć zarówno koszuli – z którą chwilę się szamotał, ostatecznie prawie ją ze mną zszarpując, co wywołało cichy chichot z moich ust – a następnie od razu zabrał się za spodnie i bokserki. Już wiedziałem, że nadszedł czas kary, sam wzrok starszego sporo mi mówił i raczej nie potrzebowałem wyjaśnień, bawiąc się przy tym końcówkami jego włosów i czekając aż zapadnie wyrok.
Groźba, którą naszykował, łatwo zmusiła mnie do posłuszeństwa, chociaż nie wiedziałem czy ma na myśli chwilę obecną czy może już cały nasz związek i całą naszą przyszłość, jednak na razie nie dopytywałem, skupiając się na poleceniach i zaraz je wykonując, aby jak najszybciej przejść ten etap, otrzymując w końcu trochę przyjemności i licząc, że jednak będę mógł z nim zostać całą noc, skoro już mnie tutaj zaciągnął.
W drodze do jego torby, zacząłem się zastanawiać dlaczego Yoongi woził ze sobą te kulki, skoro obiecał mi, że nie zmusi mnie do noszenia ich już na żadnym koncercie... Czyżby kłamał i coś planował? Mam nadzieję, że nie, bo nawet jeśli szybko bym mu takie kłamstwo wybaczył, to ponowne budowanie zaufania troszeczkę by mi zajęło.
Zaraz podałem chłopakowi ten worek, patrząc na niego pytająco i jak automat wykonując kolejne polecenia. Chociaż miałem ochotę jeszcze trochę mu pouciekać i ponarażać się na większy gniew, to zająłem grzecznie miejsce na jego kolanach, niestety nie będąc w stanie złapać z nim kontaktu wzrokowego, chociaż bardzo tego chciałem, bojąc się, że w takiej pozycji, chociaż niezbyt groźnej, mój umysł mimo wszystko może przywołać jakieś nieprzyjemne wspomnienia.
Na szczęście nic takiego nie nastąpiło, a kiedy kulki wylądowały w moim wnętrzu, westchnąłem cicho, czując jak przy każdym niewielkim ruchu wzrasta moje podniecenie, przez co moje oczy automatycznie się przymknęły, a usta lekko rozchyliły, kiedy zmysł słuchu próbował skupić się tylko i wyłącznie na hyungu.
- Osiem... osiemnaście? – zapytałem, pomiędzy głośnymi westchnięciami, które nadal wywoływałem kręceniem się na kolanach starszego. Trochę niedowierzałem w tę ilość, jednak nie skomentowałem jej jakkolwiek, starając się dowiedzieć czy te kulki są jedyną karą, poprzez szybkie zerknięcie na twarz chłopaka i próbę rozczytania z niej odpowiedzi na moje pytania.
Jego słowa zaraz mi wszystko wyjaśniły, a pierwszy klaps, zamiast wywołać ból, wywołał jedynie kolejną falę przyjemności, o którą sam cicho zacząłem prosić, poprzedzając tę prośbę jękiem.
Czułem jak na moim rozgrzanym ciele pojawiają się pierwsze kropelki potu. I chociaż liczyłem już na spełnienie, to Yoongi chyba specjalnie wszystko przedłużał, po każdym uderzeniu masując mój pośladek i zmuszając moje mięśnie do nagłego rozluźnienia. Ta nietypowa przyjemność zaczęła mi naprawdę przypadać do gustu, szczególnie kiedy w takiej pozycji hyung miał całkowitą władzę nad moim ciałem, mogąc mnie w każdej chwili unieruchomić, nawet bez użycia dużej ilości siły. Nie przerażała mnie taka perspektywa, a jedynie jeszcze bardziej nakręcała. Chciałem, aby Min poczuł nade mną władzę, wiedząc, że po tylu dniach zasłużył na wszystko.
