13

@KakaSzczur jako Yoongi & Jiminnie :3

@Avangeee jako Jeonggukie :)

~~~~~~~~~ 




Yoongi:

Obserwowanie zachowań reszty zespołu, zawsze należało do jednego z moich ulubionych zajęć, musiałem mieć tylko na to czas. Dla osób postronnych mogło to wyglądać jak izolowanie się od nich. W interakcje wchodziłem raczej w obecności kamery, gdy musiałem przed fanami czarować jednym z moich dwóch obliczy – „sweet" or „swag". Na co dzień Seokjin i Namjoon jako ,,rodzice zespołu" trzymali się bliżej swoich „dzieci". Ja, jako „wujek", raczej wolałem obserwować to wszystko z pewnej odległości. Nie znaczyło to wcale, że miałem w nosie moich przyjaciół. Wręcz przeciwnie. To utrzymywanie dystansu pozwalało mi zobaczyć rzeczy, których reszta nie widziała, analizując ich zachowania i pozwalając wyciągnąć wnioski, które pomagały przewidzieć pewne zdarzenia, dzięki czemu szybko rozwiązywałem kłótnie, negocjowałem warunki, które chłopakom się podobały i wiedziałem, jak postępować z każdym z nich. Nie zauważali tego, śmiejąc się raczej z mojej chęci przebywania we własnym towarzystwie, ewentualnie wpuszczając do mojego zamkniętego kręgu poduszkę. Ale to mi nie przeszkadzało, bo pozwalało utrzymywać przewagę.

Jednak z mojego zajęcia wyrwały mnie pytania siedzącego obok dzieciaka, który ostatnio coraz częściej nawiązywał ze mną kontakt, o co sam walczyłem. Musiałem przyznać, że przez cały ten czas dobrze maskował swoje prawdziwe uczucia względem Parka. Też dałem się nabrać na to, że go nie lubi, to było dość mocno zaznaczone. Gdyby nie ten przypadek we wręczeniu mi do przeczytania swoich notatek i wysłaniu wiadomości, to pewnie dalej bym w to wierzył. Ale przynajmniej wiedziałem doskonale na czym stoję. Dlatego na Jeona i jego charakter, myśli oraz zachowania, musiałem teraz wziąć poprawkę. Nic pewnego nie mogłem wnioskować, bo widocznie jego osobowość była teraz w fazie ewolucji.

Oby tylko niezbyt długiej.

- Bardzo mi miło, że sądzisz, iż to moja zasługa, ale niestety, mylisz się. Nie brałem w tym udziału. Raczej podejrzewam panią Cha. – Podzieliłem się z młodszym moimi przemyśleniami odnośnie tej ciekawej sytuacji. – Sądzę, że te ostatnie ćwiczenia miały na to jakiś wpływ, pamiętaj, że koncept, nawet jeśli jest o młodości, pokazuje też siłę przyjaźni między nami. A ewidentnie ja jestem teraz najbliżej ciebie.

Odwróciłem głowę w stronę chłopaka, by posłać mu uśmiech i pogładzić palcem jego policzek. Zaraz jednak znów odwróciłem się od niego, ponownie skupiając wzrok na pozostałych.

- Co do twojego pytania o Seokjin hyunga... nie wiem. – Ściszyłem trochę głos, by nie martwić maknae ewentualnym podsłuchaniem naszej rozmowy przez pozostałych. – Wydaje mi się, że ma swoje podejrzenia o to, co między nami zaszło, bo owszem, znalazł twoją marynarkę od mundurka w garderobie, a potem zastał nas razem w łóżku, więc może mieć jakieś domysły, zresztą całkiem słuszne. Nie ma na to stu procent pewności i raczej jej mieć nie będzie, dopóki sami mu się nie przyznamy, z czym ja się nie spieszę. Nie dlatego, abym się tego wstydził, bo uważam, że nasze zbliżenie było piękne i chętnie je nieraz powtórzę, bo dzięki niemu mogę okazać ci jak najwięcej czułości. Ale wiem, że wyznanie prawdy przed resztą może cię zawstydzać, bo twój charakter sprawia, że wolisz uciekać od takich rozmów. A poza tym nadal jesteś dość młody. Nie pozwalamy ci pić, a tym bardziej siedzieć przy nas, gdy to robimy, więc omijają cię raczej takie, nazwijmy to... „ciężkie" tematy, bo przecież nasza mamusia by się zapłakała, że niszczymy niewinność jej dziecka. Jednak sądzę, iż to nic złego, że doszło między nami do stosunku. Poza tym już niedługo będziesz pełnoletni i powoli powinieneś wyrosnąć z pieluch, w które uparcie wkłada cię nasz hyung. Ale, jak Seokjin hyung często powtarza, jesteś jego dzieckiem i martwi się o ciebie. Tylko albo zapomina, albo nie jest świadomy tego, że dla mnie też jesteś bardzo ważny i nie pozwolę, by stała ci się krzywda.

Mój długi wywód, zakończony uśmiechem i delikatnym uściśnięciem jego dłoni, po którą sięgnąłem na moment, miał na celu wyjaśnienie wszystkich wątpliwości, które dręczyły maknae. Wiem, że muszę być przy nim wyjątkowo ostrożny i czuły, poza tym zdradzanie mu moich myśli sprawiało, iż umacniała się między nami ta nowopowstała więź, a na tym mi bardzo zależało. Skoro zmieniałem dla tego dzieciaka tyle moich przyzwyczajeń, to równie dobrze mogłem mu opowiadać o niektórych moich myślach.

- Nikt się nie dowie o tym, co działo się w garderobie. Obiecuję. To będzie nasza mała tajemnica.

