14

@KakaSzczur jako Yoongi & Jiminnie :3

@Avangeee jako Jeonggukie :)


Nie wiem kiedy dokładnie NEXT, bo wiem, że będziecie o to pytać xD Jadę na wakacje i wiem, że Internet na sto procent będę miała dopiero od środy, a do tego dnia różnie może być xD

Gif: Wszyscy widzimy Jungkookie, że patrzysz na usta Yoongiego, a później odbiegasz gdzieś myślami, opanuj się! XD NIEWIEMCOMAMMYŚLEĆOTYMYOONKOOKMOMENCIE XD Wpasował nam się w serię :> I rozdział :>

ENJOY.

~~~~~~~~~




Yoongi:

Zamarłem, gdy moja dłoń została złapana przez tę młodszego, w dodatku posłał mi uśmiech, który zmiękczył moje serce. Chciałem stąd wyjść, pozwalając mu odpocząć, choć najchętniej zabrałbym go ze sobą do mojego łóżka. Dlatego nie miałem najmniejszego zamiaru odmawiać mu spełnienia drobnej prośby, którą wypowiedział cicho.

Nim ułożyłem się obok niego, na pozostawionym miejscu, zerknąłem na puste łóżko Namjoona.

Czyżby został w wytwórni na noc? Oby tak, bo zamierzałem zostać z dzieciakiem do rana, a chrapania lidera bym nie niósł. Najwyżej udusiłbym go poduszką, aby się zamknął.

Ledwo położyłem się na zrobionym dla mnie miejscu, a Jeon już wtulił się w moje ciało, co spotkało się z uśmiechem na mojej twarzy.

Nie wiem, czy minęła minuta, a już poczułem, jak dzieciak rozluźnił wszystkie swoje mięśnie i po prostu zasnął. Widocznie chłopaki musieli nieźle dać sobie w kość podczas treningu, skoro był aż tak zmęczony.

Natomiast ja, zrelaksowałem się, wiedząc, że Jungkook w końcu normalnie śpi, a nie rezygnuje z odpoczynku, bo musi coś jeszcze zrobić. Wiem, że takie były realia, ale nie chciałem pozwalać na to, by musiał się męczyć po nocach, tak jak ja.

Kiedyś, gdy pewnego razu wylądowaliśmy razem w pokoju w hotelu, zauważyłem, że królik lubi się trochę kręcić w czasie snu, o czym mi zaraz przypomniał, bo odsunął się ode mnie i jęknął cicho.

Otworzyłem szerzej oczy, zdumiony, gdy Jungkook przekręcił się tyłem do mnie, wsuwając dłoń pod swoją koszulkę, przejeżdżając nią po plecach i po prostu zrzucając z siebie górną część odzieży.

Co on...?! Co mu się śni do cholery?! Może powinienem go obu...

- Hyungie... Nadal cię kocham... Yoongi hyung... Nie chcę cię...

I wszystko było jasne.

Urywany mamrot dzieciaka, sprawił, że chciałem wstać i wyjść stąd jak najszybciej, najlepiej nigdy już tutaj nie wracając. Ale przecież wiedziałem, że dzieciak nadal darzy Parka jakimś uczuciem. Robiłem sobie niepotrzebne nadzieję, której nie zauważałem, dopóki nie została zniszczona.

I ponoć staram się racjonalnie myśleć... Naprawdę, świetnie mi idzie...

Oczywiście zamiast wyjść, leżałem nadal na łóżku, niczym masochista – którym na pewno nie byłem – czekając na kolejne słowa, jakie mógł nieświadomie wypowiedzieć. Chyba głupio liczyłem, że jakimś cudem wyjaśni to wszystko, choć jak wiadomo, w takich momentach mówi się tylko prawdę.

Niestety milczał przez resztę czasu, jaki poświęciłem na obserwowanie go, a na ustach błądził mu delikatny, błogi uśmiech. Wyglądał na naprawdę szczęśliwego, jakby wszystkie jego marzenia spełniały się właśnie w tym drugim świecie, do którego w tej chwili należał jego umysł.

Czy on tak zawsze reaguje na sny z Parkiem w roli głównej?

Patrzyłem smutny na tę przystojną twarz, myśląc o tym, że takiej miny jeszcze nigdy nie zrobił dla mnie. Widocznie była zarezerwowana tylko dla tego cholernego idioty, który nie zasługiwał, by patrzeć na to szczęście, a już na pewno nie na to, by był jego powodem.

Zazdrość skręcała mi żołądek, a umysł coraz bardziej nienawidził Jimina, który odbierał mi mojego maknae. Nie mogąc już dłużej wytrzymać, odwróciłem się plecami do Jeona, próbując już pójść spać, by choć na chwilę oderwać się od tych czarnych myśli.

Jednak nie minęła chwila, a poczułem, jak dłoń oraz noga Kooka, oplatają moje ciało. Westchnąłem głęboko, próbując to zrozumieć.

Ten dzieciak tak bardzo potrzebuje bliskości, którą przecież chciałem mu zapewniać. Dlatego nawet jeśli znów miałbym cierpieć, w tej chwili się to nie liczyło.

Przekręciłem się więc, obejmując go i nie dając już uciec, choć zaraz przewrócił się na drugi bok, plecami do mnie, jak ja poprzednio do niego. Objąłem go ponownie, opierając podbródek na jego głowie.

Tuż przed zaśnięciem, usłyszałem jeszcze imię, które szeptał. Należało ono do mnie. Ale nie byłem pewny, czy to były już tylko moje pragnienia, czy może jednak rzeczywistość.



