28
@KakaSzczur jako Yoongi :3
@Avangeee jako Jeonggukie :)
Chciałabym serdecznie przeprosić wszystkich czytelników za stworzenie Yoongiego, przez którego wyrywacie sobie włosy z głowy. Niestety nie mogę obiecać poprawy. Kocham Was ♥ ~ KakaSzczur
~~~~~~~~~
Yoongi:
Wyjazd z Korei, by koncertować w Australii i Ameryce nie był dla mnie szczególnie radosną wizją, bo oznaczało to brak możliwości odcinania się od reszty zespołu. Mogliśmy co prawda wziąć wspólny pokój, ale Seokjin już zadbał o to, by nie było tak łatwo.
A żeby mu kiedyś wszystkie lustra popękały za to wkurzanie mnie.
Tym razem moim współlokatorem w Sydney był Hoseok, więc mogliśmy sobie trochę pogadać i wymienić kilka uwag odnośnie naszych związków. Mimo iż nie trzymałem się jakoś szczególnie blisko z Jungiem, to gdy był odcięty od maknae line, stawał się dobrym kompanem do poważnych rozmów. Przysiągł mi, że wszystko zostanie między nami, dlatego podzieliłem się z nim moimi problemami z maknae. Potrzebowałem czyjejś rady, a zauważyłem, że sam nie miał lekko z Jiminem, dlatego przegadaliśmy cały wieczór po przylocie do Australii, a ostatecznie padł pomysł, zresztą dość szalony, by wyrwać się do jakiegoś klubu. Nie pamiętam już, kiedy ostatni raz gdzieś uciekliśmy, a widocznie obaj potrzebowaliśmy odstresowania.
Hoseok zadecydował, że weźmie ze sobą Jimina, akurat w momencie, gdy ktoś zapukał do drzwi. Na szczęście był to tylko lider, który wpadł na jakże genialny pomysł spierdzielenia z hotelu.
Widzę wszyscy dzisiaj myślą tak samo.
Szybki plan ucieczki, który zaraz stworzyliśmy zakończył się tym, że mieliśmy uciec wszyscy. No, prawie. Taehyung i Seokjin stwierdzili, że się na to nie piszą. Najstarszy nie miał zwyczajnie siły, a najmłodszy Kim wolał zostać i pisać z Irene. Już wszyscy wiedzieliśmy, że chyba kręcą ze sobą na poważnie, ale to ich sprawa. Ja tam na pewno będę im kibicował, bo od czasu rozpoczęcia tej znajomości, Tae przestał nam włazić na głowę i truć dupy o przytulanie go. Same plusy.
Oczywiście w tym wypadku musiałem zabrać Jungkooka ze sobą, byśmy mogli obaj trochę się zabawić. Nawet maknae zasługuje czasem na trochę rozrywki ze swoimi hyungami, dlatego, gdy już upewniliśmy się, że managerzy śpią, wybyliśmy z hotelu niezauważeni, kierując się do jakiegoś lokalu w pobliżu, by w razie czego szybko wrócić, a przede wszystkim nie zabłądzić.
Klub, do którego zawędrowaliśmy, był niesamowicie oblegany przez ludzi, chyba należał do jednego z najlepszych w mieście, ale nie martwiliśmy się zbytnio o rozpoznanie nas. Raczej wątpiliśmy w spotkanie w takim miejscu Armys, więc mogliśmy się spokojnie bawić wśród innych, pragnących rozrywki ludzi. Hoseok i Jimin szybko trafili na parkiet, niknąc gdzieś w tłumie, a ja z Namjoonem szybko dorwaliśmy się do alkoholu, co pozwoliło nam nabrać odwagi do udania się w ślad za przyjaciółmi. Oczywiście jedyną osobą, jaką byłem zainteresowany w tym morzu ciał był mój Jungkook. Na pewno taniec szedł mu lepiej niż mnie, ale obaj czerpaliśmy z tego jakąś przyjemność, mogąc nawet obejmować się co jakiś czas, nie zwracając na nikogo uwagi.
Godzinę później wróciliśmy do stolika, znajdując miejsce w kącie lokalu. Namjoon przyniósł kolejną butelkę i kieliszki. Chłopaki trochę protestowali, ale pozwoliłem Jungkookowi wypić jednego, jednak dzieciak sam uznał to za zły pomysł, zaraz wypluwając ciecz z powrotem do szkła, co wywołało moje rozbawienie.
Najszybciej załatwił się Jimin. Niby to ja miałem w towarzystwie najsłabszą głowę, ale specjalnie nie wypiłem więcej jak trzy kieliszki, by zachować w miarę trzeźwy osąd sytuacji. W MIARĘ.
- Yoonhi hyunk – wymamrotał czerwonowłosy, opierając brodę na moim ramieniu. Niestety zajął miejsce obok mnie, ale pocieszałem się obecnością mojego maknae po drugiej stronie.
- Czego? – Prawie warknąłem, odpychając go w stronę Hoseoka, który zaraz go złapał.
- A szy ty na pefno kochaszsz Junhhoha? – zapytał, patrząc na mnie tymi swoimi kreskami zamiast oczu.
- Co si do tego?
- Bo nihdy fas nie suychaś. Fy sie chosiasz sałujesie?
Odwróciłem się w stronę maknae i spojrzałem na jego uroczą buzię. Bez zastanowienia zbliżyłem się, łącząc nasze usta. Moje dłonie wylądowały na jego policzkach, przytrzymując go w miejscu.
