15
@KakaSzczur jako Yoongi & Jiminnie :3
@Avangeee jako Jeonggukie :)
Ciężko było, ale pozyskałam wi-fi, dlatego wstawiam póki mogę :O
~~~~~~~~~
Yoongi:
Dodatkowe dwie godziny snu były dla mnie bardzo przyjemną częścią poranka, którą przerwał najstarszy hyung, stwierdzając, że zamiast się lenić, powinienem pojechać po zakupy, które obiecałem mu zrobić. Zwlokłem się z łóżka niechętnie, ale po przypomnieniu sobie, jak się dla mnie zaczął ten dzień, zaraz się rozpogodziłem, będąc pewien, że nic mi dzisiaj nie zepsuje humoru.
Dziesięciominutowa poranna toaleta, śniadanie podebrane liderowi z talerza i duża kawa, którą nalałem sobie do kubka termicznego, by pojechać po maknae, dodatkowo utwierdziły mnie w tezie, że będzie to udany dzień.
Po drodze zatrzymałem się na stacji, by zatankować, a potem pojechałem na te zakupy, by mieć je z głowy i móc spędzić czas z Jungkookiem w knajpie. Na szczęście nie musiałem kupować niczego, co wymagało natychmiastowego wstawienia do lodówki lub zamrażarki, dlatego mogłem sobie pozwolić na takie plany. Uwinąłem się więc szybko z zakupami, ale szczęście na moment mnie opuściło i przeniosło na inne osoby, gdyż spotykałem dwie fanki tuż po odejściu od kasy.
- Suga oppa!
Odwróciłem się i spojrzałem na dziewczyny. Zawsze czułem się lepiej, gdy ARMYs były niższe ode mnie, to było bardziej komfortowe i dawało coś na kształt poczucia władzy. Te niestety przewyższały moją osobę, co rzadko się zdarzało. Nawet gdyby zdjęły te szpilki, nadal byłoby między nami kilka centymetrów różnicy. A to działało na ich niekorzyść.
Ale przecież nie zepsuje ci to humoru. Czeka cię popołudnie z Jeonem. Pamiętaj i nie daj się zwariować.
Po krótkiej rozmowie z nimi i rozdaniu autografów, poprosiłem je, aby nie robiły mi zdjęć oraz by dbały o swoje zdrowie. Taka standardowa regułka idola, bo przecież każdy z nas próbował ochraniać swoją prywatność, jak tylko mógł. Dlatego między innymi ciężko w Internecie znaleźć jakiekolwiek informacje o mojej rodzinie.
Po zakończonej rozmowie, ruszyłem już do auta, chcąc pojechać po maknae. Akurat kroczyłem w stronę samochodu, gdy w mojej kieszeni zabrzęczał telefon.
Oby nikt, kto zmieni moje plany.
Odłożyłem zakupy na tylne siedzenia i dopiero po zajęciu miejsca za kierownicą, odczytałem wiadomość.
„Hyung, ratunku. Taehyung nie daje mi spokoju... więcej przytuleń już nie wytrzymam. Chcę już do ciebie, hyung, proszę, przyjedź. Nie mogę zadzwonić, bo zapewne się przez to obrazi i popłacze."
Pierwsze zdanie sprawiło, że miałem ochotę rozszarpać najmłodszego Kima. W końcu jakim prawem dotyka mojego chłopaka? Bo znając jego to nie tylko na przytuleniach się skończyło.
Odpaliłem silnik, czując jak adrenalina zaczyna płynąć w mojej krwi, dlatego poruszałem się na tyle szybko, na ile pozwalali mi inni uczestnicy ruchu. Mimo wszystko jako idol musiałem się pilnować w kwestii prowadzenia, lepiej, żebym mandatu nie płacił.
Dobrze się złożyło, że byłem w pobliżu wytwórni, bo kilkanaście minut później byłem już na miejscu. Trzasnąłem drzwiami i ruszyłem po schodach na parter, skąd dostałem się do windy. Na pewno byli w sali ćwiczeń, to nie ulegało wątpliwości, bo o tej porze dodatkowe zajęcia Kookiego na pewno już się skończyły.
- A teraz... przytul mnie! – Usłyszałem z pomieszczenia, pewien już, gdzie dwa największe dzieciaki w zespole się podziewają.
Otworzyłem cicho drzwi akurat w momencie, gdy Jungkook obejmował Tae, a starszy z nich nagle dał mu buziaka w policzek. Już miałem podjeść i zareagować, jednak powstrzymało mnie przed tym dalsze działanie Jungkooka, któremu widocznie też nie spodobał się ten gest.
Zaplotłem ręce na klatce piersiowej, czekając, by któryś z nich zorientował się o mojej obecności. I nie zawiodłem się, gdy Jeongguk odwrócił się, od razu mnie zauważając.
Wszedłem więc w głąb pomieszczenia, patrząc prosto na mojego chłopaka, jednak zamiast się przy nim zatrzymać, ruszyłem dalej, patrząc na zaskoczoną twarz Kima, znajdującą się dużo poniżej mojej, dzięki czemu mogłem się nad nim lekko pochylić.
- Taehyung, czy nikt cię nie nauczył, że nie dotyka się ludzi, jeśli sobie tego nie życzą? Jeśli jeszcze raz zobaczę twoje łapy, usta lub jakąkolwiek inną część ciała, przekraczającą bez potrzeby granice fanserwisu, to przysięgam ci, że zginiesz marnie – zakomunikowałem mu to wszystko z czystym uśmiechem, ale w połączeniu ze złością, ten grymas był szalenie niebezpieczny.