Jimin:

Poranki w cichym dormie jakoś mnie nie kręciły. Starsi uwielbiali, gdy mieli spokój i mogli sobie przebywać sami ze sobą, jednak to stanowczo nie był mój „style". Dla mnie liczyły się kontakty z ludźmi, bycie w towarzystwie, wspólne śmianie się i rozmowy. Zaryzykowałbym wręcz stwierdzenia, że czułem się niekomfortowo bez kogokolwiek u swojego boku. Jednak raz na jakiś czas musiałem być tym, który wstaje, gdy pozostali jeszcze śpią. Zwłaszcza, jeśli mam konkretny cel, by podnieść z łóżka swój leniwy tyłek. I nie, tym powodem nie był kolejny seks z moim chłopakiem, który w tej chwili powinien sobie smacznie spać zadowolony po wczorajszych sześciu razach. No, ośmiu, jeśli policzymy te dwa lody, które mu zafundowałem. Dziewięciu, doliczając handjob jaki otrzymałem tuż po treningu.

Ile razy my to możemy robić w dwadzieścia cztery godziny... Aż sam nie dowierzałem. Przecież gdyby nie nasze obowiązki związane z zespołem, to my byśmy chyba z łóżka nie wychodzili. Ale muszę go w końcu namówić na zamianę roli co jakiś czas, bo w tym tempie, to mi się pośladki całkowicie rozklekoczą!

- Jiminnie, kochanie, widziałeś Jungkooka? – Głos Hoseoka wchodzącego do kuchni, w której przebywałem, wyrwał mnie z zamyślenia. Odwróciłem się do niego z nożem w ręku, przerywając w połowie robienie kanapki.

- Nie, hyung. Chyba jeszcze nie wstał, przecież jest dopiero piąta rano – stwierdziłem niepewnie, marszcząc brwi.

A może sprawdził już dorm i nigdzie go nie znalazł?

- Serio? – Zaskoczony chłopak spojrzał na zegarek wiszący na ścianie i podrapał się za uchem. – Faktycznie. Obudziłem się i nie zastałem cię w łóżku, więc pomyślałem, że może jest już po dziewiątej. Ale tak mi się wydawało, że jakoś za cicho jak na taką porę.

Jung podszedł do mnie i otoczył mój pas rękoma, co zaraz wywołało szeroki uśmiech na mojej twarzy. Wspiąłem się na palce, sięgając na krótki moment jego ust.

- A ty czemu nie śpisz? – zapytał, od razu przekręcając głowę i składając pocałunki na mojej szyi oraz jak zawsze, odsłoniętych ramionach. Nie rozumiałem innych w kwestii spania. Przecież najwygodniej było w samych bokserkach...

- Zimno mi bez ciebie w łóżku, Jiminnie... - szepnął, przygryzając płatek mojego ucha, na co zadrżałem.

- Muszę iść na siłownię. – Starałem się poszukać dobrego powodu, dla którego miałbym zrezygnować z tej pokusy złożonej przez mojego Hobiego. I udało się. – Ostatnio trochę się zapuściłem...

Westchnąłem smutno, spuszczając głowę zawstydzony.

Mój brzuch był czymś, czego nienawidziłem najbardziej na świecie. Dopóki byłem pulchny i przed debiutem, nie przeszkadzało mi to jak wyglądałem. Ale jako idol, musiałem wziąć się za siebie i w końcu to zmienić. Więc gdy osiągnąłem (w miarę) zadowalający mnie rezultat, starałem się już nigdy nie doprowadzić do tego, by ktoś znowu nazwał mnie „świnią". Choć ostatnio miałem za mało czasu na przypilnowanie swojej wagi, przez co podskoczyła o kilogram od zeszłego miesiąca. Gdy to odkryłem, stwierdziłem, że natychmiast muszę coś zrobić.

- Gadasz głupoty z rana. – Starszy odsunął się z naburmuszoną miną. – Jesteś idealny, Jiminnie. Masz piękne ciało. Uwielbiam je. I znam lepiej od ciebie, bo często miałem okazję je badać. Dlatego zostaw to... - Hobi sięgnął po trzymany przeze mnie nóż, wyjął mi go z dłoni i odłożył na blat. – Chodź jeszcze ze mną spać... Może przy okazji zabawimy się pod kołdrą tak, by nie obudzić Tae? Zobaczymy, jak mocny ma sen, co?

- Naprawdę muszę iść. – Starałem się być nieugięty, choć propozycja była bardzo kusząca. Takie ryzykowne zabawy były naszymi ulubionymi. Ten dreszcz adrenaliny, gdy wiemy, że ktoś może nas przyłapać, dolewał oliwy go ognia między nami. Co prawda nie wiedziałem co by się stało, gdyby faktycznie przyłapano nas razem, ale czułem, że konsekwencje byłyby katastrofalne dla naszej dwójki.

Ale nawet, gdybyśmy wylecieli z zespołu, Hoseokie by mnie nie zostawił... Prawda?

Starszy westchnął i pocałował mnie ze smutnym uśmiechem, na co zaraz chętnie zareagowałem, pogłębiając pieszczotę, by jakoś mu wynagrodzić fakt, iż muszę go na razie opuścić.

- Co chciałeś od Jungkooka? – zapytałem, gdy Jung odsunął się ode mnie i mogłem wrócić do robienia śniadania.

- Chyba przez przypadek schowałem słuchawki do jego bluzy, wiesz, tej co mam taką samą jak on, bo nie mogę ich znaleźć. Chciałem to sprawdzić i je odzyskać.

- Idź zobacz w jego pokoju. Na pewno nie będzie zły, jeśli na moment zerkniesz do kieszeni. – Wzruszyłem ramionami, biorąc się już za jedzenie przygotowanego posiłku.

