24
@KakaSzczur jako Yoongi :3
@Avangeee jako Jeonggukie :)
YG: *macu macu włoski JK*
SJ: -.- *Zostaw go...*
YG: *zerka na mamę Jin i nie przestaje głaskać JK*
JK: *bawi się pałką, która później wyląduje w wiadomym miejscu*
Taki raczek na początek :)
~~~~~~~~~
Yoongi:
Widząc wielkie oczy maknae starałem się zachować całkowitą powagę, choć ta mroczna część mnie domagała się, bym natychmiast kazał mu włożyć rączkę w bokserki w celu pokazania mi, jak sobie potrafi sam dogodzić. Wiedziałem jednak, że po tym, co mu zrobiłem, muszę być mimo wszystko delikatniejszy.
- Proszę, Jungkookie. Zrób mi tę przyjemność i pokaż, gdzie lubisz czuć moje palce, gdzie usta. Pokaż mi, jak mam pieścić twoje ciało. Nie mów mi tego, Jungkookie. – Uprzedziłem go, widząc, jak otwiera usta, by mi przerwać. – Chcę zobaczyć to wszystko. Nie wstydź się, mój króliku. Jesteśmy sami. Zamknij oczka i wyobraź sobie, że jestem tam koło ciebie. Twoje ręce są moimi. Zrób to Jungkookie, proszę.
Przez chwilę patrzyłem prosto w kamerę, a nie na jego obraz, by mógł widzieć na swoim ekranie moje oczy, utkwione prosto w niego. Czekałem z niecierpliwością, a gdy w końcu zobaczyłem, jak młodszy ulega i zamyka oczy, uśmiechnąłem się na ułamek sekundy niczym diabeł, który złapał kolejną ofiarę.
Przecież nie miała mu się stać żadna krzywda. To tylko niegroźna zabawa i sprawienie swojemu chłopakowi odrobiny przyjemności.
Jungkook:
Starałem się skupić tylko na kamerce hyunga, jednak raz na jakiś czas mój wzrok padał na tę obok, zmuszając mnie do poprawiania włosów, co po kilku minutach na tyle mnie zdenerwowało, że po prostu ją wyłączyłem, znów patrząc tylko na Yoongiego. Chłopak nie wyglądał na zdenerwowanego moją dziesięciominutową obecnością, dlatego trochę mi ulżyło, chociaż nadal nie wiedziałem jaki miał cel w tej całej rozmowie.
Słuchałem jakie zmiany nastały w jego domu, przytakując jedynie i mówiąc, że się cieszę. Nie chciałem go męczyć tym tematem, ponieważ hyung za nim nie przepadał. W pełni go z tym rozumiałem, nawet jeśli moi rodzice różnili się o tych jego, wspierając mnie od zawsze, pozwalając na każde zachcianki, zmiany zainteresowań, wspólne wyjazdy, zwierzęta, którymi i tak nie potrafiłem się zajmować oraz w końcu wyjazd do Seulu, aby zostać piosenkarzem. Yoongi nie miał tego wszystkiego, nie miał wsparcia i pieniędzy, których zapewne potrzebował jako trainee, a i tak dał sobie radę, bez ich pomocy, za co podziwiałem go nawet bardziej.
Nasz temat szybko zszedł na moją osobę, a hyung przypomniał mi o jutrzejszym przyjeździe, używając przy tym określenia, które niezbyt często słyszałem z jego ust.
Czyżby miał jakiś poważny temat do poruszenia? Ale aż tak?!
Jednak na razie skupiłem się na swoich opowieściach o całym moim dniu i Gureumie, który na szczęście zostawił mnie już samego, nie chcąc wskakiwać na laptopa, co miał w zwyczaju, kiedy tutaj przyjeżdżałem, a on nie był w tym czasie u cioci, tak jak na przykład ostatnio.
Mój wywód zakończyłem kolejnym pytaniem o prawdziwy powód tej rozmowy, a odpowiedź hyunga trochę mnie przestraszyła. Obejrzałem wystarczająco dużo dram, abym wiedział co takie słowa oznaczają, jednak nie panikowałem na razie, czekając na wyjaśnienia. Nawet jeśli Min chciałby ze mną zerwać, musiałby mieć jakiś ważny powód, przez który powinienem umieć zaakceptować jego wybór i po prostu sobie odpuścić. Zapewne wyznałbym mu wtedy co naprawdę do niego czuję, chcąc go w ten sposób głupio przy sobie zatrzymać, jednak na razie nie musiałem tego robić, bo chodziło mu o „trening pokonywania nieśmiałości".
Co? Trening? Pani Cha mu kazała? Ale dlaczego o tej godzinie? I dlaczego przez Internet a nie osobiście?
Hyung zaraz postanowił odpowiedzieć na wszystkie moje pytania, zadane mu jedynie w myślach, sprawiając, że początkowo moje oczy się rozszerzyły, lecz z każdą sekundą zaczynałem odczuwać coraz większe zażenowanie, niepozwalające mi ruszyć chociażby najmniejszym palcem.
Naprawdę nie sądziłem, że Yoongi poruszy akurat TAKI temat. Przecież bardzo dobrze wiedział, że jakiekolwiek zbliżenie, a co dopiero rozmowa o nich, wprawiają mnie w zakłopotanie.
Chyba o to mu chodziło, Jungkook... Ale... przecież mu niczym nie podpadłem...?
Wyobraźnia sama zaczynała podpowiadać mi obrazy, które hyung starał się do mnie przywołać. Wiedziałem, że kiedyś może o to poprosić, jednak podczas rozmowy w cztery oczy, nie przez video chat.