- Nie widaś? Pilnuj swojego nosa, Park – mruknąłem, gdy już odsunąłem się od niego, a moje ręce wylądowały na pasie dzieciaka, przysuwając go bliżej mnie. – Jungkook jest mój, nie oddam si go. Spadaj do Hoseoka.
Przymknąłem oczy, opierając głowę na ramieniu młodszego.
- Jeśli snim pójdziesz i mnie kiedykolfiek zostafisz, to nigdy jusz nikogo nie pokocham – szepnąłem mu do ucha. – Nie zostafiaj mnie dzieciaku.
Jungkook:
Pomysł, na który wpadli hyungowie jak tylko wylądowaliśmy w hotelu w Australii, nie tylko mnie zaskoczył, ale i trochę przeraził. Jedyna impreza na jakiej byłem to ta przy nagraniach, około dwóch tygodni temu z „Shake it". Nie sądziłem, abym podołał takiemu stylowi tańca, jednak pokój z Jiminem nie poszedł na marne. Nasza nowa relacja zwykłych kumpli z zespołu, którzy lubią się czasem powygłupiać i poprzedrzeźniać, weszła nam na tyle w krew, że już w pierwszy dzień wyjazdu potrafiliśmy narobić sobie siniaków. Odkąd pokochałem Yoongiego, zachowywałem się przy Jiminie jak przy Tae, co chłopak – pomimo swojej głupoty, której wcześniej nie zauważałem – chyba widział, również nie poruszając nigdy więcej tamtych tematów o związku i naszym incydencie. Już i tak wyparłem go z umysłu, zastępując wszystkimi zbliżeniami z moim hyungiem.
Miałem świadomość, że Yoongi mimo wszystko może być zły, a tym bardziej zazdrosny, bo znając jego zaborczą naturę będę musiał mu opowiadać o całym czasie spędzonym w tym pokoju, dlatego robiłem to na bieżąco, pisząc mu w SMS-ach czym akurat się zajmuję, ewentualnie zajmujemy, bo jedzenie przekąsek czy słuchanie muzyki, robiliśmy razem.
Dopiero słysząc propozycję starszych, oderwaliśmy się od swoich zajęć, walcząc o łazienkę w „papier, kamień, nożyce", którą na szczęście wygrałem, lądując w niej jako pierwszy, aby przygotować się na tę imprezę. Co prawda to nie była jakakolwiek randka z Yoongim, albo spotkanie w naszym mieszkaniu, do którego starałbym się jakoś lepiej przygotować, jednak makijaż był obowiązkowy, nie chcąc straszyć ludzi w tym klubie i dodatkowo, tuż po umyciu, oprócz zajęcia się swoją twarzą, ułożyłem również włosy, tak jak miałem na co dzień przy promocjach Dope, podpatrując to pewnego razu u jednej noony.
Jimin niestety narzekał, że chciałem założyć zwykłą koszulkę, dlatego ubrał mnie w jakąś dziwną, czarną koszulę, która przy moich fioletowych włosach, do tego z czarnymi tunelami w uszach, wyglądała naprawdę nietypowo, ale i mrocznie, przez co polubiłem tę stylizację, dziękując Parkowi i klepiąc go po plecach, może trochę za mocno, bo chłopak obraził się na tyle, by dopiero w klubie zacząć się do mnie odzywać, oczywiście tuż po naszych ćwiczeniach tańca, zakończonych krótkim: „dasz sobie radę", w co bardzo wątpiłem, szczególnie kiedy prawie od razu znalazłem się na parkiecie z Yoongim. Wzrost miał taki sam jak Jimin, dlatego nie miałem większych problemów, raczej skupiając się na samym wyglądzie hyunga, któremu miałem ochotę zaproponować wymkniecie się z powrotem do hotelu i spędzenie w nim reszty nocy. Jednak nie dałem się sprowokować temu przystojnemu chłopakowi, odnajdując przyjemność w tańcu i rozmowie. Oczywiście moje oczy były utkwione tylko w nim, przez cały ten czas, nawet kiedy zajęliśmy już miejsce w jakiejś wolnej loży, a hyungowie zaczęli raczyć się alkoholem. Yoongi próbował mnie namówić do jednego kieliszka czegoś naprawdę mocnego, jednak tak jak nie lubiłem piwa, tak tego po prostu nie cierpię, nie będąc w stanie wypić tej jednej porcji gorzkiej i palącej cieczy, zaraz popijając to swoim sokiem i przysięgając sobie, że nigdy więcej nie wezmę tego do ust.
Zamiast mocnego alkoholu otrzymałem od lidera jakiegoś słodkiego drinka, dziękując mu za ratunek i ciesząc się, że chociaż on jeden nie próbuje mnie upić.
Z każdą kolejną minutą otrzymywałem ich więcej. Wszystkie były podobne – słodkie i smaczne, a jednak po sześciu poczułem się jak po połowie wypitego piwa, które kiedyś również otrzymałem od hyungów. Zacząłem podejrzewać, że jednak był w nich alkohol, jednak zanim zapytałem o to Namjoon hyunga, między Jiminem a Yoongim wywiązała się rozmowa, której chętnie zacząłem się przysłuchiwać.