W tym momencie na salę wróciła nauczycielka i kazała nam kontynuować ćwiczenia. Nadeszła kolej Jimina i Hoseoka. Trochę mnie to zmartwiło. Nie miałem pewności, jak się zachowa Jeon na taki widok, jednak największe prawdopodobieństwo było takie, że nie skończy się to zbyt dobrze.

- Chodź, my już skończyliśmy przecież nasze ćwiczenia. – Podniosłem się, ciągnąc go zaraz za sobą i poprosiłem wprost panią Cha, by zwolniła nas z zajęć, bo przecież poradziliśmy sobie świetnie. Kobieta przyznała mi rację i pochwaliła jeszcze raz zmianę w nastawieniu Jungkooka, wprost przyznając się do maczania palców przy nowych parach do comebacku.

Podziękowaliśmy jej i opuściliśmy pomieszczenie. Od razu zerknąłem na zegarek w moim telefonie. Mieliśmy całą wolną godzinę. Chyba pójdę spać w tym czasie. Niestety przyjechaliśmy wszyscy vanem, więc nie mogłem zwinąć się do dormu, by tam odpocząć.

Ale mogliśmy to lepiej wykorzystać...

- Jungkookie, masz siłę, by nagrać swoje partie do „Hold me tight"?



Jungkook:

Dopiero teraz zacząłem sobie uświadamiać, że przekraczałem granicę. Może i Min nie skarżył się na niektóre moje działania, jednak wiedziałem, że przecież nie lubi dzielić z kimkolwiek swojego łóżka, a ja nie jestem żadnym wyjątkiem od zasady: „zakaz wstępu", o której chyba z tego zmęczenia wczoraj zapomniałem. Dopiero teraz zaczęły pojawiać się wątpliwości, kiedy już trochę ochłonąłem i przeszedłem pierwszą falę ekscytowania się Yoongim.

Ale przecież hyung cię kocha i na pewno nie miał nic przeciwko, powiedziałby ci o tym.

W myślach się uspokajałem, chociaż na zewnątrz moje przygryzanie wargi i ciągłe poprawianie włosów łatwo mogło zostać rozszyfrowane przez hyungów jako zestresowanie, bądź odczuwanie dyskomfortu.

Starałem się opanować swoje ruchy i po prostu siedzieć w miarę prosto, aby Seokjin hyung nie pomyślał, że jestem przez Mina do czegokolwiek zmuszany, jak to się mogło wydawać kilka tygodni temu. Teraz, po naszym zbliżeniu, nie wyobrażałem sobie zostawić go kiedykolwiek samego i potraktować podobnymi słowami jak wtedy w jego studio. Zaczynałem rozumieć dlaczego mogłem go tym zdenerwować, jednak jak zwykle, nie podzielę się swoimi przemyśleniami, skupiając na razie na innym wątku.

Słuchałem spokojnego głosu chłopaka i jego wyjaśnień, po których odwrócił się w moją stronę, a nasze spojrzenia się spotkały, co oczywiście skończyło się moim nieśmiałych uśmiechem i spuszczeniem głowy. Szczególnie po geście, który wykonał w moją stronę, zapomniałem na chwilę o reszcie, przymykając oczy i rozkoszując się delikatnym głaskaniem na moim policzku. W takich momentach mój umysł przypominał mi nasze zbliżenie, które zapamiętałem jako niezwykle przyjemne uczucie, do tego dzielone z osobą, która mnie kocha. I nawet jeśli sam traktowałem go jak hyunga, to jednak moje serce znalazło dla niego trochę miejsca, oznaczając go jako niezwykle ważną osobę, bez której już nie dałbym sobie rady.

Niestety Min cofnął zaraz rękę, co zmusiło mnie do otwarcia oczu i ponownego przeniesienia wzroku na jego twarz, aby lepiej skupić się na słowach chłopaka.

Na wzmiankę o powtórzeniu naszego zbliżenia z garderoby, uśmiechnąłem się, czując jak na moją twarz wstępują rumieńce. Yoongi mówił o tym wszystkim tak otwarcie i bez jakiegokolwiek zająknięcia, że moja nieśmiała natura błagała o ucieczkę, ewentualnie schowanie się pod kołdrę, czy tez w czyichś ramionach, a najlepiej tych różowowłosego.

„Nieraz"? Nie „jeszcze raz", a „nieraz"?! Przecież...

Teraz już naprawdę potrzebowałem ucieczki. Niestety nie potrafiłem skupić się na dalszych wyjaśnieniach, starając ukryć uśmiech pod spuszczoną w dół grzywką, co po tych kilku tygodniach w końcu było możliwe.

Dopiero kiedy poczułem jego dotyk na mojej dłoni, znów byłem w stanie powrócić na ziemię.

Nie wiem dlaczego Yoongi postanowił użyć akurat takich słów, żeby zakończyć swój wywód, ale brzmiały one co najmniej dziwnie, dla mojego umysłu wręcz niebezpiecznie.

To tylko Yoongi, nie mam się czego bać... w końcu mnie kocha i pokazuje to na każdym kroku, będąc niezwykle czułym i opiekuńczym, czego najwidoczniej potrzebowałem, aby wyrwać się ze swoich powoli zabijających mnie rzeczywistości.

Wiedziałem, że jeśli egzystowałbym w ten sposób jeszcze jakiś miesiąc, albo dwa, raczej uciekłbym w końcu do Tengoku i już nigdy stamtąd nie wyszedł, szczególnie gdyby przerósł mnie ten comeback. Miałem świadomość, że zawiódłbym w ten sposób naprawdę sporo ludzi, jednak kiedyś by o mnie zapomnieli...