Moja ręka sama powędrowała na jedną z poduszek, przyciągając ją do mojego ciała i zakrywając mnie w ten sposób chociaż odrobinę.
Nadal po prostu wpatrywałem się w obraz wyświetlany mi na ekranie laptopa, ciesząc w duchu, że jednak jestem w tym domu sam, bo jak głupi nie założyłem słuchawek. I nawet jeśli wizualizacje hyunga nie były aż tak dokładne, to niektóre słowa mogłyby uświadomić moją mamę co tak naprawdę dzieje się ze mną w Seulu. Nie wiem jak przyjęłaby fakt, że w tak młodym wieku, do tego będąc idolem, znalazłem czas na seks z jednym z moich hyungów. Zapewne byłbym bardziej kontrolowany i miałbym zakaz na zbliżanie się do Yoongiego.
Wykorzystujesz to co ci powiedziałem, prawda hyung?
Położyłem ręce na swoje policzki, próbując zasłonić w ten sposób swoją twarz, która piekła mnie przez to całe zażenowanie i kolejne słowa Mina, o odgłosach, które wydaję podczas naszych zbliżeń, a których przecież tak bardzo się wstydziłem, szczególnie ostatnio.
Mogłeś się bardziej postarać, Jungkook... będziesz przez to musiał... musiał...
Miałem ochotę przymknąć klapę tego laptopa i najlepiej stąd uciec, jednak wiedziałem, że skoro Yoongi jutro tutaj przyjeżdżał, mógłbym mieć kłopoty, dlatego wysłuchałem go do końca, nie wierząc w te polecenia i naprawdę myśląc, że śnię, ewentualnie hyung stroi sobie ze mnie okrutne żarty.
Nie, on nie brzmi jakby żartował, Jungkook... musisz to zrobić.
Po tych wszystkich śmiałych opisach i tak już mnie doprowadził do pojawienia się nie tylko problemu w postaci rumieńców, ale również innego w moich spodniach, który na razie dobrze zakrywała przytulana poduszka. Naprawdę wolałbym gdyby hyung przy mnie był i to on sprawiał mi tę całą przyjemność. Nie chciałem sam niczego robić... szczególnie na jego oczach i szczególnie przed laptopem z włączoną kamerką.
Ale chyba go kochasz, prawda? I chciałeś kiedyś spełnić również jego fantazje... a może to jest jedna z nich? Nie możesz powiedzieć, że się wstydzisz... zrób tak, jak Yoongi mówi...
Zamknąłem oczy, powoli odsuwając od siebie poduszkę i odchyliłem lekko głowę, aby przenieść swoją drążącą rękę na swoje wargi, czyli miejsce na którym jego usta są najbardziej wymagane i wręcz niezbędne mi do życia. Moje palce szybko zjechały na linię szczęki, wędrując na płatek ucha i zaraz kierując się w dół szyi po głównym mięśniu, na którym uwielbiałem czuć zarówno jego usta, jak i zęby. Zahaczyłem o obojczyk, orientując się, że następne rejony są nawet bardziej intymne i wprowadzą mnie w większe zakłopotanie.
Nie otwieraj oczu! Skup się tylko na tym... Musisz jedynie pokazać mu te miejsca.
Przejechałem powoli przez początek swojego torsu, nie omijając jednego ze swoich sutków, co przecież również dawało mi dużo przyjemności. Brzuch, podbrzusze i w końcu krocze, które dotknąłem zaledwie jednym palcem, szybko uciekając stamtąd swoją ręką i otwierając oczy.
Chłopakowi najwidoczniej to nie wystarczyło, bo zaraz poprosił mnie o kontynuowanie, a przez ten niski głos, niestety trochę zniekształcony przez niezbyt dobre połączenie Internetowe, szybko wykonałem jego polecenie, ponownie zamykając oczy i rozchylając tym razem swoje usta.
Nie możesz go zawieść, wyobraź sobie, że to hyung robi, to on ci sprawia tę przyjemność... przecież to nie jest takie ciężkie...
Westchnąłem cicho, kiedy moja dłoń znów wylądowała na wypukłości, dobrze widocznej nawet przez dresowe spodnie, które założyłem dla większej wygody, jak tylko wylądowałem w domu. Kierowany prośbą Yoongiego, przeniosłem ją za gumkę od spodni oraz bokserek, chcąc mu pokazać jak bardzo lubię jego dotyk akurat tam.
Kilka jęków, które wypłynęły spomiędzy moich ust wraz z pierwszym kontaktem z tym najwrażliwszym miejscem na całym moim ciele, dodało mi na tyle odwagi, aby druga moja dłoń, wylądowała na szyi, zmuszając mnie do niewielkiej ucieczki mojej głowy na bok, poprzedzonej kolejnym jękiem.
Było mi przyjemnie, nawet jeśli podświadomość podpowiadała mi, że nie robi tego Yoongi, a jedynie mnie obserwuje. Nigdy wcześniej nie bawił się ze mną w ten sposób, chcąc doprowadzić do orgazmu tylko mnie, dlatego nie chciałem tego przerywać, pozwalając sobie na wsunięcie drugiej dłoni pod swoją koszulkę wraz z kolejnymi ruchami mojej ręki na trzymanym członku.
Szeptałem imię Yoongiego, nie powstrzymując żadnych odgłosów, ponieważ to uczucie było bardziej intensywne od tego, które zazwyczaj otrzymywałem. Seks z hyungiem był naprawdę przyjemny, jednak taki dotyk podwajał wszystkie doznania.