Po głosie tej dwójki i sposobie komunikowania łatwo mogłem stwierdzić, że wypili o kilka kieliszków za dużo, a dla Mina to o te trzy – którymi się uraczył – ZA DUŻO. Nie chciałem mówić mu, że nie powinien pić w ogóle, chociaż po tych drinkach miałem ochotę to zrobić, a najlepiej go opieprzyć, tak jak zazwyczaj ze mną to robił.
Zmarszczyłem się słysząc słowa Parka i wiedząc już, że dostanie za nie ode mnie jak tylko wrócimy z powrotem do hotelu. Ten chłopak naprawdę jest głupi, nie tylko po alkoholu i teraz wiem na pewno, że zakochałem się jedynie w jego wyglądzie, nie patrząc przy tym na charakter, który kompletnie mi nie pasował. Za to Yoongi, jako opanowany i rozważny dwudziestodwulatek, stał się od niedawna moim ideałem. Kochałem go nie tylko za sam wygląd, a również wszelkie cechy, nawet te, które czasami mnie przerażały.
Nagły pocałunek, którym zostałem obdarowany, wyrwał mnie z tego wpatrywania się w stolik przede mną i rozmyślania o naszej sytuacji z Yoongim. Chętnie oddałem tę pieszczotę, nawet jeśli byliśmy obserwowani przez resztę. Te całe bezalkoholowe – które chyba jednak miały w sobie alkohol – drinki, dodały mi naprawdę sporo odwagi. A pewność siebie, towarzysząca mi przy takich stylizacjach i świadomości, że nie wyglądałem najgorzej, pozwoliła mi objąć hyunga, jak tylko umiejscowił swoje dłonie na moim pasie.
Posłałem starszemu uśmiech, ignorując jego słowa skierowane do Jimina i zaraz skupiając się tylko na tych kierowanych do mnie.
- Nigdy cię nie zostawię, Yoongi hyung. Ale następnym razem nie pozwolę ci tyle wypić. Zresztą, hyung nie powinien w ogóle pić – odpowiedziałem mu, pochylając się w jego stronę nieco i obserwując bok jego twarzy. W sumie to były naprawdę odważne słowa jak na mnie, jednak po stanie Mina i swojej pewności siebie mogłem łatwo stwierdzić, że teraz nie będę zwracał uwagi na takie rzeczy.
Chłopak zaraz stwierdził, że musi iść do łazienki, kiedy Jimin i Hoseok wrócili na parkiet, a Namjoon hyung zniknął w jakimś tłumie dziewczyn, zostawiając mnie tym samym w loży.
Postanowiłem zerknąć na godzinę, orientując się, że jest już grubo po pierwszej i za jakąś godzinę powinniśmy już wracać, aby reszta – głównie managerowie – nie zorientowała się, że nas nie ma.
Wykorzystałem tę chwilę, aby spróbować niektórych trunków hyungów, niestety smakujących gorzej od tych moich, dlatego cała zawartość moich ust zaraz lądowała w szklance, z której już raczej nie skorzystam.
Minuty mijały, a chłopaków nadal nie było. Martwiłem się głównie o Yoongiego, dlatego po szybkim poprawieniu włosów, wstałem w końcu z tego miejsca, aby poszukać go w łazience.
Niestety, natrafiłem na niego trochę wcześniej. A widząc, że tańczy z jakąś dziewczyną, moje pięści automatycznie się zacisnęły. Pewny siebie Jungkook w połączeniu z tą niewielką ilością alkoholu, zmusił mnie do wyruszenia w stronę tej cudownej parki. Wiedziałem, że będę w wstanie powiedzieć jej jakieś dwa czy trzy słowa po tym angielsku, żeby zrozumiała, że z Yoongim mogę tańczyć tylko ja.
- He is mine. NO dance with him – oznajmiłem jej, na tyle głośno, aby dotarły do niej te słowa. Chociaż nie byłem w stanie spojrzeć dziewczynie w oczy, bo mój wzrok od razu wylądował na blondynie, na którego byłem zły. Po raz pierwszy ta różnica wysokości naprawdę mi odpowiadała, dodając tylko więcej odwagi, dzięki której złapałem jego rękę, zaraz wyciągając z tego tłumu. Wiedziałem, że jeszcze kilka godzin temu, zostawiłbym go na środku tego parkietu, pozwalając bawić się z kim tylko chce, jednak w obecnej chwili czułem się bardziej jak jego hyung niż dongsaeng, będąc cholernie zazdrosnym nawet o niewinny taniec.
Nie patrzyłem na niego dopóki nie wydostaliśmy się na zewnątrz, gdzie w końcu puściłem jego rękę, nie bardzo rozumiejąc dlaczego mi to zrobił.
Nie odpuszczaj, Jeongguk, dasz sobie radę.
Wiedziałem, że z powrotem do środka nie będzie problemów, bo nadal mieliśmy oznakowane ręce, dlatego po szybkim przemyśleniu następnego kroku, zanim Yoongi się odezwał, ewentualnie ode mnie uciekł, został zaciągnięty za budynek, gdzie panowała względna cisza i nie musieliśmy się przekrzykiwać, aby wymienić kilka zdań.