- Jungkook, idziemy – dodałem oczywisty dla mnie fakt, zaraz wychodząc z pomieszczenia i kierując swoje kroki w stronę wind.
Poczekałem, by dzieciak wyrównał ze mną krok, a wtedy nagle skręciłem, niemal wrzucając młodszego do pomieszczenia z instrumentami. Zaraz przyparłem go do ściany, kładąc ręce po obu stronach głowy chłopaka.
- Nie interesuje mnie, kto zaczyna takie zabawy – ostrzegłem na wstępie, ale musiałem się pilnować, by nie być zbyt ostrym. – Nie interesuje mnie nic, dopóki potrafisz sobie poradzić z niechcianymi czułościami. Ale jeśli będę znowu świadkiem sytuacji, w której dotykają cię usta inne niż moje, będę bardzo zły.
Całą tę informację zakończyłem wpiciem się w jego usta i przeniesieniem dłoni na biodra dzieciaka, przysuwając go jak najbliżej siebie. Niemal natychmiast mój język zmusił go do otwarcia ust i wpuszczenia tam mojego mięśnia. Nie miałem zamiaru się powstrzymywać, pieszcząc go nie tylko językiem, ale również dłońmi, które wylądowały pod koszulką młodszego, głaszcząc jego szczupły brzuch i gładkie plecy. Miał taką przyjemną skórę. Naprawdę dba o siebie jak nikt inny. I jeszcze te zapachy.
- Uwielbiam te twoje balsamy. Pasują do ciebie – stwierdziłem w przerwie między jednym pocałunkiem a drugim. – Ale pamiętaj, że jesteś mój, Jungkookie. Masz to sobie wbić do głowy raz na zawsze – zakomunikowałem, znów łącząc nasze usta.
Moje dłonie zmieniły trochę swoją trasę i wysunęły się spod jego koszulki, wjeżdżając prosto do tylnych kieszeni spodni, by zacisnąć się delikatnie na jego pośladkach. Chłopak jęknął prosto w moje usta, co wywołało cwaniacki uśmieszek.
- Śliczny maknae, pozwól mi posłuchać tego słodkiego głosu.
Moje usta muskały jego linię szczęki, zaraz wpijając się w szyję, która musiała być tym szczególnie wrażliwym rejonem u dzieciaka, bo szybko doczekałem się większej ilości przyjemnych dźwięków.
- Nie wstydź się ich, Jungkookie. Te nuty są piękne, jak każda piosenka, którą śpiewasz.
Jungkook:
Kiedy zobaczyłem Yoongiego w wejściu do sali ćwiczeń, wiedziałem, że ten SMS był błędem, ogromnym błędem. Do tego sytuacja sprzed chwili przeraziła mnie dodatkowo. Jeśli hyung stał tutaj od kilku minut, widział, że to ja zaproponowałem Kimowi tę zabawę i wtedy nie tylko Taehyung ucierpi.
Pierwszy krok Mina w moją stronę, był moim pierwszym krokiem do tyłu.
Nie uderzy mnie przecież, nie zrobi mi krzywdy, to...
Mimo wszystko przymrużyłem oczy, choć zupełnie niepotrzebnie, bo chłopak skierował się do siedzącego na podłodze Taehyunga, mówiąc słowa podobne do tych, którymi uraczyłem go jakieś pół godziny temu.
Gdyby nie ten strach i niepewność, które nijak nie potrafiły zostawić mnie w spokoju, zapewne uśmiechnąłbym się zadowolony w kierunku skulonego Kima, dodając: „A nie mówiłem?". Jednak wiedziałem, że to tylko pogorszy sytuację.
Grzecznie ruszyłem za widocznie zdenerwowanym Yoongim, próbując dotrzymać mu kroku, aby dodatkowo nie podnosić mu adrenaliny.
Naprawdę nie sądziłem, że nawet głupi pocałunek w policzek, do tego od naszego zespołowego głupka, wzbudzi w nim aż taką zazdrość. Wiedziałem, że gdybym był na miejscu Mina, zapewne uciekłbym bez słowa do łazienki, wyrzucając z siebie wszystkie te emocje w postaci łez, po czym jak gdyby nigdy nic, powrócił do niego, jeszcze przepraszając za nieobecność. Dlatego wiedziałem, co muszę teraz zrobić.
- Hyung... - zacząłem, niestety w tym samym momencie, nagłe złapanie mojego ramienia i wciągnięcie do jakiegoś pomieszczenia, uniemożliwiło mi jakiekolwiek słowa.
Kiedy chłopak zmusił mnie do przyklejenia się do ściany, automatycznie odrobinę się skuliłem, spuszczając wzrok i łatwo ukrywając go pod przydługawą grzywką. Poczułem jak po moim ramieniu zsuwa się torba, której nie miałem zamiaru ratować, przez co upadła na podłogę obok mnie.
Słuchałem jego ostrych słów, które raczej starał się mówić neutralnym tonem, choć niestety zarówno mój umysł, jak i szybko bijące serce, inaczej to odbierały, burząc powoli poprzedni spokój i ciepło, które odczuwałem w jego towarzystwie.
Miałem ochotę stąd uciec, jednak wiedziałem, że jakikolwiek mój ruch jest równy narastającemu zdenerwowaniu chłopaka, dlatego tak tkwiłem, powoli zaczynając sobie ranić policzki od wewnątrz, jak kiedyś w podobnych sytuacjach.
