17
@KakaSzczur jako Yoongi & Jiminnie :3
@Avangeee jako Jeonggukie :)
Powrót Jimina, łiiii ♥
~~~~~~~~~
Yoongi:
Nagrywanie teledysku nigdy nie jest proste. Zwłaszcza, gdy musimy odstawiać sceny niczym profesjonalni aktorzy.
Nie dość, że wymagają ode mnie tańca, to jeszcze aktorstwa. Czy ja nie wspominałem, że jestem od komponowania i rapowania? Nie przypominam sobie, bym zmienił profesję. Ale czego się nie robi dla fanów... Zwłaszcza, że wszyscy pokładali duże nadzieje w naszej nowej serii HwaYangYeonHwa. To może być dość przełomowy krok w naszej karierze, zapewniający nam sławę.
Poznaliśmy koncept zarówno tego, jak i trzech kolejnych klipów, które niby układały się w jakąś historię. Co prawda reżyser sam nie miał na nią do końca pomysłu, ale stwierdził, że skoro fanki EXO potrafią stworzyć jakieś kosmiczne teorie odnośnie tego, co znajduje się w ich MV, to nasze ARMYs pewnie też nie będą w tym gorsze. Poza tym na nagrania musieliśmy jechać do innego miasta, dlatego poranna pobudka i szybkie zebranie się do wyjazdu nie było najmilszą rzeczą.
Pierwszego dnia jedynie obgadaliśmy wszystko i zobaczyliśmy, gdzie będziemy kręcić. Następnie mieliśmy czas na przygotowanie się do swoich ról, dlatego dość szybko znaleźliśmy się w hotelu, gdzie razem z panią Cha mieliśmy dodatkowe lekcje, ale zamiast fanserwisu, to aktorstwa. Szczęście w nieszczęściu mogliśmy szybko opuścić te zajęcia, co zaraz wykorzystałem na dodatkowy sen. Niestety wylądowałem w pokoju z Seokjinem, który osobiście się postarał o to, bym nie tknął w czasie wyjazdu Jungkooka. Młodszy dzielił pokój z Hoseokiem, co zapewne nie ucieszyło też Jimina. Ale mamusia Jin musiała wtrącić także u nich swoje dwa grosze.
Następny dzień poświęcony był scenom Junga na moście oraz Taehyunga i Jungkooka, które miały miejsce po ich „ucieczkach z domu". Później wspólne sceny przy ognisku.
Musiałem przyznać sam przed sobą, że nawet dobrze się z nimi bawiłem. To była taka mała odskocznia od naszych codziennych problemów.
Cały trzeci dzień zajęły nagrania na torach, a później w nocy w samochodzie. Po nagraniu tych scen reszta wróciła do hotelu, ale ja zostałem obserwować solowe fragmenty Jungkooka. Było mi cholernie ciężko. Czułem jak serce mi zamiera za każdym razem, gdy samochód jechał w jego stronę i zatrzymywał się tu przed nim. Po piątej próbie nie mogłem już na to patrzeć mając wrażenie, że w końcu wskoczę na plan i go stamtąd zabiorę. Aż chciałem iść zapytać reżysera, jak do cholery cała ta historyjka jest związana tekstem piosenki. Powstrzymałem się jednak i gdy nareszcie skończył, mogliśmy pojechać przespać się kilka godzin.
Kolejny dzień zaczął się od moich scen. Nagranie ich poszło w miarę gładko. W sumie wystarczyło, że zamiast grać, skupiłem się na moich przeżyciach z czasów, gdy nie radziłem sobie z utratą Jieun. Dzięki temu mogłem szybko nagrać co trzeba, jednak odbiło się to na moim humorze przez resztę dnia. Wszystkie te wspomnienia do mnie wracały i choć głowa pogodziła się tamtymi wydarzeniami, to serce przez nie zabolało. Nie miałem już ochoty rozmawiać z nikim, całe szczęście, że wspólne sceny nagraliśmy wcześniej, bo nie dałbym z nimi dzisiaj rady.
Po mnie kręcili jeszcze Hoseoka i Jimina. Jungkook, który powinien mieć dzisiaj wolne przyjechał tu z nami. Najpierw myślałem, że dla mnie, ale gdy przyglądał się scenom Jimina, zrozumiałem, że niekoniecznie moje przypuszczenia były słuszne. Bolało mnie, gdy patrzył na niego w ten sposób.
Jungkook pogódź się z tym, on nie będzie twój. Wracaj do mnie, natychmiast.
Moje przeklinanie w myślach nie dawało niestety żadnych skutków. Dlatego zły i zmęczony, czekałem przy vanie przez godzinę na resztę. Gdy tylko zjawił się Jeon, zabrałem go na siedzenie dla pasażera. Byłem odpowiedzialny za dowiezienie nas do hotelu, bo manager miał do załatwienia jakieś szczegóły odnośnie grafiku, które przekaże mi i Namjoonowi jutro, albo raczej dzisiaj, ale dużo później, bo w tej chwili było grubo po północy. Nie miałem już kompletnie siły, ale skupiłem się na drodze całą siłą woli.
Dowiozłem nas bezpiecznie do celu, dopiero na miejscu orientując się, że Jungkookie zasnął. Hoseok pomógł zmęczonemu Jiminowi opuścić pojazd i wziął go na barana. Ja natomiast nie mogłem sobie darować najlepszej metody obudzenia maknae, czyli nachyliłem się i złapałem jego twarz w swoje dłonie, zaczynając całować.