- Powinieneś zjeść więcej, skoro idziesz ćwiczyć – upomniał mnie, na co kiwnąłem głową, nie biorąc sobie jednak tej uwagi do serca.

Hoseok wyszedł z kuchni, ale nim zdążyłem przeżuć drugi kęs śniadania, był już z powrotem, z szeroko otwartymi ze zdumienia oczami.

- Jiminnie, nie uwierzysz – stwierdził konspiracyjnym szeptem.

- Co się stało? – Zmarszczyłem brwi zaniepokojony. Jednak Jung nie odpowiedział, biorąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę pokoju maknae i lidera. Zatrzymał się przed drzwiami i uchylił je bardzo cicho, po czym pokazał mi palcem, bym był cicho. Weszliśmy do środka, zastając śpiących razem Jungkooka i Yoongiego w łóżku młodszego. Aż mi szczęka opadła z wrażenia.

Jak to?! Przecież Jungkookie krzyczał, że nigdy nie byli i nie będą razem! Co tu się dzieje?! I... Zaraz... CZY JUNGKOOKIE ŚPI NAGO?!

Chyba nie do końca rozumiałem w tej chwili sam siebie. Nie czułem zazdrości, ani nic z tych rzeczy. Przecież odpuściłem sobie Jeona, oddając moje serducho Hoseokowi, który był stanowczo najlepszym partnerem, jakiego mogłem sobie wyobrazić. Tylko... Ostatnio brakowało mi jakiejś odskoczni. Nigdy się nie zdarzyło, bym przez dłuższy czas miał jedną osobę za kochanka, przez co powoli zaczynałem się zastanawiać nad jakimś niewinnym skokiem w bok, o którym mój chłopak nigdy się nie dowie. Był zajebisty w łóżku, zawsze dając mi wszystko, czego potrzebowałem, jednak chciałem jakiejś różnorodności. Ale to teraz nieważne, priorytetem jest teraz Yoonkook.

Złapałem dłoń starszego, by pociągnąć go w stronę wyjścia. Wycofaliśmy się z pokoju, zamykając delikatnie drzwi.

- Są razem, nie? – zapytałem go od razu, by poznać jego opinię w tym temacie.

- Na to wygląda. Ale to super! W końcu ktoś zadba o maknae jak należy. Martwiłem się o jego sposób bycia i o to jak poświęca się pracy w tak młodym wieku, ale hyung go chyba dobrze dopilnuje. Ale fajnie!

Wesoły Hobi odpuścił sobie kwestię słuchawek i trajkotał o tym, jak się cieszy ich szczęściem, dopóki nie skończyłem kanapki i nie opuściłem mieszkania.

Udałem się samotnie na siłownie, zastanawiając, czy dobrze zrobiłem nie walcząc o Jeona.



Yoongi:

Nieczęsto mi się zdarza, bym wstał bez budzika. Jednak coś musiało mi się stać, skoro z własnej woli opuściłem krainę snu, w której mogłem robić co tylko chciałem, bez konsekwencji w świecie realnym.

Gdy obudziłem się ze snu, w którym kazałem Parkowi biegać po rozżarzonych węglach, miałem od razu jakiś lepszy humor. Uśmiech urósł mi jeszcze trochę na widok śpiącego Jungkooka u mojego boku. Darowałem sobie rozdrapywanie tego, co usłyszałem w nocy. Jeszcze sprawię, że będzie śnił tylko o mnie. Po prostu potrzebuję czasu.

Leżałem, przyglądając się tej spokojnej twarzyczce niemal godzinę czasu. No, na nagą klatkę piersiową też czasem zawędrowałem wzrokiem, ale starałem się tego nie robić, by nie zacząć wracać myślami do naszego stosunku w garderobie. To mogłoby doprowadzić do efektów ubocznych, a póki co lepiej nie straszyć dzieciaka z rana.

Zdążyłem się też zorientować, że Rap Mon faktycznie nie wrócił na noc do dormu, bo było za cicho. Nawet gdyby zasnął w salonie, co mu się czasem zdarzało, to jego chrapanie było na tyle donośne, że bez problemu bym go namierzył. Ewentualnie mógł siedzieć w dźwiękoszczelnym studiu, ale jeśli już pracował, to robił to w Big Hit, a nie tutaj. W sumie mogliśmy się przy przeprowadzce postarać o dźwiękoszczelną sypialnię dla lidera. Trzeba o tym pomyśleć przy następnej zmianie mieszkania.

Jednak w końcu drażniący dźwięk z telefonu, wyrwał maknae ze snu. Tak irytującego alarmu to nawet ja nie miałem, więc wcale mnie nie dziwiło, że obudził się po kilku dźwiękach. Nie mogłem już tego wytrzymać i sam uciszyłem urządzenie. Nic nie będzie mi dzisiaj psuć humoru, nawet durny budzik. Młodszy zamrugał oczami, skupiając wzrok na mnie, dlatego posłałem mu delikatny uśmiech. Zarumienił się, momentalnie naciągając kołdrę pod brodę i próbując w ten sposób ukryć przede mną nagie ciało. Jednak nie zamierzałem mu ot tak na to pozwolić. Przysunąłem się bliżej niego, a moja ręka znalazła się pod nakryciem, by objąć rozgrzane ciało i przybliżyć je do siebie. Opuszki palców zaczęły sunąć w górę i dół po krótkim odcinku kręgosłupa, sprawiając mu tym samym małe przyjemności, na które zaraz zareagował wyczuwalnym przeze mnie drżeniem.