Nie spodziewałem się, że pod koniec tych słów, usta Mina znajdą się na moich, uniemożliwiając mi dalsze wyładowywanie nerwów na policzkach, a jego ręce przyciągną mnie jeszcze bliżej jego ciała.
Wcale nie lubiłem tej różnicy wysokości, naprawdę chcąc stracić kilka centymetrów wzrostu przy tym chłopaku, który pomimo tego, swoim charakterem dominował nade mną całkowicie.
Nie mogłem powstrzymać chociażby kilku westchnięć, kiedy język starszego zaczął pieścić ten mój, zmuszając mnie tym samym do przymknięcia oczu i jeszcze szybszego bicia serca.
Wspomnienia z garderoby masowo napływały do mojego umysłu, porównując mi tę sytuację właśnie z tamtą sprzed dwóch dni. Jednak tym razem Yoongi nie był aż taki delikatny, a jego ręce śmiało zawędrowały pod moją koszulkę, dotykając mojej rozgrzanej skóry, która o dziwo potrzebowała tych delikatnych dłoni.
Nie potrafiłem skupić się na jego słowach, chcąc, aby jak najszybciej wypłynęły spomiędzy jego warg, oddając je tym samym moim spragnionym pocałunków ustom.
- Przepraszam, hyung – wyszeptałem, kiedy jego dłonie zaczęły zjeżdżać w dół mojego ciała.
Jednak zanim cokolwiek nastąpiło, chłopak znów złączył nasze wargi, przez co jęk spowodowany zaciśnięciem się jego dłoni na moich pośladkach, wypłynął prosto w jego usta.
Zawstydziłem się, nie tylko przez owy odgłos zadowolenia, ale i kolejny komplement. Hyung standardowo wywoływał rumieńce na moich policzkach, co w połączeniu z przyspieszonym oddechem i dreszczami spowodowanymi jego dłońmi na moim ciele, zmusiło mój nieco wycieńczony organizm do protestu w postaci zawrotów głowy. Robiłem wszystko, aby jak najszybciej się ich pozbyć, a przeniesienie ust na moją szyję, trochę umożliwiło mi chwilowe zaciśnięcie zębów i utrzymanie równowagi, wpatrując się w sufit, aby znaleźć jakiś punkt zaczepienia. Oczywiście jak zwykle to wszystko podziałało, dzięki czemu wiedziałem, że wytrzymam jeszcze trochę wysiłku fizycznego, który przecież zaraz zostanie mi sprezentowany.
- Hyung... ale... jeśli ktoś tutaj wejdzie, albo... cokolwiek... - Akurat w tym samym momencie jedna z moich dłoni wylądowała na ścianie za mną, dzięki czemu przeniosłem na nią wzrok, nadal wzdychając cicho przez wszelkie pocałunki i pieszczoty na mojej szyi.
Dźwiękoszczelne... Czyli już nic nie powstrzyma Yoongiego... Ale czy na pewno chciałbym, aby cokolwiek lub ktokolwiek go powstrzymywał?
Szybko przypomniałem sobie jego słowa z naszego poprzedniego zbliżenia, dlatego przeniosłem niepewnie jedną z dłoni na jego kark, dotykając go delikatnie, jednak przy dłuższym zassaniu na moim obojczyku, zostałem zmuszony do lekkiego zaciśnięcia się na jego skórze, wraz z wydobyciem kilku krótkich jęków spomiędzy moich ust.
Nadal się tego wszystkiego wstydziłem, szczególnie takich odgłosów, przez co miałem ochotę schować się w ramionach chłopaka i już nigdy od niego nie odrywać, aby nie oglądał moich rozchylonych ust, szybko unoszącej się klatki piersiowej i zamglonego spojrzenia, które pojawiło się wraz z wywołaniem tego dziwnego uczucia, pragnącego poczuć jego ciało jeszcze bliżej.
Nie rozważałem już opcji ucieczki, tak jak to miało miejsce za pierwszym razem, kiedy nie wiedziałem czego się spodziewać po takim zbliżeniu. Teraz za bardzo pragnąłem tego wszystkiego, a szczególnie pozbycia się naszych ubrań i poczucia jego ciała na swoim.
Miałem świadomość, że Min może nie być aż tak delikatny jak poprzednio, głównie ze względu na jego zdenerwowanie, które przecież nie zniknie tak szybko, jednak mimo wszystko potrzebowałem tej czułości, szczególnie podczas seksu i głupio liczyłem, że hyung o tym nie zapomni.
Yoongi:
Jungkook jak zwykle niepotrzebnie się martwił. Przecież nie zasługiwałbym na miano geniusza, gdybym nie potrafił przewidzieć pewnych rzeczy. Wciągnięcie go akurat do tego pomieszczenia nie było przypadkowe. Wszystkie pomieszczenia w Big Hit, w których mogliśmy tworzyć muzykę, ćwiczyć i tak dalej, były dźwiękoszczelne. Dlatego nie miałem najmniejszych obaw o to, że ktoś nas usłyszy i przerwie te chwile uniesienia.
Staliśmy przy drzwiach, więc nie miałem również problemu, aby na moment odsunąć się od młodszego i sięgnąć ręką do klucza w zamku, przekręcając go na moment.
Taehyung podniósł mi ciśnienie i to na tyle, że nie mogłem już nazywać tego dnia „dobrym".