- Ja rozumiem, że jestem tym całym pasywem i powinienem siedzieć w tej chwili cicho, najlepiej nie widząc w tym nic złego i przyzwalając ci nie tylko na taniec, a nawet na pójście z nią do łóżka, ale tak jak mówiłeś nie jestem już tym samym wystraszonym dzieckiem i potrafię walczyć o swoje. Chciałeś zdominować silny charakter, prawda hyung? Teraz daję ci do tego okazję, bo od tej pory nie będę już taki posłuszny, pozwalając ci przy tym na wszystko. Rozumiem, że wiele ci zawdzięczam, ale ty również otrzymałeś moje ciało i serce, dlatego nie będę się już spowiadał z każdego działania, a mój pobyt w pokoju z Jiminem pozostanie owiany wielką tajemnicą, taką jak hyung zafundował mi idąc „do łazienki", czy może raczej idąc kogoś wyrwać, bo spędzanie czasu z Jungkookiem powoli staje się nudne? – ironizowałem, nadal nie pozwalając odezwać się chłopakowi słowem i nie panując zbytnio nad swoim ciałem, a szczególnie każdym kolejnym fragmentem wypowiedzi, krzyżując przy tym ręce na torsie i nie odwracając spojrzenia od jego oczu. Widziałem, że ledwo się trzyma i w każdej chwili byłem gotów złapać go, gdyby stracił przytomność, jednak po jego wzroku mogłem stwierdzić, że w pełni mnie rozumiał i jeszcze docierały do niego moje słowa.
- Mogłeś powiedzieć, że mam już wrócić do hotelu i zostawić was, abyście mogli się sami zabawić. Może jeszcze powinienem wziąć ze sobą Jimina, wtedy razem z Hoseokiem mielibyście wolną rękę? Świetny plan, ale nie pozwolę na jego zrealizowanie, bo nie tylko ja należę do ciebie, a również ty do mnie... - Dopiero po tych słowach, zdołałem się trochę uspokoić, przyglądając całej jego posturze i ostatecznie zawieszając wzrok na jego ustach. – Ale hyung wygląda dziś zbyt seksownie, żebym mógł go tak zostawić – dodałem po chwili zastanowienia, kładąc ręce na jego bokach i chcąc w pełni wykorzystać jego stan. Chociaż nie lubiłem go pijanego, o czym zdążyłem się przekonać kilkadziesiąt minut temu, to teraz, po moich drinkach, naprawdę niezbyt się tym przejmowałem, przyciągając go już do siebie, aby złączyć w końcu nasze wargi. I gdyby nie znajomy głos, a następnie rozdzielające nas ręce, zapewne trochę inaczej zakończyłaby się ta impreza, bo już zacząłem rozważać zamienienie się z Hoseokiem pokojami.
- Jeongguk, Yoongi, wracamy, bo widzę, że zaczynacie przesadzać... - zaczął lider, chwytając mnie mocno za nadgarstek, abym się nie wyrwał z jego uścisku. – Co w ciebie wstąpiło, młody? Widziałem tę akcję. Nie przesadziłeś trochę?
Nie odpowiedziałem na jego pytania, posyłając mu jedynie półuśmiech, który na pewno nie wyglądał w tej chwili uroczo, a raczej zaliczał się do tych groźniejszych, pokazujących, że naprawdę nie obchodzi mnie jego zdanie.
Powinienem go odepchnąć? Może jednak zrealizować swój plan, albo od razu nakłonić hyunga do seksu w miejscu publicznym? Byłoby ciekawie.
Yoongi:
Znałem to ciepło rozlewające się po ciele. I niestety nie ma ono nic wspólnego z przyjemnym uczuciem, które towarzyszy przy seksie. To był inny rodzaj ognia, palący przede wszystkim gardło. Skupienie przychodziło mi coraz trudniej, z każdą chwilą myśli uciekały w kolejne nieznane kierunki. Starałem się jednak jakoś przyswoić to, co młodszy mi komunikował.
- Nie bęsiesz mi mófić, ile mam piś – mruknąłem, wysuwając dolną wargę niezadowolony. – Ale i tak masz zostaś. A ja idę do łasienki.
Podniosłem się z miejsca, starając utrzymać równowagę. Pęcherz cisnął mnie niemiłosiernie, więc ruszyłem trochę koślawo przez tłum, szukając wejścia do toalet. Popatrzyłem z politowaniem na kolejkę do damskiej, próbując zrozumieć logikę, dlaczego one zawsze łażą sikać stadami. Słuchanie jak ktoś szcza to wspólny fetysz tej płci? Nie rozumiem tego...
Wszedłem do łazienki, zastając niemal puste pomieszczenie. Skierowałem się do najbliższego pisuaru, załatwiając szybko swoją potrzebę, by wrócić już do mojego maknae.
Jakiego twojego? Daj sobie spokój, przecież nawet się nie przejmie, choćbyś zacząłbyś się obściskiwać z kimś obcym.
Tuż po wyjściu trafiłem prosto na jakąś rozchichotaną blondynkę, pochyloną nad drugą, ledwo żywą dziewczyną. Wypinała się w moją stronę pośladkami, zasłoniętymi stanowczo za krótką sukienką.
Żeby Jungkookie chciał mi fundować takie widoki...
Dziewczyna nawijała jak szalona w języku, którego nie rozumiałem, a w obecnym stanie nawet nie rozpoznawałem. Ale po chuja mi to wiedzieć, grunt, że tyłek miała ładny, a gdy się wyprostowała i odwróciła w moją stronę, tak samo mogłem sklasyfikować resztę jej ciała. Była wyższa ode mnie, tak samo jak Jungkook, z tym, że ona potrzebowała do tego szpilek.