- Przecież nic się nie stało, Jungkookie. Chyba było ci za gorąco w nocy. Zresztą to, iż sam się rozbierasz, to doprawdy ciekawe zjawisko.

Moja twarz zbliżyła się do jego i nie czekając na żadne pozwolenie, wpiłem się w te słodkie usteczka. Nawet poranny oddech mi nie przeszkadzał, który zwykle zniesmaczał mnie z rana do partnerów i partnerek. Ale to był Jungkook, nie byle kto. Jego mogłem zaakceptować. Liczyłem na to, że dla niego też nie będzie to robić większej różnicy.

Położyłem dłonie na biodrach Jeona, przenosząc go na siebie. Był trochę ciężki, ale to również się dla mnie nie liczyło. Mój język wdarł się między jego wargi, zaraz trącając ten jego. Masowałem leniwie te słodkie wargi, plącząc nasze języki. Taki poranek zdecydowanie należał do jednego z najlepszych. Aby tylko nikt i nic go nie popsuło.

Dopiero po dłuższej chwili cofnąłem głowę, wtulając ją bardziej w poduszkę i posłałem chłopakowi szczery, łagodny uśmiech.

- Dzień dobry, Jungkookie – szepnąłem, przenosząc prawą dłoń z jego biodra na policzek i gładząc go kciukiem.



Jungkook:

Teraz już w stu procentach byłem przekonany, że myliłem się co do tego hyunga. Yoongi, jako mój chłopak, był niezwykle czuły, miły i wybaczał mi każde głupstwo, nawet zmuszenie go do zaśnięcia w moim łóżku. Nie wiedziałem dokładnie jak to się stało, że różowowłosy postanowił tutaj zostać, jednak cisza w pokoju uświadomiła mi, że jesteśmy tutaj sami, co dodatkowo mnie uspokoiło.

Nie miałem pojęcia czego się spodziewać po takim poranku. Chłopak na szczęście nie wyglądał na dopiero co przebudzonego, dlatego mogłem odetchnąć z ulgą.

Starałem się nie odrywać wzroku od jego oczu, kiedy zasłoniłem się kołdrą, jednak niewyspanie trochę mi to uniemożliwiło, zmuszając do ciągłego mrugania i przymykania zmęczonych oczu. Dopiero gdy chłopak przysunął się do mnie, obejmując i przyjeżdżając ręką po moich nagich plecach, otworzyłem je szerzej, nie mogąc powstrzymać cichego pomruku, kiedy jego dotyk przyprawił mnie o przyjemne dreszcze, których Min z drugiej rzeczywistości, raczej mi nie fundował. A to było kolejnym powodem, dla którego nie chciałem aż tak długo tkwić w swoich snach.

Na słowa o rozbieraniu, spuściłem wzrok w dół, przepraszając go jeszcze raz i dzięki temu uciekając myślami od tej bliskości, o którą postarał się Yoongi poprzez przyciągnięcie mnie do swojej ciała.

Moje serce już i tak chciało wydostać się z klatki piersiowej, a policzki standardowo piekły niemiłosiernie przy aż takiej bliskości. Nie spodziewałem się, że chłopak wykona w moją stronę jeszcze jakiś gest, jednak jego usta na moich, znów sprawiły, że moje spojrzenie wylądowało właśnie na jego twarzy, a mój jeszcze nie do końca rozbudzony umysł, prosił dłonie o odepchnięcie chłopaka, głównie przez przyzwyczajenie i zawstydzenie.

Niestety, usta były innego zdania, zaraz zmuszając oczy do przymknięcia i wydobycia cichego jęku spomiędzy warg.

Yoongi nie całował mnie w ten sposób od czasu naszego zbliżenia w garderobie, co tylko przywołało kolejną falę zawstydzenia. Do tego nie miałem na sobie koszulki i jeśli ktokolwiek by teraz wszedł...

Pogłębienie naszego pocałunku i przeniesienie mojego ciała na ciało Mina, sprawiło, że moje nieudolne starania dopasowania się do odpowiedniego oddawania tej przyjemności, zostały całkowicie zagłuszone zaskoczeniem i lekkim przerażeniem. Nigdy nie znajdowałem się nad kimś w takiej pozycji, nawet w moich snach, co było dodatkowo kłopotliwe przez kruchość starszego. Jednak nawet pomimo tej nagłej zamiany, Yoongi skutecznie utrzymywał swoją rolę, dominując nade mną nie tylko poprzez pocałunek, ale i śmiałe gesty, których ja niestety nie potrafiłem tak łatwo wykonać, trzymając po prostu ręce po obydwu stronach jego ciała i podnosząc się nieco, aby nijak go nie uszkodzić.

Nasze zbliżenie trwało na tyle długo, by tuż po nim zmusić mnie do szybszego oddechu i przymknięcia oczu, aby uspokoić jakoś, tak nietypowo rozbudzony, umysł oraz organizm. Przygryzłem wargę, mrucząc cicho przez przyjemne uczucie, które pojawiło się przez tak namiętny pocałunek. I dopiero po otwarciu oczu, tuż po dotknięciu mojego policzka przez chłopaka, szybko uciekłem na bok, znajdując schronienie w torsie Yoongiego.

- Dzień dobry... – przywitałem się, śmiejąc cicho z całej tej nietypowej sytuacji. – Hyung chyba lubi wprowadzać mnie w zakłopotanie... szczególnie taką zmianą... pozycji... - dodałem po chwili, wzdychając cicho, głównie przez swój głupi pomysł z poproszeniem Mina o zostanie w moim łóżku. Najwidoczniej musiał zasnąć... Do tego widział jak się rozbierałem?