- Pobudka, śpiąca królewno. Czy raczej „śpiący króliku". Idziemy do łóżka – szepnąłem, gdy rozchylił zaspane oczy. Nawet jeśli byłem bardzo zły, nie mogłem dać po sobie poznać, że to wszystko widziałem. Chłopak mógłby wtedy zacząć uciekać z powodu poczucia winy, a każde jego odsunięcie się ode mnie, to tylko dodatkowy, niepotrzebny stres.
Jungkook:
Aktorstwo nie było moją mocną, dlatego podczas kręcenia MV do naszej piosenki tytułowej, nie potrafiłem przywołać niektórych emocji. Solowe fragmenty były najgorsze. Nie miałem przy sobie reszty hyungów, która mogłaby mnie wspierać. I chociaż moja postać idealnie pasowała do Jungkooka sprzed miesiąca, to teraz, po związaniu się z Yoongim, tamto przygnębienie i smutek były mi obce. Oczywiście nadal miewałem swoje potrzeby samotności, jednak najchętniej spędzałbym czas w ramionach Mina.
Stylistki jednak odpuściły sobie poprawianie mojej fryzury, zostawiając jasny brąz i nie dodając tych dziwnych pasemek, chociaż obiecały, że tuż przed promocjami się tym zajmą.
Musiałem również być ostrożny z moim ciałem, które potraktowałem toną pudru w niektórych miejscach. Yoongi akurat tuż przed nagraniami stworzył mi kolejną malinkę do kolekcji, a ukrycie aż czterech wymagało wcześniejszego wstania i późniejszego odsypiania w samochodach.
Do tej pory nie skupiałem się aż tak na fabule naszej serii, jednak połączenie mnie z Yoongim było naprawdę nietypowe. Mogłem sobie wyobrazić, że to wszystko nie jest zwykłą fikcją, a ja naprawdę uciekłem od niego po naszej kłótni, zostałem pobity, po czym potrącił mnie samochód. Odkąd jesteśmy razem to wszystko jest bardziej niż prawdopodobne.
Sceny mojego hyunga podobały mi się najbardziej, dlatego chętnie przyjechałem je pooglądać. Niestety widząc Jimina, jeszcze w tej stylizacji, nie mogłem oderwać od niego wzroku, znów zazdroszcząc Hoseokowi, który miał go na co dzień, mógł go pocałować, przytulać i kochać.
Dlaczego pomimo tych wszystkich zbliżeń z Yoongim, wyznań i uczuć, które we mnie wywoływał, ja nadal tak bardzo cię kocham, Jiminnie hyung?
Na szczęście akurat w tym samym momencie zakończyły się nagrania hyungów, dlatego grzecznie powędrowałem do vana, będąc prawie siłą wciągnięty na miejsce pasażera. Przeprosiłem Yoongiego, chociaż nie wiem za co, jednak był chyba o coś zły. Niestety pocałunek, który mi sprezentował tuż po dojechaniu pod nasz hotel, wyprowadził mnie z tego błędu. Najwidoczniej Min po prostu chciał, abym był blisko niego.
Ten niewielki gest pomógł mi jakoś przetrwać ostatnią noc z Hoseokiem, którego ignorowałem jak mogłem i tylko na planie z nim rozmawiałem, grając przed Armys wielką przyjaźń, która w naszym przypadku raczej zaliczała się do nienawiści, oczywiście tylko z mojej strony.
Nie do końca byłem zadowolony ze swoich nagrań, jednak zachowałem to dla siebie, a po powrocie do dormu w końcu mogłem zjeść jakiś większy posiłek, który z pewnością pozbędzie się tych nieznacznie wystających obojczyków i ładnie zarysowanej szczęki, uzyskanych dzięki jednemu niewielkiemu posiłkowi podczas nagrań. Hyungowie nie mogli mieć mi tego za złe, nawet Yoongi, który czasami sam stosował podobne metody, chociaż on nie dodawał do tego ćwiczeń, a bardziej większą ilość snu.
Yoongi:
Nagrania trwały jeszcze jeden dzień, ale byli do nich potrzebni jedynie Taehyung, Seokjin i Namjoon, dlatego mogliśmy z pozostałą dwójką oraz Sejinem wrócić do Seulu. Z racji tego, że bez trzech osób nie mogliśmy mieć niczego w zespołowym grafiku, postanowiłem wyciągnąć Jeona na obiad. Oczywiście na szaszłyki. Ten dzieciak tak się cieszył na możliwość jedzenia ich, że najchętniej kupowałbym mu je codziennie, byle widzieć ten piękny uśmiech.
Szliśmy spokojnie spacerem, w maskach i czapkach, by nie robić zbyt dużego zamieszania. W końcu idole na ulicy w środku dnia to nie lada atrakcja. Ale nie udało nam się dotrzeć na miejsce, bo po drodze coś mnie zatrzymało.
- Yoongi?
Znam ten głos. I to aż za dobrze. A nie słyszałem go już z dobre pół roku, bo nie miałem czasu odwiedzić Jieun i Minhyuka. Dlatego teraz, gdy do moich uszu dotarł ten delikatny, kobiecy ton, zatrzymałem się w półkroku i odwróciłem powoli, nie dowierzając. Na środku chodnika stała moja pierwsza miłość, a tuż obok niej mój przyjaciel. I może nie wywołałoby to we mnie aż takiego szoku, gdyby nie jeden, rzucający się w oczy szczegół – zaokrąglony brzuszek dziewczyny, który było doskonale widać za sprawą pięknej tuniki podkreślającej jej kształty.