Po skończeniu pierwszego etapu kary przez starszego i uspokojeniu swojego oddechu, przetarłem mokre czoło, odklejając z niego pojedyncze kosmyki tych przeklętych, rdzawych włosów. Posłuchałem grzecznie starszego, pozwalając mu na wyciągnięcie ze mnie kulek, co spotkało się z kolejnym jękiem i szybkim przygryzieniem wargi, aby nie powiedzieć mu czasem jak bardzo go teraz pragnę.
Po przeniesieniu mojego ciała z powrotem na łóżko Yoongiego, byłem na tyle zamroczony, by początkowo nie zrozumieć jego słów. Dopiero prośba o otworzenie ust, uświadomiła mi jakie „karmienie" hyung ma na myśli.
Wystraszyłem się. Po raz drugi tego wieczoru naprawdę się wystraszyłem. Nadal nie miałem doświadczenia w takich zabawach, jednak chciałem zaliczyć również ten etap kary, dlatego po ostatnim zerknięciu na niego z dołu i lekkim uniesieniu się na dłoniach, posłałem mu półuśmiech, otwierając posłusznie usta i tym razem od razu zamykając oczy, skoro to on miał w ten sposób penetrować moją jamę ustną.
Zadanie to byłoby całkiem łatwe, a rozluźnienie gardła dziecinnie proste, przez wszystkie ćwiczenia wokalne, wykonywane skrupulatnie i regularnie, oczywiście gdyby Yoongi nie postanowił w tym samym czasie zająć się zaspokajaniem również mnie, co poskutkowało lekkim zakrztuszeniem, za które chciałem go przeprosić, jednak nie miałem jak, po prostu zaraz kontynuując poprzednie rozluźnianie, próbując jakoś rozdzielić tę odczuwaną przyjemność od pozostawania w pełni skupionym.
Chciałem go poprosić, aby przestał się mną zajmować i po prostu skupił na sobie, ale wszystkie uczucia, które mieszały się obecnie w moim wnętrzu, wraz z penisem starszego pozwalającym mi jedynie na krótkie oddechy, sprawiały, że powoli odpływałem, dochodząc niezwykle szybko, jednak nie mając nawet chwili na rozkoszowanie się tym błogim stanem, bo chłopak jeszcze ze mną nie skończył, przyspieszając jedynie ruchy, a tuż przy samym orgaźmie, wysuwając się ze mnie i dochodząc właśnie na mojej twarzy. Cieszyłem się jedynie, że nie zdążyłem otworzyć oczu, zaciskając usta w cienką linię i powstrzymując się od komentarza.
Zawsze to robisz, Jungkook... odezwij się tym razem!
Mój umysł się buntował, kiedy ręce nagle zacisnęły na pościeli. I już chciałem pozbyć się lepkiej cieczy z mojej skóry, po czym wykrzyczeć mu kilka słów w twarz, gdy poczułem jak chłopak szybko ściera całą tę spermę, dodatkowo całując mnie w kącik ust i zadając pytanie.
Przetarłem oczy, naprawdę nie wiedząc co o tym myśleć. Jeszcze przez chwilę oczyszczałem poszczególne fragmenty twarzy, nie dotykając włosów, na których było tego najwięcej. Dopiero po tym krótkim zabiegu, spojrzałem na zadowolonego Yoongiego, opadając na chwilę z sił i spoczywając całym ciałem na łóżku.