Przyjrzała mi się i z szeroki uśmiechem zaczęła o coś pytać, a ja w sumie dla świętego spokoju przytakiwałem głową. Jak się okazało lepiej było ją olać, bo zaraz złapała mnie za rękę, ciągnąc na parkiet. Chyba zgodziłem się z nią zatańczyć, więc wzruszyłem tylko ramionami, zaczynając się ruszać. Całkiem rozluźniony, pozwalałem sobie na kilka ruchów, które kiedyś podpatrzyłem u Hoseoka w czasie jednej z imprez, co zaraz spowodowało, że przysunęła się bliżej, a moja dłoń wylądowała na jej biodrze. Równie dobrze to w niej mógłbym się zakochać. Ten związek wyglądałby identycznie jak z Jungkookie'm.
Nie minęło dużo czasu, gdy nagle dziewczyna odsunęła się ode mnie, a moje oczy przeniosły się na Jeona. Wściekłego Jeona.
Ups...
Coś tam do niej powiedział, ale zaraz spojrzał na mnie, posyłając gniewne spojrzenie, które byłem w stanie skomentować tylko mruganiem, próbując ogarnąć sytuację. Zaraz poczułem ucisk na mojej ręce i grzecznie ruszyłem za młodszym.
Świeże powietrze, o ile tak można sklasyfikować ten smród miasta, dobrze na mnie zrobiło, bo trochę bardziej mogłem ogarnąć, co się wokół mnie dzieje. Jungkook nadal szarpał moją rękę, prowadząc mnie za budynek, z którego przed chwilą wyszliśmy. Gdy się zatrzymał, puszczając mnie już, oparłem się o ścianę, by nie stracić równowagi, gdy świat zaczynał trochę bardziej wirować.
To, co mówił Jungkook na pewno było bardzo ważne, dlatego resztkami koncentracji słuchałem i starałem się jako tako analizować jego słowa.
Dobra, Yoongi, podsumujmy. Jungkook mówi, że jest pasywem i pozwala mi na zdrady. Nie. Nie pozwala. Ale myśli, że powinien pozwolić. Ale nie pozwala, bo chce ,,walczyć o swoje". Jestem jego, fajnie. No w sumie jestem, jestem teoretycznie jego chłopakiem. W sumie, czy ja go kiedykolwiek zapytałem, czy nim będzie? Chyba pytałem... Kiedy to było... W studiu? Nie wiem... Ale jesteśmy przecież razem, tylko tak pół żartem, pół serio. On mnie kocha na żarty, a ja go na serio. No bywa. Ciekawe czy każda miłość tak wygląda. Jieun też kochałem na serio. Dziwka jedna. Dała dupy Minhyukowi jak tylko mnie zabrakło. Jej też pewnie chodziło tylko o seks. Dobra, myśl dalej, co on jeszcze powiedział? Silny charakter? Jungkookie? Noooo, już widzę, jak znowu wylądujemy w łóżku, a on będzie się rumienił od samego pocałunku. Ale on się słodko rumieni. W ogóle jest słodki. Co tam jeszcze było? Coś o Jiminie i tajemnicy? Ja mu dam Parka. Niech tylko spróbuje do niego iść. Jeśli jeszcze raz zastanę ich razem w łóżku, to zabiję tego czerwonowłosego idiotę. Dupodajna szmata. Jeszcze mi Jungkooka chciał zgwałcić. Mogłem go zabić póki miałem okazję. A teraz cholera ciężko to będzie zatuszować. Muszę załatwić czarny worek, by ukryć jego zwłoki. Zakopać go? Nie, pies policyjny wywęszy. Może wrzucę go do morza? Albo spalę. Tak! Wszystko spalę! Spalmy to wszystko! Wtedy Jungkook już nigdy nie będzie zastępować mnie obrazem Parka. Zaraz... Mówił coś jeszcze... Coś pierdzielił o jakimś planie i Hoseoku... To mało istotne. Ale coś ważniejszego...
Grzebałem chwilę w pamięci, patrząc w te piękne oczy.
Co on powiedział? Co... ,,...otrzymałeś moje ciało i serce"! O kurwa...
- Jun... - zacząłem, ale od dalszych słów powstrzymały mnie jego dłonie. Pierwszy raz poczułem się tak bezbronny. Jakby role całkowicie się odwróciły. Nie podobało mi się to, a zdenerwowanie sprawiło, że gdy przyciągnął mnie do siebie, natychmiast udowodniłem mu, kto tu jest kim i zdominowałem go w pocałunku, wsuwając język między jego wargi. Pieszczota nie trwała jednak zbyt długo, nie dając mi się nacieszyć moim maknae, bo przerwał nam głos lidera, który stanowczym ruchem oderwał ode mnie młodszego.
- Pszestań pierdolić, Namjoon. I zostaf mojeho chłopaka w spokoju. Jak będziemy chsieli, to bęsiemy się nawet tu i teras kochaś, fięs wypierdalaj stąd – warknąłem na niego, przyciągając Jungkooka z powrotem do siebie.