Ręka, która wylądowała pod moją koszulką zajmowała się nie tylko poszczególnymi fragmentami mojej skóry, a również sutkami, na których uwielbiałem jego dotyk, chociaż nie otrzymywałem go w tak dużych ilościach jak w obecnej chwili.
Niestety, nawet jeśli to moje ręce sprawiały mi tę całą przyjemność, nie potrafiłem długo wytrzymać w takim stanie, po raz ostatni wypowiadając jego imię i brudząc zarówno swoją rękę, jak i ubrania, którymi na razie nie potrafiłem się przejmować, wyobrażając, że po tym wszystkim otrzymuję jeszcze dodatkowo pocałunek od hyunga, przez co na mojej twarzy pojawił się błogi uśmiech, a całe ciało opadło do tyłu, opierając się o wezgłowie.
Dyszałem ciężko jeszcze przez krótką chwilę, starając się uspokoić bicie swojego serca, oddech oraz chęć wtulenia w jego ramiona, których przecież przy mnie nie było. Bałem się otworzyć oczy, ponieważ powoli docierało do mnie, że nie znajduję się ze swoim hyungiem w naszym mieszkaniu, a Yoongi widział wszystko przez kamerkę.
- Ah... - wyszeptałem, spuszczając powoli głowę i ukrywając twarz w wolnej ręce, która już dawno przestała dotykać moje ciało i była do mojej dyspozycji.
Nie wiedziałem co mam teraz zrobić, będąc naprawdę zażenowany.
- Chcę, aby hyung przy mnie był – zdradziłem mu swoje myśli, czując się nieporadnym i naprawdę potrzebując go u swojego boku.
Yoongi:
Przez chwilę nie mogłem uwierzyć, że naprawdę udało mi się namówić słodkiego maknae do zabawiania się na moich oczach. Niemniej jednak, gdy zamknął oczy, a jego dłoń uniosła się do góry, odczuwałem pewnego rodzaju satysfakcję. Uwielbiałem czuć kontrolę, zwłaszcza w łóżku, a widok Jungkooka poddającego się mojej woli dodatkowo mnie nakręcał. Naprawdę chciałem być dla niego jak najlepszym kochankiem, dlatego pilnie śledziłem jego rękę zapamiętując każde miejsce, o jakie zahaczała. Nie zmieniało to jednak faktu, że podobał mi się ten widok. Powolna wędrówka po ciele Jeona była dopiero początkiem tej krótkiej, ale jakże przyjemnej zabawy. Patrzyłem na ekran czując, jak moje bokserki unoszą się za sprawą pobudki mniejszego Sugi. Już miałem sięgnąć do niego ręką, gdy młodszy zaprzestał tych czynności, widocznie uznając, że tyle wystarczy. Widząc jego uroczo zażenowaną minę, uśmiechnąłem się delikatnie.
- Kontynuuj, Jungkookie. Pokaż mi więcej, proszę – powiedziałem lekko zachrypniętym z podniecenia głosem.
Młodszy nawet się nie zawahał przed powrotem do zabawy, od razu kładąc dłoń na wybrzuszenie w swoich spodniach. Sam również sięgnąłem do tego miejsca, wsuwając dłoń pod materiał, by móc sprawić sobie trochę dodatkowej przyjemności przy oglądaniu młodszego. Odnotowałem jeszcze w pamięci, że chłopak bardzo lubi być dotykany. Zwykle mu to dawkowałem, sądząc, że czuje się wtedy źle. Musiałem to zmienić i dawać mu więcej, bo to mu się wyraźnie podobało. A zwłaszcza pragnął dotyku na sutkach, co mnie trochę zaskoczyło, gdyż to miejsce zwykle omijałem, myśląc, że to za bardzo go żenuje. Warto było zaproponować mu tę rozmowę, naprawdę dała mi do myślenia. Albo raczej dopiera da, bo póki co miałem trochę inne priorytety.
Poruszałem dłonią na moim członku, rozkoszując się widokiem dogadzającego sobie Jeona. Starałem się w miarę kontrolować swój oddech, by młodszy nie rozproszył się moim działaniem. Nie musiałem jednak długo czekać na spełnienie, gdyż widoki, jakie zapewniał mi Jeon, dodatkowo wypowiadając kilka razy moje imię, sprawiły, że doszedłem na swoją rękę. Jungkook tego nie widział, gdyż opadł na plecy, przez co widziałem przez chwilę tylko jego lekko rozłożone nogi oraz zarys leżącej nieco wyżej głowy. Sam pozwoliłem sobie odchylić trochę do tyłu, zadowolony z tego obrotu spraw. Zresztą, zgodnych z moim planem.
Cofnąłem rękę, nie przejmując się swoją spermą. Wytarłem ją w koszulkę leżącą na podłodze, w której przyjechałem z Seulu. Usłyszałem ciche wyznanie młodszego, nadal widząc głównie jego nogi, co ruszyło moje serce.
- Też chciałbym być teraz przy tobie, Jungkookie. Bardzo bym chciał. Dziękuję, że mi to pokazałeś. Nie sądziłem, że tak bardzo chcesz być dotykany. Wiesz, muszę ci się do czegoś przyznać. W mojej głowie ciągle jest obraz, jak uciekasz od każdej próby dotknięcia cię. Pamiętasz? Tak było przed tym, jak zostaliśmy parą. Jakoś nie potrafiłem tego przełamać, bojąc się, że znowu będziesz mi uciekał. Ale gdy się jutro spotkamy... Wynagrodzę ci to wszystko, obiecuję.