Ale teraz jesteś w lepszej sytuacji, szczególnie psychicznej, dlatego przestań tak myśleć.

Od razu wstałem, kiedy Min zaproponował opuszczenie pomieszczenia, na co pani Cha o dziwo przystała. Zazwyczaj zostawałem z nią na kolejną godzinę, aby pracować nad swoim charakterem, a teraz, dzięki mojemu hyungowi, wyszedłem po niecałych trzydziestu minutach.

Nie mogłem być bardziej szczęśliwy, przytulając go tuż po wyjściu i cicho dziękując.

Ah, Jungkook! Co ty właśnie zrobiłeś?!

Speszyłem się od razu, odskakując od niego jak oparzony i przepraszając.

- Tak, hyung, tylko... skoczę do łazienki... możesz iść już do studia, zaraz tam przyjdę – oznajmiłem, starając się nie wyjść na chłopaka AŻ TAK niestabilnego emocjonalnie.

Zaraz odwróciłem się na pięcie, ruszając w stronę wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Wiedziałem, że muszę zacząć się przyzwyczajać do spędzania czasu z moim hyungiem i starać ograniczać reakcje mojego ciała.

- Racja, Jungkook – mruknąłem do siebie, przemywając już twarz i zaraz rejestrując Taehyunga stojącego w drzwiach.

- Jesteście taką uroczą parą z Yoongi hyungiem, Jungkookie! Nigdy nie sądziłem, że będę mógł shippować Yoonkooka... bo z Jikookiem było dziwnie. Wszyscy widzieliśmy, że nienawidzisz Jimina, nawet on sam o tym wiedziałem, chociaż nieraz mi mówił, że chętnie by się z tobą umawiał, ale noo... skoro kochasz swojego uroczego chłopaka, a on ma teraz Hobi hyunga, to... to oznacza, że tylko ja jestem sam.

Nagły wywód Taehyunga, który przy samym jego końcu trochę posmutniał, zmusił mnie do zaciśnięcia dłoni na brzegu umywalki. Głównie dlatego nie przepadałem za tym chłopakiem. Mówił za dużo, do tego bezsensu i...

- Jiminnie hyung tak powiedział? – Zdziwiłem się, skupiając tylko na tej części i czując jak moje serce przyspieszyło.

- Powiedział... ale dawno temu, bo przecież teraz ma Hoseokiego i go kocha, czym mnie czasem denerwuje... - wyjaśnił starszy, przez co mój wzrok powędrował na moje dłonie, położone na zimnej powierzchni.

- Czyli to przeze mnie – wyszeptałem do siebie, słysząc jak Tae wchodzi już głębiej do łazienki, co wykorzystałem do całkowitego opuszczenia pomieszczenia i prób uspokojenia dopiero na korytarzu.

Mam teraz hyunga, który mnie kocha... nie powinienem...

Jednak nie potrafiłem przestać się przejmować, oddychając głęboko i hamując łzy.

Muszę wrócić do Yoongiego, nie mogę płakać, nie przed nagraniami...

Przykucnąłem na chwilę, przywołując uczucia, które towarzyszyły mi podczas wczorajszego zbliżenia z różowowłosym.

Czułem się przecież lepiej niż przy Jiminie, powinienem właśnie tak na to patrzeć.

Nie siedziałem w ten sposób długo, zaraz podnosząc się z ziemi i zaczynając rozgrzewać głos, co zapewne słyszał każdy mijany przeze mnie pokój, ale cóż... nie mogłem marnować czasu i denerwować czekającego Mina, zaraz docierając do studio i przepraszając go za te pięć, czy tam dziesięć minut nieobecności.

- Pozwolisz hyung, że zaśpiewam coś na rozgrzewkę? – zapytałem, wyciągając telefon zza gumki od dresowych spodni i włączając sobie coś wymagającego wyciągnięcia sporej ilości partii.

Jeszcze zadbałem o bezpieczeństwo Yoongiego, dlatego po wybraniu jednej piosenek z dramy, zaraz zamknąłem się w kabinie, skupiając tylko na utworze.

Niestety, jak to ze mną bywało, za bardzo zacząłem przypisywać owy tekst do swojego życia, dlatego przy części o uratowaniu oraz wyznaniu miłości, poczułem jak po moich policzkach spływają łzy, jednak dociągnąłem ją do końca, przez cały ten czas nie otwierając oczu i dopiero po ostatnim wersie uchylając powieki.

„Pomóż mi, uratuj mnie, tylko ty jesteś w stanie to zrobić... Kocham cię. Kocham tylko ciebie"?

- Ah, noona, czemu piszesz o moim życiu. – Zaśmiałem się przez łzy, szybko ich pozbywając i przepraszając cicho, chyba sam siebie.



Yoongi:

Patrzyłem przez chwilę, jak królik kica po korytarzu w stronę łazienki, próbując ukryć się przede mną choć na trochę.

Urocze...

Nie miałem zamiaru sterczeć w tym miejscu nie wiadomo ile, więc ruszyłem już do studia, by móc przygotować wszystko do nagrań. To właśnie w tym pomieszczeniu spędzałem najchętniej czas.

Może dorobię się w końcu swojego osobistego studia, a wtedy już mnie stamtąd nie będą tak łatwo wyciągać.

W sumie należy mi się w końcu takie pomieszczenie, Big Hit czerpało dużo korzyści z mojej twórczości, nie ma co być w tej kwestii sztucznie skromnym. Wiedziałem już, że gdy zakończę karierę jako „Suga", będę mógł liczyć na posadę w wytwórni, pomagając kolejnym przyszłym idolom i komponując dla nich. Miałem określony plan na przyszłość, która dzięki znajomościom, które zdobyłem, szykowała dla mnie ciekawą ścieżkę.