Niestety, mój stan nie do końca pozwalał mi na zmuszenie chłopaka do zostawienia nas samych, bo zaraz dołączyli do nas Hoseok i śpiący na jego plecach Jimin. Dopiero wtedy jakoś doszliśmy do porozumienia, stwierdzając, że musimy wrócić do hotelu. To bardzo dobry plan. Wywalę Junga do pokoju dwóch trzecich maknae line i spędzę noc z moim Jeonem, który przyznał mi się, że mam jego serce.
To jest wyznanie miłości, na pewno. On mnie kocha i cholera do tej pory mi nie powiedział. Co za diabeł... A ja żyje w nieświadomości... Park, oficjalnie możesz sobie wsadzić w dupę jakiekolwiek plany względem mojego Jungkooka. Chociaż nie, dla ciebie w tę część ciała, to by sama przyjemność była...
Jakimś cudem dowlekliśmy się do hotelu, a po drodze namówiłem Hoseoka do pójścia spać z Jiminem, na co chętnie przystał. Lider co prawda nie podzielał tego entuzjazmu, chcąc nam wybić ten pomysł z głowy, bo Seokjin się wścieknie. Ale szczerze? Gówno mnie to obchodziło. Nie będzie mi ta cholerna mamusia dupy wiecznie truła. Dlatego zaciągnąłem młodszego do mojego pokoju, podzielając uśmieszek czający się na jego ustach.
- Szyli ktoś tu chsiał mi się stafiaś? Jusz ja si na to posfolę. – Złapałem przód koszuli Jungkooka, pchając go na łóżko. Zawisnąłem zaraz nad nim, chcąc pokazać, kto tu ma władzę, ale nie spodziewałem się, że młodszy nagle zrobi się taki zawzięty i przewróci mnie, samemu lądując nad moim ciałem. Wpił się w moje wargi i tym razem ostro walczyliśmy o to, kto z tego pojedynku wyjdzie zwycięsko. Pas mistrza został jednak po mojej stronie. Nie przerywając badania wnętrza ust dzieciaka, wsunąłem dłonie pod jego spodnie, uciskając te kuszące pośladki.
- Junhhooh... - mruknąłem, gdy jego usta zniknęły z moich, by zaczerpnąć oddechu, co zaraz wykorzystałem do ponownej zmiany pozycji. Choć alkohol nie działał pozytywnie na moje siły, to dostarczona dawka adrenaliny do krwi, pozwoliła mi na zapanowanie nad sytuacją.
- Naprafdę mie kochasz? Mam tfoje ciało i serse, sam tah pofiesiałeś. Będe o nie dbał. Obiesuje.
Pochyliłem się, nie czekając na odpowiedź i ponownie złączyłem nasze wargi. Nie miałem zamiaru bawić się z nim w żadne gry wstępne, dlatego niemal od razu złapałem za jego spodnie i pozbyłem się ich wraz z bielizną. Chwyciłem jego jeszcze nie do końca twardy członek i poruszałem na nim ręką, słuchając odgłosów wydobywających się z ust młodszego. Nie przewidziałem jednak, że jego dłonie wylądują na moim kroczu, domagając się ode mnie pozbycia odzieży. Z drapieżnym uśmiechem uniosłem się na kolana, by na jego oczach powoli odpiąć guzik i zamek.
- Masz ochotę na marchefkę, króliszku? – zapytałem, opuszczając nieco spodnie, ukazując mu rosnącą wypukłość w bokserkach. I to było ostatnie co pamiętam, bo kolejną rzeczą, jakiej byłem świadom to uczucie spadania i pochłaniająca mnie ciemność.
Jungkook:
Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Przybycie lidera troszeczkę zbiło mnie z pantałyku, przez co nie wiedziałem już co powiedzieć i jak wytłumaczyć tę naszą ucieczkę od reszty. I tak skupiłem się bardziej na Yoongim, starając się trzymać blisko jego ciało. Po raz pierwszy moja siła mogła się przydać w naszym związku, nie tylko do przestawiania mebli w mieszkaniu, a również opieki nad ukochanym, którego przez całą drogę do hotelu prowadziłem, zastanawiając się czy tak właściwie zrozumiał choć jedno moje słowo, których sam do końca nie byłem pewien.
Może faktycznie powinienem pozwolić mu się bawić z tamtą dziewczyną? Będzie o to zły, gdy już wytrzeźwieje? Dostanę od niego kolejną karę?
Obawy pojawiły się zapewne przez powolne ulatnianie się alkoholu z mojego organizmu, co przy mojej przemianie materii było naprawdę szybkie. W końcu mieliśmy dopiero drugą w nocy, a ja już powracałem do przedniego stanu, dopytując lidera o te drinki. Faktycznie była w nich niewielka ilość alkoholu, którego nie znałem, a starając się nie ośmieszyć aż tak, nie skomentowałem całej tej akcji, odpuszczając ją Namjoonowi i ufając, że wiedział co robi.
Ostateczne wylądowanie z Minem w pokoju, na tyle mnie zaskoczyło, ale i przypomniało uczucia sprzed kilkunastu minut, kiedy znaleźliśmy się za klubem, że początkowo nie zarejestrowałem czy wkroczyliśmy do mnie, czy może do niego. Mój mózg niestety od razu przywołał zdarzenie z tamtą blondynką, dlatego nie pozwoliłem Yoongiemu nade mną dominować i tuż po przywróceniu mnie na łóżko, chłopak zaraz leżał na plecach, kiedy ja znajdowałem się nad nim, uśmiechając triumfalnie. Starszy stracił część władzy nade mną wraz z wypiciem pierwszego kieliszka tych dziwnych trunków i utraty pewności w każdym działaniu, zastąpionym pijackim biadoleniem i pojawieniem się problemu z utrzymaniem równowagi.