Przez chwilę miałem wrażenie, że nogi odmówią mi posłuszeństwa. Naprawdę jej już nie kochałem. Ale pierwsza miłość zostaje w sercu na zawsze. Dlatego zaraz uderzyły we mnie bardzo niewesołe myśli.
Gdybyś wtedy nie zadebiutował, to ty stałbyś przy niej.
Wiedziałem, że niedawno brali ślub, jednak nie mogłem się na nim zjawić przez wzgląd na promocje z „War of hormone", za co bardzo ich przepraszałem. Co prawda byłem w stanie załatwić sobie przepustkę na tę uroczystość u CEO, ale... nie chciałem. Widocznie już wtedy musiała być w ciąży. I nic mi nie powiedzieli...
- Dawno się nie widzieliśmy – stwierdziłem, zdejmując maskę z twarzy.
Starałem się zachowywać spokój, posłałem nawet uśmiech starym przyjaciołom, podchodząc bliżej nich.
- No właśnie! – Jieun złapała moją dłoń, ściskając ją radośnie.
- A kto to?
Obejrzałem za siebie i zobaczyłem stojącego zaledwie krok za mną Jungkooka, którego oczy patrzyły niepewnie to na mnie, to na pozostałą dwójkę.
- Jieun, Minhyuk, to jest Jeongguk, maknae z zespołu – wyjaśniłem, wiedząc, że na środku ulicy nie mogę sobie pozwolić na dodanie: „oraz mój chłopak", to byłoby zbyt niebezpieczne, za dużo tu ciekawskich uszu.
- Jungkookie, to właśnie moi przyjaciele, o których ci opowiadałem – dodałem, patrząc na niego znacząco.
- Dokąd się wybieracie? – zapytał zaciekawiony Minhyuk, szybko wyłapując, że chyba to nie jest byle jaki kolega. Oboje doskonale wiedzieli o mojej biseksualnej naturze, dlatego mogli mnie podejrzewać o różne rzeczy. W tym wypadku – całkiem słusznie.
- Obiad. Młody lubi szaszłyki jagnięce, więc jako dobry hyung chciałem go na nie zabrać.
- Tak! Ja też dawno nie jadłam! Możemy też iść? Proszę! – Dziewczyna złapała za rękę swojego męża i potrząsała nią, robiąc słodkie oczy. Nic się nie zmieniła. Zawsze, gdy coś chciała, robiła tę słodką minę i patrzyła tak, że w końcu człowiek jej ulegał.
- Chyba nie będziemy wam przeszkadzać, prawda Yoongi?
- Nie. W porządku.
Będziecie. Bardzo. Idźcie do cholery, bo chcę zjeść w spokoju z moim Jungkookiem.
Zakończyło się jednak tym, że całą czwórką usiedliśmy przy stoliku w najbliższej knajpie serwującej ulubione danie młodszego. Na szczęście zajęliśmy stolik na uboczu, bo Jieun zaraz zasypała maknae pytaniami. Zaczęło się niewinnie od tego, jak mu się podoba bycie idolem, a skończyło na wtykaniu nosa w łączące nas relacje.
- Jungkook jest moim chłopakiem – potwierdziłem jej w końcu, bardzo cicho, upewniając się, że na pewno nikt nas nie podsłuchuje. Zaraz jednak postanowiłem zmienić temat. – Nie wspominaliście, że będziecie rodzicami.
- Dowiedziałam się tuż przed ślubem. Niedługo Yoona przyjdzie na świat!
- Nie planowaliśmy jeszcze powiększać rodziny, tak jakoś wyszło – wytłumaczył się zaraz Minhyuk.
Oboje zaczęli zaraz trajkotać o tym, jakie to problemy mają przyszli rodzice. Niby ich słuchałem, nawet przytakiwałem głową i komentowałem niektóre rzeczy, ale niestety, moje myśli zaprzątała jednak ułomna myśl.
To mogło być twoje dziecko, Yoongi.
Jungkook:
Mieliśmy dziś teoretycznie wolne, przynajmniej popołudnie. Chciałem pojechać wieczorem do Big Hit, by popracować nad układami i różnymi technikami, a co najważniejsze – sztukami walki, które przydadzą się w samoobronie, w starciu z niebezpiecznymi kosmitami. Już wystarczy, że przedwczoraj ucierpiał mój telefon, kiedy po nagraniach walczyliśmy o pozycję najlepszego superbohatera. Oczywiście to ja zdobyłem ten tytuł, jednak jakim kosztem? Ekran miałem cały popękany i po raz drugi w tym roku musiałem kupić nowy telefon. Świetnie. Już więcej nie będę się z nim bawił.
Yoongi zechciał wykorzystać ten zapewne jedyny wolny dzień, na wyciągnięcie mnie na obiad. Nie protestowałem, pamiętając o swoim organizmie znów domagającym się góry pysznego jedzenia, które obiecał mi mój hyung.
Cieszyłem się, że w końcu spędzę z Minem trochę czasu, chociaż najchętniej zostałbym w dormie i poleżał z nim w łóżeczku, bo paradowanie w centrum miasta, do tego w środku dnia wcale mi się nie uśmiechało.
Modliłem się, abyśmy tylko nie zostali zauważeni przez jakąkolwiek fankę, albo fana, bo nie miałem na to ochoty, szczególnie podczas wolnego czasu. Niestety, słysząc imię mojego hyunga wypowiedziane przez jakąś dziewczynę, westchnąłem cicho, wiedząc, że nasze spokojnie popołudnie właśnie się skończyło.