Tak było przyjemnie od rana! A tu jeden kosmita i wszystko poszło się... ekhem...
Niestety istniało w tym wszystkim coś jeszcze gorszego. Wkurzyłem się na tyle, by zbliżyć do Kooka, nie zważając na potrzebną mu delikatność. I tak byłem jeszcze w miarę łagodny. Równie dobrze mogłem go rzucić na podłogę, rozebrać siłą i wejść w niego bez żadnego przygotowania. Ale to nie był byle kto, z kim mogłem rozładować złość w szybki i prosty sposób, to przecież mój Jungkookie, który w takich chwilach zasługuje na wszelkie czułości, którymi zresztą chciałem go obdarowywać, nawet jeśli dla mnie były one zbędne. Pogodziłem się jednak z faktem, że moje serce zapragnęło zbliżyć się do dziecka, które zawstydzało się za każdym razem, gdy wykonałem w jego stronę śmielszy ruch.
Ale spokojnie, Yoongi, wszystkiego go nauczysz, jeszcze będzie do ciebie przychodził i sam prosił o seks.
Wróciłem ustami do jego ciała, kierując się powoli od szyi w dół. Moje wargi dotarły do obojczyków. Czułem jak młodszy poddaje się moim działaniom, umiejscawiając dłoń na moim karku. Zaraz zassałem się na jego skórze, zostawiając tam mały, czerwony ślad.
Jesteś mój, Jeon Jeongguk, a tu masz dowód.
Odsunąłem się od niego na niewielką odległość, by móc zobaczyć to urocze ciało. Przyspieszony oddech, oczy błagające o więcej czułości, rumieńce. Zdecydowanie uwielbiałem ten obrazek i chciałem go widzieć jak najczęściej.
- Jak możesz być jednocześnie tak niewinny i tak seksowny, Jungkookie? – zapytałem retorycznie, łapiąc za krawędzie jego koszulki i unosząc ją do góry, by pozbawić go zbędnego odzienia.
Moje dłonie zaczęły badać jego ciało, przez chwilę rozkoszując się widokami, ale w końcu odnalazłem te słodkie wargi, łącząc je ze swoimi. Kolejne jęki i westchnienia nakręcały mnie coraz bardziej, ale musiałem się trochę opanować. Pozbyłem się szybko swojej koszulki, rzucając ją obok tej Jeona. Nasze ciała tak bardzo się od siebie różniły. On – wysoki, z pojawiającymi się zarysami mięśni, nad którymi nie mógł jeszcze pracować, z ładną, zadbaną skórą i ja – biały niczym cukier, chudy i niski. A mimo tego górowałem nad nim za sprawą charakteru i wieku.
Złapałem delikatnie jego ręce, całując jeszcze grzbiety obydwu dłoni i umiejscowiłem je z powrotem na moim karku. Lewą ręką zawędrowałem na plecy chłopaka, a prawą na policzek, gładząc go delikatnie.
Nie odczuwałem już złości na najmłodszego Kima, w sumie miałem go w tej chwili w głębokim poważaniu. Liczył się mój Jungkookie, któremu chciałem teraz dać jak najwięcej przyjemności.
Cholera, ale nic ze sobą nie mam! Jednak...
Zerknąłem na torbę młodszego, leżącą obok jego nóg.
Mam cię.
Nie musząc się już o nic martwić, skupiłem się znów na Jungkooku. Złączyłem nasze usta po raz kolejny, a dłoń spoczywająca na jego twarzy, powoli sunęła w dół, zahaczając po drodze opuszkami palców o sutki, zataczając kółko wokół pępka i wreszcie zatrzymując się na kroczu, które delikatnie ścisnąłem, uśmiechając się przy tym. Masowałem je bez żadnego skrępowania, otrzymując całą salwę jęków. Nogi chłopaka chyba zaczęły mu odmawiać posłuszeństwa, bo powoli osuwał się po ścianie, nie będąc już nawet w stanie oddawać moich pocałunków. Zszedłem do podłogi razem z nim, słuchając tych odgłosów uniesień zadowolony.
- Co ja mam z tobą zrobić, Jungkookie? Chyba nie powinienem cię w tej chwili zostawiać, prawda?
Zatrzymałem rękę, cofając ją i zbliżyłem się, składając całusa na czole chłopaka.
- Oczywiście, że nie. Jak mógłbym cię zostawić w takim stanie?
Złapałem go za nogi i pociągnąłem tak, by nie opierał się o ścianę, lecz położył na podłodze.
Zawisnąłem zaraz nad dzieciakiem, przyglądając się zmartwiony jego twarzy.
- Przepraszam za te warunki, Jungkookie. Wiem, że zasługujesz na wielkie i wygodne łóżko, ale za bardzo cię teraz pragnę, by jechać z tobą do hotelu. Naprawdę przepraszam.
Mówiąc to wszystko, patrzyłem w jego oczy, głaszcząc jedną ręką włosy Jeona. Zbliżyłem się i pocałowałem go delikatnie, zaraz jednak zabierając do dalszego działania.
Powoli zsunąłem z niego spodnie wraz z bokserkami, po czym sięgnąłem do torby królika, wyciągając z niej tubkę jego orzechowego balsamu.
- Pozwolisz, że pożyczę trochę – oznajmiłem, posyłając mu uśmiech i wylewając go trochę na palce.
Niestety, w takich sytuacjach trzeba umieć sobie radzić.