Po raz pierwszy robiłem z nim coś podobnego, cholernie się przy tym narażając na jego gniew. Jednak złość, którą się głównie kierowałem, była silniejsza od strachu, zmuszając mnie do tych lekkomyślnych działań.
Moja pseudo dominacja znacznie różniła się od tej hyunga. Wolałem ograniczyć jego ruchy, używając przy tym siły, której on posiadał niewiele. Jednak wszystko się zmieniło, gdy Yoongi dotknął niechcący mojego krocza. To wystarczyło, aby mój umysł przypominał mi jak bardzo pragnę, żeby to on znajdował się nade mną, władając nad całym moim ciałem i sprawiając mi nieziemską przyjemność, której zacząłem potrzebować, szczególnie kiedy jego ręce znalazły się na moich pośladkach, a ja westchnąłem głośno, w końcu pozwalając mu powrócić do poprzedniej roli, w której po wytrzeźwieniu kompletnie się nie odnajdywałem.
Niestety, słowa Mina wybudziły mnie z tego kompletnego oddawania się przyjemności i braku kontaktu z resztą świata. Przestraszyłem się, nie wiedząc jak to wyjaśnić.
Naprawdę się do tego przyznałem? Ale... kiedy?! I po co?! Ahh, Jungkook po co ty piłeś te głupie drinki?!
Tym razem byłem zły na siebie, nie na Yoongiego, jednak kiedy poczułem jak moja dolna część ubrań znika, a jego ręka ląduje na moim penisie, ponownie skupiłem się już tylko na Minie.
- Hyung, wejdź już we mnie – poprosiłem, myśląc, że zaraz oszaleję przez ten namiar emocji.
Umieściłem dodatkowo ręce w okolicy jego krocza, aby pokazać mu czego pragnę, jednak chłopak chyba opacznie mnie zrozumiał, bo zaraz przeniósł się na kolana, mówiąc tekst, przez który nie potrafiłem się nie zaśmiać, oczywiście tłumiąc ten odgłos, przez co zamienił się w chichot.
Już miałem mu grzecznie odmówić, stwierdzając, że nie jestem głodny, ale zanim cokolwiek zrobiłem, chłopak upadł obok mnie, chyba zasypiając.
Na początku nieco się wystraszyłem, podnosząc do góry i obserwując jego twarz, bo może faktycznie coś mu się stało. Na szczęście szybko sobie przypomniałem, że Namjoon również przeżył coś podobnego na moich oczach, a Jin hyung nazwał to „zgonem", obiecując, że nic mu się nie stanie. Nazwa brzmiała strasznie, jednak na drugi dzień hyung przebudził się i bez problemu powrócił do świata żywych, mając jedynie lekki ból głowy, dlatego nie martwiłem się o Yoongiego aż tak.
Podciągnąłem do góry swoje bokserki i spodnie, zaraz schodząc z tego łóżka i patrząc na swoje nabrzmiałe krocze.
- Nic z tego, dzisiaj już niczego nie dostaniesz – oznajmiłem mu, wiedząc, że najważniejszy jest teraz Min, a nie moje potrzeby.
Ułożyłem chłopaka w bardziej wygodnej pozycji, pozbywając się po kolei jego butów, skarpetek i spodni, układając je na jakimś krześle, by zaraz kontynuować przygotowywanie go do snu. Stwierdziłem, że jest zbyt gorąco na koszulkę, dlatego ją również jakoś zdjąłem, licząc, że chłopak się przy tym nie przebudzi. Pomruczał mi jedynie pod nosem, nawet nie otwierając oczu, dlatego uznałem to za dobry znak, przechodząc do kolejnego etapu ściągania wszelkich dodatków i przyszykowania mu wody, którą znalazłem na jednej z szafek, przestawiając ją na tę Mina. Sprawdziłem jeszcze czy wszystko jest z nim w porządku, przysiadając na chwilę przy jego ciele i gładząc jego policzek.
- Nawet jeśli miałbyś sprezentować mi najgorsze kary, nie pozwolę ci wypić już nigdy choć jednego kieliszka, bo tak, kocham cię, chyba za bardzo, martwiąc się nawet o taki głupi szczegół... Wolałbym, żebyś niczego nie pamiętał... Nie chcę cię ranić i męczyć swoją beznadziejną miłością, chociaż takie sytuacje powoli rekompensują wszystkie moje „grzeszki"... Jeśli chciałbym, żebyś się o tym dowiedział, powiedziałbym to od razu, a nie po lekkim odurzeniu alkoholem. Na razie będę starał się po prostu pokazywać ci tę miłość... bo nawet jeśli mnie zdenerwowałeś tą dziewczyną w klubie, raczej nie będę się o to gniewał... ale te ręce powinny znajdować się TYLKO na moich biodrach.
Mimo wszystko musiałem jakoś pokazać swoją złość śpiącemu Yoongiemu, uderzając go w udo, jednak zaraz za to przepraszając i obcałowując jego twarz, aby posmakować po raz ostatni jego ust i pogłaskać go po głowie. Zauważyłem, że hyung ma na twarzy odrobinę makijażu, dlatego aby później nie narzekał mi na swoją cerę, poleciałem do łazienki po jakiś tonik i płatki, oczyszczając jego skórę, by na koniec pocałować go w głowę i nareszcie zająć się sobą.