Ugh, dlaczego akurat dzisiaj musiałem wyobrażać sobie takie głupoty w moim śnie? Ah, właśnie...

Zaraz sięgnąłem po swój telefon, chcąc zapisać ten sen, aby czasem moja umiejętność nie zniknęła, bo może byłem teraz szczęśliwy nie tylko w mojej drugiej rzeczywistości, jednak gdyby Yoongi nagle stwierdził, że już nie ma siły mnie piastować, lepiej mieć jakąś alternatywę, aby móc dalej bez problemu egzystować.

- Hyung, nie podglądaj – poprosiłem, kiedy zacząłem już spisywać wszystkie szczegóły w jednej z notatek, które musiałem przerzucać później na laptopa, aby mój telefon czasem nie odmówił mi posłuszeństwa po tych dwustu pięćdziesięciu sześciu zapisanych snach, wraz z pamiętnikiem, który zresztą prowadzę od ponad dwóch lat.

Opisanie tego wszystkiego nie zajęło mi nawet minuty, podczas której nie patrzyłem na chłopaka, ufając, że nie czyta treści pojawiającej się na ekranie wraz z każdym kolejnym kliknięciem.

Wiedziałem, że jeśli mu tego nie wyjaśnię, sam mnie o to zapyta, a skoro byliśmy ze sobą aż tak blisko, to mogłem wyjawić mu jeden ze swoich sekretów, oczywiście omijając powody, chociaż i tak sam się ich zapewne domyśli.

- Zapisuję każdy sen. Tego wymaga ode mnie moja umiejętność – wyjaśniłem zagadkowo, wiedząc, że jeśli nie zmienię tematu, Min zacznie mnie o to dopytywać. – Czy... nie skrzywdziłem hyunga w nocy? Wiem, że potrafię się strasznie wiercić... i nie kontroluję niektórych odruchów, za co przepraszam... ale... dlaczego hyung ze mną został? Myślałem, że hyung nie lubi z kimkolwiek dzielić łóżka... dlatego przepraszam również, że zeszłej nocy przyszedłem do pokoju hyunga... ahh... - Przerwałem, krzywiąc się przez ten bezsensowny monolog. Miałem przynajmniej nadzieję, że jakoś odciągnąłem myśli Yoongiego od tej mojej „umiejętności". Wiem, że prędzej czy później zauważy moje przyzwyczajenia, spędzając ze mną codziennie czas, jednak wolałem to utrzymywać w tajemnicy tak długo jak będzie to możliwe.

Tuż po lekkim uniesieniu się na łóżku i uderzeniu ręką w czoło, zerknąłem z ciekawości na sąsiednie łóżko, które było puste.

Zdziwiłem się, jednak moją uwagę przykuła koszulka leżąca na podłodze, którą zaraz podniosłem, wkładając i w końcu przenosząc wzrok na hyunga.

- Muszę jechać do wytwórni na moje dodatkowe zajęcia... - oznajmiłem, zjeżdżając niekontrolowanie spojrzeniem na usta Yoongiego, których znów chciałem posmakować, jednak wiedziałem, że nie odważę się o cokolwiek poprosić, a tym bardziej wykonać jakiegokolwiek gestu w jego stronę, dlatego zaraz ponownie skryłem się w jego objęciach.

- Chciałbym... chciałbym zostać w Twoich ramionach, Yoongi hyung... - Znów przerwałem, zbierając się na to wyznanie, które zresztą nie było łatwe, nie tylko przez jego treść, ale i reakcję chłopaka, której nie tyle co się obawiałem, a bardziej wstydziłem. – Wiem, że lubisz spędzać ze mną czas i... mnie kochasz, prawda? Dlatego... postaram się zrobić wszystko, aby wyrzucić Jimin hyunga ze swojego serca... chciałbym... chciałbym hyung, abyś tylko ty w nim był... tak jak w moim śnie – wyszeptałem, tuż po tym jeszcze bardziej chowając się w jego boku i dodatkowo nakrywając kołdrą aż po sam czubek głowy.

Ahh, to jest tak cholernie ciężkie... I jeszcze musiałem wspomnieć o swoim śnie... ugh... CO JA ROBIĘ.



Yoongi:

Zadowolony patrzyłem, jak młodszy przesuwa się znów na łóżko, zaraz we mnie wtulając. Jego słowa sprawiły, że zaśmiałem się radośnie.

- To nie tak że lubię, Jungkookie. Po prostu staram się przyzwyczaić cię do takich zachowań, bo mam zamiar obdarowywać cię nimi jak najwięcej.

Tę krótką chwilę spokoju, przerwał nagły zryw maknae. Dopadł swojego telefonu i zaraz zaczął coś w nim wystukiwać, prosząc abym nie patrzył.

Czyżby pamiętnik?

Leżałem obok chłopaka, ignorując trzymane przez niego urządzenie i gładziłem jego bok, nadal obejmując to gorące ciało. Nie trwało to długo, bo Jeon zaraz odłożył komórkę, wyjaśniając, że prowadzi spis snów. To całkiem ciekawe, a łącząc wątki z jego „umiejętnością" domyślałem się, że może mu chodzić o zdolność kontrolowania snów. Namjoon i Hoseok rozmawiali o tym kiedyś, więc jakąś wiedzę w tym temacie posiadałem, a przynajmniej na tyle wystarczającą, by nie musieć go o nic dopytywać, co mogłoby jedynie wprawić go w większe zakłopotanie. Skupiłem się więc na jego obawach związanych z moim nocowaniem tutaj.