Zobaczyłem, jak chłopak podnosi się, bym mógł go znowu widzieć. Posłałem mu czuły uśmiech.
- Chciałbym cię teraz przytulić i pocałować. Masz takie słodkie usta. Zrobimy tak. Idziemy teraz spać, a rano, gdy się obudzę, zjem śniadanie i przyjadę najszybszym pociągiem do Busan. Przed południem będę i zyskamy kilka dodatkowych godzin dla siebie. Co ty na to?
Widząc entuzjazm na twarzy dzieciaka i szybkie przytakiwanie, zaśmiałem się, kręcąc głową.
- Idź się umyj, króliczku. Chociaż naprawdę podobasz mi się w takim wydaniu. – Mrugnąłem do niego, szykując się już do pożegnania z nim. – Zobaczymy się jutro. Śpij dobrze, Jungkookie. Kocham cię.
Poczekałem, by młodszy również się pożegnał i zakończyłem połączenie. Odłożyłem urządzenie na podłogę, zagrzebując już w kołdrę. Nastawiłem jeszcze budzik na siódmą rano, by zdążyć na pociąg około dziewiątej. Uśmiechając się sam do siebie, zamknąłem oczy.
- Ah, Jungkookie, co ty ze mną robisz? – zapytałem sam siebie, powoli zapadając w sen.
Nazajutrz obudził mnie natrętny dźwięk, ale pierwszy raz od dawna podniosłem się już po drugim takim sygnale, przypominając sobie, że przecież muszę jechać do Jeona. Po szybkiej porannej toalecie, zszedłem na parter, gdzie moja mama szykowała śniadanie dla ojca do pracy. Ucałowałem kobietę w policzek, prosząc ją o coś dla mnie i pożegnałem się z wychodzącym już tatą. Naprawdę brakowało mi tego miejsca, nieważne jak sam sobie zaprzeczałem.
Zjadłem szybko to, co dostałem, dziękując za posiłek i przyjęcie mnie do domu po tym wszystkim co nas kiedyś poróżniło. Wypytałem jeszcze, czy nie potrzebują nic pilnego, co mógłbym dla nich załatwić, ale mama uspokoiła mnie, że naprawdę wyszli już na prostą dzięki pieniądzom, które im wysyłam. Przeprosiłem, że nie dostali ich w tym miesiącu tłumacząc, że miałem inny, pilny wydatek (do konkretów się nie przyznałem), ale nie miała mi tego za złe, bo ojciec miał jakąś premię. Uspokojony tym wszystkim, mogłem udać się na dworzec, by w niecałą godzinę dostać się pociągiem do Busan. Uwielbiam te szybkie podróżowanie.
Będąc już w moim mieście docelowym, ruszyłem do domu państwa Jeon, przypominając sobie jaką trasę pokonywałem z Jungkookiem jeszcze nie tak dawno temu. Po drodze natknąłem się na kwiaciarnię, zaraz przyszło mi do głowy, że może warto choć trochę udobruchać rodziców chłopaka. Ciekawiło mnie, co sobie o mnie pomyślą. Ostatnim razem też przecież się tutaj pojawiłem z młodszym. Podejrzewają coś? Raczej nie, więc będę się trzymał wersji, że jako ten „dobry hyung" martwię się o bezpieczeństwo naszego maknae, a że managerowie najbardziej mi ufają, dlatego to ja jestem wysyłany z najmłodszym. Kupiłem więc bukiet dla pani Jeon, nie za duży, by nie myślała za dużo, szukając w tym drugiego dna, i ruszyłem w dalszą drogę.
Zatrzymałem się dopiero przed furtką pod odpowiednim adresem i wziąłem głęboki oddech.
Yoongi, człowieku, opanuj się. Panikujesz, jakbyś szedł prosić o jego rękę...
Rozbawiony tą myślą, podszedłem do drzwi i nacisnąłem dzwonek. W progu pojawiła się osobiście mama Jungkooka. Przywitałem się ukłonem i wręczyłem jej podarunek, przypominając jej, kim jestem i mówiąc, że sprawdzam, czy z młodszym wszystko w porządku. Gdy dowiedziałem się, że nadal śpi, prawie prychnąłem.
To ja się tu staram, wstaję w środku nocy, a ten nadal śpi...
Poprosiłem kobietę o możliwość wejścia do pokoju chłopaka i obudzenie go, na co się zgodziła, idąc już do kuchni. Mimo wszystko wydawała się do mnie trochę niepewnie nastawiona.
Spokojnie, ją mamy z głowy. Czas iść do Jungkooka.
Kierując się krótką instrukcją dotarcia do pokoju dzieciaka, wszedłem do środka, zamykając za sobą cicho drzwi. Widok rozwalonego na łóżku Jeona był doprawdy zabawny. Zawsze, gdy musiałem wstać przed nim, zastawałem właśnie w takiej „pozycji rozgwiazdy".
Usiadłem na jego łóżku, przyglądając się przez chwilę tej spokojnej buźce, a w końcu pochyliłem się, całując go delikatnie.
- Jungkookie, wstawaj – powiedziałem stanowczym, ale nadal ciepłym tonem. – Jungkookie?
Widząc, że niewiele to daje, położyłem się obok niego i przytuliłem do siebie. Dopiero wtedy poczułem ruch w ramionach i ujrzałem zaskoczone oczy ukochanego.
- Dzień dobry, króliczku. Miło, że w końcu się obudziłeś.