Może chłopaki też dostaną taką szansę? Jungkookie zapewne zrobi karierę jako solista.

Westchnąłem na myśl o talencie tego dzieciaka. Był taki zdolny, a w ogóle nie potrafił tego wykorzystać, przez swoją nieśmiałość i uległy charakter. Co prawda wiedziałem, że jako maknae nie ma tak łatwo jak na przykład ja, ale gdyby potrafił zakręcić ważne osoby wokół swojego palca, z pewnością to wszystko wyglądałoby inaczej.

Wszedłem do kabiny nagraniowej, by przygotować mikrofon. Zostawiłem już włączony sprzęt, by nie łazić dwa razy, po czym wróciłem za konsolę, przygotowując wszystko na spokojnie.

Jeon pewnie próbował teraz opanować całe zawstydzenie po słowach, które padły z moich ust. Właśnie... To też nas dzieliło. Ja potrafiłem mówić bez ogródek o tym, co mi leżało na sercu, jeśli tylko uznałem, że jest potrzeba wyjaśnienia mojemu rozmówcy o co mi chodzi. Jeongguk trzymał to wszystko w sobie, nie potrafiąc uzewnętrznić swoich myśli, co często sprawiało problem nie tylko jemu, ale też jego otoczeniu.

Gdyby potrafił normalnie rozmawiać, zapewne byłby teraz z Jiminem.

Ta smutna, ale jakże prawdziwa myśl, popsuła mi trochę humor. Z jednej strony byłem więc niezadowolony z tego, że ciężko od niego wyciągnąć jakieś reakcje inne niż zwieszenie głowy lub ucieczka, z drugiej dziękowałem za to, bo sprawiło to, że mogłem się do niego zbliżyć, zostając tym „ulubionym hyungiem".

Nawet nie zauważyłem, że trochę już minęło, a młodszego nadal nie ma.

Toaleta go wciągnęła?

Zacząłem się zastanawiać, czy nie sprawdzić co się dzieje, dzwoniąc do niego, ale gdy już sięgnąłem po telefon, zjawił się w końcu, przepraszając mnie.

- Nic nie szkodzi, rozumiem, że na dwójkę poszedłeś – zażartowałem, posyłając mu uśmiech. – Wchodź do kabiny i poćwicz. Daj znać, gdy będziesz gotowy.

Patrzyłem jak młodszy szuka czegoś w swoim telefonie, wchodząc zaraz do drugiego pomieszczenia.

Założyłem słuchawki, pamiętając, że mikrofon jest włączony. Dość często nagrywałem próby chłopaków, by potem wykorzystywać je do tłumaczenia im, gdzie robią błędy, w jakim fragmencie mogą się bardziej postarać, ale też by wiedzieć na jakie partie mogą sobie pozwolić. Może mój wokal nie był najwyższych lotów, choć UMIAŁEM śpiewać, ale słuch z pewnością miałem niezawodny, pozwalający mi na wyłapywanie każdego, nawet najmniejszego zafałszowania. A poza tym uwielbiałem głos tego dzieciaka, więc dlaczego miałbym rezygnować z posłuchania go?

Słuchałem w skupieniu piosenki, którą wybrał. Wiedział doskonale, jakie utwory najlepiej rozgrzewają gardło, dlatego nie martwiłem się o to, czy dobrze jest przygotowany podczas nagrywania.

W łóżku też powinien być zawsze tak przygotowany.

Odgoniłem od siebie tę myśl, starając się skupić na pracy, jednak ciągle przypominał mi się wyraz jego twarzy podczas wczorajszego seksu. Najchętniej wziąłbym go tu i teraz, nagrywając te wszystkie jęki, które by wydawał, by później ogłosić całemu światu, do kogo należy ten dzieciak... ale nie jestem aż tak szalony.

Zamiast koncentrować się na moich wesołych przemyśleniach, skupiłem uwagę na Kooku, którego barwa głosu brzmiała teraz jak prośba o ratunek. W pierwszej chwili wystraszyłem się, że coś mu się stało i naprawdę mnie teraz potrzebuje, zaraz jednak zorientowałem się, że to jedynie słowa piosenki.

Każdy wypowiedziany wers kruszył mur wokół mojego serca, które egoistycznie myślało głównie o sobie. Trochę inaczej patrzyłem w tym momencie na całą sytuację. Nawet jeśli to tylko piosenka, w dodatku nienapisana nawet przez maknae, ale skomentowana na koniec słowami o pisaniu na temat życia młodszego, to była aż nazbyt szczerym wyznaniem wszystkich jego lęków.

Nacisnąłem przycisk pozwalający mi powiedzieć za pomocą mikrofonu kilka słów do maknae.

- Możemy zaczynać, Jungkookie? Masz tam notatki z zaznaczonymi na zielono twoimi partiami.

Zawahałem się na moment, ale jeszcze raz uruchomiłem urządzenie.

- Nie jesteś sam ze swoimi problemami. Nawet jeśli te problemy mają imię i nazwisko, to je rozwiążemy. Pamiętaj o tym, ok? A teraz zakładaj słuchawki i nie płacz już, Jungkookie, bo to mi łamie serce.



Jungkook:

Nie miałem pojęcia, że Yoongi zechce posłuchać mojej rozgrzewki, przez co od razu się speszyłem, wiedząc, że chłopak zrozumiał moje łzy, zresztą, jego słowa to potwierdziły.