- Spokojnie, Jungkookie, nic mi nie jest. Zresztą, gdybyś spróbował mnie kopnąć w czasie snu, to prawdopodobnie moim odruchem byłoby zrzucenie cię z łóżka. – Zaśmiałem się, wiedząc, że te słowa wypowiedziałem pół żartem, pół serio, bo naprawdę, podobnie jak on, nie kontrolowałem swoich odruchów. Nie wierciłem się, ani nic, jednak jeśli ktoś mnie ruszył, w nazwijmy to „nieodpowiedni" sposób, potrafił wyjść z tego dotkliwie uszkodzony. Dlatego nasze wspólne spanie mogło być faktycznie niebezpieczne.

- Poza tym nie masz za co przepraszać. Masz rację, nie lubię dzielić łóżka. Ale ty nie jesteś kimkolwiek. Jesteś mój, Jungkookie. Powiedzmy, że masz specjalny, bezterminowy karnet na spanie ze mną. I radzę ci go dobrze wykorzystać. A teraz kładź się, odpoczniemy jeszcze.

Posłałem mu uśmiech, widząc, jak szybko wciąga na siebie koszulkę. Trochę pokręciłem nosem niezadowolony, bo odebrał mi możliwość podziwiania tego pięknego ciała, ale nic na to nie powiedziałem, przeciągając się leniwie. Młodszy na moment zawisnął nade mną, tłumacząc, że nie może zostać ze mną dłużej z racji dodatkowych zajęć w Big Hit. Zauważyłem, że jego spojrzenie uciekło trochę w dół.

Schował się zaraz, wtulając twarz w moją koszulkę. Pogładziłem te miękkie włosy, przymykając oczy. Chciałem skomentować jego słowa, mówiąc, że nie musi się wstydzić, jeśli chce mnie pocałować, ale powstrzymały mnie przed tym jego kolejne stwierdzenia.

Poczułem, jak ciepło rozchodzi się po moim brzuchu, napełniając go szczęściem w postaci tych idiotycznych motylków, o których myślałem, że wyginęły już dawno temu. Widocznie maknae przywrócił je nieświadomie do życia. Nie sądziłem, że doczekam się takich słów z jego ust, a już na pewno nie w najbliższym czasie. I nie po tym, co usłyszałem przed snem.

Skoro kontrolujesz to, o czym śnisz, to dlaczego był tam Park, a nie ja?

Nie chciałem jednak mówić tego głośno, zwłaszcza, że tych kilka zdań musiało dzieciaka naprawdę dużo kosztować, bo natychmiast schował się pod kołdrą. Złapałem za nią, naciągając ją jeszcze wyżej, również na swoją głowę, aby móc go widzieć, bo w dół raczej nie dałbym rady jej ściągnąć.

Delikatnie go odsunąłem, by nasze twarze znalazły się na jednym poziomie. Musnąłem jego usta, obdarowując go kilkoma takimi słodkimi buziakami. Dopiero wtedy, próbując spojrzeć w te dwa węgielki, których nie mogłem w tej chwili dojrzeć przez ciemność panującą pod nakryciem.

- Tak, Jungkookie. Kocham cię i lubię spędzać z tobą czas. Ale wiem też, że mamy swoje obowiązki jako członkowie zespołu, dlatego wyskakuj już skoro musisz. Podwiózłbym cię, ale chcę jeszcze pospać. Przyjadę po ciebie, gdy zadzwonisz, bo Seokjin hyung wspominał, że mam zrobić znowu zakupy. Przy okazji pojedziemy na szaszłyki, co ty na to?

Wiedziałem, że taka propozycja zainteresuje młodszego, więc mogłem liczyć na zgodę.

Odkryłem nas, składając jeszcze jeden pocałunek na czubku nosa dzieciaka.

- Idę do swojego łóżka. Nie chcę się tłumaczyć przed hyungiem dlaczego spaliśmy razem. Chyba nie przeżyłby informacji, że... jesteśmy teraz ze sobą. Nie sądzisz? – Zaryzykowałem tym stwierdzeniem, uciekając wzrokiem, by nie musieć widzieć reakcji Jeona na te słowa. Właśnie tak miałem zamiar go teraz określać – jako swojego chłopaka.

- Poczekam, aż będziesz gotowy na powiedzenie o tym reszcie. A na razie nie będę cię narażał na dodatkowy stres. Do zobaczenia później, Jungkookie.

Opuściłem pomieszczenie, posyłając mu jeszcze uśmiech nim drzwi się za mną zamknęły. Ruszyłem do pokoju dzielonego z najstarszym, zastając go na szczęście nadal śpiącego. Chyba jakieś nadnaturalne siły czuwały nade mną w ostatnim czasie.

Szybko wgramoliłem się na łóżko, zaraz układając do snu, z którego wyrwałem się szybciej niż powinienem. Trzeba wykorzystać ostatnie wolne chwile, jutro mieliśmy zacząć kręcić teledysk, a to znaczyło kolejne poświęcanie snu na rzecz obowiązków idola. Mam nadzieję, że szybko nam to pójdzie i wrócimy do dormu. Może namówię niedługo królika na powtórzenie naszego zbliżenia? Ale muszę jakoś pozbyć się reszty. Najlepiej byłoby mieć całe mieszkanie dla nas. Jeździlibyśmy z wytwórni do niego i nie przejmowali chłopakami, tym, czy nas razem przyłapią, czy będą coś komentować, a przede wszystkim nie będzie nadopiekuńczej mamy Jin.

Zaraz... Min Yoongi, ty cholerny geniuszu.