Nim zdążył mi odpowiedzieć, sięgnąłem jego ust, obdarowując go pocałunkiem na dzień dobry. Jeden, w dodatku niecały dzień wystarczył, bym zdążył zatęsknić za nim. Nie zostałem długo w tej pozycji, puszczając go i podnosząc się do siadu, w razie gdyby pani Jeon postanowiła tu zawitać. Ale gładzenia tych miękkich włosów nie mogłem sobie odmówić.
Zdecydowanie nie mogę się rozstawać z tym dzieciakiem, nawet na kilka godzin.
Jungkook:
Nie sądziłem, że hyung poddawał moje działania jakiejkolwiek analizie, jednak sądząc po jego słowach byłem bacznie obserwowany, co tylko wzmocniło moje zażenowanie.
Nie odrywałem swojej twarzy od rozłożonej dłoni, nadal ukrywając się w ten sposób. Dopiero przy pożegnaniu, chęć zobaczenia jeszcze Yoongiego była silniejsza i wygrała nad zakłopotaniem, zmuszając mnie do posłania mu nieśmiałego uśmiechu.
Jutro? „Wynagrodzę ci"?
Od razu rozejrzałem się po swoim pokoju, myśląc na początku, że Min mówił na przykład o moim domu, a dokładniej pokoju, jednak przecież są też inne miejsca, w których moglibyśmy to zrobić. Wieczorem wracamy do Seulu, a hoteli w Busan nie brakuje. Gdyby moja mama nie pracowała w domu, zapewne nie miałbym problemu z zaproszeniem hyunga do siebie i spełnieniem jego zapewnienia.
Możliwość zobaczenia go już za kilkanaście godzin, ucieszyła mnie na tyle, że nie potrafiłem pohamować tej radości, przytakując mu energicznie głową i posyłając szeroki uśmiech.
Dodatkowe słowa na zakończenie rozmowy, przypomniały mi w jakim stanie się znajduję, a co gorsza – jak wyglądam, przez co kiedy chłopak do mnie mrugnął, znów zacząłem zakrywać twarz, nawet jeśli to niewiele dawało.
- Dobranoc, hyung. – Zdołałem jedynie wyszeptać, a słysząc ostatnie pożegnanie, byłem w stanie powrócić wzrokiem na laptopa leżącego przede mną, widząc już zakończenie rozmowy.
- Też cię kocham – dodałem, wiedząc, że Yoongi nie jest już w stanie tego usłyszeć.
Szybko przymknąłem klapę swojego urządzenia, zostawiając go na środku łóżka i modląc się w duchu, abym nadal był sam w domu, skierowałem się do łazienki.
Wszechobecna cisza utwierdziła mnie w tym braku jakiegokolwiek towarzystwa, nawet Gureum wydawał się gdzieś zniknąć, zapewne w pokoju brata, gdzie zazwyczaj sypiał.
Chyba... nie wystraszyłem go tymi odgłosami...?
Lądując w łazience, w pierwszej kolejności zająłem się brudnymi ubraniami, a mijając lustro, westchnąłem do swojego odbicia, wyglądając dokładnie tak, jak po stosunku z hyungiem. Miałem te same zaczerwienione policzki, tam samo mokrą twarz od pojedynczych kropelek potu oraz rozczochrane włosy. Jedynie usta pozostały nietknięte, przez co nie przypominały tych, które widywałem zazwyczaj po dużej ilości pocałunków. I tego najbardziej mi w tym wszystkim brakowało.
Po długiej kąpieli i pielęgnacji, zarówno swojego ciała, jak i włosów, wróciłem z powrotem do łóżka, zastając je w takim samym stanie, w jakim zostawiłem. Oczywiście wywołało to rumieniec na mojej twarzy, jednak po wyłączeniu laptopa i przełożeniu go na podłogę, chętnie wtuliłem się w kołdrę, obejmując ją wszystkimi kończynami i wyobrażając sobie, że jest tutaj ze mną hyung, dopiero głos mężczyzny przerwał moje dziwne układanie do snu.
- Idziesz już spać, synku? – zapytał tata, przez co moje oczy od razu powędrowały w jego kierunku, a ciało oderwało się od przytulanego materiału.
Pomimo niewielkiego zmęczenia, chętnie porozmawiałem z nim jeszcze dwie godziny, przez co mój powrót do łóżka miał miejsce około drugiej w nocy. Niestety gry i wspomnienia z dzisiejszej video rozmowy z Yoongim, przedłużyły wszystko do czwartej nad ranem, dlatego kiedy usłyszałem brata powracającego z imprezy, zacząłem udawać, że już dawno śpię, bo hyung mimo wszystko zawsze zahaczał o mój pokój.
- Widzę, że udajesz, Jeonggukie. To nie jest Twoje standardowe „jedna noga na ścianie, druga na podłodze", ale jestem zbyt zmęczony, żebyś oberwał za to siedzenie po nocach, nawet kiedy przyjechałeś na dwa dni. Dobranoc. Rano cię sprawdzę, o której poszedłeś spać – ostrzegł.
Niestety wiedziałem, że ma na to dobre sposoby, dlatego po jego wyjściu poszedłem już spać, wcześniej nastawiając jeszcze budzik na ósmą, aby wstać zanim hyung dotrze do Busan którymś z pierwszych pociągów.
Męczyłem się jeszcze dość długo zanim oczyściłem całkowicie umysł, zapadając w końcu w sen i przenosząc się do drugiej rzeczywistości, w której w końcu znalazłem się w ramionach Yoongiego, przez co kiedy się przebudziłem, mruknąłem niezadowolony, próbując odgonić od siebie osobę przeszkadzającą mi w tak przyjemnym śnie.