- To za celibat czy może za włosy? Powinienem przefarbować się na własną rękę? Hyung mnie przeraża... ale tak w pozytywnym sensie... Nie sądziłem, że to będzie aż tak... wymagające? Wyczerpujące, trochę upokarzające, ale zarazem przyjemne. Chyba polubię jednak te kulki... - Uśmiechnąłem się sam do siebie, w końcu przenosząc wzrok ze swoich rąk z powrotem na Mina. – Przepraszam za te osiemnaście dni, coś mnie podkusiło, żeby podenerwować trochę hyunga. – Wzruszyłem ramionami, nie potrafiąc racjonalnie tego wyjaśnić, dlatego zaraz się w niego wtuliłem, kładąc obok siebie, bo przez ten cały czas spędzany na koncertowaniu, wywiadach i nagraniach, stęskniłem się za tą bliskością. – Iii nie, nie dotykałem się, po prostu mój organizm dziwnie reaguje na jakiekolwiek wyobrażenia, szczególnie te związane z hyungiem... Ahh, tęskniłem za tobą, nawet bardziej niż wtedy w Busan... - Specjalnie zacząłem mocniej się w niego wtulać, obcałowując jego ciało, by zaraz unieść się nieco, nie mogąc powstrzymać, aby przelać swoje uczucia również w pocałunki złożone na całej jego twarzy, o które tym razem się nie obawiałem, wiedząc, że w ten sposób sprawiam mu jedynie przyjemność.
Zakończyłem to krótkim pocałunkiem w usta, by zaraz podnieść się i powoli zejść z tego łóżka, wyciągając rękę w stronę chłopaka.
- Tej czynności również nigdy z nikim nie dzieliłem, ale hyung jest dla mnie najważniejszy, dlatego zapraszam poznać mnie od zupełnie innej strony. – Zaśmiałem się tuż po swoich słowach, wiedząc jak głupio one zabrzmiały. Ale w końcu miałem okazję zająć się włosami Yoongiego. Dobrze, że dzielił pokój z Tae, który również miał całkiem dobre kosmetyki.
Starszy o dziwo zgodził się na to piekło, chyba nie wiedząc, że nawet w jego pokoju posiadam źródła, z których mogę czerpać wszelkie produkty potrzebne mi do pielęgnacji całego ciała. Balsamy na pewno odpadają, zresztą, chłopak ich nie potrzebował, jednak kilka różnych odżywek musiało wylądować na jego włosach, w końcu ciesząc się z tej chwilowej miękkości i wiedząc, że od teraz będę się z nim częściej kąpał, aby utrzymać ją nieco dłużej.
Po wszystkich zabiegach, szczególnie tych na twarzy, wypuściłem go w końcu, prosząc o możliwość pozostania z nim na noc. Po tylu dniach i nocach bez dużej ilości przytuleń i dotyku, chyba obaj za tym tęskniliśmy, bo tuż po wręczeniu mi jakichś bokserek, zostałem zaciągnięty na jego łóżko i zmuszony do wtulenia w jego bok, co wywołało ogromny uśmiech na mojej twarzy, bo chyba ponownie zostałem już w pełni rozgrzeszony, zasypiając spokojnie w ramionach ukochanego.
Yoongi:
- Za celibat. Te włosy uwielbiam. Wyglądasz w nich uroczo, ale nadal seksownie. Jak ty to robisz, dzieciaku? – Sięgnąłem dłońmi do jego pasemek, zaplatając je na palce, z których szybko uciekały. Pozwoliłem mu na wtulenie się we mnie, co pozwalało mi na dalszą zabawę jego włosami. – Już dostałeś swoją karę, nie musisz przepraszać. Rozumiem, że polubiłeś takie zabawy. – Zaśmiałem się słuchając jego dalszych wywodów. – A jakie inne masz wyobrażenia, Jungkookie? – zapytałem, uśmiechając się, gdy maknae przeniósł się z czułościami na moją twarz. To naprawdę było coś innego, wręcz dziwnego dla mnie. Nie przywykłem do takich pieszczot, ale sprawiały mi naprawdę sporo przyjemności. Chyba tak jak Jungkookie zaczyna lubić masochistyczne zabawy, tak ja przejmuję trochę jego zamiłowania do delikatności.
Z przyjemnością ułożyłem usta w ten śmieszny dziubek, by Jungkook zostawił na nich cmoknięcie i patrzyłem jak schodzi z materaca.