Rozsunąłem nogi Jungkooka, a następnie pochyliłem się znów nad nim i złączyłem nasze usta, kiedy moja dłoń wylądowała przy jego wejściu.
- Rozluźnij się, kochany Jungkookie – szepnąłem mu do ucha, masując palcem pierścień wokół wejścia, a gdy tylko wpiłem się znów w jego wargi, łącząc też nasze języki, wsunąłem go do środka.
Na szczęście młodszy szybko przestał się spinać, dlatego nie miałem problemu z dołożeniem drugiego, a zaraz potem trzeciego palca, by jak najlepiej go przygotować na coś większego.
- Wiesz, że będzie przyjemnie, prawda? – szepnąłem, całując jego powieki.
Po dłuższej chwili cofnąłem się, słysząc jęk niezadowolenia, na co zaśmiałem się cicho.
- Poczekaj chwilkę, niecierpliwy króliku.
Pozbyłem się swojej reszty garderoby, wyciągając jeszcze z portfela w kieszeni opakowanie z prezerwatywą. Szybko zająłem się przygotowaniem do zbliżenia, używając jeszcze trochę balsamu i w końcu ustawiając się między nogami chłopaka. Złapałem za jego uda, opierając je na swoich nogach i wsunąłem się powoli, wstrzymując na chwilę oddech i rokoszując się tym ciasnym wnętrzem.
- Jungkookie, kocham cię – powiedziałem, pochylając się nad nim, by móc znów go pocałować.
Jungkook:
Jeśli sądziłem, że Yoongi będzie dla mnie brutalny, nie zważając na jakiekolwiek moje prośby, czy też potrzeby, to grubo się myliłem. Chłopak dobrze pamiętał o mojej naturze, znów zważając na każdy najmniejszy gest. Nawet jeśli na początku nie pozwolił mi przyzwyczaić się do tej zachłanności, od razu przechodząc do namiętnego pocałunku i dotykania mojego ciała, to teraz powrócił do tych przyjemnych, delikatnych pieszczot, które tak uwielbiałem, choć trochę nieświadomie. Przez ten jeden dzień i pół następnego, nie miałem pojęcia jak bardzo tęsknię za takim zbliżeniem z moim hyungiem. I choć dobrze pamiętałem całą tę przyjemność, to o powtórce nawet nie marzyłem, wracając do swoich codziennych ćwiczeń, prób i pracy. Za mało skupiałem się na uczuciach, o których Yoongi na pewno pamiętał.
Chyba... będę mógł go następnym razem o to poprosić, prawda?
Kiedy Min zakończył całowanie mojej szyi i szybkie naznaczenie na moim obojczyku, których w sumie miałem już cztery, westchnąłem, czując jak głowa chłopaka odrywa się ode mnie, co było równoznaczne z szybką obserwacją mojego stanu i zachowania. Zaraz przygryzłem wargę, starając się nie rozchylać już ust i oddychać jedynie nosem. Było to dla mnie naprawdę żenujące i ponownie miałem ochotę skryć się w ramionach hyunga, szczególnie po pytaniu, które mi zadał.
Jeszcze nie potrafiłem przyjmować jakichkolwiek komplementów, szczególnie tych od Yoongiego i szczególnie podczas takich zbliżeń, dlatego milczałem, poddając się jego kolejnym działaniom, przez które byłem teraz półnagi.
Znów czułem na sobie jego wzrok i nie miałem odwagi, aby choć na moment uchylić powieki i zerknąć na jego twarz, chociaż byłem naprawdę ciekaw wszystkiego co chłopak robi, lub zamierza zrobić, ze mną w tej chwili. Poprzednio to Min zmuszał mnie do nieodrywania od niego spojrzenia, co było kłopotliwe, ale i pomocne jeśli chodzi o rozluźnienie i zaufanie. Teraz sam musiałem przywołać te wszystkie nauki, które na pewno dadzą mi więcej przyjemności i zadowolą przede wszystkim Yoongiego, dlatego pomimo zażenowania, spojrzałem w końcu na jego twarz, jednak akurat w tym samym momencie jego usta odnalazły drogę do moich, ponownie zmuszając mnie do przymknięcia oczu i kontroli nad wycieńczonym organizmem oraz ciałem.
Tym razem pocałunek ten był delikatniejszy od poprzednich, a tuż po nim zostałem obdarowany jeszcze bardziej pieszczotliwym gestem, przez który moje spojrzenie zawiesiło się na ustach chłopaka, a serce próbowało nawet gwałtowniej wyrwać się z piersi. Wciągnąłem głęboko powietrze, uśmiechając się lekko i chętnie umieszczając ucałowane dłonie na jego karku, aby po chwili pogładzić go opuszkami palców i wtulić policzek w jego rękę.
- Yoongi hyung... tak bardzo uwielbiam twój dotyk – wyszeptałem cicho, samemu nie dowierzając w te słowa, których poprzednim razem nie wypowiedziałbym z taką łatwością. Zaczynałem zauważać te zmiany w moim zachowaniu. Otwierałem się zarówno na resztę hyungów, jak i mojego ulubionego, który mnie kochał i który zapewniał mi opiekę na każdym kroku, nie powalając już na jakąkolwiek krzywdę... no może oprócz tej kilkunastosekundowej, tuż przed naszym stosunkiem, która niestety była konieczna.
Kolejny pocałunek i dłonie wędrujące po moim ciele, dodały mi odwagi do delikatnego zanurzenia palców we włosy starszego, chcąc w końcu w pełni zbadać ich strukturę, nie obawiając się o reakcję Mina.