- Mam wolne, nie wstaję – wyszeptałem, jednak czyjeś usta skutecznie powstrzymały mnie przed kolejnymi protestami.
Rozchyliłem zaskoczony oczy, wpatrując się w Mina, choć zanim zapytałem go o cokolwiek, znów mnie pocałował, przez co westchnąłem cicho, chętnie oddając pieszczotę i oburzając się kiedy zaraz ode mnie uciekł.
Wtuliłem się w jego bok, starając się otworzyć lekko szczypiące oczy, zmuszone do nagłego spotkania ze światłem dziennym.
- To jeszcze sen czy naprawdę do mnie przyszedłeś? – zapytałem, jak tylko oplotłem go w pasie, przyklejając policzek do biodra siedzącego chłopaka i wpatrując się w niego z dołu, niestety tylko jednym okiem.
Dopiero po dłuższej chwili przypomniałem sobie zdarzenia z poprzedniego dnia, zaraz chowając twarz w jego koszulce, wzdychając ciężko.
- Czy... hyung naprawdę musiał... poprosić mnie wczoraj o... to było tak bardzo zawstydzające... – wyznałem mu, zaraz przenosząc się do siadu, aby móc schować się w końcu w jego ramionach, co zaraz przerwał mi dzwoniący telefon, znów mnie denerwując z samego rana.
Sięgnąłem po niego, wracając do poprzedniej pozycji i od razu go odebrałem.
- Tak, wiem mamo, zdążyłem zauważyć – powiedziałem, zanim rodzicielka oznajmiła mi, że przyszedł Yoongi.
- Dobrze zrobiłam wpuszczając go? – Zaraz usłyszałem jej zmartwiony głos.
- Tak.
- Wyspałeś się? Junghyun...
- ...wygadał się? On też wrócił o czwartej nad ranem. Powiedział ci? – Stwierdziłem, że skoro hyung gra nieczysto, to ja też mam taki zamiar, wydając go i zaraz słysząc narzekania mamy.
- Dobrze, kochanie. To ja wracam do pracy. Wejdź do mnie później, chciałam jeszcze z tobą porozmawiać.
- Yhym – mruknąłem tylko, rozłączając się już i sprawdzając budzik.
- Widzi hyung? Chciałem wstać wcześniej... - wyjaśniłem, pokazując nastawione godziny pobudki. – Chyba go nie słyszałem – dodałem po chwili, wzruszając już ramionami i zaraz przenosząc się za Yoongiego, aby przytulić się do jego pleców i pocałować kilkakrotnie w kark. Mimo, iż mój organizm domagał się snu po tych niecałych pięciu godzinach odpoczynku, nie miałem zamiaru marnować czasu, chcąc go spędzić właśnie z Minem.
Dłuższą chwilę nie puszczałem go, przytulając w ten sposób i jeszcze zmieniając kilka razy pozycję, by ostatecznie wylądować po prostu w jego ramionach.
- Pójdę się umyć, przebrać i możemy iść. Jesteś głodny, hyung? Albo chcesz się czegoś napić? Tylko nie kawy... po pierwsze nie umiem jej zrobić, a po drugie nie wiem czy mamy... ale to już jak zejdziemy na dół. Odpocznij hyung, nie zajmie mi to długo – obiecałem na koniec swojej nietypowo rozwiniętej – jak na mnie – wypowiedzi, całując go jeszcze w policzek i już uciekając do szafek, aby wziąć swój standardowy zestaw i zaraz zniknąć w łazience.
Nawet nie chciałem przyglądać się swojemu odbiciu, które zaprezentowałem Yoongiemu tuż po wstaniu, jak najszybciej przywracając się do stanu sprzed kilku godzin, no może z małym szczegółem przekrwionych oczu i sporych cieni pod oczami.
Po drodze z łazienki zdążyłem wpaść na brata, który zaciągnął mnie do pokoju, wypytując zarówno o Yoongiego, jak i moje siedzenie do rana przy grach, co skończyło się wołaniem mamy i przepychankami. Pozwoliłem mu o wszystkim jej powiedzieć i jak zwykle naskarżyć, wracając po prostu do Mina i prosząc go o zejście na dół.
Gureum wyglądał na obrażonego, jednak tylko na mnie, bo po hyungu chętnie skakał, prosząc go o coś do jedzenia.
- Idź do Junghyuna, no idź – powiedziałem mu jedynie, odsyłając go do skarżypyty, który powinien go do tej pory nakarmić.
Nie chciałem dłużej marnować czasu, dlatego po szybkiej wymianie zdań z mamą, powróciłem do Yoongiego, zostawionego w przedpokoju, przyglądając się mu uważnie i kręcąc po prostu głową z uśmiechem.
Ubrałem buty, na razie niczego nie zdradzając i dopiero kiedy opuściliśmy mój dom, nieco zamaskowani, zapytałem go o te kwiaty, mówiąc, że najpierw pójdziemy do jakiejś knajpy i wezmę sobie coś na wynos, a później zabiorę go na te obiecane plaże.
Yoongi:
Od samego przebudzenia, Jungkook lgnął do mnie, zachowując się zupełnie jak nie on. Krążył wokół mnie jak pupil stęskniony za swoim właścicielem. Kiepskie porównanie, wiem, ale naprawdę tak to wyglądało, poza tym nie odbierałem tego w kategorii czegoś złego. Wręcz przeciwnie, cieszyło mnie, że nie tylko ja tęskniłem za nim, ale też młodszy potrzebował mojego towarzystwa.