Odwróciłem się zaraz po Minie, naciągając swoją czapkę jeszcze bardziej, dzięki czemu moje oczy prawie w ogóle nie były widoczne. Od razu skojarzyłem, że stojąca przed nami para nie należy do naszych fanów, a raczej jakichś znajomych Yoongiego.
Czyżby...?
Przysłuchiwałem się ich wymianie zdań, nie chcąc jakkolwiek wtrącać i nie ruszając już o krok. Po prostu badałem zachowanie Mina i tej dziewczyny, zerkając również w stronę wyższego ode mnie chłopaka.
Byłbym głupi, gdybym nie skojarzył, że to akurat ci słynni Jieun i Minhyuk wraz ze swoim jeszcze nienarodzonym dzieckiem. Liczyłem, że Yoongi poprosi mnie, abym wrócił do dormu, albo chociaż po prostu ich pożegna i pójdziemy w spokoju do tej knajpy, jednak jak zwykle głupio się łudziłem.
Ukłoniłem się nisko, kiedy mój hyung przedstawił mnie swojej dwójce przyjaciół, do której zresztą należała jego była dziewczyna i kolega, który go zdradził, a co tak łatwo mu Min wybaczył.
Ostatecznie, przez propozycję Jieun, wybraliśmy się właśnie w czwórkę na mój ulubiony obiad. Miałem tylko nadzieję, że trójka przyjaciół zajmie się sobą, kiedy ja zjem w spokoju moje szaszłyki. Niestety, ponownie trochę się pomyliłem, a była dziewczyna Mina zaczęła mnie zasypywać pytaniami.
- Jeongguk, tak? – zaczęła, na co kiwnąłem jej głową, starając się być grzecznym, nawet pomimo chęci ucieczki z tego miejsca. – Yoongi opowiadał mi trochę o waszym zawodzie i zdarzało mu się czasami na to narzekać, a jak jest z tobą? Nie przeszkadza ci ta ciągła kontrola i brak życia prywatnego?
Miałem ochotę ciężko westchnąć i odpowiedzieć jej coś w stylu: „Za wywiady się płaci", jednak wiedziałem, że muszę ją traktować nawet lepiej od zwykłej fanki spotkanej na ulicy.
- Za bardzo kocham muzykę, aby narzekać na brak prywatności, noona – odpowiedziałem zgodnie z prawdą, nie chcąc rozwijać tego tematu.
- Nie macie chyba czasu na miłość, prawda? Miałeś już jakąś dziewczynę... albo chłopaka? Ewentualnie... masz obecnie? – Kolejne pytania, zmusiły mnie do zerknięcia niepewnie w stronę Yoongiego.
Naprawdę nie sądziłem, że Jieun będzie mówić o tym wszystkim wprost, bo nie powiem, jej pytania przekraczały już każdą granicę.
- Jungkook jest moim chłopakiem – potwierdził w końcu Min, odpowiadając tym samym na wszystkie te dziwne pytania dziewczyny.
Na tym zakończył się temat mojej osoby, który szybko zmienił się na ten o dziecku Jieun i Minhyuka. W tym samym momencie zostało dostarczone nasze zamówienie, dzięki czemu skupiłem się na jedzeniu, w końcu ściągając maskę i raczej nie słuchając tej rozmowy o dziecku, a bardziej przypominając sobie słowa Mina, które kiedyś usłyszałem od niego w studiu.
Jeśli są przyjaciółmi od samego przedszkola, to chyba nie ukrywają przed sobą nawet takich faktów jak związek z kolegą z zespołu, dlatego nie mam się o co martwić.
Jieun i Minhyuk tutaj studiują, ale skoro są po ślubie to w sumie sam nie wiem co teraz robią, może już pracują? Są w wieku hyunga, dlatego... kiedy kończy się studia? Na piątym roku czy czwartym? To chyba zależy od... nie mam pojęcia i raczej nigdy się nie dowiem... chyba, że zapytam Namjoon hyunga, on na pewno wie takie rzeczy.
„Miłość boli, ale się nie kończy"...
Wszystkie te słowa zmuszały mnie do odpuszczenia sobie mordowania spojrzeniem tej Jieun, chociaż miałem ogromną potrzebę, aby zacząć to robić. To jej uśmiech Yoongi kochał do tej pory, czemu zupełnie się nie dziwiłem, widząc, że dziewczyna należy do tych o idealnej figurze, cerze i ogólnie przyjemniej aparycji. Co prawda nie była w moim typie, szczególnie jeśli chodzi o charakter, jednak poniekąd go rozumiałem.
Yoongi kocha Jieun, ty kochasz Jimina, jesteście kwita, Jeongguk, nie masz co tego roztrącać.
I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie zniknięcie Minhyuka po piętnastu minutach i zostawienie nas w trójkę. Nadal nie wtrącałem się do ich rozmowy, a widząc jak Min pochłonięty był w niej do końca, nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi, miałem coraz większą ochotę po prostu stąd wyjść i zostawić ich samych.
Po zjedzeniu swojej porcji i graniu na popękanym telefonie przez około dwadzieścia minut, stwierdziłem, że dłużej już tutaj nie wysiedzę, marnując w ten sposób czas i czując jak powoli moje serce się nieznacznie zaciska. Przeprosiłem ich cicho, mówiąc, że muszę udać się do łazienki, po czym opuściłem lokal drugim wyjściem, zakładając po drodze maskę, by ukryć zarówno swoją twarz, jak i lekko załzawione oczy.
Nie sądziłem, że to może aż tak na mnie wpłynąć, jednak teraz rozumiałem już wszystko, znów czując się niepotrzebny i mając ochotę zamknąć się w moim Tengoku.