On również pragnie mojego dotyku, mogę to robić podczas takich zbliżeń, nie mogę zapominać o jego słowach.
- Hyung... - wyszeptałem, zaciskając nieco dłonie na jego włosach, kiedy jedna z rąk chłopaka wylądowała na moim kroczu, po drodze pozostawiając niedosyt na mojej skórze, który powoli przenosił się w dole rejony mojego ciała.
Czułem, że z każdym kolejnym jękiem i głośnym westchnięciem, moje nogi wraz z organizmem, odmawiając mi posłuszeństwa. Nie potrafiłem ich kontrolować w takim stanie, pragnąc po prostu skupić się na tych jedynych doznaniach, prezentowanych mi przez Yoongiego.
Pragnąłem tego więcej. I aby nie robił tego aż tak wolno, jednak nie chciałem o nic prosić, wiedząc, że to hyung ma władzę nad moim ciałem i to on wykonuje kolejny ruch, nie pytając mnie o zgodę. W końcu przystałem na to za pierwszym razem i teraz już nie musiał o nic pytać.
Chłopak chyba zauważył mój stan, ponieważ pozwolił przenieść się mojemu ciału na podłogę, nie przestając masować mojego krocza, błagającego zresztą o ten dotyk. Starałem się również nie oddawać pocałunków, aby naprawdę mu teraz nie zemdleć i po prostu skupić na spełnianiu jego poprzedniej prośby o niepowstrzymywaniu jakichkolwiek dźwięków i pokazywaniu mu jak to wszystko na mnie działa. Zażenowanie znikało wraz z narastającym pragnieniem spełnienia, które mogłem otrzymać tylko od mojego hyunga, a co za tym szło, znów musiałem być posłuszny.
Pokręciłem głową na jego pytanie, patrząc zamglonym wzrokiem na jego twarz. Pomimo zmniejszenia intensywności dotyku i szybkiego przeniesienia mnie do ulubionej pozycji, mój organizm nadal nie przestawał się buntować, dlatego opuściłem zmęczone ręce po obydwu stronach swojego ciała, po prostu wpatrując się w chłopaka i wsłuchując się w jego głos.
- Hyung? Nic nie szkodzi, możemy się kochać nawet tutaj... Nie potrzebuję żadnego łóżka, chcę tylko ciebie – wyznałem mu, chyba przez to całe zmęczenie, które pozwalało mi na takie słowa. – Hyung? Bardzo lubię twój głos... - przyznałem się w końcu, spuszczając przy tym wzrok i zaraz unosząc się nieco, aby umożliwić mu ściągnięcie ze mnie reszty ubrań.
Gdyby nie te zawroty głowy, zapewne znów starałbym się zakryć, jednak tym razem po prostu go obserwowałem, wiedząc, że muszę wytrzymać jeszcze te kilka minut, głównie dla Yoongiego, który zresztą wyznał mi jak bardzo mnie teraz pragnie.
Dasz sobie radę, Jungkook... dawałeś podczas kilkudziesięciogodzinnych treningów i podczas trzyletnich praktyk, to teraz też dasz, dla swojego hyunga.
Miałem ochotę coś powiedzieć na temat użycia jednego z moich balsamów do ulżenia mi w bólu, jednak nie chciałem denerwować chłopaka i dodatkowo przez to cierpieć. Wiedziałem, że zapewne przestanę go używać, tak jak przestałem odwiedzać swoją garderobę, aby nie rumienić się jak głupi i nie myśleć tylko o tych ciemnych oczach i śnieżnobiałej skórze, którą podziwiałem podczas naszych zbliżeń.
Mam przecież jeszcze wiele innych zapachów... orzechowy mogę sobie odpuścić.
Nie wiem czy było to spowodowane moim zmęczeniem, czy może przyzwyczajeniem, ale tym razem nie spiąłem żadnych mięśni, kiedy palec chłopaka jeden po drugim lądował w moim wnętrzu. Pragnąłem tego, wiedząc, że zaraz sam zacznę prosić go o więcej.
Przygryzałem wargę, mrucząc niekontrolowanie i wijąc się nieco, przez te magiczne palce, które dawały mi aż tyle rozkoszy. Oczywiście wiedziałem, że to tak naprawdę nic w porównaniu z następnym krokiem, do którego tuż po chwili przeszedł Min.
Niestety podczas tego zbliżenia ciekawość wygrała i obserwowałem bacznie każdy ruch chłopaka, który zawstydzał mnie jeszcze bardziej. Już przez samą jego nagość, moje spojrzenie uciekło na bok, nie będąc w stanie kontynuować tej analizy. Zresztą, mogłem się domyślić, że zakłada teraz prezerwatywę i zapewne „pożycza" jeszcze trochę mojego balsamu, aby po chwili...
- Ah – wyrwało się z moich ust, wraz z niewielkim grymasem na mojej twarzy, którego jak najszybciej starałem się pozbyć, przyzwyczajając do tak nagłej zmiany wielkości.
Chyba muszę go kiedyś poprosić, aby przygotowywał mnie czterema magicznymi palcami, ponieważ trzy to zdecydowanie za mało na tego hyunga.