Po raz kolejny zagłuszyłem racjonalne myślenie, gdy tylko Jeon nazwał mnie ,,najważniejszym", chętnie chwytając jego dłoń, by udać się z nim do łazienki. Młodszy zapytał, czy teraz to on może się mną zająć, a po otrzymaniu zgody, uśmiechnął się diabolicznie. Chyba wywołałem tym samym potwora drzemiącego w moim ukochanym, bo zostałem posadzony w wannie, z której normalnie nie korzystałem i po napełnieniu jej wodą, dzieciak zaczął wcierać mi we włosy jakieś dziwne mieszanki należące do Tae. Kojarzyłem niektóre nazwy z tej kolekcji pierdółek, które mamy w mieszkaniu, więc wiedziałem, że nie są to jakieś tanie szampony, z których korzystam. W ogóle nie posiadałem nic oprócz podstawowych kosmetyków, dlatego zawsze mnie zaskakiwało, że dzieciaki mają tego tyle.
No bo po co komu siedem odżywek do włosów? Czy on ma inną na każdy dzień tygodnia? Gorzej jak z babami po prostu...
Poddałem się zabiegom bez gadania, chcąc tym samym nacieszyć się obecnością maknae, której tak mi ostatnio brakowało. Cierpliwie dawałem sobie wcierać kolejne dziwactwa we włosy oraz twarz, śmiejąc się przy tym i rozmawiają z moim prywatnym...
Kosmetyczkiem? Kosmetyczką w wersji męskiej? Oj, z moim kochanym Jungkookie'm.
Naprawdę sporo czasu spędziliśmy w łazience i zaskoczyło mnie, że Taehyung nadal nie wrócił, ale to tym lepiej dla nas. Zwłaszcza, że Jeon poprosił mnie o spędzenie nocy u mojego boku, co i tak miałem mu zaproponować. Tęskniłem za nim. Nawet jeśli widzieliśmy się codziennie, to brak możliwości trzymania go w moich ramionach nadal źle na mnie działał, dlatego by nie kręcił się już nigdzie, dostał ode mnie czyste bokserki, a zaraz po ubraniu ich, wylądowaliśmy w łóżku.
Znów będąc szczęśliwy, przyciągnąłem go do swojego boku, nie chcąc rezygnować z dotyku maknae. Zasnąłem niedługo po tym jak usłyszałem spokojny oddech, wcześniej jeszcze całując jego głowę i szepcząc, że go kocham.
Gdy otworzyłem oczy byłem już w zupełnie innym miejscu. Siedziałem na białym tronie w ogromnej sali. Nie, to nie była sala. To było jakby... jakby to miejsce znajdowało się na chmurze, otoczone wielkimi kolumnami, nieposiadające ani ścian, ani sufitu, a złote żyrandole wisiały praktycznie na niczym, ot tak, po prostu w powietrzu.
Jednak nie to mnie tak zaintrygowało. Kilka kroków ode mnie znajdowało się ogromne lustro, szerokie na jakieś trzy metry, a wysokie na co najmniej pięć. Jednak zamiast odbicia jasnego miejsca, w którym się znajdowałem, moim oczom ukazał się obraz ciemności. Zamiast kolumn widziałem płomienie, a pośród nich, na czerwonym tronie, siedział drugi Yoongi, ubrany w czarny garnitur, z nogami przewieszonymi przez podłokietnik, z szerokim drwiącym uśmiechem.
Potwór Min we własnej osobie.
- Dawno się nie widzieliśmy – stwierdził, a ton jego głosu słyszałem tak wyraźnie, jakby stał obok mnie.
- I nie powinniśmy nigdy więcej spotykać.
- Och proszę cię Yoongi, chyba nie sądziłeś, że opuści cię najlepszy przyjaciel.
- Ciekawe masz o sobie mniemanie. – Oparłem się wygodnie, zakładając nogę na nogę.
- Nie ja stworzyłem ciebie, gdy Jieun cię zostawiła. To ty potrzebowałeś silnego charakteru, który poradzi sobie z rzeczywistością.
- I poradziłeś. Teraz już nie ma dla ciebie miejsca.
- Nie ma?