Złapałem pierwszą lepszą taksówkę, prosząc o podwiezienie mnie do Big Hit i dopiero kiedy przekroczyłem mury budynku, po około dwudziestu minutach drogi, napisałem do Yoongiego SMS-a.
„Jestem w wytwórni. Chciałem jeszcze poćwiczyć. Przepraszam, hyung."
Nie chciałem go zdenerwować, dlatego wyjaśniłem to w ten sposób, udając się do sali ćwiczeń i na razie rezygnując z Tengoku. Nie miałem zamiaru płakać, jednak niestety nawet podczas tańca, starając się wyrazić jakieś emocje, poczułem jak po moich policzkach spływają łzy, przez co szybko skończyłem moje ćwiczenia, siadając na środku sali i ukrywając twarz w dłoniach.
- Mogłem nigdy nie znaleźć się w tej cholernej kuchni... nigdy nie pozwolić, aby hyung się do mnie zbliżył i dalej łudzić się, że kiedyś będę z Jimin hyungiem... wszystko byłoby łatwiejsze – wyszeptałem przez łzy, znów wspominając kłótnię Parka i Mina, która przyczyniła się do mojego związku z Yoongim.
Yoongi:
Czas spędzony z Jieun i Minhyukiem nie był najlepszy. Na pewno nie dla mnie. Zaczynałem się zastanawiać nawet nad jedną kluczową sprawą – czy nadal mogłem nazywać tę dwójkę moimi przyjaciółmi? Nawet jeśli spędziłem z nimi całe moje dzieciństwo i masę lat nastoletnich, to czy po rozejściu się naszych dróg nie stało się tak, że po prostu przestali być dla mnie ważni? Póki co, sam nie potrafiłem sobie odpowiedzieć na to pytanie. Wszystko, o czym opowiadali, było tak bardzo oderwane od realiów w jakich żyłem. Miałem dwadzieścia trzy lata, powinienem kończyć studia, znaleźć pracę w jakiejś korporacji, ożenić się, dorobić dziecka. Zamiast tego rozwijałem się jako idol w wytwórni, która pozwalała mi na wykorzystywanie moich talentów. Pracowałem ciężko, ale robiłem to, co kocham, więc mimo wszystkich narzekań na Big Hit i jej pracowników, byłem wdzięczny za to, co dał mi los.
Czy zamieniłbym to na nudne, normalne życie, bez koncertów, fanów, moich nowych przyjaciół, ale z prywatnością i możliwością wychodzenia z domu kiedy chcę? I z Jieun?
Atmosfera rozluźniła się jeszcze bardziej, gdy Minhyuk ogłosił, że musi iść odebrać auto od mechanika, bo miał zawieźć zaraz swoją żonę do szpitala na badania kontrolne. Wtedy nasza rozmowa przybrała jeszcze swobodniejszą formę, ale nie zmieniało to faktu, że czułem się źle. To popołudnie miało być moje i maknae, a zamiast tego siedziałem teraz przy stoliku z moją pierwszą oraz obecną miłością. Miałem już tylko nadzieję, że mój stary przyjaciel wróci jak najszybciej i dziewczyna już odejdzie. Niestety nie mogłem być w stosunku do niej niegrzeczny, dlatego poproszenie jej o opuszczenia nas wprost, nie wchodziło w grę.
W pewnym momencie Jungkook poinformował nas, że idzie do toalety. No lepszej opcji nie mógł wybrać. Pozostawienie mnie sam na sam z przyjaciółką nie było do końca fair. Ale młodszy na pewno nie zdawał sobie z tego sprawy.
Dopiero po jego wyjściu zaczęła się naprawdę szczera rozmowa. Zaczęło się nawet niewinnie, wspominaliśmy stare czasy, gdy w krótkich szortach biegałem po placu zabaw, raniąc sobie nawet wtedy kruche nogi. I może wszystko byłoby dobrze, gdyby w końcu nie padły słowa, które wyprowadziły mnie z równowagi.
- Yoongi, tak się cieszę, że znalazłeś sobie kogoś. – Jieun wypaliła nagle i posłała mi delikatny uśmiech, łapiąc moją dłoń, leżącą na stoliku. – Wtedy, po naszej kłótni... ja naprawdę się o ciebie martwiłam. Miałam ogromne wyrzuty sumienia. Ale to co było między nami, to tylko szczenięce zauroczenie. Minhyuk jest dla mnie tym jedynym, cieszę się, że jestem z nim. A ten chłopak... Jeongguk? To chyba tylko na chwilę, prawda? To nie jest nikt ważny? Po prostu nie macie czasu na normalne związki, więc jesteście ze sobą dla wygody, mam rację? Krążą plotki, że wielu idoli tak robi. Też potrzebowałeś trochę bliskości, co? Wszystko rozumiem. Ale znalazłbyś sobie jakąś dziewczynę. Ustatkowałbyś się. Twój zespół chyba nie jest aż tak popularny i możecie niedługo skończyć karierę, powinieneś pomyśleć o planie B.
Cała ta wypowiedź dawała mi jasną odpowiedź na pytanie, które sobie wcześniej zadałem. Aż mnie zmroziło, gdy to słyszałem. Więc tak traktowała mój związek, moje marzenia, pracę. Całe moje życie. Wszystko było już dla mnie jasne.