Zerknąłem na niego przelotnie, jeszcze raz przepraszając i pozbywając się już słonej cieczy z moich policzków. Czasami naprawdę nienawidziłem swojej wrażliwej natury, szczególnie kiedy raniła ludzi, na których mi zależało. A teraz to przecież różowowłosy hyung zajmował większość moich myśli, nawet po tym co usłyszałem od Tae, wspomnienia z wczorajszego zbliżenia łatwo wypierały te o Jimin hyungu.

Cieszyłem się, że siedzę obecnie w kabinie, bo takie przemyślenia wywoływały soczyste rumieńce na moich policzkach i głupawy uśmiech, którego pozbyłem się wraz z pochwyceniem tekstu do ręki.

Jeśli chodzi o taniec i śpiew zawsze podchodziłem do niego w pełni profesjonalnie, nie chcąc popełniać żadnych błędów i na ten czas zapominając o reszcie świata. W takich momentach istniała tylko muzyka... i jedynie egzaminy potrafiły zajmować moje myśli na tyle, abym nie mógł się skupić na tańcu, jak to bywało przez ostatni tydzień.

Kiedyś, podczas pracy z Yoongim, bałem się dopytywać o niektóre rzeczy, nie będąc pewnym czy nie zareaguje na moją dociekliwość podobnie jak reszta dorosłych, jednak odkąd staliśmy się sobie bliscy, bez skrępowania prosiłem go o puszczanie partii reszty chłopaków, aby odpowiednio dopasować swój wokal i śpiewać również według wskazówek danych mi ostatnio przez producentów.

Od zawsze byłem pod presją jeśli chodzi o nagrania naszych piosenek, dlatego nie opuszczałem kabiny dopóki wszystko nie brzmiało perfekcyjnie. Również tym razem nie pozwoliłem się wygonić, prosząc o wielokrotne powtórki, z których zarówno Min, jak i reszta producentów, będą zadowoleni. Wiedziałem, że czeka mnie jeszcze jedna taka wizyta, aby nic nam nie umknęło, jednak obydwie partie nagrań są równie ważne.

- Po raz pierwszy nie wiem co sądzić o piosence. Melodia jest naprawdę ładna, ale tekst... to chyba miał być utwór Taehyunga, prawda hyung? – zapytałem tuż po wyjściu z kabiny i wyjęciu sobie z szafki czegoś na gardło. Zawsze leżały tutaj jakieś wspomagacze, zazwyczaj przyniesione przez Jimina, którego głos bardzo łatwo wysiadał, a z których ja bardzo chętnie korzystałem. Oczywiście tylko po tak długich nagraniach i dając połowę Minowi, który co prawda tego nie potrzebował, ale chciałem mu dać coś od siebie, skoro chłopak otoczył mnie taką opieką. Dlatego buteleczka z witaminami, którą do połowy opróżniłem, wylądowała zaraz w jego ręce.

- Czy Tae miał w to jakikolwiek wkład poza wyrażeniem „hold me tight" w refrenie? – dodałem, zajmując miejsce na kanapie, jednak tak szybko jak je zająłem, tak szybko zaczął mnie wzywać telefon. Wyciągnąłem go, zerkając niepewnie na ekran i od razu po tym krzywiąc się nieznacznie. Mimo wszystko odebrałem, wlepiając wzrok w ścianę przede mną.

- Zebranie dance line za pięć minut... o ile skończyliście już nagrania – oznajmił mi Hoseok, na co powstrzymałem się od głośnego westchnięcia, które wydałem z siebie dopiero po krótkim „tak, hyung" i odłożeniu telefonu za gumkę o spodni.

Do tej pory cieszyłem się na nasze wspólne, dodatkowe treningi, głównie z racji mojego zamiłowania do tańca i ogólnie wysiłku fizycznego, którego nie miałem wystarczająco dużo w przerwach między promocjami. Zakaz na siłownię oraz brak czasu na moje własne ćwiczenia, odbijał się nie tylko na moim ciele, ale i umyśle, dlatego powinienem być szczęśliwy, że czeka mnie zapewne kilka godzin ćwiczeń jakichś dodatkowych układów i naszych partii w „I need U".

Sam na sam z Jiminem i Hoseokiem. Wyśmienicie.

Westchnąłem cicho, przenosząc w końcu wzrok na Mina.

- Muszę iść na trening, chyba wrócimy trochę później z manager hyungiem – wyjaśniłem mniej więcej, nie zdradzając z kim dokładnie mam ten cały trening. Nie chciałem go martwić, wiedząc, że w końcu będę musiał się do tego przyzwyczaić.

Zawahałem się zanim wstałem, chcąc dodać coś jeszcze.

- Hyung... Dziękuję za przyjemną współpracę i... zobaczymy się wieczorem? – zapytałem jeszcze nieśmiało, podchodząc do niego i całując go w policzek.

PO RAZ TRZECI!

Przeprosiłem cicho, zaraz się odwracając i kładąc rękę na jeden z policzków, aby drugą, wolną dłonią, otworzyć drzwi i uciec stąd jak najszybciej.

Jeśli chodzi o wykonywanie takich gestów, szczególnie względem Yoongiego, który przecież mnie kochał, chyba nigdy nie opanuję reakcji swojego ciała. Nawet po naszym wczorajszym zbliżeniu było to naprawdę ciężkie. W końcu Min to mój pierwszy chłopak, który dodatkowo skradł mi pierwszy pocałunek i z którym przeżyłem swój pierwszy raz. A na wspomnienie wszystkich tych pięknych chwil, uświadamiałem sobie, że moje myślenie znów obiera nową drogę, którą nie wyobrażam sobie kroczyć bez niego.