Gdy już przyzwyczaiłem się do jego penisa, mimowolnie zacząłem obdarowywać go kolejną falą jęków, głównie przez podobną pozycję do poprzedniej, która dawała mi naprawdę sporą dawkę przyjemności. Jednak tym razem chciałem spróbować czegoś innego, dlatego oderwałem się niechętnie od jego ust, patrząc mu w oczy i starając się sklecić tę prośbę, pomimo szybkiego oddechu i dłoni zaciśniętych w pięści, zarówno z nadmiaru emocji, jak i niewielkiej dawki bólu.
- Hyung... czy... czy hyung mógłby... nieco przyspieszyć? – zapytałem niepewnie, mimowolnie odchylając po tym głowę i zapowietrzając się na chwilę, ponieważ chłopak szybko odnalazł mój czuły punkt, który dodatkowo zmusił mnie do otwarcia szeroko ust i wypuszczenia gorącego powietrza. Zauważyłem, że takie działanie pomaga mi w doznawaniu większej przyjemności, dlatego nie zamykałem już ust, licząc, że hyung posłucha mojej nieśmiałej prośby.
Yoongi:
Jęki Jungkooka wypełniały mi uszy, sprawiając tym samym dodatkową przyjemność. Moje biodra poruszały się powoli, by nie zrobić chłopakowi krzywdy i zapewnić jak najwięcej czułych i delikatnych ruchów, których tak potrzebował, choć z chęcią przyspieszyłbym to wszystko, wiedząc, że wtedy byłoby jeszcze przyjemniej – zwłaszcza dla mnie. Starałem się jednak nie myśleć o swoich potrzebach, a skupić na tych młodszego, które nieco różniły się od moich. Ale mogłem mu to darować. Był jeszcze niedoświadczony, nie wiedział, ile przyjemności można czerpać ze stosunku. Mamy na to czas, jeszcze zapoznam go ze wszystkim. Dlatego póki co, powstrzymywałem wszelkie zapędy. No, przynajmniej do momentu, gdy do moich uszu nie doleciała jakże piękna i prosta do spełnienia prośba, która poluzowała niektóre moje hamulce. Akurat w tym samym momencie udało mi się trafić w prostatę chłopaka, przez co jego twarz stała się jeszcze seksowniejsza za sprawą grymasu przyjemności, bo już żadnych emocji nie był w stanie zachować dla siebie.
- Jak bardzo mam przyspieszyć, Jungkookie? Czy tak? – zapytałem, posyłając mu cwany uśmiech i zwiększając minimalnie częstotliwość ruchów.
- A może wolałbyś tak?
Zaraz przyspieszyłem dużo bardziej, ale to było zaledwie kilka pchnięć, bo znów zwolniłem.
Postanowiłem trochę podroczyć się z chłopakiem, co chwilę zmniejszając i zwiększając prędkość, jednocześnie skupiając się na wydawanych przez niego odgłosach, by rozpoznać, jakie tempo sprawia mu najwięcej przyjemności. Postanowiłem spróbować naprawdę przyspieszyć, do takiej częstotliwości, jaką lubiłem najbardziej, co wywołało dźwięk, który na całą sekundę mnie zatrzymał w całkowitym bezruchu. Tak pięknego jęku jeszcze nigdy nie słyszałem. Nawet najlepsze aktorki filmów porno nie potrafiły by tak, jak on w tej chwili.
Idealny. Młody, jesteś po prostu idealny.
Pochyliłem się nad nim na moment, znowu się zatrzymując i zbliżyłem usta do jego ucha.
- Tak, Jungkookie, jęcz dla mnie – szepnąłem, wiedząc już, że takie słowa wywoływały w nim zawstydzenie, ale jednocześnie budowały między nami gorętszą atmosferę.
Wpiłem się w jego wargi, przejeżdżając po nich językiem, ale szybko się od niego oderwałem, by móc dalej słyszeć tę piękną symfonię i już ponowiłem ruchy, od razu wracając do tego specjalnego tempa.
Kochałem muzykę całym sercem, dlatego starałem się dostać do jakiejś wytwórni i ostatecznie wylądowałem w Bangtan Boys, gdzie mogę tworzyć to, co tak bardzo uwielbiam. Praca sprawia mi przyjemność, nawet jeśli często muszę przez nią rezygnować z drugiej ulubionej czynności – spania. Ale nie sądziłem, że równocześnie będę miał okazję poznawać tak unikatowe i niemożliwe do usłyszenia na co dzień dźwięki, w dodatku na żywo. Aż miałem ochotę nagrać je i stworzyć piosenkę, której słowa zastąpią te wszystkie westchnienia, jęki, sapnięcia i krótkie piski, które również zdarzały się co jakiś czas, uciekając z tych ślicznych usteczek.
Musiałem pamiętać też o jeszcze jednej rzeczy. Jeon był po treningu i z pewnością nie czuł się obecnie w pełni sił, a nawet dla pasywa stosunek jest męczący. Dlatego nie powstrzymywałem już bioder przed szybkimi, precyzyjnymi ruchami, wymierzonymi prosto w jego najdelikatniejszy punkt. Jeszcze będziemy się bawić długie noce, gdy znajdziemy do tego odpowiednie miejsce. Ale to już moja w tym głowa.
Dłonie, którymi do tej pory badałem tors dzieciaka, na moment zacisnęły się na jego bokach, gdy całkowicie skupiłem się na rytmie swoich bioder, by doprowadzić nas już do spełnienia. Wiedziałem, że jestem już blisko – to ciasne wnętrze, zachowanie maknae oraz tak lubiane przeze mnie tempo, sprawiły, że nie byłem już w stanie dłużej wytrzymać. Złapałem jego przyrodzenie, poruszając na nim ręką w rytm uderzeń i schyliłem się do pocałunku, przelewając w niego całą odczuwaną namiętność. Niemal jednocześnie osiągnęliśmy spełnienie, moje powieki opadły na moment, a spomiędzy warg wydostało się westchnienie, razem z imieniem młodszego.