- Wiesz co, Jieun? To bezczelne z twojej strony. – Dość mocnym szarpnięciem wyrwałem się z jej uścisku. – Po tym, co powiedziałaś, mam wrażenie, że twoim zdaniem tylko i wyłącznie ty zasługujesz na szczęście. BTS to mój zespół, moi przyjaciele, którzy każdego dnia ciężko pracują, by odnieść sukces. To niezliczone godziny treningów, nieprzespane noce, wyjazdy, koncerty, wywiady, które wymagają od nas dużo zaangażowania i przełamania. Możesz tego nie rozumieć, ale to dużo cięższy kawałek chleba, niż ciepła posadka Minhyuka, którą sobie załatwił powołując się na znajomość ze mną. Myśleliście, że się o tym nie dowiem? Doprawdy, żałosne, że tylko dzięki temu zdobył pracę, dzięki której może utrzymać ciebie i wasze nienarodzone dziecko. Ale przede wszystkim, nigdy więcej nie waż się mówić, że Jungkookie jest „chwilowy". Zakochałem się. Kocham go i to nawet mocniej, niż kochałem ciebie kiedykolwiek. Byłaś moją pierwszą, prawdziwą miłością, ale skoro traktujesz to jako „tylko szczenięce zauroczenie", to chyba nie mamy już o czym rozmawiać. Ale to w sumie dobrze. Pierwszy raz nie żałuję, że cię straciłem. Cieszę się, że wybrałem karierę. Jestem szczęśliwszy niż byłem u twojego boku.
Podniosłem się z krzesła, unosząc rękę, by dać tym samym znak, że chcę zapłacić za posiłek. Zaraz zjawił się przy mnie młody chłopak, bym mógł uregulować rachunek.
- Potraktuj ten posiłek jako nasz pożegnalny obiad. Nie chcę się już z wami kontaktować – stwierdziłem chłodno, zakładając bluzę.
- Ale Yoongi... - Dziewczyna była wyraźnie w szoku, ale nie pozwoliłem jej na dokończenie zdania, zaraz je przerywając.
- Skończyłem z tobą rozmawiać, Jieun. Jesteś już tylko wspomnieniem. Cholernie bolesnym, ale nadal wspomnieniem. Życzę ci szczęścia, ale w tym momencie nasze drogi rozchodzą się na zawsze.
Bez pożegnania skierowałem się do wyjścia, w drzwiach mijając Minhyuka, który patrzył na mnie zaskoczony i chyba chciał o coś zapytać, ale zaszczyciłem go jedynie krótkim spojrzeniem, opuszczając już to przeklęte miejsce. Dobrze, że to nie była żadna dobra restauracja, a jedynie jedna z przypadkowych, do których mieliśmy po prostu blisko. Jedno miejsce mniej, do którego mogę zabierać Jungkooka.
No właśnie! Jeon!
Nie mogłem się teraz cofnąć, moja duma mi na to nie pozwalała. Schowałem się więc za budynek, czekając, by starzy przyjaciele opuścili lokal, ewentualnie, by zjawił się przed nim szukający mnie maknae.
Tych pierwszych doczekałem się całkiem szybko. Minhyuk obejmował płaczącą żonę, ale pierwszy raz ten widok nie zrobił na mnie większego wrażenia. Ta rozmowa... To wszystko, dało mi nową siłę. Myślałem, że zamknąłem rozdział, który dotyczył tych ludzi. Myliłem się. To stało się dzisiaj, przez czysty przypadek. W końcu fragment serca poświęcony dla niej, zniknął. A ja poczułem się dużo lepiej.
Wyszedłem z chwilowej kryjówki, czekając na pojawienie się mojego chłopaka.
Czy nie powinien dawno wrócić z tej toalety? Co on tam robi? Może...
Nie dokończyłem tej myśli, bo mój telefon dał o sobie znać. Wyjąłem go szybko, zaraz odczytując wiadomość do Jeona. Westchnąłem do siebie, wychodząc już z kryjówki.
Młody zasłużył na przeprosiny. Przez to wszystko zapomniałem o nim, a tak nie powinno być. To on był teraz najważniejszy, dlatego złapałem taksówkę i poprosiłem o zawiezienie mnie do Big Hit.
Jimin:
Kłócenie się z Hoseokiem na pewno nie znajdowało się na mojej liście rzeczy: „Lubię, chcę robić to częściej". Na owym spisie królowała pozycja „SEKS z Hobim", a nie obrażanie się na siebie. Jeszcze przez taki powód...
„Jimin, ale ja kocham twój uroczy mięciutki brzuszek!" No lepszego komplementu nie mogłeś wymyślić, Jung!
J-Hope nie był szczególnie zadowolony przez to, że wróciłem do trenowania. Ciągle wynajdował powody, bym nie szedł na siłownię, a ja niestety zawsze mu ulegałem. Zresztą, nie miałem też na to za dużo czasu. Jednak tego dnia wstałem chyba lewą nogą, bo marzyłem tylko o wyrwaniu się z dormu i spędzeniu czasu we własnym towarzystwie, co nie często się zdarzało. Dlatego niedługo po tym, gdy się obudziłem, zabrałem torbę z ubraniami na zmianę i udałem się do wytwórni, gdzie mogłem spokojnie potańczyć.
Po trzech godzinach na sali, stwierdziłem, że pora na małą przerwę na posiłek. Zamówiłem więc jedzenie z dostawą, gdyż nie miałem ochoty ruszać się poza wytwórnię. A gdy tylko odebrałem zamówienie, usiadłem w głównym holu budynku, gdzie rezydowały miłe panie z recepcji. Dzisiaj miała zmianę urocza ruda, więc pozwoliłem sobie na mały flirt z nią, który przeciągnął się na jakąś godzinę.
Najedzony, mogłem już wrócić do sali, by jeszcze trochę potańczyć. Zadowolony dotarłem pod drzwi, ale nim chwyciłem za klamkę, usłyszałem szloch.