Na treningu starałem się skupić jedynie na tańcu, słuchając tylko uwag Hoseoka, które mniej mnie denerwowały od tych Jimina. Cieszyłem się, że zawitał do nas również Tae, z którym mogłem spędzać te pięciominutowe przerwy, które sobie wyznaczyłem. Hyungowie robili nieco dłuższe, podczas których znikali w łazience, albo w którymś z pokoi. Starałem się o tym nie myśleć, słuchając opowieści Taehyunga i rozmyślając nad powrotem do dormu.

Najmłodszy Kim już nie poruszał tematu z łazienki, za co byłem mu wdzięczny, a po kilku godzinach i moim całkowitym skupieniu na tańcu oraz rozmowach z Tae, udaliśmy się w końcu pod prysznice, a stamtąd do samochodu Sejina.

Na czas podróży odciąłem się od świata, wkładając słuchawki i zasypiając, dopiero jak zwykle mokry palec Tae zdołał mnie przebudzić i przy okazji zdenerwować. Musiałem go kilka razy dotkliwie uderzyć zanim wyszedłem z samochodu, prawie biegiem ruszając do windy, aby poszkodowany mnie nie dogonił.

Kiedy już znalazłem się w dormie, zerknąłem w końcu na godzinę. Jak zwykle siedzieliśmy tam do późna, bo mój telefon wskazywał już północ. Znów się zawahałem przy udaniu do odpowiedniego pomieszczenia. Miałem ich do wyboru aż pięć i chciałem jeszcze zobaczyć się z Yoongim, jednak wolałem już sobie dzisiaj odpuścić, zaraz przekraczając próg swojego pokoju i zajmując niezadowolony miejsce na łóżku.

Ale... chyba mu obiecałem, że zobaczymy się wieczorem... chociaż w sumie jest już noc... Odpuść sobie, Jungkook.



Yoongi:

Praca przy nagraniach była jednym z najnudniejszych zajęć dla większości idoli. Wałkowanie w kółko i w kółko jednego, dziesięciosekundowego, a czasem jeszcze krótszego fragmentu, by uzyskać jak najczystszy dźwięk, wyprodukowany przez piosenkarza. Długie godziny spędzone w studiu, by nagrać piosenkę trwającą najczęściej niecałe cztery minuty. Koszmar. Ale gdy miałem współpracować z cierpliwym i wytrwałym maknae, byłem gotowy na takie tortury.

Każdy z chłopaków inaczej podchodził do nagrań. Teraz i tak było dużo lepiej. Na samym początku wyciągnięcie z nich czystych dźwięków graniczyło z cudem. Ba, Taehyung i Seokjin nie potrafili nawet za bardzo śpiewać. Przed nimi była długa droga, dopiero niedawno zaczęli robić to w miarę czysto. Ile producenci musieli siedzieć nad przerabianiem nagrań, by to poprawić... Aż wstyd przyznać, a fanki z pewnością nie byłyby zadowolone z takiej informacji. Niestety, to były realia i kulisy naszej pracy. Nie każdy z nas potrafił wszystko perfekcyjnie. Życie wymagało od nas czasem zastosowania sztuczek, by się utrzymać i pozyskiwać masę fanów, bo o to w tej branży chodziło. Jeden fan więcej, to jeden sprzedany więcej bilet, gadżet, płyta lub inny przedmiot związany z nami. A to przynosiło przychody, a co za tym szło – nasze wypłaty rosły. Wytwórnia i tak zyskiwała na tym najwięcej, jednak nie mogliśmy powiedzieć, że było nam źle. Dziewięć na dziesięć potrzebnych rzeczy zapewniali nam sami, resztę mogliśmy zakupić za własne pieniądze, które tak jak w moim przypadku, wystarczały chociażby na samochód. A sporo pieniędzy miałem już odłożonych na później. Lubię mieszkać z chłopakami, nawet jeśli czasem są za głośno i działają mi na nerwach, ale gdybym miał nagle zamieszkać sam, bez tych wszystkich głupich gęb, byłoby mi smutno. Zwłaszcza bez tej jednej, kochanej buźki maknae. Mimo wszystko odłożyłem już pokaźną sumkę, idealną na małe mieszkanie, które zamierzałem kupić po odbyciu służby wojskowej, a zaraz po tym się przeprowadzić. Tak, własne cztery kąty byłyby dobrym pomysłem. Mógłbym siedzieć tam z Jungkookiem sam na sam, w spokoju, z dala od reszty świata. Był to jednak mało realny pomysł. Nie wiem, jak Jeon zareagowałby na wieść o mieszkaniu, w którym moglibyśmy się razem chować.

Chociaż... może i byłby do tego entuzjastycznie nastawiony? W końcu miałby jakieś bezpieczne miejsce, z dala od łamiącego mu serce Jimina.

Jednak z takimi myślami powinienem poczekać na odpowiedni czas, gdy nie muszę się skupiać na zabawie konsolą.

W zachowaniu Jeongguka dostrzegałem coraz więcej zmian. Chociażby teraz. Zawsze w czasie nagrań milczał, słuchający tylko uwag, jak należy poprawić dany fragment, jednak tym razem otwarcie prosił o wskazówki, czy też fragmenty reszty. Zawsze zachowywał się dobrze, gdy przychodziło do tych tortur, ale dzisiaj, kiedy zaczął się normalnie odzywać, miałem wrażenie, że w końcu trochę wyrósł.

Może to przeze mnie? Może ten seks zmienił trochę jego nastawienie i jakoś inaczej zaczął na wszystko patrzeć? Seokjin omma chyba zejdzie na zawał, gdy się zorientuje, że jego dziecko zaczyna wyrzucać pieluszki i chodzi w samych spodenkach.