Patrzyłem jak moja zła osobowość pstryka palcami, a zza jego tronu wychodzi Jungkookie, ubrany w skórzane spodnie i czarną koszulę z ciemnymi włosami ułożonymi w górę.
Zacisnąłem zęby, gdy ta drapieżna wersja Jeona ułożyła się na ciele Mina, przytulając do niego i patrząc przy tym bezczelnie w moje oczy.
- Uporządkujmy nasze uczucia, Yoongi – zaproponował sobowtór, bawiąc się włosami dzieciaka. – Co my z nim zrobimy?
- A co mamy zrobić? Nie dość już namieszałeś mi w głowie swoimi planami?
- Właśnie to ułóżmy. Powinniśmy postawić mu ultimatum. Albo nas kocha, albo odchodzi. Kończy mi się do niego cierpliwość.
- Nie. Dopóki jest szczęśliwy, jestem gotów przy nim zostać.
- Naprawdę? I nie interesuje cię, że prawdopodobnie patrząc na nas widzi Parka? Wcale cię to nie rusza?
Rusza. Boli jak cholera.
- Ten dzieciak robi sobie z nas swoją zabawkę. Niby to my dominujemy, a tańczymy, jak nam zagra. Nie może mieć Jimina, a ponieważ jesteśmy podobnej postury jak on, smarkacz zamyka oczy i może sobie wyobrazić, że to wcale nie z nami jest w łóżku. Nieraz ci to szeptałem. Chcesz do końca życia robić za zastępstwo? Wytrzymasz jego humorki? Wierzysz w ogóle w to, że nas pokocha? Powiedział nam to kiedykolwiek?
Spuściłem głowę w dół, nie będąc w stanie nic odpowiedzieć. Część mnie rzuciła mi prosto w twarz pytania, które dręczyły moje serce. Ten dzieciak owinął sobie mnie wokół palca.
Potwór jednak nie skończył jeszcze swojego wywodu, zaraz wygrzebując moje kolejne zmartwienia.
- Myślisz, że którekolwiek jego słowa są szczere? Pozwoliłeś mu na zamknięcie się w szklanej bańce, dałeś mu bezpieczne miejsce, do którego może uciec, ale pomyślałeś o tym, że sam sobie zaszkodziłeś, tworząc złotą klatkę? Jak długo masz zamiar żyć w tym urojeniu, wmawiając sobie, że jeszcze wszystko będzie dobrze? Przejrzyj w końcu na oczy! Ten dzieciak jedynie się do ciebie przywiązał, jak szczeniak, którego znalazłeś kiedyś na ulicy. Pamiętasz? Lało jakby się świat kończył, a ty zabrałeś tę przemoczoną, czarną kulkę. I co się stało? Właścicielka ci go zabrała, chociaż przez dwa tygodnie pies latał za tobą szczęśliwy i myślałeś, że będziesz miał pupila na długie lata. Tutaj będzie dokładnie tak samo. Dałeś Jeonowi poczucie bezpieczeństwa, którego mu brakowało. Osłoniłeś go przed złymi uczuciami, związanymi z Parkiem. Fakt, poniosło nas, gdy chciałem go ukarać po przyłapaniu go z tym dupkiem, ale myślisz, że to się nie powtórzy? Naprawdę sądzisz, że nie zakocha się w kimś naprawdę? Nie zastaniesz go znowu z Parkiem, to będzie to ktoś inny. Myślisz, że to wytrzymasz? Utrzymasz mnie wtedy w podświadomości? Obaj wiemy, że nie. Znów to ja przejmę stery, sprowadzając na dzieciaka zasłużoną karę. Wtedy już na pewno ucieknie, a my będziemy żyć z wyrzutami sumienia. Tego chcesz?
Przez chwilę panowała między nami cisza. Nie mogłem zaprzeczyć ani jednemu słowu, w końcu wszystko to było moimi własnymi myślami i wiedziałem, że nie ma w nich błędu.