Kto tam jest?
Cicho otworzyłem drzwi, zaglądając do środka. Na środku pomieszczenia siedział Jungkook, zanosząc się płaczem w swoje dłonie.
Coś mu się stało?!
Moje wątpliwości rozwiały jednak słowa, które usłyszałem. Krótko mówiąc – zatkało mnie.
Ja... Ja nie miałem pojęcia, że Jungkookie coś do mnie czuł! A on właśnie... Właśnie to otwarcie powiedział!
Mój mózg szybko łączył ze sobą różne usłyszane przez ostatni czas informacje, kojarzył wątki, tworzył własną teorię, brakowało w niej kilka elementów, ale chyba zaczynałem domyślać się, jak one wyglądają.
Yoongi raczej nadal zmuszał do czegoś Jungkooka. Czy starszy go naprawdę wykorzystuje?
- Jungkookie... - powiedziałem cicho, podchodząc szybko do niego i wcześniej zamykając za sobą drzwi.
Usiadłem na podłodze przy nim i otoczyłem go ramionami. Postanowiłem udawać, że nic nie słyszałem. Bo co mogłem poradzić? Moje zauroczenie w maknae dawno minęło, miałem Hobiego, a z młodszym mógłbym się co najwyżej niezobowiązująco zabawić.
- Jungkookie, co się stało?
W odpowiedzi uzyskałem tylko głośniejszy szloch, który wcale nie zmierzał ku końcowi, dlatego szeptałem w jego włosy zapewnienia, że cokolwiek złego się nie stanie, to przecież to rozwiążemy. Co prawda były to ciężkie do realizacji słowa, ale tego właśnie teraz potrzebował, a ja mogłem jedynie to mu dać.
Po kilku minutach, drzwi do sali otworzyły się gwałtownie, a w pomieszczeniu zjawił się Yoongi. Szybko rzucił wzrokiem na to co się dzieje i ruszył w naszą stronę. Niemal natychmiast odskoczyłem od maknae, a moje miejsce zajął Suga. Jego twarz była nadzwyczaj łagodna i jakaś taka... smutna?
- Pójdę już... - stwierdziłem cicho, opuszczając pomieszczenie szybko, pamiętając, że starszy nie lubi, gdy mu się przeszkadza. A w takiej sytuacji na pewno byłem kołem u wozu, w końcu zjawił się chłopak Kooka. Nie zmienia to faktu, że będę musiał poprosić kogoś, by porozmawiał z hyungiem, ewentualnie zrobić to samemu, bo jeśli miałem rację i krzywdzi naszego Ciastka, to nie ręczę za siebie.
Yoongi:
Dotarcie do wytwórni nie zajęło mi dużo czasu, chociaż gdybym jechał własnym autem byłoby znacznie szybciej. Nie musiałem się nawet zastanawiać dokąd iść. Moje nogi same poprowadziły mnie do sali ćwiczeń.
Obrazek, który tam zastałem, sprawił, że ze złości krew w żyłach zaczęła krążyć mi szybciej. Jednak to uczucie zaraz minęło, bo zastąpiło je ogromne zmartwienie. A wszystko za sprawą szlochającego Jungkooka. Nie liczyło się teraz dla mnie, z kim tu jest i co tu robią. Jedynie on był ważny.
Park zrobił mi miejsce i ulotnił się zaraz, a ja przejąłem rolę opiekuna biednego, zabłąkanego dziecka. Przytuliłem go do siebie i pogładziłem włosy.
- Jungkookie, mój kochany Jungkookie, co się stało? Proszę, nie płacz, bo widzieć twoją smutną twarz, to dla mnie ogromny ból. Proszę, porozmawiaj ze mną. Czy to ma jakiś związek z naszym wyjściem?
Zadawałem pytania ostrożnie, ale starałem się trafić jakoś w powód smutku chłopaka. Czekałem jednak, by on sam mi to wyjaśnił, nie chcąc snuć domysłów.
Co mogło go tak wytrącić z równowagi? Co się stało podczas spotkania tamtej dwójki? Przecież nie było go przy ostrzejszych słowach...
Jungkook:
Za każdym razem, kiedy próbowałem się uspokoić, do moich oczu napływały nowe łzy, po raz kolejny zamazując mi obraz i zmuszając mnie do schowania twarzy w dłonie.
Nienawidziłem się za to, że znów do tego powróciłem, bo odkąd związałem się z Yoongim, już całkowicie dobrowolnie, płakałem jedynie podczas kręcenia teledysku do „I need U" i śpiewania jednej z tych przygnębiających piosenek, które były dla mnie najlepszym ćwiczeniem, zarówno głosu, jak i okazywania emocji.
Niestety nic nie mogłem na to poradzić, szczególnie kiedy usłyszałem jak drzwi do sali otwierają się i ktoś wypowiada moje imię. Wiedziałem, że to Jiminnie, nawet po samych krokach bym go poznał. Chłopak od zawsze miał nietypowy chód, głównie przez ćwiczenie tańca nowoczesnego przez tyle lat, co zresztą nawet nasze Armys już zauważyły.
Zakryłem się jeszcze bardziej, nie chcąc, aby ktokolwiek oglądał mnie w takim stanie, a tym bardziej on.
- Hyung... zostaw mnie, proszę... - wyszeptałem tylko. Bałem się, że nie będę potrafił wyrzucić go przez to ze swojego serca, a przecież obiecałem to Yoongiemu.