W końcu pozwoliłem młodszemu na opuszczenia kabiny, nie mając już dzisiaj zamiaru męczyć dalej jego gardła. Wokalistom szybciej wysiadało, ze względu na wysokie nuty i zdzieranie gardeł, dlatego nie zdziwiło mnie, gdy wychodzący Kook natychmiast udał się do szafki z witaminami.

- Trafna uwaga. Niestety, Jungkookie, lepiej, żeby tak wyglądała i Taehyung zebrał za nią pochwały, niż mamy wysłuchiwać wykładu CEO odnośnie niepomagania i olewania się nawzajem. Grunt, że projekt jest zamknięty. Dziękuję. – Przytrzymałem podaną mi buteleczkę i upiłem kilka łyków.

Ohydne jak zawsze. Powinni robić o smaku kawy. Wtedy bym to chętniej brał.

- Poza tym, to nie do końca tak wyglądało. Niewielka część jest jego, cały zarys też, tylko Taehyung nie potrafi dobierać słów tak, by nie brzmiały one jak gaworzenie dziecka. Ale powinieneś się skupić na swoim dziele. Naprawdę dobrze się spisałeś.

W dalszej rozmowie przeszkodził nam telefon, przez który ktoś wzywał maknae na trening, o czym zaraz mnie poinformował. Nie chciałem za bardzo się z nim rozstawać, ale trudno, on też musi czasem poćwiczyć, choć moim zdaniem wszystko wychodziło mu niemal idealnie. Jednak taniec sprawiał mu dużo radości, co wychwyciłem w czasie jednej ze swoich obserwacji jakiś czas temu, dlatego kiwnąłem głową na jego słowa.

- W porządku. Baw się dobrze, Jungkookie. Lubię z tobą pracować. Poczekam wieczorem, opowiesz mi co robiliście.

Szybki buziak w policzek, który jeszcze zdążyłem otrzymać, sprawił, że kąciki moich ust uniosły się odrobinę.

Patrzyłem, jak młodszy wychodzi, a zaraz po tym zabrałem się do pracy z nagranymi fragmentami. Godzinę później zadzwonił Namjoon, że mogę się zbierać z nimi lub czekać na tancerzy. Stwierdziłem, że mam dosyć tego studia, bo bez Jeona było jakieś dziwnie puste. Dlatego razem z liderem i hyungiem, wróciłem do dormu.

Czas oczekiwania na maknae spędziłem na własnym łóżku, leniąc się. Planowałem dokończyć jutro ostatnie szczegóły w edycji nagrania i odesłać to do producentów, a póki co, czekałem na młodszego, chcąc jeszcze przed snem upewnić się, że w czasie treningu nic sobie nie nadwyrężył.

Jednak godziny mijały, a tu nadal nic. W okolicach północy dało się słyszeć zamieszanie na korytarzu, dlatego wiedziałem, że chłopaki nareszcie wrócili. Czekałem, by Jungkook przyszedł do mojego pokoju, jednak nic takiego się nie stało. Nawet Seokjin przyszedł po chwili i rzucił się na łóżko, chyba obrażony.

Wstałem więc po jakichś czterech, pięciu minutach i poszedłem na małe poszukiwania.

Trzecie sprawdzone pomieszczenie i jest – Jungkookie leżał w łóżku. Pozostałych nie było, Tae grał na konsoli w salonie – z tego co zauważyłem, a nasza parka widocznie się razem kąpała, bo słychać było cichy szum wody pod jedną z łazienek.

Podszedłem więc bez skrępowania do dzieciaka i poprawiłem jego pościel, całując go jeszcze w czoło. Gdy zobaczyłem otwierające się oczy, wcale nie sennie, mało ataku serca nie dostałem. Zachowałem jednak spokojną maskę, zaraz uśmiechając się delikatnie.

- Jesteś zmęczony, co? – zapytałem cicho. – Śpij, Jungkookie. Dobranoc.

Pogładziłem policzek młodszego, momentalnie odczuwając ulgę, bo wiedziałem, że jest z nim wszystko w porządku. Teraz mogłem wrócić do łóżka z czystym sumieniem.



Jungkook:

Kiedy usłyszałem, że ktoś otwiera drzwi do pokoju mojego i Namjoona, spiąłem się lekko, jednak mimo wszystko nie otwierałem przymkniętych oczu. Wiedziałem, że to Yoongi. Mogłem to łatwo poznać po jego krokach i sposobie zamykania drzwi. Każdy inny hyung nie zrobiłby tego aż tak delikatnie.

Bałem się, że jest zły, przez moje niezdecydowanie i ostateczne nieodwiedzenie jego sypialni, jednak ten pocałunek, który zmusił mnie do otwarcia oczu, świadczył o czymś zupełnie innym.

Uśmiechnąłem się lekko, szybko podejmując decyzję i po pogładzeniu mojego policzka, chwytając jego rękę.

- Hyung? Zostaniesz ze mną jeszcze chwilę? – zapytałem niepewnie, przenosząc wzrok na nasze dłonie i zaraz puszczając już tę jego.

O dziwo nie chciałem zostawać na noc sam i najchętniej zaproponowałbym mu wspólne spanie, tak jak wczoraj, jednak pomimo moich dziwnych chęci o dzieleniu z kimś łóżka, pamiętałem, że hyung za tym nie przepadał, dlatego wolałem, aby pozwolił mi przy sobie zasnąć, a później wrócił do swojego pokoju.

Min przystał na moją propozycję, dlatego zaraz zrobiłem mu miejsce obok siebie, a kiedy się przy mnie położył, od razu wtuliłem się w jego ciało, dziękując mu cicho.