- Miło wiedzieć, że o mnie śnisz, Jungkookie – powiedziałem, szczerze zadowolony, pozwalając mu na przylgnięcie do mnie. Moja dłoń nie przestała gładzić włosów dzieciaka, dając możliwość cieszenia się jego bliskością.
Trwaliśmy tak kilkanaście sekund, patrząc na siebie, gdy nagle chłopak ukrył twarz w mojej koszulce. Nie zdążyłem zapytać, o co chodzi, bo zaraz mi to sam wyjaśnił, zmieniając swoje położenie i lądując tym samym w moich ramionach.
- Wiem o tym, Jungkookie. Ale świetnie sobie poradziłeś. Byłeś bardzo podniecający – szepnąłem mu do ucha. Niestety w tym momencie przerwał nam telefon młodszego, który odebrał, by zamienić kilka zdań ze swoją mamą. Czułem, że ta kobieta mnie nie lubi. No ale co poradzić. Nie każdemu odpowiada mój geniusz.
Zaczekałem do końca tej rozmowy, by wrócić do tematu, ale Jeon miał inne plany, nadając nadal jak nakręcona katarynka. Zerkałem, jak przenosi się za mnie, czując po chwili otaczające mnie ramiona i kilka pocałunków na karku. Nie mogłem powstrzymać zadowolonego pomruku na te działania. Przymknąłem oczy rozkoszując się naszym spotkaniem po jakże długiej rozłące.
- Chyba będziemy musieli się częściej rozjeżdżać, jeśli mam być zawsze tak miło witany – stwierdziłem, unosząc jego dłoń do moich ust i ucałowałem jej grzbiet.
Jungkook zaczął się niesamowicie kręcić, próbując znaleźć sobie miejsce przy mnie, dlatego po prostu przyciągnąłem go do siebie, zamykając w uścisku. Jeśli on był spokojny, że nikt nam nie przeszkodzi, to ufałem mu w tej kwestii.
Po kolejnym krótkim monologu, zapewniłem maknae, że nie jestem ani głodny, ani spragniony, więc może spokojnie pójść się przygotować do wyjścia. Nauczony doświadczeniem, że według młodszego ,,nie zajmie mi to długo" znaczy tyle samo co: ,,daj mi pół godziny", postanowiłem pościelić jego łóżko i usiąść na krześle przy biurku.
Z uśmiechem przypatrywałem się zdjęciom małego Jeona, które stały na szafce obok. Oglądałem wystrój jego pokoju, zauważając, że wystrojem pasowałby jako część naszego mieszkania. Moje serce zrobiło się jeszcze spokojniejsze na myśl, że chłopak naprawdę musi się tam dobrze czuć. Pomimo tamtej sytuacji, wolał spędzać czas właśnie w tym miejscu, zamiast w naszym łóżku w dormie. Zaczynałem się czasem zastanawiać, czy nie zrobić w dormie awantury o zamianę pokoi z Namjoonem i Taehyungiem, ale dopóki mogliśmy skryć się w naszym własnym kącie, nie chciałem niepotrzebnie wszczynać wojny.
Na tych przemyśleniach spędziłem czas oczekiwania na powrót Jungkooka, a gdy pojawił się gotowy w drzwiach, prosząc mnie o zejście z nim, podniosłem się z zajmowanego mebla i ruszyłem w dół po schodach. Zaraz zaatakował mnie pies, który mi się plątał pod nogami jak szalony, co chwilę stając na dwie łapy i opierając się o mnie, wesoło merdając ogonem.
Chociaż on mnie w tym domu zaakceptował...
Jungkook zostawił mnie przy drzwiach wyjściowych, prosząc o jeszcze chwilę na rozmowę z mamą, dlatego czekałem na niego, głaszcząc tego małego sierściucha, nadal łaszącego się do mnie, jak dzieciak od samego wstania.
Dopiero po chwili zorientowałem się, że młodszy zdążył wrócić i przygląda mi się rozbawiony. Podniosłem się, jak gdyby nigdy nic, czekając, by założył buty, czapkę oraz maskę. Dopiero wtedy wyszliśmy z domu państwa Jeon.
Jungkook poprosił, abyśmy zahaczyli jeszcze o jakieś miejsce z jedzeniem, co i tak miałem mu zaproponować, bo koniec końców nie zjadł śniadania.
- Nie musisz jeść w biegu. Mamy czas, zjedz spokojnie.
Niestety zostałem jeszcze zapytany o powód podarowania jego mamie kwiatów, dlatego próbowałem to obrócić trochę w żart, mówiąc, że chce się podlizać teściowej, na co chłopak zapłonął rumieńcem.
Zgodnie z moją prośbą o niejedzenie śniadania byle jak, usiedliśmy na chwilę w jednej z knajpek, w której młodszy zamówił sobie jakieś fast foody, za które uparłem się zapłacić, skoro to z mojej winy nie zjadł normalnego posiłku. Mogłem też się czegoś napić, ale po krótkiej sprzeczce, zamówiłem herbatę zamiast kawy, co naprawdę było triumfem dzieciaka. Zresztą, jego zadowolona mina mówiła naprawdę dużo w tym temacie.