Jungkook:

Jedno mogłem stwierdzić po wypowiedzi Yoongiego – nie możemy spać ze sobą zbyt często. Od swoich łóżkowych przyzwyczajeń nie odejdziemy tak łatwo, a mój brak kontroli podczas snu w połączeniu z tym Mina, mógłby być zabójczy dla naszej dwójki i skończyć się właśnie tak, jak przewidywał starszy. Kolejne siniaki nie są mi potrzebne. Już wystarczy, że wczoraj narobiłem sobie dwa dodatkowe na kolanach i jeden gdzieś na łokciu, oczywiście podczas tańca, a nie bitwy z Taehyungiem, którą zresztą bez problemu wygrałem i to jemu trochę uszkodziłem ciało, na kilka minut, jak nie na jedną, aby czasem nie zaczął przez to płakać.

Mogłem się spodziewać, że po moim wyznaniu, Yoongi zechce ściągnąć ze mnie kołdrę i zmusić do spojrzenia mu w oczy, dlatego trzymałem ją niezwykle mocno, tak, aby siła tego hyunga tym razem ze mną nie wygrała. Niestety chłopak znalazł inny sposób na zbliżenie się do mojej twarzy, dodatkowo na tyle, aby złożyć na niej kilka pocałunków, wywołujących niewielki uśmiech i automatyczne spuszczenie wzroku, bo nawet jeśli go nie widziałem, to czułem na sobie to przenikliwe spojrzenie.

Wsłuchałem się w jego głos, uśmiechając nawet szerzej i wykorzystując tę ciemność do delikatnego dotknięcia jego policzka, oczywiście tylko jednym opuszkiem palca, z którym szybko uciekłem, udając, że niczego nie zrobiłem.

- Szaszłyki, tak! – Ucieszyłem się, podchodząc do tego trochę zbyt entuzjastycznie, za co zaraz go przeprosiłem, dodając również, iż zrozumiałem resztę jego wypowiedzi, będąc przyzwyczajonym do niezapominania o tak istotnych słowach, głównie przez moją pozycję maknae w zespole. Kiedyś dołączyłbym do tego strach, jednak odkąd poznałem prawdziwego Yoongiego, wiedziałem, że mogę jedynie od niego dostać... całusa.

Ponownie się uśmiechnąłem, kiedy poczułem jego usta na swoim nosie, od razu zauważając to zawahanie w jego wypowiedzi, co przecież było rzadko spotykane u tego hyunga, mógłbym nawet rzec, iż nigdy nie występowało. Jednak mimo wszystko przytaknąłem, wypuszczając go do jego łóżka i obserwując jak wychodzi.

Tuż po zamknięciu drzwi, objąłem się rękoma, uśmiechając do siebie nawet szerzej, wlepiając wzrok w sufit i rozmyślając nad słowami chłopaka... mojego chłopaka.

Nadal byłem lekko zażenowany swoim wyznaniem, chociaż nie powinienem, bo naprawdę nie potrzebowałem teraz nikogo innego, tylko mojego hyunga, który uszczęśliwia mnie na każdym kroku. Do tego jest przystojny i czasami uroczy, szczególnie bez makijażu, zaraz po przebudzeniu. Wcześniej nie zauważałem tych elementów, chyba właśnie przez ogólną niechęć i niesmak pozostawiony po przymuszeniu do związku.

Wiedziałem, że jeśli poleżałbym tak jeszcze chwilę, zapewne znowu bym zasnął i został obudzony dopiero przez managera, dlatego wysunąłem się spod ciepłej kołdry, zbierając rzeczy na przebranie i udając się już do łazienki, w której niestety spędziłem więcej czasu niż zakładałem. Byłem zmuszony odpuścić sobie śniadanie, zaraz zakładając buty i jeszcze zaglądając do pokoju najstarszych. Nie wiem co mnie podkusiło, ale widząc, że obydwoje śpią, podszedłem po cichu do łóżka młodszego z nich i pocałowałem jego policzek, uśmiechając się do siebie i zaraz stąd uciekając.

CZWARTY RAZ!

Zaklaskałem w dłonie i wypadłem w końcu z dormu, zaraz zjeżdżając windą i udając się do odpowiedniego samochodu, w którym już czekał na mnie manager Minhyuk. Przeprosiłem go za krótkie spóźnienie, na co mężczyzna pokręcił tylko głową, ruszając już do wytwórni.

Przez resztę dnia mój umysł zajmowały już tylko ćwiczenia. Co prawda w przerwach kusiło mnie, aby odwiedzić Tengoku i pobyć chwilę sam, jednak zadecydowałem, że to w pustej sali ćwiczeń odpocznę od wszystkich, kiedy po trzech godzinach zajęć byłem już wolny, uciekając właśnie do niej.

Niestety, długo się tą samotnością nie nacieszyłem, bo po trzydziestu minutach przybył do mnie Taehyung, prosząc mnie o posiedzenie z nim, bo brakuje mu kontaktu z drugim człowiekiem.

No patrz, ja chcę samotności, a ty wręcz przeciwnie... Idź stąd...

Jednak wiedziałem, że jeśli powiedziałbym coś podobnego, chłopak zapewne popłakałby się, a jego łez to ja już mam dosyć.

Pozwoliłem mu ze mną poćwiczyć, bijąc go przy tym trochę. Za karę zaczął mnie przytulać, próbując pocałować również w policzek, przez co już w ogóle straciłem w niego wiarę.

Kiedy w końcu po półtorej godziny wyszedł do łazienki, od razu dopadłem do swojego telefonu, pisząc wiadomość do Yoongiego.

„Hyung, ratunku. Taehyung nie daje mi spokoju... więcej przytuleń już nie wytrzymam. Chcę już do ciebie, hyung, proszę, przyjedź. Nie mogę zadzwonić, bo zapewne się przez to obrazi i popłacze."