- Kazanie mu wybrać jest bezcelowe – stwierdziłem, przeczesując palcami włosy. – Z powodu samego tego przywiązania powie, że chce ze mną zostać. Ale ten dzieciak nigdy nie powie czegoś, co nie jest szczere z jego odczuciami, dlatego na pewno nie usłyszę z jego ust wyznania miłości. To wszystko co robi... to zwykła wdzięczność. Może jest w tym jakieś pożądanie, w końcu to ja wprowadziłem go do świata seksu, więc to tylko potęguje jego przywiązanie. Ale to nie ma nic wspólnego z uczuciem. Mogę sobie go kochać, pieścić, całować, chcąc mu dać całego siebie z miłości, ale dla niego to będzie tylko seks, sposób na rozładowanie stresu, jak dla mnie po zdradzie Jieun.
- Więc co z tym zrobimy? Zaczniesz mnie słuchać?
- A jaką masz na to radę?
- Zostawmy go. Tak po prostu. Zniszczmy tę bańkę. Wyrzućmy go na pozycję, na której tak długo się znajdował. Skupmy się na sobie. Znajdźmy nowego kochanka lub kochankę, zapomnijmy.
- Będzie cierpiał... - szepnąłem, odwracając głowę w stronę nicości, ciągnącej się na prawo ode mnie.
- My też będziemy. Złamane serce nie leczy się natychmiast. Ale może warto? Dla ponownego spokoju? Dla bycia sobą? Dla uwierzenia znów, że nie potrzebujemy nikogo więcej?
- Więc czemu go tak tulisz? – Uniosłem się z siedzenia i spojrzałem na tamtą dwójkę, którzy nadal przytulali się do siebie.
- Bo chcę walczyć. Chcę go mieć przy sobie i zabić każdego, kto ośmieli się dotknąć naszą własność. Nie chcę, by był z kimś szczęśliwszy, niż jest z nami.
- To zakłóca logikę całej poprzedniej wypowiedzi.
- Jeszcze nie zauważyłeś, że nasze uczucia nie są logiczne? Czy w ogóle cokolwiek na tym świecie jest?
Zatrzymałem się przed lustrem, zakładając ręce na piersi. Patrzyłem, jak wyimaginowany maknae ociera się niecierpliwie o potwora, który zaraz skupił na nim uwagę i pocałował go.
- Sam widzisz, masz ochotę mnie teraz zabić, bo go pocałowałem, choć przecież ja to ty – stwierdził, znów patrząc na mnie.
- Nie będziemy potrafili zaakceptować nikogo innego w jego życiu. Będzie nas ciągnąć do niego. Nie ma opcji, byśmy pomogli mu kiedyś zdobyć czyjeś serce, bo wtedy stracimy własne. Yoongi, myślę się, że on jest tą naszą największą miłością, która zdarza się raz w życiu, ale obawiam się, że to nie działa w dwie strony.
- W końcu życie to nie film.
- Niestety. Inaczej żądałbym scenariusza do tej gównianej produkcji. Więc co zrobimy?
To pytanie zawisnęło w powietrzu, a nasze otoczenie powoli zaczynało się rozpływać. Ostatnim obrazem, który zapamiętałem, był rozbierający się Jungkook, a potem zamrugałem, patrząc na pokój hotelowy, skąpany w pierwszych promieniach budzącego się słońca. Na łóżku obok spał rozwalony w dziwnej pozycji Taehyung, a ciepłe ciało Jeona zdążyło przenieść się na moje, przytłaczając mnie swoim ciężarem. Zrzuciłem go, chcąc znów normalnie oddychać.
Objąłem dzieciaka w pasie, przysuwając z powrotem do siebie i ucałowałem jego skronie.
- I co ja mam z tobą zrobić, Jungkookie? – zapytałem cicho, zamykając oczy i ponownie zasypiając. Tym razem jedyne co widziałem to ogień i czerń, a pośród nich pusty, czerwony tron czekający na mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top