Jednak ciepłe ręce, które objęły moje skulone ciało, nie pozwoliły mi na jakiekolwiek odepchnięcie chłopaka, czy też kontynuowanie kierowania w jego stronę próśb o zostawienie mnie w spokoju.
Rozpłakałem się nawet bardziej, wiedząc jak bardzo pragnę tego dotyku, jednak nigdy nie będę go miał. Oczywiście nie ruszyłem się ani o milimetr, nadal przyciągając nogi do swojej klatki piersiowej i nie pozwalając mojemu ciału na wtulenie się w jego ramiona.
Idź już, Jiminnie, proszę, nie rób mi tego, idź już...
Mimo wszystko wsłuchiwałem się w jego głos, niestety nie wierząc w żadne zapewnienia. Hyung miał Junga i to jego kochał, chcąc po prostu mnie uspokoić i jak najszybciej wrócić do swoich przerwanych zajęć. Nie wiem dokładnie co tutaj robił, chociaż domyślałem się, że tak jak ja przyjechał poćwiczyć.
Ale przecież zostawiliśmy im cały dorm, reszta na pewno jeszcze nie przyjechała... Czyżby pokłócił się z Hoseokiem?
Wolałem o tym nie myśleć, nadal prosząc, aby Jimin już sobie poszedł i zostawił mnie samego. I dopiero po kilku minutach tego przyjemnego ciepła i bliskości, zostało mi ono odebrane, przez zjawienie się kolejnej osoby w pomieszczeniu.
Bałem się spojrzeć w stronę wejścia, jednak szybkie odskoczenie Parka od mojej osoby, dało mi do zrozumienia, że nie był to nikt inny tylko Yoongi. Tym bardziej powinienem się już uspokoić, aby nie musieć się tłumaczyć z tych łez.
Wiedziałem, że chłopak może być zły o sytuację, w której zastał mnie z Jiminem, dlatego odsunąłem się od niego nieznacznie, zerkając na różowowłosego przelotnie, nieco przestraszony. Jednak kiedy zamknął mnie w swoim uścisku, od razu się uspokoiłem, przypominając sobie jak bardzo mi pomógł, kiedy ostatnim razem znalazł mnie w podobnym stanie.
Nie liczyło się już zdarzenie z knajpy, a z mojego umysłu zniknął obraz Jieun i Yoongiego razem. Czując przyjemny dotyk hyunga na swoich włosach i słysząc ten szczerze zmartwiony głos oraz wiedząc, że Min naprawdę chciał mi pomóc, rozluźniłem się, powoli puszczając swoje nogi, aby go objąć i wtulić się w te bezpieczne ramiona.
Nadal miałem mętlik w głowie, wciąż powtarzając sobie słowa Yoongiego o jego miłości do Jieun, która nie pozwalała mi skupić się na uczuciu, którym darzył mnie mój hyung. W końcu kiedy ją zobaczył, raczej przestałem dla niego istnieć i właśnie dlatego tutaj wylądowałem, chociaż najchętniej pobiegłbym do Tengoku, aby to tam skryć się przed całym światem i nie musieć pokazywać swojego cierpienia wszystkim hyungom. Wtedy Yoongi na pewno by mnie nie znalazł, a Jimin nigdy nie pozostawiłby tego bolesnego niedosytu, którego zresztą tak bardzo nie chciałem odczuwać. Niestety, często podczas fanserwisu, miałem do czynienia z jego dotykiem i wiedziałem jak reaguje na niego moje ciało, chociaż powoli zaczynałem zauważać, że to dotyku Mina coraz bardziej pragnę, zapominając o tym Parka.
Nie możesz mu tego pokazać... ale nie jesteś Jieun i nigdy nie zastąpisz jej miejsca.
- Hyung, proszę, chcę być przez chwilę sam – wyszeptałem i mimo wszystkich swoich potrzeb bliskości z moim hyungiem, odsunąłem się od niego, wstając chwiejnie i od razu kierując się w stronę wyjścia. Nie dałem mu możliwości, aby wciągnął mnie z powrotem do tej sali, jednak tuż za pierwszym zakrętem dogonił mnie, łapiąc za nadgarstek i zabierając do pierwszego lepszego pomieszczenia, które okazało się salą konferencyjną, na szczęście pustą.
Chłopak znów chciał mnie o wszystko wypytać, kiedy ja przyzwyczajałem swoje lekko podpuchnięte oczy do białego światła, zastanawiając się nad jakąkolwiek ucieczką z tej beznadziejnej sytuacji. Wiedziałem, że nawet jeśli wyszedłbym z tego pomieszczenia i wrócił do dormu, albo chociaż poszedł do Tengoku, ta rozmowa by mnie nie ominęła i zapewne pogorszyłbym swoją sytuację.
Oparłem się o stół za moimi plecami, spoczywając na nim lekko, aby pozbyć się różnicy wysokości, której tak bardzo nie lubiłem, Yoongi był na tyle blisko mnie, abym z łatwością mógł dosięgnąć jego ust, oczywiście ówcześnie dostając lekkiej palpitacji serca, zarówno przez swój śmiały gest, jak i wspomnienie o naszym pierwszym takim zbliżeniu, które nastąpiło również po moim załamaniu. Wcześniej cierpiałem przez Jimina, jednak teraz sprawcą mojego bólu był mój hyung, któremu naprawdę nie chciałem niczego mówić.
- Yoongi hyung? Kochaj się ze mną, proszę – wyszeptałem, wiedząc, że tylko dzięki temu uniknę tej rozmowy oraz przywrócę naszą bliskość, za którą tak bardzo tęskniłem przez ostatnie kilka dni.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top