Nie chciałem go denerwować, starając się zasnąć jak najszybciej, aby chłopak mógł już powrócić do siebie. Niestety, to przyjemne ciepło, bijące od jego ciała oraz serce, zaliczające chyba jakiś maraton, nie pozwoliły mi jeszcze odpłynąć do moich rzeczywistości. Za bardzo chciałem przy nim pozostać i może poczuć jego miękkie usta na swoich.

- Hyung? Czy mogę...? – Jednak cicha prośba, którą chciałem skierować do Yoongiego, została przerwana przez podniesienie do góry mojej głowy i zmuszeniu mnie do utkwienia wzroku w jego oczach. Błyszczały się, zamykając w sobie światło, padające przez niezasłonięte okno. Łatwo mogłem odczytać jego emocje, a ręka, która wylądowała na moim biodrze, powoli wędrując pod koszulkę, tylko mnie w nich utwierdziła.

- Kocham cię, Jungkookie – wyszeptał, co moje serce odebrało inaczej niż dotychczas, od razu przyspieszając swój rytm.

Obraz różowowłosego chłopaka, szybko zamienił się na ten upragniony, który do tej pory w moich snach był najczęstszy.

Nie chcę go teraz. Nie, nie, nie. Nie w tym momencie.

Jednak tym razem nie posiadałem aż takiej kontroli, przez co Park nie zniknął, powoli pozbywając się ze mnie koszulki.

Mimo wszystko nie potrafiłem zaprotestować, wiedząc, że to przecież tylko głupi sen i w każdej chwili Min mógł do mnie powrócić. Zresztą, gdyby coś poszło nie tak, wybudziłbym się bez problemu, zaraz powracając do swojego łóżka, garderoby czy gdzie tam zasnąłem.

- Wiesz Jungkookie, że bardzo cię kochałem? Od zawsze chciałem z tobą być... Dlaczego nic mi nie mówiłeś? Gdybyś tylko powiedział słowo, bylibyśmy teraz razem, nie tylko tutaj.

Jimin, który pojawił się w moim śnie aż nazbyt przypominał mi prawdziwego Jimina, przez co jeszcze bardziej pragnąłem się wybudzić.

- Hyungie... kocham cię, nadal cię kocham, ale... Yoongi hyung... Yoongi hyung zaczyna być dla mnie ważniejszy, dlatego nie chcę cię, nawet tutaj.

Nie pozwoliłem mojemu wyobrażeniu na dalsze dotykanie mojego ciała, co nie spotkało się z żadnym protestem. Park zniknął, a ja przeniosłem się do mojej pierwszej kryjówki, o której nikt nie wiedział. Tym razem nie byłem tutaj sam, a jej obszar znacznie się powiększył.

Poczułem ogromną ulgę, podbiegając do Mina i wtulając się w jego otwarte ramiona.

- Hyung, tak bardzo nie pasujesz do tej rzeczywistości... i do tego miejsca. – Zaśmiałem się, wdychając zapach jego skóry. – Zawsze dodawałem tutaj różne, dziwne elementy, jednak tym razem wystarczysz mi tylko ty – dodałem, wiedząc, że tutaj mogę powiedzieć mu o wszystkim, bo wytworem mojej wyobraźni sterowałem sam. – Gdybym potrafił być taki otwarty również na jawie, zapewne wolałbym cię teraz przytulać naprawdę, nie tylko w tej rzeczywistości – wyznałem, podnosząc w końcu głowę i napotykając te dobrze zapamiętane, ciemne oczy, które patrzyły na mnie z miłością. – Jednak wiem, że kiedy już przestanę się wstydzić niektórych zachowań, na pewno nie będę musiał tak często tutaj powracać... bo dzięki tobie jestem szczęśliwy, nie tylko podczas przemierzania mojego własnego świata, a również na jawie, u Twojego boku, hyung.

Uśmiechnąłem się na koniec tego wyznania, całując go krótko w miękkie usta i zaraz ponownie się wtulając.

Zabrałem go jeszcze do Busan, na plaże, które obiecałem mu tuż przed moimi egzaminami. Nie sądziłem, abyśmy teraz, przez promocje, mieli okazję odwiedzić moje rodzinne miasto, dlatego to tutaj skorzystałem z okazji, by pokazać mu niektóre lokacje. Skoczyliśmy również na moje nowe, ulubione danie, które zresztą przedstawił mi Yoongi, dlatego kiedy usłyszałem budzik, jęknąłem przeciągle, wiedząc, że muszę powrócić do swojej codziennej rzeczywistości, marząc teraz o szaszłykach jagnięcych.

Wyciągnąłem się i uświadamiając sobie, że to aż nietypowe, abym wstał tak po pierwszym budziku, chyba, że był to nasty z kolei, a ja po prostu tego nie zauważyłem. Ewentualnie hyungowie znaleźli na mnie jakieś metody, o których nawet nie chcę się dowiadywać. Jeszcze po mokrym palcu Tae mam uraz, wystarczy mi tego cholerstwa.

Zanim otworzyłem oczy, zorientowałem się, że moja koszulka tajemniczo zniknęła z mojego ciała. Jednak jak zwykle nie zrzucałem winy na osoby trzecie, wiedząc, że czasami moje zachowanie ze snów łączyło się z tym z prawdziwej rzeczywistości.

I dopiero po chwili zorientowałem się, że wcale nie jestem w łóżku sam, a brązowe oczy z mojego snu, wpatrują się we mnie również na jawie.

- Przepraszam, hyung... - wyszeptałem tylko, zaraz chwytając za pościel i przykrywając swoją nagą klatkę piersiową. Czułem, że niestety w prawdziwej rzeczywistości nie jestem w stanie powstrzymać rumieńców, które zaraz wstąpiły na moje policzki.

Ahh, ładnie się wkopałeś, Jungkook.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top