Podczas mycia, starałem się używać produktów, które kojarzyłem i przypisywałem mojemu hyungowi, aby Hoseok nie był zły i nie robił nam później problemów. Jeszcze dwa miesiące temu zapewne specjalnie coś bym mu tutaj zniszczył, jednak odkąd całe moje serce należało do Yoongiego, traktując Jimina wyłącznie jak hyunga, nie miałem nic do naszego głównego tancerza, nawet lubiąc od czasu do czasu się z nim powygłupiać.
Po szybkim prysznicu i pożyczeniu jakiejś bielizny od Mina, zająłem miejsce na sąsiednim łóżku, wiedząc, że w takim stanie hyung mógłby mnie nieźle uszkodzić i wolałem nie ryzykować, zasypiając po prostu z twarzą zwróconą w jego stronę.
- Kocham cię, hyung, dobranoc – wyszeptałem jeszcze, uśmiechając się smutno i wyłączając już lampkę nocną.
Prosto z Australii udaliśmy się do Ameryki, a tuż przed wylotem jedna ze stylistek postanowiła troszeczkę poeksperymentować na moich włosach, stwarzając jakiś rudy blond, który kompletnie nie przypadł mi do gustu i zacząłem się modlić o przywrócenie tego poprzedniego seksownego fioletu, który zarówno ja, jak i Armys ocenialiśmy na mocną dziesiątkę. Jednak tym razem zauważyłem, że tylko ja na niego narzekam, a większość dziewczyn uwielbia te nowe włosy, wraz z Yoongim, który widocznie nie potrafił oderwać ode mnie wzroku. Nawet pomimo lekkiego spadku pewności siebie, ponieważ znów wyglądałem uroczo, a nie pociągająco, nie mogłem się powstrzymać przed prowokowaniem swojego chłopaka. Tym razem nie jakimiś aroganckimi akcjami, które go raniły, a po prostu wiecznym zajmowaniem pokoi z innymi hyungami, ucieczkami od pocałunków i dotyku, a przy tym flirtowaniem z nim na odległość. Tylko to ode mnie otrzymywał. Czasami nawet specjalnie to przy nim się przebierałem w garderobie, oczywiście w towarzystwie reszty chłopaków, patrząc na niego ukradkiem i tuż po odwróceniu wzroku przygryzając wargę.
Miałem znaleźć inne, mniej szkodliwe metody na otrzymanie tego czego od niego chciałem? To znalazłem.
Chyba naprawdę byłem jakiegoś rodzaju masochistą, prosząc się o ten cały ból, albo po prostu przechodziłem dziwny etap w dojrzewaniu, przez który moje hormony szalały, a taki wyczekany seks, po całym tym zmęczeniu związanym z promocjami i tym razem widokiem sfrustrowanego hyunga, był dla mnie idealny.
Niestety dorzuciłem do tego kilka wspólnych filmików z Jiminem, o które wiedziałem, że Yoongi może być zły, chociaż to starszy postanowił je nakręcić, prosząc mnie po prostu o zapozowanie, czy też krótką zabawę.
Dwudziestego czwartego lipca, tuż po skończonym koncercie w Chicago, jak tylko ponagrywaliśmy pięćdziesiąt wywiadów i nagrań dla różnych stacji, w końcu około północy wylądowaliśmy w hotelu. Dzisiaj również miałem jakiś dziwny humorek, wymyślając kolejne metody, które mogłyby jeszcze bardziej zdenerwować hyunga.
Tym razem zajmowałem pokój z Namjoonem, pozwalając mu jako pierwszemu się umyć, kiedy ja zająłem się jedzeniem i pisaniem SMS-ów do Yoongiego.
„Królik jednak chciałby otrzymać tę marchewkę, bo ramen mu nie wystarcza."
„A słyszałem, że hyung ma najlepszą."
Po skończeniu wybuchu śmiechu do telefonu, który nastąpił po wysłaniu drugiej wiadomości, postanowiłem dodać do tego selkę w łóżku ze specjalnie rozpiętymi trzema guzikami koszuli i półuśmiechem.
Oczywiście nie miałem zamiaru pozwolił mu jeszcze na cokolwiek. To miało być kolejne droczenie się, które oczywiście po krótkiej wizualizacji w mojej głowie stworzyło problem w moich spodniach. Cieszyłem się tylko, że ta długa koszula wszystko zasłania, a kiedy Namjoon wyjdzie z łazienki, jakoś się z tym uporam.
O dziwo nie otrzymałem odpowiedzi zwrotnej od Yoongiego, a pytanie od Taehyunga, który chciał pożyczyć ode mnie słuchawki, prosząc abym przyszedł do jego pokoju. Zawsze miałem ze sobą kilka par, a widząc, że hyung jeszcze długo z łazienki nie wyjdzie, udałem się do pokoju tysiąc trzy, zastanawiając się po drodze z kim go tak naprawdę dzieli.
- Chyba z Jimin hyungiem. Bo przecież Seokjin hyung nie pozwoliłby znowu spać tamtej dwójce razem – wyszeptałem do siebie, pukając do drzwi i zaraz będąc zaproszonym do środka... niestety nie do Taehyunga, a do Yoongiego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top