- Kookie! Chodź tu do mnie! Czemu używasz orzechowych balsamów?! Przez to pachniesz jak prawdziwe ciastka... czy Yoongi hyung też nie może przestać cię przez to wąchać?! A ten czekoladowy szampon do włosów?! Kookie~! – Mój dręczyciel niestety wrócił, zaraz mnie dopadając na podłodze i przytulając się do mojego boku.

Chyba muszę się przerzucić na zapachy, których nienawidzi. Przeczytam jakieś jego profile w Internecie i łatwo się tego dowiem.

- Aish, naprawdę. Znajdź sobie kogoś innego do przytulania, nie lubię tego. – Mówiąc to, próbowałem go odepchnąć, jednak chłopak tak mocno się do mnie przykleił, że nawet użycie całej siły nijak mi nie pomogło.

- Wiesz, że tego potrzebuje, a Jimina już nie mogę przytulać, bo Hoseok hyung zabija mnie wtedy wzrokiem i jest dla mnie wredny – wyjaśnił, chyba smutnym tonem, chociaż równie dobrze mógł nim wyrażać jakiś rodzaj strachu. Nie mam pojęcia.

- Kogo bardziej się boisz? Hoseok hyunga, który jedynie na ciebie nakrzyczy czy Yoongi hyunga, który jest zdolny cię dotkliwie za to uszkodzić? – Moje pytania były jak najbardziej zgodne z prawdą. Wiedziałem, że Min nie lubi się dzielić i jest naprawdę zaborczy. Zresztą, często podkreślał, że jestem JEGO, dlatego zacząłem teraz trochę żałować mojego SMS-a. W końcu mogłem pozbyć się Tae i nie pozwolić mu na to przytulanie.

Dobrze, że nie pisałem nic o pocałunkach.

- Awww! W ogóle jak to się stało, że jesteście razem? Waszą parę lubię bardziej od Hopemina... oni są strasznie zboczeni, a wy naprawdę słodcy i uroczy! AHH. – Ekscytował się starszy, w końcu mnie puszczając, co wykorzystałem do ucieczki i jeszcze uderzania go w ramię za to uwięzienie mojego ciała na kilka minut.

- Idę pod prysznic, zostań tu i zajmij się sobą. Masz tam nie przychodzić – oznajmiłem mu, mrużąc oczy.

Nie wiem dlaczego, ale Taehyunga jako jedynego nie potrafiłem traktować jak swojego hyunga. Chłopak naprawdę zachowywał się jak trzylatek, co od niedawna zacząłem wykorzystywać za każdym razem gdy do mnie przychodził, dręcząc go i czasami też bawiąc w jakieś głupie gry. Dzięki spędzaniu czasu z Yoongim, zacząłem otwierać się na resztę zespołu, nie tylko podczas nagrań, wywiadów oraz na scenie. Chłopak ten naprawdę przywracał mnie do życia i coraz rzadziej miewałem te potrzeby samotności, które przez ostatnie kilka lat odczuwałem niezwykle często.

Taehyung na szczęście nie zawitał do łazienki, dlatego w spokoju wziąłem prysznic, niestety będąc zmuszonym użyć tego czekoladowego szamponu, bo niestety innego ze sobą nie miałem. Liczyłem, że chociaż odżywka trochę zniweluje owy zapach i chłopak da mi spokój.

Zeszło mi tutaj około dwudziestu minut, dlatego zdziwiłem się, kiedy po powrocie na salę ćwiczeń, zastałem Taehyunga w tym samym miejscu, w którym go zostawiłem.

- Ty chyba naprawdę nie masz co robić... – Westchnąłem, grzebiąc w swojej torbie, aby znaleźć ten jego ulubiony balsam.

- Potrzebuję miłości... – wyżalił się, przewracając na drugi bok na tej podłodze.

- Uwaga, Tae, mam propozycję – zacząłem, uśmiechając się do niego niecnie. – Jeśli zjesz trochę tego balsamu, przytulę cię z własnej woli.

Nie sądziłem, aby chłopak się na to zgodził, jednak po chwili wstał, pełen entuzjazmu i wystawił język.

- Dwawaj – wymamrotał, na co pokręciłem tylko głową, podchodząc do niego i wylewając mu go trochę na ten język.

- Powiedz czy smakuje jak orzechy i oceń go w skali od jeden do dziesięciu – poprosiłem, samemu wyciskając go trochę na dłonie i smarując nim zarówno ręce, jak i brzuch i niewielki fragment torsu.

- Dobry! Smakuje jak roztwór chemiczny. – Chłopak zdał mi po chwili relacje, z tym głupawym, kwadratowo-prostokątnym uśmiechem.

Westchnąłem, naprawdę nie mając pojęcia, że Tae zostanie tutaj po takiej prośbie. Raczej liczyłem, że ucieknie do łazienki, żeby się tego pozbyć.

- A teraz... przytul mnie! – rozkazał, rozkładając ręce.

Po raz kolejny westchnąłem ciężko, podchodząc do niego i go obejmując. Poklepałem go dwa razy po plecach, nieco sztywno i trochę mało delikatnie, czego chłopak raczej nie zauważył, ciesząc się cicho do siebie i trochę przekraczając granicę poprzez danie mi buziaka w policzek, za co zaraz go podniosłem, przenosząc w kąt sali i rzucając go właśnie tam.

- Nie całuj mnie, ugh! – Skrzywiłem się, wycierając pocałowany fragment skóry i zaraz poprawiając torbę na ramieniu, aby skierować się już do wyjścia, w którym niestety stał Yoongi.

No nie... czy ja zawsze muszę sobie narobić kłopotów?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top