Wysunąłem się z niego i opadłem obok, oddychając ciężko. Obaj sapaliśmy jak po przebiegnięciu maratonu, patrząc sobie w oczy.
- Jungkookie, jesteś zmęczony, odpocznij – poprosiłem go, obejmując zaraz ramionami i przybliżając do siebie.
Ręka na jego głowie, druga otaczająca pas, włosy delikatnie łaskoczące mój podbródek – te odczucia związane były bezpośrednio z Jeonem, tylko on wyzwalał we mnie zapomniane przed dwoma laty zachowania, które wydawały się zupełnie do mnie nie pasować.
- Odpocznij, mój Jungkookie. Jesteś taki doskonały. – Moje usta dotknęły jeszcze w kilku miejscach jego twarzy, dziękując za to, że znów pozwolił mi na zbliżenie z nim, jednocześnie przepraszając za towarzyszący mu ból oraz zmęczenie.
Ułożyłem się tak, by mógł wtulić się we mnie. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że chłopak zaraz to zrobi, próbując schować się przed moim spojrzeniem, które strasznie go krępowało. Jednak nim to zrobił, położyłem dłoń na jego policzku i pogładziłem kciukiem skórę pod oczami.
- Odpoczniemy tak chwilę, byś nabrał siłę do dojścia na parking, a potem pośpisz w samochodzie, dobrze? Nie chcę, abyś musiał się za długo męczyć tu na podłodze.
Nie dokończyłem mu dalszych planów, widząc, że chłopak już odpływa. Chciałem mu dać jakieś piętnaście minut na drzemkę. Poczekałem chwilę, by zasnął troszeczkę głębiej, dopiero wtedy odsunąłem się, aby pozbyć prezerwatywy i wytrzeć nas chusteczkami znalezionymi w torbie maknae. Wyrzuciłem wszystko do kosza w rogu pomieszczenia, a następnie nakryłem dzieciaka bluzą upchniętą w jego pakunku. Zacząłem się ubierać spokojnie, wiedząc, że nie muszę się spieszyć.
Gdy usiadłem już obok maknae, a moja ręka spoczęła na jego głowie, głaszcząc go delikatnie, nadszedł moment, gdy mogłem spokojnie przeanalizować wszystkie zachowania dzieciaka w czasie seksu. Uśmiechałem się na myśl o jego słowach.
„Nie potrzebuję żadnego łóżka, chcę tylko ciebie."
„Bardzo lubię twój głos..."
Jungkookie, zakochasz się we mnie, tak jak ja w tobie, prawda?
Rozmyślałem nad tym dokąd to wszystko nas zaprowadzi, czy młodszy nie potraktuje mnie jak chwilowej przygody. A najbardziej obawiałem się ingerencji osób trzecich pod postacią Parka.
A jeśli Hoseok mu się znudzi i zechce położyć łapy tym razem na moim króliku?
Nie myśl tak. On ci tego nie zrobi. Bądź co bądź nadal się ciebie boi. Pamiętasz jego przerażenie, gdy wszedłeś do sali ćwiczeń?
Westchnąłem, zerkając na zegarek w telefonie. Nawet nie zauważyłem, kiedy minęło dwadzieścia minut.
- Jungkookie, wstawaj – powiedziałem, pochylając się nad nim i całując w policzek. – Jungkookie, proszę, bo się przeziębisz. Pójdziemy do samochodu. No wstawaj.
Moje usta muskały jego twarz do momentu, w którym nie rozchylił zaspanych powiek. Uśmiechnąłem się delikatnie, widząc ten rozkoszny obrazek i cmoknąłem rozchylone usta.
- Chodź, Jungkookie. Pojedziemy na obiad.
Pomogłem chłopakowi wstać, bo nadal był trochę zaspany, poczekałem też spokojnie, aby się ubrał. Starałem się nie patrzeć – choć bardzo mnie kusiło – by nie czuł się niekomfortowo.
Gdy był już gotowy, chwyciłem jego dłoń, splatając nasze palce. Bardzo chciałem wyjść z nim z tego pomieszczenia właśnie w taki sposób, ale wiedziałem, że przyniosłoby to jedynie kłopoty. Dlatego po chwili cofnąłem rękę i przekręciłem klucz.
Wyszliśmy na korytarz, upewniając się wcześniej, że nikogo nie zastaniemy. Moje kroki od razu skierowały się do windy, którą zjechaliśmy na parking. W samochodzie pozwoliłem Jeonowi zająć miejsce pasażera i ponownie zasnąć, ja natomiast poprowadziłem pojazd prosto do knajpy, w której serwowali najlepsze szaszłyki. Wziąłem dwie duże porcje, wiedząc, że chłopak zje pewnie jeszcze część mojej i zabrałem zamówienie do auta. Zapach chyba trochę rozbudził Jungkooka, jednak dopiero gdy zaparkowałem w oddalonym od ludzi miejscu przy rzece Han, pozwoliłem mu wziąć jedno ze styropianowych opakowań.
- Smacznego, Jungkookie – powiedziałem po prostu, sięgając po jeden z moich szaszłyków i ugryzłem kawałek mięsa, patrząc na spokojny nurt rzeki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top