Po tej krótkiej przerwie, udaliśmy się w dalszą drogę. Jungkook obiecał zabranie mnie w miejsce, które było jego „tajemniczą plażą". Ponoć nikt tam nie chodził, więc mogliśmy sobie pozwolić na spędzenie czasu sam na sam. A to mogłem śmiało wykorzystać, by spełnić wczorajsze zapewnienie o wynagrodzeniu młodszemu jego uległości względem tego, co dla niego zaplanowałem. Przed jednym z zejść na piasek, kupiłem jeszcze koc, o którym nie pomyśleliśmy wcześniej. Zaczynało się robić gorąco, a wypita wcześniej herbata zdecydowanie mi nie wystarczyła. Kupiłem więc jeszcze jakiś napój dla siebie i Jeona w sporych kubkach, wypełnionych dużymi kostkami lodu.
Tak zaopatrzeni, dotarliśmy po kilku minutach do miejsca, o którym wspomniał młodszy, zostawiając z dala tłumy korzystających z pogody plażowiczów. Miejsce było tak zasłonięte od wzroku ludzi, że aż żal było go nie wykorzystać.
Jungkook opowiadał mi, jak je znalazł przez przypadek, prawie skręcając kostkę po spadnięciu na tę ukrytą między skałami małą plażę. Nie do końca go słuchałem, skupiając się, by samemu się nie uszkodzić przy schodzeniu.
Będąc już na piasku, rozłożyliśmy koc, zaraz na nim siadając. Kubki, w których zostały jedynie prawie nieroztopione kostki lodu wylądowały obok nas. Patrząc na te kawałki zamrożonej wody, wpadłem na pewien pomysł, uśmiechając się do siebie z zadowoleniem. Musiałem jednak najpierw zająć się moim maknae.
- Wiesz, Jungkookie... - zacząłem, patrząc na spokojne morze przed nami. – Naprawdę podobała mi się ta nocna zabawa. Jako dobry chłopak powinienem ci to wynagrodzić.
Mówiąc te słowa, położyłem dłonie na biodrach dzieciaka, przysuwając go bliżej siebie, by zaraz złączyć nasze usta. Nie musiałem wkładać żadnego wysiłku w to, by przenieść młodszego na moje nogi, co chętnie sam uczynił, siadając na mnie okrakiem.
Nie czekając na jego pozwolenie, wsunąłem dłonie pod jego koszulkę, ciągnąc ją od razu do góry, w celu pozbycia się jej. Widok tego ślicznego ciała na żywo był dużo lepszy niż marny obraz z kamery. A obecna pozycja pozwalała mi przenieść pieszczoty z warg na inne rejony skóry.
- Więc lubisz czuć mnie tutaj? – zapytałem cicho, przesuwając nosem po linii jego szczęki, dokładnie odtwarzając ścieżkę, którą wczoraj wędrowały jego palce. – I tutaj? – szepnąłem, przygryzając zaraz delikatnie płatek jego ucha.
Moje dłonie wylądowały na pośladkach Jeona, unosząc je w górę, by moja twarz znalazła się na poziomie jego klatki piersiowej.
- Chyba bardzo zaniedbałem te rejony – dodałem niby smutno i zatoczyłem językiem kilka kółek wokół jednego z jego sutków, na koniec chwytając go lekko zębami. Takie działanie wywołało u maknae dużo cichych jęków, które wyraźnie hamował, bo przez miejsce, w którym się znajdowaliśmy, tworzyło się lekkie echo.
Moje palce uciskały jędrne pośladki, rozkoszując się ich miękkością. Chciałem mu dzisiaj zapewnić dotyk, który wynagrodzi mu te dotychczasowe braki. No, nie tylko moje palce, nos czy usta miały mieć tutaj swój udział. Ale po kolei.
Powoli przemieściliśmy się tak, by młodszy wylądował na plecach, rozłożony na kocu, a ja kontynuowałem wędrówkę ust, zatrzymując się na podbrzuszu chłopaka. Skubnąłem lekko skórę w tym miejscu, zaraz się do niej przysysając tuż pod pępkiem. Wystarczyła chwila, a zostawiłem w tym miejscu soczystą malinkę.
- Jungkookie, jesteś taki śliczny – szepnąłem, przysuwając się do jego twarzy i ucałowałem jego czoło, wcześniej odgarniając z niego grzywkę. – Chciałbym dzisiaj podarować ci jak najwięcej przyjemności. Ale nauczę cię też pewnych nowych rzeczy. Ufasz mi?
Czekałem na odpowiedź twierdzącą, a gdy tylko ją otrzymałem, złączyłem nasze wargi, natychmiast wsuwając język między jego zęby.
Moja ręka sięgnęła po zostawiony niedaleko kubek z lodem. Zdążył się już bardziej roztopić, ale nadawał się nadal idealnie do tego, co planowałem. Otworzyłem pokrywkę i wyciągnąłem jedną z nich, pokazując ją Jungkookowi. Usadowiłem się na jego biodrach tak, by nasze krocza się stykały.
- Nauczę cię innego rodzaju rozkoszy – obiecałem, przykładając chłodny przedmiot tuż pod jego jabłkiem Adama i powoli sunąłem nią w dół. Mokry ślad, który zostawiał, wywoływał dreszcze na rozgrzanym ciele maknae. Zmieniłem tor, zjeżdżając do nieruszonego przeze mnie sutka, zakręcając się wokół niego tak, by nie dotknąć brodawki. Młodszy wił się pode mną, popiskując cicho, ale nie przerywałem, sunąc już końcówką lodu do jego pępka, gdzie skończyła mi się kostka, zamieniając już w wodę.
- Jesteś gotowy na taki eksperyment, Jungkookie? – zapytałem, specjalnie poruszając przy tym biodrami, co sprawiło, że nasze krocza się o siebie otarły, wywołując wspólne westchnienie. – Pobawimy się?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top